Znieczulenie, tak jak wcześniej pisałam, rzeczywiście jest, ale trzeba mieć jeszcze szczęście :)
Jeśli chodzi o bobasy zabierane na noc, to jest dla mnie jakieś nieporozumienie, bo ja przez te wszystkie nocy nie mogłam spać (adrenalina, wciąż wspominałam poród, myślałam o dzidziusiu). I tak i tak zajęłabym się sama dzieckiem i zabieranie noworodków jest w/g mnie zbędne.
Wg mnie jest to sprawa indywidualna, i nie ma co tutaj o tym dyskutowac. Znam matki ktore rodzilt np. w Krakowie gdzie dzieciaki sa przy matce 24 godz/dobe i dalyby wszystko za chwilke na drzemke, a sa i takie ktore pomimo trudu jaki zniosly podczas porodu nie oddalyby "obcym pielegniarkom" pod opieke. Ja leżąc w Myslenicach jednej nocy bardzo się bałam o malenstwo nie przespalam ani minuty, czulabym sie spokojna majac je przy sobie, mialam ochotę zabrac je do siebie w środku nocy. Ale lezac tam kilka dni docenilam rowniez to ze moglam choc kilka godzin odpoczac i oczekiwać bąbelka z samego raniutka:)
Rzeczywiście jest to sprawa indywidualna. Każdy z nas regeneruje siły po porodzie inaczej. Nie chodzi chyba tu o to, żeby licytować, kto miał cięższy poród i jak bardzo chciałby się zdrzemnąć. W moim osobistym odczuciu wolałabym mieć dziecko po porodzie blisko siebie. Czułam się oszołomiona wszystkimi emocjami po porodzie i w ogóle nie mogłam spać (również z bólu). Zasady zabierania noworodków na drugi oddział są w/g mnie zbędne, a nawet łamią naturalny ład- no bo, np. który ssak po porodzie oddaje swojego potomka w obce ręce? :)
Generalnie tragedii nie ma, ale ta zasada trąci myszką :) Jak za dawnych, dobrych lat PRL ;)
Podobno do marca przyszlego roku mają przeprowadzic remont na polozniczym. Pokoje dwuosobowe z lazienkami? Czy ktos slyszal cos wiecej?
podobno to nie remont tylko przebudowa;) ale to prawda, mają zacząć od oddziału położniczego i termin na oddanie to sierpień tego roku, po czym automatycznie przechodzą roboty na oddział ginekologiczny.
Co do znieczuleń ZZO to także się już pojawiły, ale jak ktoś napisał wyżej, że trzeba mieć szczęście na wolnego anestezjologa, bo takie znieczulenie w Myślenicach podają od 3 do maks.5 cm rozwarcia.
przyda sie ten remont termin mam na koniec sierpnia więc mam nadzieje że się już załapie na "nowy" oddział położniczy i że zmienią łóżka bo gdy rodziłam rok temu to po 4 dniach na tych łóżkach czułam się bardziej obolała niż podczas porodu!
Moje zdarzenie z dnia wczorajszego. Trafiałam na oddział ginekologiczny 22.02 w 9 tc z objawami poronienia. Okazało się, że najprawdopodobniej będę mieć zabieg wyłyżeczkowania, badań opisywać nie będę bo nie o to chodzi.. Zaznaczam, że to moja pierwsza ciąża, ale przyjęłam wszystko spokojnie. W papierach zaznaczyłam, że mam padaczkę i jakie leki przyjmuję. Poniedziałek 9:00 obchód lekarski. Na obchodzie pojawił się doktor gin. Andrzej Kocot jako "głównodowodzący". Powiedział, że "prognozy są bardzo złe, że będę miała ten zabieg, że muszę podpisać zgodę" Odpowiedziałam,że wczoraj "miałam usg, pani doktor wszystko mi wyjaśniła, rozumiem, tylko muszę zażyć leki na padaczkę, zażywam o 10:30 i nie mogę przesuwać". Doktor Kocot bez dodatkowych pytań zaczął wrzeszczeć "To sobie Pani teraz zażyje!!!" Ja odpowiedziałam "nie zażyję, zażyję o 10:30, bo inaczej mi nie wolno".
