Koniec roku szkolnego, w pubach, mordowniach pełno nastolatków wszyscy z browarami. Jakakolwiek impreza na powietrzu co któryś, któraś z plastikowym kubkiem. DM to dopiero okazja żeby się zachlać. Nie wiem skąd się to bierze, moda na picie?
Nie rozumiem tego owczego pędu za browarem w plastiku.
oj, zacznie sie picie w wakacje, jednym slowem - zalosne :/ wiekszosci sie nudzi, nie maja zajecia w myslenicach choc to ich nie usprawiedliwa, bo jakby ktos chcial to zajecie sobie znajdzie, bo duzo ludzi nie pije, a robi cos porzadnego i ciekawego. bo napic sie, a pic to roznica...
i mysle, ze nie ma co szczegolnie poruszac tego tematu, bo wielu pijacych, chlejacych zacznie swoje, a w wiekszosci i tak nie zmienią zdania na ten temat. dla nich to jest normalne i fajne...ale coz...:|
Powiem troszkę poważniej
po pierwsze nigdy nie piję z plastiku:)
po drugie DM to taka Banderoza w skali makro (impreza wygląda co roku tak samo - no może oprócz pogody)
po trzecie na takich imprezach wszyscy chleją bo jest to chyba jedyna rozrywka podczas ich trwania, (spróbujcie sobie wyobrazić DM bez alkoholu).To ma być impreza dla wszystkich, a jak wiadomo - co jest do wszystkiego to jest do niczego, a małolaty piją, bo jak któryś nie pije to pewno jest uważany za innego (czyt. gorszego).
Alkohol jest dla ludzi tylko trzeba umieć z niego korzystać tak jak ze wszystkiego w życiu.
Uważam że tytuł tego postu jest troszkę nie na miejscu gdyż obarczyłeś/as tym mianem wszystkich a nie prawda jest że wszyscy pija.. Z reszta alkohol jest dla ludzi jak i wszystko ale z przesada z nim można się spotkać u małolatów którzy właśnie zaczynają wchodzić w życie. I tyle na ten temat.
Tytuł właśnie ma trafić na podatny grunt, do ludzi którzy piją. Wiem że wszystko jest dla ludzi (przynajmniej powiela się to wygodne hasło i dopasowuje to wszystkiego co nas otacza), ale nie mozna sie obejśc bez picia, musi być do piwo żeby być całością grupy?
Naszły mnie takie przemyślenia po kilku imprezach plenerowych w których ostatnio uczestniczyłem.
Inna kwestia jest taka, że dla mnie piwo powinno się pić prawie jak dobre wino. Nie z plastiku i raczej dla smaku, a nie upadku.
Odpowiem cytatem ze znanego polskiego filmu;
"...Bo ten Swiat na trzezwo, jest nie do przyjecia..."
A tak powaznie, to brakuje kultury picia.
"Przepraszam co mam panom podac?
Nie wazne co, wazne zeby sponiewieralo."
I jeszcze jeden na koniec;
"Bo pić, to trzeba umić !"
Ku przestrodze, Mysleniczanin007.
Niestety kultury picia brak...
Nie przypominam sobie żeby za moich czasów ktoś się schlał w barze, nie opił tylko schlał ! Zygają po kiblach robią syf koło siebie i siedzą w tym zadowoleni...
Kiedyś się wypiło piwo i zawsze człowiek o własnych siłach wracał do domu.
Wg. mnie cała prawda na temat picia zawiera sie poniższym cytacie z Małego Księcia:
"- Co tu robisz? - zapytał Pijaka, którego zastał siedzącego przed baterią pustych i baterią pełnych butelek.
- Piję - odparł Pijak ponurym tonem.
- Dlaczego pijesz? - spytał go Mały Książę.
- Żeby zapomnieć - odrzekł Pijak.
- Żeby zapomnieć co? - zaniepokoił się Mały Książę, któremu zrobiło się go żal.
- Żeby zapomnieć, że mi wstyd - przyznał się Pijak, schylając głowę."
I ten wstyd jest siłą napędową picia, bo ludzie wstydzą się z różnych powodów (czasem nawet nie są do końca tego wstydu świadomi). Alkohol rozluźnia, ułatwia nawiązywanie znajomości, czasem sprawia, że osoby pijące stają się pewniejsze siebie, odważniejsze, zapominają o problemach, relaksują się itp. Tylko to wszystko w sztuczny sposób, za pośrednictwem miękkiego narkotyku jakim jest alkohol (depresant). Istnieje duże ryzyko że osoby, którym alkohol NIBY ułatwia funkcjonowanie (np. społeczne) szybko uzależnią się od niego. Niestety im młodsze tym szybciej dochodzi do uzależnienia. Wtedy potrzebują go coraz więcej, żeby dojść do normalnego samopoczucia. Już coraz trudniej przeżywać euforię, bo picie nie daje już takiego efektu jak na początku. Tak więc z czasem trzeba tego alkoholu coraz więcej, żeby uśmierzyć ból fizyczny i psychiczny i zagłuszyć wstyd. Wtedy też osoby wymyślają bardzo dużo różnych wytłumaczeń dlaczego piją. I wierzą w nie nawet jeśli wszyscy wokół wiedzą, że to kłamstwa. Bo alkoholizm to choroba zakłamania. Tak wygląda błędne koło uzależnienia...
Luna. Chyba się zapędziłaś. Za bardzo ideologizujesz problem picia. To chyba takie akademickie podejście. Jest ono bardziej prozaiczna.
1. Ludzie piją, bo lubią towarzystwo i zabawę i to koniecznie przy alkoholu,
2. Nie mają zbyt wiele do roboty, więc jak znajdzie się człowiek o podobnych "problemach" temat sam rzuca się do rozumku.
3. Trzeba zaimponować koledze, kolezance (o zgrozo) i czsem samemu sobie, bo trzeba się dowartosciować.
4. Przed cwilą zadzwoni ł do mnie sąsiad, że idzie na piwo ....
no to spadam...
PA
Można też pić z przyczyn altruistycznych. Im więcej wypijesz, tym bardziej oszczędzisz picie innym. Takie picie jest piękne - picie motywowane współczuciem! Nasze narodowe picie na umór i przy każdej nadarzającej się okazji, świadczy o tym jak bardzo subtelne są polskie cechy narodowe a jak bardzo i w każdej chwili gotowi jesteśmy darować światu nasz samarytanizm.
