Witam,
Nie należę do upierdliwych osób, które szukają zaczepki wobec innych ale odnośnie pewnych sytuacji i postaw DOROSŁYCH ludzi nie potrafię czasami przejść obojętnie… Opiszę krótko sytuację, która spotkała mnie w dniu wczorajszym na zielonym szlaku turystycznym prowadzącym przez Chełm w stronę Kudłaczy. Problem dotyczy to oczywiście nie tylko tego miejsca ale wszystkich okolicznych lasów, ścieżek spacerowych, Zarabia… Ogólnie rzecz ujmując miejsc uważanych za ogólnodostępne dla turystów , biegaczy, spacerowiczów dosłownie na terenie całej Polski…
Wraz z Żoną i małymi Dziećmi poszedłem na krótki spacer po lesie. Wszystko było pięknie i ładnie do momentu kiedy na naszej drodze nie stanęły trzy owczarki niemieckie biegające luzem bez kagańców i właściciela (dwa dorosłe i jeden młody). Zaczęły kręcić się tuż obok Nas i obwąchiwać!!!! Proszę sobie wyobrazić strach, który czuły w tym momencie Dzieci… Owszem, psy były raczej przyjacielsko nastawione, ale według mnie nigdy nie ma gwarancji jak zachowają się wobec obcych ludzi lub płaczącego dziecka. Ja wiem, wiem… że pies to najlepszy przyjaciel człowieka, ale proszę nie zapominać, że to są TYLKO zwierzęta, które mają swój instynkt. Spokojne przejście dalej nie było możliwe… Proszę mi wierzyć, że nie mam nic przeciwko zwierzętom, gdyż sam mam psa i ogólnie całe zoo przy domu… Ale Drodzy Przyjaciele i Pasjonaci czworonogów, istnieje jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek i rozum! Co byłoby w przypadku, gdyby któryś z nich zareagował agresywnie wobec Nas? Czy wtedy też byłyby to miłe psiaczki, które przecież nikogo nie ugryzą? Guzik mnie interesuje, że właściciel uważa, iż można im zaufać. Dla mnie to są tylko zwierzęta!!! Gdyby te psy miały chociaż kaganiec.. o smyczy już nawet nie wspominam… to nie odezwałbym się nawet słowem.
Po chwili poszedłem dalej aby odciągnąć ze sobą te „słodkie misiaczki” od Żony i Dzieci. Zacząłem nawoływać właściciela tych psów, który beztrosko siedział sobie na trawce za zakrętem. Był wręcz oburzony, że śmiem zwracać mu uwagę, bo przecież „On jest na swoim terenie”. Pomijam fakt, że był to szlak turystyczny… Szokiem dla Niego był również mój agresywny ton głosu… a naprawdę byłem całkiem spokojny jak na sytuację, która mnie spotkała. Nie powiem, po krótkiej wymianie zdań kulturalnie zawołał swoje trzy pieseczki i poszedł w swoją stronę…
Nie było moim celem robienie „dymów”, ale ludzie… miejcie litość!!! Włączcie myślenie zanim kiedyś dojdzie do tragedii!!! Zwracam się z prośbą do właścicieli Psów aby zaczęli używać przedmiotów takich jak smycz i kaganiec, zwłaszcza w miejscach dostępnych dla osób postronnych. Bo później może być za późno…
Nie bój żaby,wilki je za niedługo zlikwidują.Przypominam se jak kilkanaście lat temu , chłopaki co na wyciągu krzesełkowym robili,na obchód szli z petardami ,co by stada bezpańskich psów od siebie odganiać .Potem przyplątały się wilki i po psach zostało ino wspomnienie.
Nie zapominajmy też o dzikich zwierzętach w lesie, teraz na wiosnę rodzi się wiele młodych, a taki pies latający luzem, może zagryźć czy zagonić na śmierć takie małe zwierzę, nie mówiąc już o rozdzieleniu go od matki. W lesie nie spuszcza się psa ze smyczy!
