Lidl jest chyba niemiecki.
Sprzedaje głównie polskie towary. regionalnie. To to samo co z gazetami regionalnymi. Tam Niemcy sprzedawali polskie informacje.
Bez informacji można żyć, bez żywności nie.
Czy Orlen Obajtka, nie powinien w pierwszej kolejności przejąć Lidla?
Biedronka niech zostanie w rękach Portugalczyków bo oni nie zatrudniają Tuska.
Przeprosiny przyjęte;) Zastanawiał mnie jedynie fakt powolnych postępów na budowie. Kolejne info jest takie, iż już w czerwcu zamierzali otworzyć interes...Uwzględniając nawet poprawkę na załóżmy miesiąc, mam nadzieję że wpadnie odpowiednia ekipa, która już budowała dla Lidla identyczne budynki i postawi go raz dwa.
Coś mi się wydaje chłopaki że Was pogodzę a w najlepszym wypadku rozwieję wątpliwości.Podjechalem dziś jadąc do pracy zobaczyć na tablicę informacyjną na budowie mieszczącej się pod Zakopianką przy ul Galla Anonima.Pisze iż jest to BUDOWA LIDLA..
Pogadałem z chłopakami. To lokalni podwykonawcy dla Bumy z Krakowa. Obsuwa jest gruba, nie wiedzą zbyt wiele. Zalewają fundamenty, więc coś się w końcu dzieje.
Dzisiaj wracając z Zarabia też przy okazji zatrzymałem się by sprawdzić co będzie budowane w tym miejscu i faktycznie mogę potwierdzić, iż będzie to Lidl. Oby tylko nie wyglądało to na podobnej zasadzie jak Tesco w Myślenicach a Tesco chociażby w Krakowie... Teren jest dość duży, więc mają duże pole do popisu.
Czyli jeszcze jeden niemiecki dyskont, który w Myślenicach zapłaci co najwyżej podatek od nieruchomości. Wszystkim właścicielom lokalnych sklepików jeszcze raz gratuluję burmistrza...
Dla zainteresowanych - polecam sprawdzić jak z atakiem przed takimi dyskontami próbują sobie radzić inne miasta. W Wadowicach do tej pory udaje się blokować budowę Kafulandu, pomimo tego, że inwestor już kilka lat temu kupił intratną działkę w centrum miasta.
Można zawsze niemiecki czy portugalski dyskont przykryć polskim np pod szyldem Orlen.
Ale aby Orlenowi taki dyskont wyszedł, musiał by mieć monopol na prowadzenie takiej działalności, co wiązało by się z cenami nie dyskontowymi.
Albo w warunkach wolnej konkurencji przejąć klientów Biedronki, Lidla czy Kauflandu, i tutaj droga otwarta, zdolny prezes może wszystko.
jeśli niemiecki jest zły to czemu polski sie nie buduje podobno jest dobrze ?
Konsumenta gdyby nie bylo to nikt by nie inwestował - zwłaszcza niemiecki dyskont- Konsumenta interesuje cena , na drugim miejscu jakość .
Ludzie z Wadowic mają Biedronkę i spory parking przed nią -zawsze pełny
Jasne, po co Polski skoro może być Niemiecki...
Gdyby konsument był świadomy korzyści jakie płyną z kupowania polskich produktów w polskich sklepach to takie dyskonty nie miałby szans na zdominowanie rynku.
Patrząc na klientów zachodnich dyskontów kupujących pomarańcze o 50gr taniej, stojących przy kasie z obsikanym osiedlowym żulem kupującym piwo za 1,5 zł, to ja się wcale nie dziwię, że tyle tego g......na powstaje w naszym kraju.
Jasne, po co Polski skoro może być Niemiecki...
Gdyby konsument był świadomy korzyści jakie płyną z kupowania polskich produktów w polskich sklepach to takie dyskonty nie miałby szans na zdominowanie rynku.
Patrząc na klientów zachodnich dyskontów kupujących pomarańcze o 50gr taniej, stojących przy kasie z obsikanym osiedlowym żulem kupującym piwo za 1,5 zł, to ja się wcale nie dziwię, że tyle tego g......na powstaje w naszym kraju.
