Czujecie zapach choinki(sztuczna też pachnie), zapach smażonej/pieczonej ryby, dżingąłbelsowe ozdoby z zeszłego roku w zakurzonym kartonie, reklamówki ze sklepów z towarami niezbędnymi do przeżycia tych kilku dni, sympatyczne uśmiechy i życzliwości ukrywające prawdziwe oblicza. Mogę tak bez końca.
Czy święta nadal mają ten sam wymiar, czy pozostał już tylko marketing i napychanie brzuchów jedzeniem którego starczyło by dla nie jednej ubogiej rodziny, trzeba się tylko rozglądnąć, gdzieś dalej za czubek swojego nosa....
Może to ja widzę wszystko w krzywym zwierciadle, ale chyba nie, bo bardzo lubię ten świąteczny czas, kolędy..."puszczane" na Wadii, choinkę i całą świąteczną otoczkę.
Dlaczego lubię Święta !
Jeszcze tylko trzy dni i gwiazda Betlejemska rozświetli zaczarowaną noc Bożego Narodzenia. Nie mogę doczekać się tego czasu. Dobrze, że niecierpliwość oczekiwania mogę skrócić,
- zakupami:
- maku, rodzynek, orzechów, cukrów wszelakich, także tego, co przy pomocy drożdży się wytwarza, mąk, maseł, pachnideł, proszków, wędlin i mięsiwa, mleka, wód, soków, buraczków, chrzanu, cykorii, musztardy, suszonych śliwek i grzybków, jabłuszek, pomarańczy, cytryn, mandarynek, gruszek, winogron, soli, pieprzu, kawy, herbaty, czili, - czyli, wszystkiego co moje ręce wyrwie ze stawów! Dołożyć można jeszcze: ziemniaki i fasolę i etc., etc.!!!
- odkurzaniem,
- wytrzepywaniem książek (na dywan, lub na co tam, na czym stoję),
- trzepaniem chodników i dywanów (razem z kurzem z książek),
- wycieraniem kurzu z książkowych półek,
- i tego, do czego jeszcze sięga tylko wzrok, a musi za krótka ręka,
- omiataniem pajęczyn - długość ręki - zastąpipawi ogon,
- myciem wszystkiego co wisi na ścianach i sufitach a to:
lampy,
kinkiety,
talerze,
obrazy - jak za szybką,
ich ramy,
lustra,
flizy, czy kafelki, na jedno wychodzi,
- umyć to co leży i stoi:
- brązy i srebra,
- parapety,
- półki,
- lampy,
- świeczniki,
- lichtarze,
- a do jakiej kategorii zaliczyć okna i drzwi?
- wkręcaniem lub wykręcaniem śrubek, kołków, haczyków ze ścian - kolejność nieważna,
- wbijaniem gwózdków , ich wyciąganie,
- ucieranie maku, dosmakowywanie mas i nadzień do ciast, sałatek, kapusty z grochem, kutii,
- wylizywanie garnków po różnych specjałach do ciast,
- przestawianiem stołów i krzeseł,
- ustawianie choinki, ubieranie - nie da się pomylić kolejności, dyskretnie otworzyć drzwi Mikołajowi, by podrzucił prezenty.
Jeszcze tylko wbić się w gang, zapalić świece na stole, wyściskać, łamiąc się opłatkiem z bliższą i dalszą rodziną. Zjeść to, co na stole wigilijnym podano, wymyć gary, talerze i spodki, wybrać się na mroźną Pasterkę.
A potem już tylko ŚWIĘTA, ŚWIĘTA, ŚWIĘTA!!!
I TO JEST TO, CO TAK BARDZO LUBIĘ I CZEGO WAM ŻYCZĘ !!!
A w NOWYM ROKU doczekania w lepszym zdrowiu i kondycji niż w mijających dwunastu miesiącach,których to kolejnych - ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ?
Trzemeśnia 22 grudnia Roku Pańskiego 2009. Skoro Cygnus zacząłeś i niejako mnie ubiegłeś to masz za karę!