Witam,
Nie należę do upierdliwych osób, które szukają zaczepki wobec innych ale odnośnie pewnych sytuacji i postaw DOROSŁYCH ludzi nie potrafię czasami przejść obojętnie… Opiszę krótko sytuację, która spotkała mnie w dniu wczorajszym na zielonym szlaku turystycznym prowadzącym przez Chełm w stronę Kudłaczy. Problem dotyczy to oczywiście nie tylko tego miejsca ale wszystkich okolicznych lasów, ścieżek spacerowych, Zarabia… Ogólnie rzecz ujmując miejsc uważanych za ogólnodostępne dla turystów , biegaczy, spacerowiczów dosłownie na terenie całej Polski…
Wraz z Żoną i małymi Dziećmi poszedłem na krótki spacer po lesie. Wszystko było pięknie i ładnie do momentu kiedy na naszej drodze nie stanęły trzy owczarki niemieckie biegające luzem bez kagańców i właściciela (dwa dorosłe i jeden młody). Zaczęły kręcić się tuż obok Nas i obwąchiwać!!!! Proszę sobie wyobrazić strach, który czuły w tym momencie Dzieci… Owszem, psy były raczej przyjacielsko nastawione, ale według mnie nigdy nie ma gwarancji jak zachowają się wobec obcych ludzi lub płaczącego dziecka. Ja wiem, wiem… że pies to najlepszy przyjaciel człowieka, ale proszę nie zapominać, że to są TYLKO zwierzęta, które mają swój instynkt. Spokojne przejście dalej nie było możliwe… Proszę mi wierzyć, że nie mam nic przeciwko zwierzętom, gdyż sam mam psa i ogólnie całe zoo przy domu… Ale Drodzy Przyjaciele i Pasjonaci czworonogów, istnieje jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek i rozum! Co byłoby w przypadku, gdyby któryś z nich zareagował agresywnie wobec Nas? Czy wtedy też byłyby to miłe psiaczki, które przecież nikogo nie ugryzą? Guzik mnie interesuje, że właściciel uważa, iż można im zaufać. Dla mnie to są tylko zwierzęta!!! Gdyby te psy miały chociaż kaganiec.. o smyczy już nawet nie wspominam… to nie odezwałbym się nawet słowem.
Po chwili poszedłem dalej aby odciągnąć ze sobą te „słodkie misiaczki” od Żony i Dzieci. Zacząłem nawoływać właściciela tych psów, który beztrosko siedział sobie na trawce za zakrętem. Był wręcz oburzony, że śmiem zwracać mu uwagę, bo przecież „On jest na swoim terenie”. Pomijam fakt, że był to szlak turystyczny… Szokiem dla Niego był również mój agresywny ton głosu… a naprawdę byłem całkiem spokojny jak na sytuację, która mnie spotkała. Nie powiem, po krótkiej wymianie zdań kulturalnie zawołał swoje trzy pieseczki i poszedł w swoją stronę…
Nie było moim celem robienie „dymów”, ale ludzie… miejcie litość!!! Włączcie myślenie zanim kiedyś dojdzie do tragedii!!! Zwracam się z prośbą do właścicieli Psów aby zaczęli używać przedmiotów takich jak smycz i kaganiec, zwłaszcza w miejscach dostępnych dla osób postronnych. Bo później może być za późno…
Pozdrawiam!
spotkałem kiedys tego pana na chełmie. sympatyczny i oczywiscie "puszki nie gryza" jednak takie zachowanie to totalny brak odpowiedzialnosci
W zeszłym tygodniu taki "puszek" puszczony luzem na boisku do kosza przy górnym jazie pogryzł mojego syna. Właściciele uciekli z miejsca zdarzenia.
Dziwne... przecież to bardzo spokojny pies i nigdy się tak nie zachowywał...
To co ludzie czasami mają w głowach to po prostu dramat. Ale weź zwróć takim osobom wcześniej uwagę, to będzie afera na pół Zarabia, że ktoś próbuje ubezwłasnowolnić ich "członka rodziny i najlepszego przyjaciela". Jak mówiłem wcześniej, mam zwierzęta i bardzo o nie dbam ale karma dla psów nie zastąpiła mi jeszcze mózgu... Mimo wszystko dobro Człowieka jest dla mnie trochę ważniejsze niż kaprys zwierzęcia.
