Jak wielkie były nadzieje na życie w eldorado
bez głodu,waśni,strajków i biedy wśród rodaków.
Zapewniali to wszystko współwładcy z Okrągłego
lech, Donald oraz Olek, nadzieje te spełnili, każdy dla siebie samego.
Ludzie zdesperowani a było ich miliony,,pozbyci dążeń do marzeń.
Pod ściskiem propagandy siłą imadła ślusarzy.
Pod wpływem haseł pięknych budzących w letargu marzenia.
Wybrali postkomunistów przebranych w maskę ZORRO, by ukryć cechy
złodzieja.
Wsadzili Lecha na tron poparcie rodaków dano,
by gniew i wściekłość ostudzić jak kowal gorące żelazo
Bo przecież to był robotnik, ufali że nigdy się nie złajdaczy.
Wierzyli prorocze wizje, hasła i zapewnienia szkolone dowództwie krętaczy.
Prorok lech nam obiecał Japonię zrobić w kraju,
sto tysięcy każdemu by żył .jak Adam w raju
Komunistów rozliczyć, w skarpetach ich przegonić i ukarać godnie,
a wyszło że razem z nimi układał plany na Polskę by jemu i im było dobrze.
Ludzie z niedowierzaniem patrzyli jak szybko z komuną się kuma.
Od biednych głowę odwrócił, bezpiekę miał rozliczać a do nich przytula .
Radzieckie wojska chciał zmienić w chore spółki, zamiast wyprosić Waniuszę
Bałamucąc hasłami - 'JESTEM ZA A NAWET PRZECIW, 'NIE CHCĘ A NAWET
MUSZĘ'.
Premiera Olszewskiego co rządy objął z nadzieją, ze Polskę można odmienić,
bo był to wielki Mąż Stanu i wielki patriota, chciał rząd od komuchów
oddzielić.
Z pomocą bezpieki pokrętnie odsunął od władzy , rozwiązał jego gabinet
Chciał zniszczyć teczkę BOLKA, w bezpiece pod ksywą tą sypał, dlatego
szmalu miał tyle.
Naród zaczął zwątpiewać, choć nastroje wzburzone ucichły jak wiatr przed
burzą,
więc szybko wstawili swojego ,przez nich od lat młodości solidnie
szkolonego.
Olek o tym tu mowa przestawił wajchę się na zachód i otumanił ludzi,
że odciął się od złego, będzie pracował dla nich i wiarę znowu obudził.
Zaczęli razem z rządem robić nowe reformy, twarzą ich został Balcer.
Spółki stworzyli własne, wciągnęli pod swe skrzydła perełki gospodarcze.
Resztę przedsiębiorstw naszych zamiast wspomagać,naprawiać,
zaczęli obcym jak Judasz, za kilka marnych srebrników masowo
wysprzedawać.
Na skalę przemysłową prywatyzację bandycką ochoczo prowadzono.
Na taką także skalę ilość oszust, przekrętów i szemranych biznesów
robiono.
Kasta milionerów wśród elit z dnia na dzień rosła jak grzyby po deszczu,
a lud biedny, zmuszony uciekał z tego kraju, by dać chleba dziecku.
Znowu lud w konia zrobili a życie zmienili w piekło,
bo rządy pod jego koroną już większość przeklina na pewno.
A chwalić będą po wszelkie czasy , obcy co nogą u nas swoje biznesy
ozłacać.
I Horda oszustów obcych i naszych, na krzywdzie się mogli wzbogacać.
Dwie sprawy, za osiem lat rządów, chyba się panom udało.
Gdy posły się na "Wschód" zwrócili plecami, to Polskę wsadzili do NATO.
Podjęli starania do UNI kraj wkręcić, interes tu własny zwąchali.
I to się pomału udało im zrobić choć marne warunki dostali.
Po ośmiu lat rządów znów gniew wśród narodu odnawia się nowy,
więc szybko Donalda do steru polskiego wstawiają by gniew wrzucić w
lochy.
I znowu dziesiątki obietnic i haseł a w ludziach odnowa wiary i nadziei.
Że można już teraz, bo mówi przysłowie 'do trzech razy sztuka" i wyrwie nas
z beznadziei.
Od nowa lawiną przepięknej swej wróżby już koszyk obietnic jest pełny .
Że danin mniej będzie,że zdrowsi będziemy bo sypną lekarzom a lekarz
bogaty dostępny.
Że wrócą do kraju ci których wygnali ich z fabryk do obcych za chlebem.
Że będzie bezpiecznie bo wszystkich w policji obejmie Donaldo jak kochaś
panienkę ramieniem.
Że prestiż podniesie szkół naszych a belfry zarabiać jak króle
Że polski emeryt wygrzewać se będzie jajeczka na wyspach gdzie leżą
burżuje.
I firmę otworzy ochoczo sam petent w jednym dniu w okienku szczęścia.
I dwieście dwadzieścia pięć zaklęć wykrzyczał by lud otumanić i myśleć
zaprzestał.
I znowu lat osiem minęło,jak szybko czas płynie i z gniewu lud pięści zaciska.
I bieda, bezdomność, bankructwo, oszustwo łzy rzewne rozpaczy wyciska.
Bo z zaklęć, obietnic tych dobrych cesarza spełnionych w koszyku tulika się
kilka,
a afer, przekrętów,, oszustów na Vacie dziesiątki. Tym koszyk dosypał do
pełna.
A kiedy do głowy rodaków dotarły nagrania z taśm prawdy,
lud znów przetarł oczy ,bo znowu w zamglonych ich kradli.
Donaldo zobaczył ich oczach zew zemsty i wściekłość i chciał się ratować,
Jak szczur uciekł z kraju,pod kloszem spódnicy niemieckiej Angeli się
schował.
I można domyślać się tylko dlaczego Angela Donaldka pod miejsce intymne
schowała,
szczególnie jak jego kompani w Brukseli ,głosują jak Ona pozwala.
Bo po to zostali wybrali, by bronić praw naszych, żebyśmy nie byli wołami.
I tutaj swój żal ścisnę w gardle, bo szkoda rozterki , historia na nimi sędziami.
Wybory następne nastały a w lud znów wstępuje nadzieja.
Z nowymi hasłami PIS nęci, ogłasza na stołkach czas miejsce zamieniać.
Choć władza jest pewna,do stołków przyrośli, nie łatwo oderwać hubę,
tym razem przegrali bo lud miał ich dosyć i gołą pokazał im dupę
I koło się toczy i znów obietnice ,pięć głównych jak kwiaty kwitnące a w koło
wiosenna zieleń
A resztą obietnic, opletli wianuszek z tych kwiatów i zrobił się wielki jak
wieniec.
I z boku Jareczek doradza,wskazuje by wieniec lud olśnił, pogodził.
bo trzeba herosa by lud się otworzył ,zaufał a w kraju porządek zarządził
I proszę o dziwo pięć kwiatów tych pięknych już z wieńca wyjęli,
rozdali ludowi pomogli wyjść z bidy choć jeszcze nie z biedy
Cofnęli czas pracy by dziadek nie zdychał na wachcie,
zaczęli budować mieszkania by nasi wrócili, podobno że mają być tańsze.
Na warcie przy skarbcu co Donald zostawił im pusty,
Jareczek postawił młodego człowieka co głowę ma nie z kapusty.
I cud się wydarzył bo skarbiec się zaczął zapełniać,
a potem Mateo ster chwycił do ręki i statek się zaczął rozpędzać.
Zaczęli reformy ,zaczęły się zmiany i znowu z błędami, a mieli je całkiem
przekreślić.
Zasiedli na stołkach w spółeczkach państwowych nie patrząc czy ktoś nie był
lepszy.
I afer znów kilka poprzedni wykryli i cieszą się z tego jak dzieci.
Jak trudno w zagrodzie swe owce utrzymać, gdyż wredna przez płotek
przeleci.
Ruszyli na sędziów , by zmienić tych którzy korzeniem wrośnięci głęboko w
paletko komuny.
To oni tę większość sędziowską wspaniałą trzymają na sznurku w swej
twierdzy.
Tam dostać się można z potężną rebuchą, strażnika przekupić a wyrok
wykupić na miejscu.
Tam bidok nie wejdzie a butnych pogonią ,majątków pozbawią i z raną
zostawią w sercu.
Rycerze więc Zbycha ruszyli na twierdzę i w murach udało się kilka dziur
zrobić.
Lecz atak ten pierwszy odparli sędziowie najeżców zdołali odgonić.
Wezwali też świtą Pe-Owską na pomoc, bo atak szykował się drugi.
Wnet świta rycerzy Grzegorza przybyła, w około rów kopią jak sługi.
W następnym ataku przez rów się prześlizgli, znów straty aż włos się im jeży
Wezwali tym razem najemców z za kraju ,walecznych unijnych rycerzy.
I znowu zawziętych najeżców od Zbycha cofnięto od murów,czekają na
trzeci potulnie
A rów w okół twierdzy by wzmocnić obronę zalano " Unijnym gównem"
Minęło trzy lata , wybory na karku szef z wieńca pięć mniejszych
kwiatuszków wyrywa.
I znowu pięć nowych prezentów szykują,choć nadmiar pod czachą odbija.
Ruszyli sumienia tych którzy jak twierdzą powinni zarabiać już lepiej.
Bo kasę rozdają więc skarbiec jest pełny, my chcemy mieć także mieć
więcej.
I belfry ruszyli masowo do strajku a uczniów za tarczę wzięli
Choć rząd im pomału dodaje, podnosi , żądają by tysiąc mieli.
Bo krzyczą że rząd ich do pracy pięćdziesiąt godzinek przymusza
Choć mają wpisane niecałe dwadzieścia, ta reszta z miłości do dzieci.
