Dlatego uważam, że tak, prawdziwy katolik może mieć Boga w sercu i odciąć się od kościoła. Wiara nie zmusza do ufania ślepo złym ludziom, a takimi stali się niektórzy księża czy zakonnicy/zakonnice. Stwierdzam wręcz, że aby bronić swej wiary w czystej formie, trzeba unikać wszelkiego szarlataństwa. Bo katolikiem nie jest ten, kto do kościoła regularnie chodzi, a ten co żyje zgodnie z naukami Jezusa.
Jak to już podkreśliło kilka innych osób, katolik to członek Kościoła, więc jeśli się nie chce być w Kościele, to się i raczej nie jest też katolikiem...
Nie bardzo rozumiem Twoje rozterki :/. O ile dobrze Cię zrozumiałem, to nie możesz zaufać duchownym, bo boisz się że sprowadzą Cię na złą drogę. Zgłupłem. Że niby co? Będą Ci z ambony głosić prawdy niezgodnie z wiarą chrześcijańską? Będą namawiali Cię do złego? Będą częstowali Cię wódką / papierosami / marychą? Zaciągną Cię do piwnicy i zgwałcą?
Sorry, ale nie kumam, o ci Ci biega :(. Podejrzewam że chodzi Ci o gorszący wizerunek duchowieństwa, jaki jest wciskany obecnie społeczeństwu przez media. Spotkałeś osobiście się chociaż z jednym takim przypadkiem? Próbowałeś bliżej poznać któregokolwiek z księży pracujących w Myślenicach? Podszedłeś? Pogadałeś, nawet o głupotach, o pogodzie, o zdrowiu?
Skoro żyjesz zgodnie z naukami Jezusa, to na pewno widząc złe postępowanie duchownego, podszedłeś do niego i zwróciłeś mu uwagę? Zrobiłeś tak?
Skoro żyjesz zgodnie z naukami Jezusa, to nie rzucasz fałszywych oskarżeń. Nie chodząc do kościoła w swojej parafii i wypisując takie rzeczy, jak powyżej, jasno dajesz do zrozumienia, że twoi proboszcz i wikarzy są źli. Żyjesz zgodnie z naukami Jezusa?
Jezus często powtarzał taki wyraz: "obłudnicy".
I jeszcze bym pewnie kilka razy rozpoczął pytanie od "Skoro" w Twoim przypadku, ale nie chcę przedłużać bo i tak się rozpisałem.
Moim zdaniem to nie jazda po pijaku, chciwość, hazard czy nawet pedofilia jest problemem Kościoła katolickiego... Tym problemem jest pycha. Ja osobiście nie potrafię zrozumieć kultu świętych, watykańskiego przepychu bogactwa i dostojników Kościoła... purpura, złoto, biskupi, arcybiskupi, kardynałowie, szefowie szefów, jak w despotycznej monarchii albo III Rzeszy - tylko dystynkcje na ramionach, stanowiska i władza... Podczas kiedy Jezus (na którego naukach opiera się religia chrześcijańska) nakłaniał do skromności i ubóstwa. Dostrzegła to także elita Stolicy Apostolskiej wydając (zaskakującą dla naiwnych wiernych) decyzję o zdjęciu papieża Benedykta i zastąpienia go odpowiednim na obecne czasy Franciszkiem, jak wymiana software w toku postępu technicznego. Zabieg poprawny, jedyny słuszny ale teraz to wszystko to tylko słowa, nie zmienia się nic. Kościelni generałowie w dalszym ciągu dzierżą swoje złote berła, całkowicie głusi na wołania wiernych... niczym królewscy namiestnicy plujący pogardą dla ludu.
Czy można żyć blisko Boga i daleko od Kościoła?... Sh_ma stwierdził, że wiarę praktykuje się we wspólnocie, ale nie jest to szczególnie odkrywcze stwierdzenie bacząc na fakt, że już barbarzyńcy modlili się do swoich bogów we wspólnocie i zbierali się razem by oddawać im cześć. Tym obrządkom przewodniczył często wybrany wśród nich i przez nich przewodnik, ale i nie zawsze. W każdym razie była to prawdziwa wspólnota wiernych, spajanych wspólnym kultem np w chwili zaćmienia słońca (kiedy to zły duch rzekomo chciał zjeść gwiazdę dającą życie) albo podczas sztormu na morzu, gdzie Wikingowie wzywali imię Odyna... Albo po prostu oddając cześć pogańskim bożkom w kultach z których do dziś w Chrześcijaństwie przetrwało wiele obyczajów.
Jak nazwać wspólnotą strukturę w której największy przywódca wybierany jest w super tajnym głosowaniu za zamkniętymi drzwiami przez grupkę kolejnych przywódców powołanych na tę mistyczną okoliczność, gdzie każdy z tych przywódców namaszczany jest bez wiedzy, zgody i udziału szarej masy wiernych wyznawców, co z czasem dosięga kuriozum w którym do wsi przyjeżdża nowy proboszcz, którego zwierzchnictwo nad parafią nadane jest bez wiedzy, zgody i najmniejszego wpływu "wspólnoty" tej parafii? Wszystko za plecami wiernych, którzy nie mając nic do gadania mogą jedynie modlić się o "dobry wybór" papieża, proboszcza etc...
Odpowiem na pytanie zawarte w temacie: Przypuszczam, że szalenie trudno jest żyć blisko Boga i jednocześnie blisko Kościoła (jako instytucji).
Nie skądże, przepychu w kościele jak na lekarstwo, może to jeszcze nie bieda ale niedługo kler będzie musiał kupować samochody na kredyt albo w leasingu.
Przepych to tylko u spadkobierców Bizancjum. Właśnie Ukraińcy powoli przenoszą się do Polski, to strefa kościoła prawosławnego systematycznie zacznie wypierać kościół katolicki a z nimi cyrylica.
Tak było przecież w przeszłości.
Pokaż mi palcem te Bentleye i Lexusy, którymi jeżdżą duchowni, bo chcę uwierzyć że śnię!
Kiedyś spędziłem trochę czasu w IPNie porządkując teczki z materiałami operacyjnymi. I też widziałem tam m.in. zdjęcia księży w komżach i stułach trzymających grube pliki banknotów i pistolety. Tylko ci księża jacyś tacy na twarzach poobijani trochę byli i wystraszeni, a cała aranżacja też jakaś taka sztuczna...
Dziś oczywiście nikt by w takie zdjęcia nie uwierzył, więc robi się to samo, tylko że trochę inaczej. Stary, nawożą Ci lewą karmę, ale nie jedz tego! Kilka przypadków rozdmu***** się na wszystkie strony i zaraz wszyscy powtarzają i przez taki pryzmat patrzą na całe duchowieństwo.
Jeden ze znajomych, który jest księdzem, faktycznie co kilka lat wymienia samochód w salonie - raczej klasa B, bez szału, głównie chodzi mu o niezawodność, bo nie ma czasu na mechaników i naprawy. I być może parafianie mówią o tym, jakim autem jeździ, ale mało kto na głos rozpowiada, ilu ludziom on pomaga, ile swoich pieniędzy przeznacza na cele charytatywne, ile wysyła na misje, na pomoc biednym, na kształcenie dzieci w krajach trzeciego świata etc. On o tym też na kazaniach nie mówi, bo nie należy do chwalipięt. I najważniejsze: nie jest pod tym względem wyjątkiem.
Bono, rada dla Ciebie: zamiast na podstawie jakiegoś skrzywionego spostrzeżenia oskarżać całe duchowieństwo, może podejdź i pogadaj z jego przedstawicielami. Dowiedz się, jak jest naprawdę. Poznaj prawdę. Nie polegaj na tym, co mówią i przekazują Ci inni, bo nie wiesz, jaki mają w tym cel. Sam poznawaj świat, będziesz miał dużo ciekawsze życie.
