Forum » Wolne Myśli

Dobry żart tynfa wart

  • adzygmunt 31 maj 2009

    zdjecie

    3 4 Cytuj
  • 1 cze 2009

    nie masz co robić ???

    4 6 Cytuj
  • 1 cze 2009

    jaki żal Adz

    3 1 Cytuj
  • adzygmunt 1 cze 2009

    Masz rację, nie mam co robić, deszcz i zimno. Bawię się żartami wypełniając nudę!
    Dzwonił do mnie znajomy, tak samo biegły jak ja w technice kompa z pytaniem: "Cześć stary. Co ja mam zrobić, jeśli mi się stół pod myszą kończy...?" Spadłem z krzesła!!!

    10 4 Cytuj
  • adzygmunt 4 cze 2009

    Przypomniał mi się z b.dawnych czasów czterowiersz śpiewany przez wówczas rozwydrzonych, niegrzecznych chłopaków. Dzisiaj ten wierszyk to wzór grzeczności, może ciut niepokornej.
    Dlaczego wyciągnąłem go z lamusa pamięci? Bo są imieniny Helgi!
    "Helga mi się podobała
    Ożenię się z Helgą
    Cała Helga taka mała
    A d..ę ma wielgą" !

    6 5 Cytuj
  • adzygmunt 13 cze 2009

    Pożyczyć chciał Icek patelnię od Mośka. Pięc minut chodził w tę i tamtą stronę i bił się z myślami: pożyczy nie pożyczy, pożyczy nie pożyczy, pożyczy nie pożyczy. Wreszcie zdesperowany zadzwonił do drzwi i kiedy Mosiek otworzył mu wrzasnął: " a tę swoją patelnię możesz do d..y sobie schować!

    3 1 Cytuj
  • 14 cze 2009

    Pewnego wieczora ojciec słyszy modlitwę synka:
    - Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do widzenia, dziadziu.
    Uznaje, że to dziwne, ale nie zwraca na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek umiera. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie słyszy dziwną modlitwę synka:
    - Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia, babciu.
    Następnego dnia babcia umiera. Ojciec jest nie na żarty przestraszony. Jakieś dwa tygodnie później słyszy pod drzwiami syna:
    - Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
    Ojciec - prawie w stanie przedzawałowym. Następnego dnia idzie do roboty wcześniej, żeby uniknąć ruchu ulicznego. Cały czas jest jednak spięty, rozbity, rozkojarzony, spodziewa się najgorszego. Po pracy idzie wzmocnić się do pubu. Do domu dociera koło północy. Od progu przeprasza żonę:
    - Kochanie, miałem dzisiaj fatalny dzień...
    - Miałeś zły dzień? Miałeś zły dzień? Ty?! A co ja mam powiedzieć? Listonosz miał zawał na progu naszych drzwi!ć.

    19 2 Cytuj
  • adzygmunt 17 cze 2009

    Złodziej ukradł kartę kredytową mojej żonie . Nie zgłaszam na policję ponieważ wydaje mniej niż moja żona

    12 Cytuj
  • 18 cze 2009

    Facet zabrał swojego psa do pubu, kupił po piwie i usiadł z psem oglądać mecz. Akurat grała reprezentacja Polski. Po jednostronnym meczu Polska przegrała, pies natomiast zwiesił łeb i wymamrotał: "O nie! Znowu?". Zaskoczony barman podchodzi do typa i pyta:
    - Czy twój pies własnie powiedział "O nie! Znowu?"
    Na co facet:
    - Tak, zawsze tak mówi, jak Polska przegrywa
    - A co mówi, kiedy Polska wygra?
    A facet na to:
    - Nie wiem, mam go dopiero 5 lat...

    9 1 Cytuj
  • adzygmunt 18 cze 2009

    Nad rzeką siedzi rybak, widać bieda z nędzą. Podchodzi do niego absolwent Akademii Ekonomicznej.
    Dzień dobry. Jaki połów?
    Właśnie się zbieram, jest rybka będzie obiad.
    I tak, co dzień?
    Tak czasem trzeba siedzieć cały dzień by coś złowić, czasem to ryby biorą, że hej!
    A nie lepiej by było złowić wówczas na cały tydzień i mielibyście czasu wiele na coś innego!
    A na co mi czas!?
    Złowilibyście, więcej ryb i ludzie by od was kupili!
    A po co mi pieniądze?
    No z czasem jakiś sklep, z lodówką, potem market, i to ludzie by przychodzili do was po ryby, a może i po coś więcej, bo w markecie mogłyby być nie tylko ryby, tylko dużo innego towaru i byłaby kupa kasy!
    Po co mi kasa?
    Jak by było dużo kasy, to założylibyście hurtownie, sieci, konsorcja i już nie musielibyście nic robić i wówczas to inni by za was pracowali!
    A co ja miałbym robić?
    Co i co?!!! Jak ma się dużo wolnego, to moglibyście przyjść nad rzekę i połowić ryby?
    No to po cholerę mi te wszystkie starania jak ja teraz to mam!?!

