Witam! W ogrodzie znalazłam ptasie pisklę. Zapewne zgubiła je sroka/była w pobliżu i okropnie wrzeszczała/.Ptaszek jest w dobrej kondycji , odkarmiony.Karmiłam go świeżym mięsem z kurczaka i dżdżownicami. Ma się dobrze. Nie wiem co to za ptak.Je dobrze.Mam pytanie: czym powinnam go karmić, jak często, czy taki ptaszek musi być pojony i czym, kto mógłby mi pomóc lub do kogo mogłabym się zwrócić po poradę/wiem ,że weterynarze nie zajmują się tym/.Myślę tu o hobbyście ,który hoduje lub interesuje się ptakami . za informacj,e dziękuję .Czekam na telefon lub maila machro@onet.eu tel.668849683
Bardzo dobre porady znajdziesz na Klub Ciconia - http://www.klubciconia.ptaki.info.pl/forum . Jest tam subforum o nazwie "ptasie pogotowie ratunkowe" i jak dodasz tam swój temat w "pomoc" to ludzie udzielą wszelkich porad. Polecam!
Sam odchowałem kiedyś pisklę synogarlicy tureckiej i wiązało się to z dużą pracą, ale przy odpowiedniej motywacji, wiedzy (którą ja zasięgałem na Klub Ciconia) i cierpliwości z powodzeniem ptak wrócił na wolność.
fred ale chrzanisz!!po co zabierasz glos w dyskusji jak nie masz o tym pojecia?????
wedlug ceibie nalezy zostawic pisklę na pastwę losu??nie no bravo, oby nigdy takie piskle nie trafiło na kogoś takiego jak ty:-(
"Gdy pisklę wypadnie z gniazda...
LEPIEJ NIE RUSZAĆ
Bywa, że małe, bezbronne, ledwie opierzone pisklęta wypadają z gniazda. Czasami jest to nieudana ucieczka przed drapieżnikiem, gdy nie ma ptasich rodziców. Albo w gnieździe jest po prostu za ciasno... Co zrobić, gdy napotka się takie pisklę?
Te ptasie problemy mają miejsce właśnie teraz, w czasie sezonu lęgowego, kiedy w gnieździe są już młode. - Jeśli ptak, który wypadnie z gniazda, jest w bezpiecznym miejscu i nie mają do niego łatwego dostępu drapieżniki, psy czy koty, najlepiej zostawić pisklę i nie dotykać go. Wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że przeżyje. Ptasi rodzice wiedzą, gdzie jest ich dziecko. Nadal opiekują się nim i zanoszą mu pożywienie. Oni najlepiej wiedzą, jak je karmić. Ludzie najczęściej tego nie potrafią i mają wtedy kłopot. Ptak musi mieć odpowiednią dietę i trzeba mieć go pod opieką cały dzień. Pisklę musi być bardzo często karmione. Rzadko kto może sobie na to pozwolić - mówi Jan Król, podbeskidzki ornitolog.
Niektóre pisklęta, w późniejszym stadium rozwoju, np. około dziesiątego dnia po wykluciu się z jaja, są zadziwiająco zaradne i potrafią z powrotem wspiąć się do gniazda. Nie umieją co prawda latać, ale mają bardzo chwytne palce. Zanim zatem zabierze się ptaka do domu, trzeba się zastanowić czy warto akurat w ten sposób nieść mu ratunek. Ptak wychowany przez ludzi, nawet jeśli przeżyje, z trudnością odnajduje się później w życiu na wolności.
Ornitolodzy podkreślają jednak, że sprawa nie jest jednoznaczna. Jeśli bowiem ptak wypadnie z gniazda i znajduje się w miejscu często uczęszczanym przez ludzi, co naraża go na zadeptanie, spotkanie z psem czy kotem, to pozostawiony tak nie ma szans na przeżycie. - Można wtedy umieścić go w bezpiecznym miejscu w pobliżu gniazda. Gdy nie ma takiej możliwości, warto postarać się nieść pomoc pisklakowi - mówi Jan Król. (ep)"
Ten artykuł który przytoczyłeś jest z gatunku "dużo pisania a mało informacji".
Po pierwsze. Przypadek przypadkowi nie równy. W jednym przypadku pisklę wypada z gniazda podczas burzy lub wiatru, w drugim przypadku pisklę wyskakuje samo z głodu bo jego rodzice nie przylatują bo sami padli ofiarą drapieżników, w trzecim przypadku gniazdo zostało strącone umyślnie przez człowieka, w czwartym przypadku do gniazda dobierał się drapieżnik, w piątym przypadku pisklę zostało usunięte przez rodzeństwo, w szóstym przypadku pisklę zostało usunięte z gniazda przez dorosłe osobniki na drodze selekcji naturalnej, itd. Przypadków może być bardzo wiele.
