czy ja wiem czy ten ośrodek zamiejscowy w Myślenicach to taka podejrzana uczelnia?
Może, ale nie chce mi się wierzyć że jest aż taka zła skoro kadra nauczycielska jest bardzo dobrze znana większości studentom uczelni państwowych. Mój kuzyn skończył dwa kierunki na UJ a pracuje jako przedstawiciel handlowy a do tego nie potrzeba aż UJ moim zdaniem. U nas na wsi patrzą bardziej na ręce bo stanowiska kierownicze to jedna wielka familia z dziada pradziada. Jak ktoś nie ma wtyków to nie ma szans chodżby miał UJ czy inna uczelnie skończoną.
[quote=gość: jlok]Świetnie, ale ja np. znam osoby po naprawdę renomowanych uczelniach, które pracy pod kierunek studiów nie znalazły, albo mają magistra i sprzedają w tesco. Wszystko zależy od tego CO studiujemy. Bo jak ktoś po raz sety studiuje pedagogikę, socjologię, kulturoznawstwo czy turystykę to i tak będzie bezrobotny.[/quote]
Nie do końca jest jak piszesz, możesz studiować inżynierię, informatykę, matematykę, biochemię itp i też będziesz miał problemy z pracą .Wiem z doświadczenia, znajomości i jeszcze raz znajomości,taka smutna ta rzeczywistość.
Z matematycznego punktu widzenia, większe jest prawdopodobieństwo znalezienia pracy po dobrych studiach ścisłych. Jak ktoś studiuje jakieś kierunki "dla bezrobotnych" to niech się nie dziwi, że ma problem ze znalezieniem pracy. Znam multum informatyków czy matematyków czy fizyków, którzy problemów już na 2 czy 3 roku studiów z pracą nie mieli, a ci "studenci" kierunków humanistycznych, co najwyżej pracowali w barach jako barmani/kelnerzy. Jest różnica, nie?
jlok - wnioskuje, że skończyłeś/łaś ścisły kierunek...
To niesamowite zatem, że dziwisz się iż na UP przyjmują z taką wiedzą matematyczna a nie inna. Niestety prawda jest taka, że już z liceów wychodzą tumany. W całej Polsce na większości kierunków uczelni państwowych na studia matematyczne tworzone są dodatkowe rekrutacje i kombinacje alpejskie żeby w ogóle znaleźć wystarczająco dużo kandydatów aby otworzyć kierunek.
Dla mnie matematyka stosowana to jest taka sama matematyka jak fizjoterapia jest medycyną. Nie mylmy członka z ogórkiem. Na UP masz możliwość poznać matematykę z punktu widzenia nauczyciela a więc człowieka znającego naukowe uzasadnienie tego co mówi, a nie statystyka opisowa, statystyka matematyczna, statystyka finansowa, statystyka w ryzyku, bla bla bla... itd itd czyli to co klepią na 90% kierunków "matematycznych" na które to ponoć przyjmują "lepszych" niz na UP. Pamiętaj że postępowanie rekrutacyjne to ściema. Nie będę sie wypowiadał na temat UJ gdyż nie wiem jak tam jest na matematyce, moim zdaniem to najlepszy wydział w Polsce ale nie przeceniajmy Polibudy i AGH... stamtąd nie wychodzą matematycy tylko maszyny do liczenia.
Nawet nie wiem czy AGH ma w ogóle specjalność ogólną.
A uczyła Cie matematyczka z UJ abyś miał porównanie? Naprawdę uważasz, że w liceum jest zakres materiału który mógłby sprawić problem mgr jakiejkolwiek uczelni? Materiał w liceum jest śmiesznie łatwy nawet dla studenta 2 roku budownictwa. Jak to mawiał bodajże Bruce Lee - nie walczy styl tylko człowiek. Tak samo nie uczelnia uczy w szkole ale nauczyciel. To jakim jest człowiekiem takim będzie nauczycielem.
No i jeszcze jedno... uczeń nie jest kompetentny do oceny nauczyciela a zwłaszcza jego wiedzy bo to tak jakbym ja miał oceniać wartość artystyczną sztuki teatralnej do oglądania której zostałem dodatkowo niejako zmuszony. podobny mechanizm psycho, więc darujmy sobie wypowiedzi uczniów na temat wiedzy ich nauczycieli.
W kwestii WSETINS - Polska zmierza nieuchronnie w kierunku prywatyzacji szkolnictwa wyższego, niedługo wszyscy studiować będą na uczelniach prywatnych które traktują studentów jak klientów (w końcu to działalność gosp. taka sama jak każda inna) w jak wiadomo klient nasz pan. Kiedy student wyraża postawę roszczeniową w stosunku do wykładowcy, zaczyna się problem.
[quote=gość: jlok] Z matematycznego punktu widzenia, większe jest prawdopodobieństwo znalezienia pracy po dobrych studiach ścisłych. Jak ktoś studiuje jakieś kierunki "dla bezrobotnych" to niech się nie dziwi, że ma problem ze znalezieniem pracy. Znam multum informatyków czy matematyków czy fizyków, którzy problemów już na 2 czy 3 roku studiów z pracą nie mieli, a ci "studenci" kierunków humanistycznych, co najwyżej pracowali w barach jako barmani/kelnerzy. Jest różnica, nie? [/quote]
wyluzuj ścisły bo tu nie miejsce i czas na obrażanie humanistów, kazdy wybiera studia według swoich możliwości i nigdy nie zrobisz z humanisty inżyniera i odwrotnie . A umniejszanie roli jednej czy drugiej grupy predyspozycyjnej świadczy tylko o twoim ograniczeniu współczuję
[quote=gość: 999] czy ja wiem czy ten ośrodek zamiejscowy w Myślenicach to taka podejrzana uczelnia?
