Forum » Edukacja

angielski w Myślenicach

  • 22 paź 2011

    chodzilam do mcgreagora i nie jestem zadowolona , najbardziej chyba tym ze grupy sa za DUZE 12 osob to nie dla mnie w czasie lekcji niektorzy ciagle sie udzielaja a inni nic nie robia

    11 2 Cytuj
  • 22 paź 2011

    Ojej, ale jak możesz mieć pretensje do szkoły o to, że ktoś się udziela, a ktoś nie? Widać ktoś ma coś do powiedzenia, a ktoś nie ma... Ogarnij się, bo stosujesz mentalność i metodologię Kalego. Dno.

    2 8 Cytuj
  • 26 paź 2011

    seksi kul zanim piszesz takie komentarze to najpierw zorientuj sie o co dokladnie chodzi
    nie zrozumialas mnie wiec wyjasniam : nauczyciel wybiera uczniow ktorzy maja sie wypowiadac i niektorych wybiera ciagle a innych raz na 90 min ..

    w sumie zgodze się z powyższym mniejsze grupy były by zdecydowanie lepsze no ,ale oczywiscie to dla szkoly większe koszty więc się uczniów do jednej grupy upycha.

    4 2 Cytuj
  • 26 paź 2011

    annaq1111
    Naucz się pisać po polsku, bo robisz błędy.
    Nauczyciel wybiera tych uczniów, którzy są coś wstanie powiedzieć. Ci co są cały czas cicho nie są wybierani właśnie dlatego, że nie są wstanie nic powiedzieć, bo nie mają nic do powiedzenia/ nie mają wiedzy.
    Uczę w gimnazjum i liceum i to samo jest w publicznej placówce.
    Po co mam wybierać dziecko, które i tak nic nie powie, bo się np. wstydzi, albo jest bardzo słabe i nie wykazuje chęci nauki?
    Czasem jest tak, że rodzice na siłę dziecko popychają, płacą za zajęcia, a dziecku się uczyć nie chce.

    2 6 Cytuj
  • 26 paź 2011

    A i jak koleżankom (które są jedną i tą samą osobą, dlatego powinno się upubliczniać adresy IP osób niezalogowanych) nie odpowiadają 10-12 osobowe grupy to zawsze mogą wykupić lekcje indywidualne, tylko że pójdą z torbami. A w publicznej szkole będą miały grupy 20 osobowe, bo przecież tak jest.
    Jak ci nie pasuje drogi konsumencie - to zrezygnuj z usługi.

    2 7 Cytuj
  • 26 paź 2011

    No to super masz podejscie naprawde ."Nie sa w stanie nic powiedziec" chyba po to ida do szkoly zeby sie nauczyc!No i wg ciebie dziecko niesmiale jest gorsze . Dobra nie bede dyskutowac z osoba ktora ma takie podejscie .Mcgreagor jest dla mnie złą szkolą , ale to tylko moje zdanie.Pozdrawiam
    aha i nie mam zamiaru uczyc sie polskiego tylko dlatego ze ty mi karzesz

    5 2 Cytuj
  • 26 paź 2011

    Można komuś podsuwać wiedzę pod nos, prosić aby odrobiło zadanie, dawać dodatkowe kserówki, wskazywać miejsca w których ma problemy - jeśli dziecko NIE CHCE się uczyć to się NIE nauczy i ani święty Boże nie pomoże.
    Czego przykładem są osoby, które trzeba posadzić np. w klasie w liceum, bo się leniowi śmierdzącemu nie chciało odrabiać zadań, nauczy na kartkówkę, bo wolał zwiać i pić piwo w barze.

    "No i wg ciebie dziecko niesmiale jest gorsze ."

    W żaden sposób dziecko nieśmiałe nie jest gorsze. Przypisujesz mi słowa, które nie zostały przeze mnie wypowiedziane. Stwierdzam jedynie fakt - że dziecko nieśmiałe nie będzie się z chęcią odzywać na lekcji, wywołane do odpowiedzi nawet z ławki, zacznie się jąkać, stresować. To nie jest zadanie dla nauczyciela języka obcego, matematyki, fizyki, biologi, historii, żeby przezwyciężać usposobienie/charakter ucznia. Nie ma na to czasu. Do prywatnej szkoły przychodzi się po to, żeby się nauczyć, jeśli ktoś nie umie mówić/boi się to nawet jak nauczyciel wywoła to i tak będzie to przerażające dukanie, stękanie, jąkanie się, albo brak odp. I nie jest winny nauczyciel - winny jest uczeń.

    "Dobra nie bede dyskutowac z osoba ktora ma takie podejscie"

    Bo brak ci argumentów - logicznych argumentów.

    "Mcgreagor jest dla mnie złą szkolą , ale to tylko moje zdanie.Pozdrawiam"
    Oczywiście i forumowicze doskonale poradzą sobie z wyciągnieciem wniosków z naszej polemiki.

