Nie wiem czy ten wątek był już poruszany na forum, ale mimo to myślę że warto o nim napisać, lub choć trochę się tym zainteresować. Jak wracam z pracy mam przyjemność lub nie przyjemość, przechodzić koło jednego z nich. Znajduje się on koło 3 łączonych bloków, 8, 17 i 16 bodajże. Ilekroć koło niego przechodzę, ubrania leżą na ziemi, a przecież te pojemniki mają służyć jakimś wyższym celom - ubogim. Ostatnio szła pani i pan z pieskami - i nie trzeba było zgadywać gdzie i na co te pieski załatwiały swoje potrzeby - no cóż taka sterta ubranek to wprost kuszące miejsce aby nasz pupil załatwił się. A potem rzeczywiście zbiera się te rzeczy, daje ubogim, podobno niektóre z tych rzeczy trafiają do sklepów z tanią odzieżą, gdzie sprzedaje się je po jakiejś tam cenie, więc warto zastanowić co się kupuje. A poza tym podejmując się takich szlachetnych akcji jak te pojemniki, nie można zapominać że tym biedniejszym też należy się przede wszystkim szacunek, nie każdemu pieniążki lecą z nieba.
Niektórym ludziom brakuje wyobraźni, szczególnie tym wspomnianym powyżej właścicielom piesków. Kto odpowiada za te pojemniki, gmina powinna coś z tym zrobić!!!
Małe sprostowanie: ta odzież w dużej mierze jest przerabiana na szmat. Na pewno 100% z niej nie trafia do ubogich...
Natomiast odzież którą możemy kupić w "ciuchlandach' to to w czym w ubiegłych sezonach chodzono w UK, Niemczech lub Francji.
Koniecznie trzeba u nas rozwiązać problem zbędnych ubrań, część rzeczywiście to szmaty ale częsć zwłaszcza dziecięcych może jeszcze komuś posłużyć. Czasem lepszych ciuchów się pozbywamy i mamy z tym pozbywaniem kłopot bo pojemników nie ma, dobre byłoby zbieranie raz na kwartał i wystawiania przed dom. A najlepsze oddawanie z możliwością wymiany na inne ciuchy lub np. środki czystości, papier toaletowy, chustreczki jednorazowe czyli to co każdemu jest potrzebne.
Moja propozycja to zorganizować coś w rodzaju "car boot sale", które widziałem w W. Brytanii. Ludzie w soboty lub niedziele zjeżdżają się w jednym miejscu (najczęściej po prostu jest to jakieś pole poza miastem) i oferują wszystko co zbędne mają w swoich domach: książki, elektronikę i ubrania. Jest to bardzo dobry sposób na pozbycie się wszystkiego co zalega, a jest już nie potrzebne a do tego można zarobić parę groszy + spotkać się z fajnymi ludźmi. U nas co prawda nie ma takiego zwyczaju ale można zawsze spróbować coś takiego przeszczepić na polski grunt...
[quote=Smakosz] Moja propozycja to zorganizować coś w rodzaju "car boot sale", które widziałem w W. Brytanii. Ludzie w soboty lub niedziele zjeżdżają się w jednym miejscu (najczęściej po prostu jest to jakieś pole poza miastem) i oferują wszystko co zbędne mają w swoich domach: książki, elektronikę i ubrania. Jest to bardzo dobry sposób na pozbycie się wszystkiego co zalega, a jest już nie potrzebne a do tego można zarobić parę groszy + spotkać się z fajnymi ludźmi. U nas co prawda nie ma takiego zwyczaju ale można zawsze spróbować coś takiego przeszczepić na polski grunt... [/quote]
super pomysł. Sama mam w domu kupe rzeczy ktorych szkoda wyrzucić a ktore moglby komus sie przydać.
myślicie ze dałoby się coś takiego zorganizowac?
W krakowie często jedziłam na plac zydowski jednak i tam brakowało mi tego ze głownie sprzedawane były tam ciuchy. Mi chodzi o taki flomarkt ktory jest bardzo popularny w niemczech.Super sprawa!
