"W Szwecji ruszyło polowanie na wilki. Do odstrzelenia dozwolonych przez ministra ochrony środowiska 20 zwierząt zgłosiło się około 6700 myśliwych (...)
Myśliwi oburzają się na ograniczenia i „skąpą" tegoroczną kwotę, nie mają jednak odwagi robić tego pod nazwiskiem – boją się gróźb obrońców przyrody. A ci domagają się od rządu całkowitego wstrzymania licencyjnych polowań. W petycji podpisanej przez 19 tys. szwedzkich obywateli twierdzą, że to prowokacja wobec wszystkich troszczących się o populację tych rzadkich drapieżników. – To tragiczne i żenujące dla Szwecji – grzmi Zrzeszenie Ochrony Przyrody.
Ekolodzy mogą osiągnąć swój cel. Unijny komisarz ds. ochrony środowiska Janez Potocnik ostrzegł bowiem, że poprzez wydawanie licencji na polowanie Sztokholm łamie europejskie prawa dotyczące ochrony zagrożonych gatunków. Zapowiedział, że prawdopodobnie w końcu stycznia postawi Szwecję przed trybunałem UE.
Szwedzki minister ds. ochrony środowiska Andreas Carlgren postawił z kolei warunek na wydanie licencji na polowania w przyszłym roku. Jeżeli nie powiedzie się próba sprowadzenia wilków z Finlandii, aby wymieszać geny i uniknąć zbyt bliskiego spokrewnienia liczącej 210 osobników populacji wilków, łowów nie będzie."
Rzeczpospolita
Źródło: http://www.rp.pl/artykul/595472.html
Swoją drogą proszę zauważyć, że do zamordowania 20 wilków zgłosiło się 6700 myśliwych. To jakaś paranoja!
Ciekawe jak sprawa kłusownictwa wygląda na naszych terenach? Może ktoś widział w lesie wnyki lub inne ślady obecności ludzi pozbawionych honoru?
„(...)Mimo funkcjonującej ochrony gatunkowej, wilki w Bieszczadach i w Beskidach nie mają łatwego życia. Jak niesie wieść gminna, pozostają one obiektem westchnień niejednego myśliwego i ofiarą niejednego kłusownika. Dzisiaj to tak naprawdę główne zagrożenie dla tego gatunku. Mówiąc o kłusownictwie, warto poznać opinię Zenona Kruczyńskiego, byłego myśliwego, autora przygotowywanej do druku książki „Farba znaczy krew”, demaskującej mit myślistwa. Mówi on:
"W maju ubiegłego roku oglądałem „tajne” zdjęcie dumnego myśliwego przy wilku zastrzelonym przez niego w marcu. Basior podobno ważył osiemdziesiąt sześć kilogramów. Wilk był oczywiście skłusowany. Nie wiem, czy inni myśliwi zabijają wilki, to nie są ujawniane zdarzenia. Czasami, gdy wataha wilków nagle zmniejsza się, mówi się w środowiskach leśników i myśliwych, że „dostała ołowicy”, czyli parę kul. W dyscyplinarnych sądach łowieckich, w czasach gdy polowałem, przeważały sprawy o kłusownictwo w wykonaniu myśliwych. Myślę, że teraz nie jest inaczej. Tak zwane kłusownictwo klasyczne to margines – w Polsce jest około sto tysięcy myśliwych i trzeba być pełnym samobójczej desperacji, by wbrew tej uzbrojonej armii kłusować. Najłatwiej jest kłusować myśliwym – są z bronią w lesie legalnie. Sądzę, że ci myśliwi którzy kłusują, mają po prostu do tego osobiste predyspozycje”. Janusz Kowalewski, łowczy okręgowy z Krosna, oczywiście broni myśliwych. Dla „Dziennika Polskiego” mówi: „Nie sądzę, żeby ktoś chciał ryzykować. Za dużo mógłby stracić i naraziłby się na odpowiedzialność karną. Szanujemy to, że wilk jest pod ochroną”. Zenon Kruczyński częściowo zgadza się z Kowalewskim, mówiąc, że większość myśliwych raczej powstrzyma się od strzału przy spotkaniu z wilkiem, pomimo chęci na cenne trofeum. Dodaje jednak, że „chyba każdy myśliwy chciałby mieć na rozkładzie wilka”.
To, jak jest naprawdę, często będzie wiedział już tylko ten myśliwy, który stanie oko w oko w wilkiem. I albo pociągnie za spust, albo zwycięży w nim poczucie praworządności i uczciwości. Wieść gminna wskazuje jednak, że na wilki się kłusuje. A że atmosfera wokół wilków nigdy nie była zbyt dobra, ich życie będzie zagrożone z rąk ludzkich, bez względu na to, jakie prawo je chroni.
Postawioną na głowie tezą jest twierdzenie, że od czasu kiedy myśliwi przestali strzelać do wilków, ponieważ zostały wprowadzone na listę zwierząt chronionych, te przestały się bać człowieka. Zwierzę to jest przecież szczególnie wyczulone na obecność człowieka i jego lęk przed homo sapiens jest z pewnością większy niż człowieka przed nim.(...)" http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2138,article,2790
[quote=adzygmunt] A może gdybyśmy nie brali się za "naprawianie" natury nie byłoby takich dylematów? [/quote]
Adz a jak to sobie wyobrażasz? U podstaw "psucia" natury leży m.in. rolnictwo. Pisałem o tym we wcześniejszych postach. To m.in. te wielkie areały pochlaniające dzikie, naturalne obszary, te które mają szybko i tanio zapełnić mój, Twój i milionów innych ludzi żołądki, zachwiały populacjami (liczebnościa, strukturą, podatnością na choroby) dzikich zwierząt. To nieuniknione zmiany cywilizacyjne - kosztem natury. To co nazywasz jej "naprawianiem" to tylko działania wtórne - próba zachowania tego co naturalne w pierwotnej równowadze jednak we wciąż pomniejszającej się przestrzeni.
[quote=Luna]Swoją drogą proszę zauważyć, że do zamordowania 20 wilków zgłosiło się 6700 myśliwych. To jakaś paranoja! [/quote]
W kraju do corocznego odstrzału kilkunastu żubrów w Bieszczadach (odstrzał redukcyjny i do celów badawczych) zgłasza się też kilka setka myśliwych. Ceny - od 6 tys za krowę do 40 tys (2009 r.) za byka. Im więcej chętnych tym wyższe ceny. Pieniądze idą oczywiście na ochronę żubrów.
OHZ Zator wręcz ogłasza przetargi na udział w polowaniu na zwierzynę drobną. Skoro tylu chętnych to czemu nie wycisnąć z nich jeszcze więcej pieniędzy - w dużej części przeznaczanych na ochronę przyrody?
Jaka paranoja? Śmierć 10 żubrów oznacza pieniądze na sprowadzenie np. 20 sztuk z innego stada, wzgbogacenie puli genetycznej populacji, wzmocnienie jej, uratowanie gatunku.
"(...) Stosunek do zwierzęcia jest miarą naszego człowieczeństwa. Humanizm i humanitaryzm
zatem to nie tylko idee odwołujące się do ludzkich relacji, ale także do świata zwierząt.
Jak mawiał pewien Indianin: "to co przydarza się zwierzętom, wkrótce przydarzy się też ludziom".
A co przydarza się zwierzętom?
Od ponad 10 lat w polskim prawodawstwie istnieje zapis, że zwierzę nie jest rzeczą.
Ale świadomość ludzka zmienia się znacznie wolniej niż zapisy prawa. Ciągle jeszcze wielu z nas
traktuje zwierzęta jak przedmioty, które nie posiadają żadnych praw. Wyobrażamy sobie, że jako
ludzie mamy szczególne przywileje i cały świat zwierzęcy musi ustąpić przed tą uzurpacją.