Bo trzeba przed lekcją harować 60, by uczyć 45 minut.
I noce zarywać i święta poświęcić bo trzeba program przewinąć.
Aż włosy się jeżą i ręce spadają jak obraz malują i liżą belfry rany.
Musimy powstanie od nowa szykować bo w kraju Kambodżę mamy.
Zapomniał też Broniarz ogłosić za belfrów, że urlop to dla nich najkrótszy,
Na nowy rok szkolny od lipca do września ma belfer programu się uczyć.
O karcie nie mówią choć bronią zaciekle, dodatki nie leżą na ziemi.
Czas strajki zawiesić, za wami kolejka co nic nie dostali choć chcieli..
Ostrzegam Cię Jarku, nie szarżuj prezentem, zachowaj rezerwy bo kraj
podzielony, zmącony.
A wróg tylko czeka jak potknie się noga i będziesz szybciutko skończony.
A ludzie zapomną te drogie prezenty jak ty i twój rząd ich zawiedzie.
Na grobie ci rzucą ten wieniec zniszczony bez kwiatów wyrwanych przez
Ciebie.
Chcę przypomnieć poprzednie troszeczkę poprawione z błędów
Stefan Burczy Dupa.
Upłynęło wiele dekad Konopnickiej wiersza dzieciom,
co wychwala w nim zalety, siłę i odwagę krecią
A tu teraz z zaskoczenia,jakby piorun z nieba trzasnął
mamy w sejmie bohatera, sex aferę nową zaczął.
On to wykrzykując w Sejmie,jakie to miał ciężkie życie,
charakterem, wielkim sprytem, walczył o nie znakomicie.
Już za młodu jako chłopiec wykazywał braki strachu
gdy na grandzie u sąsiada mirabelki jadł w rozmachu.
Miał przypadłość także taką,że owady widział we śnie.
Tak się nimi absorbował, że śledził je prawie wszędzie.
Nieraz cały dzień po łące czołgał się, motyle gonił,
by podglądać kopulacje i sposoby, kto jak robił.
A że zainteresowanie rosło; "Różne pozy,czas,zwyczaje"
czas na obserwacji płynął, kiszki marsza grały stale.
Fascynujące zjawiska i upartość, na objadł zejść nie pozwalał,
szczawiu z łąki tam się nażarł, tak se młody radę dawał.
Potem ojciec mu pozwolił, żeby się w tym dalej szkolił.
Na uczelni w wielkiej trosce poznawał gatunki obce,
cechy złe, zwyczaje różne zapełniały w mózgu próżnię.
I jak janczar wychowany cechy w nim te pozostały
Jako student w "PEERELU" wolał władzy na złość robić,
prowokacje tu urządzać niż szerszeni gniazda kropić.
Ugrupowanie "Ruch" założył, bo już przejął od much naszych cechy
strachu,
w grupie rażniej i winnego trudno wykryć,jak kornika w kupie trocin przy
tartaku.
Nawet plan ułożył wielki, by pomnik wielkiego wodza,
co straszył w miasteczku Górali, wysadzić z hukiem w przestworza.
Choć się na militariach nie znał ,w temacie był oczytany
kupił trotyl w małych kostkach,myślał że tym władzę zwali.
Przystąpili do działania, podzielili na zadania.
Jeden miał przy bucie wodza poukładać kostki w rzędzie,
Stefuś dostał rolę trudną, kierownika ubezpieczeń.
Trzeci na znak kierownika,miał dokonać podpalenia, by dokończyć tego
dzieła.
Ale zamach się nie udał, "Choć pomysł nabawił strachu"
bo odkryli wielki przekręt. Stefan stare kostki cukru kupił stwierdził znawca
od tematu.
Za znieważenie ustroju wszystkich ich aresztowali.
Zaczęły się przesłuchania, metody ich znacie sami.
Już na pierwszym przesłuchaniu zwyciężyła pluskwy cecha.
Jak opisał to Byszewski ,zaczął sypać u S-Beka.
Potem żuka gnojowego naśladował ,tu po uszy się zagnoił;
narzeczoną zakapował ,od wolności Ją odkroił.
Kilka latek za kratkami przesiedzieli wszyscy z Ruchu.
W kraju zaszły duże zmiany, wypuścili z ciupy druhów.
Każdy szukał sobie miejsca, Ci co przesiedzieli w pierdlu ułatwienia mieli
duże,
Ikonami ich nazwali. Jak poparli tych rządzących zajmowali miejsce w
chórze.
,Stefek poszedł w swoją branżę ,którą poznał z otoczenia.
Wśród owadów kopulacje, gry miłosne, odrzucenia.
To wciągało Go bez granic,nawet w nauce pracę zrobił
i uzyskał tutaj dyplom Profesora entomologii.
Ale cecha u motyla,co z kwiatka na kwiatek lata
szybko w Nim się odezwała, nową partię z koleżkami już zakłada,
o korzeniach chrześcijańskich, padlinówka ta cesarska tu się jawi.
Pluł na tych którzy nie klerem, teraz na kler pluje jadem, to Go bawi.
Wtedy to Stefek z posłami chcieli nowe zmiany zrobić.
By i miękką pornografię w naszym kraju całkiem dobić.
W obronie niej, obok innych stanął mężnie Ryszard Tęgi
Stefek cechą purytańską znieważał, porno grubasem wyzywał, by z tematu
go wysprzęglić.
Potem wyszła ta uśpiona cecha kameleona." Barwy partii ciągle zmieniał'
Tylko pomylił przyczyny, bo kameleon barwę zmienia, by uniknąć
zagrożenia.
Stefan kiedy siedzi grupie Nerona owleka skórę, konkurencję atakuje,
rzuca błotem, jadem pluje , wewnątrz kłótnie rozpoczyna i do nowej
przeskakuje.
Tylu partiach już grzał miejsca że je trudno teraz zliczyć.
W tej ostatniej ,tej największej trochę dłuższy staż zaliczył.
Tu był pierwszy do ataku,jak spłoszony szerszeń kąsał,
straszył miną gąsienicy szczotecznicy, kołki na łbach innych ciosał.
Dziennikarkę nazwał śmieciem, Jarka symbolem podłości,
Jak szerszeń gigant ściga pszczoły tak świtę JARKA do Tworek chciał ścigać
ze złości.
Szarpał się jak w pajęczej sieci komar, swoje gniazdo także kalał
aż znów z szefem się pokłócił. W nowym klubie szybciuteńko się załapał.
Ciągle myślę gdzie się dobre owadowe cechy u Stefana zagnieżdziły?
od murarki ogrodowej spokój ,brak agresywności.
Od motyli,ważek piękno, nastrój sielski i anielski,
od pszczół ,mrówek pracowitość, zgoda która grupę spaja. Już wiem!
"ZASIEDLIŁY JAJA".
Właśnie teraz się w Nim budzą, w mini klubie już się nudzi,
więc odnawia swoje hobby; pracą nad zmianami w seksie chce zadziwić
znowu ludzi.
Postanowił obserwacje, dorobek z nauk o owadach,
przenieś na gatunek ludzki, żeby sex był przyjemniejszy i wzbogacić go w
odmianach.
I dlatego wszedł w układy, wcale w nich korupcji nie ma.
Grosza na nich nie zarabiał, , poświęcił się jak Abraham.
Zastosował prawidłowo znany handel od stuleci;
Ja tobie załatwię kontrakt, Ty panienki mi polecisz.
Ja go cały czas podziwiam,chłopu przeszedł siódmy krzyżyk,
wziął na barki trud doświadczeń, rządzi wszystkim jak nasz Rydzyk.
Wszelkie style sam doświadcza, jest ich różnorodność duża.
Tutaj trzeba się naskakać, atakować z góry z boku i atuty mieć koguta,
Jak przy każdym doświadczeniu występują także straty,
to się łóżko czasem złamie, to znów członek ma obtarty.
Choć z ekranu ciągle słychać jak go chłopy atakują,
Jego gejsze nie bluzgają, słychać tylko słowo JURNY" Chyba się z Nim
dobrze czują.
Wyjaśnię Wam także cele o tym co się w plotce gada.
Tej fasolki po bretońsku co to przed zadaniem w łóżku całą miską się
objadał.
On tu do doświadczeń swoich, do fizyki prawa wrócił,
moc uwolnisz siłą gazu,odrzut ciało w krocze rzuci.
Groch ,fasolka jak zjesz sobie, tworzą gazy jelitowe
Azot, siarka, metan w tobie, to mieszanki wybuchowe.
To zjawisko Stefek właśnie do doświadczeń chciał stosować
ale głowił się też nad tym,by BURCZENIE przy wystrzale zablokować.
Teraz już zamknijcie oczy, puśćcie lejce wyobrażni
Widzicie parę kochanków ich twarzach trochę rozpaczy.
Aż nagle partner co chwile, w sex wprowadza Stefka style.
Potem wybuch gazu w tyle ,wtłacza tłok w boską głębinę.
Przy dobrze dobranej mocy do punktu "G" każdy doskoczy.
Panienka osiąga orgazm ,nie szuka do kolan lagi, bo mały da sobie rady..
I gdyby tak jeszcze wybuchów udało by zrobić się z dziesięć,
to szczęście ludzkości i szczyty rozkoszy pan Stefan zapewni nam przecież.
Obmawiają Go zazdrośni że zaliczył pań trzydzieści. że to skandal zbyt
potężny.
Tu kozaka nie udawał,chciał usunąć modliszkowy kanibalizm ,od ilości
prób doświadczeń Był zależny
Bo gdy dojdzie do wyjątku, że wielkiej kobicie zdarzy się malutki chłopek.