W takim razie, gdzie w Myślenicach można oddać odzież, aby faktycznie trafiła do ludzi którzy jej potrzebują, a nie żeby została przerobiona na czyściwo, albo trafiła do ciucholandu …? Niestety wiem że tak się często dzieje z tą odzieżą z pojemników...:-/
Po ostatnich generalnych porządkach mam sporo rzeczy w idealnym stanie, których szkoda wyrzucić a które mogą się jeszcze komuś przydać…
Ja nie ufam pojemnikom.
Przekazywałem odzież, obuwie, pościel, poduszki, zawożąc do domu kombatanta w.... blisko Myślenic.
Wcześniej nim wpadłem na ten pomysł umawiałem się z PCK w Myślenicach i oddawałem tam. Teraz nie wiem czy tak można. PCK miało/ma? siedzibę w Rynku, tam gdzie jeszcze jest biblioteka, tylko piętro wyżej!
Ja również nie ufam…
Mój kuzyn pracował w firmie, która produkowała czyściwo . Niestety, ale trafiała tam w ogromnych ilościach odzież w workach oznaczonych czerwonym krzyżem i to często w bardzo dobrym stanie… Dlatego nie wrzucam do pojemników, nie wystawiam przed dom worków w dniach zbiórki odzieży dla potrzebujących, bo tak naprawdę nie wiadomo co się z tym dalej dzieje..
część tych betów trafia do sklepu np do lisa czy jakoś tak.... tylko raz tam byłam i rzeczywiście marki z polskich sklepów...... ;/ i więcej nie pójde ludzie tam kupują masowo a ja im nie dam zarobić bo ubrania powinny być rozdane biednym a nie jeszcze kase na tym bić;/
Kaman o to, że ludzie myślą, iż oddają to biednym, a to tak naprawdę trafia do jakiegoś bogacza ze złotem na szyi i siecią lumpeksów. Jeżeli tak, to oficjalnie powinien je skupywać i wtedy byłoby uczciwie.
Z drugiej strony, jeżeli to ma trafić poprostu na wysypisko, to niech lepiej zostanie czyściwem, to przynajmniej się do czegoś przyda jeszcze raz. Tylko powinno to być oficjalne czyli np.: ubrania do recyclingu, a nie PCK, dla ubogich itp.
Żeby rzeczy z tych pojemników trafiły do potrzebujących trzeba:
- ludzi z samochodami, którzy przyjadą i opróżnią pojemniki
- magazynu, gdzie można będzie je trzymać
- ludzi, którzy je posortują, ewentualnie upiorą
- ludzi, którzy sprawdzą zapotrzebowanie i dobiorą ubrania z magazynu
- ludzi z samochodami, którzy to rozwiozą do potrzebujących
Dlatego PCK nie ogarniając tego logistycznie sprzedaje te ubrania firmom. Za kasę kupuje np. ubrania dla potrzebujących. Sorry, ale nikt nie ma aż tyle czasu, żeby za darmo robić tyle roboty, zarządzać tym itd. Gdyby było więcej ludzi do pomocy, to może wyglądałoby to inaczej
Ja ostatnio po uporządkowaniu szaf miałam sporo takich rzeczy. Chciałam je oddać do Betani ale tam wielkimi literami napisano "nie przyjmujemy odzieży używanej" po 2 tyg przyszła koleżanka coś sobie wzieła potem koleżanka mamy zabrała coś tam ale powiem wam wiecej z tego kłopotu jak korzyści i reszta poszła po prostu w kosz :-(
zauważcie,że pojemniki które pojawiły się jakiś czas temu przy naszych ulicach nie mają logo pck ani caritas-maja jedynie informację,że są obsługiwane przez firmę "wtórpol"
Mnie nie interesuje do kogo trafią te ubrania i czy ktoś na nich zarobi czy nie. Szczerze mówiąc żal mi było wywalić całej sterty ubranek z których wyrosła moja córeczka do śmieci. Pytałam tu i tam czy ktoś potrzebuje ale ludzie wolą kupić nowe... Cóż dobrobyt mamy jak widać w kraju.
wszystko co jest w dobrym stanie trafia do lisa do tego duzego ciuchlandu nigdy tam nic nie kupie...;/ reszta na czyściwo ,pan właściciel lisa wygrał przetarg na pojemniki odziezowe...;/
Dochodzę do wniosku że macie rację...czytałem napisy na pojemnikach i wydedukowałem iż logo jest bardzo podobne do czerwonego krzyża ale TO NIE JEST TO samo?!...poza tym adres na pojemniku to adres firmy ,której sklep mieści się nad panem Lisem przy ul.Rzemieślniczej..