I rzeczywiście ustępuje. Zwierzęta jako słabsze istoty nie są w stanie obronić się przed naszą
ekspansją, wycofują się więc w coraz bardziej niedostępne tereny, a większość, która nie jest
w stanie przystosować się do nowych warunków, po prostu ginie. Dzikie zwierzęta poddane są
ogromnej presji. Ich życie jest niemal całkowicie kontrolowane przez człowieka, który uzurpuje
sobie prawo do tak zwanego zarządzania populacjami. Są to zabiegi pozwalające na kontrolowanie
liczebności populacji dzikich zwierząt na określonym terenie. Głównym narzędziem tej kontroli
jest łowiectwo, czyli planowy odstrzał zwierząt tak, by ich liczebność utrzymywała się w określonym
przez człowieka przedziale.
Myśliwi przekonują siebie oraz pozostałą część społeczeństwa, że wypełniają pożyteczną
misję wpisującą się w działania chroniące przyrodę. Niemniej jednak pod tymi pięknymi
deklaracjami kryje się chęć zabijania dla przyjemności. Zenon Kruczyński, były myśliwy, autor
książki o łowiectwie „Farba znaczy krew” tak o tym pisze: „gdy polowałem, widziałem las poprzez
cel: spotkać zwierzę - podejść je, strzelić. Oczy i uszy w gotowości. Ani chwili na rozluźnienie - na
ramieniu załadowany, odbezpieczony sztucer. Teraz chodzę po lesie ze spokojem w sercu”.
A w innym miejscu: „Mam pewność, że dopóki będziemy zabijać zwierzęta - będziemy zabijać
siebie nawzajem. Współczesne myślistwo jest obarczone wyjątkowym ciężarem - jest zabijaniem
dla rozrywki”.
Współczesne myślistwo traktuje świat przyrody jak szachownicę, na której człowiek
decyduje o ustawieniu poszczególnych figur. W tym podejściu brakuje zaufania do naturalnych
mechanizmów regulacyjnych, w których zależność między drapieżnikiem i ofiarą wpisuje się w
odwieczną mądrość naturalnego procesu. Dlatego najlepszym testem dla rzeczywistych intencji
myśliwych jest ich stosunek do wilka, który w najlepszy sposób wypełnia ową funkcję regulacyjną.
Otóż myśliwi są w większości przeciwni gatunkowej ochronie wilka i traktują go jak szkodnika.
Z tego powodu w przeszłości wilk, jak też i inne duże drapieżniki (ryś, orzeł, niedźwiedź) poddany
został eksterminacji powodującej niemalże wytrzebienie całego gatunku. Tak oto w całej pełni
ujawnia się stosunek do dzikich zwierząt w środowisku myśliwych, gdzie zadawanie śmierci jest
traktowane jako hobby, a zarządzanie populacjami jest arogancką próbą przywracania równowagi
w przyrodzie. (...)" http://www.sibg.org.pl/UserFiles/File/Ziemia%20Moj%20jedyny%20dom.pdf
Pan Kruczyński opowiada i opisuje to co ludzie chcą usłyszec lub przeczytać. Dobrze to sobie przemyślał i nieżle na tym zarabia. Biznes i nic więcej. Proponuję nieco bardziej krytyczne spojrzenie na jego współczesne poglądy, mając na uwadze ponadprzeciętną jednak aktywność łowiecką w przeszłości. Zadziwiające jak na tak "bogatej" przeszłości udaje mu się tak skutecznie budować autorytet czołowego ekologa w Polsce. (manipulacja?)
Zgadzam się co do wilka. W naszym środowisku wilk postrzegany jest niestety jako konkurencja - w łowiskach jest niepotrzebny - zabija zwierzynę, którą zabić mieli myśliwi.
Kilkanaście lat temu (ale już po objęciu wilka ochroną) na terenie pewnego obwodu lowieckiego pojawił się wilk (ciężarna wadera). A nie był tam obserwowany od kilkunastu lat. Mowiono, że zabijał nawet 3 łanie tygodniowo. Po kilku miesiącach "straty" osiągnęły poziom kilkudziesięciu sztuk - głównie łań. Po wielotygodniowej obławie wilk został wytropiony i odstrzelony, szczenięta zabrane i ...udomowione. Zapewne takie zdarzenia mają miejsce do dziś w różnych rejonach Polski i nawet prawo nie jest w stanie zapewnić wilkowi spokoju. Przykre... za takich "kolegów' myśliwych jest mi wstyd.
Sorry bo może to z "dwururki" ale kiedyś znajomy zaproponował mi udział w polowaniu (jako atrakcje bo sam w życiu oprócz procy nie strzelałem). Poszedłem jako widz i to był mój błąd, zaznaczam jest to moje osobiste zdanie może z lekka zabarwione nauka którą reprezentuje, uważam tych ludzi za absolutnie nienormalnych !!! Od razu zaznaczam nie jestem wegetarianinem ale nie jest to argument uważam, jem zwierzęta pośrednio przyczyniając się do ich zabijania jak każdy drapieżnik wyłącznie z chęci aby przeżyć. Zabijanie dla sportu i co tu kryć pieprzenie o równych szansach uważam za szczytową formę barbarzyństwa. Jak np. dzik ma mieć równe szanse to daj mu giwerę i wtedy kto kogo zastrzeli to wygrywa. Zasada ta jest oczywista nawet dla dzieci bawiących się na podwórku w strzelaninę. Bez zasadne mordowanie i dorabianie ideologii o tradycjach , selekcji itd to hipokryzja. Widok jeszcze żywego i wydawało mi się płaczącego jelenia zapewnił mi traumę do końca życia. Nie mam dla tych ludzi najmniejszego szacunku.
[quote=Almanzor] Zabijanie dla sportu i co tu kryć pieprzenie o równych szansach uważam za szczytową formę barbarzyństwa. Jak np. dzik ma mieć równe szanse to daj mu giwerę i wtedy kto kogo zastrzeli to wygrywa. [/quote]
Nigdy nie słyszałem od żadnego znajomego mi myśliwego takiej tezy "o równych szansach". Nie znajdziesz jej też w żadnej publikacji (naukowej, popularno-naukowej) w żadnym dokumencie czy przepisach z dziedziny łowiectwa, w żadnym zbiorze zwyczajów i tradycji łowieckich.
Almanzor nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o łowiectwie ale robisz to bardzo nieprofesjonalnie jak na człowieka nauki.
Nic się nie denerwuj życie co dzień nas zaskakuje już wyjaśniam. Boże uchowaj abym w ogóle w jakiejkolwiek literaturze szukał wiadomości na temat tego niecnego procederu. Otóż moją osobistą tragedią jest to że mam w rodzinie człowieka który trudni się wyżej omawianym "rzemiosłem". Mało tego w kręgach myśliwskich jest "szychą" przywódcą jednego z kół . Wielokrotnie przy okazji różnych spotkań on jak i jego wierni druhowie mówili te słowa o "równych szansach". Mam nadzieje że nie podejrzewasz że sam mógłbym wymyślić podobny idiotyzm.
Napiszę złośliwie: ciekawe co byłoby, gdyby myśliwi mieli polować sami na siebie? Z tymi profesjonalnymi sztucerami, lunetami i innymi gadżetami mieliby chyba równe szanse? Ciekawe czy którykolwiek z nich chciałby być celem takiego polowania?
Czas na podsumowanie z mojej strony.
Przedstawiłem w moich postach przykłady, dane liczbowe, wymierne korzyści z łowiectwa o których przypuszczalnie wielu z Was nie miało pojęcia. Zgodziłem się z rozmówcami co do niektórych zarzutów pod naszym (mysliwych) adresem. A Wy - Luna, Myśleniczanin, Adz, Almanzor, Asieq - nie jesteście w stanie przyjąć do wiadomości ani jednego mojego argumentu "za"? No to miała to być dyskusja czy łańcuszek dołączających się przeciwników powtarzających jeden po drugim "nie bo nie". Jeżeli to drugie ja chyba tylko psuję Wam tę zabawę. Piszecie o patologii, naginaniu prawa. Piszecie wprost, że jeśli ktoś para się zabijaniem zierząt to dla takiej osoby nie macie najmniejszego szacunku. Podałem przykłady w których stajecie się hipokrytami - nie pójdziecie do lekarza-myśliwego? Nie pójdziecie do spowiedzi do duchownego-myśliwego? Nie skorzystacie z porady prawnika-myśliwego? I dalej nic? Ilu z Was choć odrobinę zgłębiło wiedzę o łowiectwie przed zabaniem głosu, spojrzało szerzej na temat niż tylko przez pryzmat piątego przykazania "nie zabijaj"?