Oczywiście zgadzam się z Panem, że w miejscach ogólnie dostępnych, publicznych, pies biegający luzem i nie ważne, duży, mały, jest nieporozumieniem i może stanowić zagrożenie, bo to zwierzę i ma swoje instynkty. Jednak ja ma uwagę z innej strony, o której czasami spacerowicze również zapominają. Mieszkam na wsi, daleko od dróg publicznych i ogólnie dostępnych, bez żadnych szlaków turystycznych pod nosem, bez żadnych ścieżek, drogowskazów itd. Teren ok 7h,jest własnością prywatną wokół tylko las, również prywatny. Prowadzi do niego mała żwirowa dróżka. Mam trzy psy, które mieszkają w domu, ale oczywiście są wypuszczane na zewnątrz, biegają luzem, bez kagańców i smyczy, bo tak naprawdę wokół nie ma sąsiadów, więc nikomu nie robią krzywdy i nie przeszkadzają. Niestety w okresie letnim masowo, znajdują się rodziny, które wybierają się na spacerki i nie wiadomo skąd pojawiają się na na moim podwórku. Nie ma tam szlaku, nie prowadzi żadna droga przejazdowa, po prostu włażą, żeby się przejść. I wtedy moje psy reagują tak jak to psy mają w zwyczaju, szczekają obiegają, bronią swojego terenu. Oczywiście są odwoływane i zamykane. Nikt nie szczuje ich na takich spacerowiczów, ale nie raz zdarzyły mi się oburzone głosy takich rodzin, że jak to tak można puścić psa, żeby chodził bez kagańca. I wtedy ja wpadam w furię, bo jak można komuś wchodzić na teren gospodarstwa, na podwórko, mimo, że nie ma tam żadnych szlaków turystycznych i jeszcze komentować, dlaczego psy są nie uwiązane, bez kagańców. Nie są, bo są u siebie, na terenie prywatnym, bo nikt takich spacerowiczów nie zapraszał. Bo jest takie myślenie, że można wszędzie wejść bo przecież tu są polne drogi i tak dalej, na "spacerek". Trochę rozwagi, również w drugą stronę. Życzą sobie Państwo spaceru z rodziną, to są do tego miejsca publiczne i udostępnione. A jeśli ktoś woli wersję "na dziko" to niech ma zawsze świadomość, że wchodzi komuś na jego teren, a właściciel i jego psy mogą być z tego powodu niezadowolone.
Oczywiście zgadzam się z Panem, że w miejscach ogólnie dostępnych, publicznych, pies biegający luzem i nie ważne, duży, mały, jest nieporozumieniem i może stanowić zagrożenie, bo to zwierzę i ma swoje instynkty. Jednak ja ma uwagę z innej strony, o której czasami spacerowicze również zapominają. Mieszkam na wsi, daleko od dróg publicznych i ogólnie dostępnych, bez żadnych szlaków turystycznych pod nosem, bez żadnych ścieżek, drogowskazów itd. Teren ok 7h,jest własnością prywatną wokół tylko las, również prywatny. Prowadzi do niego mała żwirowa dróżka. Mam trzy psy, które mieszkają w domu, ale oczywiście są wypuszczane na zewnątrz, biegają luzem, bez kagańców i smyczy, bo tak naprawdę wokół nie ma sąsiadów, więc nikomu nie robią krzywdy i nie przeszkadzają. Niestety w okresie letnim masowo, znajdują się rodziny, które wybierają się na spacerki i nie wiadomo skąd pojawiają się na na moim podwórku. Nie ma tam szlaku, nie prowadzi żadna droga przejazdowa, po prostu włażą, żeby się przejść. I wtedy moje psy reagują tak jak to psy mają w zwyczaju, szczekają obiegają, bronią swojego terenu. Oczywiście są odwoływane i zamykane. Nikt nie szczuje ich na takich spacerowiczów, ale nie raz zdarzyły mi się oburzone głosy takich rodzin, że jak to tak można puścić psa, żeby chodził bez kagańca. I wtedy ja wpadam w furię, bo jak można komuś wchodzić na teren gospodarstwa, na podwórko, mimo, że nie ma tam żadnych szlaków turystycznych i jeszcze komentować, dlaczego psy są nie uwiązane, bez kagańców. Nie są, bo są u siebie, na terenie prywatnym, bo nikt takich spacerowiczów nie zapraszał. Bo jest takie myślenie, że można wszędzie wejść bo przecież tu są polne drogi i tak dalej, na "spacerek". Trochę rozwagi, również w drugą stronę. Życzą sobie Państwo spaceru z rodziną, to są do tego miejsca publiczne i udostępnione. A jeśli ktoś woli wersję "na dziko" to niech ma zawsze świadomość, że wchodzi komuś na jego teren, a właściciel i jego psy mogą być z tego powodu niezadowolone.
