Denerwowalo dzisiaj uszy Swinskie slowo, ktore powtarzane bylo do znudzenia na terenie calego folwarku. Do tego stopnia bylo to drazniace, ze biedne zwierze nie moglo sobie znalezc miejsca. Krecila sie od jednej blotnej niecki do drugiej, probojac zajac sie swoimi codziennymi sprawami, jednak nie dawalo jej spokoju slowo "jednoglosnie".
Juz na samo jego brzmienie, Swinia dostawala efektu nawymiotnego, a co musze dodac, u Swini efekt nawymiotny zdaza sie wyjatkowo zadko. Nawet gdy zatrula sie kiedys obierkami po ziemniakach, weterynarz musial zastosowac tube, bo nie pomogly nawet srodki indukcyjne. Zadko tez irytowalo ja cos az do tego stopnia. Juz od rana dalo sie slyszec ze parobki folwarczne JEDNOGLOSNIE podjeli decyzje w sprawie weterynarza. Beda zamykac jeden pokoj zabiegowy i przeniosa go do drugiego. Moze to i nawet lepiej, kompresja etatow, moze nawet weterynarz sie bedzie wiecej staral bo bedzie mu wiecej oczu spogladac na rece.
JEDNOGLOSNIE podjeto tez decyzje o przeznaczeniu pieniedzy z tegorocznych plonow, ciezkiej pracy folwarcznej spolecznosci na dawno juz podniszczony trakt prowadzacy do folwarku. Szkoda ze dopiero teraz, bo marna to wizytowka dla gosci z Hrabstwa a nawet z zagranicy kraju. JEDNOGLOSNIE to, JEDNOGLOSNIE tamto, i tak az do zwymiotowania.
Skoro tak wszystko JEDNOGLOSNIE, to dlaczego do tej pory psy folwarczne mialy zimna bude, i dopiero w tym roku sluzba folwarczna ocieplila im schronienie. Skoro tak JEDNOGLOSNIE, to dlaczego nie ma jeszcze decyzji w sprawie budowy objazdu folwarku po zachodniej stronie pagorka, ktory uwolnil by stargane nerwy mieszkajacych przy folwarcznym plocie kaczek i gesi, a na pagorku stadniny koni. Skoro tak JEDNOGLOSNIE, to dlaczego weterynarz do dzisiaj nazeka ze za chwile bedziemy musieli dzwonic po lekarza z Hrabstwa bo jemu nie zaplaca za nadwyzkowa sluzbe. Bo skoro panuje taka jednosc, to powinno sie zwierzetom na folwarku zyc jak w raju, a tu masz... I skoro tak JEDNOGLOSNIE, to czyj tak naprawde jet ten jeden decydujacy glos?
Dobrze ze na te JEDNOGLOSNOSC znalazl sie jeden sprzeciw, ktory kazal te JEDNOGLOSNE decyzje zweryfikowac. Bo moze by sie okazalo ze JEDNOGLOSNIE decyzja sluzby folwarcznej zmienili by nam nazwe z Folwarku Zwierzecego na RAJ.
Po krótkiej nieobecności spowodowanej trudną sytuacja w folwarcznym chlewie, Świnia powrócila z podróży do swojego błotnego bajora. Jakże zaskoczona zmianą bo bajoro pokrył swieżo spadnięty śnieg. Jednakże droga do folwarku zdała się być w miare przejezdna i Świnia nie miała problemu z dotarciem pod chlew, jednak opady śniegu w Październiku musialy napedzić strachu w gabinecie Hrabiego. Wszyscy juz wiedzieli że unieważniono przetarg na odsnieżanie hrabstwa. Nadal trwała przepychanka z nagminnie powracajacym oferentem, któremu jakby się wydawalo że to tylko on jeden ma pługi w całym hrabstwie. A wieśc niosła że zażadał takiej kwoty, że z pewnoscia na drogi w hrabstwie nie zdążyla by spaść pojedyncza śnieżynka, a juz pługi zmiatały by ja z ulicy, rozmażyla sie Świnia. Znow okazało sie że zamiast planowania, mamy opóżnienia mimo nadchodzacej lecz odległej jeszcze zimy. Dziwne, bo wydawało sie świni ze pory roku są niezmienne, jest Wiosna, kiedy sprzata się chlew, modernizuje, wysprzedaje się starsze tuczniki okolicznym chlewom, przygotowuje się kojce dla mlodych warchlaków, Latem jeżdzi sie na wystawy, rozmawia z partnerami, przygotowuje sie zaplecze na Zimę. Jesienią kiedy wiadomo już jakie byly plony w gospodarstwie, można spokojnie zaplanowac rozwój na nastepną Wiosne. Ordnung must sein! Jak powiedział Helmut Klute który przed wyjazdem zagladnął do świńskiego chlewu.
Jednak widać nie wszyscy na stanowiskach kierowniczych sa kierownikami. Ba, pomyślała dosadnie Świnia. Jak widać po ostatnich decyzjach Gospodarza, tak on jak i cała służba folwarczna gonili własne ogony. Kręcą sie kolo tych samych spraw, pewnie dla tego że źli ludzie zza płotu, ci ktorzy maja dom na wgorzu obok gnojowiska nie dają im chwili wytchnienia. Biedny Gospodarz, narażony jest na ciagłe bieganie od sądu do sądu, od jednej kamery telewizyjnej do drugiej. I jak tu się we wszystkim połapać? Jak zachować zimną krew wobec niezbitych dowodów i faktów ktore wychodzą jak słoma z butów vice-parobka.
