Drogi Lakukaraczio jeśli chcesz pisać o problemach złego traktowania zwierząt w ubojni, to załóż proszę osobny temat na forum.
Ps. Z góry założyłeś z czego składa się moja dieta więc wyjaśniam: od dawana nie jadam trzody hodowlanej i nigdy w życiu nie jadłam dziczyzny.
Przepraszam za OT.
Co do wilków - nie wiem dlaczego sa zagrożone wyginięciem. Nie wiem czy chodzi sie w futrach z wilczej skóry skoro ich populacja tak znika. Tłumaczenie że człowiek zajmuje ich naturalne środowisko nie jest do końca dla mnie wystarczające gdyż człowiek zajmuje także środowisko wspominanych wcześniej dzików a tych akurat wciąż jest w brud. Niegdys zabijano wilki z powodów w pewnym sensie kulturowych utożsamiając je ze złem itd. A dzisiaj? Nie wiem dlaczego kłusownicy strzelaja do wilków i łapią je w sidła.
[quote=Mysleniczanin007] Napiszę tak, część forumowiczów nie znających tematu nie powinno zabierać głosu w dyskusji o której nie ma pojęcia o czym mowa. "Pewne rzeczy trzeba robić" - takim samym hasłem kierowali się liderzy Schutzstaffel - Heirich Himmler i Reinhard Heydrich. Dla nich "pewna ilość rodzaju ludzkiego" też była problemem. Naturalna selekcja? Czy atut "silniejszego w stadzie"?
Niestety różnica pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem jest taka że zwierze zabija wyłącznie z głodu, człowiek natomiast zabija z różnych innych pobudek.
Jesteśmy dominującym drapieżnikiem nie tylko dla zwierząt ale także dla siebie nawzajem. Jednak jak to pokazuje historia Niebieskiej Planety na której żyjemy, natura potrafi sobie radzić z praed tor rex.
Kwestia tylko czy nie wytłuczemy się wcześniej sami. [/quote]
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną (Dz.U. z 2004 r. Nr 220, poz. 2237), wilk jest w Polsce gatunkiem ściśle chronionym, wymagającym ochrony czynnej.
Zacytuję jeszcze fragment z Wikipedii: "Wcześniej, po II wojnie światowej wilki były tępione – od 1955 za zabicie wilka lub zabranie szczenięcia z nory wypłacano premie, wyłączono je ze spisu zwierząt łownych. Działania te doprowadziły do obniżenia liczebności populacji do około 100 osobników w 1973 roku."
"Obecnie zakazane są jakiekolwiek polowania na wilki, wilk został wykreślony z listy gatunków łownych. Dopuszczalne są jedynie odstrzały osobników niebezpiecznych lub atakujących stada, w oparciu o zgodę Ministra (na wniosek Konserwatora Przyrody). Za szkody poczynione przez wilki odpowiada Skarb Państwa."
Z powyższych cytatów wynika, że jeśli pozwolić człowiekowi na zabijanie, to wytępi wszystko, co się rusza i to w krótkim czasie.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego człowiek zabija jest prosta: dla trofeum, podbudowania własnego ego, leczenia kompleksów, dobrej zabawy, nowych znajomych, poczucia "adrenaliny", chęci zysku.
Na strony związków łowieckich nie wchodzę, na fora myśliwskie również nie. Każdemu myśliwemu wbiłabym strzelbę w jego d.... bez skrupułów! Niech choć raz poczuje jaki ból zadaje niewinnym zwierzętom. Bo inaczej, jak znęcaniem się, myślistwa nazwać nie można.
Dlaczego zatem nie zabijamy pingwinów? Dlaczego wiewiórkom nie grozi wyginięcie? Dlaczego gołebi jest tyle i wszędzie zostawiaja odchody? A wilki znikają. Przecież wilków sie nie je! Sama chęć zabijania nie jest wyjasnieniem. Dlaczego w okolicznych lasach nie ma wilków a dzików i lisów jest jak mrówków? Co niby sprawia że wilk jest cennym łupem dla człowieka?
1. Zabijamy pingwiny, niektóre już są na czerwonej liście.
2. Z wiewiórki ani futra, ani mięsa. Poza tym ciężko trafić do tego ruchliwego zwierzątka.
3. Gołębie są atrakcją turystyczną wielu miast, a ich naturalni wrogowie - ptaki drapieżne, w miastach nie mają zbyt wielu dogodnych miejsc gniazdowania.
Skąd wiesz, że mięsa wilka się nie je? Kiedy ostatnio widziałeś w lesie lisa lub dzika? I skąd wiesz, że w okolicznym lesie nie ma wilków?
Żeby odpowiedzieć na ostatnie pytanie zacytuję Ryszarda Kulika z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot:
"Wilk jest jakimś wyrzutem sumienia dla myśliwego. Poluje wyłącznie na osobniki słabe, młode lub chore i w ten sposób dba o wysoką jakość gatunku. Jelenie i sarny naprawdę wiele zawdzięczają wilkom. Myśliwy postępuje zupełnie inaczej: nastawia się na trofeum, co oznacza chęć zabicia najbardziej dorodnego okazu zwierzęcia. W ten sposób przyczynia się do degeneracji populacji, o którą ma dbać. Podobnie jest z dokarmianiem zwierzyny w czasie zimy. Gdyby myśliwi rzeczywiście byli zainteresowani równowagą ekosystemu, to pozwoliliby naturalnym czynnikom, takim jak surowa zima, eliminować osobniki słabe. Zamiast tego dokarmia się je po to, by ostatecznie zabić własną ręką."