Tak z ciekawości ...
<div>Burmistrz oświadczył mi przy świadkach że kontenery na odzież należące do firmy wtórpol która między innymi sprzedaje te ubrania w dyskontach stawia je bezprawnie ,nie płaci za to żadnej dzierżawy i mimo upomnień nic sobie z tego nie robi .Burmistrz powiedział że jedynie co może to nałożyć na właściciela wtórpolu mandat (10 tyś) i że nie można ich usunąć bo to kogoś własność ....Więc ja sie pytam stawiam sobie drewnianą budkę z lodami w miejscu od którego nie płace dzierżawy i co mimo to że jestem nielegalnie nie usuną go bo to moje? To ja sie pytam czy to polskie prawo nie jest chore?</div>
ale chyba troszke czuje sie okłamana przez burmistrza bo nasza gmina nie jest jedyna jeśli chodzi o ten problem tu przykład http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10480852,Umow_nie_ma__a_pojemniki_jak_staly__tak_stoja.html ale z tego co wyczytałam jakoś dali rade usunąć w końcu nielegalne pojemniki a u nas nie do ruszenia... dziwne...;/ fajnie że kontenery odciążają ulice z odpadów tylko szkoda że ciuchy z nich sie walają po chodniku służą za psią ubikacje a potem w końcu łaskawie zbierają i idzie to w dalszy obrót w sprzedaż w ciuchlandach dyskont (fuj) .Nie płacą podadków , nie dbają o częste opróżnianie ich a nasze władze na to patrzą i rozkładają ręce...;/
Nie wiem czy ten wątek był już poruszany na forum, ale mimo to myślę że warto o nim napisać, lub choć trochę się tym zainteresować. Jak wracam z pracy mam przyjemność lub nie przyjemość, przechodzić koło jednego z nich. Znajduje się on koło 3 łączonych bloków, 8, 17 i 16 bodajże. Ilekroć koło niego przechodzę, ubrania leżą na ziemi, a przecież te pojemniki mają służyć jakimś wyższym celom - ubogim. Ostatnio szła pani i pan z pieskami - i nie trzeba było zgadywać gdzie i na co te pieski załatwiały swoje potrzeby - no cóż taka sterta ubranek to wprost kuszące miejsce aby nasz pupil załatwił się. A potem rzeczywiście zbiera się te rzeczy, daje ubogim, podobno niektóre z tych rzeczy trafiają do sklepów z tanią odzieżą, gdzie sprzedaje się je po jakiejś tam cenie, więc warto zastanowić co się kupuje. A poza tym podejmując się takich szlachetnych akcji jak te pojemniki, nie można zapominać że tym biedniejszym też należy się przede wszystkim szacunek, nie każdemu pieniążki lecą z nieba.
Niektórym ludziom brakuje wyobraźni, szczególnie tym wspomnianym powyżej właścicielom piesków. Kto odpowiada za te pojemniki, gmina powinna coś z tym zrobić!!!
Małe sprostowanie: ta odzież w dużej mierze jest przerabiana na szmat. Na pewno 100% z niej nie trafia do ubogich...
Natomiast odzież którą możemy kupić w "ciuchlandach' to to w czym w ubiegłych sezonach chodzono w UK, Niemczech lub Francji.
Koniecznie trzeba u nas rozwiązać problem zbędnych ubrań, część rzeczywiście to szmaty ale częsć zwłaszcza dziecięcych może jeszcze komuś posłużyć. Czasem lepszych ciuchów się pozbywamy i mamy z tym pozbywaniem kłopot bo pojemników nie ma, dobre byłoby zbieranie raz na kwartał i wystawiania przed dom. A najlepsze oddawanie z możliwością wymiany na inne ciuchy lub np. środki czystości, papier toaletowy, chustreczki jednorazowe czyli to co każdemu jest potrzebne.