Zbulwersowała Świnie polityka Gospodarza, który po raz kolejny udowodnił mieszkancom folwarku że ma ich głeboko w blocie. Znów ustala się spotkania na których ważą sie losy folwarcznej rozbudowy, w godzinach w których nie pracuje tylko Gospodarz i jego służba. No moi mili współmieszkańcy, tak nie może być! Komu jak komu ale mieszkańcom powinno zależeć najbardziej. A tu własnie zależy ale Gospodarzowi żeby nikt nie przyszedł, a zwlaszcza Ci źli ludzie z okolicy gnojowiska. Bo oni krzyczą najwiecej, mimo że w folwarku mieszkają od niedawna. Widać jeszcze nie podziałała na nich magia jedynie słusznej Gazety Folwarcznej. Świnia, jak i reszta mieszkańcow zagrody folwarcznej wiedziała ze oni czytają tę drugą gazetę "BAGNO". Zresztą jak i sama Świnia. Mimo wszystko tematycznie zbliżona do życia na folwarku, bo sądząc po artykułach w Gazecie Folwarcznej, na Raj to nasz folwark raczej nie wygląda. A na pewno juz nie dla Świni.
Zastanawiały Świnie pewne zmiany zachodzące niby to przypadkiem na terenie folwarku. Odwiedzajac Dom Gospodarza, wyłącznie z przyczyn czysto formalnych, Śwnia zauwazyła poruszenie jakie wywoływało zdanie związane z tym że coraz więcej zwierząt pisało, i czytało informacje ktore zamieszczano na folwarcznym płocie za chlewem. Zresztą dało się zauważyć tu i ówdzie wałesających sie w okolicy wspomnianego płotu parobków.
Było to o tyle dziwne dla Świni, poniewaz pamiętała ona doskonale ostatnie pisanie na płocie które stało się tak intensywne że pewnego dnia płot zniknął, a w jego miejsce pojawiła się siatka, na ktorej z wiadomych powodów, nie dało sie nic napisać. Podejrzewano ze zmiana ta zaistniała na żądanie samego Gospodarza, któremu nie podobały sie niektóre czteroliterowe wyrazy umieszczane w jednym zdaniu ze słowem Gospodarz. A i tym razem, mimo braku wyrazów cztero, czy pięcio literowych, pojawiały sie czesto opinie dalekie od pochwalnych.
Wogule, dało sie zauważyc że coraz wieksza rzesza mieszkańców folwarku, wyrażała swoje opinie nie tylko na płocie, ale też i na scianach chlewu. Miało to swoje pozytywne strony, bo chlew raczej nie zniknie przez noc, co najwyżej parobcy beda latać z latarkami sprawdzając czyje łapy czy też kopyta nakreśliły adekwatne informacje, a pożniej sprawdzać delokwentów na obecność farby na ich odnóżach. Zupełnie tak jak to było za czasów kiedy w kraju rządziła WRONa.
Hrabia, niezależnie od Gospodaża, też nie chciał być gorszy i wysyłał jedną za swoich poddanych aby zdawała mu relacje z tego, o czym bazgrze się po płocie. Znak to był dla Świni że jak to mawiał wielki Rzeźnik; "Kości zostały rzucone" i zaczęła się przygrywka do nadchodzących wyborów folwarcznych. Ostatnio nawet Jedyna Słuszna Gazeta Folwarczna zamieściła tłumaczenie kierownika Przedsiębiorstwa Dyliżansów, wprost na pytania zadawane na Folwarcznym Plocie. Znak to że albo idzie nowe, albo Gospodarz kupił sobie lornetkę i bedzie teraz podglądać zza firany kto i co bazgra po Płocie. Tak czy inaczej pewnym faktem stał się element presji jaki na życie folwarczne ma opinia jego mieszkańców. Nie tylko Świńska, Goryla z Cyrku, Koni, Kaczek czy też konfabulantów z okolic gnojowiska i samego "BAGNA", ale też wszystkich pozostałych mieszkańców których ta opinia może okazać się znacząca w nadchodzacych wyborach na naszym folwarku.
Rwetes się zrobił niecodzienny na folwarcznym dziedzińcu. Spokojny dotąd drób przydreptał z każdego zakątka folwarku, zostawiając codzienne zajęcia by ku zgrozie gospodarskiej służby, by wypełnić dziedziniec gdakaniem. Dziwnym był fakt że mimo całego rwetesu, drzwi do domu Gospodarza pozostawały zamknięte. Nikt nie kwapił sie aby wyjść i rozgonić niesforne ptactwo. Sytuacja stawała sie o tyle rzadko spotykana, ponieważ do kur zaczęly przydreptywać równiez gęsi i kaczki.
Viktoria. Imię które wzbudziło tak szerokie poruszenie wśród folwarcznego drobiu nie z powodu swojej wyrazistości i szerokiego wydzwięku, ale głównie dla tego, że było częściej powtarzane niz slowo Gospodarz, co bardzo irytowało folwarcznych fircyków. Z racji zależności od ochłapów z kuchni folwarcznego dworu, powtarzali oni jak folwark długi i szeroki, że wszystkie zwierzęta które będą rozmawiać lub też co gorsza poprą Viktorię w przyszłym roku, zostaną sprzedane do okolicznych folwarków lub też w najgorszych przypadkach, skonsumowane przez świtę Gospodarza, ku przestrodze dla pozostałych zwierząt gotowych popierać innych kandydatów na przekór jedynie słusznemu wyborowi.