Wilk to samiec alfa. Kieruje swoim stadem, ma siłę, odwagę, wytrwałość, spryt i mądrość. Zawzięcie walczy o swoje terytorium. Świetnie radzi sobie w trudnych warunkach. Jest w pełni poddany cyklom natury. Jestem przekonana, że niektórzy mężczyźni mogą odczuwać potrzebę zniszczenia go, by poczuć się takim właśnie samcem alfa – silnym i niezależnym. Mieć poczucie, że nie mają lepszych od siebie i w pełni kontrolują sytuację panując nad słabszymi. Mogą w ten sposób zaprzeczać własnej słabości i śmiertelności. W puszczy, w lesie nie mamy takiej kontroli jak w swoim domu, w firmie czy na swoim podwórku. W lesie musimy być pokorni wobec praw natury, zaakceptować jej cykliczność. A cykliczność w naturze wiąże się z przemijaniem i ze śmiercią, która konfrontuje nas z tym, że my też kiedyś umrzemy. Tego mężczyźni nie chcą zaakceptować (niektóre kobiety również ale podejmują zwykle inne działania). Takie informacje najlepiej wyrzucić ze swojej świadomości. Lepiej samemu zabijać i poczuć się bogiem, który panuje nad sytuacją. To wyzwala adrenalinę, bardzo dużo adrenaliny...
Zacytuję książkę "Farba znaczy krew"
"(...)Odnoszę wrażenie, że dla wielu mężczyzn polowanie jest próbą poprawiania męskiego samopoczucia.
Zabijanie, za pomocą symbolicznego penisa, czyli strzelby, potężnych, niezależnych, wiodących swoje haremy, zwierzęcych samców musi dawać podświadome poczucie satysfakcji. Z pewnością reperuje wrażliwe i zagrożone męskie ego.
Paradoks polega na tym, że do niedawna zagrożone męskie ego reperowało się i sprawdzało w próbach wymagających odwagi i sprawności. Niegdyś, szczególnie przed wynalezieniem broni palnej, także polowanie tego wymagało.
To, co się teraz nazywa polowaniem, zaczyna coraz bardziej przypominać rozstrzeliwanie bezbronnych cywilów. Widziałem ambony myśliwskie przypominające luksusowe domki campingowe umieszczone na palach. Jest wygodne miejsce do spania, chemiczne WC, elektryczne ogrzewanie, mała kuchenka, półeczki, szafeczki, miejsce na barek. Brakuje tylko telewizora, ale przecież może być przenośny gdyby myśliwy nudził się zbyt długim oczekiwaniem na dobry strzał przez którąś z wygodnie ulokowanych strzelnic. Czemu innemu niż czerpaniu perwersyjnej przyjemności z zabijania, taki rodzaj „polowania” może służyć? Jaką wartość ma zdobyte w ten lub podobny sposób myśliwskie trofeum? Ile są warci mężczyźni polujący w sposób pozbawiony jakiegokolwiek ryzyka i niedający żadnych szans zwierzęciu?(...)"
Źródło: http://www.wege-swieta.wegetarianie.pl/Reviews-index-req-showcontent-id-29.html
[quote=Luna] [...] W puszczy, w lesie nie mamy takiej kontroli jak w swoim domu, w firmie czy na swoim podwórku. W lesie musimy być pokorni wobec praw natury, zaakceptować jej cykliczność. A cykliczność w naturze wiąże się z przemijaniem i ze śmiercią, która konfrontuje nas z tym, że my też kiedyś umrzemy. [...][/quote]
Dlatego boją sie zostać w lesie bez strzelby. Mogło by się okazać że bez technologii człowiek jest bezbronny a "zły" wilk zjadłby słabą jednostkę. Dla niego jesteśmy takim samym daniem jak chory jeleń czy młoda sarna :D
[quote]
Zacytuję książkę "Farba znaczy krew"
"(...)Odnoszę wrażenie, że dla wielu mężczyzn polowanie jest próbą poprawiania męskiego samopoczucia.
Zabijanie, za pomocą symbolicznego penisa, czyli strzelby, potężnych, niezależnych, wiodących swoje haremy, zwierzęcych samców musi dawać podświadome poczucie satysfakcji. Z pewnością reperuje wrażliwe i zagrożone męskie ego.
Paradoks polega na tym, że do niedawna zagrożone męskie ego reperowało się i sprawdzało w próbach wymagających odwagi i sprawności. Niegdyś, szczególnie przed wynalezieniem broni palnej, także polowanie tego wymagało.
To, co się teraz nazywa polowaniem, zaczyna coraz bardziej przypominać rozstrzeliwanie bezbronnych cywilów. Widziałem ambony myśliwskie przypominające luksusowe domki campingowe umieszczone na palach. Jest wygodne miejsce do spania, chemiczne WC, elektryczne ogrzewanie, mała kuchenka, półeczki, szafeczki, miejsce na barek. Brakuje tylko telewizora, ale przecież może być przenośny gdyby myśliwy nudził się zbyt długim oczekiwaniem na dobry strzał przez którąś z wygodnie ulokowanych strzelnic. Czemu innemu niż czerpaniu perwersyjnej przyjemności z zabijania, taki rodzaj „polowania” może służyć? Jaką wartość ma zdobyte w ten lub podobny sposób myśliwskie trofeum? Ile są warci mężczyźni polujący w sposób pozbawiony jakiegokolwiek ryzyka i niedający żadnych szans zwierzęciu?(...)"
Źródło: http://www.wege-swieta.wegetarianie.pl/Reviews-index-req-showcontent-id-29.html [/quote]
Drogi Mysleniczaninie007 czasami rozumiemy się bez słów:)
Szanowny Bandyto, temat jest tak rozległy, że mogłabym napisać pracę doktorską o wilku i jego wpływie na kulturę i psychikę człowieka. A przecież to właśnie ma wpływ na nasze przekonania i postawę wobec tego intrygującego zwierzęcia. Wilk jest fascynującym zwierzęciem i ludzie żyjący blisko natury też są fascynujący np. Indianie. Oni szanowali wilki i szanowali przyrodę. Żyli w jedności z nią. Wilki i inne zwierzęta były ich duchami opiekuńczymi, totemicznymi. A co zrobił biały człowiek? Zniszczył Indian i wilki. Tych, którzy nie dali się zabić lub podporządkować pozamykano w rezerwatach. Oto do czego prowadzi brak pokory i szacunku dla natury. Tutaj nawiążę do segregacji, o której pisał wcześniej Mysleniczanin. Prawda jest taka, iż w obliczu natury jesteśmy równi z innymi ludźmi i wilkami. Wszyscy mamy takie samo prawo do życia. Nie istnieją nadludzie - chyba że w czyjejś chorej głowie.