Moja propozycja to zorganizować coś w rodzaju "car boot sale", które widziałem w W. Brytanii. Ludzie w soboty lub niedziele zjeżdżają się w jednym miejscu (najczęściej po prostu jest to jakieś pole poza miastem) i oferują wszystko co zbędne mają w swoich domach: książki, elektronikę i ubrania. Jest to bardzo dobry sposób na pozbycie się wszystkiego co zalega, a jest już nie potrzebne a do tego można zarobić parę groszy + spotkać się z fajnymi ludźmi. U nas co prawda nie ma takiego zwyczaju ale można zawsze spróbować coś takiego przeszczepić na polski grunt...
Dokładnie to samo widziałam w Niemczech pod nazwą Flohmarkt czyli pchli targ. Istna rewelacja. Świetne rzeczy w śmiesznych cenach.
[quote=Smakosz] Moja propozycja to zorganizować coś w rodzaju "car boot sale", które widziałem w W. Brytanii. Ludzie w soboty lub niedziele zjeżdżają się w jednym miejscu (najczęściej po prostu jest to jakieś pole poza miastem) i oferują wszystko co zbędne mają w swoich domach: książki, elektronikę i ubrania. Jest to bardzo dobry sposób na pozbycie się wszystkiego co zalega, a jest już nie potrzebne a do tego można zarobić parę groszy + spotkać się z fajnymi ludźmi. U nas co prawda nie ma takiego zwyczaju ale można zawsze spróbować coś takiego przeszczepić na polski grunt... [/quote]
super pomysł. Sama mam w domu kupe rzeczy ktorych szkoda wyrzucić a ktore moglby komus sie przydać.
myślicie ze dałoby się coś takiego zorganizowac?
W krakowie często jedziłam na plac zydowski jednak i tam brakowało mi tego ze głownie sprzedawane były tam ciuchy. Mi chodzi o taki flomarkt ktory jest bardzo popularny w niemczech.Super sprawa!
W takim razie, gdzie w Myślenicach można oddać odzież, aby faktycznie trafiła do ludzi którzy jej potrzebują, a nie żeby została przerobiona na czyściwo, albo trafiła do ciucholandu …? Niestety wiem że tak się często dzieje z tą odzieżą z pojemników...:-/
Po ostatnich generalnych porządkach mam sporo rzeczy w idealnym stanie, których szkoda wyrzucić a które mogą się jeszcze komuś przydać…
Ja nie ufam pojemnikom.
Przekazywałem odzież, obuwie, pościel, poduszki, zawożąc do domu kombatanta w.... blisko Myślenic.
Wcześniej nim wpadłem na ten pomysł umawiałem się z PCK w Myślenicach i oddawałem tam. Teraz nie wiem czy tak można. PCK miało/ma? siedzibę w Rynku, tam gdzie jeszcze jest biblioteka, tylko piętro wyżej!
Ja również nie ufam…
Mój kuzyn pracował w firmie, która produkowała czyściwo . Niestety, ale trafiała tam w ogromnych ilościach odzież w workach oznaczonych czerwonym krzyżem i to często w bardzo dobrym stanie… Dlatego nie wrzucam do pojemników, nie wystawiam przed dom worków w dniach zbiórki odzieży dla potrzebujących, bo tak naprawdę nie wiadomo co się z tym dalej dzieje..
część tych betów trafia do sklepu np do lisa czy jakoś tak.... tylko raz tam byłam i rzeczywiście marki z polskich sklepów...... ;/ i więcej nie pójde ludzie tam kupują masowo a ja im nie dam zarobić bo ubrania powinny być rozdane biednym a nie jeszcze kase na tym bić;/
Te ubrania wcale nie trafiają do potrzebujących tylko lumpeksów!
nawet jesli to w czym problem ktoś zarabia kasa zostaje w kraju o co kaman hellou
Kaman o to, że ludzie myślą, iż oddają to biednym, a to tak naprawdę trafia do jakiegoś bogacza ze złotem na szyi i siecią lumpeksów. Jeżeli tak, to oficjalnie powinien je skupywać i wtedy byłoby uczciwie.
