Przed wyborami w 2005 roku przedstawiciele PO mówili, że państwowa administracja zostanie zmniejszona o 20%, Sejm ograniczony do 230 posłów, Senat zlikwidowany oraz skasowane różne agencje, urzędy i fundusze rządowe (w tym Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, Urząd Transportu Kolejowego, Urząd Regulacji Energetyki i Urząd Lotnictwa Cywilnego), co miało dać oszczędności rzędu 10-15 miliardów złotych. PO opowiadała się też za większościową ordynacją w jednomandatowych okręgach wyborczych, dzięki której parlamentarzyści mieli być bardziej kompetentni i uczciwi, a scena polityczna oczyszczona z aferzystów.
Zamiast tych wszystkich korzystnych zmian, podczas rządów PO doszło do lawinowego wzrostu biurokracji. Kolejne próby ograniczania biurokracji napotykały na opór urzędników. W rezultacie ciągle ich przybywało. „Rzeczpospolita” podała, że w ciągu 2 lat rządów PO zatrudnienie w różnych urzędach i agendach administracji publicznej zwiększyło się o 70 tysięcy osób, czyli o ponad 17% i przekroczyło pół miliona ludzi. Tylko w ciągu dziewięciu pierwszych miesięcy 2010 roku w administracji publicznej przybyło 26,3 tysiąca urzędników. Rosły też koszty ich utrzymania. Sam Donald Tusk przyznał uczciwie w jednym z programów telewizyjnych, że powiększająca się armia urzędników to jego bezdyskusyjna porażka. Okazało się, że powołanie przez premiera Adama Jassera na swojego pełnomocnika do walki ze zbędną biurokracją nic nie dało. Niewiele lepiej jest na szczeblu samorządowym – tu też wzrosło zatrudnienie, choć wolniej, bo o 4%. Jak podaje „Życie Warszawy”, w ciągu 5 lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz z PO w warszawskim ratuszu przybyło ponad 1,8 tysiąca urzędników (wzrost z 5,7 tysiąca do 7,5 tysiąca), a drugie tyle w warszawskich szpitalach i ZOZ-ach. Podobnie w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego w ciągu ostatnich 2 lat liczba pracowników zwiększyła się o 25% – z 500 do 650 etatów, a aż o 2 tysiące wzrósł stan etatów w warszawskiej służbie zdrowia – z 10 do 12 tysięcy.
ci urzednicy dalej wyjadają pieniadze z portfeli Polaków? wiecie już dlaczego jest taki deficyt budzetowy? i któ do tego doprowadził?
W 2001 roku liderzy PO, w tym Donald Tusk, zobowiązali się „dokończyć reformę podatków – spłaszczyć podatek dochodowy do jednego poziomu”. W ulotce wyborczej pisano słusznie, że „niskie podatki dla wszystkich to więcej pieniędzy w budżecie każdej polskiej rodziny”. „Radykalnie uprościmy system podatkowy” – zapewniano w ulotce wyborczej z 2001 roku. Podczas kampanii wyborczej do parlamentu w 2005 roku Platforma miała w programie wprowadzenie reformy podatkowej, w wyniku której płacilibyśmy podatki 3 x 15, czyli 15-procentowe PIT, CIT i VAT. Ponadto miały zostać zlikwidowane różnorodne dodatkowe opłaty i parapodatki nakładane na przedsiębiorców i obywateli. Zarówno przed wyborami w 2005 roku, jak i w 2007 roku Donald Tusk wielokrotnie zapewniał o konieczności obniżek podatkowych. Obiecywano likwidację 19-procentowego tzw. podatku Belki od oszczędności. Po przejęciu władzy przez PO w 2007 roku nic z tego nie wyszło. Potem nastał kryzys i premier Tusk przestał obiecywać, że podatki zostaną obniżone, a zaczął mówić, że z uwagi na kryzys nie mogą co prawda zostać obniżone, ale nie zostaną też podniesione. W czerwcu br. podczas spotkania w Katowicach, w którym miałem zaszczyt uczestniczyć, Donald Tusk zapewnił, że za jego rządów nie dojdzie do podwyżki żadnych podatków, choć to właśnie kryzys jest doskonałym czasem na wszelkie obniżki podatkowe.