W kościele jest wiele zła. Temu nie można zaprzeczyć.
PROPORCJA. To dzisiaj bardzo ważne. Czy jeśli na Mszy św. wśród 1000 wiernych znajdzie się 2 grzeszników, to też będzie można napisać, że jest tych grzeszników wiele?
Bo widzisz, ja Ci zaprzeczę. W Kościele zła jest bardzo mało, promile. Dobra jest w cholerę więcej, ale problem w tym, że ono się nie afiszuje, nie jest fajnym tematem dla mediów. Czemu np. na Onecie nie pisze się artykułów pt. "Ksiądz oddał buty biednemu"? Myślisz że takie sytuacje dzisiaj nie mają miejsca? Albo że ich jest mniej niż aktów pedofilii? Bynajmniej, bynajmniej. Ludzie wolą czytać o tym, co złe, a media lubią atakować Kościół.
def_ibrylator napisał/a:
Dzisiaj jest to walka kościół VS kościół.
Cooo? Chcesz powiedzieć, że ci księżą którzy zaliczyli jakieś wpadki, okopali się na swoich pozycjach i walczą z papistami o to, kto ma rację? Absurd! To że wierni mówią źle o duchownych nie znaczy, że z nimi walczą, zresztą nie zauważyłem u nas żadnych tego typu ataków. A że Kościół atakują ci, którzy do niego nie chodzą... no to już nie jest wtedy przecież walka kościół VS kościół, nieprawdaż?
Inna sprawa to tarcia jeśli chodzi o podejście do różnych tematów, takie różnice zdań zawsze były i będą. W każdej grupie społecznej. I tym się nie zrażaj. Zresztą wiesz, gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania...
"Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego" powstało jeszcze przed narodzeniem Jezusa ale powinno wystarczyć.
Byłeś kiedyś w Krakowskiej kurii ?, a np. w Częstochowie mają fajne automaty z lampkami, na pieniążka oczywiście.
A ja się zapytałem, gdzie jest rozbieżność między nauczaniem Jezusa a przepychem Kościoła (tak stwierdziłeś).
Ok. na siłę można by podprowadzić to pod przykazanie miłości i powiedzieć, że sprzedając dobra można pomóc ubogim.
Tylko zauważ że posługujesz się słowami Judasza - on też wypomniał Jezusowi, że pozwala by obmywali mu nogi najdroższymi olejkami, które można by sprzedać i nakarmić ubogich. Poszukaj sobie, co mu Jezus odpowiedział (nie chcę przekręcić, a nie chce mi się szukać ;) ).
Pozdrawiam,
LR
PS. Byłem, kilka razy, przy różnych okazjach. Zwróciła moją uwagę surowość wystroju. Ale fakt, masz rację pod tym względem, że komercjalizacja niektórych elementów w Kościele wygląda dość dziwnie. Ja traktuję to z lekkim przymrużeniem oka jako wesołą ciekawostkę, Ty się oburzasz, ale zauważ, że są też ludzie, którzy... potrzebują tego, żeby wrzucić tam pieniądz, by choć w taki sposób dać wyraz swojej wierze. Może nie potrafią inaczej, może nie stać ich na więcej, może to pozwala im być bliżej Boga. Nie wiem, ale wiem że każdy przeżywa religijność na własny sposób i ze swojej strony staram się to uszanować. Dopóki nikt Ci nie nakazuje robić tak samo, to wiesz, wolnoć Tomku...
Prozaicznym wydaje się fakt który neguje postawione powyżej pytanie - przecież to Kosciół oddalił się od ludzi i po części od Boga ( dekalog się kłania, gwoli scisłości). A lud jaki wyuczony, tak jednak widzi że to co zostało ze wspólnoty to jedynie dobry interes. Dla "Bożych Posługaczy" oczywiście. Większość z nas jest bliżej Boga wspierając i pomagając ludziom wokół siebie. Do tego Kosciół i jego "błogosławieństwo" nie jest do niczego potrzebne. Polecam poczytać "dlaczego potrzebny jest kosciół, jako miejsce "uduchowione" do specjalnego spotkania z Bogiem. Wasze domy, mieszkania są "nieczyste" aby można było się tam spotykać ze Stwórcą, widać wyraźnie kto ma na spotkania z Bogiem wyłączność. Nie tylko odnośnie obrządku ale także miejsca, niejednokrotnie postawionego w miejscach kaźni pogan lub "innowierców". Ciekawi mnie co zrobi Kosciół gdy zabraknie im "żywych kamieni" a pozostaną im jedynie te które któregoś dnia polecą w ich stronę... Wstańcie z kolan, podnieście glowę i otwórzcie oczy...
Aha.
A tak na poważnie, to jak to sobie wyobrażasz? Idzie chłopak do seminarium duchownego i co tam się według Ciebie dzieje? Indoktrynują go, jak sobie robić dobry interes na wierze ciemnych ludzi? Myślisz, że jak długo mogłaby potrwać taka farsa? Zaręczam Ci że nie dłużej niż Amber Gold...
A księża to nie odprawiają Mszy św. w domach chorych? Co Ty za brednie wypisujesz?
A jeśli razi i gorszy Cię grzeszność duchownych, to nie do końca zrozumiałeś chyba to, o czym mówił Jezus:
- zdrowi nie potrzebują lekarza;
- jeśli mówisz że nie masz grzechu, nie ma w tobie prawdy;
- kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień.
Tak, Kościół jest wspólnotą ludzi grzeszących! Żaden ksiądz nie wychodzi na ambonę i nie mówi: ja jestem bez winy i bez grzechu! Wszyscy starają się zachowywać 10 przykazań, ale różnie to wychodzi...
A ja się zapytałem, gdzie jest rozbieżność między nauczaniem Jezusa a przepychem Kościoła (tak stwierdziłeś).
Ok. na siłę można by podprowadzić to pod przykazanie miłości i powiedzieć, że sprzedając dobra można pomóc ubogim.
Tylko zauważ że posługujesz się słowami Judasza - on też wypomniał Jezusowi, że pozwala by obmywali mu nogi najdroższymi olejkami, które można by sprzedać i nakarmić ubogich. Poszukaj sobie, co mu Jezus odpowiedział (nie chcę przekręcić, a nie chce mi się szukać ;) ).
Odnoszę dziwne wrażenie że usilnie chcesz zdyskredytować moja odpowiedź... cóż Twoja wola :)
Mam tylko nadzieję że dobrze wiesz jak działała/działa organizacja kościelna i znasz jej poczynania na kartach historii.
Lambzer - załóżmy że znalazłby się jeden, powtarzam załóżmy!
Jak sądzisz wyleciałby ze struktur kościelnych czy oddelegowano by go do nowej parafii gdzieś na odległej prowincji a sprawę wyciszono ?.
Hehe, równie dobrze możemy założyć, że użytkownicy tego forum są pedofilami. Ciekawe że prewencyjnie nikt tego nie robi...
Ale ok., jeśli przekroczy prawo to uważasz że Kościół wpłynie na prokuraturę w celu umorzenia postępowania sądowego?
Bzdura. Nie wpłynie.
Ukryją go w jakimś klasztorze, żeby organa ścigania co tam nie znalazły?
Litości, bądźmy poważni.
A jakich dodatkowych działań ze strony Kościoła byś oczekiwał?
Załóżmy że nie złamie prawa i np. będzie miał kochankę. Wiadomo że nie powinien. I co wtedy zrobić? Ukamienować? nagłośnić sprawę żeby było jeszcze większe zgorszenie? Sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą, wiec pozostaje go gdzieś przenieść i pilnować.
Czego Ty oczekujesz więcej?
Tylko proszę daj jakieś konkrety, bo póki co, to pływasz w jakichś luźnych domysłach i bezpodstawnych oskarżeniach.
