[quote]Dla uczniów już bardzo starszego pokolenia legendarnym nauczycielem w Liceum był śp. prof. kpt. Michał Wojciechowski. Takich jak ON to już nie ma i nie będzie !!! Dziwne, że ta OSOBA nie doczekała się chociażby nazwy ulicy w naszym mieście !?[/quote]
Chlolera Panie - prof. Bala
Chlopski filozof - Pikula
Pani Zuka od rosyjskiego
[quote=JB]Nie sposób w tym momencie nie wspomnieć o prawdziwej legendzie myślenickiego szkolnictwa Panu profesorowi Bronisławowi M. który w niepowtarzalny sposób wykładał historie, i uczył jej jakies trzy pokolenia. Każdy kto choć raz miał zaszczyt uczestniczenia w jego lekcji wie, że to niezapomniane przeżycie. Zawsze bede wspominał pana profesora z szacunkiem i nostalgią. Pzdr. Wszystkich jego fanów:)[/quote]
Oj tak,zgadzam się z opinia.Chyba każdy mile wspomina lekcje histori i kanapki z kiełbasa,które tak lubił P.Bronek.Naprawde aż miło wrócić do tamtych czasów:)Pozdrowiania dla PAna BRonisława
Dla pana Bronisława wielki szacun najlepszy nauczyciel jakiego znałam:) Pan Motyka należy do nielicznej grupy nauczycieli których wspomina się z zachwytem zawsze podczas rozmowy o szkole :)
Henryk Bidziński uczył mnie geografii w pierwszych klasach ogólniaka. Chodziłem do klasy mat-fiz i doskonale pamiętam pierwszą lekcję.
Troche zagubiony siedziałem grzecznie na lekcji geografii, kiedy nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Odruchowo, podstawówkowym zwyczajem zerwałem się na równe nogi i zacząłem sie pakować. Wtedy dyrektor HB, który nie skończył jeszcze wykładu zmroził mnie wzrokiem i ostro zapytał:
Nazwisko!?
struchlałem i odpowiedziałem cicho:
.... Kielan,
I tu padły słowa, które pewnie zapamiętam do końca życia:
Kielan?... ha... cóż za brak wychowania, pamietaj kolego, że chodzisz do bardzo dobrej szkoły i my tutaj takich jak ty nie potrzebujemy!
Taki miałem start w LO, koniec był znacznie lepszy!
Moim wychowawcą był Andrzej Bała - bez wątpienia osobowość i facet z haryzmą.
Możnaby godzinami!
Też chodziłem do ogólniaka i Prawdziwych Profesorów prze duże P wspominam dwóch. Profesora Henryka Leśniaka zwanego przez nas "Dziadkiem" i mojego wychowawcę Profesora Wiesława Mnichowskiego zwanego "Mnichem". Niesamowici fachowcy jedyni w swoim rodzaju a przy okazji naprawdę wspaniali ludzie. Geografia to prawdziwa lekcja nie koniecznie programowa a arcy ciekawa prelekcja a szkole wycieczki z "Dziadkiem" jako przewodnikiem to prawdziwa uczta , nie było regionu i miejsca w Polsce o którym prof. Leśniak nie wiedziałby 100 000 ciekawostek. Matma z "Mnichem" to przyjemność nawet tak opornemu matematycznie umysłowi jak mój umiał przekazać wiadomości przy okazji anegdoty i inne rzeczy. To byli naprawdę super nauczyciele.
Oj ja nigdy nie zapomne jak prof. Motyka wolal "Matka!!! przynies te mape". Albo jak mowi Justyna kanapki z kielbasa... a co do zbawicielki... uczyla nas i trzeba powiedziec, ze fatkycznie bardzo specyficzne lekcje z nia byly.
hehe Pani Grażynka to klasyka:)
A jak jeszcze dochodził do Niej Byli i Porek to już wogule mieliśmy najlepszy kabaret:)
Ale chlopaki zawsze potrafili się dogadać z Panią Grażyna tak że cała klasa miała "lajt:)"
Widzę, że pan Bronisław wiedzie prym wśród belfrów:) więc i ja się dołożę, a było tak: Medyk, pamiętne lata 90-te, matura z historii, wszyscy zieloni bo jedyna wiedza jaką posiadają to skrypty pomniejszone, zkserowane, pocięte i poklejone rozdziałami żeby było prościej dotrzeć do sedna sprawy, pochowane tu i ówdzie. Pan profesor wychodzi na środek auli bierze mikrofon i odczytuje pytania. Po każdym pytaniu zcisza głos i informuje nas w których rozdziałach skrypt mamy szukać odpowiedzi. To posunięcie uratowało nam życie bo w Medyku niestety nie było czasu uczyć się tego przedmiotu, choć same zajęcia były niezłe.
Moją ulubioną nauczycielką była polonistka p. Cyrek. Kobieta z ogromną wiedzą i wielką pasją.
Myślę, że dzisiejsi licealiści są zażenowani poziomem wiedzy swoich "mentorów".