Święta w naszym domu nieodmiennie od lat kojarzą mi się z zapachem "wędzoneczki". Niestety powoli zanika tradycja robienia własnych przetworów mięsnych. Choć wędzenie jest jednym z najpopularniejszych sposobów przygotowania mięsa na świąteczny stół.
W dobie szerzącej się mody na wegetarianizm, zachęcanie do jedzenia mięsa może się wydawać niepopularne. Ale zdrowe mięso, bez żadnych konserwantów, bez dodatków chemicznych jest jak najbardziej żywnością ekologiczną i do tego jaką smaczną. Kto raz spróbował polskiej wędzoneczki i poznał jej zapach - będzie za nią już zawsze tęsknił.
Z przygotowaniem dobrej wędzonki jest trochę pracy. Wygląda to następująco:
Najpierw trzeba zamówić mięso u gospodarza (świnię) - najlepiej u sprawdzonego, który karmi zwierzęta naturalną paszą, bez dodatków chemii. Jeśli się kupuje tzw. żywcem trzeba jeszcze zamówić obróbkę masarską. Świnię trzeba osmalić, sparzyć i "rozebrać" mięso - czyli podzielić je na części. Do domu zabiera się już podzielone na dwie części tusze wieprzowe. Dla amatorów są nóżki, wątroba i głowa, z których tez można zrobić smakowitości takie jak domowa galareta, pasztet, salceson.
Domowa kaszanka - palce lizać !
Jeśli nie mamy znajomwego gospodarza, mięso kupujemy w sklepach masarskich, które na długo przed świętami przyjmują zamówinia na półtusze.
Ale przejdźmy do robienia wędzonki.
Wybieramy ładne kawałki mięsa, które chcemy uwędzić.
Sporządzamy solankę (ja to robię starym sposobem mojej babci):
Dodaję do wody tyle soli, aż zanurzone w niej surowe jajko wypłynie na wierzch.
Dodaję pieprz w ziarnach i listek laurowy. W takim roztworze mięso leży trzy, cztery dni - w zimnym pomieszczeniu oczywiście.
Po tym czasie wyjęte i osuszone porcje zawijam w specjalną siatkę kupowaną w pasmanterii albo też w sklepie mięsnym. (Dawniej moja mama używała do tego rajstop i sznurka :).
Po wstępnym przygotowaniu można zacząć przetwory wędzić.
Wędzenie trwa dwa, trzy dni i można pachnące specjały przynieść do domu. W moim rodzinnym domu nie wolno było ich próbować przed świętami ale przy apetytach moich domowników nie potrafię tej tradycji zachować.
Zdrowych, Spokonych, Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia Życzy Wam Wszystkim, Myśleniczanin007.
Skoro święta opierają się głównie na jedzeniu, to się pochwale, że szynkę akurat mam robioną. Skoro to czas oczyszczania duszy, dywanów, firanek, to można oczyścić chociaż trochę nasze ciała z konserwantów.
Sładam Wszystkim Najlepsze Rzyczenia Świateczne
Panu Burmiszczowi, Panu Senatorowi, Panu Posłowi, Wszystkim Panom i Paniom Prezesom i Radnym, Wydzialowi Promocji, Panu Stanisławowi z Gazety Myślenickiej, i wszystkim moim wielbicielom i kolegom z forum. Sładam też życzenia całej opozycji, nawet Panu Kielanowi i Panom z Sedna. Ruwnież rzycze pomyślności młodzierzy szatanistycznej z Myślenic. Mam nadzieję na opamiętanie we Święta i do przemyślenia przez świąteczną refleksję.
Panu Burmiszczowi specjalnie rzyczę dalszych sukcesów i kolejnych inwestycji i rzeby jak najdłurzej tak dobrzse nami rządził jak teraz.
I można by powiedzieć już po... Jakieś przemyślenia, refleksje, postanowienia na 2010 ...i przyszłe święta, np. nigdy nie będę jadł sernika przegryzał mandarynką, popijał kawą , a na deser po serniku nie zjem sałatki i szynki własnej roboty z chlebem ze środy*
*hipotetyczna sytuacja, wszelkie podobieństwo do zdarzeń autentycznych jest przypadkowe i nie zamierzone.