Na koniec garść informacji - poznajcie bliżej Waszego wroga - PZŁ.
PZŁ jest największą organizacją pozarządową w Polsce. Zrzesza ok 110 000 "psychopatów" mających swoje ośrodki badawcze, swoje prawo, swoje sądy. Statystyki (dane z www.pzlow.pl) pokazują, że myślwych przybywa w tempie ok 2 tys. na rok, głównie młodych ludzi więc nieprawdą jest, że łowiectwo przyeżywa regres. Firmy handlujące (niędzynarodowo!) dziczyzną, firmy produkujące broń, amunicję, akcesoria (każdy myśliwy ma jej średnio 4 sztuki - (dane ze statystyk KGP), biura polowań tworzą potężne lobby, którego nie zachwieje nawet dziesięciokrotnie liczniejszcza resza ekologów ze swoim sztandarowym, wyświechtanym hasłem "stop zabijaniu dla przyjemności". Czytacie i słuchacie tylko samych siebie pozostając w naiwnej nieświadomości z kim się mierzycie.
[quote=Luna] Napiszę złośliwie: ciekawe co byłoby, gdyby myśliwi mieli polować sami na siebie? Z tymi profesjonalnymi sztucerami, lunetami i innymi gadżetami mieliby chyba równe szanse? Ciekawe czy którykolwiek z nich chciałby być celem takiego polowania? [/quote]
Ciekawi Cie to naprawdę? Napuścić jednego myślwego na drugiego- takiech igrzysk być świadkiem? Ta ciekawość trochę koliduje ze wcześniejszymi Twoimi poglądami - że żadnego życia - czy to zwierzęcego czy psychopaty-potwora myśliwego nie mamy prawa odbierać.
A może to pierwotny pierwiastek - fascynaja zabijaniem - który tkwi w nas wszystkich dochodzi również i u Ciebie do głosu? ;)
Bartek nie stawiaj mnie w niewygodnej sytuacji. Sam poluje, jednak bardziej "humanitarnie". Potrafie również znaleźć sie "po stronie zwierzyny". Poluje także na "myśliwych" i uwierz mi na słowo widziałem nie raz w ich oczach głęboki strach więc wiem o czym pisze. Większość tych "myśliwych" o których wspominasz nie przeżyli by jednego dnia na takim "polowaniu". Dlatego szanowny Bartku zanim nazwiesz kogoś hipokrytą zastanów się czy Twój osąd nie jest tym samym szufladkowaniem na które tak się oburzasz.
Gwoli ścisłości jedyną różnicą między konającym zwierzęciem a "myśliwym" jaką zdążyłem zauważyć jest to że zwierzyna wie dlaczego umiera i nigdy nie błaga o litość...
Myśleniczanin, napisz proszę mniej tajemniczo na czym polega Twoje "polowanie". Wytłumacz ,jak można "nie przeżyć jednego dnia na takim polowaniu" (humanitarnym!?) - co usiłujesz porównywać albo czym chcesz mnie przelicytować? Pytam bez cienia ironii, po prostu nie rozumiem.
Napiszę złośliwie: ciekawe co byłoby, gdyby myśliwi mieli polować sami na siebie? Z tymi profesjonalnymi sztucerami, lunetami i innymi gadżetami mieliby chyba równe szanse? Ciekawe czy którykolwiek z nich chciałby być celem takiego polowania?
Bartek G napisał:
"Ciekawi Cie to naprawdę? Napuścić jednego myślwego na drugiego- takiech igrzysk być świadkiem? Ta ciekawość trochę koliduje ze wcześniejszymi Twoimi poglądami - że żadnego życia - czy to zwierzęcego czy psychopaty-potwora myśliwego nie mamy prawa odbierać.
A może to pierwotny pierwiastek - fascynaja zabijaniem - który tkwi w nas wszystkich dochodzi również i u Ciebie do głosu? ;)"
Szanowny Bartku G. jeśli nie "wyczytałeś" w mojej wypowiedzi sarkazmu, to trudno. Może czasami poza strzelaniem do niewinnych zwierzaków warto poczytać literaturę piękną czy filozoficzną, by w takiej czy innej dyskusji łatwiej wychwytywać rożne niuanse i głębsze treści wypowiedzi. To co napisałam miało pobudzić do myślenia myśliwych oraz inne osoby czytające ten temat. Chodzi o to, by czytający postawił sobie zadane przeze mnie pytanie i spróbował sam dla siebie na nie odpowiedzieć. Tylko tyle i aż tyle.
Co do wrodzonej agresji to drobne wyjaśnienie: można być agresywnym i zabijać w realu (bardziej prymitywna realizacja popędu) ale można też sublimować popęd agresji i wyrażać go nie czyniąc nikomu krzywdy np. w uczciwej rywalizacji (co na różne sposoby czynimy wszyscy).
[quote=Luna]Może czasami poza strzelaniem do niewinnych zwierzaków warto poczytać literaturę piękną czy filozoficzną, by w takiej czy innej dyskusji łatwiej wychwytywać rożne niuanse i głębsze treści wypowiedzi. To co napisałam miało pobudzić do myślenia myśliwych oraz inne osoby czytające ten temat.[/quote]
A ja myślę Luna, że filozofię to właśnie dorabiasz do tamtego "złośliwego" posta pisząc, że są w nim "głębsze treści".
A jeśli jest inaczej to filozofia i głębia w takim wydaniu uwłacza nawet mojej płytkiej-myśliwskiej inteligencji i kulturze...
Bartek zupełnie nie potrzebnie wytaczasz tutaj najcięższą artylerie na nas. Prawda jest jedna z punktu widzenia ludzkich odczuć a mianowicie zabijać nie wolno! Nie ma na to paragrafu , przepisu czy precedensu. Nie jest istotne , przynajmniej dla mnie, ile PZŁ zrzesza jak się z czymś nie zgadzam to może być nawet 100 000 000 nic tego nie zmieni. Nie ma i nie morze być wśród światłej części społeczeństwa zgody na zabijanie zwierząt podobnie jak na dewastowanie przyrody i wywalanie śmieci do lasu. Zupełnie nie rozumiem twojej furii, zrozum przysłowiowy "chłop" już nie jest tak ciemny i nie wszystko co swawolne panisko wyczynia zaaprobuje. Absolutnie myślę że era tego typu harców w lesie dobiega końca i nie ma co , taka jest kolej rzeczy. Myślę że jest to bardzo optymistyczne bo dowodzi tego że świadomość ludzka wzrasta, krystalizuje się i nie jest determinowana przez snobistyczne zapędy i atawistyczną chęć zabijania. Niestety na tym polega postęp mentalny, i to jest własnie optymistyczne.
Oj Bartku G i po co taki raban?
Napisałeś: "Napuścić jednego myślwego na drugiego- takiech igrzysk być świadkiem?"
że niby to mój cel, a ja nic takiego nie napisałam. Zadałam tylko pytanie czy myśliwi chcieliby być sami dla siebie celem polowania? Takie pytanie do przemyślenia i to w sarkastycznym, złośliwym tonie o czym też wspomniałam (sarkazm i ironia dla wyakcentowania głębszej treści). Jeśli nie chcesz tego zobaczyć, to prościej nie umiem Ci tego przekazać.
Tak jak powyżej napisał Almanzor wytaczasz działa kiedy my wytaczamy argumenty. Jakoś nie przekonuje mnie Twoje zdanie o wymiernych korzyściach z łowiectwa. Ja ich nie widzę. Za to przedstawiłam wiele negatywnych konsekwencji łowiectwa dla nas i dla Ziemi, która jest naszym domem i razem ze zwierzętami mamy równe prawa do korzystania z jej dobrodziejstw.
Napisałeś: "Na koniec garść informacji - poznajcie bliżej Waszego wroga - PZŁ."
