Witam. Był już temat w zw. z kursem na prawo jazdy, ale ktoś zapytał gdzie najlepiej go zrobić. Ja natomiast mam pytanie do tych uczących się, tych którym się nie poszczęściło jak i do szczęśliwych posiadaczy prawa jazdy. Mianowicie- czy zdażało się Wam robić jakieś błędy na jazdach, np wymagające ingerencji instruktora, jakie mieliście nietypowe sytuacje i ogólnie jak Wam się jeździło?
Witajcie!, ja mam prawo jazdy kategorii A,B,C+E. Przygód miałem kilka, na egzaminie na kat C było to po deszczu, od kropel gałęzie były troszkę obniżone zahaczyłem o nie paką , urywając dość spory konar, egzaminator kazał się zatrzymać wysiadł i usuną go z drogi potem pojechaliśmy dalej egzamin zdany:). Pamiętam tez pytanie jakie zadał a właściwie większości kursantów zadaje pan Baranek "czym pan będzie prowadził na egzaminie?" a odpowiedz nie kierownicą nie osobówka lub ciężarówka tylko GŁOWĄ. z opowiadań taty który egzaminuje znam taką dość zabawną... albo raczej tragiczna historie jak pewien zdający na autobusy podczas parkowania równoległego uderzył w latarnie na obrzeżu placu manewrowego
Witam. Był już temat w zw. z kursem na prawo jazdy, ale ktoś zapytał gdzie najlepiej go zrobić. Ja natomiast mam pytanie do tych uczących się, tych którym się nie poszczęściło jak i do szczęśliwych posiadaczy prawa jazdy. Mianowicie- czy zdażało się Wam robić jakieś błędy na jazdach, np wymagające ingerencji instruktora, jakie mieliście nietypowe sytuacje i ogólnie jak Wam się jeździło?
pozdrawiam,
Dawoozo.
Witajcie!, ja mam prawo jazdy kategorii A,B,C+E. Przygód miałem kilka, na egzaminie na kat C było to po deszczu, od kropel gałęzie były troszkę obniżone zahaczyłem o nie paką , urywając dość spory konar, egzaminator kazał się zatrzymać wysiadł i usuną go z drogi potem pojechaliśmy dalej egzamin zdany:). Pamiętam tez pytanie jakie zadał a właściwie większości kursantów zadaje pan Baranek "czym pan będzie prowadził na egzaminie?" a odpowiedz nie kierownicą nie osobówka lub ciężarówka tylko GŁOWĄ. z opowiadań taty który egzaminuje znam taką dość zabawną... albo raczej tragiczna historie jak pewien zdający na autobusy podczas parkowania równoległego uderzył w latarnie na obrzeżu placu manewrowego