Ja wam moge zaproponować przepis na szynkę prosciutto, taką samą, jaką możecie kupić w dobrych sklepach z wędlinami i mięsem. Prosciutto jest bardzo drogie, ponieważ proces jego wytworzenia jest długotrwały i pracochłonny. Jednak wszelkie niedogodności zrekompensuje fantastyczny smak tej wyjątkowej szynki.
Do uzyskania doskonałego prosciutta potrzebna bedzie świeża szynka z kością, w całości. Najlepsza taka ważąca od 12 do 16 kg. Świeża czyli właśnie wycięta przez rzeźnika, nie ze sklepu, mrożona. Zamrażanie szynki powoduje retencje wody. Taka szynka szybko się zepsuje, nie nadaje sie do procesowania na prosciutto.
Jak już mamy świeżą szynkę musimy z niej wycisnąć całą krew, jest to bardzo ważny proces ponieważ krew zepsuje smak prosciutta. Szynke płuczemy w chłodnej wodzie i suszymy. Do przygotowania "oprawy" potrzebne nam będą; około 15-20 ząbków czosnku, kilogram soli morskiej (bardzo ważne! Zwykła sól nie nada prosciutto odpowiedniego smaku), suszone przyprawy- oregano 1/4 szklanki, papryka suszona, pieprz 1/4 szklanki, łyżka stołowa kminku, gałka muszkatałowa i goździki. Z goździkami i gałką muszkatałową ostrożnie, żeby ich intensywny aromat nie przeważył w prosciuttie. Jeżeli lubimy prosciutto ostrzejsze, możemy dodatkowo dodać suszone chili, około płaskiej łyżki stołowej. Ilości sa podane intuicyjnie, jak stosuje je sam, w zależnosci od wagi szynki czy indywidualnych upodobań smakowych, możecie je zmienić.
Czosnek rozgniatamy i rozcieramy, mieszając z lekko wilgotną mieloną solą morską i przyprawami i nacieramy tą miskturą szynkę. Na tym etapie NIE DODAJEMY PIEPRZU! Szczególną uwage zwracamy na dokładne "opatulenie" kości i jej okolicy naszą oprawą. Przenosimy naszą przygotowaną szynkę do zaciemnionego, chłodnego i w miarę suchego miejsca, spiżarka lub piwniczka nadają się do tego znakomicie. Kładziemy lekko uniesioną z jednej strony w celu umożliwienia sączenie się soków na płaskiej, wodoodpornej powierzchni. Ja używam do tego sporego, płaskiego kamienia. Leżakujemy naszą szynkę przez 3-4 dni. W międzyczasie usuwamy wypływające z niej soki, uważając przy tym aby nie zetrzeć naszej "oprawy" z mięsa.
Po 3-4 dniach, wkładamy naszą już podsuszoną szynke do kamionkowego naczynia, wysypanego na dnie solą morską i zasypujemy całą pozostałą solą aż przykryje całe mięso. Leżakujemy szynkęprzez 30 dni, przewracając ją co 10 dni i przesypując solą.
Po 30 dniach mięso jest już dobrze nasolone, wyciągamy je więc ze soli i otrząsając z jej nadmiaru, pozwalamy szynce leżeć w chłodnym suchym miejscu przez następne 10 dni.
Po 10 dniach płuczemy w 50/50 roztworze ciepłej wody i winnego octu, zwracając szczególna uwage na wypłukanie soli z okolicy kości. Suszymy mięso zostawiając je nieco wilgotne i nacieramy suto pieprzem, do momentu aż mięso nie bedzie widoczne. Sam stosuje połączenie pieprzu czarnego z białym, daje to bogatszy aromat niż stosowanie tylko czarnego pieprzu. Taki "płaszczyk" doskonale odstrasza muchy od suszącego sie mięsa, nadając mu w tym samym czasie doskonały smak. Szynke wiążemy i wieszamy w spiżarce lub piwniczce do podsuszenia. Sam wieszam szynki około 20 centymetrów nad dużą kuwetą wypełnioną piaskiem. Piasek reguluje proces suszenia, nie pozwalając wyschnąć miesu za szybko. Zostawiamy tak szynki na 5-8 miesięcy.