[nice_info]Tymczasem słyszymy o coraz to nowych podwyżkach: opłaty paliwowej na olej napędowy, benzynę i gaz oraz akcyzy na papierosy i tytoń czy alkohol. Oczywiście to wszystko w związku z dostosowywaniem się do unijnych przepisów, ale chyba premier Tusk, kiedy deklarował, że nie będzie podwyżek, to zdawał sobie sprawę, że Unia wymusza na nas podwyżki i będzie musiał je realizować? Tym bardziej że jest zwolennikiem eurokołchozu i głośno za nim agitował. Zresztą czekają nas także podwyżki podatków nie związane z członkostwem w UE – choćby dotyczące branży hazardowej („Podwyżka obejmie też automaty w salonach z 45 proc. do 50 proc., gry w kasynach z 45 proc. do 50 proc., zakłady wzajemne z 10 proc. do 25 proc. opodatkowania” – słowa premiera Tuska) czy nowe opłaty doliczane do cen nośników energii: dywersyfi kacyjna (na gaz ziemny), zapasowa (na paliwa silnikowe), węglowa (za emisję gazów cieplarnianych) oraz z tytułu obowiązkowego zakupu energii produkowanej z metanu (na energię elektryczną), co – jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna” – łącznie będzie kosztowało przeciętnego Polaka dodatkowe 37 zł miesięcznie.[/nice_info]
W 2008 roku tylko samo Ministerstwo Środowiska zaproponowało wprowadzenie opłaty recyklingowej, podatku na torebki foliowe i płatnej ewidencji prowadzonej przez głównego inspektora ochrony środowiska dla przedsiębiorców wprowadzających na rynek towary w opakowaniach. Od 1 stycznia 2009 roku wzrosła akcyza na samochody o pojemności silnika powyżej 2 litrów – z 13,6 proc. do 18,6 proc. Pojawiły się też propozycje wprowadzenia tzw. składki pielęgnacyjnej. Z kolei Jacek Rostowski, minister finansów, co roku nie zapomina o podniesieniu maksymalnych stawek w podatku od nieruchomości. Ponadto, według projektu ustawy „Prawo lotnicze”, drastycznie mają wzrosnąć opłaty za zezwolenia, koncesje, certyfi katy, zaświadczenia i świadectwa wydawane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego dla linii lotniczych i portów lotniczych, co bezpośrednio przełoży się na wyższe (nawet o 10 proc.) ceny biletów lotniczych. Nie mówiąc o dojeniu kierowców przez nowy, rozbudowany system antyradarów. Finanse publiczne W 2001 roku liderzy PO, w tym Donald Tusk, zobowiązali się „odzyskać kontrolę nad finansami publicznymi”.
Tusk obiecywał niskie deficyty budżetowe, a tymczasem z roku na rok defi cyt się nie zmniejsza, a dług publiczny rośnie. Przyjęty przez rząd na 2010 rok projekt budżetu zakłada, że defi cyt budżetowy wzrośnie o 20 mld zł w porównaniu z rokiem obecnym i jak poinformował minister Rostowski, wyniesie 52 mld zł (najwięcej w historii). W 2009 roku wydatki publiczne stanowią 43,2 proc. PKB, podczas gdy w 2008 roku było to 42,5 proc. PKB, a w 2007 roku – 41,5 proc. PKB. Wg ofi cjalnych statystyk, w ciągu dwóch lat rząd PO-PSL zadłużył nas o dodatkowe 150 mld zł! Zadłużenie sektora finansów publicznych na koniec 2007 roku wynosiło ok. 502 mld zł, podczas gdy teraz przekracza 650 mld zł! Mało tego – z raportu „Wysokość długu publicznego Polski”, przygotowanego przez Pawła Dobrowolskiego z Instytutu Sobieskiego, wynika, że faktyczny dług publiczny Polski wynosi nie 650 mld zł, lecz aż 3 biliony zł, czyli około 250 proc. PKB! Tymczasem, zamiast reformować finanse publiczne, Ministerstwo Finansów zastanawia się nad zawieszeniem obowiązywania konstytucyjnych progów ostrożnościowych, by jeszcze bardziej móc nas zadłużać!
