Poseł Kurowski – mistrz unikania trudnych tematów
Szpital? A po co komu szpital, skoro są dożynki!
Władysław Kurowski, poseł ziemi myślenickiej z ramienia PiS, z powodzeniem mógłby zostać ambasadorem lokalnych festynów, święta jabłka w Raciechowicach czy kronikarzem działalności kół gospodyń wiejskich. Gdyby funkcje publiczne przyznawano za liczbę zdjęć z dyrektorem GDDKiA Ostrowskim, starostą Tomalem czy za obecność na jubileuszach, Kurowski byłby prezydentem najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Ale gdy pojawiają się realne problemy mieszkańców – jak choćby 60 milionów złotych długu szpitala w Myślenicach – poseł znika szybciej niż jabłecznik ze stoiska KGW.
Szpital? Lepiej konferencja niż kontrola
W poprzedniej kadencji – cisza. Obecnie dług szpitala sięga dziś 60 milionów, a poseł nie zająknął się ani słowem o kontroli poselskiej czy jakichkolwiek systemowych rozwiązaniach.
Zamiast tego, w medialnym duecie ze starostą Józefem Tomalem z PO, Kurowski woli – dosłownie – wozić się na taczkach.
S7 ? - wujek Władek milczy
Mieszkańcy Myślenic od miesięcy protestują przeciwko planowanemu przebiegowi drogi ekspresowej S7. A poseł? Milczy. Żadnego stanowiska, żadnej interwencji. Może temat nie pasuje do narracji o jabłkach, dożynkach i kolejnych jubileuszach?
Sejmowe wystąpienia – kronika folkloru
W Sejmie Kurowski najczęściej zabiera głos w sprawach kół gospodyń wiejskich. Historia ich działalności, sukcesy lokalnych zespołów, święta plonów – to jego specjalność. Ktoś powie- niech naród o tym słyszy. Ale tak na serio? Szkoda protokolantów na Sali sejmowej gdy tyle ważkich tematów.
Gdyby tylko problemy szpitala dało się rozwiązać pieczeniem szarlotki, poseł byłby bohaterem narodowym. Więc apel do posła: mniej pozowania, więcej działania
Pośle Kurowski! Mieszkańcy nie potrzebują kolejnego zdjęcia z dożynek, ani pogaduszek do zdjęcia w swoim biurze poselskim. Potrzebują konkretnych działań – w sprawie szpitala, drogi S7 i innych palących problemów regionu.
Bo dziś, patrząc na Pana aktywność, trudno oprzeć się wrażeniu, że mówi Pan jednym głosem ze starostą Tomalem. A Pana postępowanie w tym zakresie, to głos zdrady ideałów wielu ludzi, walczących o transparentność działalności szpitala.
Pośle. Czas zejść z taczek i wziąć się do roboty. Chyba, że to już strategia na przetrwanie – bo skoro PiS nie rządzi, to i działać trzeba jakoś. Trzecia kadencja będzie trudna do osiągnięcia.
I tak na koniec...
Burmistrz Dobczyc, a zarazem były wicestarosta — Tomasz Suś — jak to ma w zwyczaju, nieopatrznie chlapnął. Ale tym razem, o dziwo, chlapnął prawdę! Powiedział, że „poseł sprytnie” rozegrał te całe „rozmowy”. No cóż... spryt to jedno, a unikanie odpowiedzialności to drugie — i tu poseł Władysław Kurowski osiągnął poziom mistrzowski.
Bo prawda jest taka: kiedy mieszkańcy czekali na konkretne działania, poseł wolał grać w chowanego. Trudne pytania? Lepiej uciec. Konfrontacje? Niech inni się kłócą. A zadłużenie szpitala, które narastało przez 15 lat dzięki duetowi Tomala–Styczeń? Poseł znał temat doskonale. Ale jako parlamentarzysta nie tylko nie zająknął się ani słowem — nie raczył też sięgnąć po żadne narzędzia kontrolne. Może były za ciężkie?
Tak więc, drodzy Państwo, mamy tu klasyczny przykład politycznego aikido: dużo ruchu, zero uderzeń. I wszystko w imię „sprytnego postępowania”. Brawo, panie pośle — oby tak dalej... tylko może już nie w naszym imieniu.
