Na temat rozwodu kościelnego.
Gość np Kurski ma troje dzieci z pierwszą żoną i otrzymuje taki rozwód (unieważnienie).
To znaczy, że oni są czyści jak prawiczki?
Zaczynają wszystko od zera jak niewinne dzieci?
Bo dlaczego jednym nie dają rozgrzeszenia dopóki nie przerwą współżycia przed ślubem a inni mogą współżyć całe lata i są, dopuszczani do kolejnego związku jak nowonarodzeni?
Dzisiaj jadąc zakopianką na Kraków w Krzyszkowicach (przed Krakowiakami) zobaczyłam ciekawy bilbord. Nie zdążyłam przeczytać całego, bo to masa tekstu, nie wiem kto wpadł na to aby tym zaprzątać uwagę kierowców na drodze, ale zrozumiałam z tego tyle, że chwali on (ten tekst) małżeństwa koscielne, gdyż wg jakiegoś tam badania więcej małżeństw cywilnych kończy się rozwodem.
Tak sobie myślę, dlaczego wg autorów bilborda rozwód jest koniecznie czymś złym? Tzn dla mnie w kontekście rodziny z dziećmi oczywiście jest czymś złym dla tych dzieci, ale potrafię sobie wyobrazić sytuację w której pozostawanie w szkodliwym związku jest gorsze (np z pijakiem czy agresywnym). Ciekawa jestem czy takie samo podejście mają autorzy bilborda do wszystkich dziedzin życia? No pracy nie zmieniają, gdy coś im przestanie pasować? Albo poglądów politycznych? Trwałość małżeństw jest wartością czysto religijną, więc nie rozumiem po co tymi kryteriami oceniać małżeństwa cywilne (?)
Słuchałem dzisiaj prof. Roszkowskiego, autora podręcznika dla szkół.
Prze porządny człowiek, ale lata swojej młodości, pozostały gdzieś daleko.
Znakomity dziadek dla wnuków, ze swoimi opowieściami o swej młodości, o buncie zespołów muzycznych tamtego okresu.
Podręcznik to jego podsumowanie swojego życia taki testament moralności.
Nie jest rozumiany przez współczesnych, bo każda epoka zamyka za sobą pewien życiowy rozdział.
co to za hucpa była / jest w parafii w Zakliczynie? Facet po udarze ponoć wywalił młodszego bo podczas chorowania i rehabilitacji radził sobie od niego lepiej. Zaś ponoć polityka krakowskiej curii żondzi.
Jestem za powrotem monarchii w Polsce, na wzór angielski.
Głowa państwa, jest również głową kościoła.
Nawet gdyby Jarosław I, miał być koronowany na króla Polski.
Ale chyba nie może, ze względu na brak potomstwa.
Chyba, żeby po nim panowała królowa Marta.
Jestem za powrotem monarchii w Polsce, na wzór angielski.
Głowa państwa, jest również głową kościoła.
Nawet gdyby Jarosław I, miał być koronowany na króla Polski.
Ale chyba nie może, ze względu na brak potomstwa.
Chyba, żeby po nim panowała królowa Marta.
Co jest niesmacznego król Jarosław, królowa Marta, czy podporzadkowanie kleru?
Cała ta katastroficzna wizja ;) wiesz, lubię horrory, ale jak wszędzie na ekranie latają flaki to włączają mi się niechciane odruchy. Tu jest trochę podobnie.
Tak podglądając monarchię brytyjską podczas pogrzebu, taka mnie refleksja naszła, że właściwie monarchię też mamy, tylko religijną
Mamy i Królową Polski i Chrystusa Króla,
W ich imieniu w kraju panuje hierarchia kościelna.
Co do Chrystusa króla Polski taki bilbord jest przy zakopiance, po drodze na Kraków, w Głogoczowie. Jest na nim właśnie wizerunek tegoż jegomościa i jakieś tam info o jego koronacji oraz nowennie o uwolnienie kościoła, tylko nie napisali od czego....
To działanie na podświadomość.
Król Polski jest nasz, my działamy w jego imieniu,
A wiec to my rozstrzygamy spory, my decydujemy o moralności, my mamy ostateczną rację.