Nie traktuję Ciebie jak wroga, choć w temacie polowania przedstawiamy skrajnie różne poglądy. Uważam, że robienie sztucznych podziałów doprowadza do agresji, przemocy albo izolacji. Może kiedyś zmienisz zdanie, a właściwie może zmieni się Twoja świadomość, a w związku z tym zdanie. To proces. Wierzę, że Zenon Kruczyński po latach polowań doszedł właśnie do tego poziomu świadomości i nie jest to z jego strony pozoranctwo. Póki żyjesz jest jeszcze dla Ciebie szansa zrozumieć to, o czym razem z kilkoma osobami chcemy Ci powiedzieć. Życzyłabym Ci takiego stanu ducha, kiedy nie będziesz miał potrzeby zabijać, bo zabijając, zawsze zabijamy jakąś cząstkę siebie. Może spróbuj się zastanowić co tak naprawdę zabijasz i dlaczego to robisz? I mam tu na myśli obszar bardziej metaforyczny niż realny. Choć oczywiście realnie padają z Twoich rak zwierzęta, to może na nie projektujesz swoją złość, agresję, lęk czy jeszcze coś innego, bo są bezbronne czyli w niczym Ci nie zagrażają...
"(...) W obecnych czasach, dzikie zwierzęta to masowo zabijane istoty. Rozregulowuje się im także odżywianie – i w efekcie także naturalne cykle płodności – wwożąc do lasu, jako myśliwskie dokarmianie, jedzenie nienaturalne dla tych biotopów. Takiego jedzenia w lesie nigdy nie było i nie powinno być: kukurydza, kartofle, zboża, buraki, brukiew, kapusta, kalafiory. Jedną ręką dokarmia się zwierzęta, a drugą zabija ze sztucerów i dubeltówek. Na dokarmianie zwierząt myśliwi przeznaczyli 13 milionów złotych w 2004 roku. Ta kwota wystarczy na zakup ok. 55 tysięcy ton ziemniaków. Trudno sobie wyobrazić górę usypaną z nich.
Dawać leśnym zwierzętom więcej jedzenia, by móc ich więcej zabijać. Patrzę na to napisane zdanie. Chce mi się płakać.(...)"
Polecam przeczytanie całego tekstu i przeanalizowanie tych argumentów jeszcze raz.
[quote=Luna] Tak jak powyżej napisał Almanzor wytaczasz działa kiedy my wytaczamy argumenty. Jakoś nie przekonuje mnie Twoje zdanie o wymiernych korzyściach z łowiectwa. Ja ich nie widzę. Za to przedstawiłam wiele negatywnych konsekwencji łowiectwa dla nas i dla Ziemi, która jest naszym domem i razem ze zwierzętami mamy równe prawa do korzystania z jej dobrodziejstw.[/quote]
No właśnie to Wasze opanowanie doprowadza mnie do szaleństwa ;))
Do rzeczy - proszę o te argumenty - liczby, fakty - negatywne konsekwencje. Np czy któremuś rodzimemu gatunkowi grozi wyginięcie przez myśliwych?
[quote=Luna] Może kiedyś zmienisz zdanie, a właściwie może zmieni się Twoja świadomość, a w związku z tym zdanie. To proces. Wierzę, że Zenon Kruczyński po latach polowań doszedł właśnie do tego poziomu świadomości i nie jest to z jego strony pozoranctwo. Póki żyjesz jest jeszcze dla Ciebie szansa zrozumieć to, o czym razem z kilkoma osobami chcemy Ci powiedzieć. Życzyłabym Ci takiego stanu ducha, kiedy nie będziesz miał potrzeby zabijać, bo zabijając, zawsze zabijamy jakąś cząstkę siebie. Może spróbuj się zastanowić co tak naprawdę zabijasz i dlaczego to robisz? I mam tu na myśli obszar bardziej metaforyczny niż realny.[/quote]
Dlaczego tak bardzo chcesz mnie "uzdrawiać"? Ja naprawdę nie mam problemów ani psychicznych ani emocjonalnych- wiem, że to nie pasuje do Twojego szablonu myśliwego - ale badali mnie psycholodzy policyjni (2 dni przesłuchań i testów)- warunek otrzymania pozwolenia na broń :)). Lubię sobie upolować dzika i zjesć go z rodziną w święta, lubię strzelić kozła dla pięknego trofeum czy lisa na czapkę dla żony. Metafizyka - bardzo proszę - uwielbiam przy pełni księżyca pochylić się na dymiącym jeszcze ciałem dzika - jest w tym coś mistycznego - przenieść się w czasie , być jak łowca sprzed 200 tys. lat! Nie zrozumie kto to tego nie zaznał!
A Ty piszesz, że jest dla mnie jeszcze szansa. Na co? To moja pasja, nie widzę w niej nic złego, nie zabijam przez to cząstki samego siebie jak piszesz, nie potrzebuje żadnej szansy na nic! Wydaje Ci się ze mnie diagnozujesz, że piszesz o mnie coś czego sam o sobie nie wiem? Skąd masz taką wiedzę? Według jakich kryteriów mnie oceniasz, jaką miarą mierzysz? Nawet nie wiesz czy jestem wierzący (a pewnie to ważny czynnik w Twych kryteriach). Tylko nie pisz proszę odpowiedzi w stylu "dalej nie rozumiesz, że błądzisz". Mamy inne odniesienie - nikt nie dał Ci prawa uznawać swojego (nawet ogólnie przyjętego) za właściwe dla wszystkich.
[quote=Bartek G] uwielbiam przy pełni księżyca pochylić się na dymiącym jeszcze ciałem dzika [/quote]
Tak, a potem patroszyć go jeszcze ciepłego, kiedy gorące powietrze bucha z rozciętych trzewi, i mieć ręce upaprane krwią po łokcie.
Dla mnie to nie jest normalne. W dzisiejszych czasach nie powinno się zabijać dla rozrywki, tym bardziej, że duża część zwierząt rannych ucieka i umiera godzinami lub dniami w męczarniach.
[quote=Luna] Szanowny Bartku G,czy o tych koronnych argumentach jeśli chodzi o korzyści z łowiectwa wspominałeś?http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2128,article,2736 "(...) W obecnych czasach, dzikie zwierzęta to masowo zabijane istoty. Rozregulowuje się im także odżywianie – i w efekcie także naturalne cykle płodności – wwożąc do lasu, jako myśliwskie dokarmianie, jedzenie nienaturalne dla tych biotopów. Takiego jedzenia w lesie nigdy nie było i nie powinno być: kukurydza, kartofle, zboża, buraki, brukiew, kapusta, kalafiory. Jedną ręką dokarmia się zwierzęta, a drugą zabija ze sztucerów i dubeltówek. Na dokarmianie zwierząt myśliwi przeznaczyli 13 milionów złotych w 2004 roku. Ta kwota wystarczy na zakup ok. 55 tysięcy ton ziemniaków. Trudno sobie wyobrazić górę usypaną z nich.Dawać leśnym zwierzętom więcej jedzenia, by móc ich więcej zabijać. Patrzę na to napisane zdanie. Chce mi się płakać.(...)"Polecam przeczytanie całego tekstu i przeanalizowanie tych argumentów jeszcze raz. [/quote]
Tak, prawie każdy z tych "argumentów" analizowałem na przestrzeni moich kilkunastu postów w tym temacie większość interpretując jako korzyści z łowiectwa. Na taką interpretację pozwala mi szersza znajomość tematu - oprócz stnowiska pana Z.K. jeszcze Prawa Łowieckiego, tradycji myśliwskich i wyników badań naukowych. Polecam ponowną lekturę z wytężoną uwagą. Pisałem przecież o manipulacji pana Z.K., który zakłada, że odbiorcą jego tekstów będą osoby niezadające sobie trudu zapoznania się z Prawem Łowieckim czy wynikami badań naukowych dotyczących np. hodowli otwartej. W konsekwencji będą ferować wyroki i opinie nieobiektywne bo oparte jedynie na wybranych, propagandowych informacjach.
Sprawa prosta.
http://www.sfora.pl/Slowacy-wybijaja-polskie-wilki-a28421
Może UE coś zmieni w tej sprawie...
"W Szwecji ruszyło polowanie na wilki. Do odstrzelenia dozwolonych przez ministra ochrony środowiska 20 zwierząt zgłosiło się około 6700 myśliwych (...)