Odnoszę dziwne wrażenie że usilnie chcesz zdyskredytować moja odpowiedź... cóż Twoja wola :)
Mam tylko nadzieję że dobrze wiesz jak działała/działa organizacja kościelna i znasz jej poczynania na kartach historii.
Pozdrawiam.
Oj, źle mnie oceniasz. Pytam Cie (kolejny raz!) żebyś podał związek, bo już w drugim poście tego unikasz.
Tylko, tak jak we wcześniejszej mojej prośbie - postaraj się proszę o jakieś konkrety.
Sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą, wiec pozostaje go gdzieś przenieść i pilnować.
jak dla mnie to niezbyt normalna polityka tej instytucji, choć nie wiem czy nie mają takie władzy by pozbawić święceń. Odnośnie sakramentu małżeństwa nie mają problemu.
Prosiłeś o dawkę cytatów, przepraszam za zwłokę.
„...sami nie wchodzicie ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wchodzą” (Mt 23:13)
“chcecie uchodzić w oczach ludzi za sprawiedliwych, lecz Bóg zna serca wasze.
Gdyż to, co u ludzi jest wyniosłe, obrzydliwością jest przed Bogiem” (Łk 16:15)
"Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą." (Mt 23:4)
Tylko tu nie trzeba cytatów z pism, dla każdego instytucja KK jest czymś innym.
Dla jednych obłudnym wrzodem do kontroli, wyzysku ciemnych ludzi, zgoła dla innych instytucją propagującą zdrowe wartości zbliżające do życia wiecznego.
Zastanawia mnie tylko dlaczego jeszcze nie padło pytanie które aż ciśnie się na palce: dlaczego w tej dyskusji dajemy palmę pierwszeństwa na pośrednictwo z Bogiem Kościołowi Katolickiemu ?
ps. tak na dobranoc ''jeśli ślepy ślepego prowadzi, to obaj w dół wpadną'' :)
jak dla mnie to niezbyt normalna polityka tej instytucji, choć nie wiem czy nie mają takie władzy by pozbawić święceń. Odnośnie sakramentu małżeństwa nie mają problemu.
Jeszcze nie słyszałem, aby kogokolwiek Kościół pozbawił małżeństwa! Coś chyba pomieszałeś.
Wiesz, łatwo krytykować, ale jak widzisz nadal nie napisałeś, co Kościół mógłby zrobić jeszcze w takiej sytuacji. Tyle się mówi o tym, że różne grzeszki są tuszowane, ukrywane itd., ale nie słyszałem, by ktoś zaproponował jakieś sensowniejsze rozwiązanie (tzn. są pomysły np. zniesienia celibatu, ale: 1) nie zadziała to wstecz w stosunku do sytuacji, gdzie mleko się już wylało; 2) nie rozwiąże problemów z hazardem, pijaństwem, czy innymi słabościami duchownych (które - podkreślam - zdarzają się o wiele rzadziej niż nam się wydaje!). Tu pozostaje nadal najlepsze rozwiązanie: przeprosić, posprzątać i nie wracać do tematu.
bonobo napisał/a:
Zastanawia mnie tylko dlaczego jeszcze nie padło pytanie które aż ciśnie się na palce: dlaczego w tej dyskusji dajemy palmę pierwszeństwa na pośrednictwo z Bogiem Kościołowi Katolickiemu ?
O, i to jest chyba temat do ciekawych dyskusji. KK wyznacza pewne ramy, żeby ktoś w poszukiwaniu Boga nie pobłądził za bardzo (przykładowo Lefebvre czy Natanek). Podobała mi się pewna scena ze "Świętych z Bostonu 2", gdzie pod koniec filmu jeden z bohaterów idzie do spowiedzi, a do konfesjonału zakrada się inny, który uspokaja jego rozterki odnośnie zabijania ludzi i stwierdza, że przecież Boga nosi w sobie i powinien słuchać jego głosu, czyli kierować się tym, co mu mówi jego własne sumienie.
Wyobrażasz to sobie, każdy sam we własnym zakresie identyfikuje dobro i zło, wyznacza sobie własny Dekalog, zgodny z tym, co wyniósł z domu i ze środowiska, w którym się wychował. Tak więc kibol Wisły zgodnie z własnym sumieniem nie będzie grzeszył bijąc się z Legionistami, bo zgodnie z przyśpiewką: "kto bije k.rwy, idzie do nieba". Już nie mówię o tym, co będzie legalnie robił z "żydami" z Cracovii, którzy przecież zabili Jezusa! Nagle okaże się, że aborcja czy eutanazja jest dobra zawsze, bo część ludzi uzna, że to jest ok. Już nawet nie będę rozwijał wątku ruchu pedofilów, którzy walczą o zalegalizowanie związków z dziećmi, które mając kilka-kilkanaście lat (sic!) według nich są przecież w stanie świadomie i odpowiedzialnie decydować się na seks z dorosłymi. Dziwactw współczesnego świata pewnie mógłbym jeszcze sporo wymienić.
Bez instytucji, która będzie stała na straży pewnych wartości, PRAWDY, właściwego rozeznawania dobra i zła, wreszcie właściwej drogi prowadzącej do Boga, świat stanie na głowie. Dopiero wtedy będzie można doświadczyć, co to znaczy być ślepym i poruszać się po omacku, względnie być prowadzonym przez innego ślepca.
Zauważ też, że znów napisałeś, że Kościół jest zły (w domyśle że cały jest zły). A tak nie jest! Zdarzyło się kilka niewłaściwych sytuacji, które są nagłaśniane, ale w rzeczywistości nawet nie stanowią marginesu, ale zaledwie pierwiastki w działalności tej instytucji.
Jeszcze nie słyszałem, aby kogokolwiek Kościół pozbawił małżeństwa! Coś chyba pomieszałeś.
anulowanie jest tożsame z pozbawieniem sakramentu, który notabene obie strony "rozwodu" kościelnego mogą przyjąć kolejny raz.
[cytat]
Wiesz, łatwo krytykować, ale jak widzisz nadal nie napisałeś, co Kościół mógłby zrobić jeszcze w takiej sytuacji.[/cytat] Uderz się w pierś i napisz że Ty napisałeś, poza tym dlaczego mam się zajmować rozwiązywaniem problemów grypy ludzi którymi nie zarządzam ? tak for fun tylko ? ok za ciężkie przewinienia piętnowałbym i wypieprzał na zbita mordę z piastowanych stanowisk.
[cytat]O, i to jest chyba temat do ciekawych dyskusji. KK wyznacza pewne ramy, żeby ktoś w poszukiwaniu Boga nie pobłądził za bardzo (przykładowo Lefebvre czy Natanek). Podobała mi się pewna scena ze "Świętych z Bostonu 2", gdzie pod koniec filmu jeden z bohaterów idzie do spowiedzi, a do konfesjonału zakrada się inny, który uspokaja jego rozterki odnośnie zabijania ludzi i stwierdza, że przecież Boga nosi w sobie i powinien słuchać jego głosu, czyli kierować się tym, co mu mówi jego własne sumienie.[/cytat]Ok więc spróbujmy sobie wyobrazić jak mógłby wyglądać laicki dekalog (nie koniecznie osławione 10 nakazów) wtłaczany maluczkim od np. przedszkola. Przy konstytucji też można by było pogrzebać. Zapraszam do zabawy :)
Więc tak na rozluźnienie pięć przykazań koś... emm państwowych.
1.nie zabijaj, chyba że ....