"(...)Wilk w języku Dakotów (Siuksów) brzmi Sunkma’nitu Tanka – nauczyciel, ten, który
odnajduje i wskazuje odpowiednią drogę. Wilk to urodzony wędrowiec, odkrywca nowych
ścieżek, przemierza świat i przynosi do swojego plemienia nowe nauki, dzieli się mocą
Wyczuwa niebezpieczeństwo na duże odległości. Tworzy wierny związek z partnerką. Jest
lojalny i wierny. Mimo, że jest silnie powiązany z rodziną, wykazuje też skłonności do życia
w samotności. Ma wyczulone zmysły, a szczególną moc daje mu Księżyc, symbolizujący
energię i zdolności parapsychiczne. Wilk obdarzony jest intuicją, pomaga ujawnić się
wewnętrznym umiejętnościom człowieka. Uczy że należy dzielić się z innymi (Nelson 2000,
Sams i Carson 2002).(...)
Wraz z rozwojem chrześcijaństwa zmienił się stosunek człowieka do zwierząt. Wilk
stał się symbolem wszelkich negatywnych cech, takich jak chciwość rozpusta i przebiegłość.
W przypowieściach i baśniach wilk utożsamiał zło. Do dzisiejszych czasów przetrwały bajki
o Czerwonym Kapturku, Trzech małych świnkach, ich przesłanie miało ogromny wpływ na
postrzeganie wilków przez wiele pokoleń."
Źródło: http://www.wspolistnienie.eco.pl/artykuly/wilki%20i%20ludzie.pdf
Luno
Indianie żyli w zgodzie z naturą i wilkami bo niestety nie zrobili kroku w do przodu jak biali i to my do nich dopłynęliśmy a nie oni do nas. Wilkiem jak niemal każdym innym zwierzęciem można się ślepo zafascynować i doszukiwać się w nim cech które by się chciało widzieć na co dzień. Ja zaobserwowałem ostatnio w moim karmniku jak wspaniale sikorki informują się o dosypaniu żarcia i jakie w ogóle to wspaniałe ptaki:)
Na marginesie dodam, że dziczyzna jest najlepszym obok baraniny rodzajem mięsa choćby z tego powodu, że nie jest faszerowana tym całym dziadostwem co zwierzęta hodowlane. Powiem Ci że jeżeli wilków nie ma to powinni je zastąpić myśliwi a ktoś to smaczne mięsiwo zjeść też powinien...
Indianie żyli tak wspaniale w harmonii na natura, że wykończyła ich woda ognista której notabene nikt im na siłe do gardeł nie wlewał a zanim blade twarze pokonały indian ich prymitywną słabościa ci sami indianie skalpowali sie i mordowali dla trofea jakim było kolejne piórko na głowie. Biali nie zrobili nic czego nie robili sobie indianie nawzajem. Zanim biali dotarli do Ameryki zniknęło z powierzchni ziemi nie jedno plemie wykarczowane w pień przez swoich krwiożerczych pobratymców.
Wracając jednak do tematu - ciekawe porównanie: zabijanie wilków ze strzelby-penisa aby udowodnić swoja dominację:) Muszę przemyśleć taki tok rozumowania hehe:)
Wyidealizowałaś sobie te wilki tak jak inni pieski albo kotki. Jak Twoim zdaniem są takie wspaniałe to dlaczego nie pójdziesz w ślady tego gościa z linku powyżej. Było by was już dwoje i na pewno mielibyście większe szanse na przetrwanie :) oraz na to by świat o was usłyszał...
pozdr.
Zawsze możemy znaleźć kogoś, kto w przeciwieństwie do nas jest zły. Może to być sąsiad, mąż, żona, dziecko, kolega, ktoś o innym kolorze skóry, ktoś przynależący do innej religii itp. ale może to być także zwierzę. Lepiej odwrócić uwagę od siebie i skupić się na zewnętrznym obiekcie zła... Na „złego wilka” możemy projektować własne agresywne popędy, których w sobie nie akceptujemy.
„Najogólniej rzecz biorąc nasza psychika składa się, jak powiedziałby Carl Gustav Jung, z persony, czyli tej części, z która się identyfikujemy, którą lubimy i którą pokazujemy na zewnątrz oraz z cienia, czyli tego, co pierwotne, biologiczne, nieokiełznane i dzikie. Identyfikacja z personą zawsze prowadzi do pojawienia się cienia, którego się wstydzimy, próbujemy go wypierać, walczyć z nim czy ostatecznie po prostu nie identyfikujemy się z nim. Walka z własnym cieniem nie tylko odbywa się wewnątrz nas, ale też na zewnątrz. Personifikacją naszego cienia są m.in. drapieżniki, w tym wilk, a ostatecznie cała dzika przyroda. Przypisując im określone atrybuty, np. krwiożerczość, agresywność, itd., a następnie walcząc z nimi, co często przybierało rozmiary eksterminacji, tak naprawdę walczymy z częścią siebie, której nie akceptujemy. Oczywiście, zawsze też boimy się tego, z czym walczymy, a im większe napięcie w tej wojnie, tym większy lęk. Podsumowując, nasz lęk przed wilkami i dziką przyrodą oraz walka z tym, co dzikie, są tylko zewnętrzną manifestacją stosunku do samego siebie, do naszej własnej dzikiej natury, którą za wszelką cenę chcemy ucywilizować.
dr Ryszard Kulik z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego”
Źródło: http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2138,article,2790
Wilki szybko się przemieszczają, tak, że już ich tam nie ma, gdzie były widziane. Poza tym sylwestrowe petardy wypłoszyły je w bardziej ustronne i oddalone od ludzkich osad tereny.