Nie chą mieć premiera Polski, bo na premierze spoczywa odpowiedzialność, zaś kler za nic nie odpowiada, zajmuje się jedynie ceremoniami .
Brytyjska monarchia konstytucyjna , jako spajającą królestwo i stojąca ponad podziałami, praktycznie nigdy nie wygłasza swoich poglądów w kwestiach politycznych. I prawie nikt ich nie zna. Tradycja zabrania ich manifestowania.
Nasi reprezentanci Chrystusa Króla, robią coś przeciwnego do monarchii brytyjskiej,
Król, potrzebny jest im jedynie, by było się pod
kogo podpiąć i przerzucić odpowiedzialność za swój
egoizm.
Zabrałem rodzine w minioną niedziele na 12.00 do Łagiewnik
I była taka ewangelia odczytana przez siwego księdza :
Z Ewangelii na dziś: „Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: ‘Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać’. Na to rządca rzekł sam do siebie: ‘Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania’. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: ‘Ile jesteś winien mojemu panu?’. Ten odpowiedział: ‘Sto beczek oliwy’. On mu rzekł: ‘Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt’. Następnie pytał drugiego: ‘A ty ile jesteś winien?’. Ten odrzekł: ‘Sto korców pszenicy’. Mówi mu: ‘Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt’. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»” (Łk 16, 1-13).
Czekałem na jakieś przełożenie tej ewangelii na ludzki język, ksiądz za to opowiedział w kazaniu że miał bogatego znajomego, który dzisiaj jest bogaczem i ten bogacz zaprosił go na uroczystość do swojego domu. Siedział wśród bogatych i jeden z nich zapytał go, a ksiądz to musi być pisior.
Bo pisior to pewnie biedny, kontynuował kazanie.
I pomyślałem zaraz o przyjęciach u Rydzyka czy tam w tej „biedzie” się dobrze odnajdują.
A patrząc na siwiznę księdza pomyślałem, że kiedyś musiało być na odwrót, gdy ksiądz był już księdzem, a jego znajomy bogacz, robotnikiem w komunie.
Ponieważ nic z tej ewangelii nie zrozumiałem, poszukałem jej przełożenia :
Sprytny i kreatywny zarządca. W obu przypadkach umorzył naprawdę spore długi, w ówczesnej i dzisiejszej walucie, bo około 500 denarów – to wartość umorzonych 50 beczek oliwy lub 20 korców pszenicy. 1 denar to odpowiednik dnia pracy. Przemnóżmy zatem 500 dniówek razy 200 zł (22 zł. za godzinę). Umorzył zatem 100 tys. złotych. Dzięki temu, w razie zwolnienia z pracy, zyskiwał szansę na nową – wśród zamożnych ludzi, którym umorzył dług. Spryt też polegał na tym, że stawiał w trudnej sytuacji swojego pracodawcę, gdyby ten jednak go zwolnił. Wówczas nie byłby w oczach obdarowanych kimś wspaniałomyślnym, a zależało mu na dobrej opinii. Jezus przypomina nam, aby to nie pieniądz, ale Bóg był zawsze pierwszy w życiu człowieka. Pokazuje, że majątek, bogactwo na ziemi są nam dane tylko na chwilę, na czas życia, po to, aby nie były tylko dla nas, ale też po to, aby nimi się dzielić i służyć innym. Wskazuje, aby być kreatywnym i sprytnym w dzieleniu się wiarą jak ten „obrotny rządca” (oczywiście nie łamiąc jednocześnie przykazań, będąc wiernym w małych rzeczach).
Po tym przełożeniu na jezyk współczesny, dalej tej ewangelii nie rozumiem, a łączenie jej z przynależnością polityczną to chyba namawianie, aby umorzyć w przyszłości długi PiS przez następców rządzących po PiS. w nadziei że u tych nowych, obecnie rządzący załapią się na dobre stanowisko.
To działanie na podświadomość.
Król Polski jest nasz, my działamy w jego imieniu,
A wiec to my rozstrzygamy spory, my decydujemy o moralności, my mamy ostateczną rację.
Nie chą mieć premiera Polski, bo na premierze spoczywa odpowiedzialność, zaś kler za nic nie odpowiada, zajmuje się jedynie ceremoniami .