Może, ale nie chce mi się wierzyć że jest aż taka zła skoro kadra nauczycielska jest bardzo dobrze znana większości studentom uczelni państwowych. Mój kuzyn skończył dwa kierunki na UJ a pracuje jako przedstawiciel handlowy a do tego nie potrzeba aż UJ moim zdaniem. U nas na wsi patrzą bardziej na ręce bo stanowiska kierownicze to jedna wielka familia z dziada pradziada. Jak ktoś nie ma wtyków to nie ma szans chodżby miał UJ czy inna uczelnie skończoną. [/quote]
Kolego mógł nawet skończyć 5 nierentownych kierunków na UJ - takich jak ochrona środowiska i inne w ten deseń, a liczy się jakość a nie ilość. Wystarczy wybrać jeden - rentowny i znaleźć pracę, która pozwoli godnie żyć :)
Dzisiaj "humanista" oznacza głąba, któremu się równania kwadratowego nie chce rozwiązywać, kiedyś humanista to był np. Leonardo Da Vinci = człowiek zainteresowany otaczającym światem, od rzeźby i sztuki, po inżynierię i matematykę.
Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że możesz sobie studiować na uczelniach typu kup sobie wykształcenie, jak i renomowanych państowych, ale jak wybierzesz zły, mało przydatny dla gospodarki kraju kierunek to pracy i tak nie znajdziesz. Bo za dużo osób kończy dane kierunki.
Dokładnie, skoro się wybiera cieciowe kierunki typu bezpieczeństwo narodowe czy politologia żeby tylko mieć tytuł mgr na cieciowych uczelniach taka jak np w Myślenicach to przedstawiciel handlowy jest szczytem jego kariery zawodowej. Ale tak to jest jak się nie ma ambicji i wiary w swoje możliwości... ŻAL
ta[quote=gość: jlok] Dzisiaj "humanista" oznacza głąba, któremu się równania kwadratowego nie chce rozwiązywać, kiedyś humanista to był np. Leonardo Da Vinci = człowiek zainteresowany otaczającym światem, od rzeźby i sztuki, po inżynierię i matematykę.
Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że możesz sobie studiować na uczelniach typu kup sobie wykształcenie, jak i renomowanych państowych, ale jak wybierzesz zły, mało przydatny dla gospodarki kraju kierunek to pracy i tak nie znajdziesz. Bo za dużo osób kończy dane kierunki. [/quote]
humanista to Głąb, powiadasz?
zauważ drogi kolego, że najbardziej rentowny kierunek UJ jest właśnie humanistyczny i bez wątpienia jest pewny, że gdybyś mógł to chciałbyś sobie na niego pozwolić.
Był cudzysłów. Jesteś prawdopodobnie człowiekiem wykształconym, czy muszę więc tłumaczyć co oznacza wyrażenie "humanista" czy sam się domyślisz, że chodzi o lenia, któremu matematyki się po prostu nie chce uczyć, szczególnie, że obecny program liceum z tego przedmiotu jest bardzo okrojony.
A jeśli mówisz o "prawie", to jest to kierunek na którym trzeba myśleć, bardzo, bardzo logicznie. A to matematyka wyrabia w ludziach zdolność logicznego rozumowania.
Kiedyś filozofem był matematyk a matematykiem filozof, a astronomem astrolog a chemikiem alchemik i lekarzem był znachor i znachorem był lekarz itd itd...
NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK HUMANISTA! Otrząśnijmy się z tych stygmatyzacji społecznych! maturzyści zdają matematykę i polski po 90% i oddychają i żyją, są normalnymi ludźmi. Trzeba się uczyć moi drodzy! To wystarczy i to nie boli! Szkoła nie jest po to żeby się uczyć "tego co lubię". Matematyka kosztuje wyrzeczenia, jest sprzeczna z intuicja, wymaga pracy aby nauczyć sie myśleć abstrakcyjnie. Dziś humanista to człowiek który woli przeczytać lekturę przy kominku zagryzając batonika ze świadomością że "zawsze coś tam zapamięta" niż przysiąść nad obcymi symbolami matematycznymi. Lenistwo.
[quote=gość: jlok] Był cudzysłów. Jesteś prawdopodobnie człowiekiem wykształconym, czy muszę więc tłumaczyć co oznacza wyrażenie "humanista" czy sam się domyślisz, że chodzi o lenia, któremu matematyki się po prostu nie chce uczyć, szczególnie, że obecny program liceum z tego przedmiotu jest bardzo okrojony.
A jeśli mówisz o "prawie", to jest to kierunek na którym trzeba myśleć, bardzo, bardzo logicznie. A to matematyka wyrabia w ludziach zdolność logicznego rozumowania. [/quote]
Wg. Ciebie matematyka jest głównym wyznacznikiem poziomu inteligencji, tudzież logicznego rozumowania ? Zauważ, że podstawą prawa samego w sobie jest logika i dedukcja, co sprawia , że tutaj wymagane jest od Ciebie posiadanie zarówno umysłu ścisłego jak i "humanistycznego " co sprawia, że osoba taka musi mieć hybrydowy mózg, żeby to wszystko ogarnąć i zdecydowanie świadczy to o wyższym poziomie inteligencji takich osób, niżeli tych skupiających się wyłącznie na jednej dziedzinie. Chyba, że myślałeś o typowych "humianistach" jakimi są nauczyciele polskiego, historii czy WOSu - to się z Tobą w pełni zgadzam.