Myśliwi oburzają się na ograniczenia i „skąpą" tegoroczną kwotę, nie mają jednak odwagi robić tego pod nazwiskiem – boją się gróźb obrońców przyrody. A ci domagają się od rządu całkowitego wstrzymania licencyjnych polowań. W petycji podpisanej przez 19 tys. szwedzkich obywateli twierdzą, że to prowokacja wobec wszystkich troszczących się o populację tych rzadkich drapieżników. – To tragiczne i żenujące dla Szwecji – grzmi Zrzeszenie Ochrony Przyrody.
Ekolodzy mogą osiągnąć swój cel. Unijny komisarz ds. ochrony środowiska Janez Potocnik ostrzegł bowiem, że poprzez wydawanie licencji na polowanie Sztokholm łamie europejskie prawa dotyczące ochrony zagrożonych gatunków. Zapowiedział, że prawdopodobnie w końcu stycznia postawi Szwecję przed trybunałem UE.
Szwedzki minister ds. ochrony środowiska Andreas Carlgren postawił z kolei warunek na wydanie licencji na polowania w przyszłym roku. Jeżeli nie powiedzie się próba sprowadzenia wilków z Finlandii, aby wymieszać geny i uniknąć zbyt bliskiego spokrewnienia liczącej 210 osobników populacji wilków, łowów nie będzie."
Rzeczpospolita
Źródło: http://www.rp.pl/artykul/595472.html
Swoją drogą proszę zauważyć, że do zamordowania 20 wilków zgłosiło się 6700 myśliwych. To jakaś paranoja!
Ciekawe jak sprawa kłusownictwa wygląda na naszych terenach? Może ktoś widział w lesie wnyki lub inne ślady obecności ludzi pozbawionych honoru?
„(...)Mimo funkcjonującej ochrony gatunkowej, wilki w Bieszczadach i w Beskidach nie mają łatwego życia. Jak niesie wieść gminna, pozostają one obiektem westchnień niejednego myśliwego i ofiarą niejednego kłusownika. Dzisiaj to tak naprawdę główne zagrożenie dla tego gatunku. Mówiąc o kłusownictwie, warto poznać opinię Zenona Kruczyńskiego, byłego myśliwego, autora przygotowywanej do druku książki „Farba znaczy krew”, demaskującej mit myślistwa. Mówi on:
"W maju ubiegłego roku oglądałem „tajne” zdjęcie dumnego myśliwego przy wilku zastrzelonym przez niego w marcu. Basior podobno ważył osiemdziesiąt sześć kilogramów. Wilk był oczywiście skłusowany. Nie wiem, czy inni myśliwi zabijają wilki, to nie są ujawniane zdarzenia. Czasami, gdy wataha wilków nagle zmniejsza się, mówi się w środowiskach leśników i myśliwych, że „dostała ołowicy”, czyli parę kul. W dyscyplinarnych sądach łowieckich, w czasach gdy polowałem, przeważały sprawy o kłusownictwo w wykonaniu myśliwych. Myślę, że teraz nie jest inaczej. Tak zwane kłusownictwo klasyczne to margines – w Polsce jest około sto tysięcy myśliwych i trzeba być pełnym samobójczej desperacji, by wbrew tej uzbrojonej armii kłusować. Najłatwiej jest kłusować myśliwym – są z bronią w lesie legalnie. Sądzę, że ci myśliwi którzy kłusują, mają po prostu do tego osobiste predyspozycje”. Janusz Kowalewski, łowczy okręgowy z Krosna, oczywiście broni myśliwych. Dla „Dziennika Polskiego” mówi: „Nie sądzę, żeby ktoś chciał ryzykować. Za dużo mógłby stracić i naraziłby się na odpowiedzialność karną. Szanujemy to, że wilk jest pod ochroną”. Zenon Kruczyński częściowo zgadza się z Kowalewskim, mówiąc, że większość myśliwych raczej powstrzyma się od strzału przy spotkaniu z wilkiem, pomimo chęci na cenne trofeum. Dodaje jednak, że „chyba każdy myśliwy chciałby mieć na rozkładzie wilka”.
To, jak jest naprawdę, często będzie wiedział już tylko ten myśliwy, który stanie oko w oko w wilkiem. I albo pociągnie za spust, albo zwycięży w nim poczucie praworządności i uczciwości. Wieść gminna wskazuje jednak, że na wilki się kłusuje. A że atmosfera wokół wilków nigdy nie była zbyt dobra, ich życie będzie zagrożone z rąk ludzkich, bez względu na to, jakie prawo je chroni.
Postawioną na głowie tezą jest twierdzenie, że od czasu kiedy myśliwi przestali strzelać do wilków, ponieważ zostały wprowadzone na listę zwierząt chronionych, te przestały się bać człowieka. Zwierzę to jest przecież szczególnie wyczulone na obecność człowieka i jego lęk przed homo sapiens jest z pewnością większy niż człowieka przed nim.(...)"
http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2138,article,2790
[quote=adzygmunt] A może gdybyśmy nie brali się za "naprawianie" natury nie byłoby takich dylematów? [/quote]
Adz a jak to sobie wyobrażasz? U podstaw "psucia" natury leży m.in. rolnictwo. Pisałem o tym we wcześniejszych postach. To m.in. te wielkie areały pochlaniające dzikie, naturalne obszary, te które mają szybko i tanio zapełnić mój, Twój i milionów innych ludzi żołądki, zachwiały populacjami (liczebnościa, strukturą, podatnością na choroby) dzikich zwierząt. To nieuniknione zmiany cywilizacyjne - kosztem natury. To co nazywasz jej "naprawianiem" to tylko działania wtórne - próba zachowania tego co naturalne w pierwotnej równowadze jednak we wciąż pomniejszającej się przestrzeni.
[quote=Luna]Swoją drogą proszę zauważyć, że do zamordowania 20 wilków zgłosiło się 6700 myśliwych. To jakaś paranoja! [/quote]
W kraju do corocznego odstrzału kilkunastu żubrów w Bieszczadach (odstrzał redukcyjny i do celów badawczych) zgłasza się też kilka setka myśliwych. Ceny - od 6 tys za krowę do 40 tys (2009 r.) za byka. Im więcej chętnych tym wyższe ceny. Pieniądze idą oczywiście na ochronę żubrów.
OHZ Zator wręcz ogłasza przetargi na udział w polowaniu na zwierzynę drobną. Skoro tylu chętnych to czemu nie wycisnąć z nich jeszcze więcej pieniędzy - w dużej części przeznaczanych na ochronę przyrody?
Jaka paranoja? Śmierć 10 żubrów oznacza pieniądze na sprowadzenie np. 20 sztuk z innego stada, wzgbogacenie puli genetycznej populacji, wzmocnienie jej, uratowanie gatunku.
"(...) Stosunek do zwierzęcia jest miarą naszego człowieczeństwa. Humanizm i humanitaryzm
zatem to nie tylko idee odwołujące się do ludzkich relacji, ale także do świata zwierząt.
Jak mawiał pewien Indianin: "to co przydarza się zwierzętom, wkrótce przydarzy się też ludziom".
A co przydarza się zwierzętom?
Od ponad 10 lat w polskim prawodawstwie istnieje zapis, że zwierzę nie jest rzeczą.
Ale świadomość ludzka zmienia się znacznie wolniej niż zapisy prawa. Ciągle jeszcze wielu z nas
traktuje zwierzęta jak przedmioty, które nie posiadają żadnych praw. Wyobrażamy sobie, że jako
ludzie mamy szczególne przywileje i cały świat zwierzęcy musi ustąpić przed tą uzurpacją.
I rzeczywiście ustępuje. Zwierzęta jako słabsze istoty nie są w stanie obronić się przed naszą
ekspansją, wycofują się więc w coraz bardziej niedostępne tereny, a większość, która nie jest
w stanie przystosować się do nowych warunków, po prostu ginie. Dzikie zwierzęta poddane są
ogromnej presji. Ich życie jest niemal całkowicie kontrolowane przez człowieka, który uzurpuje
sobie prawo do tak zwanego zarządzania populacjami. Są to zabiegi pozwalające na kontrolowanie
liczebności populacji dzikich zwierząt na określonym terenie. Głównym narzędziem tej kontroli
jest łowiectwo, czyli planowy odstrzał zwierząt tak, by ich liczebność utrzymywała się w określonym
przez człowieka przedziale.