Po drugie. Ptak ptakowi nie równy. Jedne ptaki wyskakują z gniazda i potrafią latać, drugie ptaki wyskakują z gniazda i nie potrafią jeszcze latać, oraz są pod opieką dorosłych osobników poza gniazdem.
Jest jeszcze kilka innych kombinacji o których nie napiszę bo szkoda się rozpisywać, ale ja wiem jedno. Jeżeli widzę nieopierzonego ptaka na ziemi to zabieram go ze sobą, bo co by Pan ornitolog nie mówił, nie widzę szans by pisklę ledwo utrzymujące głowę w pionie mogło jakimś cudem wdrapać się na 5 metrowe drzewo na którym jest jego gniazdo. Jeżeli zaś widzę opierzonego ptaka który podskakuje ale nie lata, to też zabieram go ze sobą bo na dobrą sprawę ja nie wiem jaka jest przyczyna. W obu tych przypadkach mam komfort dalszego działania i skonsultowania sytuacji ze specjalistami.
Ja niestety byłem w obu przypadkach. W jednym przypadku zabrałem synogarlicę (nieopierzone pisklę), odchowałem je - co faktycznie nie było łatwe, i wypuściłem na wolność, ale miałem też sytuację, gdy podlotka kopciuszka znalazłem i nie zareagowałem, a gdy wracałem po kilku godzinach, dzieciaki tak namiętnie się z nim zabawiały, że wyrwały mu skrzydełko.
Co w takim razie robić? Ja twierdzę, że jeśli są wątpliwości to na wszelki wypadek zabrać do domu, wsadzić do pudełka i skonsultować ze specjalistami, np. z forum Klubu Ciconia, bo lepiej być nadopiekuńczym niż ignorantem...
Dzisiaj jednego znalazlem, ale mial juz piorka, potrafil skakac i wspinac sie po scianie. Tak sie darl, ze az wyszedlem sprawdzic co sie dzieje a ten rzucil sie na mnie i chcial zjesc. Jak juz ochlonalem z szoku, uswiadomilem sobie, ze sytuacja wygladala chyba nieco inaczej... Na poczatku rodzice jak mniemam go obserwowali. Jak wczlapal ze schodkow do domu, to go zlapalem i puscilem w teren. Niestety chyba *****zielil do sasiada...
[quote=gość: siarka] "uratowujmy" lepiej zajmij się nauczywaniem :) języka polskiego :) [/quote]
Takich jak ty dawniej po dworach chłostali biczami i było to bardzo słuszne.
Odchowalam i wypuściłam na wolność młodego jerzyka. Mnóstwo pracy, ale radość stawka języków niewiarygodna, gdy go do siebie przyjmowaly. Moja też.
Odchowalam i wypuściłam na wolność młoda kawkę. Rodzice przylatywali i 'kontrolowali ' sytuację. Odebrali latajacego już malucha w pięknym stylu, nakarmili, polecieli razem. To akurat udało mi się uwiecznić na nagraniu. Radość ptaków, całego stada z odzyskania zdrowego potomka była niesamowita. Moja też. W obu przypadkach konsultowalam się że stacją ornitologiczna w Gdańsku - byli bardzo pomocni i mili. Da się, ale jest ciężko. Za to radość, że się udało jest niewiarygodna.
Witam! W ogrodzie znalazłam ptasie pisklę. Zapewne zgubiła je sroka/była w pobliżu i okropnie wrzeszczała/.Ptaszek jest w dobrej kondycji , odkarmiony.Karmiłam go świeżym mięsem z kurczaka i dżdżownicami. Ma się dobrze. Nie wiem co to za ptak.Je dobrze.Mam pytanie: czym powinnam go karmić, jak często, czy taki ptaszek musi być pojony i czym, kto mógłby mi pomóc lub do kogo mogłabym się zwrócić po poradę/wiem ,że weterynarze nie zajmują się tym/. Myślę tu o hobbyście ,który hoduje lub interesuje się ptakami . za informacje dziękuję .Czekam na telefon lub maila machro@onet.eu tel.668849683
Przy następnej takiej okazji szukaj organizacji pomagającej zwierzętom w okolicy. Zdarzają się fundacje, które pomagają ptakom, nie każdy weterynarz umie sobie poradzić z nastawieniem złamanego skrzydła lub nie może im poświęcić całodobowej opieki.