2.nie kradnij (bez wyjątków)
3.nie kłamczusz ;)
4.nie nakłaniaj jakiegokolwiek obywatela do trzech powyższych
5.tęp lewaków i ich chorą ideologię °o°
[cytat]Bez instytucji, która będzie stała na straży pewnych wartości, PRAWDY, właściwego rozeznawania dobra i zła, wreszcie właściwej drogi prowadzącej do Boga, świat stanie na głowie. Dopiero wtedy będzie można doświadczyć, co to znaczy być ślepym i poruszać się po omacku, względnie być prowadzonym przez innego ślepca.[/cytat] taaak zanim wytępiono noc kupały ludzie jakoś sobie radzili w społecznych osądach, chcesz powiedzieć że ludzie z natury są źli, zepsuci i bez "duchowego" przewodnika skazani na potępienie? przecież jesteśmy dziećmi Bożymi uformowani na jego obraz, to jak to jest ?.
[cytat]Zauważ też, że znów napisałeś, że Kościół jest zły (w domyśle że cały jest zły). A tak nie jest! Zdarzyło się kilka niewłaściwych sytuacji, które są nagłaśniane, ale w rzeczywistości nawet nie stanowią marginesu, ale zaledwie pierwiastki w działalności tej instytucji.[/cytat]wysnuwasz wnioski mijające się z prawdą.
Tyle razy powtarzano przed kanonizacją słowa wypowiedziane przez Jan Pawła II na Stadionie Narodowym: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi obliczę ziemi, tej ziemi" Jest czymś znamiennym, że dużo rzadziej można usłyszeć wielokrotnie wypowiedziane przez niego w tym samym kazaniu stwierdzenie, że "nie można zrozumieć do końca człowieka bez Chrystusa"
Tylko zauważ że posługujesz się słowami Judasza - on też wypomniał Jezusowi, że pozwala by obmywali mu nogi najdroższymi olejkami, które można by sprzedać i nakarmić ubogich. Poszukaj sobie, co mu Jezus odpowiedział (nie chcę przekręcić, a nie chce mi się szukać ;) ).
"«Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» 6 Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano."
"Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy."
Czyli olejek był wart z grubsza 300 dniówek robotnika po 12 godzin po powiedzmy 8,33zł wychodzi 30 000 zł
Jezus pochwalił, że namaszczono jego ciało na zbliżający się pogrzeb olejkiem za kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Nie wierzę aby Jan Paweł II pozwolił by sobie na bycie pionkiem w Watykanie. Nie wierzę, aby nie zaglądał do archiwów watykańskich. Również trudno było by mi uwierzyć, że ktoś by miał ochotę tyle robić co on i tak się zachowywać tylko dla sławy. Bo przyjemnym życiem jego pontyfikat na pewno nie był. Również Watykan na pewno nie ma aż takich wpływów, aby wszystkie nowo odkrywane w 20 wieku skrawki Pisma skrywać w Watykanie.
Sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą, wiec pozostaje go gdzieś przenieść i pilnować.
Chyba pierwszy raz w tym temacie wyraźnie się z tobą nie zgadzam. Oczywiście sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą nawet gdyby został o zgrozo satanistą. Mogą natomiast go w pewnych przypadkach wydalić ze stanu duchownego. Tak więc nie tylko przeniesienie mu grozi.
anulowanie jest tożsame z pozbawieniem sakramentu, który notabene obie strony "rozwodu" kościelnego mogą przyjąć kolejny raz.
Cóż tutaj w sposób ewidentny mijasz się z prawdą. LR ma absolutną rację. I to jest akurat sprawa łatwo weryfikowalna bo wystarczy poczytać oficjalne dokumenty jak np Kodek Prawa Kanonicznego. Nie ma czegoś takiego jak anulowanie małżeństwa, ani rozwodu kościelnego w Kościele Katolickim. To są co najwyżej potoczne i nie poprawne nazwy stwierdzenia przez sąd kościelny, że sakrament małżeństwa nigdy nie był ważnie zawarty.
Podziwiam "funkcjonariuszy" kościoła z jakim zapałem atakują każdą krytykę tegoż kościoła.
Robią to we własnym interesie, uczeni filozofii dyskusji i prostego obalania argumentów.
Robią to bardziej udolnie w ich mniemaniu (Lambzer), lub żałośnie (tonący brzytwy się chwyta).
A przecież wywołana dyskusja nie ma udowodnić racje krytykującego a służyć odnowie i marginalizacji złych praktyk i nawyków w kościele.
W życiu cywilnym jak mamy burmistrza dość, wybieramy nowego. W kościele możemy jedynie pokazywać błędy "urzędnikowi kościelnemu", który popadł w rutynę, bądź omijać tą parafię.
Myślę, że krytyka i wykazywanie błędów jest dla obu stron ołtarza, lepszym rozwiązaniem, aniżeli polityka kościelna, czyli interpretowanie ewangelii na swoją korzyść.
Cóż tutaj w sposób ewidentny mijasz się z prawdą. LR ma absolutną rację. I to jest akurat sprawa łatwo weryfikowalna bo wystarczy poczytać oficjalne dokumenty jak np Kodek Prawa Kanonicznego. Nie ma czegoś takiego jak anulowanie małżeństwa, ani rozwodu kościelnego w Kościele Katolickim. To są co najwyżej potoczne i nie poprawne nazwy stwierdzenia przez sąd kościelny, że sakrament małżeństwa nigdy nie był ważnie zawarty.
Dobrze że znasz kodeks prawa kanonicznego, ale konsekwencją dumających duchownych nad sprawą anulowania jakiegoś małżeństwa jest jego unieważnienie, czyli zezwolenie na zawarcie "kolejnego" małżeństwa bo przecież pierwszego nigdy nie było :). Stąd potocznie nazwa "rozwód kościelny".
pisałem o tej sprawie w kontekście słów:
Lambzer napisał/a:
Sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą, wiec pozostaje go gdzieś przenieść i pilnować.
A tak na poważnie, to jak to sobie wyobrażasz? Idzie chłopak do seminarium duchownego i co tam się według Ciebie dzieje? Indoktrynują go, jak sobie robić dobry interes na wierze ciemnych ludzi? Myślisz, że jak długo mogłaby potrwać taka farsa? Zaręczam Ci że nie dłużej niż Amber Gold...
A księża to nie odprawiają Mszy św. w domach chorych? Co Ty za brednie wypisujesz?
A jeśli razi i gorszy Cię grzeszność duchownych, to nie do końca zrozumiałeś chyba to, o czym mówił Jezus:
- zdrowi nie potrzebują lekarza;
- jeśli mówisz że nie masz grzechu, nie ma w tobie prawdy;
- kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień.
Tak, Kościół jest wspólnotą ludzi grzeszących! Żaden ksiądz nie wychodzi na ambonę i nie mówi: ja jestem bez winy i bez grzechu! Wszyscy starają się zachowywać 10 przykazań, ale różnie to wychodzi...
Pozdrawiam,
LR
Czyli podążając Twoim tokiem myślenia Kosciół to kolejna instytucja usługowa - korzystam kiedy mie boli. Coroczny "przegląd" Kosciół zapewnia kolędą a koscielny "zus" płacimy z podatków (patrz konkordat) Wszystko się zgadza. Z tym ż ja o tym wiem juz od dawna. Kontynuując kwestię Pisma Świętego, ciekawostką jest że tylko Nowy Testament uległ nowelizacji, proszę nie zapominać że zapisy Starego Testamentu nadal pozostają w posiadaniu protoplastów Chrześcijaństwa (bardzo poszukiwane w okresie krucjat). Izraelici mogą mówić o wielkim szczęściu, gdyby i Tora wpadła w ręce rycerzy krzyżowych, może i ona uleglą by "nowelizacji". Wujek Goebbels zawsze powtarzał po Juliuszu Cezarze : "Historię piszą zwycięzcy".
Sh_ma napisał/a:
Nie wierzę aby Jan Paweł II pozwolił by sobie na bycie pionkiem w Watykanie. Nie wierzę, aby nie zaglądał do archiwów watykańskich. Również trudno było by mi uwierzyć, że ktoś by miał ochotę tyle robić co on i tak się zachowywać tylko dla sławy.