Brytyjska monarchia konstytucyjna , jako spajającą królestwo i stojąca ponad podziałami, praktycznie nigdy nie wygłasza swoich poglądów w kwestiach politycznych. I prawie nikt ich nie zna. Tradycja zabrania ich manifestowania.
Nasi reprezentanci Chrystusa Króla, robią coś przeciwnego do monarchii brytyjskiej,
Król, potrzebny jest im jedynie, by było się pod
kogo podpiąć i przerzucić odpowiedzialność za swój
egoizm.
Niezwykle celna uwaga. Nie myślałam o tym w ten sposób, przyznaję.
Zabrałem rodzine w minioną niedziele na 12.00 do Łagiewnik
I była taka ewangelia odczytana przez siwego księdza :
Z Ewangelii na dziś: „Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: ‘Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać’. Na to rządca rzekł sam do siebie: ‘Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania’. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: ‘Ile jesteś winien mojemu panu?’. Ten odpowiedział: ‘Sto beczek oliwy’. On mu rzekł: ‘Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt’. Następnie pytał drugiego: ‘A ty ile jesteś winien?’. Ten odrzekł: ‘Sto korców pszenicy’. Mówi mu: ‘Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt’. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»” (Łk 16, 1-13).
Czekałem na jakieś przełożenie tej ewangelii na ludzki język, ksiądz za to opowiedział w kazaniu że miał bogatego znajomego, który dzisiaj jest bogaczem i ten bogacz zaprosił go na uroczystość do swojego domu. Siedział wśród bogatych i jeden z nich zapytał go, a ksiądz to musi być pisior.
Bo pisior to pewnie biedny, kontynuował kazanie.
I pomyślałem zaraz o przyjęciach u Rydzyka czy tam w tej „biedzie” się dobrze odnajdują.
A patrząc na siwiznę księdza pomyślałem, że kiedyś musiało być na odwrót, gdy ksiądz był już księdzem, a jego znajomy bogacz, robotnikiem w komunie.
Ponieważ nic z tej ewangelii nie zrozumiałem, poszukałem jej przełożenia :
Sprytny i kreatywny zarządca. W obu przypadkach umorzył naprawdę spore długi, w ówczesnej i dzisiejszej walucie, bo około 500 denarów – to wartość umorzonych 50 beczek oliwy lub 20 korców pszenicy. 1 denar to odpowiednik dnia pracy. Przemnóżmy zatem 500 dniówek razy 200 zł (22 zł. za godzinę). Umorzył zatem 100 tys. złotych. Dzięki temu, w razie zwolnienia z pracy, zyskiwał szansę na nową – wśród zamożnych ludzi, którym umorzył dług. Spryt też polegał na tym, że stawiał w trudnej sytuacji swojego pracodawcę, gdyby ten jednak go zwolnił. Wówczas nie byłby w oczach obdarowanych kimś wspaniałomyślnym, a zależało mu na dobrej opinii. Jezus przypomina nam, aby to nie pieniądz, ale Bóg był zawsze pierwszy w życiu człowieka. Pokazuje, że majątek, bogactwo na ziemi są nam dane tylko na chwilę, na czas życia, po to, aby nie były tylko dla nas, ale też po to, aby nimi się dzielić i służyć innym. Wskazuje, aby być kreatywnym i sprytnym w dzieleniu się wiarą jak ten „obrotny rządca” (oczywiście nie łamiąc jednocześnie przykazań, będąc wiernym w małych rzeczach).
Po tym przełożeniu na jezyk współczesny, dalej tej ewangelii nie rozumiem, a łączenie jej z przynależnością polityczną to chyba namawianie, aby umorzyć w przyszłości długi PiS przez następców rządzących po PiS. w nadziei że u tych nowych, obecnie rządzący załapią się na dobre stanowisko.