[quote=Mysleniczanin007] Dziwne jest że w regionach nietkniętych ludzką stopą jakoś natura "reguluje" się sama. [/quote]
W Polsce już nigdzie natura nie "reguluje się sama" - nawet park narodowy jest formą "regulowania"...
Hodowla otwarta - łowiectwo - posługuje się nie tylko odstrzałem jako formą "regulowania". Reintrodukuje (z powodzeniem) gatunki niegdyś zagrożone - bóbr, żubr. Szczepi (drapieżniki) - w Indiach do 30 min na wściekliznę umiera człowiek - a w Polsce? Chroni areały rolne -grodzenie, odstraszanie (a i tak szkody wyrządzone w rolnictwie przez zwierzę dziką rocznie wyceniane są na 50 mln zł.). Większym barbarzyństwem dla środowiska jest wg mnie zakładanie tysięcy hektarów pół - monokultur kukurydzy, które skutecznie wyciągają z lasów na łatwy żer zwierzynę. Nieograniczona baza żerowa naszpikowana pestycydami to niekontrolowany rozród, zaburzenie struktury wiekowej i płciowej. Kto ma nad tym choć próbować zapanować?
Daruję sobie takie wartości w łowiectwie jak trofeistyka,tradycja czy ekologiczna dziczyzna - bo doskonale wiem, że to zawsze najsłabsze argumenty w dyskusjach z przeciwnikami łowiectwa.
PS. Zeby nie było że nie w temacie - moim zdaniem populacja wilka w Polsce, w dużej mierze dzięki działaniom PZŁ, nie jest już zagrożona. Oficjalna liczba ok 700 szt., zdaniem znanych mi specjalistów z PZŁ w tym temacie, jest bardzo ostrożna (niedoszacowana).
Co do pana Zenona Kuczyńskiego...Ten człowiek upolował około 1000 sztuk zwierzyny a gdy poczuł się zmęczony (a może raczej znudzony) postanowił napisać wspomnienia. I to się teraz kupuje! Przepis prosty - pokazać mroczną stronę łowiectwa, zanurzyć ją w sosie psychologiczno-filozoficznym, pograć trochę na ludzkich emocjach. To kupią wszyscy - myśliwi z ciekawości, przeciwnicy, zieloni, anarchiści, pacyfiści by utwierdzić się w przekonaniu, do łowiectwa dorabiana jest pusta ideologia, media bo to temat modny, na fali itd. Książkę przeczytałem. Nie jest obiektywna bo i taką nie miała być. Do mnie nie trafia. Jednego czego mogę pogratulować autorowi to głowy to interesów bo czuję, że czas jej największej popularności jeszcze przed nami.
"Niestety, nie udało się uratować życia mężczyźnie.
Opinia lekarza i ustalenia policjantów pozwoliły z całą pewnością wykluczyć udział osób trzecich w zdarzeniu. Prawdopodobną przyczyną zgonu 54-latka było nagłe zatrzymanie krążenia."
"Niestety"? Jednego mordercę mniej. Wygląda to jak palec Boży. Szkoda tylko, że dzieciak będzie miał traumę do końca życia, ale myśliwym nie zostanie.
Nie masz prawa tak oceniać człowieka. Może każdego dnia swego 54-letniego życia (nie licząc polowań) robił więcej dobrego niż Ty przez całe życie.
Znam duchownego którego pasją jest łowiectwo, znam profesora gliwickiej onkologii którgo pasją jest łowiectwo. Wspaniali ludzie. Ciekawe, czy przychodząc do nich w potrzebie równie łatwo przyszłoby Ci nazwać ich mordercami a nieszczęścia ich spotykające nazywać "palcem Bożym".
Bartku G. każdy ma prawo do przeżywania emocji i oburzenia gdy widzi niesprawiedliwość. Ty oburzyłeś się na przedmówczynię, która zareagowała emocjonalnie pokazując swoją złość na myśliwych zabijających bezbronne zwierzęta.
Nie każdy ma takie cechy osobowości, żeby z zimną krwią zabijać niewinne zwierzęta i robić to systematycznie. Tym bardziej, że czasem nie uda się trafić tak, by zabić "w ogniu" i rani się je dotkliwie. Myśliwy wie o cierpieniu zwierzęcia, widzi krew, słanianie się, drżenie z przerażenia, panikę, pewnie słyszy różne odgłosy: pisk, skowyt, ryk, jęczenie itd. Zniesienie tego wszystkiego bez refleksji nad własnym okrucieństwem jest zastanawiające. Czy można spokojnie patrzeć jak za naszą sprawą z drugiej istoty uchodzi życie?
cd. Co można pomyśleć o osobie, która zabijając odczuwa satysfakcję, radość i dumę?
Myślę, że trudno znaleźć uzasadnienie, które byłoby do przyjęcia. Wszyscy wiemy, że w tym wypadku powodem nie jest głód czy brak okrycia więc nie jest to zabijanie dla mięsa czy dla skór. A wiec czemu to służy?
Drogi Lakukaraczio jeśli chcesz pisać o problemach złego traktowania zwierząt w ubojni, to załóż proszę osobny temat na forum.
Ps. Z góry założyłeś z czego składa się moja dieta więc wyjaśniam: od dawana nie jadam trzody hodowlanej i nigdy w życiu nie jadłam dziczyzny.
Przepraszam za OT.