Kocot się coraz bardziej drze. "Proszę Panią, leki przeciwpadaczkowe, to są leki o długotrwałym działaniu i obojętne kiedy je będzie Pani zażywała!!!A w ogóle jakby Pani w pociągu była i zapomniała to też by się nic nie stało!!!
Powiedziałam jeszcze raz "nie zażyję bo jeśli zażywam z półgodzinną przerwą to mam zaburzenia mowy" (weszłam doktorowi w słowo). Doktor nie słuchał, dalej się unosi "niech mi Pani w słowo nie wchodzi bo to świadczy o braku kultury", więc powiedziałam "Już nic nie mówię bo mi Pan ciśnienie podniósł", a on do mnie " To bardzo dobrze, bo to się Pani do zabiegu przyda"
Dopiero kiedy wróciłam do domu stwierdziłam, ale ja głupia jestem skoro mam w telefonie dyktafon. Następnym razem bym się nie zastanawiała, przynajmniej bym dowód miała.
Panie Kocot…Kobiety na porodówce to nie są krowy które przyszły się ocielić, a jak Pan nie odróżniasz działania kwasu walproinowego od lamotryginy z topiramatem , to albo się Pan nie wypowiadaj, albo zadzwoń do takiego który jest w tym temacie wszechwiedzący, zawsze mogę Panu podać numer do CLPi M K-ów, ul. Fieldorfa Nila.
Ja rózwnież rodziłam w myślenicach i to była porpostu masakra... Był to mój pierwszy poród i nie było przy mnie żadnej położnej, bo stwierdziły że jak lekarze przyjdzie i mnie zbada to wtedy zdecydują co ze mną będzie... Pomimo zaprzestania akcji porodowej lekarz na siłę kazał mi przeć, naciskał mi na brzuch i ręką roszrzerzał krocze... to była maasakra jakaś, aż w końcu się nade mną zlitowali i wzięli mnie na cesarkę...
Natomiast na położnictwie opieka była super, jak byłam zmęczona czy chciałam iść pod prysznic to mogłam odstawić dzidziusia do pilęgniarek i spokojnie załatwić swoje potrzeby czy też się zdrzemnąć. Dużym plusem jest to że zabierają dzidziusia na noc, można odpocząć i nabrać sił. Moja siostra rodziła w krakowie i była bardzo niezadowolona z opieki pielęgniarek. Dzidziusia miała cały czas przy sobie, jak chciała iść pod prysznic to albo koleżanka lukała jej na dziecko albo szła wtedy jak dziecko spało bo nie było możliwości zawieziania go do pielęgniarek. Na noc również zostawała z dzidziusiem tak że nawet nie miała kiedy nabrać sił no kolejny dzień. Siostra bardzo narzkała na opiekę pielęgniarek w krakowskim szpatalu.
Witam chciałam się dowiedzieć na temat porodu w Myślenicach,czy jest znieczulenie.I ogólnie jak wrażenia kobiet które rodziły niedawno.Termin mam na czerwiec i szczerze mówiąc jestem przerazona.Proszę dziewczyny o wypowiedz,
Ja miałąm swój wywoływany. Dostajesz kroplówkę z oksytocyną. Mi niestety jedna nie pomogła więc dostałam kolejną i po półtorej porcji tego cudownego środka urodziłam. Cała "akcja" trwałą u mnie 7 godzin. Przy czym ostatnia faza ( jak powiedziała położna właściwy poród) trwał już ok krótko.
