Wczoraj uszkodziłem mocno staw skokowy... Dziś przyjechałem na SOR żeby sprawdzić co się dzieje z nogą. To co tu zastałem to typowy przykład działania NFZ! Ludzie siedzą godzinami i czekają na łaskę przyjęcia. Jeden lekarz a kolejka rośnie!!!! Ja przyjechałem około 13:00, teraz jest 16:00 i ledwo zdjęcie udało się zrobić... TO JEST MASAKRA!!! Jak się traktuje ludzi?!?!? Czy ktoś z tym coś zrobi?!? Piszcie o swoich doświadczeniach..
ja miałam bardzo miłe doświadczenie na myślenickim Sorze - szybko, miło porobione badania - po 2 godzinach - liczonych łącznie z oczekiwaniem na wyniki - tyle top trwało - idz na krakowski Sor :-D dopiero zobaczysz kolejkę :-D
W tamtym roku trafilam na sor ze zwichnietym palcem.Po wstepnym badaniu i wypelnieniu papierkow uslyszalam "czas oczekiwania do 5 godzin" i faktycznie bite 5 godzin siedzialam...
W tamtym roku trafilam na sor ze zwichnietym palcem.Po wstepnym badaniu i wypelnieniu papierkow uslyszalam "czas oczekiwania do 5 godzin" i faktycznie bite 5 godzin siedzialam...
no dziwne ... z drugiej strony ja na Sor przyjechałam z powodu wysokiego cisnienia itp ( do tego informacja z niedawno przebytym urazem głowy) - moze to spowodowało , że szybko się mną zajęli...generalnie moja syacja była zagrażająca zyciu.. palec nie - jednak 5 godzin to przesada... moze jakis pech był i ciężkie przypadki wcześniej - ale wiem , że na krakowskim Sorze takie 5 godzin to minum... mój znajomy umarł przez to.. z zatorem płucnym.. okronymi bolami siedział na krakowskim sorze parę godzin.. gdy nadeszła jego chwila do lekarza.. po godzinie umarł :-(
My mamy z mezem dobre doswiadczenia, ja z nadcisnieniem w ciązy zostalam przyjeta na oddzial doslownie w 15 minut, a mąz raz z wbitym gwozdziem tez ekspres i drugi raz mial skierowanie na cito na usg brzucha na sor z objawem otrzewnowym to jeszcze mu komplet badan zrobili, kroplowke dali i puscili do domu po 1.5 godziny.
Za taki stan rzeczy odpowiada tylko dyrektor szpitala.
Funkcjonowanie może przecież w ramach swoich obowiązków szam ocenić najlepiej w weekend.
Ach ! zapomniałem on wtedy nie pracuje, wiec skąd może to wiedzieć.
Moje dziecko kochane wpadło na weselu na świetny pomysł zatkania sobie uszu koralikami ,bo muzyka głośno grała. Pojechaliśmy na Sor czekaliśmy 3h i nie było mowy ,że to dziecko ,że koraliki go strasznie drażnią ,że wrzeszczy w niebo głosy , musieliśmy odczekać swoje. Ale podobno i tak miałam szczęście ,że w ogóle mnie przyjęto bo m-ce nie mają laryngologa i wysyłają do Prokocimia.
ja kiedyś poszłam z bólem ręki i opuchnięciem żyły. Czekałam 3 godziny, po 3 godzinach udało się zrobić zdjęcie. Następną godzinę czekałam na przyjęcie mnie ze zdjęciem...masakra
Zapraszam na SOR w godzinach nocnych (3-5), zobaczycie co to znaczy złość w oczach wybudzonej ze snu biednej Pani przyjmującej. Jakaż ona była nieszczęśliwa, że ktoś przyszedł i musiała wstać.... Ogólnie to wszystkie kobiety tam pracują chyba za kare.
Jak już was zakwalifikują i przyjdzie Wam czekać parę godzin to polecam "zeszyt uwag", który tam krąży po parapetach. Bardzo ciekawe informacje są tam zawarte, a i odrobina humoru każdemu się przyda.
Ps. Raz byłem świadkiem potężnej awantury, gdyż kobieta (niska, starsza) kazała kolesiowi z atakiem wyrostka wypełniać dokumenty. Chłopak już prawie mdlał a ta do niego "Pan jest żonaty czy kawaler"? normalnie kabaret....
zgadzam się z "Bolek" Pani rejestrująca na SOR - "niska, starsza" podobnie zrobiła ze mną jak z Panem z atakiem wyrostka, mianowicie, przyszłam z mężem do szpitala-na SOR ponieważ dostałam bóli porodowych (termin porodu miałam za tydzień) myślałam że dziecko mi wypadnie, że urodzę na korytarzu, tam na tym Sorze a "starsza niska Pani": "kogo Pani upoważnia do udzielania informacji, czy jest pani mężatką czy Panną..." ja już ledwo zipiałam a tam wywiad!!!! po prostu parodia
Syn miał równy roczek gdy uderzył głową w ławę. W życiu nie widziałam tak dużego i szybko rosnącego krwiaka. Dzieciak caly czas płakał. Pojechałam na SOR bo mimo okładów guz rosl dalej. A tam pani rejestrująca rzecze: Przecież dobrze że sie wylało na zewnątrz a nie do środka. Za jej czasów to sie inaczej sprawy załatwiało. No ale to my jesteśmy rodzicami i decydujemy ze teraz dziecko będzie miało prześwietlenie i dodatkowy stres... Patrzyła na nas jak na dziwaków.