"Chyba, że myślałeś o typowych "humianistach" jakimi są nauczyciele polskiego, historii czy WOSu - to się z Tobą w pełni zgadzam." Tak skarbie, o tym myślałem, jakbyś przeczytał, że był tam cudzysłów to byś to wcześniej ogarnął i nie robiłbyś mi tych wywodów, których nie potrzebuje.
PRAWO to JEDEN kierunek "hybdrydowy / humanistyczny", po którym osiągasz jakiś prestiż i sukces zawodowy. Jest parę filologii (mało popularnych), które dobrą pracę mogą dać.
Ale przepraszam, jak ktoś studiuje obecnie
politologię, kulturoznawstwo, turystykę, zarządzanie, anglistykę, socjologię, pedagogiki, prace socjalne
i uważa, że będzie lepiej traktowany na rynku pracy od absolwentów :"Kup sobie wykształcenie", to po prostu jest w błędzie. Dzisiaj liczy się zawód, realna wiedza, konkretnego zawodu. Możesz postawić głąba przed komputerem, nauczyć go w tydzień wklepywać faktury do komputera i to jest jego praca. Ale czy naprawdę warto dla wykonywania tak mizernej pracy studiować? Wątpię.
Co do nauczycieli z UJ i z UP, to przepaść jest. Mógłbym podać kilka różnych nazwisk z myślenic, ale moderacja i tak by skasowała komentarz. Ja różnicę widziałem.
A co do oceny przez ucznia poziomu wiedzy nauczyciela - czasem jest tak, że uczeń bardzo kocha dany przedmiot, siłą rzeczy ma wiedzę wykraczającą poza ramy nauczania w szkole, wtedy faktycznie zauważa braki swoich belfrów.
Nie ustaliliśmy zasadniczej kwestii... o jakich nauczycielach mówimy? Ja mówię o nauczycielu który studia skończył stosunkowo niedawno a nie o nauczycielu który uczy zakresu liceum od 35 lat i nie pamięta już niczego więcej.
Jeśli zaś chodzi o miłość do przedmiotu... cóż, uczeń może kochać matematykę tak samo jak uczennicę, czyli niedojrzale, emocjonalnie idealistycznie. Ale pokochać matematykę prawdziwie można dopiero na studiach. Matma to nie jest woreczek z którego można wyrywkowo wyciągać co nam się podoba i nagle poprosić nauczyciela o komentarz, najlepiej o roli równania Diraca albo jakiś innych oderwanych od kontekstu nauczania rzeczy. Dopiero kiedy wyjdzie się z tego "średniowiecza" jakim jest matematyka w liceum i pozna się coś więcej niż tylko liczby można to pokochać albo znienawidzieć.
Są tacy uczniowie którzy zawsze maja sto pytań, najlepiej takich żeby nauczyciel nie znał odpowiedzi. Wiem bo sam byłem takim uczniem. Dopiero teraz rozumiem, że moja nauczycielka miała prawo wielu rzeczy nie wiedzieć.
Szkoła ma uczyć wg norm. Taki jest obowiązek "bezpłatnego" szkolnictwa. Jeśli ktoś chce ponad normy są kółka, zrzeszenia, społeczności miłośników nauk. Szkoła średnia nie kształci studentów.
[quote=gość: jlok] "Chyba, że myślałeś o typowych "humianistach" jakimi są nauczyciele polskiego, historii czy WOSu - to się z Tobą w pełni zgadzam." Tak skarbie, o tym myślałem, jakbyś przeczytał, że był tam cudzysłów to byś to wcześniej ogarnął i nie robiłbyś mi tych wywodów, których nie potrzebuje.
PRAWO to JEDEN kierunek "hybdrydowy / humanistyczny", po którym osiągasz jakiś prestiż i sukces zawodowy. Jest parę filologii (mało popularnych), które dobrą pracę mogą dać.
Ale przepraszam, jak ktoś studiuje obecnie
politologię, kulturoznawstwo, turystykę, zarządzanie, anglistykę, socjologię, pedagogiki, prace socjalne
i uważa, że będzie lepiej traktowany na rynku pracy od absolwentów :"Kup sobie wykształcenie", to po prostu jest w błędzie. Dzisiaj liczy się zawód, realna wiedza, konkretnego zawodu. Możesz postawić głąba przed komputerem, nauczyć go w tydzień wklepywać faktury do komputera i to jest jego praca. Ale czy naprawdę warto dla wykonywania tak mizernej pracy studiować? Wątpię.
Co do nauczycieli z UJ i z UP, to przepaść jest. Mógłbym podać kilka różnych nazwisk z myślenic, ale moderacja i tak by skasowała komentarz. Ja różnicę widziałem.