Jednak coraz wiecej mieszkańców folwarku było skłonnych przyłączyć swe głosy by poprzeć Viktorię. Zwłaszcza że zjawiała się wszędzie. Nawet na płocie folwarku, gdzie pojawienie sie Viktorii, było przyczynkiem do rewolucji na dziedzińcu. Świnia obserwowała zamieszanie z dystansu. Zastanawiała ją bowiem przyczyna nieobecności Gospodarza, a co najgorsza folwarcznych posługaczy, którzy z regóły rozganiali zgromadzenia. A teraz nic. Czyżby wśród drobiu i tak tłumnie gromadzących sie mieszkańców folwarku, był ktoś, kto informował folwarczną służbę o poczynaniach Viktorii i mieszkańców jej przychylnych?
Dochodziły Świnie pochrząkiwania o zakulisowej grze Gospodarza. Jego absencja wiele tłumaczyła w nawiązaniu do wydarzeń na folwarku. Ostatnimi czasy wielu jemu podobnych, stosowało tę samą taktykę. Wywołać poruszenie na dziedzińcu a samemu wymknąć się drzwiami od kuchni. Tak jak zrobił to Jones. Niby wygnany, jak twierdził Gospodarz, jednak teraz po latach śmiejący sie z poczynań i błędów Gospodarza. A co najgorsze faktów, które może wykorzystać w celu wywołania zamieszania, podczas którego wymknie się tylnim wyjściem. Spowodowało by to słodko-gorzki smak upragnionej Viktorii.
Folwark opustoszał. Powyjeżdzały folwarczne zwierzątka tu i ówdzie na krótkie wywczasy. Stadko młodych kaczek wybrało się do stolicy królestwa Brukselki, popatrzyć na możliwości które ich czekają jak bedą służyć wiernie partii Kaczorów. Gwożdziem programu na wyjeżdzie było spotkanie z głownym parlamentarzystą z ramienia partii Kaczorów którym był Zbyszek Łopatka. Ileż się Świnia namordowała, zgubiwszy sie w labiryncie parlamentarnych korytarzy, żeby znaleźć gabinet Zbyszka Łopatki. Okazało sie że nikt z parlamentarzytów Zbyszka nie zna. No jak? Zbyszka Łopatki? Nie znają? Dopiero inny euro-osioł z Kaczogrodu, wskazał Świni drogę.
A w międzyczasie Hrabia i jego świta, z vice-parobkiem włącznie zjechali na tajne obrady do kopalni soli. Można było by się sprzeczać dlaczego akurat pod ziemię i to w dodatku do kopalni soli, jednak był to manewr zamierzony ponieważ razem ze swoimi przyjaciółmi zza południowej granicy próbowali zjeść beczke soli żeby udowodnić sobie braterstwo i wesprzeć się w trudnych chwilach panującego kryzysu. Wykorzystując plener,próbowano też odegrać kilka scen z Seksmisji, jednak wyszedł z tego jedynie czeski film.
Po powrocie okazało się że sól którą skonsumowano pod ziemią okazała sie tak uciążliwa dla organizmów, że postanowiono ją wypłukać, najlepiej wodą źródlaną. Hrabia optował za jedynie słusznym źródłem wody w Królestwie Kaczogrodu jakim był Żywiec, jednak okazał sie być za daleko i w dodatku kojażył sie z napojem wyskokowym, wiec wybrano mniejsze "zło" czyli Krynicę. Jak powszechnie wiadomo Kryniczanka jest wyśmienitym napojem który gasi pragnienie i oczyszcza nie tylko od nadmiaru soli, ale również dokonale radzi sobie na porannego kaczora powracającego każdego ranka po całonocnych obradach na których ważyły sie losy naszego folwarku.
Chwilową nieobecność Hrabiego i jego świty świnia wykorzystała na zwiedzanie salonów;) Na razie w sąsiednim folwarku ale kto wie co może zdarzyć się wkrótce...:)
Na folwarku dało sie poczuć powiew zimowego, lodowatego powietrza znad Skandalewii. Przygotowania do Zimy w chlewie dawno już były zakończone, więc Świnia mogła znów skupić sie na barwnym życiu folwarku. Zwłaszcza że o dziwo obecnej Zimy na folwarku wrzało.
Płot przy chlewie zyskiwał coraz to nowe wpisy, nie koniecznie wyłącznie konfabulantów. Świnie bardzo cieszył fakt, że coraz częsciej pojawiające sie komentarze, skłaniają się do powstania zalążka ugrupowania stojącego twardo murem za Gospodarzem. Taka folwarczna "Piąta Kolumna". Jednak uśmiech z jej ryja zganiał fakt, że mimo wielkiej chęci nawiązania jakiejkolwiek polemiki ze strony piszącej na płocie konfabulacji, próby te spotykały się z efektem rzucania grochu o sćianę. A każdy wie że o groch ciężko, a poobijanego ani nikt nie kupi, ani zasadzić na Wiosnę nijak, wiec przednią zabawą stało się przyklejanie kartek z wpisami na folwarcznym płocie. Kto wyżej przyklei ten ma racje.
Ileż to sie Świnia ubawiła wpisami. Zachrząkana do świńskich łez. A co najwyższe wpisy to najśmieszniejsze. Mało by nie dobudowali przez noc nakładki na ogrodzenie, żeby tylko wyżej ich gryzmoły wisiały. Wrzało. Od tego ruchu przy płocie śnieg do cna wydeptany raciami, kopytami, płetwami, a i buciory pacholstwa i służby folwarcznej dało się też zauważyc. Widać że na gospodarstwie wyborcza machina z wolna ruszyła. Jednak jeszcze słabo palili w piecu bo z komina leciały same sadze i miałki popiół.
