witam wszystkich! jestem na razie w drugiej klasie liceum na profilu z rozszeżonym polskim, bio i wiedzą o kulturze... nie jestem typową humanistką, bo z matematyki też nie idzie mi najgożej, a historii nie lubię, ale myślę że nie poradzę sobie na kierunkach inżynierskich i informatyce. Myślałam o kierunku związanym z hiszpańskim albo pracy socjalnej czy konserwacji dzieł sztuki, czy po takich studiach mam szansę na pracę? Jeżeli nie to co innego byłoby dla mnie odpowiednie?
[quote=quantz]Do bycia programistą konieczne są studia. Mój kumpel po liceum próbował pracować jako programista. Po tygodniu wyleciał z firmy bo nie umiał napisać wydawałoby się prostej rzeczy w grze na komórkę. Umiał programować jak mało kto, ale wiecie na czym podpadł? Na matematyce i fizyce, przedmiotach które "olewał" w liceum. Okazało się, że nie jest w stanie stworzyć prostego modelu jazdy samochodzików, tak aby nie skręcały "kwadratowo".(...)[/quote]
Wyleciał nie dlatego że nie potrafił bo nie można zwyczajnie umieć wszystkiego, tylko dlatego że się poddał. Nie dziwię się pracodawcy który zauważył że jego pracownik tak się rozłożył na pierwszym problemie którego rozwiązań jest mnóstwo w internecie. To żadna ujma skorzystać z cudzego kodu którym ktoś raczył się podzielić.
powiem tak kiedyś myślałm ze jedyną receptą na sukces jest olbrzymia wiedza, no ale prawda jest tak ze pieniądzy w kieszeni nam nie przybywa wraz z wkuwaniem jakiś wiadomości.
[quote]witam wszystkich! jestem na razie w drugiej klasie liceum na profilu z rozszeżonym polskim, (...) z matematyki też nie idzie mi najgożej[/quote]natka, tak czytam o Twoim poszerzonym polskim i myślę, że jednak powinnaś spróbować ścisłych :-D bo z polskiego jednak gorzej Ci idzie. Z przerażeniem patrzę na poziom dzisiejszego nauczania :-( a potem dziwicie się, że pracodawcy wolą praktyków niż teoretyków bez doświadczenia. Obecnymi papierami ze szkół można co najwyżej w kiblu sobie ..... wytapetować.
Nawet jak CV ktoś Ci napisze lub word sprawdzi, to nie widzę podobnych Tobie (bez urazy ale jestem szczery nie złośliwy) przykładowo w mojej firmie odpisujących na meile kontrahentów. Po pierwszym błędzie (świadczącym o poziomie firmy) dostałabyś miesiąc na naukę gramatyki bo w stopce Twojego meila raczej nie chciałbym wstawiać dokumentu o Twojej dysleksji. Gro`s obecnych uczniów podpiera się dyscośtam. Gdzie wy wszyscy pracę znajdziecie skoro podstawy nie ma?
Vivaldi zgadzam się z Tobą w 100%!!! i rośnie nam później takie pokolenie nieuków dyslek-cośtam, którym nie chciało się nawet opanować podstaw języka ojczystego... a każdy z nich może pochwalić się papierkiem z wyższym wykształceniem ;] paranoja...
Dorzucając swoje 2 grosze do tematu wiodącego - co studiować by nie wylądować na bezrobociu... informatykę w każdej postaci of course. Dodam, że sama kończyłam zarządzanie i marketing w gospodarce żywnościowej i pomimo studiów dziennych, pracy przez całe studia, pobierania stypendium naukowego przez całe 5 lat, finalnie tytułu mgr inż. i obecnej pracy w banku, ciężko mi zmienić pracę na lepiej płatną... a dlaczego? kosmiczne wymagania pracodawców! a problemów z ortografią BRAK! i tak się można załamać. W obecnej firmie wyżej wała nie podskoczę, awans czy podwyżka-zapomnij... znajomi, którzy wybrali informatykę nie mają takich problemów. Dobry, średni, beznadziejny informatyk zawsze w cenie... a z drugiej strony ze słabymi informatykami muszę się użerać średnio co drugi miesiąc... :/ ech i jaka w tym logika?...
Moim zdaniem najwięcej teraz wyciągają fachowcy. Masz fach w ręku, masz kasę, dobrze jeszcze gdy sam sobie jesteś szefem, a nie pracujesz na kogoś. Namnożyło się magistrów, którzy nie mają co ze sobą zrobić. Nie jest prawdą, że drugi kierunek czy studia podyplomowe zawsze pomogą. Pomogą, ale - jeśli dobrze się wybrało. Mam na pęczki znajomych, którzy po doktoratach lądowali w urzędach pracy, bo nagle się okazywało, że nie ma dla nich miejsc na uczelniach czy w instytucjach badawczych na robienie kariery naukowej.
Szczytem paranoi stało się ukrywanie wykształcenia, żeby przypadkiem sam pan dyrektor bez tytułów lub "tylko" mgr nie odtrącił cv.
Sama studiowałam to, co mnie pasjonowało i nie żałuję. Ale czy przez to zarabiam kokosy? Z pewnością nie.