Myśliwi przekonują siebie oraz pozostałą część społeczeństwa, że wypełniają pożyteczną
misję wpisującą się w działania chroniące przyrodę. Niemniej jednak pod tymi pięknymi
deklaracjami kryje się chęć zabijania dla przyjemności. Zenon Kruczyński, były myśliwy, autor
książki o łowiectwie „Farba znaczy krew” tak o tym pisze: „gdy polowałem, widziałem las poprzez
cel: spotkać zwierzę - podejść je, strzelić. Oczy i uszy w gotowości. Ani chwili na rozluźnienie - na
ramieniu załadowany, odbezpieczony sztucer. Teraz chodzę po lesie ze spokojem w sercu”.
A w innym miejscu: „Mam pewność, że dopóki będziemy zabijać zwierzęta - będziemy zabijać
siebie nawzajem. Współczesne myślistwo jest obarczone wyjątkowym ciężarem - jest zabijaniem
dla rozrywki”.
Współczesne myślistwo traktuje świat przyrody jak szachownicę, na której człowiek
decyduje o ustawieniu poszczególnych figur. W tym podejściu brakuje zaufania do naturalnych
mechanizmów regulacyjnych, w których zależność między drapieżnikiem i ofiarą wpisuje się w
odwieczną mądrość naturalnego procesu. Dlatego najlepszym testem dla rzeczywistych intencji
myśliwych jest ich stosunek do wilka, który w najlepszy sposób wypełnia ową funkcję regulacyjną.
Otóż myśliwi są w większości przeciwni gatunkowej ochronie wilka i traktują go jak szkodnika.
Z tego powodu w przeszłości wilk, jak też i inne duże drapieżniki (ryś, orzeł, niedźwiedź) poddany
został eksterminacji powodującej niemalże wytrzebienie całego gatunku. Tak oto w całej pełni
ujawnia się stosunek do dzikich zwierząt w środowisku myśliwych, gdzie zadawanie śmierci jest
traktowane jako hobby, a zarządzanie populacjami jest arogancką próbą przywracania równowagi
w przyrodzie. (...)"
http://www.sibg.org.pl/UserFiles/File/Ziemia%20Moj%20jedyny%20dom.pdf
Pan Kruczyński opowiada i opisuje to co ludzie chcą usłyszec lub przeczytać. Dobrze to sobie przemyślał i nieżle na tym zarabia. Biznes i nic więcej. Proponuję nieco bardziej krytyczne spojrzenie na jego współczesne poglądy, mając na uwadze ponadprzeciętną jednak aktywność łowiecką w przeszłości. Zadziwiające jak na tak "bogatej" przeszłości udaje mu się tak skutecznie budować autorytet czołowego ekologa w Polsce. (manipulacja?)
Zgadzam się co do wilka. W naszym środowisku wilk postrzegany jest niestety jako konkurencja - w łowiskach jest niepotrzebny - zabija zwierzynę, którą zabić mieli myśliwi.
Kilkanaście lat temu (ale już po objęciu wilka ochroną) na terenie pewnego obwodu lowieckiego pojawił się wilk (ciężarna wadera). A nie był tam obserwowany od kilkunastu lat. Mowiono, że zabijał nawet 3 łanie tygodniowo. Po kilku miesiącach "straty" osiągnęły poziom kilkudziesięciu sztuk - głównie łań. Po wielotygodniowej obławie wilk został wytropiony i odstrzelony, szczenięta zabrane i ...udomowione. Zapewne takie zdarzenia mają miejsce do dziś w różnych rejonach Polski i nawet prawo nie jest w stanie zapewnić wilkowi spokoju. Przykre... za takich "kolegów' myśliwych jest mi wstyd.
Sorry bo może to z "dwururki" ale kiedyś znajomy zaproponował mi udział w polowaniu (jako atrakcje bo sam w życiu oprócz procy nie strzelałem). Poszedłem jako widz i to był mój błąd, zaznaczam jest to moje osobiste zdanie może z lekka zabarwione nauka którą reprezentuje, uważam tych ludzi za absolutnie nienormalnych !!! Od razu zaznaczam nie jestem wegetarianinem ale nie jest to argument uważam, jem zwierzęta pośrednio przyczyniając się do ich zabijania jak każdy drapieżnik wyłącznie z chęci aby przeżyć. Zabijanie dla sportu i co tu kryć pieprzenie o równych szansach uważam za szczytową formę barbarzyństwa. Jak np. dzik ma mieć równe szanse to daj mu giwerę i wtedy kto kogo zastrzeli to wygrywa. Zasada ta jest oczywista nawet dla dzieci bawiących się na podwórku w strzelaninę. Bez zasadne mordowanie i dorabianie ideologii o tradycjach , selekcji itd to hipokryzja. Widok jeszcze żywego i wydawało mi się płaczącego jelenia zapewnił mi traumę do końca życia. Nie mam dla tych ludzi najmniejszego szacunku.
Almanzor popieram Ciebie. Mój osąd myśliwych jest podobny.
[quote=Almanzor] Zabijanie dla sportu i co tu kryć pieprzenie o równych szansach uważam za szczytową formę barbarzyństwa. Jak np. dzik ma mieć równe szanse to daj mu giwerę i wtedy kto kogo zastrzeli to wygrywa. [/quote]
Nigdy nie słyszałem od żadnego znajomego mi myśliwego takiej tezy "o równych szansach". Nie znajdziesz jej też w żadnej publikacji (naukowej, popularno-naukowej) w żadnym dokumencie czy przepisach z dziedziny łowiectwa, w żadnym zbiorze zwyczajów i tradycji łowieckich.
Almanzor nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o łowiectwie ale robisz to bardzo nieprofesjonalnie jak na człowieka nauki.
Nic się nie denerwuj życie co dzień nas zaskakuje już wyjaśniam. Boże uchowaj abym w ogóle w jakiejkolwiek literaturze szukał wiadomości na temat tego niecnego procederu. Otóż moją osobistą tragedią jest to że mam w rodzinie człowieka który trudni się wyżej omawianym "rzemiosłem". Mało tego w kręgach myśliwskich jest "szychą" przywódcą jednego z kół . Wielokrotnie przy okazji różnych spotkań on jak i jego wierni druhowie mówili te słowa o "równych szansach". Mam nadzieje że nie podejrzewasz że sam mógłbym wymyślić podobny idiotyzm.
Napiszę złośliwie: ciekawe co byłoby, gdyby myśliwi mieli polować sami na siebie? Z tymi profesjonalnymi sztucerami, lunetami i innymi gadżetami mieliby chyba równe szanse? Ciekawe czy którykolwiek z nich chciałby być celem takiego polowania?
Są tacy którzy chcą Luna, z przykrością muszę to stwierdzić...
Mysle ze naszym obowiazkiem jako ludzi sumienia i humanistow jest pietnowanie tej co tu kryc patologii.t
Czas na podsumowanie z mojej strony.
Przedstawiłem w moich postach przykłady, dane liczbowe, wymierne korzyści z łowiectwa o których przypuszczalnie wielu z Was nie miało pojęcia. Zgodziłem się z rozmówcami co do niektórych zarzutów pod naszym (mysliwych) adresem. A Wy - Luna, Myśleniczanin, Adz, Almanzor, Asieq - nie jesteście w stanie przyjąć do wiadomości ani jednego mojego argumentu "za"? No to miała to być dyskusja czy łańcuszek dołączających się przeciwników powtarzających jeden po drugim "nie bo nie". Jeżeli to drugie ja chyba tylko psuję Wam tę zabawę. Piszecie o patologii, naginaniu prawa. Piszecie wprost, że jeśli ktoś para się zabijaniem zierząt to dla takiej osoby nie macie najmniejszego szacunku. Podałem przykłady w których stajecie się hipokrytami - nie pójdziecie do lekarza-myśliwego? Nie pójdziecie do spowiedzi do duchownego-myśliwego? Nie skorzystacie z porady prawnika-myśliwego? I dalej nic? Ilu z Was choć odrobinę zgłębiło wiedzę o łowiectwie przed zabaniem głosu, spojrzało szerzej na temat niż tylko przez pryzmat piątego przykazania "nie zabijaj"?