Viktoria pojawiała sie na wpisach coraz częściej. Co więcej, sama zaczęła pisać, pod własnym szyldem. Co rozochociło konfabulantów jeszcze bardziej, a "Piątą Kolumnę" doprowadzało do gotowania. Jednak para szła w gwizdek. Głośno, ale na marne. Viktoria starała się stanąć na wysokości zadania, nie używając zbędnych szczudeł, pisała swoje powściągliwe i wyważone komentarze na wysokości wzroku, przeciętnego mieszkańca folwarku, ku aprobacie i konfabulantów i reszty mieszkańców, niezależnie od ich poglądów. Co było dla przyszłości folwarku bardzo dobrym znakiem. Świnia czekała jedynie na moment pojawienia się Gospodarza, o ile starczy mu odwagi i przedpola jakie przygotuje "Piąta Kolumna". Świnia wiedzała jednak że zanim to się stanie, machina wyborcza musi ruszyć pełną parą, a z gospodarczego komina polecieć siwy dym.
Wraz z pierwszymi promieniami słońca zapowiadającego rychłą wiosnę, na folwark zawitała wiosenna atmosfera.
Jak co roku wraz z ustępującą zimą i topniejącym śniegiem, twarze folwarcznych mieszkańców również budziły się z zimowego letargu. Daje się nawet zauważyć perwsze przedwyborcze przebiśniegi. Nadchodzi odwilż nie tylko na folwarcznych polach i pagórkach ale również w Domu Gospodarza. Frustracja zimowa odbiła sie echem wśród mieszkańców oraz na wyglądzie folwarcznego podwórka. Tu i ówdzie zaczęły znikać wiekowe drzewa dające cień w letnie upały a które Świnia pamiętała gdy była jeszcze małym prosięciem. Wspominając te czasy chętnie siedziała wieczorami przy kominku, sięgając po albumy rodzinne ze zdjęciami z folwarku. Coraz mniej zostaje miejsc po których spacerowali razem z rodzicami. A słyszała na ostatnim zebraniu że będzie jeszcze mniej.
Folwark sie rozbudowuje, normalna rzecz. Wszystko musi iść z postępem. Nowe budynki, zaplecze socjalne folwarku, hala do wygibasów. Najwięcej jednak kontrowersji wśród folwarcznej gawiedzi budziła budowa strzelnicy. Czyżby Gospodarzowi znudziło się strzelanie na odpuście i wraz z vicepachołkiem i samym Hrabią będą teraz ćwiczyć w przerwach miedzy sezonami łowieckimi? Polowanie związane z wyborami też na folwarku w pełni. Jak przebiśniegi, pojawiły się ciche kandydatury do ustrzelenia pozycji Gospodarza Folwarku. Chętne, gotowe na pytania i dyskusje, ubrane w szeroki uśmiech przypominający do złudzenia pysk Benjamina, któremu to taki grymas pozostał od wędzidła za które nie raz, niemiłosiernie szarpał Jones.
Od tego szarpania popuściła uzda i folwarcznemu skrybie. Jak dotychczas opisywał życie na folwarku mlekiem i miodem płynące choć każdy widział że na środku folwarcznego podwórka zrobiło się BAGNO w którym z ochotą tarzały sie świnie. Na to świńskie chrząkanie i pokwikiwanie, puściły nerwy i w Jedynie Słusznej Gazecie pojawił się kleks. Sekretarz Gospodarza rozlał mleko na kajecik i poszło do druku. A kto by pomyślał że przeszkadza mu tak bardzo hałas dochodzący z folwarcznego podwórka.
Gospodarz którego ciężko było wypatrzeć zza padającego śniegu powoli zaczął tracić na wadze. Dosłownie i w przeniśni. Tę drugą utratę przeżywał bardziej niż wyszczuplenie sylwetki. Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Lata mijały a dumne wygrażanie Gospodarza Jonesowi, pozostało jedynie smutnym echem dzwoniącym w świńskich uszach. Wychudził także sakiewkę folwarczną, co wcześniej czy później odbiło się na podatkach. Szkoda tylko że pieniądze z tych podatków zamiast iść na uzdrowienie lecznicy dla folwarcznych zwierząt, przeznaczane były na strukturalne zmiany folwarku na które nie odważyłby się nawet sam Jones. Wraz z topniejącym śniegiem który przykrywał folwark warstewką niewiedzy i bezpeczeństwa, wychodzą spod niego coraz to większe problemy. Topnieje nie tylko śnieg ale również zaufanie do Gospodarza. Zwierzęta widzą jak cienki jest lód po którym stąpa się dumnie przecinając wstęgę z medalem na piersi. Gospodarz zapomniał chyba o lekcjach fizyki na których omawano relacje temperatury w stosunku do grubości warstwy lodu. No tak, Świnia zapomniała że Gospodarz jako historyk ngdy nie był ścisłym umysłem.
I tak oto pierwsze oznaki wiosny, rozbudziły folwark do życia na nowo. Jak co roku. Nadzieja na zieloną prawdziwą trawę, bo ta sztuczna wychodzi zwierzętom już bokiem. Nadzieja na pracę w plenerze, na kwiaty na łąkach, porządki przy domostwach i inwentarzu. Kontrolowaliśmy poślizgi na śniegu i lodzie, teraz nauczymy się slalomu między dziurami na drogach. Zapowiada sie Wielkie Sprzątanie Folwarku. Będzie to wielka uciecha dla świńskiego chlewu bo wylewanych pomyji na folwarku nie zabraknie.