A co do oceny przez ucznia poziomu wiedzy nauczyciela - czasem jest tak, że uczeń bardzo kocha dany przedmiot, siłą rzeczy ma wiedzę wykraczającą poza ramy nauczania w szkole, wtedy faktycznie zauważa braki swoich belfrów. [/quote]
Zgadzam się z Twoją opinią w 100%, ale jest jeden pozytywny aspekt tego, że wszyscy chcą studiować - załapią choć trochę elementarnej wiedzy podczas tego typu studiów, bo nie każdy ma wiedzę i szansę studiować te lepsze kierunki. Pozdrawiam
Zacznijmy może od tego, że zakładanie, że coś można pokochać na poważnie dopiero na studiach, jest zwyczajnie niepoważne. To tak jakby zakładać, że miłość nastoletnia pomiędzy kolega i koleżanką z klasy nie może być na tyle poważna, aby oni w dorosłym życiu stali się małżeństwem. Oczywiście, że może. Znam przykłady osób, które kochały np. bardzo chemie i którym nauczyciel chemii na lekcji mówił, żeby siedziały cicho, bo mają wiedzę na poziomie3-4 roku studiów (autentyczna sytuacja).
I nie rozpatrujemy sytuacji tylko matmy, mowa tu o każdym przedmiocie, każdym.
Szkoła średnia winna przygotowywac ludzi do studiowania. Dziwne rzeczy, że szkoła z okresu PRLu miała tyle przydatnej wiedzy, a dzisiaj nawet w programie rozszerzonym matematyki nie ma całego rachunku prawdopodobieństwa, całek, pochodnych, ciągów zbieżnych itd...
I to DZISIAJ tak bardzo "humaniści" utyskują na matematykę, 30% nie zdało "podstawowej" matematyki. Za czasów dawnego liceum w ogóle by się do liceum nie dostali, a na pewno by go nie ukończyli... Taka prawda.
@MGG - problem jest w tym, że pracować fizycznie nie będzie miał kto, a taka praca także jest potrzebna. Obecnie z każdego, nawet z kogoś miernego usiłuje się zrobić intelektualistę.
[quote=gość: jlok] Dzisiaj "humanista" oznacza głąba, któremu się równania kwadratowego nie chce rozwiązywać, kiedyś humanista to był np. Leonardo Da Vinci = człowiek zainteresowany otaczającym światem, od rzeźby i sztuki, po inżynierię i matematykę.
Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że możesz sobie studiować na uczelniach typu kup sobie wykształcenie, jak i renomowanych państowych, ale jak wybierzesz zły, mało przydatny dla gospodarki kraju kierunek to pracy i tak nie znajdziesz. Bo za dużo osób kończy dane kierunki. [/quote]
Jak się nie ma konkretnych argumentów to się humanistów od głąbów wyzywa, gratuluję poziomu i kultury.Właśnie przypomiałam sobie zdarzenie z przed lat. Przyszła do mnie w odwiedziny koleżanka ścisły umysł -matematyczka , był to akurat dzień kiedy zmarł słynny Tadeusz Kantor, wspomniałam jej o tym, wszyscy w koło tak jak dziś po stracie humanistki noblistki. ona na to Kantor...kantor....a gdzie pochowali go na polance?!.....zaniemówiłam wówczas. Dla mniej wtajemniczonych dodam w Myslenicach mieszkał pan o nazwisku Kantor).Może ona i świetnie liczy, te różniczki i cała reszta ale ludzie nie można się wzajemnie obrażać i gardzić sobą ten ścisły tamten humanista.
Widzę że dyskusja trwa ... i dobrze. A morał jest taki że studia dzisiaj to norma i większość patrzy by studiować byle co byle by było. Nikt nie chce odstawac od normy a dla młodych ludzi głównie ze wsi(sam jestem ze wsi to widzę)studiowanie to w 70% pretekst do przedłużenia wolności, zaszalenia w nowym mieście, poznania nowych ludzi itd. Wszystko ok. ale najważniejsze jest to co będzie dalej. Czy nasza nauka, praca nad poszerzaniem swoich horyzontów jakoś w przyszłości zaowocuje? Nie sztuka wydać kasę na akademiki, semestry itd. stracić czas a potem to wszystko zmarnować i siedzieć w domu przed tv z pilotem w ręku i twierdzić jak Ferdek z Kiepskich, że w tym kraju nie ma dla nas pracy. O dobrą pracę dziś nie łatwo ale jest i kto szuka w końcu ją znajdzie.
Pamiętam z przed lat jak w gazetach Krakowskich pojawiały się ogłoszenia treści: "ZATRUDNIĘ pracownika na stanowisko .... za wyjątkiem absolwentów KSW".
Obecnie pracodawcy również zwracają uwagę na typ ukończonej Uczelni. Jakość nauczania staje się zauważalnie gorsza, a od coraz większej ilości osób słyszałem niepochlebne opinie o Myślenickiej WSETiNS uczącej wszystkich i o wszystkim - byle tylko klient się znalazł.
[quote=gość: funPac] Pamiętam z przed lat jak w gazetach Krakowskich pojawiały się ogłoszenia treści: "ZATRUDNIĘ pracownika na stanowisko .... za wyjątkiem absolwentów KSW".
Obecnie pracodawcy również zwracają uwagę na typ ukończonej Uczelni. Jakość nauczania staje się zauważalnie gorsza, a od coraz większej ilości osób słyszałem niepochlebne opinie o Myślenickiej WSETiNS uczącej wszystkich i o wszystkim - byle tylko klient się znalazł. [/quote]
Ja też słyszałem takie opinie. Popieram Twoje stanowisko
czy ja wiem czy ten ośrodek zamiejscowy w Myślenicach to taka podejrzana uczelnia?