Dziewczyny napiszcie jak wygląda wywoływany poród?jest szybszy?
to zależy. jeśli ma już rozpoczętą akcję naturalnie, i coś się w takcie "uspokoi" to kroplówka faktycznie przyśpiesza. natomiast jeśli idziesz bez akcji to różnie się może zdarzyć. Albo nie będziesz miała bóli i nic się nie wydarzy - porodu brak. Albo Będziesz mieć bóle i nic się nie wydarzy - porodu brak. Lub może faktycznie zacząć akcje - poród jest :). Z tego co wiem 2 kroplówka podawana jest dopiero jak podczas pierwszej odejdą wody a poród się nie rozpocznie. Jesli nic się nie zacznie podczas pierwszej kroplówki to jest przerwa chyba dzień. Warto dopytać dokładnie lekarza prowadzącego. Ponoć bardziej boli poród wywoływany niż jak się sam zacznie. Ale to indywidualna sprawa - i ból i szybkość.
Ja miałam poród wywoływany, chociaż akcja skurczowa była. Lekarz chciał, "żebym się mniej męczyła" i szybciej urodziła. Po podaniu oksytocyny akcja porodowa miałam b. szybką, właściwie miałam skurcze za skurczami, bez przerw. Rodziłam 2 godziny. Samo parcie trwało 15 min. Moja pierwsza ciąża.
Bardzo bym chciała rodzic bez wywoływania porodu, jeśli nie będzie takiej medycznej potrzeby, co na pewno uwzględnię w swoim planie porodu :)
witam
rodziłam w styczniu skórcze miałam od 22ej (już byłam w szpitalu) o 6 rano dostałam kroplówkę która schodziła z przerwami do 14ej ( jak się później okazało nwody odeszły mi w nocy ) poród zakończył się cc z powodu małego rozwarcia 2 cm i zanikającego tętna dziecka
Ja miałam poród wywoływany, chociaż akcja skurczowa była. Lekarz chciał, "żebym się mniej męczyła" i szybciej urodziła. Po podaniu oksytocyny akcja porodowa miałam b. szybką, właściwie miałam skurcze za skurczami, bez przerw. Rodziłam 2 godziny. Samo parcie trwało 15 min. Moja pierwsza ciąża.
Bardzo bym chciała rodzic bez wywoływania porodu, jeśli nie będzie takiej medycznej potrzeby, co na pewno uwzględnię w swoim planie porodu :)
To bardzo szybko urodziłaś, pewnie dzięki oksytocynie własnie...ja nie miałam wywoływanego pierwszego porodu a i tak nie obeszło się bez oksytocyny która dużo właśnie przyspieszyła mi
MAMAaniTo bardzo szybko urodziłaś, pewnie dzięki oksytocynie własnie...ja nie miałam wywoływanego pierwszego porodu a i tak nie obeszło się bez oksytocyny która dużo właśnie przyspieszyła mi
No właśnie. Rozmawiałam z doulami i położną i wszystkie są zdania, że nie powinno podawać się oksytocyny bez powodu. Fajnie, że było szybko, szybki poród, ale prawda jest taka, że ból mnie powalił na kolana. Nie miałam przerw między skurczami i stąd moja obawa przed kolejnym porodem i kolejną oksytocyną...
W planie porodu można zaznaczyć, że oksytocynę podawać tylko, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Ja niestety nie miałam tego szczęścia... Ale z drugiej strony gdybym miała rodzić "naście" godzin, to kto wie, czy nie lepsza ta oksytocyna... I jeszcze jedno. Dowiedziałam się również, że na nagły zanik akcji porodowej ma wpływ stres. Im bardziej jesteśmy zdenerwowane, to tym większe prawdopodobieństwo o spowolnieniu akcji. Tak jak w naturze- jest zagrożenie- przekładam poród na później :)
Ja rodziłam pierwsze dziecko przy oksytocynie, ból niesamowity i tego błędu nie popełniłam przy drugim porodzie,nie żałowałam ponieważ ból był ale ,,łagodniejszy''.
Ja rodziłam pierwsze dziecko przy oksytocynie, ból niesamowity i tego błędu nie popełniłam przy drugim porodzie,nie żałowałam ponieważ ból był ale ,,łagodniejszy''.