Jak zobacze Ciebie skaczaca/cego potrojnego axla, Midori Ito. Napisze "cos madrego", obiecuje. ;)
Denerwowalo dzisiaj uszy Swinskie slowo, ktore powtarzane bylo do znudzenia na terenie calego folwarku. Do tego stopnia bylo to drazniace, ze biedne zwierze nie moglo sobie znalezc miejsca. Krecila sie od jednej blotnej niecki do drugiej, probojac zajac sie swoimi codziennymi sprawami, jednak nie dawalo jej spokoju slowo "jednoglosnie".
Juz na samo jego brzmienie, Swinia dostawala efektu nawymiotnego, a co musze dodac, u Swini efekt nawymiotny zdaza sie wyjatkowo zadko. Nawet gdy zatrula sie kiedys obierkami po ziemniakach, weterynarz musial zastosowac tube, bo nie pomogly nawet srodki indukcyjne. Zadko tez irytowalo ja cos az do tego stopnia. Juz od rana dalo sie slyszec ze parobki folwarczne JEDNOGLOSNIE podjeli decyzje w sprawie weterynarza. Beda zamykac jeden pokoj zabiegowy i przeniosa go do drugiego. Moze to i nawet lepiej, kompresja etatow, moze nawet weterynarz sie bedzie wiecej staral bo bedzie mu wiecej oczu spogladac na rece.
JEDNOGLOSNIE podjeto tez decyzje o przeznaczeniu pieniedzy z tegorocznych plonow, ciezkiej pracy folwarcznej spolecznosci na dawno juz podniszczony trakt prowadzacy do folwarku. Szkoda ze dopiero teraz, bo marna to wizytowka dla gosci z Hrabstwa a nawet z zagranicy kraju. JEDNOGLOSNIE to, JEDNOGLOSNIE tamto, i tak az do zwymiotowania.
Skoro tak wszystko JEDNOGLOSNIE, to dlaczego do tej pory psy folwarczne mialy zimna bude, i dopiero w tym roku sluzba folwarczna ocieplila im schronienie. Skoro tak JEDNOGLOSNIE, to dlaczego nie ma jeszcze decyzji w sprawie budowy objazdu folwarku po zachodniej stronie pagorka, ktory uwolnil by stargane nerwy mieszkajacych przy folwarcznym plocie kaczek i gesi, a na pagorku stadniny koni. Skoro tak JEDNOGLOSNIE, to dlaczego weterynarz do dzisiaj nazeka ze za chwile bedziemy musieli dzwonic po lekarza z Hrabstwa bo jemu nie zaplaca za nadwyzkowa sluzbe. Bo skoro panuje taka jednosc, to powinno sie zwierzetom na folwarku zyc jak w raju, a tu masz... I skoro tak JEDNOGLOSNIE, to czyj tak naprawde jet ten jeden decydujacy glos?
Dobrze ze na te JEDNOGLOSNOSC znalazl sie jeden sprzeciw, ktory kazal te JEDNOGLOSNE decyzje zweryfikowac. Bo moze by sie okazalo ze JEDNOGLOSNIE decyzja sluzby folwarcznej zmienili by nam nazwe z Folwarku Zwierzecego na RAJ.
Myśleniczan
Ty znowu nie do zrozumienia. Napisz książkę dla profesorów, bo narmalny nie zrozumie.
pozdrawiam
Zdzichu
Po krótkiej nieobecności spowodowanej trudną sytuacja w folwarcznym chlewie, Świnia powrócila z podróży do swojego błotnego bajora. Jakże zaskoczona zmianą bo bajoro pokrył swieżo spadnięty śnieg. Jednakże droga do folwarku zdała się być w miare przejezdna i Świnia nie miała problemu z dotarciem pod chlew, jednak opady śniegu w Październiku musialy napedzić strachu w gabinecie Hrabiego. Wszyscy juz wiedzieli że unieważniono przetarg na odsnieżanie hrabstwa. Nadal trwała przepychanka z nagminnie powracajacym oferentem, któremu jakby się wydawalo że to tylko on jeden ma pługi w całym hrabstwie. A wieśc niosła że zażadał takiej kwoty, że z pewnoscia na drogi w hrabstwie nie zdążyla by spaść pojedyncza śnieżynka, a juz pługi zmiatały by ja z ulicy, rozmażyla sie Świnia. Znow okazało sie że zamiast planowania, mamy opóżnienia mimo nadchodzacej lecz odległej jeszcze zimy. Dziwne, bo wydawało sie świni ze pory roku są niezmienne, jest Wiosna, kiedy sprzata się chlew, modernizuje, wysprzedaje się starsze tuczniki okolicznym chlewom, przygotowuje się kojce dla mlodych warchlaków, Latem jeżdzi sie na wystawy, rozmawia z partnerami, przygotowuje sie zaplecze na Zimę. Jesienią kiedy wiadomo już jakie byly plony w gospodarstwie, można spokojnie zaplanowac rozwój na nastepną Wiosne. Ordnung must sein! Jak powiedział Helmut Klute który przed wyjazdem zagladnął do świńskiego chlewu.
Jednak widać nie wszyscy na stanowiskach kierowniczych sa kierownikami. Ba, pomyślała dosadnie Świnia. Jak widać po ostatnich decyzjach Gospodarza, tak on jak i cała służba folwarczna gonili własne ogony. Kręcą sie kolo tych samych spraw, pewnie dla tego że źli ludzie zza płotu, ci ktorzy maja dom na wgorzu obok gnojowiska nie dają im chwili wytchnienia. Biedny Gospodarz, narażony jest na ciagłe bieganie od sądu do sądu, od jednej kamery telewizyjnej do drugiej. I jak tu się we wszystkim połapać? Jak zachować zimną krew wobec niezbitych dowodów i faktów ktore wychodzą jak słoma z butów vice-parobka.