Na koniec garść informacji - poznajcie bliżej Waszego wroga - PZŁ.
PZŁ jest największą organizacją pozarządową w Polsce. Zrzesza ok 110 000 "psychopatów" mających swoje ośrodki badawcze, swoje prawo, swoje sądy. Statystyki (dane z www.pzlow.pl) pokazują, że myślwych przybywa w tempie ok 2 tys. na rok, głównie młodych ludzi więc nieprawdą jest, że łowiectwo przyeżywa regres. Firmy handlujące (niędzynarodowo!) dziczyzną, firmy produkujące broń, amunicję, akcesoria (każdy myśliwy ma jej średnio 4 sztuki - (dane ze statystyk KGP), biura polowań tworzą potężne lobby, którego nie zachwieje nawet dziesięciokrotnie liczniejszcza resza ekologów ze swoim sztandarowym, wyświechtanym hasłem "stop zabijaniu dla przyjemności". Czytacie i słuchacie tylko samych siebie pozostając w naiwnej nieświadomości z kim się mierzycie.
[quote=Luna] Napiszę złośliwie: ciekawe co byłoby, gdyby myśliwi mieli polować sami na siebie? Z tymi profesjonalnymi sztucerami, lunetami i innymi gadżetami mieliby chyba równe szanse? Ciekawe czy którykolwiek z nich chciałby być celem takiego polowania? [/quote]
Ciekawi Cie to naprawdę? Napuścić jednego myślwego na drugiego- takiech igrzysk być świadkiem? Ta ciekawość trochę koliduje ze wcześniejszymi Twoimi poglądami - że żadnego życia - czy to zwierzęcego czy psychopaty-potwora myśliwego nie mamy prawa odbierać.
A może to pierwotny pierwiastek - fascynaja zabijaniem - który tkwi w nas wszystkich dochodzi również i u Ciebie do głosu? ;)
Bartek nie stawiaj mnie w niewygodnej sytuacji. Sam poluje, jednak bardziej "humanitarnie". Potrafie również znaleźć sie "po stronie zwierzyny". Poluje także na "myśliwych" i uwierz mi na słowo widziałem nie raz w ich oczach głęboki strach więc wiem o czym pisze. Większość tych "myśliwych" o których wspominasz nie przeżyli by jednego dnia na takim "polowaniu". Dlatego szanowny Bartku zanim nazwiesz kogoś hipokrytą zastanów się czy Twój osąd nie jest tym samym szufladkowaniem na które tak się oburzasz.
Gwoli ścisłości jedyną różnicą między konającym zwierzęciem a "myśliwym" jaką zdążyłem zauważyć jest to że zwierzyna wie dlaczego umiera i nigdy nie błaga o litość...
Myśleniczanin, napisz proszę mniej tajemniczo na czym polega Twoje "polowanie". Wytłumacz ,jak można "nie przeżyć jednego dnia na takim polowaniu" (humanitarnym!?) - co usiłujesz porównywać albo czym chcesz mnie przelicytować? Pytam bez cienia ironii, po prostu nie rozumiem.
Luna napisał/a:
Napiszę złośliwie: ciekawe co byłoby, gdyby myśliwi mieli polować sami na siebie? Z tymi profesjonalnymi sztucerami, lunetami i innymi gadżetami mieliby chyba równe szanse? Ciekawe czy którykolwiek z nich chciałby być celem takiego polowania?
Bartek G napisał:
"Ciekawi Cie to naprawdę? Napuścić jednego myślwego na drugiego- takiech igrzysk być świadkiem? Ta ciekawość trochę koliduje ze wcześniejszymi Twoimi poglądami - że żadnego życia - czy to zwierzęcego czy psychopaty-potwora myśliwego nie mamy prawa odbierać.
A może to pierwotny pierwiastek - fascynaja zabijaniem - który tkwi w nas wszystkich dochodzi również i u Ciebie do głosu? ;)"
Szanowny Bartku G. jeśli nie "wyczytałeś" w mojej wypowiedzi sarkazmu, to trudno. Może czasami poza strzelaniem do niewinnych zwierzaków warto poczytać literaturę piękną czy filozoficzną, by w takiej czy innej dyskusji łatwiej wychwytywać rożne niuanse i głębsze treści wypowiedzi. To co napisałam miało pobudzić do myślenia myśliwych oraz inne osoby czytające ten temat. Chodzi o to, by czytający postawił sobie zadane przeze mnie pytanie i spróbował sam dla siebie na nie odpowiedzieć. Tylko tyle i aż tyle.
Co do wrodzonej agresji to drobne wyjaśnienie: można być agresywnym i zabijać w realu (bardziej prymitywna realizacja popędu) ale można też sublimować popęd agresji i wyrażać go nie czyniąc nikomu krzywdy np. w uczciwej rywalizacji (co na różne sposoby czynimy wszyscy).
[quote=Luna]Może czasami poza strzelaniem do niewinnych zwierzaków warto poczytać literaturę piękną czy filozoficzną, by w takiej czy innej dyskusji łatwiej wychwytywać rożne niuanse i głębsze treści wypowiedzi. To co napisałam miało pobudzić do myślenia myśliwych oraz inne osoby czytające ten temat.[/quote]
A ja myślę Luna, że filozofię to właśnie dorabiasz do tamtego "złośliwego" posta pisząc, że są w nim "głębsze treści".
A jeśli jest inaczej to filozofia i głębia w takim wydaniu uwłacza nawet mojej płytkiej-myśliwskiej inteligencji i kulturze...
Bartek zupełnie nie potrzebnie wytaczasz tutaj najcięższą artylerie na nas. Prawda jest jedna z punktu widzenia ludzkich odczuć a mianowicie zabijać nie wolno! Nie ma na to paragrafu , przepisu czy precedensu. Nie jest istotne , przynajmniej dla mnie, ile PZŁ zrzesza jak się z czymś nie zgadzam to może być nawet 100 000 000 nic tego nie zmieni. Nie ma i nie morze być wśród światłej części społeczeństwa zgody na zabijanie zwierząt podobnie jak na dewastowanie przyrody i wywalanie śmieci do lasu. Zupełnie nie rozumiem twojej furii, zrozum przysłowiowy "chłop" już nie jest tak ciemny i nie wszystko co swawolne panisko wyczynia zaaprobuje. Absolutnie myślę że era tego typu harców w lesie dobiega końca i nie ma co , taka jest kolej rzeczy. Myślę że jest to bardzo optymistyczne bo dowodzi tego że świadomość ludzka wzrasta, krystalizuje się i nie jest determinowana przez snobistyczne zapędy i atawistyczną chęć zabijania. Niestety na tym polega postęp mentalny, i to jest własnie optymistyczne.
Oj Bartku G i po co taki raban?
Napisałeś: "Napuścić jednego myślwego na drugiego- takiech igrzysk być świadkiem?"
że niby to mój cel, a ja nic takiego nie napisałam. Zadałam tylko pytanie czy myśliwi chcieliby być sami dla siebie celem polowania? Takie pytanie do przemyślenia i to w sarkastycznym, złośliwym tonie o czym też wspomniałam (sarkazm i ironia dla wyakcentowania głębszej treści). Jeśli nie chcesz tego zobaczyć, to prościej nie umiem Ci tego przekazać.
Tak jak powyżej napisał Almanzor wytaczasz działa kiedy my wytaczamy argumenty. Jakoś nie przekonuje mnie Twoje zdanie o wymiernych korzyściach z łowiectwa. Ja ich nie widzę. Za to przedstawiłam wiele negatywnych konsekwencji łowiectwa dla nas i dla Ziemi, która jest naszym domem i razem ze zwierzętami mamy równe prawa do korzystania z jej dobrodziejstw.
Napisałeś: "Na koniec garść informacji - poznajcie bliżej Waszego wroga - PZŁ."