Proste pytanie
Twoja posesja jest ogrodzona?
Jesli nie, to czemu sie dziwisz, ze ludzie wchodza skoro mysla ze to sa jakies pola?
Ogrodz dzialke, zaloz klodke i spuszczaj psy, inaczej licz sie z konsekwencjami prawnymi.
Prosta odpowiedź nie, nie jest ogrodzona, a dziwię się bezczelności i chamstwu. Ludziom wydaje się, że wchodzić można wszędzie, bo jak nie ma ogrodzenia to co tam można wejść i jeszcze mieć pretensje. Chodzi po prostu o taki zwykły szacunek do własności i mienia drugiego człowieka. Widzisz czyjeś gospodarstwo i drogę polną, która do niego prowadzi, a przy okazji to nie jest droga przejazdowa, to chyba proste, że to nie deptak spacerowy i może ktoś tak po prostu nie życzyć sobie takich spacerowiczów. Ale u nas tak zawsze, trzeba zasieków, tabliczek, murów, drutów i kłódek, żeby ktoś został zmuszony do przestrzegania zasad, po dobroci nic się nie da.
Prosta odpowiedź nie, nie jest ogrodzona, a dziwię się bezczelności i chamstwu. Ludziom wydaje się, że wchodzić można wszędzie, bo jak nie ma ogrodzenia to co tam można wejść i jeszcze mieć pretensje. Chodzi po prostu o taki zwykły szacunek do własności i mienia drugiego człowieka. Widzisz czyjeś gospodarstwo i drogę polną, która do niego prowadzi, a przy okazji to nie jest droga przejazdowa, to chyba proste, że to nie deptak spacerowy i może ktoś tak po prostu nie życzyć sobie takich spacerowiczów. Ale u nas tak zawsze, trzeba zasieków, tabliczek, murów, drutów i kłódek, żeby ktoś został zmuszony do przestrzegania zasad, po dobroci nic się nie da.
Nadal nie rozumiesz.
Na tej zasadzie ludzie nie powinni się poruszać po lasach, bo przecież do kogoś mogą należeć. Moja rodzina ma las w lesie, sporo, las jest oczywiście nieogrodzony.
Na jakiej podstawie ma więc moja rodzina mieć pretensje, że grzybiarze co roku się przechadzają po tym lesie? Ogarnij się.
Ogrodź sobie swoje "włościa" najtańszą siatką, albo prostym drewnianym płotem. Koszt niewielki terytorium zaznaczone.
Ludzie to nie psy, niestety nie możesz obsikać swojego terytorium feromonami, użyj płotu / siatki.
Prosta odpowiedź nie, nie jest ogrodzona, a dziwię się bezczelności i chamstwu. Ludziom wydaje się, że wchodzić można wszędzie, bo jak nie ma ogrodzenia to co tam można wejść i jeszcze mieć pretensje. Chodzi po prostu o taki zwykły szacunek do własności i mienia drugiego człowieka. Widzisz czyjeś gospodarstwo i drogę polną, która do niego prowadzi, a przy okazji to nie jest droga przejazdowa, to chyba proste, że to nie deptak spacerowy i może ktoś tak po prostu nie życzyć sobie takich spacerowiczów. Ale u nas tak zawsze, trzeba zasieków, tabliczek, murów, drutów i kłódek, żeby ktoś został zmuszony do przestrzegania zasad, po dobroci nic się nie da.
Schodzisz z drogi publicznej lub szlaku turystycznego znaczy, że włazisz komuś w teren. Nie musi być ogrodzony!!!! Niestety 40 lat komuny zatarło w ludziach szacunek do własności, szczególnie cudzej.