Co do wilków - nie wiem dlaczego sa zagrożone wyginięciem. Nie wiem czy chodzi sie w futrach z wilczej skóry skoro ich populacja tak znika. Tłumaczenie że człowiek zajmuje ich naturalne środowisko nie jest do końca dla mnie wystarczające gdyż człowiek zajmuje także środowisko wspominanych wcześniej dzików a tych akurat wciąż jest w brud. Niegdys zabijano wilki z powodów w pewnym sensie kulturowych utożsamiając je ze złem itd. A dzisiaj? Nie wiem dlaczego kłusownicy strzelaja do wilków i łapią je w sidła.
[quote=Mysleniczanin007] Napiszę tak, część forumowiczów nie znających tematu nie powinno zabierać głosu w dyskusji o której nie ma pojęcia o czym mowa. "Pewne rzeczy trzeba robić" - takim samym hasłem kierowali się liderzy Schutzstaffel - Heirich Himmler i Reinhard Heydrich. Dla nich "pewna ilość rodzaju ludzkiego" też była problemem. Naturalna selekcja? Czy atut "silniejszego w stadzie"?
Niestety różnica pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem jest taka że zwierze zabija wyłącznie z głodu, człowiek natomiast zabija z różnych innych pobudek.
Jesteśmy dominującym drapieżnikiem nie tylko dla zwierząt ale także dla siebie nawzajem. Jednak jak to pokazuje historia Niebieskiej Planety na której żyjemy, natura potrafi sobie radzić z praed tor rex.
Kwestia tylko czy nie wytłuczemy się wcześniej sami. [/quote]
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną (Dz.U. z 2004 r. Nr 220, poz. 2237), wilk jest w Polsce gatunkiem ściśle chronionym, wymagającym ochrony czynnej.
Zacytuję jeszcze fragment z Wikipedii: "Wcześniej, po II wojnie światowej wilki były tępione – od 1955 za zabicie wilka lub zabranie szczenięcia z nory wypłacano premie, wyłączono je ze spisu zwierząt łownych. Działania te doprowadziły do obniżenia liczebności populacji do około 100 osobników w 1973 roku."
"Obecnie zakazane są jakiekolwiek polowania na wilki, wilk został wykreślony z listy gatunków łownych. Dopuszczalne są jedynie odstrzały osobników niebezpiecznych lub atakujących stada, w oparciu o zgodę Ministra (na wniosek Konserwatora Przyrody). Za szkody poczynione przez wilki odpowiada Skarb Państwa."
Z powyższych cytatów wynika, że jeśli pozwolić człowiekowi na zabijanie, to wytępi wszystko, co się rusza i to w krótkim czasie.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego człowiek zabija jest prosta: dla trofeum, podbudowania własnego ego, leczenia kompleksów, dobrej zabawy, nowych znajomych, poczucia "adrenaliny", chęci zysku.
Na strony związków łowieckich nie wchodzę, na fora myśliwskie również nie. Każdemu myśliwemu wbiłabym strzelbę w jego d.... bez skrupułów! Niech choć raz poczuje jaki ból zadaje niewinnym zwierzętom. Bo inaczej, jak znęcaniem się, myślistwa nazwać nie można.
Dlaczego zatem nie zabijamy pingwinów? Dlaczego wiewiórkom nie grozi wyginięcie? Dlaczego gołebi jest tyle i wszędzie zostawiaja odchody? A wilki znikają. Przecież wilków sie nie je! Sama chęć zabijania nie jest wyjasnieniem. Dlaczego w okolicznych lasach nie ma wilków a dzików i lisów jest jak mrówków? Co niby sprawia że wilk jest cennym łupem dla człowieka?
http://img811.imageshack.us/i/94929631.jpg/
1. Zabijamy pingwiny, niektóre już są na czerwonej liście.
2. Z wiewiórki ani futra, ani mięsa. Poza tym ciężko trafić do tego ruchliwego zwierzątka.
3. Gołębie są atrakcją turystyczną wielu miast, a ich naturalni wrogowie - ptaki drapieżne, w miastach nie mają zbyt wielu dogodnych miejsc gniazdowania.
Skąd wiesz, że mięsa wilka się nie je? Kiedy ostatnio widziałeś w lesie lisa lub dzika? I skąd wiesz, że w okolicznym lesie nie ma wilków?
Żeby odpowiedzieć na ostatnie pytanie zacytuję Ryszarda Kulika z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot:
"Wilk jest jakimś wyrzutem sumienia dla myśliwego. Poluje wyłącznie na osobniki słabe, młode lub chore i w ten sposób dba o wysoką jakość gatunku. Jelenie i sarny naprawdę wiele zawdzięczają wilkom. Myśliwy postępuje zupełnie inaczej: nastawia się na trofeum, co oznacza chęć zabicia najbardziej dorodnego okazu zwierzęcia. W ten sposób przyczynia się do degeneracji populacji, o którą ma dbać. Podobnie jest z dokarmianiem zwierzyny w czasie zimy. Gdyby myśliwi rzeczywiście byli zainteresowani równowagą ekosystemu, to pozwoliliby naturalnym czynnikom, takim jak surowa zima, eliminować osobniki słabe. Zamiast tego dokarmia się je po to, by ostatecznie zabić własną ręką."
Wilk to samiec alfa. Kieruje swoim stadem, ma siłę, odwagę, wytrwałość, spryt i mądrość. Zawzięcie walczy o swoje terytorium. Świetnie radzi sobie w trudnych warunkach. Jest w pełni poddany cyklom natury. Jestem przekonana, że niektórzy mężczyźni mogą odczuwać potrzebę zniszczenia go, by poczuć się takim właśnie samcem alfa – silnym i niezależnym. Mieć poczucie, że nie mają lepszych od siebie i w pełni kontrolują sytuację panując nad słabszymi. Mogą w ten sposób zaprzeczać własnej słabości i śmiertelności. W puszczy, w lesie nie mamy takiej kontroli jak w swoim domu, w firmie czy na swoim podwórku. W lesie musimy być pokorni wobec praw natury, zaakceptować jej cykliczność. A cykliczność w naturze wiąże się z przemijaniem i ze śmiercią, która konfrontuje nas z tym, że my też kiedyś umrzemy. Tego mężczyźni nie chcą zaakceptować (niektóre kobiety również ale podejmują zwykle inne działania). Takie informacje najlepiej wyrzucić ze swojej świadomości. Lepiej samemu zabijać i poczuć się bogiem, który panuje nad sytuacją. To wyzwala adrenalinę, bardzo dużo adrenaliny...