Patrząc z tej perspektywy Tak ukochane przez młodzież Dni Myślenic mogłyby się nazywać dniami miłości i poświęcenia.
Zupełnie natomiast nie rozumiem poglądów, które głosił Józef Maria Bocheński, dominikański filozof. Według niego upijają się tylko głupcy, mędrzec nie upija się NIGDY!
Czyżby znaczyło to że np. nasz parlament składa się z głupców? Oczywiście, że nie! Przecież nasi posłowie są bardzo mądrzy a niektóre medialne fakty świadczą o tym, że prawdopodobnie mamy najbardziej wrażliwych, przepełnionych miłościa bliźniego parlamentarzystów na świecie. Może ustępujemy tylko Rosji.
Boleck,
wątek "Ludzie, dlaczego tyle pijecie." wg. mnie dotyczy osób, które dużo i często piją. Zaprezentowałam swój pogląd na temat takiego picia, gdyż ono często prowadzi do uzależnienia. Kiedyś piła szlachta, pili chłopi. Potem byliśmy rozpijani przez zaborców, a potem za komuny (słynne reklamowane wtedy piwo po pracy). Takimi ludźmi łatwiej sterować, łatwiej nimi manipulować. Piją politycy, piją aktorzy, muzycy itp. Część z nich leczy się odwykowo w prywatnych klinikach - niektórzy z powodzeniem. Wzór nadmiernego picia przechodzi z pokolenia na pokolenie nie tylko w ramach predyspozycji genetycznej ale też jako wynik socjalizacji (wyuczenia się).
Oczywiście, że ludzie lubią towarzystwo, wszak człowiek jest zwierzęciem stadnym... Ale też nie wszyscy, którzy spędzają miło czas w towarzystwie robią to przy alkoholu. A owczy pęd do picia rozwija sie przede wszystkim u ludzi słabszych, mniej pewnych siebie, którzy potrzebują "wspomagaczy" by np. imponować innym. Ewentualnie u takich, którzy nie potrafią sprzeciwić się większości, którzy piją, bo tak robią znajomi i nie potrafią powiedzieć im "NIE" - to akurat duża grupa osób, szczególnie młodych, które boją się krytyki, odrzucenia...
Bez alkoholu można robić wiele fajnych rzeczy, realizować swoje zainteresowania i marzenia. Bez alkoholu może być wesoło. Wszystko zależy od towarzystwa. A każdy z nas ma wybór z kim i jak spędzi czas.
I nie chcę przez to powiedzieć, że alkohol to zło samo w sobie. Wszystko zależy od tego jak go używamy. Czymś innym jest wypić przez wieczór jedną czy dwie lampki wina, a co innego pić dużo. Trzeba tylko pamiętać, że granica pomiędzy piciem towarzyskim, a uzależnieniem jest bardzo płynna:) A gdy się wpada w nałóg to już równia pochyła w dół. Wtedy traci się mnóstwo różnych szans, możliwości (dobrych przyjaźni, lepszego wykształcenia, realizowania marzeń, zainteresowań, znalezienia dobrej pracy itd.) W skrajnych przypadkach traci się swój potencjał intelektualny (uszkodzenia organiczne mózgu) czy traci się życie (wypadki po alkoholu, choroby, samobójstwa itd.)
Człowiek nadmiernie pijący nie rozwija się psychicznie, nie dojrzewa. Potem po latach picia, kiedy w przypadku szczęśliwego zbiegu okoliczności trafia na odwyk okazuje się, że w metryce ma przykładowo lat czterdzieści, a realnie zatrzymał się na etapie rozwojowym szesnastolatka.
Ktoś kiedyś powiedział: "Więcej ludzi utonęło w kieliszku niż w morzu."
Jako ojciec tego wątku przyznam się....nie pije, owszem czasem lampke dobrego wina lub jedno piwo.
Pewnie dlatego nie rozumiem ludzi którzy muszą sobie "strzelić" żeby wystartować na parkiet.
Picie to nie jest nasza cecha narodowa jak to próbuje nam na swój sposób uzmysłowić kolega cyrk. Młodzi piją wszędzie.
Odnoszę też wrażenie, że zaszła jakaś przemiana i o ile młodzi kiedyś pili mniej, to ci starsi sobie nie żałowali. Obecnie to starsze pokolenie piję, powiedzmy z większą kulturą, a młodzież....wiadomo jak.
Badań nie przeprowadzałem i są to oczywiście moje subiektywne wrażenia, oparte na obserwacjach mojego środowiska.
Cygnus,
żyjemy w czasach, które bardzo sprzyjają uzależnieniom. Popatrz na reklamy, którymi jesteśmy bombardowania z różnych środków przekazu. Wszystkie obiecują, że wystarczy tak niewiele i już będziemy szczęśliwi, pewni siebie, bogaci, zrelaksowani, atrakcyjni seksualnie itp, itd. Wystarczy kupić ten właśnie produkt, zamówić tą usługę, wypić tej marki piwo itp. Jesteśmy nieustannie zmuszani do masowej konsumpcji, bo ktoś na tym zarabia. Nie byłoby w tym nic złego, gdybyśmy dokonywali zakupów (produktów, usług itp.) świadomie. Niestety często jesteśmy do tego "zmuszani" i nawet tego nie zauważamy. To trafia na podatny grunt, bo:
po pierwsze:
reklamy mówią, że nie trzeba wiele robić, starać się, pracować nad sobą, a można osiągnąć niemal wszystko (kto by tak nie chciał...)
po drugie:
każdy chce czuć sie dobrze, załagodzić cierpienie, zapomnieć o wstydzie. To normalne tylko pułapką jest myśleć, że można to osiągnąć tak łatwo np. pijąc. Niestety początkowo osoba pijąca ma wrażenie, że alkohol dał jej to, czego potrzebowała, bo alkohol oszukuje... Nie chcemy cierpieć i nie chcemy umierać. Chcemy tylko przyjemności. A cierpienie kształci. Nie chodzi mi o to, żeby cierpienie gloryfikować ale nie uciekać od uzasadnionego cierpienia, bo ono towarzyszy rozwojowi. Przechodząc kolejne stadia rozwojowe człowiek musi nauczyć się znosić cierpienie inaczej wciąż będzie przed nim uciekał i nie zmieni siebie.
po trzecie:
To ma związek z naszą duchowością, która zanika, a raczej jak mi się wydaje jest zagłuszana. Duchowość rozumiana nie jako religijność a jako pewna właściwość naszej psychiki pozwalająca nam rozwijać się, ewoluować, łączyć w sobie elementy cielesności i duchowości. To ona daje poczucie sensu istnienia. Poczucie, że pomimo tego, iż jest się maleńkim i kruchym elementem wszechświata ma się do spełnienia ważną misję. Daje poczucie, że jest się częścią czegoś większego, Tajemnicy, którą można poznawać...