Dodam tylko, że dzięki Lidl, eksport polskiej żywności wzrósł o 19% w czasie pandemii.
To Lidl polską żywnością wypełnia półki Europy, sojej sieci.
Dodam tylko, że dzięki Lidl, eksport polskiej żywności wzrósł o 19% w czasie pandemii.
To Lidl polską żywnością wypełnia półki Europy, sojej sieci.
A ile wprowadził zachodniej żywności do Polski ? Ile polskich małych sklepów przez lidla, biedronki itd. padło ? Polski producent nie może sprzedać gdzie indziej to sprzedaje do dyskontów a tam czeka na niego " dział zakupów" który z pozycji silniejszego obdziera goi tak z marnej marży.
Umowy są tak skonstruowane, że wystarczy jedno potknięcie dostawcy i kupujący ma prawo według umowy nie zapłacić za towar.
Jeśli myślisz, że tak dobrze jest sprzedawać do sieci, spróbuj swoich sił, przekonasz się jaki to interes.
zawsze interes można zmienić -
ale z tej beczki [cytat=Choinka]Jasne, po co Polski skoro może być Niemiecki...
Gdyby konsument był świadomy korzyści jakie płyną z kupowania polskich produktów w polskich sklepach to takie dyskonty nie miałby szans na zdominowanie rynku.
/cytat
No właśnie gdyby był swiadomy -
nie byłoby afery orlenu i paniuś obajtkowych i tego dziadowskiego ładu ...
ale gdyby był świadomy .że to ze swoich pieniędzy dostaje te obietnice i dary ze ten .........nie ma własnych pieniędzy i daje to co ukradnie ]
jeśli niemiecki jest zły to czemu polski sie nie buduje podobno jest dobrze ?
Konsumenta gdyby nie bylo to nikt by nie inwestował - zwłaszcza niemiecki dyskont- Konsumenta interesuje cena , na drugim miejscu jakość .
Nie chodzi o to, że niemiecki, ale o to, że dyskont. Tak jak napisałeś - konsumenta interesuje cena. Dyskonty w małym mieście powodują, że małe lokalne sklepy i biznesy upadają. A wraz z nimi upada cała tkanka miejska - wystarczy porównać sobie jak wyglądał rynek Myślenic 10-15 lat temu, a jak wygląda teraz. Przez duże dyskonty (Biedra, Kaufland, Tesco, Jan, InterMarche...) cały ruch przeniósł się z centrum na obrzeża. Dzisiaj rynek Myślenic wygląda jak rynek zapyziałej dziury - prawie nie ma na nim ludzi, a 10-15 lat temu tętnił życiem.
Kiedy upadają lokalne sklepiki, to podupada cała lokalna gospodarka. Efekt domina. Jeżeli sklepy są coraz mniej rentowne, to trzeba je likwidować. Ceny lokali użytkowych automatycznie idą w dół. Ludzie mają coraz mniej pieniędzy - nie korzystają z restauracji i pubów, więc je też się zamyka. Na koniec dnia wszyscy kupują tylko w dużych dyskontach, które nie płacą podatków w Polsce.
W Myślenicach widać ten proces jak na dłoni. Dowodem na to jest choćby zamknięcie Kurdesza - niegdyś flagowy sklep Myślenic. Okazuje się, że nie opłaca się już prowadzić dużego sklepu w centrum Miasta, bo w tym "centrum" prawie nie ma już ludzi... I choćby burmistrz władował nie wiadomo ile kasy w kolejne przebudowy rynku, to nic już tego nie zmieni. Cały ruch przeniósł się już na peryferia. Na rynku zamykają się już nawet kioski i niewielkie budki handlowe. Nie powstaną tutaj żadne knajpy z ogródkami, z roku na rok degradacja rynku będzie coraz większa. A wraz z degradacją rynku będzie następował powolny zanik funkcji miejskich.