Ty alber ... powinieneś sie chyba doktoryzowaćw tym temacie. Coś Ci ten Tusk zupełnie "nie leży" . Ja natomiast dziś słyszałem, że w obecnym rządzie mamy ponoć 97 v-ce ministrów !!!!!!!! Niesłychane !!!!!
Ty alber ... powinieneś sie chyba doktoryzowaćw tym temacie. Coś Ci ten Tusk zupełnie "nie leży" . Ja natomiast dziś słyszałem, że w obecnym rządzie mamy ponoć 97 v-ce ministrów !!!!!!!! Niesłychane !!!!!
Jak czytam że PISeczki bełkotają coś o zatrudnianiu to aż mnie brzuch ze śmiechu boli. Niech powiedzą to prezesowi z Pcimia. Buahahahahaha. Zapomnieli że wymienili wszystkich i wszędzie i że od pół roku rządzą samodzielnie. Efekty już widać. Jeszcze pół roku i znowu Polska będzie w ruinie. Ale za to czołgi na ulicy.
Super się podkleić pod osiągnięcia PO. Wam taki wzrost nie grozi. Buahahahahaha.
takie osiagniecia PO że PO po przegranych wyborach dalej nie może przekroczyć 15% poparcia,a z czasem będzie coraz mnie,coraz mniejsze możliwości mediów na robienie wam z mózgów sieczki....
bill,najpierw sie ustosunkuj do tego co w temacie ,a poźniej możesz dzieciakowac
Chcialem zauwazyc, ze jest juz temat o polityce http://forum.miasto-info.pl/spoleczenstwo/2536,co-tam-panie-w-polityce,68.html
Dlatego jako uzytkownik tego forum prosze o wrzucanie tego g...a, ktorym obrzucacie sie nawzajem w parciu na stolki do jednego smietnika. Uczulam tez Redakcje na czujnosc w tym temacie, bo po prostu te mnozone tematy bedace echem prowincjonalnych miedzypartyjnych potyczek sa po prostu malo konstruktywne, meczace i irytujace zwyklego czytelnika.
albercik popatrz na telewizje publiczną. Ta to robi z mózgów sieczkę. Twój już przerobiła, a poparcie PIS-u teraz to 80%. Jak za PZPR. Jeszcze chwila i obrazy Kaczyńskiego powieszą w każdej szkole. A ty bij czołem nadal, tylko mocno żeby cię nie odsunęli od koryta. Buahahahahaha.
Ja patrzę na telewizję publiczną i widzę że co wybory to w niej zmiany. Tak widać, że PiS wszedł to zaczęli inaczej gadać, ale jak weszło PO to TEŻ zaczęli inaczej gadać. A kiedyś to nawet było tak że po wyborach wywalili "Między Niebem a Ziemią" a jak się zbliżały kolejne to ten program powrócił na dawną porę. Tak więc nawet przed wyborami gadanie telewizji się zmienia. Sęk w tym, że rok temu PO z PSLem ledwo co 50% miało w Sejmie przekroczone, a w telewizji biło na łeb na szyję. Obecnie jakby policzyć oglądalność TV publicznej i TV Trwam to i tak zapewne wyjdzie znacznie mniejsza oglądalność niż pro POwskiego Polsatu i TVNu. Więc nie można mówić o zadnej równowadze w mediach ani teraz, ani tym bardziej poprzednio
Wiadomości TVP nie da się oglądać. Nieobiektywizm tak bije po oczach/uszach że mam alergię na nich. Więc nie dziwię się że oglądalność leci na dno.