Zacytuję książkę "Farba znaczy krew"
"(...)Odnoszę wrażenie, że dla wielu mężczyzn polowanie jest próbą poprawiania męskiego samopoczucia.
Zabijanie, za pomocą symbolicznego penisa, czyli strzelby, potężnych, niezależnych, wiodących swoje haremy, zwierzęcych samców musi dawać podświadome poczucie satysfakcji. Z pewnością reperuje wrażliwe i zagrożone męskie ego.
Paradoks polega na tym, że do niedawna zagrożone męskie ego reperowało się i sprawdzało w próbach wymagających odwagi i sprawności. Niegdyś, szczególnie przed wynalezieniem broni palnej, także polowanie tego wymagało.
To, co się teraz nazywa polowaniem, zaczyna coraz bardziej przypominać rozstrzeliwanie bezbronnych cywilów. Widziałem ambony myśliwskie przypominające luksusowe domki campingowe umieszczone na palach. Jest wygodne miejsce do spania, chemiczne WC, elektryczne ogrzewanie, mała kuchenka, półeczki, szafeczki, miejsce na barek. Brakuje tylko telewizora, ale przecież może być przenośny gdyby myśliwy nudził się zbyt długim oczekiwaniem na dobry strzał przez którąś z wygodnie ulokowanych strzelnic. Czemu innemu niż czerpaniu perwersyjnej przyjemności z zabijania, taki rodzaj „polowania” może służyć? Jaką wartość ma zdobyte w ten lub podobny sposób myśliwskie trofeum? Ile są warci mężczyźni polujący w sposób pozbawiony jakiegokolwiek ryzyka i niedający żadnych szans zwierzęciu?(...)"
Źródło: http://www.wege-swieta.wegetarianie.pl/Reviews-index-req-showcontent-id-29.html
[quote=Luna] [...] W puszczy, w lesie nie mamy takiej kontroli jak w swoim domu, w firmie czy na swoim podwórku. W lesie musimy być pokorni wobec praw natury, zaakceptować jej cykliczność. A cykliczność w naturze wiąże się z przemijaniem i ze śmiercią, która konfrontuje nas z tym, że my też kiedyś umrzemy. [...][/quote]
Dlatego boją sie zostać w lesie bez strzelby. Mogło by się okazać że bez technologii człowiek jest bezbronny a "zły" wilk zjadłby słabą jednostkę. Dla niego jesteśmy takim samym daniem jak chory jeleń czy młoda sarna :D
[quote]
Zacytuję książkę "Farba znaczy krew"
"(...)Odnoszę wrażenie, że dla wielu mężczyzn polowanie jest próbą poprawiania męskiego samopoczucia.
Zabijanie, za pomocą symbolicznego penisa, czyli strzelby, potężnych, niezależnych, wiodących swoje haremy, zwierzęcych samców musi dawać podświadome poczucie satysfakcji. Z pewnością reperuje wrażliwe i zagrożone męskie ego.
Paradoks polega na tym, że do niedawna zagrożone męskie ego reperowało się i sprawdzało w próbach wymagających odwagi i sprawności. Niegdyś, szczególnie przed wynalezieniem broni palnej, także polowanie tego wymagało.
To, co się teraz nazywa polowaniem, zaczyna coraz bardziej przypominać rozstrzeliwanie bezbronnych cywilów. Widziałem ambony myśliwskie przypominające luksusowe domki campingowe umieszczone na palach. Jest wygodne miejsce do spania, chemiczne WC, elektryczne ogrzewanie, mała kuchenka, półeczki, szafeczki, miejsce na barek. Brakuje tylko telewizora, ale przecież może być przenośny gdyby myśliwy nudził się zbyt długim oczekiwaniem na dobry strzał przez którąś z wygodnie ulokowanych strzelnic. Czemu innemu niż czerpaniu perwersyjnej przyjemności z zabijania, taki rodzaj „polowania” może służyć? Jaką wartość ma zdobyte w ten lub podobny sposób myśliwskie trofeum? Ile są warci mężczyźni polujący w sposób pozbawiony jakiegokolwiek ryzyka i niedający żadnych szans zwierzęciu?(...)"
Źródło: http://www.wege-swieta.wegetarianie.pl/Reviews-index-req-showcontent-id-29.html [/quote]
Gdzieś już widziałem podobny tekst powyżej ;P
Luna
bądź bardziej zwięzła bo Twój temat zginie jak wilki pcimiu
Drogi Mysleniczaninie007 czasami rozumiemy się bez słów:)
Szanowny Bandyto, temat jest tak rozległy, że mogłabym napisać pracę doktorską o wilku i jego wpływie na kulturę i psychikę człowieka. A przecież to właśnie ma wpływ na nasze przekonania i postawę wobec tego intrygującego zwierzęcia. Wilk jest fascynującym zwierzęciem i ludzie żyjący blisko natury też są fascynujący np. Indianie. Oni szanowali wilki i szanowali przyrodę. Żyli w jedności z nią. Wilki i inne zwierzęta były ich duchami opiekuńczymi, totemicznymi. A co zrobił biały człowiek? Zniszczył Indian i wilki. Tych, którzy nie dali się zabić lub podporządkować pozamykano w rezerwatach. Oto do czego prowadzi brak pokory i szacunku dla natury. Tutaj nawiążę do segregacji, o której pisał wcześniej Mysleniczanin. Prawda jest taka, iż w obliczu natury jesteśmy równi z innymi ludźmi i wilkami. Wszyscy mamy takie samo prawo do życia. Nie istnieją nadludzie - chyba że w czyjejś chorej głowie.