Jak dla mnie ta ewangelia to pieśń pochwalna dla polityki socjalizmu w wydaniu PiSu. Jest kiepskim zarządcą. Nie ogarnia, powoduje straty. Byle utrzymać się na swojej pozycji (u władzy) zabierze temu, dzięki któremu ma w ogóle robotę (mandat społeczny) czyli swojemu pracodawcy (płacącemu podatki społeczeństwu), by zrobić się dobrym (oczywiście nie swoim kosztem) dla kogoś innego, na kim może zyskać i przy okazji by przyszantazowac swojego pracodawcę (społeczeństwo), by nie myślał, że tak łatwo będzie mu go zwolnić. W efekcie pracodawca, choć stratny podwójnie (bo zarządca nie wziął się za robotę i nie poprawił swoich wyników przecież, a dodatkowo jeszcze, poprzez umorzenie długów, przewalił kolejny majątek pracodawcy), nie ma za bardzo wyjścia i musi dalej trzymać na posadzie tego pasożyta, który teraz będzie jeszcze gorszym pracownikiem, bo się wycwanił i obrósł w piórka. Na dodatek pracodawca stał się mimowolnym sponsorem dla dłużników, którzy teraz zachęceni możliwością, mogą pozbyć się odruchów honoru i próbować skroić pracodawcę znowu, albo skroić kogoś innego. Dłużnicy pracodawcy zyskali dużo nie pracując na ten zysk, więc z wdzięczności wobec zarządcy nie dadzą zrobić mu krzywdy, pomimo iż wiedzą, jakim jest człowiekiem. Zarządca jest chroniony i w pewnych kręgach uchodzi nawet za bohatera a u pewnych warstw społecznych urasta przekonanie, że takie postępowanie jest prawidłowe, tylko dlatego, że pracodawca miał więcej pieniędzy niż dłużnicy. Nikomu nie przyjdzie do głowy pomyśleć, że może na te pieniądze ciężko pracował w czasie, gdy dłużnicy leżeli do góry jajami, ponieważ już w tym zarządcy głowa, aby z pracodawcy zrobić tego złego, który chciał go przecież wyrzucić na bruk. Może też przekonać dłużników, że padli ofiarą wyzysku, że pracodawca powinien im umorzyć cały dług skoro jest bogatszy i tym sposobem uczciwy, pracujący człowiek staje się wrogiem publicznym numer jeden większości społeczeństwa, a banda pasożytów bez żadnych kwalifikacji do zarządzania państwem zajmuje się wyłącznie zdobywaniem wdzięczności dłużników i napuszczaniem ich na tego, kto mógłby zagrozić jego pozycji.
Co do Chrystusa króla Polski taki bilbord jest przy zakopiance, po drodze na Kraków, w Głogoczowie. Jest na nim właśnie wizerunek tegoż jegomościa i jakieś tam info o jego koronacji oraz nowennie o uwolnienie kościoła, tylko nie napisali od czego....
To jest bilbord wyznawców ks. Natanka.
A co do "tegoż jegomościa" wydaje mi się, że nie jest to zbyt stosowne określenie.
Pisząc "a co do "tegoż jegomościa"" miałem na myśli to co napisałaś o Chrystusie:
DM_S napisał/a:
Co do Chrystusa króla Polski taki bilbord jest przy zakopiance, po drodze na Kraków, w Głogoczowie. Jest na nim właśnie [b} wizerunek tegoż jegomościa i jakieś tam info o jego koronacji [/b] oraz nowennie o uwolnienie kościoła, tylko nie napisali od czego....
Witam,
Pytanie z tematu jest kwestią, nad którą zastanawiam się od dłuższego czasu. Przez lata mam wrażenie, że im bardziej poznaję kościół i im bardziej staram odcinać od jego działań, tym bardziej zbliżam się do Boga. Jestem ciekaw co Wy na ten temat myślicie. Jest to temat o tyle skomplikowany, że z punktu widzenia wiary spisanej najprostszą odpowiedzią jest stwierdzenie "nie można żyć blisko Boga będąc daleko od kościoła". Ale co, jeżeli kościół staje się coraz bardziej złym i niegodnym miejscem ? Co jeżeli obecny kościół staje się źródłem zła i grzechu ?
Czy katolik może żyć w zgodzie z wiarą i sumieniem żyjąc w zgodzie z wszystkimi dogmatami wiary, ale odwracając się od ziemskiego kościoła (instytucji) ?
Czy katolik jest skazany na bezwzględny dyktat kościelny, bez względu na to, czy jest dobry, czy zły ?
(raz jeszcze proszę zwrócić uwagę, że kościół zapisane jest z małej litery)
Najpierw ustal, co nazywasz kościołem? czy budynek, czy kler, czy wspólnotę wiernych, bo widzę, że...