Z drugiej strony, jeżeli to ma trafić poprostu na wysypisko, to niech lepiej zostanie czyściwem, to przynajmniej się do czegoś przyda jeszcze raz. Tylko powinno to być oficjalne czyli np.: ubrania do recyclingu, a nie PCK, dla ubogich itp.
Żeby rzeczy z tych pojemników trafiły do potrzebujących trzeba:
- ludzi z samochodami, którzy przyjadą i opróżnią pojemniki
- magazynu, gdzie można będzie je trzymać
- ludzi, którzy je posortują, ewentualnie upiorą
- ludzi, którzy sprawdzą zapotrzebowanie i dobiorą ubrania z magazynu
- ludzi z samochodami, którzy to rozwiozą do potrzebujących
Dlatego PCK nie ogarniając tego logistycznie sprzedaje te ubrania firmom. Za kasę kupuje np. ubrania dla potrzebujących. Sorry, ale nikt nie ma aż tyle czasu, żeby za darmo robić tyle roboty, zarządzać tym itd. Gdyby było więcej ludzi do pomocy, to może wyglądałoby to inaczej
Pojemniki zniknęły Łaj??
Ja ostatnio po uporządkowaniu szaf miałam sporo takich rzeczy. Chciałam je oddać do Betani ale tam wielkimi literami napisano "nie przyjmujemy odzieży używanej" po 2 tyg przyszła koleżanka coś sobie wzieła potem koleżanka mamy zabrała coś tam ale powiem wam wiecej z tego kłopotu jak korzyści i reszta poszła po prostu w kosz :-(
zauważcie,że pojemniki które pojawiły się jakiś czas temu przy naszych ulicach nie mają logo pck ani caritas-maja jedynie informację,że są obsługiwane przez firmę "wtórpol"
Mnie nie interesuje do kogo trafią te ubrania i czy ktoś na nich zarobi czy nie. Szczerze mówiąc żal mi było wywalić całej sterty ubranek z których wyrosła moja córeczka do śmieci. Pytałam tu i tam czy ktoś potrzebuje ale ludzie wolą kupić nowe... Cóż dobrobyt mamy jak widać w kraju.
wszystko co jest w dobrym stanie trafia do lisa do tego duzego ciuchlandu nigdy tam nic nie kupie...;/ reszta na czyściwo ,pan właściciel lisa wygrał przetarg na pojemniki odziezowe...;/
Dochodzę do wniosku że macie rację...czytałem napisy na pojemnikach i wydedukowałem iż logo jest bardzo podobne do czerwonego krzyża ale TO NIE JEST TO samo?!...poza tym adres na pojemniku to adres firmy ,której sklep mieści się nad panem Lisem przy ul.Rzemieślniczej..
Tak z ciekawości ...
<div>Burmistrz oświadczył mi przy świadkach że kontenery na odzież należące do firmy wtórpol która między innymi sprzedaje te ubrania w dyskontach stawia je bezprawnie ,nie płaci za to żadnej dzierżawy i mimo upomnień nic sobie z tego nie robi .Burmistrz powiedział że jedynie co może to nałożyć na właściciela wtórpolu mandat (10 tyś) i że nie można ich usunąć bo to kogoś własność ....Więc ja sie pytam stawiam sobie drewnianą budkę z lodami w miejscu od którego nie płace dzierżawy i co mimo to że jestem nielegalnie nie usuną go bo to moje? To ja sie pytam czy to polskie prawo nie jest chore?</div>
U nas nie tylko prawo jest chore i co najgorsze - nieuleczalnie...
ale chyba troszke czuje sie okłamana przez burmistrza bo nasza gmina nie jest jedyna jeśli chodzi o ten problem tu przykład http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,10480852,Umow_nie_ma__a_pojemniki_jak_staly__tak_stoja.html ale z tego co wyczytałam jakoś dali rade usunąć w końcu nielegalne pojemniki a u nas nie do ruszenia... dziwne...;/ fajnie że kontenery odciążają ulice z odpadów tylko szkoda że ciuchy z nich sie walają po chodniku służą za psią ubikacje a potem w końcu łaskawie zbierają i idzie to w dalszy obrót w sprzedaż w ciuchlandach dyskont (fuj) .Nie płacą podadków , nie dbają o częste opróżnianie ich a nasze władze na to patrzą i rozkładają ręce...;/