    Do Gość kiler: Coś Ty tak SRASZNIE poważny

    2 1 Cytuj
  • 19 cze 2009

    Pozwole sobie i ja tego "tynfa" dorzucic;
    " Pewien gospodarz hodowal swinie. A ze mowiono we wsi ze od niego najlepsze tuczniki, zawsze staral sie by co roku zaskoczyc odbiorcow bardziej atrakcyjna oferta. I wlasnie oprocz standardowego zestawu szykowal tegoroczna niespodzianke. Dwa najwspanialsze okazy. Dogadzal im jak mogl zeby tylko przybywaly na wadze.
    Co wypelnil koryto, swinie zjadly. Zadowolony z siebie gospodarz, podwoil liczbe posilkow patrzac z zadowoleniem jak nabieraja ksztaltow. Jednak bylo mu malo. Wiec zaczal karmic swych pupili trzy razy dziennie. Warchlaki z animuszem wcinaly zawartosc koryta do czysta. Gospodarzowi duma rozpierala piers. Jednak, wciaz bylo malo. Po trzech miesiacach kupil wieksze koryto. Swinie poczatkowo wolniej, jednak z ubiegiem dni nadrobily tempo i byly w stanie zjesc podwojna porcje z dwa razy wiekszego koryta. Po miesiacu ogolacaly koryto cztery razy dziennie. Gospodarz az trzasl sie z radosci, liczac juz dochod ze sprzedazy. Zachecony sukcesem, zamowil nowe koryto. Cztery razy wieksze.
    Gdy je napelnil, zauwazyl lekki niepokoj u swych podopiecznych. Jednak zabraly sie do posilku z animuszem. W mgnieniu oka oproznily koryto do polowy, z apetytem konsumujac pozostala czesc. Gospodarz wiec kazal je natychmiast napelnic po brzegi. Z duma obserwowal swoje kreacje. Swinie zbladly widzac napelniajace sie koryto. Jednak bez ociagania, zabraly sie do jedzenia. Po chwili znow widac bylo dno.
    Gospodarz w zachwycie sam napelnil koryto swym pupilom. Oba tuczniki widac zwatpily, jednak podjely wyzwanie. Z trzesacymi sie uszami zabraly sie do palaszowania zawartosci. Po kilku chwilach jeden z nich zzielenial i zwymiotowal tak jak stal-wprost do koryta.
    Drugi spojrzal na niego z wyrzutem i odparl; "Nie dolywoj, bo nie zjemy"...()
    Pozdrawiam serdecznie, Myśleniczanin007.

    2 2 Cytuj
  • 19 cze 2009

    A co na to świnie?;)

    1 2 Cytuj
  • adzygmunt 19 cze 2009

    Świnie...? pewnie nie mają poglądu na "cieniusieniusieńki" żart kolo.

    1 2 Cytuj
  • 19 cze 2009

    Dziwisz się adzygmunt kilerowi że taki poważny, a sam masz zawężone a w niektórych przypadkach specyficzne poczucie humoru.

    Pozdrawiam.

    2 Cytuj
  • adzygmunt 19 cze 2009

    Takie jest lepsze niż "srasznie, strasznie cieniuśkie", to odp. dla kolo!
    Aliści temat to: "Dobry żart..."
    Czy zatem uważasz, że każdy żart jest dobry?
    Moje zdanie jeśli już je mam sprowokowany przez Ciebie wyrazić, to NIE.
    By za bardzo nie spamować dobrym, bo nikogo nie obrażającym żartem może być ten:
    "Wszystkie grzyby są jadalne, ale niektóre tylko jeden raz"
    Ukłony ad.