W innych krajach tego typu procesy są już bardzo dobrze znane i wprowadza się środki zaradcze. Np. w wielu niewielkich miasteczkach w Hiszpanii wprowadzono zakaz prowadzenia hoteli all inclusive, żeby ludzie musieli wyjść na miasto i korzystać z lokalnej gastronomii. Aby takie zmiany wprowadzać, Myślenice musiałyby mieć inteligentnego burmistrza, a nie człowieka, który fotografuje się ku uciesze tłumu przy wykonywaniu prostych prac drogowych. Nie ma żadnej wizji, jest jeden wielki nieład, który spycha Myślenice do pozycji dziury zabitej dechami. Dla oddania sprawiedliwości - procesy, o których piszę to zostały zapoczątkowane przez poprzedników Szlachetki.
Nie chodzi o to, że niemiecki, ale o to, że dyskont. Tak jak napisałeś - konsumenta interesuje cena. Dyskonty w małym mieście powodują, że małe lokalne sklepy i biznesy upadają. A wraz z nimi upada cała tkanka miejska - wystarczy porównać sobie jak wyglądał rynek Myślenic 10-15 lat temu, a jak wygląda teraz. Przez duże dyskonty (Biedra, Kaufland, Tesco, Jan, InterMarche...) cały ruch przeniósł się z centrum na obrzeża. Dzisiaj rynek Myślenic wygląda jak rynek zapyziałej dziury - prawie nie ma na nim ludzi, a 10-15 lat temu tętnił życiem.
Kiedy upadają lokalne sklepiki, to podupada cała lokalna gospodarka. Efekt domina. Jeżeli sklepy są coraz mniej rentowne, to trzeba je likwidować. Ceny lokali użytkowych automatycznie idą w dół. Ludzie mają coraz mniej pieniędzy - nie korzystają z restauracji i pubów, więc je też się zamyka. Na koniec dnia wszyscy kupują tylko w dużych dyskontach, które nie płacą podatków w Polsce.
W Myślenicach widać ten proces jak na dłoni. Dowodem na to jest choćby zamknięcie Kurdesza - niegdyś flagowy sklep Myślenic. Okazuje się, że nie opłaca się już prowadzić dużego sklepu w centrum Miasta, bo w tym "centrum" prawie nie ma już ludzi... I choćby burmistrz władował nie wiadomo ile kasy w kolejne przebudowy rynku, to nic już tego nie zmieni. Cały ruch przeniósł się już na peryferia. Na rynku zamykają się już nawet kioski i niewielkie budki handlowe. Nie powstaną tutaj żadne knajpy z ogródkami, z roku na rok degradacja rynku będzie coraz większa. A wraz z degradacją rynku będzie następował powolny zanik funkcji miejskich.
W innych krajach tego typu procesy są już bardzo dobrze znane i wprowadza się środki zaradcze. Np. w wielu niewielkich miasteczkach w Hiszpanii wprowadzono zakaz prowadzenia hoteli all inclusive, żeby ludzie musieli wyjść na miasto i korzystać z lokalnej gastronomii. Aby takie zmiany wprowadzać, Myślenice musiałyby mieć inteligentnego burmistrza, a nie człowieka, który fotografuje się ku uciesze tłumu przy wykonywaniu prostych prac drogowych. Nie ma żadnej wizji, jest jeden wielki nieład, który spycha Myślenice do pozycji dziury zabitej dechami. Dla oddania sprawiedliwości - procesy, o których piszę to zostały zapoczątkowane przez poprzedników Szlachetki.
Klient biedronki czy lidla nie jest w stanie tego zrozumieć. Oni nawet, nie widzą, że piwo Tyskie które kupują jest z innej "lini produkcyjnej". Liczy się cena, można by nasikać do tego piwa a oni tego nie zauważą.
Już widzę jak lokalne sklepy idą z torbami, ale przecież to jest takie typowe dla Polaków którzy jeszcze się z tego potrafią cieszyć.
A ile wprowadził zachodniej żywności do Polski ? Ile polskich małych sklepów przez lidla, biedronki itd. padło ? Polski producent nie może sprzedać gdzie indziej to sprzedaje do dyskontów a tam czeka na niego " dział zakupów" który z pozycji silniejszego obdziera goi tak z marnej marży.