Kto będzie zajmować się poznawaniem sensu życia, kiedy wzywają go do baru. A tam przy browarku siedzą koledzy i rozmawiają o tym, kto kogo przeleciał, kto z kim się upił, kto ma silniejszą głowę, co ktoś narozrabiał po pijaku itp, itd...
Luna, ludzie piją bo są słabi z czasem prymitywieją, dokładnie tak jak napisałaś, tyle że barwniej:-)
Pamietam podyskotekowe opowiastki moich kolegów, było to dla mnie żałosne.
Teraz na widok człowieka pijanego targają mną sprzeczne uczucia, od potępienia, politowania do szczerego żalu nad upadającym człowiekiem. Tylko czy warto żałować człowieka słabego i głupiego? Może ten żal , to żal jego rodziny, dzieci, przecież to oni są najbardziej pokrzywdzeni.
Drogi Cygnusie
Picie jest zjawiskiem złożonym. Nie da się go zamknąć w prostej wykładni moralnej choc bardzo chciałbym żeby tak było. Powszechność picia jest wprost proporcjonalna do trudności zniesienia rzeczywistości jako takiej. Ludzie pili i będą pili i odurzali się wszelkiego rodzaju środkami, które mogą wesprześ ich eskapistyczne skłonności przed tajemnicą i dramatem egzystencji. I dobrze wiemy, że nic ich przed tym nie powstrzyma.
Wolelibyśmy, żeby świat był bez alkoholu ale to tylko pobożne życzenie tak jak świat bez innych elementów ludzkiego szaleństwa.
Z drugiej strony należy mieć nadzieję, że być moze w jakiejść futurologicznej alternatywie rozwoju cywilizacji człowiek udoskonali na tyle mechanizmy społeczne, że będzie w stanie zwalczać skuteczniej patologię picia i nie tylko. Miejmy nadzieję. Przecież nie zawsze mieliśmy aspirynę, na przykład.
Cygnusie,
napisałeś, że widząc człowieka pijanego przeżywasz sprzeczne uczucia. To normalne. Myślę, że może też chodzić o bezsilność. Bo przykro patrzeć na ludzi, którzy zabijają się na raty, a przy tym krzywdzą jeszcze swoich najbliższych. W takiej sytuacji można zadać sobie pytanie kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy, kto może pomóc? I tutaj powiem coś niepopularnego, mianowicie odpowiedzialni w jakimś stopniu jesteśmy wszyscy. Bo tolerujemy nadmierne picie. Zauważyłam, że bardzo często więcej krytyki idzie pod adresem abstynentów niż ludzi upijających się. Ciekawa jestem jakie spostrzeżenia w tej kwestii mają inni.
Na szczęście są takie miejsca, gdzie może uzyskać pomoc człowiek uzależniony i jego bliscy. To poradnie/oddziały leczenia uzależnień i współuzależnienia czy inne miejsca terapii. Bo od osoby uzależnionej można się że tak powiem uzależnić (to się nazywa współuzależnienie). Osoba współuzależniona żyje życiem i problemami osoby uzależnionej i niestety często chroni ją przed konsekwencjami picia czyli nieświadomie wspomaga w piciu. Bo osoba uzależniona musi ponosić wszelkie konsekwencje swojego nałogu, musi zacząć cierpieć przez swoje picie, musi stracić korzyści z picia. Inaczej nie przestanie nadużywać. A otoczenie powinno dawać komunikaty, że z piciem danej osoby jest coś nie tak, że to jest niepokojące, że sobie szkodzi itp. Nie wolno chronić - trzeba konfrontować z faktami.
Skomplikowaną sytuację mają dzieci osoby uzależnionej, które są bezbronne. Często ponoszą poważne straty emocjonalne w wyniku picia rodzica. Te konsekwencje odbijają się na dalszym życiu takiej osoby. Przede wszystkim towarzyszy im wstyd i ciężar odpowiedzialności za picie bliskiej osoby. Trudno im wchodzić w bliskie i satysfakcjonujące relacje z innymi. Nie mają zaufania do ludzi. O dorosłych dzieciach alkoholików można poczytać wpisując w wyszukiwarkę DDA.
Uważam podobnie jak Cyrk - ludzie pili, piją i pić będą. W Polsce sposoby na ograniczenie zjawiska są na razie głównie na papierze. Procedury pomocy instytucjonalnej, poradnie terapii rodzin, wczesna profilaktyka, interwencja. To wszystko jest tylko państwo i samorządy oszczędzają na tym ile się da. Bo lepiej inwestować w drogi, boiska czy sale gimnastyczne. Ludzie słabsi czyt. wrażliwsi są często traktowani jak margines, którym nie warto sobie zaprzątać czasu. Smutne ale prawdziwe. U nas w Polsce działania pomocy społecznej i metody pracy socjalnej to jedna wielka prowizorka. Ogromna grupa ludzi potrzebuje pomocy i ogromna grupa ludzi zatrudnionych w instytucjach gminnych czy powiatowych im pomaga. Szkoda tylko, że nie jest to pomoc systemowa, dobrze przemyślana, zaplanowana i realizowana przez różnych specjalistów równocześnie. Bo chora rodzina to jak chory organizm. Jeśli ktoś ma chore nerki, serce i uszy to nie wystarczy wizyta u kardiologa. U nas jeszcze myśli się, że wystarczy...