Oczywiście zgadzam się z Panem, że w miejscach ogólnie dostępnych, publicznych, pies biegający luzem i nie ważne, duży, mały, jest nieporozumieniem i może stanowić zagrożenie, bo to zwierzę i ma swoje instynkty. Jednak ja ma uwagę z innej strony, o której czasami spacerowicze również zapominają. Mieszkam na wsi, daleko od dróg publicznych i ogólnie dostępnych, bez żadnych szlaków turystycznych pod nosem, bez żadnych ścieżek, drogowskazów itd. Teren ok 7h,jest własnością prywatną wokół tylko las, również prywatny. Prowadzi do niego mała żwirowa dróżka. Mam trzy psy, które mieszkają w domu, ale oczywiście są wypuszczane na zewnątrz, biegają luzem, bez kagańców i smyczy, bo tak naprawdę wokół nie ma sąsiadów, więc nikomu nie robią krzywdy i nie przeszkadzają. Niestety w okresie letnim masowo, znajdują się rodziny, które wybierają się na spacerki i nie wiadomo skąd pojawiają się na na moim podwórku. Nie ma tam szlaku, nie prowadzi żadna droga przejazdowa, po prostu włażą, żeby się przejść. I wtedy moje psy reagują tak jak to psy mają w zwyczaju, szczekają obiegają, bronią swojego terenu. Oczywiście są odwoływane i zamykane. Nikt nie szczuje ich na takich spacerowiczów, ale nie raz zdarzyły mi się oburzone głosy takich rodzin, że jak to tak można puścić psa, żeby chodził bez kagańca. I wtedy ja wpadam w furię, bo jak można komuś wchodzić na teren gospodarstwa, na podwórko, mimo, że nie ma tam żadnych szlaków turystycznych i jeszcze komentować, dlaczego psy są nie uwiązane, bez kagańców. Nie są, bo są u siebie, na terenie prywatnym, bo nikt takich spacerowiczów nie zapraszał. Bo jest takie myślenie, że można wszędzie wejść bo przecież tu są polne drogi i tak dalej, na "spacerek". Trochę rozwagi, również w drugą stronę. Życzą sobie Państwo spaceru z rodziną, to są do tego miejsca publiczne i udostępnione. A jeśli ktoś woli wersję "na dziko" to niech ma zawsze świadomość, że wchodzi komuś na jego teren, a właściciel i jego psy mogą być z tego powodu niezadowolone.
To Waćpan swą sfore dożywiasz za państwową kase , puszczając psiory w nieogrodzony swój las, pełen dzikiego zwirza ?......nieładnie.
Proste pytanie
Twoja posesja jest ogrodzona?
Jesli nie, to czemu sie dziwisz, ze ludzie wchodza skoro mysla ze to sa jakies pola?
Ogrodz dzialke, zaloz klodke i spuszczaj psy, inaczej licz sie z konsekwencjami prawnymi.
a co to jest jakis przepis na to,ze masz OBOWIAZEK OGRODZENIA-swojej posesji.
Nie-to ''mieszczuchom''sie wydaje,ze poszli na ''lono natury''i wolno im chodzic gdzie chca
a co to jest jakis przepis na to,ze masz OBOWIAZEK OGRODZENIA-swojej posesji.
Nie-to ''mieszczuchom''sie wydaje,ze poszli na ''lono natury''i wolno im chodzic gdzie chca
Nie ma przepisu, jednakże jest taka praktyka. Co się tak uczpiles mieszczuchów? Jako dziecko lataliśmy po nieogrodzonych polach jak szaleni. Zachowujecie się jak prostaki „moja miedza” a kilku groszy na prosta siatkę nie ma, dno.
[cytat=zygi]a co to jest jakis przepis na to,ze masz OBOWIAZEK OGRODZENIA-swojej posesji.
Nie-to ''mieszczuchom''sie wydaje,ze poszli na ''lono natury''i wolno im chodzic gdzie chca[/cytat
Właśnie dzięki takiemu myśleniu, są sceny jak wyżej i sytuacje o których słyszy się codziennie.
Ludzie, z czym wy macie problem?, pies to zwierzę. To że będzie się do ciebie łasił - to jest naturalne, bo go karmisz, ale osobę spoza domu, gospodarstwa, której nie zna, tratuje jako potencjalnego wroga.
To jest zwierzę i nie ważne czy pimpek, buldog czy nie groźny wilczur.
Nie rozumiem, was, właścicieli, że na siłę szukacie sposobu aby obejść jakąś odpowiedzialność za to, bo mam dużą działkę, bo jest nie groźny, bo prawo nie zabrania... żal to czytać.