Nauczycielce mylą się zwrotniki,
druga ma problem z liczeniem niby prostych zdań na poziomie podstawowym i jak jest błąd w jej obliczeniach to mówi "sprawdzam was/jesteście czujni",
trzeci belfer premiuje dziewczęta,
czwarty belfer lubi dawać dobre stopnie chłopcom,
piąty belfer swojemu pupilkowi uznaje zadanie, a innej osobie to samo zadanie i te same słowa oblewa
szósty belfer zna język obcy w stopniu miernym, mimo iż go uczy i uczniowie w klasie go przerastają
siódmy belfer, jak ma okres to rzuca dziennikiem i jest złośliwy
ósmy belfer wie, że ma wsiąść do autokaru 4, a wsiada do "numeru Jeden"
i tak dalej...
Myślę, że współcześni licealiści chcieliby mieć co wspominać z taką nutką nostalgii, a nie cieszyć się, że opuszczają mury szkoły.
Góra Szubienna nosi nazwę od szubienicy, na której w przeszłym czasie wieszano przestępców. W tym miejscu stoi teraz krzyż.
Jest to wał górski ciągnący się od Kirkutu /cmentarz żydowski/ przy wschodniej stronie zakopianki, na wysokości plus minus stacji benzynowej w stronę północną. Kończy się przed cmentarzem w Polance.
Więcej nic nie wiem. Tyle co wiedziałem napisałem.
Powinieneś napisać w innym temacie "gdzie to może być".
Dlaczego piszecie o nauczycielu Robert K.
Czy został za coś skazany poprzez sąd albo prokurature?
pozdrawiam
Zdzichu
[quote]Dla uczniów już bardzo starszego pokolenia legendarnym nauczycielem w Liceum był śp. prof. kpt. Michał Wojciechowski. Takich jak ON to już nie ma i nie będzie !!! Dziwne, że ta OSOBA nie doczekała się chociażby nazwy ulicy w naszym mieście !?[/quote]
Chlolera Panie - prof. Bala
Chlopski filozof - Pikula
Pani Zuka od rosyjskiego
Pamietasz ?
[quote=JB]Nie sposób w tym momencie nie wspomnieć o prawdziwej legendzie myślenickiego szkolnictwa Panu profesorowi Bronisławowi M. który w niepowtarzalny sposób wykładał historie, i uczył jej jakies trzy pokolenia. Każdy kto choć raz miał zaszczyt uczestniczenia w jego lekcji wie, że to niezapomniane przeżycie. Zawsze bede wspominał pana profesora z szacunkiem i nostalgią. Pzdr. Wszystkich jego fanów:)[/quote]
Oj tak,zgadzam się z opinia.Chyba każdy mile wspomina lekcje histori i kanapki z kiełbasa,które tak lubił P.Bronek.Naprawde aż miło wrócić do tamtych czasów:)Pozdrowiania dla PAna BRonisława
Dla pana Bronisława wielki szacun najlepszy nauczyciel jakiego znałam:) Pan Motyka należy do nielicznej grupy nauczycieli których wspomina się z zachwytem zawsze podczas rozmowy o szkole :)
A co na temat profesora Henryka Bidzińskiego sądzicie?
Henryk Bidziński uczył mnie geografii w pierwszych klasach ogólniaka. Chodziłem do klasy mat-fiz i doskonale pamiętam pierwszą lekcję.
Troche zagubiony siedziałem grzecznie na lekcji geografii, kiedy nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Odruchowo, podstawówkowym zwyczajem zerwałem się na równe nogi i zacząłem sie pakować. Wtedy dyrektor HB, który nie skończył jeszcze wykładu zmroził mnie wzrokiem i ostro zapytał:
Nazwisko!?
struchlałem i odpowiedziałem cicho:
.... Kielan,
I tu padły słowa, które pewnie zapamiętam do końca życia:
Kielan?... ha... cóż za brak wychowania, pamietaj kolego, że chodzisz do bardzo dobrej szkoły i my tutaj takich jak ty nie potrzebujemy!
Taki miałem start w LO, koniec był znacznie lepszy!
Moim wychowawcą był Andrzej Bała - bez wątpienia osobowość i facet z haryzmą.
Możnaby godzinami!
"Charyzmą" jak już coś a nie "haryzmą".
Też chodziłem do ogólniaka i Prawdziwych Profesorów prze duże P wspominam dwóch. Profesora Henryka Leśniaka zwanego przez nas "Dziadkiem" i mojego wychowawcę Profesora Wiesława Mnichowskiego zwanego "Mnichem". Niesamowici fachowcy jedyni w swoim rodzaju a przy okazji naprawdę wspaniali ludzie. Geografia to prawdziwa lekcja nie koniecznie programowa a arcy ciekawa prelekcja a szkole wycieczki z "Dziadkiem" jako przewodnikiem to prawdziwa uczta , nie było regionu i miejsca w Polsce o którym prof. Leśniak nie wiedziałby 100 000 ciekawostek. Matma z "Mnichem" to przyjemność nawet tak opornemu matematycznie umysłowi jak mój umiał przekazać wiadomości przy okazji anegdoty i inne rzeczy. To byli naprawdę super nauczyciele.