Byłbym ostrożny w takich konkluzjach, przecież Kosciół a zwłaszcza polscy hierarchowie zapewniają że JP2 nic nie wiedział o aferach pedofilii czy pladze homoseksualizmu wśród księży. Czyli jednak marionetka wybrana w jednym celu (dla myślących). Skoro nie on, to wiedział o tym Ratzinger, no i został papieżem. A zdjeto go bo zaczęły wypływać informacje które rzucały swiatło na ignorowanie czy wręcz ukrywanie problemu przez JP2. Więc teraz wybrali człowieka "bez skazy" ktory ma "naprawić" wizerunek Kościoła.
Niezły geszeft, no ale po protoplastach nie zostały im wyłącznie jarmułki...
Jak się stoi wyprostowany z uniesioną głową można patrzeć w oczy, poznając całą prawdę o rozmówcy.
Chyba pierwszy raz w tym temacie wyraźnie się z tobą nie zgadzam. Oczywiście sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą nawet gdyby został o zgrozo satanistą. Mogą natomiast go w pewnych przypadkach wydalić ze stanu duchownego. Tak więc nie tylko przeniesienie mu grozi.
Użyłem wyrazu "pozostaje", bo miałem na myśli sytuację, gdy delikwent wyrazi skruchę i będzie chciał nadal pozostać przy Kościele i mu służyć jako kapłan. Wtedy pozostanie przeniesienie i - w zależności od przewinienia - ograniczenie obowiązków duszpasterskich. Bo jeśli otwarcie będzie chciał zerwać z tym co robi, to można go nawet i ekskomuniką przecież potraktować.
ale tak, przede wszystkim miałem na myśli podkreślenie tego, że SAKRAMENTU ODEBRAĆ NIE MOŻNA. Żadnego.
@bonobo
oczywiście od początku zakumałem o jaką instytucję prawa kanonicznego Ci chodzi, ale się przyczepiłem, bo bardzo mierzi mnie i irytuje, gdy ktoś mówi np. o rozwodach kościelnych (brrrr....), czy o tym, że ksiądz udziela komukolwiek sakramentu małżeństwa (idiotyzm, przecież będąc księdzem nie może zawierać małżeństw!).
Nie. Kościół nie daje rozwodów kościelnych! Sakramentów się nie wycofuje! Małżeństwa "udzielają" sobie narzeczeni!
Zauważ drogi bonobo, że nieprawidłowe określenia wprowadzają w błąd i ugruntowują u ludzi nieprawidłowe pojmowanie spraw, dlatego warto w pewnych sprawach wyrażać się precyzyjnie.
Kościół to nie supermarket, gdzie się coś kupuje, a później jak się znudzi, można to zareklamować. To nie zestaw zasad, spośród których możemy sobie wybrać to, co nam odpowiada, a resztę pozostawić na półce.
A unieważnienie nie może być tożsame z pozbawieniem, bo nie można komuś zabrać czegoś, czego on nie otrzymał.
Lambzer - załóżmy że znalazłby się jeden, powtarzam załóżmy!
Jak sądzisz wyleciałby ze struktur kościelnych czy oddelegowano by go do nowej parafii gdzieś na odległej prowincji a sprawę wyciszono ?.
Jak to już podkreśliło kilka innych osób, katolik to członek Kościoła, więc jeśli się nie chce być w Kościele, to się i raczej nie jest też katolikiem...
Nie bardzo rozumiem Twoje rozterki :/. O ile dobrze Cię zrozumiałem, to nie możesz zaufać duchownym, bo boisz się że sprowadzą Cię na złą drogę. Zgłupłem. Że niby co? Będą Ci z ambony głosić prawdy niezgodnie z wiarą chrześcijańską? Będą namawiali Cię do złego? Będą częstowali Cię wódką / papierosami / marychą? Zaciągną Cię do piwnicy i zgwałcą?
Sorry, ale nie kumam, o ci Ci biega :(. Podejrzewam że chodzi Ci o gorszący wizerunek duchowieństwa, jaki jest wciskany obecnie społeczeństwu przez media. Spotkałeś osobiście się chociaż z jednym takim przypadkiem? Próbowałeś bliżej poznać któregokolwiek z księży pracujących w Myślenicach? Podszedłeś? Pogadałeś, nawet o głupotach, o pogodzie, o zdrowiu?
Skoro żyjesz zgodnie z naukami Jezusa, to na pewno widząc złe postępowanie duchownego, podszedłeś do niego i zwróciłeś mu uwagę? Zrobiłeś tak?
Skoro żyjesz zgodnie z naukami Jezusa, to nie rzucasz fałszywych oskarżeń. Nie chodząc do kościoła w swojej parafii i wypisując takie rzeczy, jak powyżej, jasno dajesz do zrozumienia, że twoi proboszcz i wikarzy są źli. Żyjesz zgodnie z naukami Jezusa?
Jezus często powtarzał taki wyraz: "obłudnicy".
I jeszcze bym pewnie kilka razy rozpoczął pytanie od "Skoro" w Twoim przypadku, ale nie chcę przedłużać bo i tak się rozpisałem.
Pozdrawiam,
LR
Moim zdaniem to nie jazda po pijaku, chciwość, hazard czy nawet pedofilia jest problemem Kościoła katolickiego... Tym problemem jest pycha. Ja osobiście nie potrafię zrozumieć kultu świętych, watykańskiego przepychu bogactwa i dostojników Kościoła... purpura, złoto, biskupi, arcybiskupi, kardynałowie, szefowie szefów, jak w despotycznej monarchii albo III Rzeszy - tylko dystynkcje na ramionach, stanowiska i władza... Podczas kiedy Jezus (na którego naukach opiera się religia chrześcijańska) nakłaniał do skromności i ubóstwa. Dostrzegła to także elita Stolicy Apostolskiej wydając (zaskakującą dla naiwnych wiernych) decyzję o zdjęciu papieża Benedykta i zastąpienia go odpowiednim na obecne czasy Franciszkiem, jak wymiana software w toku postępu technicznego. Zabieg poprawny, jedyny słuszny ale teraz to wszystko to tylko słowa, nie zmienia się nic. Kościelni generałowie w dalszym ciągu dzierżą swoje złote berła, całkowicie głusi na wołania wiernych... niczym królewscy namiestnicy plujący pogardą dla ludu.
Czy można żyć blisko Boga i daleko od Kościoła?... Sh_ma stwierdził, że wiarę praktykuje się we wspólnocie, ale nie jest to szczególnie odkrywcze stwierdzenie bacząc na fakt, że już barbarzyńcy modlili się do swoich bogów we wspólnocie i zbierali się razem by oddawać im cześć. Tym obrządkom przewodniczył często wybrany wśród nich i przez nich przewodnik, ale i nie zawsze. W każdym razie była to prawdziwa wspólnota wiernych, spajanych wspólnym kultem np w chwili zaćmienia słońca (kiedy to zły duch rzekomo chciał zjeść gwiazdę dającą życie) albo podczas sztormu na morzu, gdzie Wikingowie wzywali imię Odyna... Albo po prostu oddając cześć pogańskim bożkom w kultach z których do dziś w Chrześcijaństwie przetrwało wiele obyczajów.
Jak nazwać wspólnotą strukturę w której największy przywódca wybierany jest w super tajnym głosowaniu za zamkniętymi drzwiami przez grupkę kolejnych przywódców powołanych na tę mistyczną okoliczność, gdzie każdy z tych przywódców namaszczany jest bez wiedzy, zgody i udziału szarej masy wiernych wyznawców, co z czasem dosięga kuriozum w którym do wsi przyjeżdża nowy proboszcz, którego zwierzchnictwo nad parafią nadane jest bez wiedzy, zgody i najmniejszego wpływu "wspólnoty" tej parafii? Wszystko za plecami wiernych, którzy nie mając nic do gadania mogą jedynie modlić się o "dobry wybór" papieża, proboszcza etc...