"(...)Wilk w języku Dakotów (Siuksów) brzmi Sunkma’nitu Tanka – nauczyciel, ten, który
odnajduje i wskazuje odpowiednią drogę. Wilk to urodzony wędrowiec, odkrywca nowych
ścieżek, przemierza świat i przynosi do swojego plemienia nowe nauki, dzieli się mocą
Wyczuwa niebezpieczeństwo na duże odległości. Tworzy wierny związek z partnerką. Jest
lojalny i wierny. Mimo, że jest silnie powiązany z rodziną, wykazuje też skłonności do życia
w samotności. Ma wyczulone zmysły, a szczególną moc daje mu Księżyc, symbolizujący
energię i zdolności parapsychiczne. Wilk obdarzony jest intuicją, pomaga ujawnić się
wewnętrznym umiejętnościom człowieka. Uczy że należy dzielić się z innymi (Nelson 2000,
Sams i Carson 2002).(...)
Wraz z rozwojem chrześcijaństwa zmienił się stosunek człowieka do zwierząt. Wilk
stał się symbolem wszelkich negatywnych cech, takich jak chciwość rozpusta i przebiegłość.
W przypowieściach i baśniach wilk utożsamiał zło. Do dzisiejszych czasów przetrwały bajki
o Czerwonym Kapturku, Trzech małych świnkach, ich przesłanie miało ogromny wpływ na
postrzeganie wilków przez wiele pokoleń."
Źródło:
http://www.wspolistnienie.eco.pl/artykuly/wilki%20i%20ludzie.pdf
Luno
Indianie żyli w zgodzie z naturą i wilkami bo niestety nie zrobili kroku w do przodu jak biali i to my do nich dopłynęliśmy a nie oni do nas. Wilkiem jak niemal każdym innym zwierzęciem można się ślepo zafascynować i doszukiwać się w nim cech które by się chciało widzieć na co dzień. Ja zaobserwowałem ostatnio w moim karmniku jak wspaniale sikorki informują się o dosypaniu żarcia i jakie w ogóle to wspaniałe ptaki:)
Na marginesie dodam, że dziczyzna jest najlepszym obok baraniny rodzajem mięsa choćby z tego powodu, że nie jest faszerowana tym całym dziadostwem co zwierzęta hodowlane. Powiem Ci że jeżeli wilków nie ma to powinni je zastąpić myśliwi a ktoś to smaczne mięsiwo zjeść też powinien...
Bandyto
Oczywiście można widzieć w zwierzęciu jedynie szynkę, kotlety, żeberka czy flaczki. Głębokość "spojrzenia" zależy od świadomości patrzącego;)
Indianie żyli tak wspaniale w harmonii na natura, że wykończyła ich woda ognista której notabene nikt im na siłe do gardeł nie wlewał a zanim blade twarze pokonały indian ich prymitywną słabościa ci sami indianie skalpowali sie i mordowali dla trofea jakim było kolejne piórko na głowie. Biali nie zrobili nic czego nie robili sobie indianie nawzajem. Zanim biali dotarli do Ameryki zniknęło z powierzchni ziemi nie jedno plemie wykarczowane w pień przez swoich krwiożerczych pobratymców.
Wracając jednak do tematu - ciekawe porównanie: zabijanie wilków ze strzelby-penisa aby udowodnić swoja dominację:) Muszę przemyśleć taki tok rozumowania hehe:)
To freudowski tok rozumowania.
Wyidealizowałaś sobie te wilki tak jak inni pieski albo kotki. Jak Twoim zdaniem są takie wspaniałe to dlaczego nie pójdziesz w ślady tego gościa z linku powyżej. Było by was już dwoje i na pewno mielibyście większe szanse na przetrwanie :) oraz na to by świat o was usłyszał...
pozdr.
Zawsze możemy znaleźć kogoś, kto w przeciwieństwie do nas jest zły. Może to być sąsiad, mąż, żona, dziecko, kolega, ktoś o innym kolorze skóry, ktoś przynależący do innej religii itp. ale może to być także zwierzę. Lepiej odwrócić uwagę od siebie i skupić się na zewnętrznym obiekcie zła... Na „złego wilka” możemy projektować własne agresywne popędy, których w sobie nie akceptujemy.
„Najogólniej rzecz biorąc nasza psychika składa się, jak powiedziałby Carl Gustav Jung, z persony, czyli tej części, z która się identyfikujemy, którą lubimy i którą pokazujemy na zewnątrz oraz z cienia, czyli tego, co pierwotne, biologiczne, nieokiełznane i dzikie. Identyfikacja z personą zawsze prowadzi do pojawienia się cienia, którego się wstydzimy, próbujemy go wypierać, walczyć z nim czy ostatecznie po prostu nie identyfikujemy się z nim. Walka z własnym cieniem nie tylko odbywa się wewnątrz nas, ale też na zewnątrz. Personifikacją naszego cienia są m.in. drapieżniki, w tym wilk, a ostatecznie cała dzika przyroda. Przypisując im określone atrybuty, np. krwiożerczość, agresywność, itd., a następnie walcząc z nimi, co często przybierało rozmiary eksterminacji, tak naprawdę walczymy z częścią siebie, której nie akceptujemy. Oczywiście, zawsze też boimy się tego, z czym walczymy, a im większe napięcie w tej wojnie, tym większy lęk. Podsumowując, nasz lęk przed wilkami i dziką przyrodą oraz walka z tym, co dzikie, są tylko zewnętrzną manifestacją stosunku do samego siebie, do naszej własnej dzikiej natury, którą za wszelką cenę chcemy ucywilizować.
dr Ryszard Kulik z Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego”
Źródło: http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2138,article,2790
kto ma sprawdzone informacje gdzie były widziane wilki??wkamienniku?