Po około 4 miesiącach na szynce pojawi sie pleśń. Bez obawy, jest to naturalny proces. Delikatnie zeskrobujemy nadmiar pleśni uważając żeby nie uszkodzić spleśniałej skórki.
Po 8 miesiącach nasze prosciutto jest gotowe! Sciągamy je i myjemy czerwonym winem, usuwając całą widoczną pleśń. Możemy je kroić i podawać do spożycia. Można też ustrzec się pleśni i przed powieszeniem opatulić szynkę w smalcu. Wydłóży to proces suszenia lecz prosciutto bedzie wtedy bardziej soczyste i solne.
Krojenie.
Stawiamy naszą szynkę na kości i kroimy wzdłóż ruchem w dół, zaczynając od zewnętrznej tnąc "do kości". Na pozostałej kości można ugotować pyszną zupę.
Polecam dwie metody krojenia prosciutta. Pierwsza klasyczna włoska "secco" polega na odkrojeniu żądanej ilości mięsa, po czym naszą szynkę wkładamy do szczelnego plastikowego worka do którego wkładamy kilka ćwiartek kwaśnego jabłka. Pozwala to utrzymać wilgoć wewnątrz mięsa, któe teraz nie jest chronione przez skórke, i wieszamy w piwniczce lub spiżarce. Przy każdym kolejnym krojeniu wymieniamy ćwiartki jabłek.
Druga metoda to skrojenie prosciutta w całości na cienkie plastry i porcje po zapakowaniu w woreczki próżniowe trzymać w lodówce.
Osobiście stosuje obie metody. Jednak preferuje secco, czyli metodę pierwszą. Trzymanie prosciutta w całości dlużej umożliwia mu dalsze suszenie i nabranie jeszcze mocniejszego aromatu i smaku. Moje prosciutta, bo staram się zrobić conajmniej dwa w każdym roku, "wiszą" nawet ponad rok przed pierwszym krojeniem! Prosciutto jest jak wino, im starsze tym lepsze. Jest to delikates o wspaniałym smaku i aromacie. Doskonały na zakąskę na przyjęciach jak również jako dodatek do czerwonego wina przy wykwintnej kolacji we dwoje ;) Proces jest długotrwały ale warto. Jest dużo taniej niż w sklepie, a smakuje znacznie lepiej.
Buon apetito!
Moja szynka nie była aż tak skomplikowana, a też była pyszna, nie żebym sie chwalił, ale była. Na jedną przepis podam, drugą robi zawodowiec od lat ten sam, ten wariant wymaga tylko gotowania, ale jak obchodzi się wcześniej z mięsem tego nie wiem.
Ogólnie to sporo pisania, ale napiszę, tylko nie dziś:)
Nie czuje klimaty tych świąt, podobno są ważniejsze od Bożego Narodzenia, ale nie mają tej oprawy, karpia(czy innego ościowca) choinki, kolęd, śniegu i ognia w kominku.
Czujecie zapach choinki(sztuczna też pachnie), zapach smażonej/pieczonej ryby, dżingąłbelsowe ozdoby z zeszłego roku w zakurzonym kartonie, reklamówki ze sklepów z towarami niezbędnymi do przeżycia tych kilku dni, sympatyczne uśmiechy i życzliwości ukrywające prawdziwe oblicza. Mogę tak bez końca.
Czy święta nadal mają ten sam wymiar, czy pozostał już tylko marketing i napychanie brzuchów jedzeniem którego starczyło by dla nie jednej ubogiej rodziny, trzeba się tylko rozglądnąć, gdzieś dalej za czubek swojego nosa....
Może to ja widzę wszystko w krzywym zwierciadle, ale chyba nie, bo bardzo lubię ten świąteczny czas, kolędy..."puszczane" na Wadii, choinkę i całą świąteczną otoczkę.