Przy potężnej, żle dobranej mocy, chłopek w kroczu może zniknąć jak w
młockarni snopek.
No i problem kompleksów wstydliwy zaniknie, jak młodość w czasie.
Tych co Najwyższy pominął, nagradzając w tym temacie.
Dajcie Mu dokończyć dzieło! bo jak się ta sztuka uda.
To pomniki Mu postawią i tablicę: "JURNY STEFAN BURCZY DUPA"
POMAGANIA ZDANIA RÓŻNE.
Biorę się za temat nowy,choć przez wszystkich przerobiony
bo opinii jest tu tyle ile śmieci w Wiśle płynie.
Ja mam o tym swoje zdanie i na końcu je przedstawię.
A na razie tu opowiem com zasłyszał już w tej sprawie .
Chodzi tu o pomaganie,duże,średnie i te małe
Jedni chwalą,popierają , zahamowań tu nie mają.
Drudzy sieją wątpliwości,wszelkie błędy wytykają.
Reszta choć to procent nikły chęci nie wyrażą nigdy
Pierwszy gość o którym powiem komentował zbiórki duże.
Chociaż jest ich mała garstka, łączy wszystkich dużo ludzi.
Gdy gość sobie usiadł w klubie przy mnie blisko przez przypadek
z odbiorników szły reklamy; dajcie datek na cel zbożny, włączcie serca,
dajcie datek.
I choć temat do rozmowy narzucił mi prawie siłą
widać w nim oznaki złości, ściska zęby ,kręci szyją.
Wykrzykuje głosem chrypkim pacz Pan jakie to oszustwo
ludzie złożą miliony oni większość z nich przepuszczą
ile gmin wykłada kasę, ile miast z budżetów grabią
Płacą wszystkim za imprezy i tym którzy głos sprzedają.
Reklamy co kuszą ludzi, żeby zapał w nich obudzić
też kosztują nas niemało, media przy tym się bogacą.
ile płacą za ochronę ile służb zmuszają do niej ,
jakie zliczy sobie koszty ten co wszystkim prawie rządzi
Ile wezmą jego spółki i fundacje i pociotki .
Swojej kadrze trzeba płacić, do następnej wielkiej zbiórki.
A najwięcej to mnie trzęsie,gdy na koniec takich imprez
walą w górę ,robią dzieło no bo chcą oświetlić niebo.
Że ich Pan Bóg nie upomni, Święci się ze strachu trzęsą
od wystrzałów,huku,błysków,u nas pieski zaś głupieją.
Przecież Panie pomyśl sobie czy tak trudno ruszyć głową
w niebie światła mają nadmiar,każdy świeci aureolą
Po co Ich doświetlać jeszcze,nadmiar światła przecież szkodzi,
Święci światła mają dosyć,oni marzą o ciemności.
A najwięcej żal mi dzieci co cały dzień puszki noszą,
cieszą się bo puszka pełna, kasę w niebo wypier..lą.
Można przecież skromniuteńko zakończenie zbiórki zrobić
pięknie ludziom podziękować, oni z serca chcą to robić
Chwyta ból mnie Panie w szyje,kiedy robią licytacje.
Wszystkie panie celebryty wystawiają swoje fanty
to złamaną starą nartę , z upadłego banku kartę
z żalu po nich popłakują, bo sentyment do nich czują.
I nabiera fant wartości im żal większy tym fant droższy.
W końcu za dość duży szmal fant nabywa cichy fan.
Celebrytom z gazet strony błyszczą królewskie korony
a fan co wyłożył kasę w anonima stawać ma się.
czekam Panie na takiego celebryta odważnego,
co to na akcje wasze powystawia stare gacie.
pewnie znajdzie się i taki co je kupi dla zabawy
i otworzy oczy fanom jak ich Guru pomagają
A na końcu ból ze złości doprowadza mnie do szału
jak wdeptują na Woodstocku pomoc z serca w błota szlamu
Ile tam inkubatorów, oraz sprzętu medycznego bezpowrotnie utracone,
w czasie tańców grup naćpanych,odurzonych alkoholem.
Pożegnałem gościa w końcu ,bo się rzucał się jak pies w kojcu.
Sam żem zresztą nie był zdrowy ,tak nahuczał mi do głowy
Rano w domu po posiłku,kiedy głowę miałem czystą.
Dokonałem analizy; plewy wszystkie odrzuciłem,dobre myśli zostawiłem.
Teraz wam przedstawię racje innej grupy w tym temacie.
Zdanie ludzi z pod gór prawie,opowie o tym mój szwagier.
Jak żem go odwiedzał we wsi, obchodzili wtedy wiechę
już owoców swojej zbiórki przy gorzałce z ich wytwórni.
Siadoj szwagier; mówi do mnie.To se trocha pogodomy.
Powiem ci dlocego ześmy tutok wieche urządzomy.
No to słuchoj; Wiązbe żezmy na stodole u Macieja ukończyli.
Bo tu ludzie zyją w zgodzie,kożdy kożdemu pomoże.
Ale zacne od pocątku,żebyś wiedzioł o co chodzi
tylko se nalijmy szklonki, suchy pysk głosowi szkodzi.
tylko zważoj bo sikira a tyś nieprzyzwycajony.
Momy fajny kwas z kapusty ,to ci Józek ją rozmąci.
Było to łońskiego roku,wtedy już zaceło rosić,
razem z Frankiem zaroz z rana poszliśmy se trowe kosić.
Kozdy wziął ze sobą flaske,bo kosenie u nos cienskie (ciężkie)
tutoj trzeba się napocić,a kawołki momy obok i są długie jako wenze (węże)
Noi sliżmy se równiuśko,już my prawie mieli kończyć
Franek troche się zatocył, moją trowe butem zgorsił.
Tak żem sie to wtedy wcieknął,żem go bez łeb kosą sieknął.
Krew mu ocy zaliwała, tamowałem mu ją babką,/rodzaj trawy/ z niego
twordziel, ani jąknął.
Ale żem jo człowiek zgodny i pomocy nie odmowiom
zaros żem go do ośrodka własnym fiatem transportowoł
Tam mu głowę pozszywali, prowie mu się nic nie stało
Za godzinę był już u mnie, by urozy wódką zaloc.
W piątek zaroz po połydniu.ześmy sianko przewracali,
Maciej do stodoły zwoził ,myśmy to mu odradzali.
Śianko musi przeciez dojrzeć,po co się tu było spiesyć,
ale pieron nie usłuchoł, bez to całe sianko strocił.
Po robocie tośmy byli sapramucko jak wilk głodni.
Przy stodole Maciejowej ognisecko zem rozpolił,
bo mieliśmy kieubasę, Franek ją z geesu zdobył, (sklep G.S.)
upiecono bardzo fajno, pod gorzołkę jak w pysk strzelił
I wis wtedy to niescenscie (nieszczęście) psiokrew Macieja dopadło.
Myśmy przeciez uwozoli, pozur na iskierki mioli
Chyba jak Franka zmozyło,jom był w krzokach by sie wyloć
mogła franca nom sie wyrwać, nie winuję Franka ; przysnoł
Maciej som se jest tu winny, no bo po co siano zwoził.
Jak by tam nie było siana toby się nie zhajcowała
Ale tu są ludzie zgodni ,kozdy winę mu wybocył,
zbiórke my zrobili sami, my tu wszyscy pomogomy.
Naprzód zbiórkę my zrobili do kościoła na Mse Świętą,
żeby Pon Bóg mu wybocył i ochronił go przed klęską.
A po zbiórke my wysłali Kielusiocke tą od brzyska
łuna umi piknie prosić, jej nie mozna zamknąć pyska.
Kobicina się staroła chcioła obejść po wsi krepko,
krowe mo na wycieleniu, wieś malutka, lecz rozległo
Wpadła do mnie z progu krzycy.Dawoj ino na Mse świętą
mliko sobie nastowiłam, blachę mi zakipi całą! Kumie dawoj tylko wartko!
Do wieczora nazbiroła od nos wsyćkich prawie tysiąc.
Śwagier; jaką pikną Mszolke nas proboscyk nom wykrzycoł
A jak nase Wikaruski zaśpiwoli; Trzy tenory! tak im wysło,
tylko od tego słuchania , to mi w pysku cołkiem wyskło.
Byłem śwagier tak przejęty po kościele,żem nie usnął
mysloł,że tu cud być musi,że stodoły nik nie rusoł
Pewnie Pon Bóg Maciejowi nie wybacył jeszcze za to
że mi tapicerke w aucie jak go wiozłem krwią zachlapoł.
Wypij tyz na drugą nogę,bo sie mozes potem kiwać
Ona lepso,od chrzestnego,robi ją z nosego zyta.
Ta nie śmierdzi,wypij cystą; silno! mozes ją podpolić.
Nie bój sie,nie bedzies zdychoł,żołądek już sie oswoił.
Ale na cym my skoncyli,juz wim; Proboscyk ogłosił,
że zbiórka na Macka w szkole, wszystkich ze wsi trzeba prosić.
Chrzestny liste szybko zrobił, probos mu dostarcył ilość,
przy kolendzie nos pospisoł, no i do dzba wszyskich zlicoł.
I zaceła się zbiórecka, pirwsy Jontek doł dwa złote
tu wkrocyła Kielusiocka, zwyzywała tam bidocka
że coły dzień u sąsiadki w korczmie pije, na nią wali,
a tutok udaje Szkota.Kożdy już nie rzucoł mało,mógby tyko się odwazyć.
Taką momy tu reklame! Co następny rzucoł więcej bo mu honor nie
pozwoloł
I reklama jest darmowo.Na pierdoły nik z nos tu nie bedzie dowoł.