Świadomie narażacie innych na niebezpieczeństwo, swoim lenistwem i nieporadnością, bawicie się we właścicieli psów a nawet z tym sobie nie radzicie, ale jak z psami to i pewnie z życiem.
Witam,
Nie należę do upierdliwych osób, które szukają zaczepki wobec innych ale odnośnie pewnych sytuacji i postaw DOROSŁYCH ludzi nie potrafię czasami przejść obojętnie… Opiszę krótko sytuację, która spotkała mnie w dniu wczorajszym na zielonym szlaku turystycznym prowadzącym przez Chełm w stronę Kudłaczy. Problem dotyczy to oczywiście nie tylko tego miejsca ale wszystkich okolicznych lasów, ścieżek spacerowych, Zarabia… Ogólnie rzecz ujmując miejsc uważanych za ogólnodostępne dla turystów , biegaczy, spacerowiczów dosłownie na terenie całej Polski…
Wraz z Żoną i małymi Dziećmi poszedłem na krótki spacer po lesie. Wszystko było pięknie i ładnie do momentu kiedy na naszej drodze nie stanęły trzy owczarki niemieckie biegające luzem bez kagańców i właściciela (dwa dorosłe i jeden młody). Zaczęły kręcić się tuż obok Nas i obwąchiwać!!!! Proszę sobie wyobrazić strach, który czuły w tym momencie Dzieci… Owszem, psy były raczej przyjacielsko nastawione, ale według mnie nigdy nie ma gwarancji jak zachowają się wobec obcych ludzi lub płaczącego dziecka. Ja wiem, wiem… że pies to najlepszy przyjaciel człowieka, ale proszę nie zapominać, że to są TYLKO zwierzęta, które mają swój instynkt. Spokojne przejście dalej nie było możliwe… Proszę mi wierzyć, że nie mam nic przeciwko zwierzętom, gdyż sam mam psa i ogólnie całe zoo przy domu… Ale Drodzy Przyjaciele i Pasjonaci czworonogów, istnieje jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek i rozum! Co byłoby w przypadku, gdyby któryś z nich zareagował agresywnie wobec Nas? Czy wtedy też byłyby to miłe psiaczki, które przecież nikogo nie ugryzą? Guzik mnie interesuje, że właściciel uważa, iż można im zaufać. Dla mnie to są tylko zwierzęta!!! Gdyby te psy miały chociaż kaganiec.. o smyczy już nawet nie wspominam… to nie odezwałbym się nawet słowem.
Po chwili poszedłem dalej aby odciągnąć ze sobą te „słodkie misiaczki” od Żony i Dzieci. Zacząłem nawoływać właściciela tych psów, który beztrosko siedział sobie na trawce za zakrętem. Był wręcz oburzony, że śmiem zwracać mu uwagę, bo przecież „On jest na swoim terenie”. Pomijam fakt, że był to szlak turystyczny… Szokiem dla Niego był również mój agresywny ton głosu… a naprawdę byłem całkiem spokojny jak na sytuację, która mnie spotkała. Nie powiem, po krótkiej wymianie zdań kulturalnie zawołał swoje trzy pieseczki i poszedł w swoją stronę…
Nie było moim celem robienie „dymów”, ale ludzie… miejcie litość!!! Włączcie myślenie zanim kiedyś dojdzie do tragedii!!! Zwracam się z prośbą do właścicieli Psów aby zaczęli używać przedmiotów takich jak smycz i kaganiec, zwłaszcza w miejscach dostępnych dla osób postronnych. Bo później może być za późno…
Pozdrawiam!
Nie bój żaby,wilki je za niedługo zlikwidują.Przypominam se jak kilkanaście lat temu , chłopaki co na wyciągu krzesełkowym robili,na obchód szli z petardami ,co by stada bezpańskich psów od siebie odganiać .Potem przyplątały się wilki i po psach zostało ino wspomnienie.
Nie zapominajmy też o dzikich zwierzętach w lesie, teraz na wiosnę rodzi się wiele młodych, a taki pies latający luzem, może zagryźć czy zagonić na śmierć takie małe zwierzę, nie mówiąc już o rozdzieleniu go od matki. W lesie nie spuszcza się psa ze smyczy!