Dlaczego lubię Święta !
Jeszcze tylko trzy dni i gwiazda Betlejemska rozświetli zaczarowaną noc Bożego Narodzenia. Nie mogę doczekać się tego czasu. Dobrze, że niecierpliwość oczekiwania mogę skrócić,
- zakupami:
- maku, rodzynek, orzechów, cukrów wszelakich, także tego, co przy pomocy drożdży się wytwarza, mąk, maseł, pachnideł, proszków, wędlin i mięsiwa, mleka, wód, soków, buraczków, chrzanu, cykorii, musztardy, suszonych śliwek i grzybków, jabłuszek, pomarańczy, cytryn, mandarynek, gruszek, winogron, soli, pieprzu, kawy, herbaty, czili, - czyli, wszystkiego co moje ręce wyrwie ze stawów! Dołożyć można jeszcze: ziemniaki i fasolę i etc., etc.!!!
- odkurzaniem,
- wytrzepywaniem książek (na dywan, lub na co tam, na czym stoję),
- trzepaniem chodników i dywanów (razem z kurzem z książek),
- wycieraniem kurzu z książkowych półek,
- i tego, do czego jeszcze sięga tylko wzrok, a musi za krótka ręka,
- omiataniem pajęczyn - długość ręki - zastąpipawi ogon,
- myciem wszystkiego co wisi na ścianach i sufitach a to:
lampy,
kinkiety,
talerze,
obrazy - jak za szybką,
ich ramy,
lustra,
flizy, czy kafelki, na jedno wychodzi,
- umyć to co leży i stoi:
- brązy i srebra,
- parapety,
- półki,
- lampy,
- świeczniki,
- lichtarze,
- a do jakiej kategorii zaliczyć okna i drzwi?
- wkręcaniem lub wykręcaniem śrubek, kołków, haczyków ze ścian - kolejność nieważna,
- wbijaniem gwózdków , ich wyciąganie,
- ucieranie maku, dosmakowywanie mas i nadzień do ciast, sałatek, kapusty z grochem, kutii,
- wylizywanie garnków po różnych specjałach do ciast,
- przestawianiem stołów i krzeseł,
- ustawianie choinki, ubieranie - nie da się pomylić kolejności, dyskretnie otworzyć drzwi Mikołajowi, by podrzucił prezenty.
Jeszcze tylko wbić się w gang, zapalić świece na stole, wyściskać, łamiąc się opłatkiem z bliższą i dalszą rodziną. Zjeść to, co na stole wigilijnym podano, wymyć gary, talerze i spodki, wybrać się na mroźną Pasterkę.
A potem już tylko ŚWIĘTA, ŚWIĘTA, ŚWIĘTA!!!
I TO JEST TO, CO TAK BARDZO LUBIĘ I CZEGO WAM ŻYCZĘ !!!
A w NOWYM ROKU doczekania w lepszym zdrowiu i kondycji niż w mijających dwunastu miesiącach,których to kolejnych - ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ?
Trzemeśnia 22 grudnia Roku Pańskiego 2009.
Skoro Cygnus zacząłeś i niejako mnie ubiegłeś to masz za karę!
Święta w naszym domu nieodmiennie od lat kojarzą mi się z zapachem "wędzoneczki". Niestety powoli zanika tradycja robienia własnych przetworów mięsnych. Choć wędzenie jest jednym z najpopularniejszych sposobów przygotowania mięsa na świąteczny stół.
W dobie szerzącej się mody na wegetarianizm, zachęcanie do jedzenia mięsa może się wydawać niepopularne. Ale zdrowe mięso, bez żadnych konserwantów, bez dodatków chemicznych jest jak najbardziej żywnością ekologiczną i do tego jaką smaczną. Kto raz spróbował polskiej wędzoneczki i poznał jej zapach - będzie za nią już zawsze tęsknił.