Odpowiem na pytanie zawarte w temacie: Przypuszczam, że szalenie trudno jest żyć blisko Boga i jednocześnie blisko Kościoła (jako instytucji).
Pokaż mi palcem te Bentleye i Lexusy, którymi jeżdżą duchowni, bo chcę uwierzyć że śnię!
Kiedyś spędziłem trochę czasu w IPNie porządkując teczki z materiałami operacyjnymi. I też widziałem tam m.in. zdjęcia księży w komżach i stułach trzymających grube pliki banknotów i pistolety. Tylko ci księża jacyś tacy na twarzach poobijani trochę byli i wystraszeni, a cała aranżacja też jakaś taka sztuczna...
Dziś oczywiście nikt by w takie zdjęcia nie uwierzył, więc robi się to samo, tylko że trochę inaczej. Stary, nawożą Ci lewą karmę, ale nie jedz tego! Kilka przypadków rozdmu***** się na wszystkie strony i zaraz wszyscy powtarzają i przez taki pryzmat patrzą na całe duchowieństwo.
Jeden ze znajomych, który jest księdzem, faktycznie co kilka lat wymienia samochód w salonie - raczej klasa B, bez szału, głównie chodzi mu o niezawodność, bo nie ma czasu na mechaników i naprawy. I być może parafianie mówią o tym, jakim autem jeździ, ale mało kto na głos rozpowiada, ilu ludziom on pomaga, ile swoich pieniędzy przeznacza na cele charytatywne, ile wysyła na misje, na pomoc biednym, na kształcenie dzieci w krajach trzeciego świata etc. On o tym też na kazaniach nie mówi, bo nie należy do chwalipięt. I najważniejsze: nie jest pod tym względem wyjątkiem.
Bono, rada dla Ciebie: zamiast na podstawie jakiegoś skrzywionego spostrzeżenia oskarżać całe duchowieństwo, może podejdź i pogadaj z jego przedstawicielami. Dowiedz się, jak jest naprawdę. Poznaj prawdę. Nie polegaj na tym, co mówią i przekazują Ci inni, bo nie wiesz, jaki mają w tym cel. Sam poznawaj świat, będziesz miał dużo ciekawsze życie.
Pozdrawiam,
LR
PROPORCJA. To dzisiaj bardzo ważne. Czy jeśli na Mszy św. wśród 1000 wiernych znajdzie się 2 grzeszników, to też będzie można napisać, że jest tych grzeszników wiele?
Bo widzisz, ja Ci zaprzeczę. W Kościele zła jest bardzo mało, promile. Dobra jest w cholerę więcej, ale problem w tym, że ono się nie afiszuje, nie jest fajnym tematem dla mediów. Czemu np. na Onecie nie pisze się artykułów pt. "Ksiądz oddał buty biednemu"? Myślisz że takie sytuacje dzisiaj nie mają miejsca? Albo że ich jest mniej niż aktów pedofilii? Bynajmniej, bynajmniej. Ludzie wolą czytać o tym, co złe, a media lubią atakować Kościół.
Cooo? Chcesz powiedzieć, że ci księżą którzy zaliczyli jakieś wpadki, okopali się na swoich pozycjach i walczą z papistami o to, kto ma rację? Absurd! To że wierni mówią źle o duchownych nie znaczy, że z nimi walczą, zresztą nie zauważyłem u nas żadnych tego typu ataków. A że Kościół atakują ci, którzy do niego nie chodzą... no to już nie jest wtedy przecież walka kościół VS kościół, nieprawdaż?
Inna sprawa to tarcia jeśli chodzi o podejście do różnych tematów, takie różnice zdań zawsze były i będą. W każdej grupie społecznej. I tym się nie zrażaj. Zresztą wiesz, gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania...
Pozdrawiam,
LR
A ja się zapytałem, gdzie jest rozbieżność między nauczaniem Jezusa a przepychem Kościoła (tak stwierdziłeś).
Ok. na siłę można by podprowadzić to pod przykazanie miłości i powiedzieć, że sprzedając dobra można pomóc ubogim.
Tylko zauważ że posługujesz się słowami Judasza - on też wypomniał Jezusowi, że pozwala by obmywali mu nogi najdroższymi olejkami, które można by sprzedać i nakarmić ubogich. Poszukaj sobie, co mu Jezus odpowiedział (nie chcę przekręcić, a nie chce mi się szukać ;) ).
Pozdrawiam,
LR
PS. Byłem, kilka razy, przy różnych okazjach. Zwróciła moją uwagę surowość wystroju. Ale fakt, masz rację pod tym względem, że komercjalizacja niektórych elementów w Kościele wygląda dość dziwnie. Ja traktuję to z lekkim przymrużeniem oka jako wesołą ciekawostkę, Ty się oburzasz, ale zauważ, że są też ludzie, którzy... potrzebują tego, żeby wrzucić tam pieniądz, by choć w taki sposób dać wyraz swojej wierze. Może nie potrafią inaczej, może nie stać ich na więcej, może to pozwala im być bliżej Boga. Nie wiem, ale wiem że każdy przeżywa religijność na własny sposób i ze swojej strony staram się to uszanować. Dopóki nikt Ci nie nakazuje robić tak samo, to wiesz, wolnoć Tomku...
Pozdrawiam,
LR
Aha.
A tak na poważnie, to jak to sobie wyobrażasz? Idzie chłopak do seminarium duchownego i co tam się według Ciebie dzieje? Indoktrynują go, jak sobie robić dobry interes na wierze ciemnych ludzi? Myślisz, że jak długo mogłaby potrwać taka farsa? Zaręczam Ci że nie dłużej niż Amber Gold...
A księża to nie odprawiają Mszy św. w domach chorych? Co Ty za brednie wypisujesz?
A jeśli razi i gorszy Cię grzeszność duchownych, to nie do końca zrozumiałeś chyba to, o czym mówił Jezus:
- zdrowi nie potrzebują lekarza;
- jeśli mówisz że nie masz grzechu, nie ma w tobie prawdy;
- kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień.
Tak, Kościół jest wspólnotą ludzi grzeszących! Żaden ksiądz nie wychodzi na ambonę i nie mówi: ja jestem bez winy i bez grzechu! Wszyscy starają się zachowywać 10 przykazań, ale różnie to wychodzi...
Pozdrawiam,
LR
Odnoszę dziwne wrażenie że usilnie chcesz zdyskredytować moja odpowiedź... cóż Twoja wola :)
Mam tylko nadzieję że dobrze wiesz jak działała/działa organizacja kościelna i znasz jej poczynania na kartach historii.
Pozdrawiam.
Hehe, równie dobrze możemy założyć, że użytkownicy tego forum są pedofilami. Ciekawe że prewencyjnie nikt tego nie robi...
Ale ok., jeśli przekroczy prawo to uważasz że Kościół wpłynie na prokuraturę w celu umorzenia postępowania sądowego?
Bzdura. Nie wpłynie.
Ukryją go w jakimś klasztorze, żeby organa ścigania co tam nie znalazły?
Litości, bądźmy poważni.
A jakich dodatkowych działań ze strony Kościoła byś oczekiwał?
Załóżmy że nie złamie prawa i np. będzie miał kochankę. Wiadomo że nie powinien. I co wtedy zrobić? Ukamienować? nagłośnić sprawę żeby było jeszcze większe zgorszenie? Sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą, wiec pozostaje go gdzieś przenieść i pilnować.
Czego Ty oczekujesz więcej?
Tylko proszę daj jakieś konkrety, bo póki co, to pływasz w jakichś luźnych domysłach i bezpodstawnych oskarżeniach.