Zbulwersowała Świnie polityka Gospodarza, który po raz kolejny udowodnił mieszkancom folwarku że ma ich głeboko w blocie. Znów ustala się spotkania na których ważą sie losy folwarcznej rozbudowy, w godzinach w których nie pracuje tylko Gospodarz i jego służba. No moi mili współmieszkańcy, tak nie może być! Komu jak komu ale mieszkańcom powinno zależeć najbardziej. A tu własnie zależy ale Gospodarzowi żeby nikt nie przyszedł, a zwlaszcza Ci źli ludzie z okolicy gnojowiska. Bo oni krzyczą najwiecej, mimo że w folwarku mieszkają od niedawna. Widać jeszcze nie podziałała na nich magia jedynie słusznej Gazety Folwarcznej. Świnia, jak i reszta mieszkańcow zagrody folwarcznej wiedziała ze oni czytają tę drugą gazetę "BAGNO". Zresztą jak i sama Świnia. Mimo wszystko tematycznie zbliżona do życia na folwarku, bo sądząc po artykułach w Gazecie Folwarcznej, na Raj to nasz folwark raczej nie wygląda. A na pewno juz nie dla Świni.
Zastanawiały Świnie pewne zmiany zachodzące niby to przypadkiem na terenie folwarku. Odwiedzajac Dom Gospodarza, wyłącznie z przyczyn czysto formalnych, Śwnia zauwazyła poruszenie jakie wywoływało zdanie związane z tym że coraz więcej zwierząt pisało, i czytało informacje ktore zamieszczano na folwarcznym płocie za chlewem. Zresztą dało się zauważyć tu i ówdzie wałesających sie w okolicy wspomnianego płotu parobków.
Było to o tyle dziwne dla Świni, poniewaz pamiętała ona doskonale ostatnie pisanie na płocie które stało się tak intensywne że pewnego dnia płot zniknął, a w jego miejsce pojawiła się siatka, na ktorej z wiadomych powodów, nie dało sie nic napisać. Podejrzewano ze zmiana ta zaistniała na żądanie samego Gospodarza, któremu nie podobały sie niektóre czteroliterowe wyrazy umieszczane w jednym zdaniu ze słowem Gospodarz. A i tym razem, mimo braku wyrazów cztero, czy pięcio literowych, pojawiały sie czesto opinie dalekie od pochwalnych.
Wogule, dało sie zauważyc że coraz wieksza rzesza mieszkańców folwarku, wyrażała swoje opinie nie tylko na płocie, ale też i na scianach chlewu. Miało to swoje pozytywne strony, bo chlew raczej nie zniknie przez noc, co najwyżej parobcy beda latać z latarkami sprawdzając czyje łapy czy też kopyta nakreśliły adekwatne informacje, a pożniej sprawdzać delokwentów na obecność farby na ich odnóżach. Zupełnie tak jak to było za czasów kiedy w kraju rządziła WRONa.
Hrabia, niezależnie od Gospodaża, też nie chciał być gorszy i wysyłał jedną za swoich poddanych aby zdawała mu relacje z tego, o czym bazgrze się po płocie. Znak to był dla Świni że jak to mawiał wielki Rzeźnik; "Kości zostały rzucone" i zaczęła się przygrywka do nadchodzących wyborów folwarcznych. Ostatnio nawet Jedyna Słuszna Gazeta Folwarczna zamieściła tłumaczenie kierownika Przedsiębiorstwa Dyliżansów, wprost na pytania zadawane na Folwarcznym Plocie. Znak to że albo idzie nowe, albo Gospodarz kupił sobie lornetkę i bedzie teraz podglądać zza firany kto i co bazgra po Płocie. Tak czy inaczej pewnym faktem stał się element presji jaki na życie folwarczne ma opinia jego mieszkańców. Nie tylko Świńska, Goryla z Cyrku, Koni, Kaczek czy też konfabulantów z okolic gnojowiska i samego "BAGNA", ale też wszystkich pozostałych mieszkańców których ta opinia może okazać się znacząca w nadchodzacych wyborach na naszym folwarku.
Rwetes się zrobił niecodzienny na folwarcznym dziedzińcu. Spokojny dotąd drób przydreptał z każdego zakątka folwarku, zostawiając codzienne zajęcia by ku zgrozie gospodarskiej służby, by wypełnić dziedziniec gdakaniem. Dziwnym był fakt że mimo całego rwetesu, drzwi do domu Gospodarza pozostawały zamknięte. Nikt nie kwapił sie aby wyjść i rozgonić niesforne ptactwo. Sytuacja stawała sie o tyle rzadko spotykana, ponieważ do kur zaczęly przydreptywać równiez gęsi i kaczki.
Viktoria. Imię które wzbudziło tak szerokie poruszenie wśród folwarcznego drobiu nie z powodu swojej wyrazistości i szerokiego wydzwięku, ale głównie dla tego, że było częściej powtarzane niz slowo Gospodarz, co bardzo irytowało folwarcznych fircyków. Z racji zależności od ochłapów z kuchni folwarcznego dworu, powtarzali oni jak folwark długi i szeroki, że wszystkie zwierzęta które będą rozmawiać lub też co gorsza poprą Viktorię w przyszłym roku, zostaną sprzedane do okolicznych folwarków lub też w najgorszych przypadkach, skonsumowane przez świtę Gospodarza, ku przestrodze dla pozostałych zwierząt gotowych popierać innych kandydatów na przekór jedynie słusznemu wyborowi.