Może, ale nie chce mi się wierzyć że jest aż taka zła skoro kadra nauczycielska jest bardzo dobrze znana większości studentom uczelni państwowych. Mój kuzyn skończył dwa kierunki na UJ a pracuje jako przedstawiciel handlowy a do tego nie potrzeba aż UJ moim zdaniem. U nas na wsi patrzą bardziej na ręce bo stanowiska kierownicze to jedna wielka familia z dziada pradziada. Jak ktoś nie ma wtyków to nie ma szans chodżby miał UJ czy inna uczelnie skończoną.
[quote=gość: jlok]Świetnie, ale ja np. znam osoby po naprawdę renomowanych uczelniach, które pracy pod kierunek studiów nie znalazły, albo mają magistra i sprzedają w tesco. Wszystko zależy od tego CO studiujemy. Bo jak ktoś po raz sety studiuje pedagogikę, socjologię, kulturoznawstwo czy turystykę to i tak będzie bezrobotny.[/quote]
Nie do końca jest jak piszesz, możesz studiować inżynierię, informatykę, matematykę, biochemię itp i też będziesz miał problemy z pracą .Wiem z doświadczenia, znajomości i jeszcze raz znajomości,taka smutna ta rzeczywistość.
Z matematycznego punktu widzenia, większe jest prawdopodobieństwo znalezienia pracy po dobrych studiach ścisłych. Jak ktoś studiuje jakieś kierunki "dla bezrobotnych" to niech się nie dziwi, że ma problem ze znalezieniem pracy. Znam multum informatyków czy matematyków czy fizyków, którzy problemów już na 2 czy 3 roku studiów z pracą nie mieli, a ci "studenci" kierunków humanistycznych, co najwyżej pracowali w barach jako barmani/kelnerzy. Jest różnica, nie?
jlok - wnioskuje, że skończyłeś/łaś ścisły kierunek...
To niesamowite zatem, że dziwisz się iż na UP przyjmują z taką wiedzą matematyczna a nie inna. Niestety prawda jest taka, że już z liceów wychodzą tumany. W całej Polsce na większości kierunków uczelni państwowych na studia matematyczne tworzone są dodatkowe rekrutacje i kombinacje alpejskie żeby w ogóle znaleźć wystarczająco dużo kandydatów aby otworzyć kierunek.
Dla mnie matematyka stosowana to jest taka sama matematyka jak fizjoterapia jest medycyną. Nie mylmy członka z ogórkiem. Na UP masz możliwość poznać matematykę z punktu widzenia nauczyciela a więc człowieka znającego naukowe uzasadnienie tego co mówi, a nie statystyka opisowa, statystyka matematyczna, statystyka finansowa, statystyka w ryzyku, bla bla bla... itd itd czyli to co klepią na 90% kierunków "matematycznych" na które to ponoć przyjmują "lepszych" niz na UP. Pamiętaj że postępowanie rekrutacyjne to ściema. Nie będę sie wypowiadał na temat UJ gdyż nie wiem jak tam jest na matematyce, moim zdaniem to najlepszy wydział w Polsce ale nie przeceniajmy Polibudy i AGH... stamtąd nie wychodzą matematycy tylko maszyny do liczenia.
Nawet nie wiem czy AGH ma w ogóle specjalność ogólną.
Tak, tak uczyła mnie pani MATEMATYCZKA po UP, jaki i GEOGRAFKA, obie wprost "porażały wiedzą".
A uczyła Cie matematyczka z UJ abyś miał porównanie? Naprawdę uważasz, że w liceum jest zakres materiału który mógłby sprawić problem mgr jakiejkolwiek uczelni? Materiał w liceum jest śmiesznie łatwy nawet dla studenta 2 roku budownictwa. Jak to mawiał bodajże Bruce Lee - nie walczy styl tylko człowiek. Tak samo nie uczelnia uczy w szkole ale nauczyciel. To jakim jest człowiekiem takim będzie nauczycielem.
No i jeszcze jedno... uczeń nie jest kompetentny do oceny nauczyciela a zwłaszcza jego wiedzy bo to tak jakbym ja miał oceniać wartość artystyczną sztuki teatralnej do oglądania której zostałem dodatkowo niejako zmuszony. podobny mechanizm psycho, więc darujmy sobie wypowiedzi uczniów na temat wiedzy ich nauczycieli.
W kwestii WSETINS - Polska zmierza nieuchronnie w kierunku prywatyzacji szkolnictwa wyższego, niedługo wszyscy studiować będą na uczelniach prywatnych które traktują studentów jak klientów (w końcu to działalność gosp. taka sama jak każda inna) w jak wiadomo klient nasz pan. Kiedy student wyraża postawę roszczeniową w stosunku do wykładowcy, zaczyna się problem.
[quote=gość: jlok] Z matematycznego punktu widzenia, większe jest prawdopodobieństwo znalezienia pracy po dobrych studiach ścisłych. Jak ktoś studiuje jakieś kierunki "dla bezrobotnych" to niech się nie dziwi, że ma problem ze znalezieniem pracy. Znam multum informatyków czy matematyków czy fizyków, którzy problemów już na 2 czy 3 roku studiów z pracą nie mieli, a ci "studenci" kierunków humanistycznych, co najwyżej pracowali w barach jako barmani/kelnerzy. Jest różnica, nie? [/quote]
wyluzuj ścisły bo tu nie miejsce i czas na obrażanie humanistów, kazdy wybiera studia według swoich możliwości i nigdy nie zrobisz z humanisty inżyniera i odwrotnie . A umniejszanie roli jednej czy drugiej grupy predyspozycyjnej świadczy tylko o twoim ograniczeniu współczuję
[quote=gość: 999] czy ja wiem czy ten ośrodek zamiejscowy w Myślenicach to taka podejrzana uczelnia?