Poseł Kurowski – mistrz unikania trudnych tematów
Szpital? A po co komu szpital, skoro są dożynki!
Władysław Kurowski, poseł ziemi myślenickiej z ramienia PiS, z powodzeniem mógłby zostać ambasadorem lokalnych festynów, święta jabłka w Raciechowicach czy kronikarzem działalności kół gospodyń wiejskich. Gdyby funkcje publiczne przyznawano za liczbę zdjęć z dyrektorem GDDKiA Ostrowskim, starostą Tomalem czy za obecność na jubileuszach, Kurowski byłby prezydentem najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Ale gdy pojawiają się realne problemy mieszkańców – jak choćby 60 milionów złotych długu szpitala w Myślenicach – poseł znika szybciej niż jabłecznik ze stoiska KGW.
Szpital? Lepiej konferencja niż kontrola
W poprzedniej kadencji – cisza. Obecnie dług szpitala sięga dziś 60 milionów, a poseł nie zająknął się ani słowem o kontroli poselskiej czy jakichkolwiek systemowych rozwiązaniach.
Zamiast tego, w medialnym duecie ze starostą Józefem Tomalem z PO, Kurowski woli – dosłownie – wozić się na taczkach.
S7 ? - wujek Władek milczy
Mieszkańcy Myślenic od miesięcy protestują przeciwko planowanemu przebiegowi drogi ekspresowej S7. A poseł? Milczy. Żadnego stanowiska, żadnej interwencji. Może temat nie pasuje do narracji o jabłkach, dożynkach i kolejnych jubileuszach?
Sejmowe wystąpienia – kronika folkloru
W Sejmie Kurowski najczęściej zabiera głos w sprawach kół gospodyń wiejskich. Historia ich działalności, sukcesy lokalnych zespołów, święta plonów – to jego specjalność. Ktoś powie- niech naród o tym słyszy. Ale tak na serio? Szkoda protokolantów na Sali sejmowej gdy tyle ważkich tematów.
Gdyby tylko problemy szpitala dało się rozwiązać pieczeniem szarlotki, poseł byłby bohaterem narodowym. Więc apel do posła: mniej pozowania, więcej działania
Pośle Kurowski! Mieszkańcy nie potrzebują kolejnego zdjęcia z dożynek, ani pogaduszek do zdjęcia w swoim biurze poselskim. Potrzebują konkretnych działań – w sprawie szpitala, drogi S7 i innych palących problemów regionu.
Bo dziś, patrząc na Pana aktywność, trudno oprzeć się wrażeniu, że mówi Pan jednym głosem ze starostą Tomalem. A Pana postępowanie w tym zakresie, to głos zdrady ideałów wielu ludzi, walczących o transparentność działalności szpitala.
Pośle. Czas zejść z taczek i wziąć się do roboty. Chyba, że to już strategia na przetrwanie – bo skoro PiS nie rządzi, to i działać trzeba jakoś. Trzecia kadencja będzie trudna do osiągnięcia.
I tak na koniec...
Burmistrz Dobczyc, a zarazem były wicestarosta — Tomasz Suś — jak to ma w zwyczaju, nieopatrznie chlapnął. Ale tym razem, o dziwo, chlapnął prawdę! Powiedział, że „poseł sprytnie” rozegrał te całe „rozmowy”. No cóż... spryt to jedno, a unikanie odpowiedzialności to drugie — i tu poseł Władysław Kurowski osiągnął poziom mistrzowski.
Bo prawda jest taka: kiedy mieszkańcy czekali na konkretne działania, poseł wolał grać w chowanego. Trudne pytania? Lepiej uciec. Konfrontacje? Niech inni się kłócą. A zadłużenie szpitala, które narastało przez 15 lat dzięki duetowi Tomala–Styczeń? Poseł znał temat doskonale. Ale jako parlamentarzysta nie tylko nie zająknął się ani słowem — nie raczył też sięgnąć po żadne narzędzia kontrolne. Może były za ciężkie?
Tak więc, drodzy Państwo, mamy tu klasyczny przykład politycznego aikido: dużo ruchu, zero uderzeń. I wszystko w imię „sprytnego postępowania”. Brawo, panie pośle — oby tak dalej... tylko może już nie w naszym imieniu.
Teraz pewnie pójdzie w senatory.........
I zabierze głos w temacie:
„otwórzcie okno, bo dusno”