W nawiązaniu do tematu z przymrużeniem oka:
spotkałem kiedys tego pana na chełmie. sympatyczny i oczywiscie "puszki nie gryza" jednak takie zachowanie to totalny brak odpowiedzialnosci
W zeszłym tygodniu taki "puszek" puszczony luzem na boisku do kosza przy górnym jazie pogryzł mojego syna. Właściciele uciekli z miejsca zdarzenia.
Dziwne... przecież to bardzo spokojny pies i nigdy się tak nie zachowywał...
To co ludzie czasami mają w głowach to po prostu dramat. Ale weź zwróć takim osobom wcześniej uwagę, to będzie afera na pół Zarabia, że ktoś próbuje ubezwłasnowolnić ich "członka rodziny i najlepszego przyjaciela". Jak mówiłem wcześniej, mam zwierzęta i bardzo o nie dbam ale karma dla psów nie zastąpiła mi jeszcze mózgu... Mimo wszystko dobro Człowieka jest dla mnie trochę ważniejsze niż kaprys zwierzęcia.
Żeby się obrońcy zwierząt nie rzucali...https://allegro.pl/oferta/odstraszacz-psow-3w1-trener-ultradzwiekowy-latarka-6806542651?utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_DIO_pla_dom_ogr%C3%B3d&ev_adgr=Odstraszacze+zwierz%C4%85t&gclid=EAIaIQobChMIyt3rodrP4gIVEeJ3Ch3TzQI_EAQYAiABEgJkX_D_BwE
Albo..... https://allegro.pl/oferta/gaz-pieprzowy-na-psy-50ml-antidog-bezpieczny-6655988235?reco_id=cc397fd7-86ba-11e9-b947-000af7f5ffd0&sid=f8bddad5d737919e6c726c989b66bdbe96499e13bc806f55bd0c404f69ac7020
W ostateczności jakieś petardy
jak widać bycie fanem cracowii, to już nie debilizm tylko stan umysłu...
Oczywiście zgadzam się z Panem, że w miejscach ogólnie dostępnych, publicznych, pies biegający luzem i nie ważne, duży, mały, jest nieporozumieniem i może stanowić zagrożenie, bo to zwierzę i ma swoje instynkty. Jednak ja ma uwagę z innej strony, o której czasami spacerowicze również zapominają. Mieszkam na wsi, daleko od dróg publicznych i ogólnie dostępnych, bez żadnych szlaków turystycznych pod nosem, bez żadnych ścieżek, drogowskazów itd. Teren ok 7h,jest własnością prywatną wokół tylko las, również prywatny. Prowadzi do niego mała żwirowa dróżka. Mam trzy psy, które mieszkają w domu, ale oczywiście są wypuszczane na zewnątrz, biegają luzem, bez kagańców i smyczy, bo tak naprawdę wokół nie ma sąsiadów, więc nikomu nie robią krzywdy i nie przeszkadzają. Niestety w okresie letnim masowo, znajdują się rodziny, które wybierają się na spacerki i nie wiadomo skąd pojawiają się na na moim podwórku. Nie ma tam szlaku, nie prowadzi żadna droga przejazdowa, po prostu włażą, żeby się przejść. I wtedy moje psy reagują tak jak to psy mają w zwyczaju, szczekają obiegają, bronią swojego terenu. Oczywiście są odwoływane i zamykane. Nikt nie szczuje ich na takich spacerowiczów, ale nie raz zdarzyły mi się oburzone głosy takich rodzin, że jak to tak można puścić psa, żeby chodził bez kagańca. I wtedy ja wpadam w furię, bo jak można komuś wchodzić na teren gospodarstwa, na podwórko, mimo, że nie ma tam żadnych szlaków turystycznych i jeszcze komentować, dlaczego psy są nie uwiązane, bez kagańców. Nie są, bo są u siebie, na terenie prywatnym, bo nikt takich spacerowiczów nie zapraszał. Bo jest takie myślenie, że można wszędzie wejść bo przecież tu są polne drogi i tak dalej, na "spacerek". Trochę rozwagi, również w drugą stronę. Życzą sobie Państwo spaceru z rodziną, to są do tego miejsca publiczne i udostępnione. A jeśli ktoś woli wersję "na dziko" to niech ma zawsze świadomość, że wchodzi komuś na jego teren, a właściciel i jego psy mogą być z tego powodu niezadowolone.
Proste pytanie
Twoja posesja jest ogrodzona?