Pozdrawiam,
LR
Oj, źle mnie oceniasz. Pytam Cie (kolejny raz!) żebyś podał związek, bo już w drugim poście tego unikasz.
Tylko, tak jak we wcześniejszej mojej prośbie - postaraj się proszę o jakieś konkrety.
Pozdrawiam,
LR
jak dla mnie to niezbyt normalna polityka tej instytucji, choć nie wiem czy nie mają takie władzy by pozbawić święceń. Odnośnie sakramentu małżeństwa nie mają problemu.
Prosiłeś o dawkę cytatów, przepraszam za zwłokę.
„...sami nie wchodzicie ani nie pozwalacie wejść tym, którzy wchodzą” (Mt 23:13)
“chcecie uchodzić w oczach ludzi za sprawiedliwych, lecz Bóg zna serca wasze.
Gdyż to, co u ludzi jest wyniosłe, obrzydliwością jest przed Bogiem” (Łk 16:15)
"Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą." (Mt 23:4)
Tylko tu nie trzeba cytatów z pism, dla każdego instytucja KK jest czymś innym.
Dla jednych obłudnym wrzodem do kontroli, wyzysku ciemnych ludzi, zgoła dla innych instytucją propagującą zdrowe wartości zbliżające do życia wiecznego.
Zastanawia mnie tylko dlaczego jeszcze nie padło pytanie które aż ciśnie się na palce: dlaczego w tej dyskusji dajemy palmę pierwszeństwa na pośrednictwo z Bogiem Kościołowi Katolickiemu ?
ps. tak na dobranoc ''jeśli ślepy ślepego prowadzi, to obaj w dół wpadną'' :)
@bonobo
dzięki za cytaty :) , ale żaden mi nie podchodzi jako klej do tego, co napisałeś:
"Przecież podstawy nauczań Jezusa stoją w sprzeczności z przepychem Kościoła."
Pytałem to te podstawy nauczania.
Pozdrawiam,
LR
Jeszcze nie słyszałem, aby kogokolwiek Kościół pozbawił małżeństwa! Coś chyba pomieszałeś.
Wiesz, łatwo krytykować, ale jak widzisz nadal nie napisałeś, co Kościół mógłby zrobić jeszcze w takiej sytuacji. Tyle się mówi o tym, że różne grzeszki są tuszowane, ukrywane itd., ale nie słyszałem, by ktoś zaproponował jakieś sensowniejsze rozwiązanie (tzn. są pomysły np. zniesienia celibatu, ale: 1) nie zadziała to wstecz w stosunku do sytuacji, gdzie mleko się już wylało; 2) nie rozwiąże problemów z hazardem, pijaństwem, czy innymi słabościami duchownych (które - podkreślam - zdarzają się o wiele rzadziej niż nam się wydaje!). Tu pozostaje nadal najlepsze rozwiązanie: przeprosić, posprzątać i nie wracać do tematu.
O, i to jest chyba temat do ciekawych dyskusji. KK wyznacza pewne ramy, żeby ktoś w poszukiwaniu Boga nie pobłądził za bardzo (przykładowo Lefebvre czy Natanek). Podobała mi się pewna scena ze "Świętych z Bostonu 2", gdzie pod koniec filmu jeden z bohaterów idzie do spowiedzi, a do konfesjonału zakrada się inny, który uspokaja jego rozterki odnośnie zabijania ludzi i stwierdza, że przecież Boga nosi w sobie i powinien słuchać jego głosu, czyli kierować się tym, co mu mówi jego własne sumienie.
Wyobrażasz to sobie, każdy sam we własnym zakresie identyfikuje dobro i zło, wyznacza sobie własny Dekalog, zgodny z tym, co wyniósł z domu i ze środowiska, w którym się wychował. Tak więc kibol Wisły zgodnie z własnym sumieniem nie będzie grzeszył bijąc się z Legionistami, bo zgodnie z przyśpiewką: "kto bije k.rwy, idzie do nieba". Już nie mówię o tym, co będzie legalnie robił z "żydami" z Cracovii, którzy przecież zabili Jezusa! Nagle okaże się, że aborcja czy eutanazja jest dobra zawsze, bo część ludzi uzna, że to jest ok. Już nawet nie będę rozwijał wątku ruchu pedofilów, którzy walczą o zalegalizowanie związków z dziećmi, które mając kilka-kilkanaście lat (sic!) według nich są przecież w stanie świadomie i odpowiedzialnie decydować się na seks z dorosłymi. Dziwactw współczesnego świata pewnie mógłbym jeszcze sporo wymienić.
Bez instytucji, która będzie stała na straży pewnych wartości, PRAWDY, właściwego rozeznawania dobra i zła, wreszcie właściwej drogi prowadzącej do Boga, świat stanie na głowie. Dopiero wtedy będzie można doświadczyć, co to znaczy być ślepym i poruszać się po omacku, względnie być prowadzonym przez innego ślepca.
Zauważ też, że znów napisałeś, że Kościół jest zły (w domyśle że cały jest zły). A tak nie jest! Zdarzyło się kilka niewłaściwych sytuacji, które są nagłaśniane, ale w rzeczywistości nawet nie stanowią marginesu, ale zaledwie pierwiastki w działalności tej instytucji.
Pozdrawiam,
LR
anulowanie jest tożsame z pozbawieniem sakramentu, który notabene obie strony "rozwodu" kościelnego mogą przyjąć kolejny raz.
[cytat]
Wiesz, łatwo krytykować, ale jak widzisz nadal nie napisałeś, co Kościół mógłby zrobić jeszcze w takiej sytuacji.[/cytat] Uderz się w pierś i napisz że Ty napisałeś, poza tym dlaczego mam się zajmować rozwiązywaniem problemów grypy ludzi którymi nie zarządzam ? tak for fun tylko ? ok za ciężkie przewinienia piętnowałbym i wypieprzał na zbita mordę z piastowanych stanowisk.
[cytat]O, i to jest chyba temat do ciekawych dyskusji. KK wyznacza pewne ramy, żeby ktoś w poszukiwaniu Boga nie pobłądził za bardzo (przykładowo Lefebvre czy Natanek). Podobała mi się pewna scena ze "Świętych z Bostonu 2", gdzie pod koniec filmu jeden z bohaterów idzie do spowiedzi, a do konfesjonału zakrada się inny, który uspokaja jego rozterki odnośnie zabijania ludzi i stwierdza, że przecież Boga nosi w sobie i powinien słuchać jego głosu, czyli kierować się tym, co mu mówi jego własne sumienie.[/cytat]Ok więc spróbujmy sobie wyobrazić jak mógłby wyglądać laicki dekalog (nie koniecznie osławione 10 nakazów) wtłaczany maluczkim od np. przedszkola. Przy konstytucji też można by było pogrzebać. Zapraszam do zabawy :)
Więc tak na rozluźnienie pięć przykazań koś... emm państwowych.
1.nie zabijaj, chyba że ....
2.nie kradnij (bez wyjątków)
3.nie kłamczusz ;)
4.nie nakłaniaj jakiegokolwiek obywatela do trzech powyższych
5.tęp lewaków i ich chorą ideologię °o°
[cytat]Bez instytucji, która będzie stała na straży pewnych wartości, PRAWDY, właściwego rozeznawania dobra i zła, wreszcie właściwej drogi prowadzącej do Boga, świat stanie na głowie. Dopiero wtedy będzie można doświadczyć, co to znaczy być ślepym i poruszać się po omacku, względnie być prowadzonym przez innego ślepca.[/cytat] taaak zanim wytępiono noc kupały ludzie jakoś sobie radzili w społecznych osądach, chcesz powiedzieć że ludzie z natury są źli, zepsuci i bez "duchowego" przewodnika skazani na potępienie? przecież jesteśmy dziećmi Bożymi uformowani na jego obraz, to jak to jest ?.