Umowy są tak skonstruowane, że wystarczy jedno potknięcie dostawcy i kupujący ma prawo według umowy nie zapłacić za towar.
Jeśli myślisz, że tak dobrze jest sprzedawać do sieci, spróbuj swoich sił, przekonasz się jaki to interes.
Co do tej żywności sprowadzane do Polski..... arbuzy w lecie pomidory w zimie, winogrona, morele cytrusy, kiełbaski bawarskie, czasem masło eco, ziemniaki greckie.....
No można bez tego żyć, ale też nikt nie chce przepłacać.
Natomiast poczytaj ile za pośrednictwem Lidl jest towarów z polski wywożonych, sery wędliny jaja grzyby jabłka mięso...
Są miejsca na mazurach i nad morzem, gdzie dyskontów nie ma, ale ceny są z kosmosu u miejscowych.
Dla pocieszenia dodam, że Lidl załatwił Tesco i podobne wielkie markety, więc nie jest to tylko antyposka działalność, ale wojna konkurencyjna.
Chiny też pogrzebały produkcję świata, a wszyscy chińskie rzeczy chętnie kupują.
A co mnie to obchodzi że małe sklepy (z cenami wyższymi) padają? Będę wydawał SWOJE pieniądze tam gdzie będę chciał i nic nikomu do tego :) zdecydowanie wole robić zakupy w dużych sklepach i jak zaznaczyliscie wyżej dzieki burmistrzowi takie mam w Myślenicach :) nie trzeba do Krakowa na duże zakupy jeździć. Chcecie średniowiecze z bazarami to na wioskę się wyprowadźcie :)
więc jedziemy do Sodankylo w Finlandii do sklepu Lidla- dość daleko za kołem podbiegunowym, I w temacie i w podróży zagranicznej
Trzeba zadbać o dobrze napompowane opony
Vivaldi pompuje koło Lidla.
https://www.olx.pl/oferta/praca/zastepca-managera-sklepu-lidl-CID4-IDIEfWV.html#ac5e86bcc4
Lidl jest chyba niemiecki.
Sprzedaje głównie polskie towary. regionalnie. To to samo co z gazetami regionalnymi. Tam Niemcy sprzedawali polskie informacje.
Bez informacji można żyć, bez żywności nie.
Czy Orlen Obajtka, nie powinien w pierwszej kolejności przejąć Lidla?
Biedronka niech zostanie w rękach Portugalczyków bo oni nie zatrudniają Tuska.
Zwracam honor dziś byłem na spacerze i przeczytałem tablice informacyjna przy budowie i jak byk piszę że to budowa Lidla.
Przeprosiny przyjęte;) Zastanawiał mnie jedynie fakt powolnych postępów na budowie. Kolejne info jest takie, iż już w czerwcu zamierzali otworzyć interes...Uwzględniając nawet poprawkę na załóżmy miesiąc, mam nadzieję że wpadnie odpowiednia ekipa, która już budowała dla Lidla identyczne budynki i postawi go raz dwa.
Już dawni rekrutowali przecież na olx :P to było pewne, że będzie :D
Coś mi się wydaje chłopaki że Was pogodzę a w najlepszym wypadku rozwieję wątpliwości.Podjechalem dziś jadąc do pracy zobaczyć na tablicę informacyjną na budowie mieszczącej się pod Zakopianką przy ul Galla Anonima.Pisze iż jest to BUDOWA LIDLA..
taa dawni rekrutowali ale nie do Lidla tylko do Husarii
Pogadałem z chłopakami. To lokalni podwykonawcy dla Bumy z Krakowa. Obsuwa jest gruba, nie wiedzą zbyt wiele. Zalewają fundamenty, więc coś się w końcu dzieje.
Dzisiaj wracając z Zarabia też przy okazji zatrzymałem się by sprawdzić co będzie budowane w tym miejscu i faktycznie mogę potwierdzić, iż będzie to Lidl. Oby tylko nie wyglądało to na podobnej zasadzie jak Tesco w Myślenicach a Tesco chociażby w Krakowie... Teren jest dość duży, więc mają duże pole do popisu.