Witam! W ogrodzie znalazłam ptasie pisklę. Zapewne zgubiła je sroka/była w pobliżu i okropnie wrzeszczała/.Ptaszek jest w dobrej kondycji , odkarmiony.Karmiłam go świeżym mięsem z kurczaka i dżdżownicami. Ma się dobrze. Nie wiem co to za ptak.Je dobrze.Mam pytanie: czym powinnam go karmić, jak często, czy taki ptaszek musi być pojony i czym, kto mógłby mi pomóc lub do kogo mogłabym się zwrócić po poradę/wiem ,że weterynarze nie zajmują się tym/.Myślę tu o hobbyście ,który hoduje lub interesuje się ptakami . za informacj,e dziękuję .Czekam na telefon lub maila machro@onet.eu tel.668849683
Porada wysłana na mail:)
ja je uratowuję !!! zgłaszam się na ochotnika do uuratowujmania ptaków xD
Kiedy pisklę wypadnie z gniazd, pod żadnym pozorem, nie należy go dotykać, nigdy nie będzie to już samodzielny ptak.
Bardzo dobre porady znajdziesz na Klub Ciconia - http://www.klubciconia.ptaki.info.pl/forum . Jest tam subforum o nazwie "ptasie pogotowie ratunkowe" i jak dodasz tam swój temat w "pomoc" to ludzie udzielą wszelkich porad. Polecam!
@fred, kto Ci takich głupot nagadał?
Sam odchowałem kiedyś pisklę synogarlicy tureckiej i wiązało się to z dużą pracą, ale przy odpowiedniej motywacji, wiedzy (którą ja zasięgałem na Klub Ciconia) i cierpliwości z powodzeniem ptak wrócił na wolność.
fred ale chrzanisz!!po co zabierasz glos w dyskusji jak nie masz o tym pojecia?????
wedlug ceibie nalezy zostawic pisklę na pastwę losu??nie no bravo, oby nigdy takie piskle nie trafiło na kogoś takiego jak ty:-(
http://www.kronika.beskidzka.pl/index.php3?wiecej=tak&menu=art_g&id=1939 prosze, jeśli tego mało to szukajcie w necie..
"Gdy pisklę wypadnie z gniazda...
LEPIEJ NIE RUSZAĆ
Bywa, że małe, bezbronne, ledwie opierzone pisklęta wypadają z gniazda. Czasami jest to nieudana ucieczka przed drapieżnikiem, gdy nie ma ptasich rodziców. Albo w gnieździe jest po prostu za ciasno... Co zrobić, gdy napotka się takie pisklę?
Te ptasie problemy mają miejsce właśnie teraz, w czasie sezonu lęgowego, kiedy w gnieździe są już młode. - Jeśli ptak, który wypadnie z gniazda, jest w bezpiecznym miejscu i nie mają do niego łatwego dostępu drapieżniki, psy czy koty, najlepiej zostawić pisklę i nie dotykać go. Wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że przeżyje. Ptasi rodzice wiedzą, gdzie jest ich dziecko. Nadal opiekują się nim i zanoszą mu pożywienie. Oni najlepiej wiedzą, jak je karmić. Ludzie najczęściej tego nie potrafią i mają wtedy kłopot. Ptak musi mieć odpowiednią dietę i trzeba mieć go pod opieką cały dzień. Pisklę musi być bardzo często karmione. Rzadko kto może sobie na to pozwolić - mówi Jan Król, podbeskidzki ornitolog.
Niektóre pisklęta, w późniejszym stadium rozwoju, np. około dziesiątego dnia po wykluciu się z jaja, są zadziwiająco zaradne i potrafią z powrotem wspiąć się do gniazda. Nie umieją co prawda latać, ale mają bardzo chwytne palce. Zanim zatem zabierze się ptaka do domu, trzeba się zastanowić czy warto akurat w ten sposób nieść mu ratunek. Ptak wychowany przez ludzi, nawet jeśli przeżyje, z trudnością odnajduje się później w życiu na wolności.
Ornitolodzy podkreślają jednak, że sprawa nie jest jednoznaczna. Jeśli bowiem ptak wypadnie z gniazda i znajduje się w miejscu często uczęszczanym przez ludzi, co naraża go na zadeptanie, spotkanie z psem czy kotem, to pozostawiony tak nie ma szans na przeżycie. - Można wtedy umieścić go w bezpiecznym miejscu w pobliżu gniazda. Gdy nie ma takiej możliwości, warto postarać się nieść pomoc pisklakowi - mówi Jan Król. (ep)"
@fred
Ten artykuł który przytoczyłeś jest z gatunku "dużo pisania a mało informacji".