My tu grosa sanujemy,niech by któryś ukrod trosku
toby zaroz kwiotki wąchoł, nie od góry lecz od spodku.
Po godzinie chrzestny z listy już odkreślił prawie wszystkich
ale czterech brakowało Kielusiocka sprowdzo ,krzycy.
Az tu noroz Franek wrzescy,boście policzyli księży.
Koncmy! trzeba już nastowiać rosół, na nich ni ma tu co licyć.
No i śwagier za tą zbiórke kupiliśmy mu dachówke
za reste zawiasy,gwożdzie,wydaliśmy wsyskie grose
Drewno momy tu darmowe,w pońskim lesie,nie kradzione.
Macej drzwi już zamknoł kłódką, jutro pokryjem dachówką.
No bo ludzie tu są zgodni, do pomocy tyz ochotni.
Śwagier; co już idzies? cego?wypij se na odchodnego, duskiem z gwinta, bo
to lepsze od rosołu
i postawi Cie do pionu. Zdrowie Ci się ponaprawio,bedzie twarde jak z
betonu.
Aleś my sie nagodali; przyjedz jesce! bede cekoł.
" Ja tam ust żem nie otworzył, możliwości szwagier nie doł"
Teraz powiem swoje zdanie niezależnie com usłyszał
Chwalę wszelkie pomaganie. Trzeba pewnie coś tam zmienić,
ale ktoś to robić musi, angażować,pomysł zgłosić, zysk rozdzielić.
Trochę musi to kosztować . POMAGAJMY! ludzi przecież trzeba kochać.
Muszę kończyć bo od kuchni Moja jak sto syren wyje,
Że trzy razy obiad grzeje. Nie przyjdziesz! sama spożyję.
I nie dziwcie się kochani ,u Niej taki temperament
bo chowała się w młodości razem z szwagrem w jednej chacie.
ŚREDNIA,DZIKI- DWA ŻARCIKI
W Polsce nadszedł jak co roku, planowany odstrzał dzika
wiele ich się namnożyło,w szkody wchodzą,niszczą żyta,
zarażonych chodzi dużo, ujawniono kilka ognisk
gdy zarażą chłopską świnie,tych tysiące zdrowych ginie.
Temat się pojawił nowy politykom koalicji.
Brońmy dzika; niech se chodzi, pola ryje, świnkom szkodzi.
Że zarazę w koło szerzą te co przyszły z Białorusi,
Oni do nich nie strzelali, bierzcie przykład z tamtych ludzi
Bo podobno usłyszeli,chociaż nikt to nie potwierdza,
że PIS wydał ukaz krótki, zarżnąć dziki jak lud nędza.
Bo to ma zakończyć problem wszelkiej szkody i zarazy,
nawet chłop co stracił świnki schowa złości i urazy.
I zwołano w szybkim tempie oddział znanych emerytów
żeby zrobić nowy protest, kasy dają tam bez liku
Bo gdy rząd pozbawił Owych "RESORTOWYCH" przywilejów
wyżyć biedni już nie mogą a tak wpadnie trochę jenów
Dołączyli aktywiści bo dnióweczkę znów zaliczą,
za obronę jest nagroda, między sobą łup rozliczą.
Każdy mężnie i odważnie pierś nastawia jako Tarzan
bo skrzydłami ich zasłoni aniołeczek sam Farmazon
Bo robota przecież łatwa,nawet jak na emeryta,
trzeba krzyczeć,tupać,trąbić, blisko trzymać się koryta.
A gadżety,transport, żarcie są darmowe; problem znika
każdy myśleć tu nie musi, za nich myśli polityka.
Nawet szefo opozycji co to wtulił ośmiu obcych
wciąż pracuje nad strategią jak swój obóz mocno wzmocnić
Doszły słuchy,że w obronę tychże dzików też się włącza
bo chce wzmocnić opozycje, więc do spółki je przyłącza.
Bo to chłop nie w ciemię bity i gotowy plan ma nowy,
że wstawi do Uni silnych, będzie w Uni skład bombowy.
I by wzmocnić swoich ziomków co pod rządem dołki ryją
musi posłać profesjonalistów ,zniszczyć przeciwnika siłą.
A tu nagle cały pomysł runął jak ten zamek z piasku
bo Timmermans wraz z Junckersem poparł odstrzał dzików w lasku
Teraz wszyscy co w obronę wzięli chore dzikie świnie
myślą wściekli co zmusiło wydać taką dyspozycje
I wychodzi że jest tylko takie oto przemyślenie.
Wytropili plany PO-KO i zwołali posiedzenie,
omówili problem cały a wnioski wysnuli takie;
rycie wymknie się z pod ręki,mogą stracić panowanie.
No bo jak dzikiego kupić,przekonywać dmuchać w kasze,
stołki Rządu podryć zechcą,mogą podryć także Nasze
I to wtedy w jednej chwili tę decyzję ustalili;
Plan ich się nie trzyma kupy.Myśmy du.y ocalili !
Ale czas nie stoi w miejscu a problemy się wciąż mnożą.
Koalicja wyśledziła pewnej ważnej instytucji
którą po przejęciu władzy PIS zasiedlił tam swoimi,
że dwie dworki tam służące zarabiają ponad normę.
Złożyli więc słuszne wnioski i w nich ważne zapytanie,
ujawnijcie ich zarobki i powiedzcie co jest grane.
Odpowiedz jest niby prosta ale szefo zaczął kluczyć,
nie ujawni apanaży, ustawa ma to wykluczyć
Nawet kilku z ław rządowych wyrazili oburzenie.
Ludziom się należy prawda!Wzrosło w rządzie poruszenie.
Wyjaśnimy to do końca mówią zaraz jak lud wrzeszcze
ale zaraz oznajmiają, mamy też związane ręce
Jeden z ważnych prominentów co to tekę dzierży długo
też wyraził swoje zdanie ,poparł też w nim stronę drugą
Dostał za to tęgie lanie. Teraz cichy jak baranek
bo wie jak pokaże złości to szefunio go odłączy
Ale w końcu wymyślili,że ustawę można obejść
Nie da się za długo kluczyć,ludzie mogą od nich odejść.
Podliczyli wszystkie koszty,podzielili je na gości
i podali średnią pensje by ustały (pretensyje)
dali też uzasadnienie skąd tak skromne rozliczenie.
Trzeba by drukować mnóstwo; pensje,premie,nagród wiele,
a policzcie sobie sami; zużyć mamy papier cały?
Oszczędności trzeba szukać!papier zniszczyć nie jest sztuka.
A tak już na jednym pasku zmieściliśmy całą średnią.
Szef ogłosił uśmiechnięty, jak załogę ma oszczędną.
Nawet zrobił porównanie; klozetowe rolki zliczył
i oznajmił społeczności; Tysiąc tyłków można by podetrzeć z
oszczędności.
I nie myślcie że to koniec,że już problem się wykruszył,
żeby zadowolić wszystkich to z ustawą muszą ruszyć.
Pochylili się troszeczkę,noc zarwali na wódeczkę
no i rano ogłosili że ustawę ustalili
Już ich rzecznik szczerzy zęby i omawia założenia.
Usuniemy węzeł z worka! ujawnimy wszystkim konta!
A jękliwym słabym głosem jak przedszkolak na dzień dziadka;
Dworki z worka uwolnimy,,na tle Uni są za biedni, nie zagląda się
im w zęby.
Wspomnienie młodości.
Cały czas wjeżdżając w teren, super sklepu zwanym :JANEM"
zawsze widzę wielki komin, skansen moich młodych manier
i od razu przed oczami,obraz mi się tworzy stary,
kiedy szedłem po raz pierwszy jako uczeń na wagary.
Było to Pańskiego roku, kiedy w erze Peerelu
lansowano dwie panienki z rodu gorzałkowych dziejów
i imiona im nadano i ubrano w piękne flachy
pomarańczówką pierwszą zwano a z genów dobrano smaki
A wiec rano wczesną wiosną, kiedy słońce pięknie wstało
Ja i moich dwóch kompanów ,kryjówkę na bal wybrało
i zabrawszy panny obie w dziki teren przy "kominie"
zasiedliśmy do biwaku przy cegielni w gąszcz leszczynie
I tak przy promieniach słońca ,młodzi,butni i nachalni
rzuciliśmy się rozbierać pierwszą pannę w tempie samby
kiedy już panienka pierwsza legła naga nieruchoma
przy tej brzydszej -cytrynówce siły opuściły zgoła
każdy kładł się półprzytomny,jak jeleń po rykowisku
otwierając jedno oko zwracał w krzaki z panien wszystko
ja nie mogąc patrzeć dalej na panienkę obnażoną
otwierając jedno oko odwróciłem głowę chorą
A tam taki oto widok jako w bajce się malował:
Tuż przy końcu wyrobiska, jak krasnali grupa taka
pochylona przy łopatach, ryli w ziemi jak wataha
a urobek jak ten chomik przenosili na wagonik
Potem wózek z urobiskiem toczył się po szynach z wolna
Gniady konik go pociągał , znikał w murach jak Madonna
a tam inni czarodzieje czyniąc czary i zaklęcia
glinę w cegłę zamieniali do budowy naszych mieszkań
nagle obraz się urywa a ten który który nastał nowy
wstyd opisać, bo scen pięknych pozbawiony
fatałaszki po panienkach tłoczą w koło woń nieznośną
tylko komin dymił dumnie, dominując ucztę sprośną
teraz teren przy kominie, zmienił się jak scena w kinie
z murów starych powstał piękny supermarket w JANA timie
wokół parking ,zieleń piękna, tylko komin dumny,stary
choć nie dymi przypomina; dawne myślenickie czary.