Odświeżenie mediów było dobre ale się na tym nie skończyło i PIS z mediów publicznych zrobił sobie tubę propagandową i to jeszcze w wersji prymitywnej.
Wiadomości TVP nie da się oglądać. Nieobiektywizm tak bije po oczach/uszach że mam alergię na nich. Więc nie dziwię się że oglądalność leci na dno.
Odświeżenie mediów było dobre ale się na tym nie skończyło i PIS z mediów publicznych zrobił sobie tubę propagandową i to jeszcze w wersji prymitywnej.
Za PO też się ich nie dało oglądać i kilku programów żenujących jak ten Lisa. Podobnie zresztą jak cały TVN. I dalej tak jest z tą różnicą że jedni grają teraz dla pisiorów a drudzy dla petrusa i tego co się szykuje po donku.
To co się martwisz. ?
Przynajmniej teraz jest Fair play :)
Za PO też się ich nie dało oglądać i kilku programów żenujących jak ten Lisa. Podobnie zresztą jak cały TVN. I dalej tak jest z tą różnicą że jedni grają teraz dla pisiorów a drudzy dla petrusa i tego co się szykuje po donku.
To co się martwisz. ? Przynajmniej teraz jest Fair play :)
Osobiście mi przeszkadza tylko to że każdy Polak, nawet jak nie ma TV to będzie płacił na tą bandę popaprańców. Tylko to, bo i tak nie oglądam tego badziewia informacyjnego.
Z drugiej strony tak pogrążyć relatywnie popularnego medium ... to trzeba być dobrym "artystą".
OJ Kurski to się nie popisał, a przynajmniej ludzie nie docenili jego starań.
Przed wyborami w 2005 roku przedstawiciele PO mówili, że państwowa administracja zostanie zmniejszona o 20%, Sejm ograniczony do 230 posłów, Senat zlikwidowany oraz skasowane różne agencje, urzędy i fundusze rządowe (w tym Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, Urząd Transportu Kolejowego, Urząd Regulacji Energetyki i Urząd Lotnictwa Cywilnego), co miało dać oszczędności rzędu 10-15 miliardów złotych. PO opowiadała się też za większościową ordynacją w jednomandatowych okręgach wyborczych, dzięki której parlamentarzyści mieli być bardziej kompetentni i uczciwi, a scena polityczna oczyszczona z aferzystów.
Zamiast tych wszystkich korzystnych zmian, podczas rządów PO doszło do lawinowego wzrostu biurokracji. Kolejne próby ograniczania biurokracji napotykały na opór urzędników. W rezultacie ciągle ich przybywało. „Rzeczpospolita” podała, że w ciągu 2 lat rządów PO zatrudnienie w różnych urzędach i agendach administracji publicznej zwiększyło się o 70 tysięcy osób, czyli o ponad 17% i przekroczyło pół miliona ludzi. Tylko w ciągu dziewięciu pierwszych miesięcy 2010 roku w administracji publicznej przybyło 26,3 tysiąca urzędników. Rosły też koszty ich utrzymania. Sam Donald Tusk przyznał uczciwie w jednym z programów telewizyjnych, że powiększająca się armia urzędników to jego bezdyskusyjna porażka. Okazało się, że powołanie przez premiera Adama Jassera na swojego pełnomocnika do walki ze zbędną biurokracją nic nie dało. Niewiele lepiej jest na szczeblu samorządowym – tu też wzrosło zatrudnienie, choć wolniej, bo o 4%. Jak podaje „Życie Warszawy”, w ciągu 5 lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz z PO w warszawskim ratuszu przybyło ponad 1,8 tysiąca urzędników (wzrost z 5,7 tysiąca do 7,5 tysiąca), a drugie tyle w warszawskich szpitalach i ZOZ-ach. Podobnie w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego w ciągu ostatnich 2 lat liczba pracowników zwiększyła się o 25% – z 500 do 650 etatów, a aż o 2 tysiące wzrósł stan etatów w warszawskiej służbie zdrowia – z 10 do 12 tysięcy.