Z przygotowaniem dobrej wędzonki jest trochę pracy. Wygląda to następująco:
Najpierw trzeba zamówić mięso u gospodarza (świnię) - najlepiej u sprawdzonego, który karmi zwierzęta naturalną paszą, bez dodatków chemii. Jeśli się kupuje tzw. żywcem trzeba jeszcze zamówić obróbkę masarską. Świnię trzeba osmalić, sparzyć i "rozebrać" mięso - czyli podzielić je na części. Do domu zabiera się już podzielone na dwie części tusze wieprzowe. Dla amatorów są nóżki, wątroba i głowa, z których tez można zrobić smakowitości takie jak domowa galareta, pasztet, salceson.
Domowa kaszanka - palce lizać !
Jeśli nie mamy znajomwego gospodarza, mięso kupujemy w sklepach masarskich, które na długo przed świętami przyjmują zamówinia na półtusze.
Ale przejdźmy do robienia wędzonki.
Wybieramy ładne kawałki mięsa, które chcemy uwędzić.
Sporządzamy solankę (ja to robię starym sposobem mojej babci):
Dodaję do wody tyle soli, aż zanurzone w niej surowe jajko wypłynie na wierzch.
Dodaję pieprz w ziarnach i listek laurowy. W takim roztworze mięso leży trzy, cztery dni - w zimnym pomieszczeniu oczywiście.
Po tym czasie wyjęte i osuszone porcje zawijam w specjalną siatkę kupowaną w pasmanterii albo też w sklepie mięsnym. (Dawniej moja mama używała do tego rajstop i sznurka :).
Po wstępnym przygotowaniu można zacząć przetwory wędzić.
Wędzenie trwa dwa, trzy dni i można pachnące specjały przynieść do domu. W moim rodzinnym domu nie wolno było ich próbować przed świętami ale przy apetytach moich domowników nie potrafię tej tradycji zachować.
Zdrowych, Spokonych, Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia Życzy Wam Wszystkim, Myśleniczanin007.
A jajo rozbiłeś przed utopieniem? ;) :)
Skoro święta opierają się głównie na jedzeniu, to się pochwale, że szynkę akurat mam robioną. Skoro to czas oczyszczania duszy, dywanów, firanek, to można oczyścić chociaż trochę nasze ciała z konserwantów.
Parafrazując, dziś prawdziwych szynek już nie ma.
No chyba, że u Ciebie - smacznego!
Nie no u mnie jest najprawdziwsza, to zwierze jeszcze kilka dni temu biegało sobie(tam gdzieś), bo o szynkę Ci chodzi, prawda Ad.
Sładam Wszystkim Najlepsze Rzyczenia Świateczne
Panu Burmiszczowi, Panu Senatorowi, Panu Posłowi, Wszystkim Panom i Paniom Prezesom i Radnym, Wydzialowi Promocji, Panu Stanisławowi z Gazety Myślenickiej, i wszystkim moim wielbicielom i kolegom z forum. Sładam też życzenia całej opozycji, nawet Panu Kielanowi i Panom z Sedna. Ruwnież rzycze pomyślności młodzierzy szatanistycznej z Myślenic. Mam nadzieję na opamiętanie we Święta i do przemyślenia przez świąteczną refleksję.
Panu Burmiszczowi specjalnie rzyczę dalszych sukcesów i kolejnych inwestycji i rzeby jak najdłurzej tak dobrzse nami rządził jak teraz.
pozdrawiam
Zdzichó
Ej Zdzichó, Zdzichó! Nawet w tym dniu nie odpuścisz?
I można by powiedzieć już po... Jakieś przemyślenia, refleksje, postanowienia na 2010 ...i przyszłe święta, np. nigdy nie będę jadł sernika przegryzał mandarynką, popijał kawą , a na deser po serniku nie zjem sałatki i szynki własnej roboty z chlebem ze środy*
*hipotetyczna sytuacja, wszelkie podobieństwo do zdarzeń autentycznych jest przypadkowe i nie zamierzone.
cygnus podaj przepis na szynkę bo tego co można kupić w sklepach na dłuższą metę to jeść się nie da.
Się spytam;) I napisze.
Jestem prawie gotów, dużo pisania więc napisze później lub jutro.