    1 3 Cytuj
  • 19 cze 2009

    Taki jeden z lamusa;
    " Piatek. Maz wyjezdza na delegacje. Firma w ktorej pracuje wysyla go na trzydniowe sympozjum do Wiednia. Oczywiscie, "na niby" bo podejrzewa ze zona ma kochanka. Juz "prawie" jest spozniony na samolot. Taksowka zamoiona przez zone juz czeka pod domem. Masz sprawnie pakuje podreczna walizke ukladajac koszule, spodnie, sprzet do golenia i swoja ulubiona lekture do poduszki. Wychodzac caluje zone i mowi; "No to pa, Kochanie. Do zobaczenia w Poniedzialek!" Zona w oknie odprowadza go wzrokiem do samochodu z animuszem wysylajac mu niewidzialne calusy. Maz wsiada, taksowka odjezdza. Zona tymczasem lapie za telefon i dzwoni. Po kilku minutach w drzwiach staje meszczyzna, bynajmniej nie maz. Rozpaleni kochankowie od razu przystepuja do milosnych igraszek. Tymczasem maz wysiadlszy kilka ulic dlej, wraca do domu. w tym czasie niczego nie podejzewajaca zona nadal zabawia sie z kochankiem. Nagle rozlega sie dzwiek klucza w zamku. Wrocil maz. Kochankowie zrywaja sie z lozka meszczyzna goraczkowo szacuje szanse na ucieczke, w mgnieniu oka decyduje schowac sie w metalowej zbroi stojacej obok kominka. Zona tymczasem wybiega w neglizu do pobliskiej lazienki, w biegu zbierajac podlogi spodnie i koszule kochanka wyrzucajac je przez okno w lazience i wskakuje pod prysznic.
    Maz wchodzi, jakby nigdy nic, stawia walizke rozglada sie. Slyszac szum wody w lazience korzysta z sytuacji rozgladajac sie po domu. Kuka tu i owdzie w miejsca "podejrzane", pod lozko, do szafy, schowka. Jednak podejrzanego nie znajduje.
    Po chwili zona wychodzi z lazienki, widzac meza udaje zaskoczenie;
    "Juz wrociles? Kochanie, cos sie stalo?"- pyta meza.
    "A wiesz tak sie taksowka wlekla ze spoznilem sie na samolot, polece wieczornym lotem"- odpowiada maz.
    "Toz to prawie za 10 godzin!!!" mysli facet siedzacy w zbroi, ktoremu wlasnie zachcialo sie sikac.
    No i tak czas mija, maz siedzi oglada tlewizje, zona przy nim potulnie, a facetowi w zbroi nie dosc ze goraco, to jeszcze cewka zaczyna mu pekac.
    Po kolejnej godzinie jednak daje za wygrana, powoli zeby nie posikac sie po nogach rusza w zbroi do wyjscia.
    Zaskoczona para nie ukrywa zdumienia. Tymczasem "rycerz" zatrzymuje sie na srodku pokoju, obraca w kierunku siedzacych na kanapie malzonkow, podnosi miecz w gore, i rzecze;
    "KTOREDY NA GRUNWALD???!!!!"
    Z pozdrowieniami dla wszystkich "rycerzy", Myśleniczanin007.

    2 2 Cytuj
  • 19 cze 2009

    "W małżeńskim łożu namiętna scena erotyczna, nagle rozlega
    się głośne pukanie do drzwi wejściowych. Przerażona kobieta krzyczy:
    - Jezus Maria, to mąż!!!
    Mężczyzna nie zwlekając wskakuje pod łóżko. Po dłuższej
    chwili absolutnej ciszy wyczołguje się spod łóżka, siada na jego
    skraju, wzdycha, ociera pot z czoła i mówi:
    - Eh, widzisz żono, oboje mamy zszarpane nerwy..." ()
    Pozdrawiam serdecznie, Urlich von Jungingen.

    6 1 Cytuj
  • 19 cze 2009

    Bolek bardzo mało śmieszne te Twoje dowcipy...

    Przychodzi zgarbiona baba do lekarza.
    Lekarz: Co się pani tak skrada?

    ;)

    4 Cytuj
  • 20 cze 2009

    Dawoozo
    Ciebie akurat śmieszyć nie muszą :)

    Ale żebyś się nie spinał

    Rozmowa na pierwszej randce:
    - Masz jakieś nałogi?
    - Nie...
    - A jakieś hobby?
    - Lubię rośliny.
    - O a jakie ?
    - Chmiel, tytoń, konopie.

    Spotyka się 2 policjantów po przerwie wakacyjnej i jeden mówi do drugiego:
    - Witaj co tam ? skąd masz takie piękne buty ?
    - A wiesz byłem na wakacjach w Egipcie, frajerzy poszli oglądać ruiny a ja zabrałem drąg poszedłem nad nil, kiedy wynurzył się z wody krokodyl to ja go tym drągiem przez łeb i z tąd te buty
    -Wiesz co to ja też tak zrobie
    Spotykają się po miesiącu i ten drugi pyta
    -No co ty nie masz butów ? nie byłeś w Egipcie ?
    -Byłem ale prześladował mnie pech. Zrobiłem tak: Frajerzy poszli oglądać zabytki a ja zabrałem drąg poszedłem nad nil kiedy krokodyl wystawił głowe to ja go drągiem w łeb, póżniej załatwiłem jeszcze 3 takie gady i wyobraź sobie wszystkie 4 były bez butów !