Super, że udało Ci się bez tego "cuda" urodzić. Fajnie, że masz porównanie i dobrze, że o tym piszesz :) Wszystkie Mamy powinny o tym wiedzieć :)
No to w sumie nie narzekajmy "tak", drogie Panie, jedźmy do Afryki do buszu urodzić w jakiejś lepiance, oczywiście same, żeby, broń Boże znieczulenia, i umartwiajmy się swoim marnym losem ;)
Wg mnie jest to sprawa indywidualna, i nie ma co tutaj o tym dyskutowac. Znam matki ktore rodzilt np. w Krakowie gdzie dzieciaki sa przy matce 24 godz/dobe i dalyby wszystko za chwilke na drzemke, a sa i takie ktore pomimo trudu jaki zniosly podczas porodu nie oddalyby "obcym pielegniarkom" pod opieke. Ja leżąc w Myslenicach jednej nocy bardzo się bałam o malenstwo nie przespalam ani minuty, czulabym sie spokojna majac je przy sobie, mialam ochotę zabrac je do siebie w środku nocy. Ale lezac tam kilka dni docenilam rowniez to ze moglam choc kilka godzin odpoczac i oczekiwać bąbelka z samego raniutka:)
Rzeczywiście jest to sprawa indywidualna. Każdy z nas regeneruje siły po porodzie inaczej. Nie chodzi chyba tu o to, żeby licytować, kto miał cięższy poród i jak bardzo chciałby się zdrzemnąć. W moim osobistym odczuciu wolałabym mieć dziecko po porodzie blisko siebie. Czułam się oszołomiona wszystkimi emocjami po porodzie i w ogóle nie mogłam spać (również z bólu). Zasady zabierania noworodków na drugi oddział są w/g mnie zbędne, a nawet łamią naturalny ład- no bo, np. który ssak po porodzie oddaje swojego potomka w obce ręce? :)
Generalnie tragedii nie ma, ale ta zasada trąci myszką :) Jak za dawnych, dobrych lat PRL ;)
podobno to nie remont tylko przebudowa;) ale to prawda, mają zacząć od oddziału położniczego i termin na oddanie to sierpień tego roku, po czym automatycznie przechodzą roboty na oddział ginekologiczny.
Co do znieczuleń ZZO to także się już pojawiły, ale jak ktoś napisał wyżej, że trzeba mieć szczęście na wolnego anestezjologa, bo takie znieczulenie w Myślenicach podają od 3 do maks.5 cm rozwarcia.
a już zaczął się ten remont?
przyda sie ten remont termin mam na koniec sierpnia więc mam nadzieje że się już załapie na "nowy" oddział położniczy i że zmienią łóżka bo gdy rodziłam rok temu to po 4 dniach na tych łóżkach czułam się bardziej obolała niż podczas porodu!
Moje zdarzenie z dnia wczorajszego. Trafiałam na oddział ginekologiczny 22.02 w 9 tc z objawami poronienia. Okazało się, że najprawdopodobniej będę mieć zabieg wyłyżeczkowania, badań opisywać nie będę bo nie o to chodzi.. Zaznaczam, że to moja pierwsza ciąża, ale przyjęłam wszystko spokojnie. W papierach zaznaczyłam, że mam padaczkę i jakie leki przyjmuję. Poniedziałek 9:00 obchód lekarski. Na obchodzie pojawił się doktor gin. Andrzej Kocot jako "głównodowodzący". Powiedział, że "prognozy są bardzo złe, że będę miała ten zabieg, że muszę podpisać zgodę" Odpowiedziałam,że wczoraj "miałam usg, pani doktor wszystko mi wyjaśniła, rozumiem, tylko muszę zażyć leki na padaczkę, zażywam o 10:30 i nie mogę przesuwać". Doktor Kocot bez dodatkowych pytań zaczął wrzeszczeć "To sobie Pani teraz zażyje!!!" Ja odpowiedziałam "nie zażyję, zażyję o 10:30, bo inaczej mi nie wolno".