Ja wam moge zaproponować przepis na szynkę prosciutto, taką samą, jaką możecie kupić w dobrych sklepach z wędlinami i mięsem. Prosciutto jest bardzo drogie, ponieważ proces jego wytworzenia jest długotrwały i pracochłonny. Jednak wszelkie niedogodności zrekompensuje fantastyczny smak tej wyjątkowej szynki.
Do uzyskania doskonałego prosciutta potrzebna bedzie świeża szynka z kością, w całości. Najlepsza taka ważąca od 12 do 16 kg. Świeża czyli właśnie wycięta przez rzeźnika, nie ze sklepu, mrożona. Zamrażanie szynki powoduje retencje wody. Taka szynka szybko się zepsuje, nie nadaje sie do procesowania na prosciutto.
Jak już mamy świeżą szynkę musimy z niej wycisnąć całą krew, jest to bardzo ważny proces ponieważ krew zepsuje smak prosciutta. Szynke płuczemy w chłodnej wodzie i suszymy. Do przygotowania "oprawy" potrzebne nam będą; około 15-20 ząbków czosnku, kilogram soli morskiej (bardzo ważne! Zwykła sól nie nada prosciutto odpowiedniego smaku), suszone przyprawy- oregano 1/4 szklanki, papryka suszona, pieprz 1/4 szklanki, łyżka stołowa kminku, gałka muszkatałowa i goździki. Z goździkami i gałką muszkatałową ostrożnie, żeby ich intensywny aromat nie przeważył w prosciuttie. Jeżeli lubimy prosciutto ostrzejsze, możemy dodatkowo dodać suszone chili, około płaskiej łyżki stołowej. Ilości sa podane intuicyjnie, jak stosuje je sam, w zależnosci od wagi szynki czy indywidualnych upodobań smakowych, możecie je zmienić.
Czosnek rozgniatamy i rozcieramy, mieszając z lekko wilgotną mieloną solą morską i przyprawami i nacieramy tą miskturą szynkę. Na tym etapie NIE DODAJEMY PIEPRZU! Szczególną uwage zwracamy na dokładne "opatulenie" kości i jej okolicy naszą oprawą. Przenosimy naszą przygotowaną szynkę do zaciemnionego, chłodnego i w miarę suchego miejsca, spiżarka lub piwniczka nadają się do tego znakomicie. Kładziemy lekko uniesioną z jednej strony w celu umożliwienia sączenie się soków na płaskiej, wodoodpornej powierzchni. Ja używam do tego sporego, płaskiego kamienia. Leżakujemy naszą szynkę przez 3-4 dni. W międzyczasie usuwamy wypływające z niej soki, uważając przy tym aby nie zetrzeć naszej "oprawy" z mięsa.
Po 3-4 dniach, wkładamy naszą już podsuszoną szynke do kamionkowego naczynia, wysypanego na dnie solą morską i zasypujemy całą pozostałą solą aż przykryje całe mięso. Leżakujemy szynkęprzez 30 dni, przewracając ją co 10 dni i przesypując solą.
Po 30 dniach mięso jest już dobrze nasolone, wyciągamy je więc ze soli i otrząsając z jej nadmiaru, pozwalamy szynce leżeć w chłodnym suchym miejscu przez następne 10 dni.
Po 10 dniach płuczemy w 50/50 roztworze ciepłej wody i winnego octu, zwracając szczególna uwage na wypłukanie soli z okolicy kości. Suszymy mięso zostawiając je nieco wilgotne i nacieramy suto pieprzem, do momentu aż mięso nie bedzie widoczne. Sam stosuje połączenie pieprzu czarnego z białym, daje to bogatszy aromat niż stosowanie tylko czarnego pieprzu. Taki "płaszczyk" doskonale odstrasza muchy od suszącego sie mięsa, nadając mu w tym samym czasie doskonały smak. Szynke wiążemy i wieszamy w spiżarce lub piwniczce do podsuszenia. Sam wieszam szynki około 20 centymetrów nad dużą kuwetą wypełnioną piaskiem. Piasek reguluje proces suszenia, nie pozwalając wyschnąć miesu za szybko. Zostawiamy tak szynki na 5-8 miesięcy.