    Pewien policjant przyleciał kiedyś na posterunek i chwali się koledze:
    -Słuchaj jestem wspaniały wymyśliłem maszynke do robienia pieniędzy, popatrz.
    Drugi przygląda się bankntowoi i mówi po chwili:
    -Co ty głupi jesteś ? przecież nie ma banknotu o nominale 700 zł
    -Nie szkodi pójde i rozmienie
    Wraca po 20 minutach i mówi
    - i Co załatwione ! poszedłem do kumpla i wymieniłem na dwa banknoty po 350 zł

    5 Cytuj
  • 20 cze 2009

    A teraz zagram troche na nerwach niektorym forumowiczom;
    "Nauczyciel namawia dzieci, by kupily grupowe zdjecie, ktore zrobil im na wycieczce
    szkolnej fotograf.
    - Pomyslcie tylko, jak milo bedzie patrzec na to zdjecie za 30 lat i mowic:
    "To Jurek, zostal adwokatem, a to Kasia, jest dziennikarka..."
    Nagle gdzies z ostatniej lawki odzywa sie glos:
    - A to nauczyciel, juz dawno nie zyje..." ()
    Niecalkiem serio, Myśleniczanin007.

    6 Cytuj
  • adzygmunt 20 cze 2009

    Żona do męża:
    - Wiesz, dziś jak przechodziłam w przedpokoju, to zegar spadł tuż za
    mną...
    Mąż:
    - Zawsze się spóźniał.

    5 Cytuj
  • adzygmunt 20 cze 2009

    Siedem cudów komunizmu
    1. Każdy miał pracę.
    2. Mimo, że każdy miał pracę, nikt nigdy nie pracował.
    3. Nawet mimo tego, ze nikt nie pracował, plan był zawsze wykonany
    w ponad 100%.
    4. Nawet mimo tego, ze plan był wykonywany w ponad 100%, nie można
    było niczego kupić.
    5. Nawet mimo tego, ze nie można było niczego kupić, wszyscy
    mieli wszystko.
    6. Nawet mimo tego, ze wszyscy mieli wszystko, wszyscy kradli.
    7. Nawet mimo tego, ze wszyscy kradli, nigdy niczego nie brakowało
    :blue:

    5 Cytuj
  • 20 cze 2009

    Bolek nie spinam się ale wszelakie żarty o Żydach nigdy mnie nie śmieszyły, myśle że jest więcej takich osób :P Ale dzięki, kolejna porcja od Ciebie mnie rozbawiła :)

    Okłada chłop babę na ulicy deską.
    Przechodzień: Czemu Pan tak bije tą panią?
    Chłop: To jest moja teściowa!
    Przechodzień: No to kantem ją, kantem!

    Jak brzmi najmilszy zwrot w j. Polskim?
    "zwrot podatku" :)

    3 Cytuj
  • 20 cze 2009

    Z poradnika dla sprzedawcow:
    "Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
    Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
    - No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
    - Jedną, szefie.
    - Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
    - Trzysta osiemdziesiąt tysięcy zlotych.
    Szefa zatkało.
    - Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
    - No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
    - Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
    - Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Narewi, dwadzieścia kilometrów na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
    - I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
    - Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby... " ()
    Pozdrawiam wszystkich sprzedawcow, Myśleniczanin007.

    4 Cytuj
  • 21 cze 2009

    "Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad w mieście, w którym studiował,
    wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak, kiedy matka
    przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest
    wyjątkowo ładna i seksowna blondynka. Jak to każda matka zaczęła się
    zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś
    problemy. Syn zauważył, jak matka patrzy na Justynę i kiedy byli sami
    powiedział:
    - Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko
    współlokatorami. Nic nas nie łączy.
    Tydzień później Justyna pyta się Jaśka:
    - Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką,
    nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak
    myślisz?
    Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
    Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę
    też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, że od kiedy byłaś u nas na
    obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć.
    Odpowiedź przyszła parę dni później.
    Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią
    nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, że gdyby Justyna spała we własnym łóżku,
    już dawno by ją znalazła. Buziaczki, Mama." ()

    4 Cytuj

Odpowiedz