Po pierwsze. Przypadek przypadkowi nie równy. W jednym przypadku pisklę wypada z gniazda podczas burzy lub wiatru, w drugim przypadku pisklę wyskakuje samo z głodu bo jego rodzice nie przylatują bo sami padli ofiarą drapieżników, w trzecim przypadku gniazdo zostało strącone umyślnie przez człowieka, w czwartym przypadku do gniazda dobierał się drapieżnik, w piątym przypadku pisklę zostało usunięte przez rodzeństwo, w szóstym przypadku pisklę zostało usunięte z gniazda przez dorosłe osobniki na drodze selekcji naturalnej, itd. Przypadków może być bardzo wiele.
Po drugie. Ptak ptakowi nie równy. Jedne ptaki wyskakują z gniazda i potrafią latać, drugie ptaki wyskakują z gniazda i nie potrafią jeszcze latać, oraz są pod opieką dorosłych osobników poza gniazdem.
Jest jeszcze kilka innych kombinacji o których nie napiszę bo szkoda się rozpisywać, ale ja wiem jedno. Jeżeli widzę nieopierzonego ptaka na ziemi to zabieram go ze sobą, bo co by Pan ornitolog nie mówił, nie widzę szans by pisklę ledwo utrzymujące głowę w pionie mogło jakimś cudem wdrapać się na 5 metrowe drzewo na którym jest jego gniazdo. Jeżeli zaś widzę opierzonego ptaka który podskakuje ale nie lata, to też zabieram go ze sobą bo na dobrą sprawę ja nie wiem jaka jest przyczyna. W obu tych przypadkach mam komfort dalszego działania i skonsultowania sytuacji ze specjalistami.
Ja niestety byłem w obu przypadkach. W jednym przypadku zabrałem synogarlicę (nieopierzone pisklę), odchowałem je - co faktycznie nie było łatwe, i wypuściłem na wolność, ale miałem też sytuację, gdy podlotka kopciuszka znalazłem i nie zareagowałem, a gdy wracałem po kilku godzinach, dzieciaki tak namiętnie się z nim zabawiały, że wyrwały mu skrzydełko.
Co w takim razie robić? Ja twierdzę, że jeśli są wątpliwości to na wszelki wypadek zabrać do domu, wsadzić do pudełka i skonsultować ze specjalistami, np. z forum Klubu Ciconia, bo lepiej być nadopiekuńczym niż ignorantem...
Dobrze że nie był to kaczor - wtedy należało mu "pomóc"
Nadgorliwość gorsza niż faszyzm. Praw natury się nie oszuka...
@długi john, oszczędź nam swoich mądrości życiowych...
forum publiczne?? każdy może się wypowiedzieć..
@długi john, tak forum publiczne, ale przyrównanie sytuacji (z ptakiem) do faszyzmu... Może zajmij się czymś co potrafisz...
Dzisiaj jednego znalazlem, ale mial juz piorka, potrafil skakac i wspinac sie po scianie. Tak sie darl, ze az wyszedlem sprawdzic co sie dzieje a ten rzucil sie na mnie i chcial zjesc. Jak juz ochlonalem z szoku, uswiadomilem sobie, ze sytuacja wygladala chyba nieco inaczej... Na poczatku rodzice jak mniemam go obserwowali. Jak wczlapal ze schodkow do domu, to go zlapalem i puscilem w teren. Niestety chyba *****zielil do sasiada...
"uratowujmy" lepiej zajmij się nauczywaniem :) języka polskiego :)
[quote=gość: siarka] "uratowujmy" lepiej zajmij się nauczywaniem :) języka polskiego :) [/quote]
Takich jak ty dawniej po dworach chłostali biczami i było to bardzo słuszne.
Odchowalam i wypuściłam na wolność młodego jerzyka. Mnóstwo pracy, ale radość stawka języków niewiarygodna, gdy go do siebie przyjmowaly. Moja też.
Odchowalam i wypuściłam na wolność młoda kawkę. Rodzice przylatywali i 'kontrolowali ' sytuację. Odebrali latajacego już malucha w pięknym stylu, nakarmili, polecieli razem. To akurat udało mi się uwiecznić na nagraniu. Radość ptaków, całego stada z odzyskania zdrowego potomka była niesamowita. Moja też. W obu przypadkach konsultowalam się że stacją ornitologiczna w Gdańsku - byli bardzo pomocni i mili. Da się, ale jest ciężko. Za to radość, że się udało jest niewiarygodna.
Przy następnej takiej okazji szukaj organizacji pomagającej zwierzętom w okolicy. Zdarzają się fundacje, które pomagają ptakom, nie każdy weterynarz umie sobie poradzić z nastawieniem złamanego skrzydła lub nie może im poświęcić całodobowej opieki.