Jako że pogoda daje w kość zacząłem pisać wiersze, oto kilka z nich:
Wiersz o miłości:
wstaje rano i jem śniadanie
jem na sianie
wyjmuje bułkę z plecaka
smaczna że aż draka
Poranna egzystencja:
wstałem rano i uderzyłem się w kolano
bardzo bolało i pękało
w szkole The rasmus puszczali i mnie dołowali
do domu wróciłem i wódki się napiłem
na drugi dzień miałem kaca
picie to ciężka praca
Mocne, mocne. Widać że poeta twardo stąpa po tym łez padole, dostrzega drobne odcienie naszej krótkiej bytności na własnej posesji. Bije z tego wiersza chęć poznania świata, flory i fauny tego po czym codziennie stąpamy, podłogi.
Jednak po krótkiej analizie rodzi się w głowie każdy czytającego ten wiersz pytanie, czy...czy zapłaciłeś abonament radiowo-telewizyjny?
Płace regularnie 17 zł na miesiąc. Jak już gdzieś wspominałem żyję w bardzo konserwatywnej rodzinie dla której modlitwa i regularne opłacanie wszelakich opłat to rzecz święta.
Rowerek, sytuacja liryczna, którą opisujesz w trybie liryki wyznania musiała mieć miejsce około godziny 17. Rozumiem, że była to taka londyńska herbatka.
Mycie szmatą podłogi symbolizuje nie tylko dbałość o porządek, ale jest wyraźnym znakiem pogardy podmiotu lirycznego dla szarej codzienności.
Rozmowy w toku w telewizji to świadectwo tego, że działa on wciąż. To taka lekka satyra na naszą "telewizyjną codzienność"
Ostatni wers jest bardzo mocną puentą - nawet święty oszalałby w takiej codzienności.
Rozumiem, że jesteś przedstawicielem pokolenia "młodych gniewnych" (nazwa od wiekopomnej piosenki gangstera z ist kołst). Bardzo podoba mi się Twoja naszpikowana emocjami twórczość.
Dziękuję za inspirację do dalszej egzystencji. Jeśli będę brał z Ciebie przykład, też moze stworzę coś wiekopomnego!
Mam parę arcydzieł, ale będę je odpowiedni dawkował.
Seplenienie:
Idę sobie po ulicy i obok mojej kamienicy
spotykam kolegę co sepleni i jak kot się leni
Mówię mu- idź do logopedy, bo śmiesznie mówisz
on mi mówi że sepleni i się lenie
ale dupki wyrywa i nikt się nie umywa.
Jako że pogoda daje w kość zacząłem pisać wiersze, oto kilka z nich:
Wiersz o miłości:
wstaje rano i jem śniadanie
jem na sianie
wyjmuje bułkę z plecaka
smaczna że aż draka
Poranna egzystencja:
wstałem rano i uderzyłem się w kolano
bardzo bolało i pękało
w szkole The rasmus puszczali i mnie dołowali
do domu wróciłem i wódki się napiłem
na drugi dzień miałem kaca
picie to ciężka praca
Temat o poezji już jest na forum(ojciec założyciel 007), chyba że chcesz żeby Ci moderator włozył kij w szprychy.
Tamten temat już dawno zakopany. W archeologa mi się bawić nie chce. Pisać ludzi, pisać wiersze!
Rowerek, ja dzisiaj na fizyce wymyslilem taki:
pewien pan w stule
leczyl kobiece bole
a one przechodzily, jakby reka boska odjal
drugi jest mocno sytuacyjny:
wzialem sobie swoj rowerek
no i jade na spacerek
a tam stoi moderator
i musialem zawrocic
Cześć krasnal! Widzę że nie obojętna Ci jest dobra poezja. Podczas kolacji wymyśliłem taki krótki wierszyk.
czary mary:
Zjadłem kanapkę z sałatą
i umyłem podłogę szmatą
w telewizji rozmowy w toku
pije herbatę w amoku
Mocne, mocne. Widać że poeta twardo stąpa po tym łez padole, dostrzega drobne odcienie naszej krótkiej bytności na własnej posesji. Bije z tego wiersza chęć poznania świata, flory i fauny tego po czym codziennie stąpamy, podłogi.
Jednak po krótkiej analizie rodzi się w głowie każdy czytającego ten wiersz pytanie, czy...czy zapłaciłeś abonament radiowo-telewizyjny?
Płace regularnie 17 zł na miesiąc. Jak już gdzieś wspominałem żyję w bardzo konserwatywnej rodzinie dla której modlitwa i regularne opłacanie wszelakich opłat to rzecz święta.
Rowerek, sytuacja liryczna, którą opisujesz w trybie liryki wyznania musiała mieć miejsce około godziny 17. Rozumiem, że była to taka londyńska herbatka.
Mycie szmatą podłogi symbolizuje nie tylko dbałość o porządek, ale jest wyraźnym znakiem pogardy podmiotu lirycznego dla szarej codzienności.
Rozmowy w toku w telewizji to świadectwo tego, że działa on wciąż. To taka lekka satyra na naszą "telewizyjną codzienność"
Ostatni wers jest bardzo mocną puentą - nawet święty oszalałby w takiej codzienności.
Rozumiem, że jesteś przedstawicielem pokolenia "młodych gniewnych" (nazwa od wiekopomnej piosenki gangstera z ist kołst). Bardzo podoba mi się Twoja naszpikowana emocjami twórczość.
Dziękuję za inspirację do dalszej egzystencji. Jeśli będę brał z Ciebie przykład, też moze stworzę coś wiekopomnego!
Już Ci się udało. Ta bystra analiza, świadczy o tym że obaj należycie do stowarzyszenia wymarłych poetów. Tacy młodzi, a tacy zdolni.
dziękuje, wnikliwe analizy mówią mi jedno- jest dla kogo pisać!
Oto kolejny wiersz.
Weekend:
jest sobota, idę do klubu
a tam hołota.
No nic, napije się sam
niczym Piotruś Pan.
Teraz pora na dzieło wpisujące się w tematykę jesieni.
Minął wrzesień idzie jesień
liście niesie
a ja siedzę na sedesie
wzdycham stękam
ach ta jesień
O to zrozumiałe, podobno wirus ROTA grasuje nawet w środowisku poetów.
A najgorsze,że tam nie ogranicza się tylko do przewodu pokarmowego!
Jesteście bezlitośni. :(
Za to teraz coś o zimie:
idzie zima
a mnie w brzuchu coś spina
sypie śniegiem
och na sedesik biegiem
biały ten puch
regularny jelit ruch
powoduje
Czy zmiana scenerii wyszła mojej twórczości na dobre? :(
Twojej twórczości już nic nie pomoże, ale grunt że jelita są zadowolone.
Mam parę arcydzieł, ale będę je odpowiedni dawkował.
Seplenienie:
Idę sobie po ulicy i obok mojej kamienicy
spotykam kolegę co sepleni i jak kot się leni
Mówię mu- idź do logopedy, bo śmiesznie mówisz
on mi mówi że sepleni i się lenie
ale dupki wyrywa i nikt się nie umywa.