Nie traktuję Ciebie jak wroga, choć w temacie polowania przedstawiamy skrajnie różne poglądy. Uważam, że robienie sztucznych podziałów doprowadza do agresji, przemocy albo izolacji. Może kiedyś zmienisz zdanie, a właściwie może zmieni się Twoja świadomość, a w związku z tym zdanie. To proces. Wierzę, że Zenon Kruczyński po latach polowań doszedł właśnie do tego poziomu świadomości i nie jest to z jego strony pozoranctwo. Póki żyjesz jest jeszcze dla Ciebie szansa zrozumieć to, o czym razem z kilkoma osobami chcemy Ci powiedzieć. Życzyłabym Ci takiego stanu ducha, kiedy nie będziesz miał potrzeby zabijać, bo zabijając, zawsze zabijamy jakąś cząstkę siebie. Może spróbuj się zastanowić co tak naprawdę zabijasz i dlaczego to robisz? I mam tu na myśli obszar bardziej metaforyczny niż realny. Choć oczywiście realnie padają z Twoich rak zwierzęta, to może na nie projektujesz swoją złość, agresję, lęk czy jeszcze coś innego, bo są bezbronne czyli w niczym Ci nie zagrażają...
Szanowny Bartku G,
czy o tych koronnych argumentach jeśli chodzi o korzyści z łowiectwa wspominałeś?
http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2128,article,2736
"(...) W obecnych czasach, dzikie zwierzęta to masowo zabijane istoty. Rozregulowuje się im także odżywianie – i w efekcie także naturalne cykle płodności – wwożąc do lasu, jako myśliwskie dokarmianie, jedzenie nienaturalne dla tych biotopów. Takiego jedzenia w lesie nigdy nie było i nie powinno być: kukurydza, kartofle, zboża, buraki, brukiew, kapusta, kalafiory. Jedną ręką dokarmia się zwierzęta, a drugą zabija ze sztucerów i dubeltówek. Na dokarmianie zwierząt myśliwi przeznaczyli 13 milionów złotych w 2004 roku. Ta kwota wystarczy na zakup ok. 55 tysięcy ton ziemniaków. Trudno sobie wyobrazić górę usypaną z nich.
Dawać leśnym zwierzętom więcej jedzenia, by móc ich więcej zabijać. Patrzę na to napisane zdanie. Chce mi się płakać.(...)"
Polecam przeczytanie całego tekstu i przeanalizowanie tych argumentów jeszcze raz.
[quote=Luna] Tak jak powyżej napisał Almanzor wytaczasz działa kiedy my wytaczamy argumenty. Jakoś nie przekonuje mnie Twoje zdanie o wymiernych korzyściach z łowiectwa. Ja ich nie widzę. Za to przedstawiłam wiele negatywnych konsekwencji łowiectwa dla nas i dla Ziemi, która jest naszym domem i razem ze zwierzętami mamy równe prawa do korzystania z jej dobrodziejstw.[/quote]
No właśnie to Wasze opanowanie doprowadza mnie do szaleństwa ;))
Do rzeczy - proszę o te argumenty - liczby, fakty - negatywne konsekwencje. Np czy któremuś rodzimemu gatunkowi grozi wyginięcie przez myśliwych?
[quote=Luna] Może kiedyś zmienisz zdanie, a właściwie może zmieni się Twoja świadomość, a w związku z tym zdanie. To proces. Wierzę, że Zenon Kruczyński po latach polowań doszedł właśnie do tego poziomu świadomości i nie jest to z jego strony pozoranctwo. Póki żyjesz jest jeszcze dla Ciebie szansa zrozumieć to, o czym razem z kilkoma osobami chcemy Ci powiedzieć. Życzyłabym Ci takiego stanu ducha, kiedy nie będziesz miał potrzeby zabijać, bo zabijając, zawsze zabijamy jakąś cząstkę siebie. Może spróbuj się zastanowić co tak naprawdę zabijasz i dlaczego to robisz? I mam tu na myśli obszar bardziej metaforyczny niż realny.[/quote]
Dlaczego tak bardzo chcesz mnie "uzdrawiać"? Ja naprawdę nie mam problemów ani psychicznych ani emocjonalnych- wiem, że to nie pasuje do Twojego szablonu myśliwego - ale badali mnie psycholodzy policyjni (2 dni przesłuchań i testów)- warunek otrzymania pozwolenia na broń :)). Lubię sobie upolować dzika i zjesć go z rodziną w święta, lubię strzelić kozła dla pięknego trofeum czy lisa na czapkę dla żony. Metafizyka - bardzo proszę - uwielbiam przy pełni księżyca pochylić się na dymiącym jeszcze ciałem dzika - jest w tym coś mistycznego - przenieść się w czasie , być jak łowca sprzed 200 tys. lat! Nie zrozumie kto to tego nie zaznał!
A Ty piszesz, że jest dla mnie jeszcze szansa. Na co? To moja pasja, nie widzę w niej nic złego, nie zabijam przez to cząstki samego siebie jak piszesz, nie potrzebuje żadnej szansy na nic! Wydaje Ci się ze mnie diagnozujesz, że piszesz o mnie coś czego sam o sobie nie wiem? Skąd masz taką wiedzę? Według jakich kryteriów mnie oceniasz, jaką miarą mierzysz? Nawet nie wiesz czy jestem wierzący (a pewnie to ważny czynnik w Twych kryteriach). Tylko nie pisz proszę odpowiedzi w stylu "dalej nie rozumiesz, że błądzisz". Mamy inne odniesienie - nikt nie dał Ci prawa uznawać swojego (nawet ogólnie przyjętego) za właściwe dla wszystkich.
PS żaden raban - żywa dyskusja :))
[quote=Bartek G] uwielbiam przy pełni księżyca pochylić się na dymiącym jeszcze ciałem dzika [/quote]
Tak, a potem patroszyć go jeszcze ciepłego, kiedy gorące powietrze bucha z rozciętych trzewi, i mieć ręce upaprane krwią po łokcie.
Dla mnie to nie jest normalne. W dzisiejszych czasach nie powinno się zabijać dla rozrywki, tym bardziej, że duża część zwierząt rannych ucieka i umiera godzinami lub dniami w męczarniach.
[quote=Luna] Szanowny Bartku G,czy o tych koronnych argumentach jeśli chodzi o korzyści z łowiectwa wspominałeś?http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2128,article,2736 "(...) W obecnych czasach, dzikie zwierzęta to masowo zabijane istoty. Rozregulowuje się im także odżywianie – i w efekcie także naturalne cykle płodności – wwożąc do lasu, jako myśliwskie dokarmianie, jedzenie nienaturalne dla tych biotopów. Takiego jedzenia w lesie nigdy nie było i nie powinno być: kukurydza, kartofle, zboża, buraki, brukiew, kapusta, kalafiory. Jedną ręką dokarmia się zwierzęta, a drugą zabija ze sztucerów i dubeltówek. Na dokarmianie zwierząt myśliwi przeznaczyli 13 milionów złotych w 2004 roku. Ta kwota wystarczy na zakup ok. 55 tysięcy ton ziemniaków. Trudno sobie wyobrazić górę usypaną z nich.Dawać leśnym zwierzętom więcej jedzenia, by móc ich więcej zabijać. Patrzę na to napisane zdanie. Chce mi się płakać.(...)"Polecam przeczytanie całego tekstu i przeanalizowanie tych argumentów jeszcze raz. [/quote]
Tak, prawie każdy z tych "argumentów" analizowałem na przestrzeni moich kilkunastu postów w tym temacie większość interpretując jako korzyści z łowiectwa. Na taką interpretację pozwala mi szersza znajomość tematu - oprócz stnowiska pana Z.K. jeszcze Prawa Łowieckiego, tradycji myśliwskich i wyników badań naukowych. Polecam ponowną lekturę z wytężoną uwagą. Pisałem przecież o manipulacji pana Z.K., który zakłada, że odbiorcą jego tekstów będą osoby niezadające sobie trudu zapoznania się z Prawem Łowieckim czy wynikami badań naukowych dotyczących np. hodowli otwartej. W konsekwencji będą ferować wyroki i opinie nieobiektywne bo oparte jedynie na wybranych, propagandowych informacjach.