Luna tu masz racje, ze wiecej krytyki idzie w strone niepijacych niz pijacych. to jest glupie i dziwne jesli czlowiek nie pije. czasem jest dziwne jak wypije jedno piwo, a nie wiecej, a co dopiero jak w ogole. co do problemu picia na skale calego kraju to masz racje, tutaj niewiele sie robi. ale pomyslmy chociazby o piciu, o mlodziezy w myslenicach, bo najgorsze jest to, ze wiekszosc nie zamierza w najblizszym czasie przestac pic. jest to nagminnym zjawiskiem i przez najblizsze kilka lat to nie zniknie, bo wiekszosc nastolatkow jest coraz gorsza w zwiazku z czym nie zapowiada sie na cokolwiek dobrego. jest to naprawde zalosne, glupie i do nich nikt ani nic nie dotrze. nie mowie tutaj zeby w ogole nie pic, bo jak pisalam wczesniej napic sie mozna, ale to picie, chlanie, spijanie sie ciągłe gdzies na zarabiu, w polach czy gdzie sie da to nie jest normalne napicie sie piwa jakim jest picie w barze, czy na spotkaniu u znajomych. bo nawet dla niektorych bezsensowne jest picie nawet i w barze, bo woli robic co innego ale to juz kwestia kazdego. tyle ze wlasnie jak wspomnielismy czesto takie niepijace osoby sa zle postrzegane. poza tym widac konsekwencje spijania sie, czy chociazby jak sie slyszy o jakichs bojkach czy innych rzeczach. czasem i po osiedlu spokojnie przejsc nie mozna. nie wiem co oni wszyscy z tego maja, na co to wszystko??!!
Na wszystko jest sposob jak mawial bohater mojego dziecinstwa, Adam Slodowy. Wystarczy tylko chciec. Zaczynam dosc ogolnikowo ale nawiazujac do tematu pragne zauwazyc jedna prawidlowosc. "Ludzie dlaczego tyle pijecie? Bo wolno"
Krotkie pytanie, jeszcze krotsza odpowiedz. Luna przedstawila problem z aspektu historycznego, Cyrk jak zwykle cynicznie proboje pobudzic szare komorki coponiektorych do myslenia, a ja mysle ze nie tedy droga.
Bo wolno. Czyli co? Wraca pijany szesnastolatek do domu i wszystko w porzadku?
Wroc, ze co prosze? Ile ma lat? I dalej, nastolatki awanturuja sie z wlascicielami kawiarni? I Policja co na to? Prosi delikwentow o spokoj.
No to mamy ogolno narodowe przyzwolenie. Czyzby mialy znow powrocic jakze przeze mnie ulubione plakaty pod tytylem "Nie pij Tato" czy rownie ekstrawagancki, "Powrot Taty"? Tylko teraz w wydaniu "Powrot Syna", "Corko nie pij"? Spekulujemy tu o problemie spolecznej aprobaty na upijanie sie mlodziezy na oczach zdajacej sie niczego nie zauwazac opinii publicznej. Ale przeciez tak nie musi byc.
Wystarczy wziasc przyklad z krajow w ktorych podniesiono prog wiekowy od ktorego mozna oficjalnie spozywac alkohol do 21 lat. Wiem ze to dotknie niektorych forumowiczow, ale zeby jeszcze uniemozliwic nastolatkom "popijanie" w ukryciu, zastosowal bym natychmiastowe zatrzymanie pijanego delikwenta z powiadomieniem rodzicow, szkoly lub zakladu pracy wlacznie. Zaraz ktos bedzie wykrzykiwal o ciemiezeniu i ograniczaniu swobod obywatelskich i inne impertynencje. Ale powiem szczeze, to dziala.
Przyklad, Niemcy, zatrzymaja pijanego na ulicy, wioza na komisariat. Klient placi surowy mandacik. I nazwisko laduje w kartotece. Za drugim razem delikwent placi dwukrotnie, a o jego wybrykach informuja szkole lub miejsce pracy. Zadko kiedy dochodzi do trzeciego razu. To samo w Stanach. Na domiar zlego taki nastolatek musi stanac przed publicznym sadem gdzie sedzia informuje o wykroczeniu a na sali siedza ludzie znajomi, a to gwarantuje piekna opinie. Za drugim razem sprawa laduje na kolegium, wysoka kara i picie konczy sie informacja na tak zwanej historii publicznej delikwenta. Co sie z tym wiaze? Otoz pozniej taki "Mlody Gniewny" aplikuje sie na intratna propozycje pracy, i wyobrazcie sobie przegrywa z innymi tylko dlatego ze mial w swojej historii incydent alkoholowy. Niektore spoleczenstwa nauczyly sie karac pijanstwo.
Przyzwolenie na wyczyny alkoholowe mlodocianych to jedynie apatia spoleczna. Wygodna jak to ujela Luna, wladzy. Jak to sprytnie sprowokowal Cyrk, jeszcze wygodniejsza dla przemyslu monopolowego. Wszyscy kochamy posla Palikota ;). A moze jest to tez poczucie narodowej winy za burdel w ktory zamienia sie powoli nasz kraj. Wystarczy zaczac ograniczac swobode upijajacym sie alkoholem i uwierzcie mi, oni tez przejza na oczy. Zwlaszcza mlodziez. Nie rodzimy sie kulturalni. Uczymy sie kultury, przez cale zycie. Wiec jezeli jak to Cygnus zauwazyl,mamy mieszane uczycia, podejmijmy walke z problemem. Nie bojmy sie pietnowac innosci pijakow. Przeciez to oni sa nietrzezwi i bez kontroli, a nie my.
Wychylajac kielich goryczy, Mysleniczanin007
Jeżeli pobudzasz czyjeś komórki do myślenia Mysleniczaninie, to z reguły nie robisz tego cynicznie. Wręcz przeciwnie, raczej usypia się kogoś cynicznie.
;)
Koniec roku szkolnego, w pubach, mordowniach pełno nastolatków wszyscy z browarami. Jakakolwiek impreza na powietrzu co któryś, któraś z plastikowym kubkiem. DM to dopiero okazja żeby się zachlać. Nie wiem skąd się to bierze, moda na picie?
Nie rozumiem tego owczego pędu za browarem w plastiku.
małolatem nie jestem, ale piwko lubię, a
-piję żeby paść, padam żeby wstać, wstaję żeby pić :)
Był taki dowcip:
Ktoś pyta się pijaka:
- Po co tak pijesz?