Jednak coraz wiecej mieszkańców folwarku było skłonnych przyłączyć swe głosy by poprzeć Viktorię. Zwłaszcza że zjawiała się wszędzie. Nawet na płocie folwarku, gdzie pojawienie sie Viktorii, było przyczynkiem do rewolucji na dziedzińcu. Świnia obserwowała zamieszanie z dystansu. Zastanawiała ją bowiem przyczyna nieobecności Gospodarza, a co najgorsza folwarcznych posługaczy, którzy z regóły rozganiali zgromadzenia. A teraz nic. Czyżby wśród drobiu i tak tłumnie gromadzących sie mieszkańców folwarku, był ktoś, kto informował folwarczną służbę o poczynaniach Viktorii i mieszkańców jej przychylnych?
Dochodziły Świnie pochrząkiwania o zakulisowej grze Gospodarza. Jego absencja wiele tłumaczyła w nawiązaniu do wydarzeń na folwarku. Ostatnimi czasy wielu jemu podobnych, stosowało tę samą taktykę. Wywołać poruszenie na dziedzińcu a samemu wymknąć się drzwiami od kuchni. Tak jak zrobił to Jones. Niby wygnany, jak twierdził Gospodarz, jednak teraz po latach śmiejący sie z poczynań i błędów Gospodarza. A co najgorsze faktów, które może wykorzystać w celu wywołania zamieszania, podczas którego wymknie się tylnim wyjściem. Spowodowało by to słodko-gorzki smak upragnionej Viktorii.
Folwark opustoszał. Powyjeżdzały folwarczne zwierzątka tu i ówdzie na krótkie wywczasy. Stadko młodych kaczek wybrało się do stolicy królestwa Brukselki, popatrzyć na możliwości które ich czekają jak bedą służyć wiernie partii Kaczorów. Gwożdziem programu na wyjeżdzie było spotkanie z głownym parlamentarzystą z ramienia partii Kaczorów którym był Zbyszek Łopatka. Ileż się Świnia namordowała, zgubiwszy sie w labiryncie parlamentarnych korytarzy, żeby znaleźć gabinet Zbyszka Łopatki. Okazało sie że nikt z parlamentarzytów Zbyszka nie zna. No jak? Zbyszka Łopatki? Nie znają? Dopiero inny euro-osioł z Kaczogrodu, wskazał Świni drogę.
A w międzyczasie Hrabia i jego świta, z vice-parobkiem włącznie zjechali na tajne obrady do kopalni soli. Można było by się sprzeczać dlaczego akurat pod ziemię i to w dodatku do kopalni soli, jednak był to manewr zamierzony ponieważ razem ze swoimi przyjaciółmi zza południowej granicy próbowali zjeść beczke soli żeby udowodnić sobie braterstwo i wesprzeć się w trudnych chwilach panującego kryzysu. Wykorzystując plener,próbowano też odegrać kilka scen z Seksmisji, jednak wyszedł z tego jedynie czeski film.
Po powrocie okazało się że sól którą skonsumowano pod ziemią okazała sie tak uciążliwa dla organizmów, że postanowiono ją wypłukać, najlepiej wodą źródlaną. Hrabia optował za jedynie słusznym źródłem wody w Królestwie Kaczogrodu jakim był Żywiec, jednak okazał sie być za daleko i w dodatku kojażył sie z napojem wyskokowym, wiec wybrano mniejsze "zło" czyli Krynicę. Jak powszechnie wiadomo Kryniczanka jest wyśmienitym napojem który gasi pragnienie i oczyszcza nie tylko od nadmiaru soli, ale również dokonale radzi sobie na porannego kaczora powracającego każdego ranka po całonocnych obradach na których ważyły sie losy naszego folwarku.
Chwilową nieobecność Hrabiego i jego świty świnia wykorzystała na zwiedzanie salonów;) Na razie w sąsiednim folwarku ale kto wie co może zdarzyć się wkrótce...:)
http://fakty.interia.pl/galerie/styl-zycia/mieszkaja-ze-swinkami/zdjecie/duze,1166083,1,274
Na folwarku dało sie poczuć powiew zimowego, lodowatego powietrza znad Skandalewii. Przygotowania do Zimy w chlewie dawno już były zakończone, więc Świnia mogła znów skupić sie na barwnym życiu folwarku. Zwłaszcza że o dziwo obecnej Zimy na folwarku wrzało.
Płot przy chlewie zyskiwał coraz to nowe wpisy, nie koniecznie wyłącznie konfabulantów. Świnie bardzo cieszył fakt, że coraz częsciej pojawiające sie komentarze, skłaniają się do powstania zalążka ugrupowania stojącego twardo murem za Gospodarzem. Taka folwarczna "Piąta Kolumna". Jednak uśmiech z jej ryja zganiał fakt, że mimo wielkiej chęci nawiązania jakiejkolwiek polemiki ze strony piszącej na płocie konfabulacji, próby te spotykały się z efektem rzucania grochu o sćianę. A każdy wie że o groch ciężko, a poobijanego ani nikt nie kupi, ani zasadzić na Wiosnę nijak, wiec przednią zabawą stało się przyklejanie kartek z wpisami na folwarcznym płocie. Kto wyżej przyklei ten ma racje.
Ileż to sie Świnia ubawiła wpisami. Zachrząkana do świńskich łez. A co najwyższe wpisy to najśmieszniejsze. Mało by nie dobudowali przez noc nakładki na ogrodzenie, żeby tylko wyżej ich gryzmoły wisiały. Wrzało. Od tego ruchu przy płocie śnieg do cna wydeptany raciami, kopytami, płetwami, a i buciory pacholstwa i służby folwarcznej dało się też zauważyc. Widać że na gospodarstwie wyborcza machina z wolna ruszyła. Jednak jeszcze słabo palili w piecu bo z komina leciały same sadze i miałki popiół.