Z ewangelii Jana: "Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę". Więc nie sądzę, żeby się utożsamiał z tym plakatem, więc i z jegomościem. Jezus w ziemskiej, ludzkiej koronie, to już samo w sobie jest profanacją. Nie można sprofanować już bardziej.
Tak się zastanawiam co byłoby gdyby Chrystus nie został ukrzyżowany jak długo by chodził po ziemii w jakim wieku by od nas odszedł.
Czy założyłby w miejsce apostołów kościół i jak by ten kościół. wyglądał dzisiaj.
Na temat rozwodu kościelnego.
Gość np Kurski ma troje dzieci z pierwszą żoną i otrzymuje taki rozwód (unieważnienie).
To znaczy, że oni są czyści jak prawiczki?
Zaczynają wszystko od zera jak niewinne dzieci?
Bo dlaczego jednym nie dają rozgrzeszenia dopóki nie przerwą współżycia przed ślubem a inni mogą współżyć całe lata i są, dopuszczani do kolejnego związku jak nowonarodzeni?
Dzisiaj jadąc zakopianką na Kraków w Krzyszkowicach (przed Krakowiakami) zobaczyłam ciekawy bilbord. Nie zdążyłam przeczytać całego, bo to masa tekstu, nie wiem kto wpadł na to aby tym zaprzątać uwagę kierowców na drodze, ale zrozumiałam z tego tyle, że chwali on (ten tekst) małżeństwa koscielne, gdyż wg jakiegoś tam badania więcej małżeństw cywilnych kończy się rozwodem.
Tak sobie myślę, dlaczego wg autorów bilborda rozwód jest koniecznie czymś złym? Tzn dla mnie w kontekście rodziny z dziećmi oczywiście jest czymś złym dla tych dzieci, ale potrafię sobie wyobrazić sytuację w której pozostawanie w szkodliwym związku jest gorsze (np z pijakiem czy agresywnym). Ciekawa jestem czy takie samo podejście mają autorzy bilborda do wszystkich dziedzin życia? No pracy nie zmieniają, gdy coś im przestanie pasować? Albo poglądów politycznych? Trwałość małżeństw jest wartością czysto religijną, więc nie rozumiem po co tymi kryteriami oceniać małżeństwa cywilne (?)
Słuchałem dzisiaj prof. Roszkowskiego, autora podręcznika dla szkół.
Prze porządny człowiek, ale lata swojej młodości, pozostały gdzieś daleko.
Znakomity dziadek dla wnuków, ze swoimi opowieściami o swej młodości, o buncie zespołów muzycznych tamtego okresu.
Podręcznik to jego podsumowanie swojego życia taki testament moralności.
Nie jest rozumiany przez współczesnych, bo każda epoka zamyka za sobą pewien życiowy rozdział.
co to za hucpa była / jest w parafii w Zakliczynie? Facet po udarze ponoć wywalił młodszego bo podczas chorowania i rehabilitacji radził sobie od niego lepiej. Zaś ponoć polityka krakowskiej curii żondzi.
Jestem za powrotem monarchii w Polsce, na wzór angielski.
Głowa państwa, jest również głową kościoła.
Nawet gdyby Jarosław I, miał być koronowany na króla Polski.
Ale chyba nie może, ze względu na brak potomstwa.
Chyba, żeby po nim panowała królowa Marta.
Gorzej ci? :)
Sarkazmu nie chwytasz?
Chwytam, na co dowodem jest uśmieszek na końcu zdania. Tyle, że ów sarkazm jest trochę niesmaczny.
Co jest niesmacznego król Jarosław, królowa Marta, czy podporzadkowanie kleru?
Cała ta katastroficzna wizja ;) wiesz, lubię horrory, ale jak wszędzie na ekranie latają flaki to włączają mi się niechciane odruchy. Tu jest trochę podobnie.
Był w Krakowie kardynałem Sapieha, Wojtyła, Macharski, Dziwisz nie mówiono o ich preferencjach i byli zawsze z Małopolski.
To byli nasi ludzie.
I naraz taki dziwny nieokreślony człowiek z Poznania, nie nasz człowiek.
To największa wtopa Franciszka.
Kto mu podsunął tego Jedraszewskiego?