Anja123 - na pielęgniarkę trzeba mieć powołanie, bo jest to ciężka orka, wymagająca poświęcenia i cierpliwości, a także żelaznego zdrowia.
wszyscy tu o informatyce, a ja pojadę trochę ambitniej :p języki obce gwarantują dobrze opłacaną pracę :)
witam wszystkich! jestem na razie w drugiej klasie liceum na profilu z rozszeżonym polskim, bio i wiedzą o kulturze... nie jestem typową humanistką, bo z matematyki też nie idzie mi najgożej, a historii nie lubię, ale myślę że nie poradzę sobie na kierunkach inżynierskich i informatyce. Myślałam o kierunku związanym z hiszpańskim albo pracy socjalnej czy konserwacji dzieł sztuki, czy po takich studiach mam szansę na pracę? Jeżeli nie to co innego byłoby dla mnie odpowiednie?
[quote=quantz]Do bycia programistą konieczne są studia. Mój kumpel po liceum próbował pracować jako programista. Po tygodniu wyleciał z firmy bo nie umiał napisać wydawałoby się prostej rzeczy w grze na komórkę. Umiał programować jak mało kto, ale wiecie na czym podpadł? Na matematyce i fizyce, przedmiotach które "olewał" w liceum. Okazało się, że nie jest w stanie stworzyć prostego modelu jazdy samochodzików, tak aby nie skręcały "kwadratowo".(...)[/quote]
Wyleciał nie dlatego że nie potrafił bo nie można zwyczajnie umieć wszystkiego, tylko dlatego że się poddał. Nie dziwię się pracodawcy który zauważył że jego pracownik tak się rozłożył na pierwszym problemie którego rozwiązań jest mnóstwo w internecie. To żadna ujma skorzystać z cudzego kodu którym ktoś raczył się podzielić.
Pozdrawiam
powiem tak kiedyś myślałm ze jedyną receptą na sukces jest olbrzymia wiedza, no ale prawda jest tak ze pieniądzy w kieszeni nam nie przybywa wraz z wkuwaniem jakiś wiadomości.
[quote]witam wszystkich! jestem na razie w drugiej klasie liceum na profilu z rozszeżonym polskim, (...) z matematyki też nie idzie mi najgożej[/quote]natka, tak czytam o Twoim poszerzonym polskim i myślę, że jednak powinnaś spróbować ścisłych :-D bo z polskiego jednak gorzej Ci idzie. Z przerażeniem patrzę na poziom dzisiejszego nauczania :-( a potem dziwicie się, że pracodawcy wolą praktyków niż teoretyków bez doświadczenia. Obecnymi papierami ze szkół można co najwyżej w kiblu sobie ..... wytapetować.
Nawet jak CV ktoś Ci napisze lub word sprawdzi, to nie widzę podobnych Tobie (bez urazy ale jestem szczery nie złośliwy) przykładowo w mojej firmie odpisujących na meile kontrahentów. Po pierwszym błędzie (świadczącym o poziomie firmy) dostałabyś miesiąc na naukę gramatyki bo w stopce Twojego meila raczej nie chciałbym wstawiać dokumentu o Twojej dysleksji. Gro`s obecnych uczniów podpiera się dyscośtam. Gdzie wy wszyscy pracę znajdziecie skoro podstawy nie ma?
Vivaldi zgadzam się z Tobą w 100%!!! i rośnie nam później takie pokolenie nieuków dyslek-cośtam, którym nie chciało się nawet opanować podstaw języka ojczystego... a każdy z nich może pochwalić się papierkiem z wyższym wykształceniem ;] paranoja...
Dorzucając swoje 2 grosze do tematu wiodącego - co studiować by nie wylądować na bezrobociu... informatykę w każdej postaci of course. Dodam, że sama kończyłam zarządzanie i marketing w gospodarce żywnościowej i pomimo studiów dziennych, pracy przez całe studia, pobierania stypendium naukowego przez całe 5 lat, finalnie tytułu mgr inż. i obecnej pracy w banku, ciężko mi zmienić pracę na lepiej płatną... a dlaczego? kosmiczne wymagania pracodawców! a problemów z ortografią BRAK! i tak się można załamać. W obecnej firmie wyżej wała nie podskoczę, awans czy podwyżka-zapomnij... znajomi, którzy wybrali informatykę nie mają takich problemów. Dobry, średni, beznadziejny informatyk zawsze w cenie... a z drugiej strony ze słabymi informatykami muszę się użerać średnio co drugi miesiąc... :/ ech i jaka w tym logika?...
Gdzie studiować aby nie wylądować na bezrobociu????
W seminarium.
Kochany ale w seminarium też musisz mieć plecy.
hehe a jeszcze najlepiej żebyś miał ojca albo dziadka w seminarium ;)
Moim zdaniem najwięcej teraz wyciągają fachowcy. Masz fach w ręku, masz kasę, dobrze jeszcze gdy sam sobie jesteś szefem, a nie pracujesz na kogoś. Namnożyło się magistrów, którzy nie mają co ze sobą zrobić. Nie jest prawdą, że drugi kierunek czy studia podyplomowe zawsze pomogą. Pomogą, ale - jeśli dobrze się wybrało. Mam na pęczki znajomych, którzy po doktoratach lądowali w urzędach pracy, bo nagle się okazywało, że nie ma dla nich miejsc na uczelniach czy w instytucjach badawczych na robienie kariery naukowej.
Szczytem paranoi stało się ukrywanie wykształcenia, żeby przypadkiem sam pan dyrektor bez tytułów lub "tylko" mgr nie odtrącił cv.
Sama studiowałam to, co mnie pasjonowało i nie żałuję. Ale czy przez to zarabiam kokosy? Z pewnością nie.
Anja123 - na pielęgniarkę trzeba mieć powołanie, bo jest to ciężka orka, wymagająca poświęcenia i cierpliwości, a także żelaznego zdrowia.