NADZIEJA.
Jak wielkie były nadzieje na życie w eldorado
bez głodu,waśni,strajków i biedy wśród rodaków.
Zapewniali to wszystko współwładcy z Okrągłego
lech, Donald oraz Olek, nadzieje te spełnili, każdy dla siebie samego.
Ludzie zdesperowani a było ich miliony,,pozbyci dążeń do marzeń.
Pod ściskiem propagandy siłą imadła ślusarzy.
Pod wpływem haseł pięknych budzących w letargu marzenia.
Wybrali postkomunistów przebranych w maskę ZORRO, by ukryć cechy
złodzieja.
Wsadzili Lecha na tron poparcie rodaków dano,
by gniew i wściekłość ostudzić jak kowal gorące żelazo
Bo przecież to był robotnik, ufali że nigdy się nie złajdaczy.
Wierzyli prorocze wizje, hasła i zapewnienia szkolone dowództwie krętaczy.
Prorok lech nam obiecał Japonię zrobić w kraju,
sto tysięcy każdemu by żył .jak Adam w raju
Komunistów rozliczyć, w skarpetach ich przegonić i ukarać godnie,
a wyszło że razem z nimi układał plany na Polskę by jemu i im było dobrze.
Ludzie z niedowierzaniem patrzyli jak szybko z komuną się kuma.
Od biednych głowę odwrócił, bezpiekę miał rozliczać a do nich przytula .
Radzieckie wojska chciał zmienić w chore spółki, zamiast wyprosić Waniuszę
Bałamucąc hasłami - 'JESTEM ZA A NAWET PRZECIW, 'NIE CHCĘ A NAWET
MUSZĘ'.
Premiera Olszewskiego co rządy objął z nadzieją, ze Polskę można odmienić,
bo był to wielki Mąż Stanu i wielki patriota, chciał rząd od komuchów
oddzielić.
Z pomocą bezpieki pokrętnie odsunął od władzy , rozwiązał jego gabinet
Chciał zniszczyć teczkę BOLKA, w bezpiece pod ksywą tą sypał, dlatego
szmalu miał tyle.
Naród zaczął zwątpiewać, choć nastroje wzburzone ucichły jak wiatr przed
burzą,
więc szybko wstawili swojego ,przez nich od lat młodości solidnie
szkolonego.
Olek o tym tu mowa przestawił wajchę się na zachód i otumanił ludzi,
że odciął się od złego, będzie pracował dla nich i wiarę znowu obudził.
Zaczęli razem z rządem robić nowe reformy, twarzą ich został Balcer.
Spółki stworzyli własne, wciągnęli pod swe skrzydła perełki gospodarcze.
Resztę przedsiębiorstw naszych zamiast wspomagać,naprawiać,
zaczęli obcym jak Judasz, za kilka marnych srebrników masowo
wysprzedawać.
Na skalę przemysłową prywatyzację bandycką ochoczo prowadzono.
Na taką także skalę ilość oszust, przekrętów i szemranych biznesów
robiono.
Kasta milionerów wśród elit z dnia na dzień rosła jak grzyby po deszczu,
a lud biedny, zmuszony uciekał z tego kraju, by dać chleba dziecku.
Znowu lud w konia zrobili a życie zmienili w piekło,
bo rządy pod jego koroną już większość przeklina na pewno.
A chwalić będą po wszelkie czasy , obcy co nogą u nas swoje biznesy
ozłacać.
I Horda oszustów obcych i naszych, na krzywdzie się mogli wzbogacać.
Dwie sprawy, za osiem lat rządów, chyba się panom udało.
Gdy posły się na "Wschód" zwrócili plecami, to Polskę wsadzili do NATO.
Podjęli starania do UNI kraj wkręcić, interes tu własny zwąchali.
I to się pomału udało im zrobić choć marne warunki dostali.
Po ośmiu lat rządów znów gniew wśród narodu odnawia się nowy,
więc szybko Donalda do steru polskiego wstawiają by gniew wrzucić w
lochy.
I znowu dziesiątki obietnic i haseł a w ludziach odnowa wiary i nadziei.
Że można już teraz, bo mówi przysłowie 'do trzech razy sztuka" i wyrwie nas
z beznadziei.
Od nowa lawiną przepięknej swej wróżby już koszyk obietnic jest pełny .
Że danin mniej będzie,że zdrowsi będziemy bo sypną lekarzom a lekarz
bogaty dostępny.
Że wrócą do kraju ci których wygnali ich z fabryk do obcych za chlebem.
Że będzie bezpiecznie bo wszystkich w policji obejmie Donaldo jak kochaś
panienkę ramieniem.
Że prestiż podniesie szkół naszych a belfry zarabiać jak króle
Że polski emeryt wygrzewać se będzie jajeczka na wyspach gdzie leżą
burżuje.
I firmę otworzy ochoczo sam petent w jednym dniu w okienku szczęścia.
I dwieście dwadzieścia pięć zaklęć wykrzyczał by lud otumanić i myśleć
zaprzestał.
I znowu lat osiem minęło,jak szybko czas płynie i z gniewu lud pięści zaciska.
I bieda, bezdomność, bankructwo, oszustwo łzy rzewne rozpaczy wyciska.
Bo z zaklęć, obietnic tych dobrych cesarza spełnionych w koszyku tulika się
kilka,
a afer, przekrętów,, oszustów na Vacie dziesiątki. Tym koszyk dosypał do
pełna.
A kiedy do głowy rodaków dotarły nagrania z taśm prawdy,
lud znów przetarł oczy ,bo znowu w zamglonych ich kradli.
Donaldo zobaczył ich oczach zew zemsty i wściekłość i chciał się ratować,
Jak szczur uciekł z kraju,pod kloszem spódnicy niemieckiej Angeli się
schował.
I można domyślać się tylko dlaczego Angela Donaldka pod miejsce intymne
schowała,
szczególnie jak jego kompani w Brukseli ,głosują jak Ona pozwala.
Bo po to zostali wybrali, by bronić praw naszych, żebyśmy nie byli wołami.
I tutaj swój żal ścisnę w gardle, bo szkoda rozterki , historia na nimi sędziami.
Wybory następne nastały a w lud znów wstępuje nadzieja.
Z nowymi hasłami PIS nęci, ogłasza na stołkach czas miejsce zamieniać.
Choć władza jest pewna,do stołków przyrośli, nie łatwo oderwać hubę,
tym razem przegrali bo lud miał ich dosyć i gołą pokazał im dupę
I koło się toczy i znów obietnice ,pięć głównych jak kwiaty kwitnące a w koło
wiosenna zieleń
A resztą obietnic, opletli wianuszek z tych kwiatów i zrobił się wielki jak
wieniec.
I z boku Jareczek doradza,wskazuje by wieniec lud olśnił, pogodził.
bo trzeba herosa by lud się otworzył ,zaufał a w kraju porządek zarządził
I proszę o dziwo pięć kwiatów tych pięknych już z wieńca wyjęli,
rozdali ludowi pomogli wyjść z bidy choć jeszcze nie z biedy
Cofnęli czas pracy by dziadek nie zdychał na wachcie,
zaczęli budować mieszkania by nasi wrócili, podobno że mają być tańsze.
Na warcie przy skarbcu co Donald zostawił im pusty,
Jareczek postawił młodego człowieka co głowę ma nie z kapusty.
I cud się wydarzył bo skarbiec się zaczął zapełniać,
a potem Mateo ster chwycił do ręki i statek się zaczął rozpędzać.
Zaczęli reformy ,zaczęły się zmiany i znowu z błędami, a mieli je całkiem
przekreślić.
Zasiedli na stołkach w spółeczkach państwowych nie patrząc czy ktoś nie był
lepszy.
I afer znów kilka poprzedni wykryli i cieszą się z tego jak dzieci.
Jak trudno w zagrodzie swe owce utrzymać, gdyż wredna przez płotek
przeleci.
Ruszyli na sędziów , by zmienić tych którzy korzeniem wrośnięci głęboko w
paletko komuny.
To oni tę większość sędziowską wspaniałą trzymają na sznurku w swej
twierdzy.
Tam dostać się można z potężną rebuchą, strażnika przekupić a wyrok
wykupić na miejscu.
Tam bidok nie wejdzie a butnych pogonią ,majątków pozbawią i z raną
zostawią w sercu.
Rycerze więc Zbycha ruszyli na twierdzę i w murach udało się kilka dziur
zrobić.
Lecz atak ten pierwszy odparli sędziowie najeżców zdołali odgonić.
Wezwali też świtą Pe-Owską na pomoc, bo atak szykował się drugi.
Wnet świta rycerzy Grzegorza przybyła, w około rów kopią jak sługi.
W następnym ataku przez rów się prześlizgli, znów straty aż włos się im jeży
Wezwali tym razem najemców z za kraju ,walecznych unijnych rycerzy.
I znowu zawziętych najeżców od Zbycha cofnięto od murów,czekają na
trzeci potulnie
A rów w okół twierdzy by wzmocnić obronę zalano " Unijnym gównem"
Minęło trzy lata , wybory na karku szef z wieńca pięć mniejszych
kwiatuszków wyrywa.
I znowu pięć nowych prezentów szykują,choć nadmiar pod czachą odbija.
Ruszyli sumienia tych którzy jak twierdzą powinni zarabiać już lepiej.
Bo kasę rozdają więc skarbiec jest pełny, my chcemy mieć także mieć
więcej.
I belfry ruszyli masowo do strajku a uczniów za tarczę wzięli
Choć rząd im pomału dodaje, podnosi , żądają by tysiąc mieli.
Bo krzyczą że rząd ich do pracy pięćdziesiąt godzinek przymusza
Choć mają wpisane niecałe dwadzieścia, ta reszta z miłości do dzieci.