Tesco w Dekadzie to istna porażka. Jak zmienią szyld na Netto, to się może coś na lepsze zmieni.
No i leją ten beton nadal...dziś jechali na 3 gruszki. Sam budynek zajmie spokojnie połowę działki, więc na parking nie będzie dużo miejsca. Chyba że by taką bajkę postawili: https://nowawarszawa.pl/pietrowy-lidl-w-miasteczku-wilanow-juz-otwarty-zdjecia/ , lecz nic na to nie wskazuje.
Czyli jeszcze jeden niemiecki dyskont, który w Myślenicach zapłaci co najwyżej podatek od nieruchomości. Wszystkim właścicielom lokalnych sklepików jeszcze raz gratuluję burmistrza...
Dla zainteresowanych - polecam sprawdzić jak z atakiem przed takimi dyskontami próbują sobie radzić inne miasta. W Wadowicach do tej pory udaje się blokować budowę Kafulandu, pomimo tego, że inwestor już kilka lat temu kupił intratną działkę w centrum miasta.
jeśli niemiecki jest zły to czemu polski sie nie buduje podobno jest dobrze ?
Konsumenta gdyby nie bylo to nikt by nie inwestował - zwłaszcza niemiecki dyskont- Konsumenta interesuje cena , na drugim miejscu jakość .
Ludzie z Wadowic mają Biedronkę i spory parking przed nią -zawsze pełny
Można zawsze niemiecki czy portugalski dyskont przykryć polskim np pod szyldem Orlen.
Ale aby Orlenowi taki dyskont wyszedł, musiał by mieć monopol na prowadzenie takiej działalności, co wiązało by się z cenami nie dyskontowymi.
Albo w warunkach wolnej konkurencji przejąć klientów Biedronki, Lidla czy Kauflandu, i tutaj droga otwarta, zdolny prezes może wszystko.
Jasne, po co Polski skoro może być Niemiecki...
Gdyby konsument był świadomy korzyści jakie płyną z kupowania polskich produktów w polskich sklepach to takie dyskonty nie miałby szans na zdominowanie rynku.
Patrząc na klientów zachodnich dyskontów kupujących pomarańcze o 50gr taniej, stojących przy kasie z obsikanym osiedlowym żulem kupującym piwo za 1,5 zł, to ja się wcale nie dziwię, że tyle tego g......na powstaje w naszym kraju.
Dodam tylko, że dzięki Lidl, eksport polskiej żywności wzrósł o 19% w czasie pandemii.
To Lidl polską żywnością wypełnia półki Europy, sojej sieci.
A ile wprowadził zachodniej żywności do Polski ? Ile polskich małych sklepów przez lidla, biedronki itd. padło ? Polski producent nie może sprzedać gdzie indziej to sprzedaje do dyskontów a tam czeka na niego " dział zakupów" który z pozycji silniejszego obdziera goi tak z marnej marży.
Umowy są tak skonstruowane, że wystarczy jedno potknięcie dostawcy i kupujący ma prawo według umowy nie zapłacić za towar.
Jeśli myślisz, że tak dobrze jest sprzedawać do sieci, spróbuj swoich sił, przekonasz się jaki to interes.
zawsze interes można zmienić -
ale z tej beczki [cytat=Choinka]Jasne, po co Polski skoro może być Niemiecki...
Gdyby konsument był świadomy korzyści jakie płyną z kupowania polskich produktów w polskich sklepach to takie dyskonty nie miałby szans na zdominowanie rynku.
/cytat
No właśnie gdyby był swiadomy -
nie byłoby afery orlenu i paniuś obajtkowych i tego dziadowskiego ładu ...
ale gdyby był świadomy .że to ze swoich pieniędzy dostaje te obietnice i dary ze ten .........nie ma własnych pieniędzy i daje to co ukradnie ]
Nie chodzi o to, że niemiecki, ale o to, że dyskont. Tak jak napisałeś - konsumenta interesuje cena. Dyskonty w małym mieście powodują, że małe lokalne sklepy i biznesy upadają. A wraz z nimi upada cała tkanka miejska - wystarczy porównać sobie jak wyglądał rynek Myślenic 10-15 lat temu, a jak wygląda teraz. Przez duże dyskonty (Biedra, Kaufland, Tesco, Jan, InterMarche...) cały ruch przeniósł się z centrum na obrzeża. Dzisiaj rynek Myślenic wygląda jak rynek zapyziałej dziury - prawie nie ma na nim ludzi, a 10-15 lat temu tętnił życiem.