Wczoraj uszkodziłem mocno staw skokowy... Dziś przyjechałem na SOR żeby sprawdzić co się dzieje z nogą. To co tu zastałem to typowy przykład działania NFZ! Ludzie siedzą godzinami i czekają na łaskę przyjęcia. Jeden lekarz a kolejka rośnie!!!! Ja przyjechałem około 13:00, teraz jest 16:00 i ledwo zdjęcie udało się zrobić... TO JEST MASAKRA!!! Jak się traktuje ludzi?!?!? Czy ktoś z tym coś zrobi?!? Piszcie o swoich doświadczeniach..
ja miałam bardzo miłe doświadczenie na myślenickim Sorze - szybko, miło porobione badania - po 2 godzinach - liczonych łącznie z oczekiwaniem na wyniki - tyle top trwało - idz na krakowski Sor :-D dopiero zobaczysz kolejkę :-D
W tamtym roku trafilam na sor ze zwichnietym palcem.Po wstepnym badaniu i wypelnieniu papierkow uslyszalam "czas oczekiwania do 5 godzin" i faktycznie bite 5 godzin siedzialam...
no dziwne ... z drugiej strony ja na Sor przyjechałam z powodu wysokiego cisnienia itp ( do tego informacja z niedawno przebytym urazem głowy) - moze to spowodowało , że szybko się mną zajęli...generalnie moja syacja była zagrażająca zyciu.. palec nie - jednak 5 godzin to przesada... moze jakis pech był i ciężkie przypadki wcześniej - ale wiem , że na krakowskim Sorze takie 5 godzin to minum... mój znajomy umarł przez to.. z zatorem płucnym.. okronymi bolami siedział na krakowskim sorze parę godzin.. gdy nadeszła jego chwila do lekarza.. po godzinie umarł :-(
Ja skromnie, godzinkę zaledwie, ale w końcu kolka nerkowa to nic poważnego...
My mamy z mezem dobre doswiadczenia, ja z nadcisnieniem w ciązy zostalam przyjeta na oddzial doslownie w 15 minut, a mąz raz z wbitym gwozdziem tez ekspres i drugi raz mial skierowanie na cito na usg brzucha na sor z objawem otrzewnowym to jeszcze mu komplet badan zrobili, kroplowke dali i puscili do domu po 1.5 godziny.
Za taki stan rzeczy odpowiada tylko dyrektor szpitala.
Funkcjonowanie może przecież w ramach swoich obowiązków szam ocenić najlepiej w weekend.
Ach ! zapomniałem on wtedy nie pracuje, wiec skąd może to wiedzieć.
Moje dziecko kochane wpadło na weselu na świetny pomysł zatkania sobie uszu koralikami ,bo muzyka głośno grała. Pojechaliśmy na Sor czekaliśmy 3h i nie było mowy ,że to dziecko ,że koraliki go strasznie drażnią ,że wrzeszczy w niebo głosy , musieliśmy odczekać swoje. Ale podobno i tak miałam szczęście ,że w ogóle mnie przyjęto bo m-ce nie mają laryngologa i wysyłają do Prokocimia.
ja kiedyś poszłam z bólem ręki i opuchnięciem żyły. Czekałam 3 godziny, po 3 godzinach udało się zrobić zdjęcie. Następną godzinę czekałam na przyjęcie mnie ze zdjęciem...masakra
Zapraszam na SOR w godzinach nocnych (3-5), zobaczycie co to znaczy złość w oczach wybudzonej ze snu biednej Pani przyjmującej. Jakaż ona była nieszczęśliwa, że ktoś przyszedł i musiała wstać.... Ogólnie to wszystkie kobiety tam pracują chyba za kare.
Jak już was zakwalifikują i przyjdzie Wam czekać parę godzin to polecam "zeszyt uwag", który tam krąży po parapetach. Bardzo ciekawe informacje są tam zawarte, a i odrobina humoru każdemu się przyda.
Ps. Raz byłem świadkiem potężnej awantury, gdyż kobieta (niska, starsza) kazała kolesiowi z atakiem wyrostka wypełniać dokumenty. Chłopak już prawie mdlał a ta do niego "Pan jest żonaty czy kawaler"? normalnie kabaret....
zgadzam się z "Bolek" Pani rejestrująca na SOR - "niska, starsza" podobnie zrobiła ze mną jak z Panem z atakiem wyrostka, mianowicie, przyszłam z mężem do szpitala-na SOR ponieważ dostałam bóli porodowych (termin porodu miałam za tydzień) myślałam że dziecko mi wypadnie, że urodzę na korytarzu, tam na tym Sorze a "starsza niska Pani": "kogo Pani upoważnia do udzielania informacji, czy jest pani mężatką czy Panną..." ja już ledwo zipiałam a tam wywiad!!!! po prostu parodia
Syn miał równy roczek gdy uderzył głową w ławę. W życiu nie widziałam tak dużego i szybko rosnącego krwiaka. Dzieciak caly czas płakał. Pojechałam na SOR bo mimo okładów guz rosl dalej. A tam pani rejestrująca rzecze: Przecież dobrze że sie wylało na zewnątrz a nie do środka. Za jej czasów to sie inaczej sprawy załatwiało. No ale to my jesteśmy rodzicami i decydujemy ze teraz dziecko będzie miało prześwietlenie i dodatkowy stres... Patrzyła na nas jak na dziwaków.