Bo trzeba przed lekcją harować 60, by uczyć 45 minut.
I noce zarywać i święta poświęcić bo trzeba program przewinąć.
Aż włosy się jeżą i ręce spadają jak obraz malują i liżą belfry rany.
Musimy powstanie od nowa szykować bo w kraju Kambodżę mamy.
Zapomniał też Broniarz ogłosić za belfrów, że urlop to dla nich najkrótszy,
Na nowy rok szkolny od lipca do września ma belfer programu się uczyć.
O karcie nie mówią choć bronią zaciekle, dodatki nie leżą na ziemi.
Czas strajki zawiesić, za wami kolejka co nic nie dostali choć chcieli..
Ostrzegam Cię Jarku, nie szarżuj prezentem, zachowaj rezerwy bo kraj
podzielony, zmącony.
A wróg tylko czeka jak potknie się noga i będziesz szybciutko skończony.
A ludzie zapomną te drogie prezenty jak ty i twój rząd ich zawiedzie.
Na grobie ci rzucą ten wieniec zniszczony bez kwiatów wyrwanych przez
Ciebie.
Chcę przypomnieć poprzednie troszeczkę poprawione z błędów
Stefan Burczy Dupa.
Upłynęło wiele dekad Konopnickiej wiersza dzieciom,
co wychwala w nim zalety, siłę i odwagę krecią
A tu teraz z zaskoczenia,jakby piorun z nieba trzasnął
mamy w sejmie bohatera, sex aferę nową zaczął.
On to wykrzykując w Sejmie,jakie to miał ciężkie życie,
charakterem, wielkim sprytem, walczył o nie znakomicie.
Już za młodu jako chłopiec wykazywał braki strachu
gdy na grandzie u sąsiada mirabelki jadł w rozmachu.
Miał przypadłość także taką,że owady widział we śnie.
Tak się nimi absorbował, że śledził je prawie wszędzie.
Nieraz cały dzień po łące czołgał się, motyle gonił,
by podglądać kopulacje i sposoby, kto jak robił.
A że zainteresowanie rosło; "Różne pozy,czas,zwyczaje"
czas na obserwacji płynął, kiszki marsza grały stale.
Fascynujące zjawiska i upartość, na objadł zejść nie pozwalał,
szczawiu z łąki tam się nażarł, tak se młody radę dawał.
Potem ojciec mu pozwolił, żeby się w tym dalej szkolił.
Na uczelni w wielkiej trosce poznawał gatunki obce,
cechy złe, zwyczaje różne zapełniały w mózgu próżnię.
I jak janczar wychowany cechy w nim te pozostały
Jako student w "PEERELU" wolał władzy na złość robić,
prowokacje tu urządzać niż szerszeni gniazda kropić.
Ugrupowanie "Ruch" założył, bo już przejął od much naszych cechy
strachu,
w grupie rażniej i winnego trudno wykryć,jak kornika w kupie trocin przy
tartaku.
Nawet plan ułożył wielki, by pomnik wielkiego wodza,
co straszył w miasteczku Górali, wysadzić z hukiem w przestworza.
Choć się na militariach nie znał ,w temacie był oczytany
kupił trotyl w małych kostkach,myślał że tym władzę zwali.
Przystąpili do działania, podzielili na zadania.
Jeden miał przy bucie wodza poukładać kostki w rzędzie,
Stefuś dostał rolę trudną, kierownika ubezpieczeń.
Trzeci na znak kierownika,miał dokonać podpalenia, by dokończyć tego
dzieła.
Ale zamach się nie udał, "Choć pomysł nabawił strachu"
bo odkryli wielki przekręt. Stefan stare kostki cukru kupił stwierdził znawca
od tematu.
Za znieważenie ustroju wszystkich ich aresztowali.
Zaczęły się przesłuchania, metody ich znacie sami.
Już na pierwszym przesłuchaniu zwyciężyła pluskwy cecha.
Jak opisał to Byszewski ,zaczął sypać u S-Beka.
Potem żuka gnojowego naśladował ,tu po uszy się zagnoił;
narzeczoną zakapował ,od wolności Ją odkroił.
Kilka latek za kratkami przesiedzieli wszyscy z Ruchu.
W kraju zaszły duże zmiany, wypuścili z ciupy druhów.
Każdy szukał sobie miejsca, Ci co przesiedzieli w pierdlu ułatwienia mieli
duże,
Ikonami ich nazwali. Jak poparli tych rządzących zajmowali miejsce w
chórze.
,Stefek poszedł w swoją branżę ,którą poznał z otoczenia.
Wśród owadów kopulacje, gry miłosne, odrzucenia.
To wciągało Go bez granic,nawet w nauce pracę zrobił
i uzyskał tutaj dyplom Profesora entomologii.
Ale cecha u motyla,co z kwiatka na kwiatek lata
szybko w Nim się odezwała, nową partię z koleżkami już zakłada,
o korzeniach chrześcijańskich, padlinówka ta cesarska tu się jawi.
Pluł na tych którzy nie klerem, teraz na kler pluje jadem, to Go bawi.
Wtedy to Stefek z posłami chcieli nowe zmiany zrobić.
By i miękką pornografię w naszym kraju całkiem dobić.
W obronie niej, obok innych stanął mężnie Ryszard Tęgi
Stefek cechą purytańską znieważał, porno grubasem wyzywał, by z tematu
go wysprzęglić.
Potem wyszła ta uśpiona cecha kameleona." Barwy partii ciągle zmieniał'
Tylko pomylił przyczyny, bo kameleon barwę zmienia, by uniknąć
zagrożenia.
Stefan kiedy siedzi grupie Nerona owleka skórę, konkurencję atakuje,
rzuca błotem, jadem pluje , wewnątrz kłótnie rozpoczyna i do nowej
przeskakuje.
Tylu partiach już grzał miejsca że je trudno teraz zliczyć.
W tej ostatniej ,tej największej trochę dłuższy staż zaliczył.
Tu był pierwszy do ataku,jak spłoszony szerszeń kąsał,
straszył miną gąsienicy szczotecznicy, kołki na łbach innych ciosał.
Dziennikarkę nazwał śmieciem, Jarka symbolem podłości,
Jak szerszeń gigant ściga pszczoły tak świtę JARKA do Tworek chciał ścigać
ze złości.
Szarpał się jak w pajęczej sieci komar, swoje gniazdo także kalał
aż znów z szefem się pokłócił. W nowym klubie szybciuteńko się załapał.
Ciągle myślę gdzie się dobre owadowe cechy u Stefana zagnieżdziły?
od murarki ogrodowej spokój ,brak agresywności.
Od motyli,ważek piękno, nastrój sielski i anielski,
od pszczół ,mrówek pracowitość, zgoda która grupę spaja. Już wiem!
"ZASIEDLIŁY JAJA".
Właśnie teraz się w Nim budzą, w mini klubie już się nudzi,
więc odnawia swoje hobby; pracą nad zmianami w seksie chce zadziwić
znowu ludzi.
Postanowił obserwacje, dorobek z nauk o owadach,
przenieś na gatunek ludzki, żeby sex był przyjemniejszy i wzbogacić go w
odmianach.
I dlatego wszedł w układy, wcale w nich korupcji nie ma.
Grosza na nich nie zarabiał, , poświęcił się jak Abraham.
Zastosował prawidłowo znany handel od stuleci;
Ja tobie załatwię kontrakt, Ty panienki mi polecisz.
Ja go cały czas podziwiam,chłopu przeszedł siódmy krzyżyk,
wziął na barki trud doświadczeń, rządzi wszystkim jak nasz Rydzyk.
Wszelkie style sam doświadcza, jest ich różnorodność duża.
Tutaj trzeba się naskakać, atakować z góry z boku i atuty mieć koguta,
Jak przy każdym doświadczeniu występują także straty,
to się łóżko czasem złamie, to znów członek ma obtarty.
Choć z ekranu ciągle słychać jak go chłopy atakują,
Jego gejsze nie bluzgają, słychać tylko słowo JURNY" Chyba się z Nim
dobrze czują.
Wyjaśnię Wam także cele o tym co się w plotce gada.
Tej fasolki po bretońsku co to przed zadaniem w łóżku całą miską się
objadał.
On tu do doświadczeń swoich, do fizyki prawa wrócił,
moc uwolnisz siłą gazu,odrzut ciało w krocze rzuci.
Groch ,fasolka jak zjesz sobie, tworzą gazy jelitowe
Azot, siarka, metan w tobie, to mieszanki wybuchowe.
To zjawisko Stefek właśnie do doświadczeń chciał stosować
ale głowił się też nad tym,by BURCZENIE przy wystrzale zablokować.
Teraz już zamknijcie oczy, puśćcie lejce wyobrażni
Widzicie parę kochanków ich twarzach trochę rozpaczy.
Aż nagle partner co chwile, w sex wprowadza Stefka style.
Potem wybuch gazu w tyle ,wtłacza tłok w boską głębinę.
Przy dobrze dobranej mocy do punktu "G" każdy doskoczy.
Panienka osiąga orgazm ,nie szuka do kolan lagi, bo mały da sobie rady..
I gdyby tak jeszcze wybuchów udało by zrobić się z dziesięć,
to szczęście ludzkości i szczyty rozkoszy pan Stefan zapewni nam przecież.
Obmawiają Go zazdrośni że zaliczył pań trzydzieści. że to skandal zbyt
potężny.
Tu kozaka nie udawał,chciał usunąć modliszkowy kanibalizm ,od ilości
prób doświadczeń Był zależny
Bo gdy dojdzie do wyjątku, że wielkiej kobicie zdarzy się malutki chłopek.