ci urzednicy dalej wyjadają pieniadze z portfeli Polaków? wiecie już dlaczego jest taki deficyt budzetowy? i któ do tego doprowadził?
PODATKI
W 2001 roku liderzy PO, w tym Donald Tusk, zobowiązali się „dokończyć reformę podatków – spłaszczyć podatek dochodowy do jednego poziomu”. W ulotce wyborczej pisano słusznie, że „niskie podatki dla wszystkich to więcej pieniędzy w budżecie każdej polskiej rodziny”. „Radykalnie uprościmy system podatkowy” – zapewniano w ulotce wyborczej z 2001 roku. Podczas kampanii wyborczej do parlamentu w 2005 roku Platforma miała w programie wprowadzenie reformy podatkowej, w wyniku której płacilibyśmy podatki 3 x 15, czyli 15-procentowe PIT, CIT i VAT. Ponadto miały zostać zlikwidowane różnorodne dodatkowe opłaty i parapodatki nakładane na przedsiębiorców i obywateli. Zarówno przed wyborami w 2005 roku, jak i w 2007 roku Donald Tusk wielokrotnie zapewniał o konieczności obniżek podatkowych. Obiecywano likwidację 19-procentowego tzw. podatku Belki od oszczędności. Po przejęciu władzy przez PO w 2007 roku nic z tego nie wyszło. Potem nastał kryzys i premier Tusk przestał obiecywać, że podatki zostaną obniżone, a zaczął mówić, że z uwagi na kryzys nie mogą co prawda zostać obniżone, ale nie zostaną też podniesione. W czerwcu br. podczas spotkania w Katowicach, w którym miałem zaszczyt uczestniczyć, Donald Tusk zapewnił, że za jego rządów nie dojdzie do podwyżki żadnych podatków, choć to właśnie kryzys jest doskonałym czasem na wszelkie obniżki podatkowe.
[nice_info]Tymczasem słyszymy o coraz to nowych podwyżkach: opłaty paliwowej na olej napędowy, benzynę i gaz oraz akcyzy na papierosy i tytoń czy alkohol. Oczywiście to wszystko w związku z dostosowywaniem się do unijnych przepisów, ale chyba premier Tusk, kiedy deklarował, że nie będzie podwyżek, to zdawał sobie sprawę, że Unia wymusza na nas podwyżki i będzie musiał je realizować? Tym bardziej że jest zwolennikiem eurokołchozu i głośno za nim agitował. Zresztą czekają nas także podwyżki podatków nie związane z członkostwem w UE – choćby dotyczące branży hazardowej („Podwyżka obejmie też automaty w salonach z 45 proc. do 50 proc., gry w kasynach z 45 proc. do 50 proc., zakłady wzajemne z 10 proc. do 25 proc. opodatkowania” – słowa premiera Tuska) czy nowe opłaty doliczane do cen nośników energii: dywersyfi kacyjna (na gaz ziemny), zapasowa (na paliwa silnikowe), węglowa (za emisję gazów cieplarnianych) oraz z tytułu obowiązkowego zakupu energii produkowanej z metanu (na energię elektryczną), co – jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna” – łącznie będzie kosztowało przeciętnego Polaka dodatkowe 37 zł miesięcznie.[/nice_info]