Wilki szybko się przemieszczają, tak, że już ich tam nie ma, gdzie były widziane. Poza tym sylwestrowe petardy wypłoszyły je w bardziej ustronne i oddalone od ludzkich osad tereny.
no na kamienniku to były wilki ale te z łańcuchami, jeden podobno nawet budę przyciągnął...
Trochę inaczej o polowaniu.
Ambony nie są tak dobrze wyposażone jak pisaliście /brak telefonu/
A do myślistwa przyuczają wnuków dziadkowie
http://nasygnale.pl/kat,1025341,title,Zszedl-z-ambony-upadl-i-zmarl,wid,13002863,wiadomosc.html
[quote=Mysleniczanin007] Dziwne jest że w regionach nietkniętych ludzką stopą jakoś natura "reguluje" się sama. [/quote]
W Polsce już nigdzie natura nie "reguluje się sama" - nawet park narodowy jest formą "regulowania"...
Hodowla otwarta - łowiectwo - posługuje się nie tylko odstrzałem jako formą "regulowania". Reintrodukuje (z powodzeniem) gatunki niegdyś zagrożone - bóbr, żubr. Szczepi (drapieżniki) - w Indiach do 30 min na wściekliznę umiera człowiek - a w Polsce? Chroni areały rolne -grodzenie, odstraszanie (a i tak szkody wyrządzone w rolnictwie przez zwierzę dziką rocznie wyceniane są na 50 mln zł.). Większym barbarzyństwem dla środowiska jest wg mnie zakładanie tysięcy hektarów pół - monokultur kukurydzy, które skutecznie wyciągają z lasów na łatwy żer zwierzynę. Nieograniczona baza żerowa naszpikowana pestycydami to niekontrolowany rozród, zaburzenie struktury wiekowej i płciowej. Kto ma nad tym choć próbować zapanować?
Daruję sobie takie wartości w łowiectwie jak trofeistyka,tradycja czy ekologiczna dziczyzna - bo doskonale wiem, że to zawsze najsłabsze argumenty w dyskusjach z przeciwnikami łowiectwa.
PS. Zeby nie było że nie w temacie - moim zdaniem populacja wilka w Polsce, w dużej mierze dzięki działaniom PZŁ, nie jest już zagrożona. Oficjalna liczba ok 700 szt., zdaniem znanych mi specjalistów z PZŁ w tym temacie, jest bardzo ostrożna (niedoszacowana).
Co do pana Zenona Kuczyńskiego...Ten człowiek upolował około 1000 sztuk zwierzyny a gdy poczuł się zmęczony (a może raczej znudzony) postanowił napisać wspomnienia. I to się teraz kupuje! Przepis prosty - pokazać mroczną stronę łowiectwa, zanurzyć ją w sosie psychologiczno-filozoficznym, pograć trochę na ludzkich emocjach. To kupią wszyscy - myśliwi z ciekawości, przeciwnicy, zieloni, anarchiści, pacyfiści by utwierdzić się w przekonaniu, do łowiectwa dorabiana jest pusta ideologia, media bo to temat modny, na fali itd. Książkę przeczytałem. Nie jest obiektywna bo i taką nie miała być. Do mnie nie trafia. Jednego czego mogę pogratulować autorowi to głowy to interesów bo czuję, że czas jej największej popularności jeszcze przed nami.
[quote=adzygmunt] Trochę inaczej o polowaniu.
Ambony nie są tak dobrze wyposażone jak pisaliście /brak telefonu/
A do myślistwa przyuczają wnuków dziadkowie
http://nasygnale.pl/kat,1025341,title,Zszedl-z-ambony-upadl-i-zmarl,wid,13002863,wiadomosc.html [/quote]
"Niestety, nie udało się uratować życia mężczyźnie.
Opinia lekarza i ustalenia policjantów pozwoliły z całą pewnością wykluczyć udział osób trzecich w zdarzeniu. Prawdopodobną przyczyną zgonu 54-latka było nagłe zatrzymanie krążenia."
"Niestety"? Jednego mordercę mniej. Wygląda to jak palec Boży. Szkoda tylko, że dzieciak będzie miał traumę do końca życia, ale myśliwym nie zostanie.
Nie masz prawa tak oceniać człowieka. Może każdego dnia swego 54-letniego życia (nie licząc polowań) robił więcej dobrego niż Ty przez całe życie.
Znam duchownego którego pasją jest łowiectwo, znam profesora gliwickiej onkologii którgo pasją jest łowiectwo. Wspaniali ludzie. Ciekawe, czy przychodząc do nich w potrzebie równie łatwo przyszłoby Ci nazwać ich mordercami a nieszczęścia ich spotykające nazywać "palcem Bożym".
Bartku G. każdy ma prawo do przeżywania emocji i oburzenia gdy widzi niesprawiedliwość. Ty oburzyłeś się na przedmówczynię, która zareagowała emocjonalnie pokazując swoją złość na myśliwych zabijających bezbronne zwierzęta.
Nie każdy ma takie cechy osobowości, żeby z zimną krwią zabijać niewinne zwierzęta i robić to systematycznie. Tym bardziej, że czasem nie uda się trafić tak, by zabić "w ogniu" i rani się je dotkliwie. Myśliwy wie o cierpieniu zwierzęcia, widzi krew, słanianie się, drżenie z przerażenia, panikę, pewnie słyszy różne odgłosy: pisk, skowyt, ryk, jęczenie itd. Zniesienie tego wszystkiego bez refleksji nad własnym okrucieństwem jest zastanawiające. Czy można spokojnie patrzeć jak za naszą sprawą z drugiej istoty uchodzi życie?
cd. Co można pomyśleć o osobie, która zabijając odczuwa satysfakcję, radość i dumę?
Myślę, że trudno znaleźć uzasadnienie, które byłoby do przyjęcia. Wszyscy wiemy, że w tym wypadku powodem nie jest głód czy brak okrycia więc nie jest to zabijanie dla mięsa czy dla skór. A wiec czemu to służy?