Przy potężnej, żle dobranej mocy, chłopek w kroczu może zniknąć jak w
młockarni snopek.
No i problem kompleksów wstydliwy zaniknie, jak młodość w czasie.
Tych co Najwyższy pominął, nagradzając w tym temacie.
Dajcie Mu dokończyć dzieło! bo jak się ta sztuka uda.
To pomniki Mu postawią i tablicę: "JURNY STEFAN BURCZY DUPA"
POMAGANIA ZDANIA RÓŻNE.
Biorę się za temat nowy,choć przez wszystkich przerobiony
bo opinii jest tu tyle ile śmieci w Wiśle płynie.
Ja mam o tym swoje zdanie i na końcu je przedstawię.
A na razie tu opowiem com zasłyszał już w tej sprawie .
Chodzi tu o pomaganie,duże,średnie i te małe
Jedni chwalą,popierają , zahamowań tu nie mają.
Drudzy sieją wątpliwości,wszelkie błędy wytykają.
Reszta choć to procent nikły chęci nie wyrażą nigdy
Pierwszy gość o którym powiem komentował zbiórki duże.
Chociaż jest ich mała garstka, łączy wszystkich dużo ludzi.
Gdy gość sobie usiadł w klubie przy mnie blisko przez przypadek
z odbiorników szły reklamy; dajcie datek na cel zbożny, włączcie serca,
dajcie datek.
I choć temat do rozmowy narzucił mi prawie siłą
widać w nim oznaki złości, ściska zęby ,kręci szyją.
Wykrzykuje głosem chrypkim pacz Pan jakie to oszustwo
ludzie złożą miliony oni większość z nich przepuszczą
ile gmin wykłada kasę, ile miast z budżetów grabią
Płacą wszystkim za imprezy i tym którzy głos sprzedają.
Reklamy co kuszą ludzi, żeby zapał w nich obudzić
też kosztują nas niemało, media przy tym się bogacą.
ile płacą za ochronę ile służb zmuszają do niej ,
jakie zliczy sobie koszty ten co wszystkim prawie rządzi
Ile wezmą jego spółki i fundacje i pociotki .
Swojej kadrze trzeba płacić, do następnej wielkiej zbiórki.
A najwięcej to mnie trzęsie,gdy na koniec takich imprez
walą w górę ,robią dzieło no bo chcą oświetlić niebo.
Że ich Pan Bóg nie upomni, Święci się ze strachu trzęsą
od wystrzałów,huku,błysków,u nas pieski zaś głupieją.
Przecież Panie pomyśl sobie czy tak trudno ruszyć głową
w niebie światła mają nadmiar,każdy świeci aureolą
Po co Ich doświetlać jeszcze,nadmiar światła przecież szkodzi,
Święci światła mają dosyć,oni marzą o ciemności.
A najwięcej żal mi dzieci co cały dzień puszki noszą,
cieszą się bo puszka pełna, kasę w niebo wypier..lą.
Można przecież skromniuteńko zakończenie zbiórki zrobić
pięknie ludziom podziękować, oni z serca chcą to robić
Chwyta ból mnie Panie w szyje,kiedy robią licytacje.
Wszystkie panie celebryty wystawiają swoje fanty
to złamaną starą nartę , z upadłego banku kartę
z żalu po nich popłakują, bo sentyment do nich czują.
I nabiera fant wartości im żal większy tym fant droższy.
W końcu za dość duży szmal fant nabywa cichy fan.
Celebrytom z gazet strony błyszczą królewskie korony
a fan co wyłożył kasę w anonima stawać ma się.
czekam Panie na takiego celebryta odważnego,
co to na akcje wasze powystawia stare gacie.
pewnie znajdzie się i taki co je kupi dla zabawy
i otworzy oczy fanom jak ich Guru pomagają
A na końcu ból ze złości doprowadza mnie do szału
jak wdeptują na Woodstocku pomoc z serca w błota szlamu
Ile tam inkubatorów, oraz sprzętu medycznego bezpowrotnie utracone,
w czasie tańców grup naćpanych,odurzonych alkoholem.
Pożegnałem gościa w końcu ,bo się rzucał się jak pies w kojcu.
Sam żem zresztą nie był zdrowy ,tak nahuczał mi do głowy
Rano w domu po posiłku,kiedy głowę miałem czystą.
Dokonałem analizy; plewy wszystkie odrzuciłem,dobre myśli zostawiłem.
Teraz wam przedstawię racje innej grupy w tym temacie.
Zdanie ludzi z pod gór prawie,opowie o tym mój szwagier.
Jak żem go odwiedzał we wsi, obchodzili wtedy wiechę
już owoców swojej zbiórki przy gorzałce z ich wytwórni.
Siadoj szwagier; mówi do mnie.To se trocha pogodomy.
Powiem ci dlocego ześmy tutok wieche urządzomy.
No to słuchoj; Wiązbe żezmy na stodole u Macieja ukończyli.
Bo tu ludzie zyją w zgodzie,kożdy kożdemu pomoże.
Ale zacne od pocątku,żebyś wiedzioł o co chodzi
tylko se nalijmy szklonki, suchy pysk głosowi szkodzi.
tylko zważoj bo sikira a tyś nieprzyzwycajony.
Momy fajny kwas z kapusty ,to ci Józek ją rozmąci.
Było to łońskiego roku,wtedy już zaceło rosić,
razem z Frankiem zaroz z rana poszliśmy se trowe kosić.
Kozdy wziął ze sobą flaske,bo kosenie u nos cienskie (ciężkie)
tutoj trzeba się napocić,a kawołki momy obok i są długie jako wenze (węże)
Noi sliżmy se równiuśko,już my prawie mieli kończyć
Franek troche się zatocył, moją trowe butem zgorsił.
Tak żem sie to wtedy wcieknął,żem go bez łeb kosą sieknął.
Krew mu ocy zaliwała, tamowałem mu ją babką,/rodzaj trawy/ z niego
twordziel, ani jąknął.
Ale żem jo człowiek zgodny i pomocy nie odmowiom
zaros żem go do ośrodka własnym fiatem transportowoł
Tam mu głowę pozszywali, prowie mu się nic nie stało
Za godzinę był już u mnie, by urozy wódką zaloc.
W piątek zaroz po połydniu.ześmy sianko przewracali,
Maciej do stodoły zwoził ,myśmy to mu odradzali.
Śianko musi przeciez dojrzeć,po co się tu było spiesyć,
ale pieron nie usłuchoł, bez to całe sianko strocił.
Po robocie tośmy byli sapramucko jak wilk głodni.
Przy stodole Maciejowej ognisecko zem rozpolił,
bo mieliśmy kieubasę, Franek ją z geesu zdobył, (sklep G.S.)
upiecono bardzo fajno, pod gorzołkę jak w pysk strzelił
I wis wtedy to niescenscie (nieszczęście) psiokrew Macieja dopadło.
Myśmy przeciez uwozoli, pozur na iskierki mioli
Chyba jak Franka zmozyło,jom był w krzokach by sie wyloć
mogła franca nom sie wyrwać, nie winuję Franka ; przysnoł
Maciej som se jest tu winny, no bo po co siano zwoził.
Jak by tam nie było siana toby się nie zhajcowała
Ale tu są ludzie zgodni ,kozdy winę mu wybocył,
zbiórke my zrobili sami, my tu wszyscy pomogomy.
Naprzód zbiórkę my zrobili do kościoła na Mse Świętą,
żeby Pon Bóg mu wybocył i ochronił go przed klęską.
A po zbiórke my wysłali Kielusiocke tą od brzyska
łuna umi piknie prosić, jej nie mozna zamknąć pyska.
Kobicina się staroła chcioła obejść po wsi krepko,
krowe mo na wycieleniu, wieś malutka, lecz rozległo
Wpadła do mnie z progu krzycy.Dawoj ino na Mse świętą
mliko sobie nastowiłam, blachę mi zakipi całą! Kumie dawoj tylko wartko!
Do wieczora nazbiroła od nos wsyćkich prawie tysiąc.
Śwagier; jaką pikną Mszolke nas proboscyk nom wykrzycoł
A jak nase Wikaruski zaśpiwoli; Trzy tenory! tak im wysło,
tylko od tego słuchania , to mi w pysku cołkiem wyskło.
Byłem śwagier tak przejęty po kościele,żem nie usnął
mysloł,że tu cud być musi,że stodoły nik nie rusoł
Pewnie Pon Bóg Maciejowi nie wybacył jeszcze za to
że mi tapicerke w aucie jak go wiozłem krwią zachlapoł.
Wypij tyz na drugą nogę,bo sie mozes potem kiwać
Ona lepso,od chrzestnego,robi ją z nosego zyta.
Ta nie śmierdzi,wypij cystą; silno! mozes ją podpolić.
Nie bój sie,nie bedzies zdychoł,żołądek już sie oswoił.
Ale na cym my skoncyli,juz wim; Proboscyk ogłosił,
że zbiórka na Macka w szkole, wszystkich ze wsi trzeba prosić.
Chrzestny liste szybko zrobił, probos mu dostarcył ilość,
przy kolendzie nos pospisoł, no i do dzba wszyskich zlicoł.
I zaceła się zbiórecka, pirwsy Jontek doł dwa złote
tu wkrocyła Kielusiocka, zwyzywała tam bidocka
że coły dzień u sąsiadki w korczmie pije, na nią wali,
a tutok udaje Szkota.Kożdy już nie rzucoł mało,mógby tyko się odwazyć.
Taką momy tu reklame! Co następny rzucoł więcej bo mu honor nie
pozwoloł
I reklama jest darmowo.Na pierdoły nik z nos tu nie bedzie dowoł.