Tak podglądając monarchię brytyjską podczas pogrzebu, taka mnie refleksja naszła, że właściwie monarchię też mamy, tylko religijną
Mamy i Królową Polski i Chrystusa Króla,
W ich imieniu w kraju panuje hierarchia kościelna.
Co do Chrystusa króla Polski taki bilbord jest przy zakopiance, po drodze na Kraków, w Głogoczowie. Jest na nim właśnie wizerunek tegoż jegomościa i jakieś tam info o jego koronacji oraz nowennie o uwolnienie kościoła, tylko nie napisali od czego....
To działanie na podświadomość.
Król Polski jest nasz, my działamy w jego imieniu,
A wiec to my rozstrzygamy spory, my decydujemy o moralności, my mamy ostateczną rację.
Nie chą mieć premiera Polski, bo na premierze spoczywa odpowiedzialność, zaś kler za nic nie odpowiada, zajmuje się jedynie ceremoniami .
Brytyjska monarchia konstytucyjna , jako spajającą królestwo i stojąca ponad podziałami, praktycznie nigdy nie wygłasza swoich poglądów w kwestiach politycznych. I prawie nikt ich nie zna. Tradycja zabrania ich manifestowania.
Nasi reprezentanci Chrystusa Króla, robią coś przeciwnego do monarchii brytyjskiej,
Król, potrzebny jest im jedynie, by było się pod
kogo podpiąć i przerzucić odpowiedzialność za swój
egoizm.
Zabrałem rodzine w minioną niedziele na 12.00 do Łagiewnik
I była taka ewangelia odczytana przez siwego księdza :
Z Ewangelii na dziś: „Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: ‘Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać’. Na to rządca rzekł sam do siebie: ‘Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania’. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: ‘Ile jesteś winien mojemu panu?’. Ten odpowiedział: ‘Sto beczek oliwy’. On mu rzekł: ‘Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt’. Następnie pytał drugiego: ‘A ty ile jesteś winien?’. Ten odrzekł: ‘Sto korców pszenicy’. Mówi mu: ‘Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt’. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»” (Łk 16, 1-13).
Czekałem na jakieś przełożenie tej ewangelii na ludzki język, ksiądz za to opowiedział w kazaniu że miał bogatego znajomego, który dzisiaj jest bogaczem i ten bogacz zaprosił go na uroczystość do swojego domu. Siedział wśród bogatych i jeden z nich zapytał go, a ksiądz to musi być pisior.
Bo pisior to pewnie biedny, kontynuował kazanie.
I pomyślałem zaraz o przyjęciach u Rydzyka czy tam w tej „biedzie” się dobrze odnajdują.
A patrząc na siwiznę księdza pomyślałem, że kiedyś musiało być na odwrót, gdy ksiądz był już księdzem, a jego znajomy bogacz, robotnikiem w komunie.
Ponieważ nic z tej ewangelii nie zrozumiałem, poszukałem jej przełożenia :
Sprytny i kreatywny zarządca. W obu przypadkach umorzył naprawdę spore długi, w ówczesnej i dzisiejszej walucie, bo około 500 denarów – to wartość umorzonych 50 beczek oliwy lub 20 korców pszenicy. 1 denar to odpowiednik dnia pracy. Przemnóżmy zatem 500 dniówek razy 200 zł (22 zł. za godzinę). Umorzył zatem 100 tys. złotych. Dzięki temu, w razie zwolnienia z pracy, zyskiwał szansę na nową – wśród zamożnych ludzi, którym umorzył dług. Spryt też polegał na tym, że stawiał w trudnej sytuacji swojego pracodawcę, gdyby ten jednak go zwolnił. Wówczas nie byłby w oczach obdarowanych kimś wspaniałomyślnym, a zależało mu na dobrej opinii. Jezus przypomina nam, aby to nie pieniądz, ale Bóg był zawsze pierwszy w życiu człowieka. Pokazuje, że majątek, bogactwo na ziemi są nam dane tylko na chwilę, na czas życia, po to, aby nie były tylko dla nas, ale też po to, aby nimi się dzielić i służyć innym. Wskazuje, aby być kreatywnym i sprytnym w dzieleniu się wiarą jak ten „obrotny rządca” (oczywiście nie łamiąc jednocześnie przykazań, będąc wiernym w małych rzeczach).