W 2008 roku tylko samo Ministerstwo Środowiska zaproponowało wprowadzenie opłaty recyklingowej, podatku na torebki foliowe i płatnej ewidencji prowadzonej przez głównego inspektora ochrony środowiska dla przedsiębiorców wprowadzających na rynek towary w opakowaniach. Od 1 stycznia 2009 roku wzrosła akcyza na samochody o pojemności silnika powyżej 2 litrów – z 13,6 proc. do 18,6 proc. Pojawiły się też propozycje wprowadzenia tzw. składki pielęgnacyjnej. Z kolei Jacek Rostowski, minister finansów, co roku nie zapomina o podniesieniu maksymalnych stawek w podatku od nieruchomości. Ponadto, według projektu ustawy „Prawo lotnicze”, drastycznie mają wzrosnąć opłaty za zezwolenia, koncesje, certyfi katy, zaświadczenia i świadectwa wydawane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego dla linii lotniczych i portów lotniczych, co bezpośrednio przełoży się na wyższe (nawet o 10 proc.) ceny biletów lotniczych. Nie mówiąc o dojeniu kierowców przez nowy, rozbudowany system antyradarów. Finanse publiczne W 2001 roku liderzy PO, w tym Donald Tusk, zobowiązali się „odzyskać kontrolę nad finansami publicznymi”.
Tusk obiecywał niskie deficyty budżetowe, a tymczasem z roku na rok defi cyt się nie zmniejsza, a dług publiczny rośnie. Przyjęty przez rząd na 2010 rok projekt budżetu zakłada, że defi cyt budżetowy wzrośnie o 20 mld zł w porównaniu z rokiem obecnym i jak poinformował minister Rostowski, wyniesie 52 mld zł (najwięcej w historii). W 2009 roku wydatki publiczne stanowią 43,2 proc. PKB, podczas gdy w 2008 roku było to 42,5 proc. PKB, a w 2007 roku – 41,5 proc. PKB. Wg ofi cjalnych statystyk, w ciągu dwóch lat rząd PO-PSL zadłużył nas o dodatkowe 150 mld zł! Zadłużenie sektora finansów publicznych na koniec 2007 roku wynosiło ok. 502 mld zł, podczas gdy teraz przekracza 650 mld zł! Mało tego – z raportu „Wysokość długu publicznego Polski”, przygotowanego przez Pawła Dobrowolskiego z Instytutu Sobieskiego, wynika, że faktyczny dług publiczny Polski wynosi nie 650 mld zł, lecz aż 3 biliony zł, czyli około 250 proc. PKB! Tymczasem, zamiast reformować finanse publiczne, Ministerstwo Finansów zastanawia się nad zawieszeniem obowiązywania konstytucyjnych progów ostrożnościowych, by jeszcze bardziej móc nas zadłużać!
Ty alber ... powinieneś sie chyba doktoryzowaćw tym temacie. Coś Ci ten Tusk zupełnie "nie leży" . Ja natomiast dziś słyszałem, że w obecnym rządzie mamy ponoć 97 v-ce ministrów !!!!!!!! Niesłychane !!!!!
Jak może mu leżeć zdrajca, który dla lepszego hajsu uciekł z panującego urzędu Premiera RP do Brukseli ? w dodatku rudy....
w kolejce stałeś i słyszałeś....?
Jak czytam że PISeczki bełkotają coś o zatrudnianiu to aż mnie brzuch ze śmiechu boli. Niech powiedzą to prezesowi z Pcimia. Buahahahahaha. Zapomnieli że wymienili wszystkich i wszędzie i że od pół roku rządzą samodzielnie. Efekty już widać. Jeszcze pół roku i znowu Polska będzie w ruinie. Ale za to czołgi na ulicy.
The bill zobacz
http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/1615041,KE-poprawia-prognozy-dla-Polski-Wzrost-PKB-o-37-proc
to co oni tam powariowali?
Nie wszystkich wymienili bo jeszcze uchowali sie gdzieniegdzie The bille ktore ciągle tylko jątrzą.