Po około 4 miesiącach na szynce pojawi sie pleśń. Bez obawy, jest to naturalny proces. Delikatnie zeskrobujemy nadmiar pleśni uważając żeby nie uszkodzić spleśniałej skórki.
Po 8 miesiącach nasze prosciutto jest gotowe! Sciągamy je i myjemy czerwonym winem, usuwając całą widoczną pleśń. Możemy je kroić i podawać do spożycia. Można też ustrzec się pleśni i przed powieszeniem opatulić szynkę w smalcu. Wydłóży to proces suszenia lecz prosciutto bedzie wtedy bardziej soczyste i solne.
Krojenie.
Stawiamy naszą szynkę na kości i kroimy wzdłóż ruchem w dół, zaczynając od zewnętrznej tnąc "do kości". Na pozostałej kości można ugotować pyszną zupę.
Polecam dwie metody krojenia prosciutta. Pierwsza klasyczna włoska "secco" polega na odkrojeniu żądanej ilości mięsa, po czym naszą szynkę wkładamy do szczelnego plastikowego worka do którego wkładamy kilka ćwiartek kwaśnego jabłka. Pozwala to utrzymać wilgoć wewnątrz mięsa, któe teraz nie jest chronione przez skórke, i wieszamy w piwniczce lub spiżarce. Przy każdym kolejnym krojeniu wymieniamy ćwiartki jabłek.
Druga metoda to skrojenie prosciutta w całości na cienkie plastry i porcje po zapakowaniu w woreczki próżniowe trzymać w lodówce.
Osobiście stosuje obie metody. Jednak preferuje secco, czyli metodę pierwszą. Trzymanie prosciutta w całości dlużej umożliwia mu dalsze suszenie i nabranie jeszcze mocniejszego aromatu i smaku. Moje prosciutta, bo staram się zrobić conajmniej dwa w każdym roku, "wiszą" nawet ponad rok przed pierwszym krojeniem! Prosciutto jest jak wino, im starsze tym lepsze. Jest to delikates o wspaniałym smaku i aromacie. Doskonały na zakąskę na przyjęciach jak również jako dodatek do czerwonego wina przy wykwintnej kolacji we dwoje ;) Proces jest długotrwały ale warto. Jest dużo taniej niż w sklepie, a smakuje znacznie lepiej.
Buon apetito!
Moja szynka nie była aż tak skomplikowana, a też była pyszna, nie żebym sie chwalił, ale była. Na jedną przepis podam, drugą robi zawodowiec od lat ten sam, ten wariant wymaga tylko gotowania, ale jak obchodzi się wcześniej z mięsem tego nie wiem.
Ogólnie to sporo pisania, ale napiszę, tylko nie dziś:)
Bo już idą następne święta może na te Cygnus zdążysz podać przepis. Prosciutto jadłam we Włoszech ale to dla smakoszy mnie osobiście nie smakowało.
:) zapomniałem że miałem napisać, ale obiecuje ze napisze, może jutro.
Obiecanki cacanki a ........
Wiem wiem, cieżko mi sie za to zabrać, tam jest tyle pisania:( Po cholere napisałem że napisze jutro:( Taki głupi jak bede , to jeszcze nie byłem.
Dobra mona, napisze na dniach. OK.
Czy mam za słowo.
Poprawnie byłoby tekst umieścić w cudzysłów, lubo napisać: "czy mam" trzymać? :P
[quote=mon-max]Czy mam za słowo. [/quote]
Przepraszam za błędy. Korekta. Trzymam za słowo.
Nawet jak nie podam przepisu przed świętami, to po świętach przeciez też cos trzeba jeść. Bo jakoś nie moge sie zabrać za przepisywanie z kartki:(
Po świętach będzie lepiej smakowało:)
Nie czuje klimaty tych świąt, podobno są ważniejsze od Bożego Narodzenia, ale nie mają tej oprawy, karpia(czy innego ościowca) choinki, kolęd, śniegu i ognia w kominku.