- Żeby zapomnieć!
- Ale o czym?
- Co o czym?
MOże dlatego piją....
oj, zacznie sie picie w wakacje, jednym slowem - zalosne :/ wiekszosci sie nudzi, nie maja zajecia w myslenicach choc to ich nie usprawiedliwa, bo jakby ktos chcial to zajecie sobie znajdzie, bo duzo ludzi nie pije, a robi cos porzadnego i ciekawego. bo napic sie, a pic to roznica...
i mysle, ze nie ma co szczegolnie poruszac tego tematu, bo wielu pijacych, chlejacych zacznie swoje, a w wiekszosci i tak nie zmienią zdania na ten temat. dla nich to jest normalne i fajne...ale coz...:|
Powiem troszkę poważniej
po pierwsze nigdy nie piję z plastiku:)
po drugie DM to taka Banderoza w skali makro (impreza wygląda co roku tak samo - no może oprócz pogody)
po trzecie na takich imprezach wszyscy chleją bo jest to chyba jedyna rozrywka podczas ich trwania, (spróbujcie sobie wyobrazić DM bez alkoholu).To ma być impreza dla wszystkich, a jak wiadomo - co jest do wszystkiego to jest do niczego, a małolaty piją, bo jak któryś nie pije to pewno jest uważany za innego (czyt. gorszego).
Alkohol jest dla ludzi tylko trzeba umieć z niego korzystać tak jak ze wszystkiego w życiu.
Uważam że tytuł tego postu jest troszkę nie na miejscu gdyż obarczyłeś/as tym mianem wszystkich a nie prawda jest że wszyscy pija.. Z reszta alkohol jest dla ludzi jak i wszystko ale z przesada z nim można się spotkać u małolatów którzy właśnie zaczynają wchodzić w życie. I tyle na ten temat.
Tytuł właśnie ma trafić na podatny grunt, do ludzi którzy piją. Wiem że wszystko jest dla ludzi (przynajmniej powiela się to wygodne hasło i dopasowuje to wszystkiego co nas otacza), ale nie mozna sie obejśc bez picia, musi być do piwo żeby być całością grupy?
Naszły mnie takie przemyślenia po kilku imprezach plenerowych w których ostatnio uczestniczyłem.
Inna kwestia jest taka, że dla mnie piwo powinno się pić prawie jak dobre wino. Nie z plastiku i raczej dla smaku, a nie upadku.
Cygnus Te słowa to strzał w dziesiatkę!!!
cytat "Inna kwestia jest taka, że dla mnie piwo powinno się pić prawie jak dobre wino. Nie z plastiku i raczej dla smaku, a nie upadku".
Odpowiem cytatem ze znanego polskiego filmu;
"...Bo ten Swiat na trzezwo, jest nie do przyjecia..."
A tak powaznie, to brakuje kultury picia.
"Przepraszam co mam panom podac?
Nie wazne co, wazne zeby sponiewieralo."
I jeszcze jeden na koniec;
"Bo pić, to trzeba umić !"
Ku przestrodze, Mysleniczanin007.
Wszystko dla ludzi.Co do plastikowych kubków to rzeczywiście nieestetyczne,ale bezpieczne w razie jakiejś draki.
Niestety kultury picia brak...
Nie przypominam sobie żeby za moich czasów ktoś się schlał w barze, nie opił tylko schlał ! Zygają po kiblach robią syf koło siebie i siedzą w tym zadowoleni...
Kiedyś się wypiło piwo i zawsze człowiek o własnych siłach wracał do domu.
Pijacy pod wpływem alkoholu popełniają samobójstwo i nazajutrz nic nie pamiętają!
Wg. mnie cała prawda na temat picia zawiera sie poniższym cytacie z Małego Księcia:
"- Co tu robisz? - zapytał Pijaka, którego zastał siedzącego przed baterią pustych i baterią pełnych butelek.
- Piję - odparł Pijak ponurym tonem.
- Dlaczego pijesz? - spytał go Mały Książę.
- Żeby zapomnieć - odrzekł Pijak.
- Żeby zapomnieć co? - zaniepokoił się Mały Książę, któremu zrobiło się go żal.
- Żeby zapomnieć, że mi wstyd - przyznał się Pijak, schylając głowę."
I ten wstyd jest siłą napędową picia, bo ludzie wstydzą się z różnych powodów (czasem nawet nie są do końca tego wstydu świadomi). Alkohol rozluźnia, ułatwia nawiązywanie znajomości, czasem sprawia, że osoby pijące stają się pewniejsze siebie, odważniejsze, zapominają o problemach, relaksują się itp. Tylko to wszystko w sztuczny sposób, za pośrednictwem miękkiego narkotyku jakim jest alkohol (depresant). Istnieje duże ryzyko że osoby, którym alkohol NIBY ułatwia funkcjonowanie (np. społeczne) szybko uzależnią się od niego. Niestety im młodsze tym szybciej dochodzi do uzależnienia. Wtedy potrzebują go coraz więcej, żeby dojść do normalnego samopoczucia. Już coraz trudniej przeżywać euforię, bo picie nie daje już takiego efektu jak na początku. Tak więc z czasem trzeba tego alkoholu coraz więcej, żeby uśmierzyć ból fizyczny i psychiczny i zagłuszyć wstyd. Wtedy też osoby wymyślają bardzo dużo różnych wytłumaczeń dlaczego piją. I wierzą w nie nawet jeśli wszyscy wokół wiedzą, że to kłamstwa. Bo alkoholizm to choroba zakłamania. Tak wygląda błędne koło uzależnienia...
Luna. Chyba się zapędziłaś. Za bardzo ideologizujesz problem picia. To chyba takie akademickie podejście. Jest ono bardziej prozaiczna.
1. Ludzie piją, bo lubią towarzystwo i zabawę i to koniecznie przy alkoholu,
2. Nie mają zbyt wiele do roboty, więc jak znajdzie się człowiek o podobnych "problemach" temat sam rzuca się do rozumku.
3. Trzeba zaimponować koledze, kolezance (o zgrozo) i czsem samemu sobie, bo trzeba się dowartosciować.
4. Przed cwilą zadzwoni ł do mnie sąsiad, że idzie na piwo ....
no to spadam...