Kiedy upadają lokalne sklepiki, to podupada cała lokalna gospodarka. Efekt domina. Jeżeli sklepy są coraz mniej rentowne, to trzeba je likwidować. Ceny lokali użytkowych automatycznie idą w dół. Ludzie mają coraz mniej pieniędzy - nie korzystają z restauracji i pubów, więc je też się zamyka. Na koniec dnia wszyscy kupują tylko w dużych dyskontach, które nie płacą podatków w Polsce.
W Myślenicach widać ten proces jak na dłoni. Dowodem na to jest choćby zamknięcie Kurdesza - niegdyś flagowy sklep Myślenic. Okazuje się, że nie opłaca się już prowadzić dużego sklepu w centrum Miasta, bo w tym "centrum" prawie nie ma już ludzi... I choćby burmistrz władował nie wiadomo ile kasy w kolejne przebudowy rynku, to nic już tego nie zmieni. Cały ruch przeniósł się już na peryferia. Na rynku zamykają się już nawet kioski i niewielkie budki handlowe. Nie powstaną tutaj żadne knajpy z ogródkami, z roku na rok degradacja rynku będzie coraz większa. A wraz z degradacją rynku będzie następował powolny zanik funkcji miejskich.
W innych krajach tego typu procesy są już bardzo dobrze znane i wprowadza się środki zaradcze. Np. w wielu niewielkich miasteczkach w Hiszpanii wprowadzono zakaz prowadzenia hoteli all inclusive, żeby ludzie musieli wyjść na miasto i korzystać z lokalnej gastronomii. Aby takie zmiany wprowadzać, Myślenice musiałyby mieć inteligentnego burmistrza, a nie człowieka, który fotografuje się ku uciesze tłumu przy wykonywaniu prostych prac drogowych. Nie ma żadnej wizji, jest jeden wielki nieład, który spycha Myślenice do pozycji dziury zabitej dechami. Dla oddania sprawiedliwości - procesy, o których piszę to zostały zapoczątkowane przez poprzedników Szlachetki.
Klient biedronki czy lidla nie jest w stanie tego zrozumieć. Oni nawet, nie widzą, że piwo Tyskie które kupują jest z innej "lini produkcyjnej". Liczy się cena, można by nasikać do tego piwa a oni tego nie zauważą.
Już widzę jak lokalne sklepy idą z torbami, ale przecież to jest takie typowe dla Polaków którzy jeszcze się z tego potrafią cieszyć.
Co do tej żywności sprowadzane do Polski..... arbuzy w lecie pomidory w zimie, winogrona, morele cytrusy, kiełbaski bawarskie, czasem masło eco, ziemniaki greckie.....
No można bez tego żyć, ale też nikt nie chce przepłacać.
Natomiast poczytaj ile za pośrednictwem Lidl jest towarów z polski wywożonych, sery wędliny jaja grzyby jabłka mięso...
Są miejsca na mazurach i nad morzem, gdzie dyskontów nie ma, ale ceny są z kosmosu u miejscowych.
Dla pocieszenia dodam, że Lidl załatwił Tesco i podobne wielkie markety, więc nie jest to tylko antyposka działalność, ale wojna konkurencyjna.
Chiny też pogrzebały produkcję świata, a wszyscy chińskie rzeczy chętnie kupują.
A co mnie to obchodzi że małe sklepy (z cenami wyższymi) padają? Będę wydawał SWOJE pieniądze tam gdzie będę chciał i nic nikomu do tego :) zdecydowanie wole robić zakupy w dużych sklepach i jak zaznaczyliscie wyżej dzieki burmistrzowi takie mam w Myślenicach :) nie trzeba do Krakowa na duże zakupy jeździć. Chcecie średniowiecze z bazarami to na wioskę się wyprowadźcie :)