Po tym przełożeniu na jezyk współczesny, dalej tej ewangelii nie rozumiem, a łączenie jej z przynależnością polityczną to chyba namawianie, aby umorzyć w przyszłości długi PiS przez następców rządzących po PiS. w nadziei że u tych nowych, obecnie rządzący załapią się na dobre stanowisko.
Niezwykle celna uwaga. Nie myślałam o tym w ten sposób, przyznaję.
Jak dla mnie ta ewangelia to pieśń pochwalna dla polityki socjalizmu w wydaniu PiSu. Jest kiepskim zarządcą. Nie ogarnia, powoduje straty. Byle utrzymać się na swojej pozycji (u władzy) zabierze temu, dzięki któremu ma w ogóle robotę (mandat społeczny) czyli swojemu pracodawcy (płacącemu podatki społeczeństwu), by zrobić się dobrym (oczywiście nie swoim kosztem) dla kogoś innego, na kim może zyskać i przy okazji by przyszantazowac swojego pracodawcę (społeczeństwo), by nie myślał, że tak łatwo będzie mu go zwolnić. W efekcie pracodawca, choć stratny podwójnie (bo zarządca nie wziął się za robotę i nie poprawił swoich wyników przecież, a dodatkowo jeszcze, poprzez umorzenie długów, przewalił kolejny majątek pracodawcy), nie ma za bardzo wyjścia i musi dalej trzymać na posadzie tego pasożyta, który teraz będzie jeszcze gorszym pracownikiem, bo się wycwanił i obrósł w piórka. Na dodatek pracodawca stał się mimowolnym sponsorem dla dłużników, którzy teraz zachęceni możliwością, mogą pozbyć się odruchów honoru i próbować skroić pracodawcę znowu, albo skroić kogoś innego. Dłużnicy pracodawcy zyskali dużo nie pracując na ten zysk, więc z wdzięczności wobec zarządcy nie dadzą zrobić mu krzywdy, pomimo iż wiedzą, jakim jest człowiekiem. Zarządca jest chroniony i w pewnych kręgach uchodzi nawet za bohatera a u pewnych warstw społecznych urasta przekonanie, że takie postępowanie jest prawidłowe, tylko dlatego, że pracodawca miał więcej pieniędzy niż dłużnicy. Nikomu nie przyjdzie do głowy pomyśleć, że może na te pieniądze ciężko pracował w czasie, gdy dłużnicy leżeli do góry jajami, ponieważ już w tym zarządcy głowa, aby z pracodawcy zrobić tego złego, który chciał go przecież wyrzucić na bruk. Może też przekonać dłużników, że padli ofiarą wyzysku, że pracodawca powinien im umorzyć cały dług skoro jest bogatszy i tym sposobem uczciwy, pracujący człowiek staje się wrogiem publicznym numer jeden większości społeczeństwa, a banda pasożytów bez żadnych kwalifikacji do zarządzania państwem zajmuje się wyłącznie zdobywaniem wdzięczności dłużników i napuszczaniem ich na tego, kto mógłby zagrozić jego pozycji.
To jest bilbord wyznawców ks. Natanka.
A co do "tegoż jegomościa" wydaje mi się, że nie jest to zbyt stosowne określenie.
Sześciany dziesięcinę płacić mają. ciemne czasy idom
MOZNA ZYC BLISKO BOGA bez kościoła.
Mógłbyś wyjaśnić co w nim niestosownego?
Pisząc "a co do "tegoż jegomościa"" miałem na myśli to co napisałaś o Chrystusie:
Najpierw ustal, co nazywasz kościołem? czy budynek, czy kler, czy wspólnotę wiernych, bo widzę, że...
Z ewangelii Jana: "Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę". Więc nie sądzę, żeby się utożsamiał z tym plakatem, więc i z jegomościem. Jezus w ziemskiej, ludzkiej koronie, to już samo w sobie jest profanacją. Nie można sprofanować już bardziej.
Tak się zastanawiam co byłoby gdyby Chrystus nie został ukrzyżowany jak długo by chodził po ziemii w jakim wieku by od nas odszedł.
Czy założyłby w miejsce apostołów kościół i jak by ten kościół. wyglądał dzisiaj.