Może, ale nie chce mi się wierzyć że jest aż taka zła skoro kadra nauczycielska jest bardzo dobrze znana większości studentom uczelni państwowych. Mój kuzyn skończył dwa kierunki na UJ a pracuje jako przedstawiciel handlowy a do tego nie potrzeba aż UJ moim zdaniem. U nas na wsi patrzą bardziej na ręce bo stanowiska kierownicze to jedna wielka familia z dziada pradziada. Jak ktoś nie ma wtyków to nie ma szans chodżby miał UJ czy inna uczelnie skończoną. [/quote]
Kolego mógł nawet skończyć 5 nierentownych kierunków na UJ - takich jak ochrona środowiska i inne w ten deseń, a liczy się jakość a nie ilość. Wystarczy wybrać jeden - rentowny i znaleźć pracę, która pozwoli godnie żyć :)
Dzisiaj "humanista" oznacza głąba, któremu się równania kwadratowego nie chce rozwiązywać, kiedyś humanista to był np. Leonardo Da Vinci = człowiek zainteresowany otaczającym światem, od rzeźby i sztuki, po inżynierię i matematykę.
Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że możesz sobie studiować na uczelniach typu kup sobie wykształcenie, jak i renomowanych państowych, ale jak wybierzesz zły, mało przydatny dla gospodarki kraju kierunek to pracy i tak nie znajdziesz. Bo za dużo osób kończy dane kierunki.
Dokładnie, skoro się wybiera cieciowe kierunki typu bezpieczeństwo narodowe czy politologia żeby tylko mieć tytuł mgr na cieciowych uczelniach taka jak np w Myślenicach to przedstawiciel handlowy jest szczytem jego kariery zawodowej. Ale tak to jest jak się nie ma ambicji i wiary w swoje możliwości... ŻAL
ta[quote=gość: jlok] Dzisiaj "humanista" oznacza głąba, któremu się równania kwadratowego nie chce rozwiązywać, kiedyś humanista to był np. Leonardo Da Vinci = człowiek zainteresowany otaczającym światem, od rzeźby i sztuki, po inżynierię i matematykę.
Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że możesz sobie studiować na uczelniach typu kup sobie wykształcenie, jak i renomowanych państowych, ale jak wybierzesz zły, mało przydatny dla gospodarki kraju kierunek to pracy i tak nie znajdziesz. Bo za dużo osób kończy dane kierunki. [/quote]
humanista to Głąb, powiadasz?
zauważ drogi kolego, że najbardziej rentowny kierunek UJ jest właśnie humanistyczny i bez wątpienia jest pewny, że gdybyś mógł to chciałbyś sobie na niego pozwolić.
Był cudzysłów. Jesteś prawdopodobnie człowiekiem wykształconym, czy muszę więc tłumaczyć co oznacza wyrażenie "humanista" czy sam się domyślisz, że chodzi o lenia, któremu matematyki się po prostu nie chce uczyć, szczególnie, że obecny program liceum z tego przedmiotu jest bardzo okrojony.
A jeśli mówisz o "prawie", to jest to kierunek na którym trzeba myśleć, bardzo, bardzo logicznie. A to matematyka wyrabia w ludziach zdolność logicznego rozumowania.
Kiedyś filozofem był matematyk a matematykiem filozof, a astronomem astrolog a chemikiem alchemik i lekarzem był znachor i znachorem był lekarz itd itd...
NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK HUMANISTA! Otrząśnijmy się z tych stygmatyzacji społecznych! maturzyści zdają matematykę i polski po 90% i oddychają i żyją, są normalnymi ludźmi. Trzeba się uczyć moi drodzy! To wystarczy i to nie boli! Szkoła nie jest po to żeby się uczyć "tego co lubię". Matematyka kosztuje wyrzeczenia, jest sprzeczna z intuicja, wymaga pracy aby nauczyć sie myśleć abstrakcyjnie. Dziś humanista to człowiek który woli przeczytać lekturę przy kominku zagryzając batonika ze świadomością że "zawsze coś tam zapamięta" niż przysiąść nad obcymi symbolami matematycznymi. Lenistwo.
[quote=gość: jlok] Był cudzysłów. Jesteś prawdopodobnie człowiekiem wykształconym, czy muszę więc tłumaczyć co oznacza wyrażenie "humanista" czy sam się domyślisz, że chodzi o lenia, któremu matematyki się po prostu nie chce uczyć, szczególnie, że obecny program liceum z tego przedmiotu jest bardzo okrojony.
A jeśli mówisz o "prawie", to jest to kierunek na którym trzeba myśleć, bardzo, bardzo logicznie. A to matematyka wyrabia w ludziach zdolność logicznego rozumowania. [/quote]
Wg. Ciebie matematyka jest głównym wyznacznikiem poziomu inteligencji, tudzież logicznego rozumowania ? Zauważ, że podstawą prawa samego w sobie jest logika i dedukcja, co sprawia , że tutaj wymagane jest od Ciebie posiadanie zarówno umysłu ścisłego jak i "humanistycznego " co sprawia, że osoba taka musi mieć hybrydowy mózg, żeby to wszystko ogarnąć i zdecydowanie świadczy to o wyższym poziomie inteligencji takich osób, niżeli tych skupiających się wyłącznie na jednej dziedzinie. Chyba, że myślałeś o typowych "humianistach" jakimi są nauczyciele polskiego, historii czy WOSu - to się z Tobą w pełni zgadzam.