Kocot się coraz bardziej drze. "Proszę Panią, leki przeciwpadaczkowe, to są leki o długotrwałym działaniu i obojętne kiedy je będzie Pani zażywała!!!A w ogóle jakby Pani w pociągu była i zapomniała to też by się nic nie stało!!!
Powiedziałam jeszcze raz "nie zażyję bo jeśli zażywam z półgodzinną przerwą to mam zaburzenia mowy" (weszłam doktorowi w słowo). Doktor nie słuchał, dalej się unosi "niech mi Pani w słowo nie wchodzi bo to świadczy o braku kultury", więc powiedziałam "Już nic nie mówię bo mi Pan ciśnienie podniósł", a on do mnie " To bardzo dobrze, bo to się Pani do zabiegu przyda"
Dopiero kiedy wróciłam do domu stwierdziłam, ale ja głupia jestem skoro mam w telefonie dyktafon. Następnym razem bym się nie zastanawiała, przynajmniej bym dowód miała.
Panie Kocot…Kobiety na porodówce to nie są krowy które przyszły się ocielić, a jak Pan nie odróżniasz działania kwasu walproinowego od lamotryginy z topiramatem , to albo się Pan nie wypowiadaj, albo zadzwoń do takiego który jest w tym temacie wszechwiedzący, zawsze mogę Panu podać numer do CLPi M K-ów, ul. Fieldorfa Nila.
Ja rózwnież rodziłam w myślenicach i to była porpostu masakra... Był to mój pierwszy poród i nie było przy mnie żadnej położnej, bo stwierdziły że jak lekarze przyjdzie i mnie zbada to wtedy zdecydują co ze mną będzie... Pomimo zaprzestania akcji porodowej lekarz na siłę kazał mi przeć, naciskał mi na brzuch i ręką roszrzerzał krocze... to była maasakra jakaś, aż w końcu się nade mną zlitowali i wzięli mnie na cesarkę...
Natomiast na położnictwie opieka była super, jak byłam zmęczona czy chciałam iść pod prysznic to mogłam odstawić dzidziusia do pilęgniarek i spokojnie załatwić swoje potrzeby czy też się zdrzemnąć. Dużym plusem jest to że zabierają dzidziusia na noc, można odpocząć i nabrać sił. Moja siostra rodziła w krakowie i była bardzo niezadowolona z opieki pielęgniarek. Dzidziusia miała cały czas przy sobie, jak chciała iść pod prysznic to albo koleżanka lukała jej na dziecko albo szła wtedy jak dziecko spało bo nie było możliwości zawieziania go do pielęgniarek. Na noc również zostawała z dzidziusiem tak że nawet nie miała kiedy nabrać sił no kolejny dzień. Siostra bardzo narzkała na opiekę pielęgniarek w krakowskim szpatalu.
Witam chciałam się dowiedzieć na temat porodu w Myślenicach,czy jest znieczulenie.I ogólnie jak wrażenia kobiet które rodziły niedawno.Termin mam na czerwiec i szczerze mówiąc jestem przerazona.Proszę dziewczyny o wypowiedz,
Ja rodziłam dwa lata temu, więc nie było jeszcze znieczulenia. Trafilam na fajną położną. Ogólne wrażenia dobre.Rodziłam z mężem.Polecam:)
Dziewczyny napiszcie jak wygląda wywoływany poród?jest szybszy?
Ja miałąm swój wywoływany. Dostajesz kroplówkę z oksytocyną. Mi niestety jedna nie pomogła więc dostałam kolejną i po półtorej porcji tego cudownego środka urodziłam. Cała "akcja" trwałą u mnie 7 godzin. Przy czym ostatnia faza ( jak powiedziała położna właściwy poród) trwał już ok krótko.
to zależy. jeśli ma już rozpoczętą akcję naturalnie, i coś się w takcie "uspokoi" to kroplówka faktycznie przyśpiesza. natomiast jeśli idziesz bez akcji to różnie się może zdarzyć. Albo nie będziesz miała bóli i nic się nie wydarzy - porodu brak. Albo Będziesz mieć bóle i nic się nie wydarzy - porodu brak. Lub może faktycznie zacząć akcje - poród jest :). Z tego co wiem 2 kroplówka podawana jest dopiero jak podczas pierwszej odejdą wody a poród się nie rozpocznie. Jesli nic się nie zacznie podczas pierwszej kroplówki to jest przerwa chyba dzień. Warto dopytać dokładnie lekarza prowadzącego. Ponoć bardziej boli poród wywoływany niż jak się sam zacznie. Ale to indywidualna sprawa - i ból i szybkość.