PA
Przy dzisiejszych pokopanych i ciężkich czasach to nie zaszkodzi się napić piwka czy winka żeby się troche odstresowac.
Można też pić z przyczyn altruistycznych. Im więcej wypijesz, tym bardziej oszczędzisz picie innym. Takie picie jest piękne - picie motywowane współczuciem! Nasze narodowe picie na umór i przy każdej nadarzającej się okazji, świadczy o tym jak bardzo subtelne są polskie cechy narodowe a jak bardzo i w każdej chwili gotowi jesteśmy darować światu nasz samarytanizm.
Patrząc z tej perspektywy Tak ukochane przez młodzież Dni Myślenic mogłyby się nazywać dniami miłości i poświęcenia.
Zupełnie natomiast nie rozumiem poglądów, które głosił Józef Maria Bocheński, dominikański filozof. Według niego upijają się tylko głupcy, mędrzec nie upija się NIGDY!
Czyżby znaczyło to że np. nasz parlament składa się z głupców? Oczywiście, że nie! Przecież nasi posłowie są bardzo mądrzy a niektóre medialne fakty świadczą o tym, że prawdopodobnie mamy najbardziej wrażliwych, przepełnionych miłościa bliźniego parlamentarzystów na świecie. Może ustępujemy tylko Rosji.
No to chluśniem, bo uśniem!!!
;)
Boleck,
wątek "Ludzie, dlaczego tyle pijecie." wg. mnie dotyczy osób, które dużo i często piją. Zaprezentowałam swój pogląd na temat takiego picia, gdyż ono często prowadzi do uzależnienia. Kiedyś piła szlachta, pili chłopi. Potem byliśmy rozpijani przez zaborców, a potem za komuny (słynne reklamowane wtedy piwo po pracy). Takimi ludźmi łatwiej sterować, łatwiej nimi manipulować. Piją politycy, piją aktorzy, muzycy itp. Część z nich leczy się odwykowo w prywatnych klinikach - niektórzy z powodzeniem. Wzór nadmiernego picia przechodzi z pokolenia na pokolenie nie tylko w ramach predyspozycji genetycznej ale też jako wynik socjalizacji (wyuczenia się).
Oczywiście, że ludzie lubią towarzystwo, wszak człowiek jest zwierzęciem stadnym... Ale też nie wszyscy, którzy spędzają miło czas w towarzystwie robią to przy alkoholu. A owczy pęd do picia rozwija sie przede wszystkim u ludzi słabszych, mniej pewnych siebie, którzy potrzebują "wspomagaczy" by np. imponować innym. Ewentualnie u takich, którzy nie potrafią sprzeciwić się większości, którzy piją, bo tak robią znajomi i nie potrafią powiedzieć im "NIE" - to akurat duża grupa osób, szczególnie młodych, które boją się krytyki, odrzucenia...
Bez alkoholu można robić wiele fajnych rzeczy, realizować swoje zainteresowania i marzenia. Bez alkoholu może być wesoło. Wszystko zależy od towarzystwa. A każdy z nas ma wybór z kim i jak spędzi czas.
I nie chcę przez to powiedzieć, że alkohol to zło samo w sobie. Wszystko zależy od tego jak go używamy. Czymś innym jest wypić przez wieczór jedną czy dwie lampki wina, a co innego pić dużo. Trzeba tylko pamiętać, że granica pomiędzy piciem towarzyskim, a uzależnieniem jest bardzo płynna:) A gdy się wpada w nałóg to już równia pochyła w dół. Wtedy traci się mnóstwo różnych szans, możliwości (dobrych przyjaźni, lepszego wykształcenia, realizowania marzeń, zainteresowań, znalezienia dobrej pracy itd.) W skrajnych przypadkach traci się swój potencjał intelektualny (uszkodzenia organiczne mózgu) czy traci się życie (wypadki po alkoholu, choroby, samobójstwa itd.)
Człowiek nadmiernie pijący nie rozwija się psychicznie, nie dojrzewa. Potem po latach picia, kiedy w przypadku szczęśliwego zbiegu okoliczności trafia na odwyk okazuje się, że w metryce ma przykładowo lat czterdzieści, a realnie zatrzymał się na etapie rozwojowym szesnastolatka.
Ktoś kiedyś powiedział: "Więcej ludzi utonęło w kieliszku niż w morzu."
Jako ojciec tego wątku przyznam się....nie pije, owszem czasem lampke dobrego wina lub jedno piwo.
Pewnie dlatego nie rozumiem ludzi którzy muszą sobie "strzelić" żeby wystartować na parkiet.
Picie to nie jest nasza cecha narodowa jak to próbuje nam na swój sposób uzmysłowić kolega cyrk. Młodzi piją wszędzie.
Odnoszę też wrażenie, że zaszła jakaś przemiana i o ile młodzi kiedyś pili mniej, to ci starsi sobie nie żałowali. Obecnie to starsze pokolenie piję, powiedzmy z większą kulturą, a młodzież....wiadomo jak.
Badań nie przeprowadzałem i są to oczywiście moje subiektywne wrażenia, oparte na obserwacjach mojego środowiska.
Cygnus,
żyjemy w czasach, które bardzo sprzyjają uzależnieniom. Popatrz na reklamy, którymi jesteśmy bombardowania z różnych środków przekazu. Wszystkie obiecują, że wystarczy tak niewiele i już będziemy szczęśliwi, pewni siebie, bogaci, zrelaksowani, atrakcyjni seksualnie itp, itd. Wystarczy kupić ten właśnie produkt, zamówić tą usługę, wypić tej marki piwo itp. Jesteśmy nieustannie zmuszani do masowej konsumpcji, bo ktoś na tym zarabia. Nie byłoby w tym nic złego, gdybyśmy dokonywali zakupów (produktów, usług itp.) świadomie. Niestety często jesteśmy do tego "zmuszani" i nawet tego nie zauważamy. To trafia na podatny grunt, bo:
po pierwsze:
reklamy mówią, że nie trzeba wiele robić, starać się, pracować nad sobą, a można osiągnąć niemal wszystko (kto by tak nie chciał...)