Racja, "charyzmą"!
Pozdrowienia dla prof. prof. Kowalskiej, Jarząbek i Koniuszowej. Zrobiłyście kawał dobrej roboty.
W przypadku Kielana to raczej analfabetyzm wtórny.
Grażyna Krzystańska i klasa III LO przy ZSTE::)
oj cóż to były za lekcje:)
Oj ja nigdy nie zapomne jak prof. Motyka wolal "Matka!!! przynies te mape". Albo jak mowi Justyna kanapki z kielbasa... a co do zbawicielki... uczyla nas i trzeba powiedziec, ze fatkycznie bardzo specyficzne lekcje z nia byly.
[quote]Grażyna Krzystańska i klasa III LO przy ZSTE::)
oj cóż to były za lekcje:)[/quote]
o tak kto miał z Panią "Grazią" lekcje napewno zna jej sposób nauczania a III Lo dobrze to wykorzystywała:))
hehe Pani Grażynka to klasyka:)
A jak jeszcze dochodził do Niej Byli i Porek to już wogule mieliśmy najlepszy kabaret:)
Ale chlopaki zawsze potrafili się dogadać z Panią Grażyna tak że cała klasa miała "lajt:)"
Z postu wiem tyle, jako nie wtajemniczony, że pani Grażynka ortografii nie uczyła!!!
była nauczycielką języka polskiego co właśnie widać jak jej lekcje wyglądały:)
P. Wiktorze Kielan co do nauczyciela Jarząbka to przypadkiem nie ma na imię Tadeusz i nie uczy polskiego?
Widzę, że pan Bronisław wiedzie prym wśród belfrów:) więc i ja się dołożę, a było tak: Medyk, pamiętne lata 90-te, matura z historii, wszyscy zieloni bo jedyna wiedza jaką posiadają to skrypty pomniejszone, zkserowane, pocięte i poklejone rozdziałami żeby było prościej dotrzeć do sedna sprawy, pochowane tu i ówdzie. Pan profesor wychodzi na środek auli bierze mikrofon i odczytuje pytania. Po każdym pytaniu zcisza głos i informuje nas w których rozdziałach skrypt mamy szukać odpowiedzi. To posunięcie uratowało nam życie bo w Medyku niestety nie było czasu uczyć się tego przedmiotu, choć same zajęcia były niezłe.
Moją ulubioną nauczycielką była polonistka p. Cyrek. Kobieta z ogromną wiedzą i wielką pasją.
do mimi,
Halina Jarząbek, uczyła j, polskiego w szkole podstawowej nr 1 (teraz gimnazjum), obecnie na zasłużonej emeryturze.
Pozdrawiam
WK
ojjj widze, ze Marla tez milo wspomina prof Motyke :D to byly czasy :D
Oj były były.... dla takich wspomnień warto "męczyć się" przez lata szkoły średniej, ale czy dzisiejsi licealiści są to w stanie zrozumieć??
Myślę, że dzisiejsi licealiści są zażenowani poziomem wiedzy swoich "mentorów".
Nauczycielce mylą się zwrotniki,
druga ma problem z liczeniem niby prostych zdań na poziomie podstawowym i jak jest błąd w jej obliczeniach to mówi "sprawdzam was/jesteście czujni",
trzeci belfer premiuje dziewczęta,
czwarty belfer lubi dawać dobre stopnie chłopcom,
piąty belfer swojemu pupilkowi uznaje zadanie, a innej osobie to samo zadanie i te same słowa oblewa
szósty belfer zna język obcy w stopniu miernym, mimo iż go uczy i uczniowie w klasie go przerastają
siódmy belfer, jak ma okres to rzuca dziennikiem i jest złośliwy
ósmy belfer wie, że ma wsiąść do autokaru 4, a wsiada do "numeru Jeden"
i tak dalej...
Myślę, że współcześni licealiści chcieliby mieć co wspominać z taką nutką nostalgii, a nie cieszyć się, że opuszczają mury szkoły.
Pozdrawiam.
zna ktoś historie góry szubiennej ? na jutro musze miec a nie ma nigdzie tego !! ratunku
Góra Szubienna nosi nazwę od szubienicy, na której w przeszłym czasie wieszano przestępców. W tym miejscu stoi teraz krzyż.
Jest to wał górski ciągnący się od Kirkutu /cmentarz żydowski/ przy wschodniej stronie zakopianki, na wysokości plus minus stacji benzynowej w stronę północną. Kończy się przed cmentarzem w Polance.
Więcej nic nie wiem. Tyle co wiedziałem napisałem.
Powinieneś napisać w innym temacie "gdzie to może być".
Powracając do pana Roberta K. :)
Pamietacie?:)
Chciałbym aby jedna osoba....
Chciałbym aby to uczynił bądź uczyniła...
Reasumując do ciebie ocena.....niedostateczna...
Budził respekt i kto go przeżył wie co to znaczy:)
I to krzesełko obok biurka...brrrr...
A czy ktoś pamięta Adama S. historyka z LO