My tu grosa sanujemy,niech by któryś ukrod trosku
toby zaroz kwiotki wąchoł, nie od góry lecz od spodku.
Po godzinie chrzestny z listy już odkreślił prawie wszystkich
ale czterech brakowało Kielusiocka sprowdzo ,krzycy.
Az tu noroz Franek wrzescy,boście policzyli księży.
Koncmy! trzeba już nastowiać rosół, na nich ni ma tu co licyć.
No i śwagier za tą zbiórke kupiliśmy mu dachówke
za reste zawiasy,gwożdzie,wydaliśmy wsyskie grose
Drewno momy tu darmowe,w pońskim lesie,nie kradzione.
Macej drzwi już zamknoł kłódką, jutro pokryjem dachówką.
No bo ludzie tu są zgodni, do pomocy tyz ochotni.
Śwagier; co już idzies? cego?wypij se na odchodnego, duskiem z gwinta, bo
to lepsze od rosołu
i postawi Cie do pionu. Zdrowie Ci się ponaprawio,bedzie twarde jak z
betonu.
Aleś my sie nagodali; przyjedz jesce! bede cekoł.
" Ja tam ust żem nie otworzył, możliwości szwagier nie doł"
Teraz powiem swoje zdanie niezależnie com usłyszał
Chwalę wszelkie pomaganie. Trzeba pewnie coś tam zmienić,
ale ktoś to robić musi, angażować,pomysł zgłosić, zysk rozdzielić.
Trochę musi to kosztować . POMAGAJMY! ludzi przecież trzeba kochać.
Muszę kończyć bo od kuchni Moja jak sto syren wyje,
Że trzy razy obiad grzeje. Nie przyjdziesz! sama spożyję.
I nie dziwcie się kochani ,u Niej taki temperament
bo chowała się w młodości razem z szwagrem w jednej chacie.
ŚREDNIA,DZIKI- DWA ŻARCIKI
W Polsce nadszedł jak co roku, planowany odstrzał dzika
wiele ich się namnożyło,w szkody wchodzą,niszczą żyta,
zarażonych chodzi dużo, ujawniono kilka ognisk
gdy zarażą chłopską świnie,tych tysiące zdrowych ginie.
Temat się pojawił nowy politykom koalicji.
Brońmy dzika; niech se chodzi, pola ryje, świnkom szkodzi.
Że zarazę w koło szerzą te co przyszły z Białorusi,
Oni do nich nie strzelali, bierzcie przykład z tamtych ludzi
Bo podobno usłyszeli,chociaż nikt to nie potwierdza,
że PIS wydał ukaz krótki, zarżnąć dziki jak lud nędza.
Bo to ma zakończyć problem wszelkiej szkody i zarazy,
nawet chłop co stracił świnki schowa złości i urazy.
I zwołano w szybkim tempie oddział znanych emerytów
żeby zrobić nowy protest, kasy dają tam bez liku
Bo gdy rząd pozbawił Owych "RESORTOWYCH" przywilejów
wyżyć biedni już nie mogą a tak wpadnie trochę jenów
Dołączyli aktywiści bo dnióweczkę znów zaliczą,
za obronę jest nagroda, między sobą łup rozliczą.
Każdy mężnie i odważnie pierś nastawia jako Tarzan
bo skrzydłami ich zasłoni aniołeczek sam Farmazon
Bo robota przecież łatwa,nawet jak na emeryta,
trzeba krzyczeć,tupać,trąbić, blisko trzymać się koryta.
A gadżety,transport, żarcie są darmowe; problem znika
każdy myśleć tu nie musi, za nich myśli polityka.
Nawet szefo opozycji co to wtulił ośmiu obcych
wciąż pracuje nad strategią jak swój obóz mocno wzmocnić
Doszły słuchy,że w obronę tychże dzików też się włącza
bo chce wzmocnić opozycje, więc do spółki je przyłącza.
Bo to chłop nie w ciemię bity i gotowy plan ma nowy,
że wstawi do Uni silnych, będzie w Uni skład bombowy.
I by wzmocnić swoich ziomków co pod rządem dołki ryją
musi posłać profesjonalistów ,zniszczyć przeciwnika siłą.
A tu nagle cały pomysł runął jak ten zamek z piasku
bo Timmermans wraz z Junckersem poparł odstrzał dzików w lasku
Teraz wszyscy co w obronę wzięli chore dzikie świnie
myślą wściekli co zmusiło wydać taką dyspozycje
I wychodzi że jest tylko takie oto przemyślenie.
Wytropili plany PO-KO i zwołali posiedzenie,
omówili problem cały a wnioski wysnuli takie;
rycie wymknie się z pod ręki,mogą stracić panowanie.
No bo jak dzikiego kupić,przekonywać dmuchać w kasze,
stołki Rządu podryć zechcą,mogą podryć także Nasze
I to wtedy w jednej chwili tę decyzję ustalili;
Plan ich się nie trzyma kupy.Myśmy du.y ocalili !
Ale czas nie stoi w miejscu a problemy się wciąż mnożą.
Koalicja wyśledziła pewnej ważnej instytucji
którą po przejęciu władzy PIS zasiedlił tam swoimi,
że dwie dworki tam służące zarabiają ponad normę.
Złożyli więc słuszne wnioski i w nich ważne zapytanie,
ujawnijcie ich zarobki i powiedzcie co jest grane.
Odpowiedz jest niby prosta ale szefo zaczął kluczyć,
nie ujawni apanaży, ustawa ma to wykluczyć
Nawet kilku z ław rządowych wyrazili oburzenie.
Ludziom się należy prawda!Wzrosło w rządzie poruszenie.
Wyjaśnimy to do końca mówią zaraz jak lud wrzeszcze
ale zaraz oznajmiają, mamy też związane ręce
Jeden z ważnych prominentów co to tekę dzierży długo
też wyraził swoje zdanie ,poparł też w nim stronę drugą
Dostał za to tęgie lanie. Teraz cichy jak baranek
bo wie jak pokaże złości to szefunio go odłączy
Ale w końcu wymyślili,że ustawę można obejść
Nie da się za długo kluczyć,ludzie mogą od nich odejść.
Podliczyli wszystkie koszty,podzielili je na gości
i podali średnią pensje by ustały (pretensyje)
dali też uzasadnienie skąd tak skromne rozliczenie.
Trzeba by drukować mnóstwo; pensje,premie,nagród wiele,
a policzcie sobie sami; zużyć mamy papier cały?
Oszczędności trzeba szukać!papier zniszczyć nie jest sztuka.
A tak już na jednym pasku zmieściliśmy całą średnią.
Szef ogłosił uśmiechnięty, jak załogę ma oszczędną.
Nawet zrobił porównanie; klozetowe rolki zliczył
i oznajmił społeczności; Tysiąc tyłków można by podetrzeć z
oszczędności.
I nie myślcie że to koniec,że już problem się wykruszył,
żeby zadowolić wszystkich to z ustawą muszą ruszyć.
Pochylili się troszeczkę,noc zarwali na wódeczkę
no i rano ogłosili że ustawę ustalili
Już ich rzecznik szczerzy zęby i omawia założenia.
Usuniemy węzeł z worka! ujawnimy wszystkim konta!
A jękliwym słabym głosem jak przedszkolak na dzień dziadka;
Dworki z worka uwolnimy,,na tle Uni są za biedni, nie zagląda się
im w zęby.
Wspomnienie młodości.
Cały czas wjeżdżając w teren, super sklepu zwanym :JANEM"
zawsze widzę wielki komin, skansen moich młodych manier
i od razu przed oczami,obraz mi się tworzy stary,
kiedy szedłem po raz pierwszy jako uczeń na wagary.
Było to Pańskiego roku, kiedy w erze Peerelu
lansowano dwie panienki z rodu gorzałkowych dziejów
i imiona im nadano i ubrano w piękne flachy
pomarańczówką pierwszą zwano a z genów dobrano smaki
A wiec rano wczesną wiosną, kiedy słońce pięknie wstało
Ja i moich dwóch kompanów ,kryjówkę na bal wybrało
i zabrawszy panny obie w dziki teren przy "kominie"
zasiedliśmy do biwaku przy cegielni w gąszcz leszczynie
I tak przy promieniach słońca ,młodzi,butni i nachalni
rzuciliśmy się rozbierać pierwszą pannę w tempie samby
kiedy już panienka pierwsza legła naga nieruchoma
przy tej brzydszej -cytrynówce siły opuściły zgoła
każdy kładł się półprzytomny,jak jeleń po rykowisku
otwierając jedno oko zwracał w krzaki z panien wszystko
ja nie mogąc patrzeć dalej na panienkę obnażoną
otwierając jedno oko odwróciłem głowę chorą
A tam taki oto widok jako w bajce się malował:
Tuż przy końcu wyrobiska, jak krasnali grupa taka
pochylona przy łopatach, ryli w ziemi jak wataha
a urobek jak ten chomik przenosili na wagonik
Potem wózek z urobiskiem toczył się po szynach z wolna
Gniady konik go pociągał , znikał w murach jak Madonna
a tam inni czarodzieje czyniąc czary i zaklęcia
glinę w cegłę zamieniali do budowy naszych mieszkań
nagle obraz się urywa a ten który który nastał nowy
wstyd opisać, bo scen pięknych pozbawiony
fatałaszki po panienkach tłoczą w koło woń nieznośną
tylko komin dymił dumnie, dominując ucztę sprośną
teraz teren przy kominie, zmienił się jak scena w kinie
z murów starych powstał piękny supermarket w JANA timie
wokół parking ,zieleń piękna, tylko komin dumny,stary
choć nie dymi przypomina; dawne myślenickie czary.