po drugie:
każdy chce czuć sie dobrze, załagodzić cierpienie, zapomnieć o wstydzie. To normalne tylko pułapką jest myśleć, że można to osiągnąć tak łatwo np. pijąc. Niestety początkowo osoba pijąca ma wrażenie, że alkohol dał jej to, czego potrzebowała, bo alkohol oszukuje... Nie chcemy cierpieć i nie chcemy umierać. Chcemy tylko przyjemności. A cierpienie kształci. Nie chodzi mi o to, żeby cierpienie gloryfikować ale nie uciekać od uzasadnionego cierpienia, bo ono towarzyszy rozwojowi. Przechodząc kolejne stadia rozwojowe człowiek musi nauczyć się znosić cierpienie inaczej wciąż będzie przed nim uciekał i nie zmieni siebie.
po trzecie:
To ma związek z naszą duchowością, która zanika, a raczej jak mi się wydaje jest zagłuszana. Duchowość rozumiana nie jako religijność a jako pewna właściwość naszej psychiki pozwalająca nam rozwijać się, ewoluować, łączyć w sobie elementy cielesności i duchowości. To ona daje poczucie sensu istnienia. Poczucie, że pomimo tego, iż jest się maleńkim i kruchym elementem wszechświata ma się do spełnienia ważną misję. Daje poczucie, że jest się częścią czegoś większego, Tajemnicy, którą można poznawać...
Kto będzie zajmować się poznawaniem sensu życia, kiedy wzywają go do baru. A tam przy browarku siedzą koledzy i rozmawiają o tym, kto kogo przeleciał, kto z kim się upił, kto ma silniejszą głowę, co ktoś narozrabiał po pijaku itp, itd...
Luna, ludzie piją bo są słabi z czasem prymitywieją, dokładnie tak jak napisałaś, tyle że barwniej:-)
Pamietam podyskotekowe opowiastki moich kolegów, było to dla mnie żałosne.
Teraz na widok człowieka pijanego targają mną sprzeczne uczucia, od potępienia, politowania do szczerego żalu nad upadającym człowiekiem. Tylko czy warto żałować człowieka słabego i głupiego? Może ten żal , to żal jego rodziny, dzieci, przecież to oni są najbardziej pokrzywdzeni.
Drogi Cygnusie
Picie jest zjawiskiem złożonym. Nie da się go zamknąć w prostej wykładni moralnej choc bardzo chciałbym żeby tak było. Powszechność picia jest wprost proporcjonalna do trudności zniesienia rzeczywistości jako takiej. Ludzie pili i będą pili i odurzali się wszelkiego rodzaju środkami, które mogą wesprześ ich eskapistyczne skłonności przed tajemnicą i dramatem egzystencji. I dobrze wiemy, że nic ich przed tym nie powstrzyma.
Wolelibyśmy, żeby świat był bez alkoholu ale to tylko pobożne życzenie tak jak świat bez innych elementów ludzkiego szaleństwa.
Z drugiej strony należy mieć nadzieję, że być moze w jakiejść futurologicznej alternatywie rozwoju cywilizacji człowiek udoskonali na tyle mechanizmy społeczne, że będzie w stanie zwalczać skuteczniej patologię picia i nie tylko. Miejmy nadzieję. Przecież nie zawsze mieliśmy aspirynę, na przykład.
Cygnusie,
napisałeś, że widząc człowieka pijanego przeżywasz sprzeczne uczucia. To normalne. Myślę, że może też chodzić o bezsilność. Bo przykro patrzeć na ludzi, którzy zabijają się na raty, a przy tym krzywdzą jeszcze swoich najbliższych. W takiej sytuacji można zadać sobie pytanie kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy, kto może pomóc? I tutaj powiem coś niepopularnego, mianowicie odpowiedzialni w jakimś stopniu jesteśmy wszyscy. Bo tolerujemy nadmierne picie. Zauważyłam, że bardzo często więcej krytyki idzie pod adresem abstynentów niż ludzi upijających się. Ciekawa jestem jakie spostrzeżenia w tej kwestii mają inni.
Na szczęście są takie miejsca, gdzie może uzyskać pomoc człowiek uzależniony i jego bliscy. To poradnie/oddziały leczenia uzależnień i współuzależnienia czy inne miejsca terapii. Bo od osoby uzależnionej można się że tak powiem uzależnić (to się nazywa współuzależnienie). Osoba współuzależniona żyje życiem i problemami osoby uzależnionej i niestety często chroni ją przed konsekwencjami picia czyli nieświadomie wspomaga w piciu. Bo osoba uzależniona musi ponosić wszelkie konsekwencje swojego nałogu, musi zacząć cierpieć przez swoje picie, musi stracić korzyści z picia. Inaczej nie przestanie nadużywać. A otoczenie powinno dawać komunikaty, że z piciem danej osoby jest coś nie tak, że to jest niepokojące, że sobie szkodzi itp. Nie wolno chronić - trzeba konfrontować z faktami.
Skomplikowaną sytuację mają dzieci osoby uzależnionej, które są bezbronne. Często ponoszą poważne straty emocjonalne w wyniku picia rodzica. Te konsekwencje odbijają się na dalszym życiu takiej osoby. Przede wszystkim towarzyszy im wstyd i ciężar odpowiedzialności za picie bliskiej osoby. Trudno im wchodzić w bliskie i satysfakcjonujące relacje z innymi. Nie mają zaufania do ludzi. O dorosłych dzieciach alkoholików można poczytać wpisując w wyszukiwarkę DDA.
Uważam podobnie jak Cyrk - ludzie pili, piją i pić będą. W Polsce sposoby na ograniczenie zjawiska są na razie głównie na papierze. Procedury pomocy instytucjonalnej, poradnie terapii rodzin, wczesna profilaktyka, interwencja. To wszystko jest tylko państwo i samorządy oszczędzają na tym ile się da. Bo lepiej inwestować w drogi, boiska czy sale gimnastyczne. Ludzie słabsi czyt. wrażliwsi są często traktowani jak margines, którym nie warto sobie zaprzątać czasu. Smutne ale prawdziwe. U nas w Polsce działania pomocy społecznej i metody pracy socjalnej to jedna wielka prowizorka. Ogromna grupa ludzi potrzebuje pomocy i ogromna grupa ludzi zatrudnionych w instytucjach gminnych czy powiatowych im pomaga. Szkoda tylko, że nie jest to pomoc systemowa, dobrze przemyślana, zaplanowana i realizowana przez różnych specjalistów równocześnie. Bo chora rodzina to jak chory organizm. Jeśli ktoś ma chore nerki, serce i uszy to nie wystarczy wizyta u kardiologa. U nas jeszcze myśli się, że wystarczy...