"Chyba, że myślałeś o typowych "humianistach" jakimi są nauczyciele polskiego, historii czy WOSu - to się z Tobą w pełni zgadzam." Tak skarbie, o tym myślałem, jakbyś przeczytał, że był tam cudzysłów to byś to wcześniej ogarnął i nie robiłbyś mi tych wywodów, których nie potrzebuje.
PRAWO to JEDEN kierunek "hybdrydowy / humanistyczny", po którym osiągasz jakiś prestiż i sukces zawodowy. Jest parę filologii (mało popularnych), które dobrą pracę mogą dać.
Ale przepraszam, jak ktoś studiuje obecnie
politologię, kulturoznawstwo, turystykę, zarządzanie, anglistykę, socjologię, pedagogiki, prace socjalne
i uważa, że będzie lepiej traktowany na rynku pracy od absolwentów :"Kup sobie wykształcenie", to po prostu jest w błędzie. Dzisiaj liczy się zawód, realna wiedza, konkretnego zawodu. Możesz postawić głąba przed komputerem, nauczyć go w tydzień wklepywać faktury do komputera i to jest jego praca. Ale czy naprawdę warto dla wykonywania tak mizernej pracy studiować? Wątpię.
Co do nauczycieli z UJ i z UP, to przepaść jest. Mógłbym podać kilka różnych nazwisk z myślenic, ale moderacja i tak by skasowała komentarz. Ja różnicę widziałem.
A co do oceny przez ucznia poziomu wiedzy nauczyciela - czasem jest tak, że uczeń bardzo kocha dany przedmiot, siłą rzeczy ma wiedzę wykraczającą poza ramy nauczania w szkole, wtedy faktycznie zauważa braki swoich belfrów.
Nie ustaliliśmy zasadniczej kwestii... o jakich nauczycielach mówimy? Ja mówię o nauczycielu który studia skończył stosunkowo niedawno a nie o nauczycielu który uczy zakresu liceum od 35 lat i nie pamięta już niczego więcej.
Jeśli zaś chodzi o miłość do przedmiotu... cóż, uczeń może kochać matematykę tak samo jak uczennicę, czyli niedojrzale, emocjonalnie idealistycznie. Ale pokochać matematykę prawdziwie można dopiero na studiach. Matma to nie jest woreczek z którego można wyrywkowo wyciągać co nam się podoba i nagle poprosić nauczyciela o komentarz, najlepiej o roli równania Diraca albo jakiś innych oderwanych od kontekstu nauczania rzeczy. Dopiero kiedy wyjdzie się z tego "średniowiecza" jakim jest matematyka w liceum i pozna się coś więcej niż tylko liczby można to pokochać albo znienawidzieć.
Są tacy uczniowie którzy zawsze maja sto pytań, najlepiej takich żeby nauczyciel nie znał odpowiedzi. Wiem bo sam byłem takim uczniem. Dopiero teraz rozumiem, że moja nauczycielka miała prawo wielu rzeczy nie wiedzieć.
Szkoła ma uczyć wg norm. Taki jest obowiązek "bezpłatnego" szkolnictwa. Jeśli ktoś chce ponad normy są kółka, zrzeszenia, społeczności miłośników nauk. Szkoła średnia nie kształci studentów.
[quote=gość: jlok] "Chyba, że myślałeś o typowych "humianistach" jakimi są nauczyciele polskiego, historii czy WOSu - to się z Tobą w pełni zgadzam." Tak skarbie, o tym myślałem, jakbyś przeczytał, że był tam cudzysłów to byś to wcześniej ogarnął i nie robiłbyś mi tych wywodów, których nie potrzebuje.
PRAWO to JEDEN kierunek "hybdrydowy / humanistyczny", po którym osiągasz jakiś prestiż i sukces zawodowy. Jest parę filologii (mało popularnych), które dobrą pracę mogą dać.
Ale przepraszam, jak ktoś studiuje obecnie
politologię, kulturoznawstwo, turystykę, zarządzanie, anglistykę, socjologię, pedagogiki, prace socjalne
i uważa, że będzie lepiej traktowany na rynku pracy od absolwentów :"Kup sobie wykształcenie", to po prostu jest w błędzie. Dzisiaj liczy się zawód, realna wiedza, konkretnego zawodu. Możesz postawić głąba przed komputerem, nauczyć go w tydzień wklepywać faktury do komputera i to jest jego praca. Ale czy naprawdę warto dla wykonywania tak mizernej pracy studiować? Wątpię.
Co do nauczycieli z UJ i z UP, to przepaść jest. Mógłbym podać kilka różnych nazwisk z myślenic, ale moderacja i tak by skasowała komentarz. Ja różnicę widziałem.