[cytat]Zauważ też, że znów napisałeś, że Kościół jest zły (w domyśle że cały jest zły). A tak nie jest! Zdarzyło się kilka niewłaściwych sytuacji, które są nagłaśniane, ale w rzeczywistości nawet nie stanowią marginesu, ale zaledwie pierwiastki w działalności tej instytucji.[/cytat]wysnuwasz wnioski mijające się z prawdą.
Byłbym zapomniał odpowiedzieć :)
Coś mnie się zdaje że chciałeś przeczytać coś o cesarzu, ażeby to miało dobrą spójność. Lecz czy nie byłoby to pójście na łatwiznę z mojej strony ?.
Bonobo pozdrawiam.
Tyle razy powtarzano przed kanonizacją słowa wypowiedziane przez Jan Pawła II na Stadionie Narodowym: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi obliczę ziemi, tej ziemi" Jest czymś znamiennym, że dużo rzadziej można usłyszeć wielokrotnie wypowiedziane przez niego w tym samym kazaniu stwierdzenie, że "nie można zrozumieć do końca człowieka bez Chrystusa"
Czasem nie trzeba dwóch Polaków do tego - wystarczy jeden sh'ma :-)
"«Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» 6 Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano."
"Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy."
Czyli olejek był wart z grubsza 300 dniówek robotnika po 12 godzin po powiedzmy 8,33zł wychodzi 30 000 zł
Jezus pochwalił, że namaszczono jego ciało na zbliżający się pogrzeb olejkiem za kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Nie wierzę aby Jan Paweł II pozwolił by sobie na bycie pionkiem w Watykanie. Nie wierzę, aby nie zaglądał do archiwów watykańskich. Również trudno było by mi uwierzyć, że ktoś by miał ochotę tyle robić co on i tak się zachowywać tylko dla sławy. Bo przyjemnym życiem jego pontyfikat na pewno nie był. Również Watykan na pewno nie ma aż takich wpływów, aby wszystkie nowo odkrywane w 20 wieku skrawki Pisma skrywać w Watykanie.
Chyba pierwszy raz w tym temacie wyraźnie się z tobą nie zgadzam. Oczywiście sakramentu kapłaństwa odebrać nie mogą nawet gdyby został o zgrozo satanistą. Mogą natomiast go w pewnych przypadkach wydalić ze stanu duchownego. Tak więc nie tylko przeniesienie mu grozi.
Cóż tutaj w sposób ewidentny mijasz się z prawdą. LR ma absolutną rację. I to jest akurat sprawa łatwo weryfikowalna bo wystarczy poczytać oficjalne dokumenty jak np Kodek Prawa Kanonicznego. Nie ma czegoś takiego jak anulowanie małżeństwa, ani rozwodu kościelnego w Kościele Katolickim. To są co najwyżej potoczne i nie poprawne nazwy stwierdzenia przez sąd kościelny, że sakrament małżeństwa nigdy nie był ważnie zawarty.
Podziwiam "funkcjonariuszy" kościoła z jakim zapałem atakują każdą krytykę tegoż kościoła.
Robią to we własnym interesie, uczeni filozofii dyskusji i prostego obalania argumentów.
Robią to bardziej udolnie w ich mniemaniu (Lambzer), lub żałośnie (tonący brzytwy się chwyta).
A przecież wywołana dyskusja nie ma udowodnić racje krytykującego a służyć odnowie i marginalizacji złych praktyk i nawyków w kościele.
W życiu cywilnym jak mamy burmistrza dość, wybieramy nowego. W kościele możemy jedynie pokazywać błędy "urzędnikowi kościelnemu", który popadł w rutynę, bądź omijać tą parafię.
Myślę, że krytyka i wykazywanie błędów jest dla obu stron ołtarza, lepszym rozwiązaniem, aniżeli polityka kościelna, czyli interpretowanie ewangelii na swoją korzyść.
Dobrze że znasz kodeks prawa kanonicznego, ale konsekwencją dumających duchownych nad sprawą anulowania jakiegoś małżeństwa jest jego unieważnienie, czyli zezwolenie na zawarcie "kolejnego" małżeństwa bo przecież pierwszego nigdy nie było :). Stąd potocznie nazwa "rozwód kościelny".
pisałem o tej sprawie w kontekście słów:
Czyli podążając Twoim tokiem myślenia Kosciół to kolejna instytucja usługowa - korzystam kiedy mie boli. Coroczny "przegląd" Kosciół zapewnia kolędą a koscielny "zus" płacimy z podatków (patrz konkordat) Wszystko się zgadza. Z tym ż ja o tym wiem juz od dawna. Kontynuując kwestię Pisma Świętego, ciekawostką jest że tylko Nowy Testament uległ nowelizacji, proszę nie zapominać że zapisy Starego Testamentu nadal pozostają w posiadaniu protoplastów Chrześcijaństwa (bardzo poszukiwane w okresie krucjat). Izraelici mogą mówić o wielkim szczęściu, gdyby i Tora wpadła w ręce rycerzy krzyżowych, może i ona uleglą by "nowelizacji". Wujek Goebbels zawsze powtarzał po Juliuszu Cezarze : "Historię piszą zwycięzcy".
Byłbym ostrożny w takich konkluzjach, przecież Kosciół a zwłaszcza polscy hierarchowie zapewniają że JP2 nic nie wiedział o aferach pedofilii czy pladze homoseksualizmu wśród księży. Czyli jednak marionetka wybrana w jednym celu (dla myślących). Skoro nie on, to wiedział o tym Ratzinger, no i został papieżem. A zdjeto go bo zaczęły wypływać informacje które rzucały swiatło na ignorowanie czy wręcz ukrywanie problemu przez JP2. Więc teraz wybrali człowieka "bez skazy" ktory ma "naprawić" wizerunek Kościoła.
Niezły geszeft, no ale po protoplastach nie zostały im wyłącznie jarmułki...
Jak się stoi wyprostowany z uniesioną głową można patrzeć w oczy, poznając całą prawdę o rozmówcy.
Użyłem wyrazu "pozostaje", bo miałem na myśli sytuację, gdy delikwent wyrazi skruchę i będzie chciał nadal pozostać przy Kościele i mu służyć jako kapłan. Wtedy pozostanie przeniesienie i - w zależności od przewinienia - ograniczenie obowiązków duszpasterskich. Bo jeśli otwarcie będzie chciał zerwać z tym co robi, to można go nawet i ekskomuniką przecież potraktować.
ale tak, przede wszystkim miałem na myśli podkreślenie tego, że SAKRAMENTU ODEBRAĆ NIE MOŻNA. Żadnego.
@bonobo
oczywiście od początku zakumałem o jaką instytucję prawa kanonicznego Ci chodzi, ale się przyczepiłem, bo bardzo mierzi mnie i irytuje, gdy ktoś mówi np. o rozwodach kościelnych (brrrr....), czy o tym, że ksiądz udziela komukolwiek sakramentu małżeństwa (idiotyzm, przecież będąc księdzem nie może zawierać małżeństw!).
Nie. Kościół nie daje rozwodów kościelnych! Sakramentów się nie wycofuje! Małżeństwa "udzielają" sobie narzeczeni!
Zauważ drogi bonobo, że nieprawidłowe określenia wprowadzają w błąd i ugruntowują u ludzi nieprawidłowe pojmowanie spraw, dlatego warto w pewnych sprawach wyrażać się precyzyjnie.
Kościół to nie supermarket, gdzie się coś kupuje, a później jak się znudzi, można to zareklamować. To nie zestaw zasad, spośród których możemy sobie wybrać to, co nam odpowiada, a resztę pozostawić na półce.
A unieważnienie nie może być tożsame z pozbawieniem, bo nie można komuś zabrać czegoś, czego on nie otrzymał.
Pozdrawiam,
LR