Viktoria pojawiała sie na wpisach coraz częściej. Co więcej, sama zaczęła pisać, pod własnym szyldem. Co rozochociło konfabulantów jeszcze bardziej, a "Piątą Kolumnę" doprowadzało do gotowania. Jednak para szła w gwizdek. Głośno, ale na marne. Viktoria starała się stanąć na wysokości zadania, nie używając zbędnych szczudeł, pisała swoje powściągliwe i wyważone komentarze na wysokości wzroku, przeciętnego mieszkańca folwarku, ku aprobacie i konfabulantów i reszty mieszkańców, niezależnie od ich poglądów. Co było dla przyszłości folwarku bardzo dobrym znakiem. Świnia czekała jedynie na moment pojawienia się Gospodarza, o ile starczy mu odwagi i przedpola jakie przygotuje "Piąta Kolumna". Świnia wiedzała jednak że zanim to się stanie, machina wyborcza musi ruszyć pełną parą, a z gospodarczego komina polecieć siwy dym.
Wraz z pierwszymi promieniami słońca zapowiadającego rychłą wiosnę, na folwark zawitała wiosenna atmosfera.
Jak co roku wraz z ustępującą zimą i topniejącym śniegiem, twarze folwarcznych mieszkańców również budziły się z zimowego letargu. Daje się nawet zauważyć perwsze przedwyborcze przebiśniegi. Nadchodzi odwilż nie tylko na folwarcznych polach i pagórkach ale również w Domu Gospodarza. Frustracja zimowa odbiła sie echem wśród mieszkańców oraz na wyglądzie folwarcznego podwórka. Tu i ówdzie zaczęły znikać wiekowe drzewa dające cień w letnie upały a które Świnia pamiętała gdy była jeszcze małym prosięciem. Wspominając te czasy chętnie siedziała wieczorami przy kominku, sięgając po albumy rodzinne ze zdjęciami z folwarku. Coraz mniej zostaje miejsc po których spacerowali razem z rodzicami. A słyszała na ostatnim zebraniu że będzie jeszcze mniej.
Folwark sie rozbudowuje, normalna rzecz. Wszystko musi iść z postępem. Nowe budynki, zaplecze socjalne folwarku, hala do wygibasów. Najwięcej jednak kontrowersji wśród folwarcznej gawiedzi budziła budowa strzelnicy. Czyżby Gospodarzowi znudziło się strzelanie na odpuście i wraz z vicepachołkiem i samym Hrabią będą teraz ćwiczyć w przerwach miedzy sezonami łowieckimi? Polowanie związane z wyborami też na folwarku w pełni. Jak przebiśniegi, pojawiły się ciche kandydatury do ustrzelenia pozycji Gospodarza Folwarku. Chętne, gotowe na pytania i dyskusje, ubrane w szeroki uśmiech przypominający do złudzenia pysk Benjamina, któremu to taki grymas pozostał od wędzidła za które nie raz, niemiłosiernie szarpał Jones.
Od tego szarpania popuściła uzda i folwarcznemu skrybie. Jak dotychczas opisywał życie na folwarku mlekiem i miodem płynące choć każdy widział że na środku folwarcznego podwórka zrobiło się BAGNO w którym z ochotą tarzały sie świnie. Na to świńskie chrząkanie i pokwikiwanie, puściły nerwy i w Jedynie Słusznej Gazecie pojawił się kleks. Sekretarz Gospodarza rozlał mleko na kajecik i poszło do druku. A kto by pomyślał że przeszkadza mu tak bardzo hałas dochodzący z folwarcznego podwórka.
Gospodarz którego ciężko było wypatrzeć zza padającego śniegu powoli zaczął tracić na wadze. Dosłownie i w przeniśni. Tę drugą utratę przeżywał bardziej niż wyszczuplenie sylwetki. Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Lata mijały a dumne wygrażanie Gospodarza Jonesowi, pozostało jedynie smutnym echem dzwoniącym w świńskich uszach. Wychudził także sakiewkę folwarczną, co wcześniej czy później odbiło się na podatkach. Szkoda tylko że pieniądze z tych podatków zamiast iść na uzdrowienie lecznicy dla folwarcznych zwierząt, przeznaczane były na strukturalne zmiany folwarku na które nie odważyłby się nawet sam Jones. Wraz z topniejącym śniegiem który przykrywał folwark warstewką niewiedzy i bezpeczeństwa, wychodzą spod niego coraz to większe problemy. Topnieje nie tylko śnieg ale również zaufanie do Gospodarza. Zwierzęta widzą jak cienki jest lód po którym stąpa się dumnie przecinając wstęgę z medalem na piersi. Gospodarz zapomniał chyba o lekcjach fizyki na których omawano relacje temperatury w stosunku do grubości warstwy lodu. No tak, Świnia zapomniała że Gospodarz jako historyk ngdy nie był ścisłym umysłem.
I tak oto pierwsze oznaki wiosny, rozbudziły folwark do życia na nowo. Jak co roku. Nadzieja na zieloną prawdziwą trawę, bo ta sztuczna wychodzi zwierzętom już bokiem. Nadzieja na pracę w plenerze, na kwiaty na łąkach, porządki przy domostwach i inwentarzu. Kontrolowaliśmy poślizgi na śniegu i lodzie, teraz nauczymy się slalomu między dziurami na drogach. Zapowiada sie Wielkie Sprzątanie Folwarku. Będzie to wielka uciecha dla świńskiego chlewu bo wylewanych pomyji na folwarku nie zabraknie.