A co do oceny przez ucznia poziomu wiedzy nauczyciela - czasem jest tak, że uczeń bardzo kocha dany przedmiot, siłą rzeczy ma wiedzę wykraczającą poza ramy nauczania w szkole, wtedy faktycznie zauważa braki swoich belfrów. [/quote]
Zgadzam się z Twoją opinią w 100%, ale jest jeden pozytywny aspekt tego, że wszyscy chcą studiować - załapią choć trochę elementarnej wiedzy podczas tego typu studiów, bo nie każdy ma wiedzę i szansę studiować te lepsze kierunki. Pozdrawiam
Zacznijmy może od tego, że zakładanie, że coś można pokochać na poważnie dopiero na studiach, jest zwyczajnie niepoważne. To tak jakby zakładać, że miłość nastoletnia pomiędzy kolega i koleżanką z klasy nie może być na tyle poważna, aby oni w dorosłym życiu stali się małżeństwem. Oczywiście, że może. Znam przykłady osób, które kochały np. bardzo chemie i którym nauczyciel chemii na lekcji mówił, żeby siedziały cicho, bo mają wiedzę na poziomie3-4 roku studiów (autentyczna sytuacja).
I nie rozpatrujemy sytuacji tylko matmy, mowa tu o każdym przedmiocie, każdym.
Szkoła średnia winna przygotowywac ludzi do studiowania. Dziwne rzeczy, że szkoła z okresu PRLu miała tyle przydatnej wiedzy, a dzisiaj nawet w programie rozszerzonym matematyki nie ma całego rachunku prawdopodobieństwa, całek, pochodnych, ciągów zbieżnych itd...
I to DZISIAJ tak bardzo "humaniści" utyskują na matematykę, 30% nie zdało "podstawowej" matematyki. Za czasów dawnego liceum w ogóle by się do liceum nie dostali, a na pewno by go nie ukończyli... Taka prawda.
@MGG - problem jest w tym, że pracować fizycznie nie będzie miał kto, a taka praca także jest potrzebna. Obecnie z każdego, nawet z kogoś miernego usiłuje się zrobić intelektualistę.
[quote=gość: jlok] Dzisiaj "humanista" oznacza głąba, któremu się równania kwadratowego nie chce rozwiązywać, kiedyś humanista to był np. Leonardo Da Vinci = człowiek zainteresowany otaczającym światem, od rzeźby i sztuki, po inżynierię i matematykę.
Chciałem jedynie zwrócić uwagę, że możesz sobie studiować na uczelniach typu kup sobie wykształcenie, jak i renomowanych państowych, ale jak wybierzesz zły, mało przydatny dla gospodarki kraju kierunek to pracy i tak nie znajdziesz. Bo za dużo osób kończy dane kierunki. [/quote]
Jak się nie ma konkretnych argumentów to się humanistów od głąbów wyzywa, gratuluję poziomu i kultury.Właśnie przypomiałam sobie zdarzenie z przed lat. Przyszła do mnie w odwiedziny koleżanka ścisły umysł -matematyczka , był to akurat dzień kiedy zmarł słynny Tadeusz Kantor, wspomniałam jej o tym, wszyscy w koło tak jak dziś po stracie humanistki noblistki. ona na to Kantor...kantor....a gdzie pochowali go na polance?!.....zaniemówiłam wówczas. Dla mniej wtajemniczonych dodam w Myslenicach mieszkał pan o nazwisku Kantor).Może ona i świetnie liczy, te różniczki i cała reszta ale ludzie nie można się wzajemnie obrażać i gardzić sobą ten ścisły tamten humanista.
Widzę że dyskusja trwa ... i dobrze. A morał jest taki że studia dzisiaj to norma i większość patrzy by studiować byle co byle by było. Nikt nie chce odstawac od normy a dla młodych ludzi głównie ze wsi(sam jestem ze wsi to widzę)studiowanie to w 70% pretekst do przedłużenia wolności, zaszalenia w nowym mieście, poznania nowych ludzi itd. Wszystko ok. ale najważniejsze jest to co będzie dalej. Czy nasza nauka, praca nad poszerzaniem swoich horyzontów jakoś w przyszłości zaowocuje? Nie sztuka wydać kasę na akademiki, semestry itd. stracić czas a potem to wszystko zmarnować i siedzieć w domu przed tv z pilotem w ręku i twierdzić jak Ferdek z Kiepskich, że w tym kraju nie ma dla nas pracy. O dobrą pracę dziś nie łatwo ale jest i kto szuka w końcu ją znajdzie.
Intensywnie szukam pracy od 6 m- cy. Mam wykształcenie techniczne, kończę drugi kierunek studiów. Mam nadzieję że w końcu ją znajdę- tak jak mówisz
Powodzenia życzę
Pamiętam z przed lat jak w gazetach Krakowskich pojawiały się ogłoszenia treści: "ZATRUDNIĘ pracownika na stanowisko .... za wyjątkiem absolwentów KSW".
Obecnie pracodawcy również zwracają uwagę na typ ukończonej Uczelni. Jakość nauczania staje się zauważalnie gorsza, a od coraz większej ilości osób słyszałem niepochlebne opinie o Myślenickiej WSETiNS uczącej wszystkich i o wszystkim - byle tylko klient się znalazł.
[quote=gość: funPac] Pamiętam z przed lat jak w gazetach Krakowskich pojawiały się ogłoszenia treści: "ZATRUDNIĘ pracownika na stanowisko .... za wyjątkiem absolwentów KSW".
Obecnie pracodawcy również zwracają uwagę na typ ukończonej Uczelni. Jakość nauczania staje się zauważalnie gorsza, a od coraz większej ilości osób słyszałem niepochlebne opinie o Myślenickiej WSETiNS uczącej wszystkich i o wszystkim - byle tylko klient się znalazł. [/quote]
Ja też słyszałem takie opinie. Popieram Twoje stanowisko