Super się podkleić pod osiągnięcia PO. Wam taki wzrost nie grozi. Buahahahahaha.
Buhhhaahha Osiągnięcia PO ?? Nie rozśmieszaj ludzi. Ta formacja doprowadziła do całkowitej degradacji tego państwa we wszystkich płaszczyznach.
Polska w ruinie! Buahahahahahahaha. Już niedługo będzie.
takie osiagniecia PO że PO po przegranych wyborach dalej nie może przekroczyć 15% poparcia,a z czasem będzie coraz mnie,coraz mniejsze możliwości mediów na robienie wam z mózgów sieczki....
bill,najpierw sie ustosunkuj do tego co w temacie ,a poźniej możesz dzieciakowac
Chcialem zauwazyc, ze jest juz temat o polityce http://forum.miasto-info.pl/spoleczenstwo/2536,co-tam-panie-w-polityce,68.html
Dlatego jako uzytkownik tego forum prosze o wrzucanie tego g...a, ktorym obrzucacie sie nawzajem w parciu na stolki do jednego smietnika. Uczulam tez Redakcje na czujnosc w tym temacie, bo po prostu te mnozone tematy bedace echem prowincjonalnych miedzypartyjnych potyczek sa po prostu malo konstruktywne, meczace i irytujace zwyklego czytelnika.
albercik popatrz na telewizje publiczną. Ta to robi z mózgów sieczkę. Twój już przerobiła, a poparcie PIS-u teraz to 80%. Jak za PZPR. Jeszcze chwila i obrazy Kaczyńskiego powieszą w każdej szkole. A ty bij czołem nadal, tylko mocno żeby cię nie odsunęli od koryta. Buahahahahaha.
Jakby wasz prezes tak awansował to byście się ze szczęścia pos.....li.
Ja patrzę na telewizję publiczną i widzę że co wybory to w niej zmiany. Tak widać, że PiS wszedł to zaczęli inaczej gadać, ale jak weszło PO to TEŻ zaczęli inaczej gadać. A kiedyś to nawet było tak że po wyborach wywalili "Między Niebem a Ziemią" a jak się zbliżały kolejne to ten program powrócił na dawną porę. Tak więc nawet przed wyborami gadanie telewizji się zmienia. Sęk w tym, że rok temu PO z PSLem ledwo co 50% miało w Sejmie przekroczone, a w telewizji biło na łeb na szyję. Obecnie jakby policzyć oglądalność TV publicznej i TV Trwam to i tak zapewne wyjdzie znacznie mniejsza oglądalność niż pro POwskiego Polsatu i TVNu. Więc nie można mówić o zadnej równowadze w mediach ani teraz, ani tym bardziej poprzednio
Wiadomości TVP nie da się oglądać. Nieobiektywizm tak bije po oczach/uszach że mam alergię na nich. Więc nie dziwię się że oglądalność leci na dno.
Odświeżenie mediów było dobre ale się na tym nie skończyło i PIS z mediów publicznych zrobił sobie tubę propagandową i to jeszcze w wersji prymitywnej.
Rozdęta biurokracja za rządów Pis.
Za PO też się ich nie dało oglądać i kilku programów żenujących jak ten Lisa. Podobnie zresztą jak cały TVN. I dalej tak jest z tą różnicą że jedni grają teraz dla pisiorów a drudzy dla petrusa i tego co się szykuje po donku.
To co się martwisz. ?
Przynajmniej teraz jest Fair play :)
Osobiście mi przeszkadza tylko to że każdy Polak, nawet jak nie ma TV to będzie płacił na tą bandę popaprańców. Tylko to, bo i tak nie oglądam tego badziewia informacyjnego.
Z drugiej strony tak pogrążyć relatywnie popularnego medium ... to trzeba być dobrym "artystą".
OJ Kurski to się nie popisał, a przynajmniej ludzie nie docenili jego starań.