Ja miałam poród wywoływany, chociaż akcja skurczowa była. Lekarz chciał, "żebym się mniej męczyła" i szybciej urodziła. Po podaniu oksytocyny akcja porodowa miałam b. szybką, właściwie miałam skurcze za skurczami, bez przerw. Rodziłam 2 godziny. Samo parcie trwało 15 min. Moja pierwsza ciąża.
Bardzo bym chciała rodzic bez wywoływania porodu, jeśli nie będzie takiej medycznej potrzeby, co na pewno uwzględnię w swoim planie porodu :)
witam
rodziłam w styczniu skórcze miałam od 22ej (już byłam w szpitalu) o 6 rano dostałam kroplówkę która schodziła z przerwami do 14ej ( jak się później okazało nwody odeszły mi w nocy ) poród zakończył się cc z powodu małego rozwarcia 2 cm i zanikającego tętna dziecka
MAMAani
To bardzo szybko urodziłaś, pewnie dzięki oksytocynie własnie...ja nie miałam wywoływanego pierwszego porodu a i tak nie obeszło się bez oksytocyny która dużo właśnie przyspieszyła mi
No właśnie. Rozmawiałam z doulami i położną i wszystkie są zdania, że nie powinno podawać się oksytocyny bez powodu. Fajnie, że było szybko, szybki poród, ale prawda jest taka, że ból mnie powalił na kolana. Nie miałam przerw między skurczami i stąd moja obawa przed kolejnym porodem i kolejną oksytocyną...
oczywiście masz rację, to są znowu minusy oksytocyny
Faktycznnie ból przy oksytocynie bardzo duży, nie mam porównania do porodu bez, ale mam nadzieję ,że kolejny będzie bez oksytocyny i mniej bolesny,
W planie porodu można zaznaczyć, że oksytocynę podawać tylko, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Ja niestety nie miałam tego szczęścia... Ale z drugiej strony gdybym miała rodzić "naście" godzin, to kto wie, czy nie lepsza ta oksytocyna... I jeszcze jedno. Dowiedziałam się również, że na nagły zanik akcji porodowej ma wpływ stres. Im bardziej jesteśmy zdenerwowane, to tym większe prawdopodobieństwo o spowolnieniu akcji. Tak jak w naturze- jest zagrożenie- przekładam poród na później :)
Ja rodziłam pierwsze dziecko przy oksytocynie, ból niesamowity i tego błędu nie popełniłam przy drugim porodzie,nie żałowałam ponieważ ból był ale ,,łagodniejszy''.
Super, że udało Ci się bez tego "cuda" urodzić. Fajnie, że masz porównanie i dobrze, że o tym piszesz :) Wszystkie Mamy powinny o tym wiedzieć :)
Już nie narzekajcie ja rodziłam w Wlk. Brytanii zero rozczulania nad pacjentką, cięte krocze i po dobie do domku miłe panie.
nie można narzekać bo Ty miałaś gorzej? Lub gdzieś w świecie jest inaczej? A dajże spokój ;)
No to super , przybijemy Ci piątkę ...
Każda przechodzi to inaczej i każda ma prawo wyrazić swoje zdanie, niezalezne gdzie odbędzie się Jej poród :)
No to w sumie nie narzekajmy "tak", drogie Panie, jedźmy do Afryki do buszu urodzić w jakiejś lepiance, oczywiście same, żeby, broń Boże znieczulenia, i umartwiajmy się swoim marnym losem ;)