Jesli nie, to czemu sie dziwisz, ze ludzie wchodza skoro mysla ze to sa jakies pola?
Ogrodz dzialke, zaloz klodke i spuszczaj psy, inaczej licz sie z konsekwencjami prawnymi.
Prosta odpowiedź nie, nie jest ogrodzona, a dziwię się bezczelności i chamstwu. Ludziom wydaje się, że wchodzić można wszędzie, bo jak nie ma ogrodzenia to co tam można wejść i jeszcze mieć pretensje. Chodzi po prostu o taki zwykły szacunek do własności i mienia drugiego człowieka. Widzisz czyjeś gospodarstwo i drogę polną, która do niego prowadzi, a przy okazji to nie jest droga przejazdowa, to chyba proste, że to nie deptak spacerowy i może ktoś tak po prostu nie życzyć sobie takich spacerowiczów. Ale u nas tak zawsze, trzeba zasieków, tabliczek, murów, drutów i kłódek, żeby ktoś został zmuszony do przestrzegania zasad, po dobroci nic się nie da.
Nadal nie rozumiesz.
Na tej zasadzie ludzie nie powinni się poruszać po lasach, bo przecież do kogoś mogą należeć. Moja rodzina ma las w lesie, sporo, las jest oczywiście nieogrodzony.
Na jakiej podstawie ma więc moja rodzina mieć pretensje, że grzybiarze co roku się przechadzają po tym lesie? Ogarnij się.
Ogrodź sobie swoje "włościa" najtańszą siatką, albo prostym drewnianym płotem. Koszt niewielki terytorium zaznaczone.
Ludzie to nie psy, niestety nie możesz obsikać swojego terytorium feromonami, użyj płotu / siatki.
Schodzisz z drogi publicznej lub szlaku turystycznego znaczy, że włazisz komuś w teren. Nie musi być ogrodzony!!!! Niestety 40 lat komuny zatarło w ludziach szacunek do własności, szczególnie cudzej.
To Waćpan swą sfore dożywiasz za państwową kase , puszczając psiory w nieogrodzony swój las, pełen dzikiego zwirza ?......nieładnie.
a co to jest jakis przepis na to,ze masz OBOWIAZEK OGRODZENIA-swojej posesji.
Nie-to ''mieszczuchom''sie wydaje,ze poszli na ''lono natury''i wolno im chodzic gdzie chca
Nie ma przepisu, jednakże jest taka praktyka. Co się tak uczpiles mieszczuchów? Jako dziecko lataliśmy po nieogrodzonych polach jak szaleni. Zachowujecie się jak prostaki „moja miedza” a kilku groszy na prosta siatkę nie ma, dno.
Ustawa o Lasach z dnia 28 września 1991 r. (Dz. U. 91.101.444) w art. 30 pkt 13 mówi, że zabrania się w lasach puszczania psów luzem.
Kodeks wykroczeń art. 166 mówi: Kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem, podlega karze grzywny albo karze nagany.
Wydrukować sobie i rozdawać właścicielom biegających wolno po lesie psów.
https://www.youtube.com/watch?v=3AgfH_KEYfAz
Bez komentarza!!!
[cytat=zygi]a co to jest jakis przepis na to,ze masz OBOWIAZEK OGRODZENIA-swojej posesji.
Nie-to ''mieszczuchom''sie wydaje,ze poszli na ''lono natury''i wolno im chodzic gdzie chca[/cytat
Właśnie dzięki takiemu myśleniu, są sceny jak wyżej i sytuacje o których słyszy się codziennie.
Ludzie, z czym wy macie problem?, pies to zwierzę. To że będzie się do ciebie łasił - to jest naturalne, bo go karmisz, ale osobę spoza domu, gospodarstwa, której nie zna, tratuje jako potencjalnego wroga.
To jest zwierzę i nie ważne czy pimpek, buldog czy nie groźny wilczur.
Nie rozumiem, was, właścicieli, że na siłę szukacie sposobu aby obejść jakąś odpowiedzialność za to, bo mam dużą działkę, bo jest nie groźny, bo prawo nie zabrania... żal to czytać.
Świadomie narażacie innych na niebezpieczeństwo, swoim lenistwem i nieporadnością, bawicie się we właścicieli psów a nawet z tym sobie nie radzicie, ale jak z psami to i pewnie z życiem.