Luna tu masz racje, ze wiecej krytyki idzie w strone niepijacych niz pijacych. to jest glupie i dziwne jesli czlowiek nie pije. czasem jest dziwne jak wypije jedno piwo, a nie wiecej, a co dopiero jak w ogole. co do problemu picia na skale calego kraju to masz racje, tutaj niewiele sie robi. ale pomyslmy chociazby o piciu, o mlodziezy w myslenicach, bo najgorsze jest to, ze wiekszosc nie zamierza w najblizszym czasie przestac pic. jest to nagminnym zjawiskiem i przez najblizsze kilka lat to nie zniknie, bo wiekszosc nastolatkow jest coraz gorsza w zwiazku z czym nie zapowiada sie na cokolwiek dobrego. jest to naprawde zalosne, glupie i do nich nikt ani nic nie dotrze. nie mowie tutaj zeby w ogole nie pic, bo jak pisalam wczesniej napic sie mozna, ale to picie, chlanie, spijanie sie ciągłe gdzies na zarabiu, w polach czy gdzie sie da to nie jest normalne napicie sie piwa jakim jest picie w barze, czy na spotkaniu u znajomych. bo nawet dla niektorych bezsensowne jest picie nawet i w barze, bo woli robic co innego ale to juz kwestia kazdego. tyle ze wlasnie jak wspomnielismy czesto takie niepijace osoby sa zle postrzegane. poza tym widac konsekwencje spijania sie, czy chociazby jak sie slyszy o jakichs bojkach czy innych rzeczach. czasem i po osiedlu spokojnie przejsc nie mozna. nie wiem co oni wszyscy z tego maja, na co to wszystko??!!
Na wszystko jest sposob jak mawial bohater mojego dziecinstwa, Adam Slodowy. Wystarczy tylko chciec. Zaczynam dosc ogolnikowo ale nawiazujac do tematu pragne zauwazyc jedna prawidlowosc. "Ludzie dlaczego tyle pijecie? Bo wolno"
Krotkie pytanie, jeszcze krotsza odpowiedz. Luna przedstawila problem z aspektu historycznego, Cyrk jak zwykle cynicznie proboje pobudzic szare komorki coponiektorych do myslenia, a ja mysle ze nie tedy droga.
Bo wolno. Czyli co? Wraca pijany szesnastolatek do domu i wszystko w porzadku?
Wroc, ze co prosze? Ile ma lat? I dalej, nastolatki awanturuja sie z wlascicielami kawiarni? I Policja co na to? Prosi delikwentow o spokoj.
No to mamy ogolno narodowe przyzwolenie. Czyzby mialy znow powrocic jakze przeze mnie ulubione plakaty pod tytylem "Nie pij Tato" czy rownie ekstrawagancki, "Powrot Taty"? Tylko teraz w wydaniu "Powrot Syna", "Corko nie pij"? Spekulujemy tu o problemie spolecznej aprobaty na upijanie sie mlodziezy na oczach zdajacej sie niczego nie zauwazac opinii publicznej. Ale przeciez tak nie musi byc.
Wystarczy wziasc przyklad z krajow w ktorych podniesiono prog wiekowy od ktorego mozna oficjalnie spozywac alkohol do 21 lat. Wiem ze to dotknie niektorych forumowiczow, ale zeby jeszcze uniemozliwic nastolatkom "popijanie" w ukryciu, zastosowal bym natychmiastowe zatrzymanie pijanego delikwenta z powiadomieniem rodzicow, szkoly lub zakladu pracy wlacznie. Zaraz ktos bedzie wykrzykiwal o ciemiezeniu i ograniczaniu swobod obywatelskich i inne impertynencje. Ale powiem szczeze, to dziala.
Przyklad, Niemcy, zatrzymaja pijanego na ulicy, wioza na komisariat. Klient placi surowy mandacik. I nazwisko laduje w kartotece. Za drugim razem delikwent placi dwukrotnie, a o jego wybrykach informuja szkole lub miejsce pracy. Zadko kiedy dochodzi do trzeciego razu. To samo w Stanach. Na domiar zlego taki nastolatek musi stanac przed publicznym sadem gdzie sedzia informuje o wykroczeniu a na sali siedza ludzie znajomi, a to gwarantuje piekna opinie. Za drugim razem sprawa laduje na kolegium, wysoka kara i picie konczy sie informacja na tak zwanej historii publicznej delikwenta. Co sie z tym wiaze? Otoz pozniej taki "Mlody Gniewny" aplikuje sie na intratna propozycje pracy, i wyobrazcie sobie przegrywa z innymi tylko dlatego ze mial w swojej historii incydent alkoholowy. Niektore spoleczenstwa nauczyly sie karac pijanstwo.
Przyzwolenie na wyczyny alkoholowe mlodocianych to jedynie apatia spoleczna. Wygodna jak to ujela Luna, wladzy. Jak to sprytnie sprowokowal Cyrk, jeszcze wygodniejsza dla przemyslu monopolowego. Wszyscy kochamy posla Palikota ;). A moze jest to tez poczucie narodowej winy za burdel w ktory zamienia sie powoli nasz kraj. Wystarczy zaczac ograniczac swobode upijajacym sie alkoholem i uwierzcie mi, oni tez przejza na oczy. Zwlaszcza mlodziez. Nie rodzimy sie kulturalni. Uczymy sie kultury, przez cale zycie. Wiec jezeli jak to Cygnus zauwazyl,mamy mieszane uczycia, podejmijmy walke z problemem. Nie bojmy sie pietnowac innosci pijakow. Przeciez to oni sa nietrzezwi i bez kontroli, a nie my.
Wychylajac kielich goryczy, Mysleniczanin007
Jeżeli pobudzasz czyjeś komórki do myślenia Mysleniczaninie, to z reguły nie robisz tego cynicznie. Wręcz przeciwnie, raczej usypia się kogoś cynicznie.
;)