    "aha i nie mam zamiaru uczyc sie polskiego tylko dlatego ze ty mi karzesz"

    a/ Tylko bydło nie dba o język jakim się posługuje, bo muuuuuuuczyy.
    b/ Właśnie pokazałaś jaką postawę masz do nauki i udowodniłaś, że to nie McGregor jest zły, a Ty - jesteś po prostu leniwa, nauczyciel Cię nie wywołał do odpowiedzi, bo i tak wiedział, że nic nie powiesz. Straciłaś kasę na unaocznienie swojej głupoty. Gratulacje, tylko jeszcze właściwe wnioski wyciągnij...

    2 5 Cytuj
  • 27 paź 2011

    [quote=gość: annaq1111] No to super masz podejscie naprawde ."Nie sa w stanie nic powiedziec" chyba po to ida do szkoly zeby sie nauczyc!No i wg ciebie dziecko niesmiale jest gorsze . Dobra nie bede dyskutowac z osoba ktora ma takie podejscie .Mcgreagor jest dla mnie złą szkolą , ale to tylko moje zdanie.Pozdrawiam
    aha i nie mam zamiaru uczyc sie polskiego tylko dlatego ze ty mi karzesz [/quote]
    Anno, popieram Twoje zdanie, właśnie dlatego powinien lektor ciągnąć za język osoby nie udzielające się żeby wyciągnąć je być może z językowej izolacji, obawą przed mówieniem w jęz. obcym, czyż nie tak? Tym niemniej właścicieli/pracowników McGregora i tak nie przekonasz, dodatkowo zaczną Ci ubliżać. Dziwna mentalność....

    3 2 Cytuj
  • 28 paź 2011

    matko , ale sie rozpisalas! szkoda tylko ze wypisujesz takie bzdury
    dla twojej wiadomosci leniwa nie jestem , poszlam do innej szkoly i zdalam bardzo dobrze egzaminy...no , ale ty i tak uwazasz ze czlowiek jest głupi bo na forum internetowym nie uzywa polskich znakow.Nie mam zamiaru znizac sie do twojego poziomu i cie obrazac , jedynie wspolczuje twoim uczniom

    Adamoo : mamy dokladnie takie samo zdanie dobrze to napisales o tym "ciagnieciu za jezyk".Chocby dziecko nie robiło NIC powtarzam NIC na lekcjach to jest to zaplacone i nauczyciel ma traktowac i uczyc go tak samo jak inncyh uczniow

    3 2 Cytuj
  • 28 paź 2011

    Ze tak sie wtrace do pasjonujacej rozmowy...
    Anno dlaczego uwazasz, ze chocby uczen nie robil nic to nauczyciel ma obowiazek traktowac go tak jak innych uczniow? Tak sie sklada, ze jak jeszcze mieszkalem w Myslenicach to chodzilem na zajecia dodatkowe z jezyka (gdzie to sobie daruje, zeby nie bylo ze robie komukolwiek reklame), ale najbardziej irytujaca rzecza na tych wszystkich zajeciach byly osoby, ktore przychodzily na zajecia nieprzygotowane.
    Uczylem sie w Myslenicach jak i w Krakowskich szkolach jezykowych i zawsze w grupie takie osoby sie zdarzaja, ale to jest po pierwsze marnowanie ich pieniedzy (bo z taka postawa to nie da sie nic nauczyc), a po drugie marnowanie czasu reszty grupy, ktora przychodzi zmotywowana i przygotowana.
    Zawsze mnie wkurzalo, ze nie dosc ze w szkole sredniej ludzie "dukali" np. na niemieckim, a potem jeszcze na prywatnych zajeciach za ktore moi rodzice slono placili przychodzili ludzie i zamiast sprawnie podchodzic do nauki mieli generalnie totalna olewkę. Tylko dlatego, ze tatus z mamusia i kazal sie uczyc innego jezyka niz angielski, bo tak trzeba, ale oni generalnie niemieckiego nie lubią i nie beda sie uczyc tylko odbebniaja zajecia - taka postawe reprezentowali...
    Takze kij ma dwa konce i uwazam ze takie osoby nie zasluguja na szacunek. Bo jak jest grupa mocna i zmotywowana to mozna duzo wiecej zrobic i w rezultacie duzo bardziej skorzystac.
    A głąby niech idą do łopaty, a nie pałętają się po zajęciach dodatkowych tylko dlatego, że tak jest "modnie".

    1 3 Cytuj
  • 28 paź 2011

    Co do Gregora, to jak już ktoś wcześniej napisał, zależy kto uczy. Native speakerzy też są różni i niekoniecznie wszyscy muszą dobrze nauczyc tylko dlatego, ze gadają cały czas po angielsku. Ogólnie podoba mi się tam, kursy dla młodzieży nie są zbyt wymagające jakiegoś dużego nakładu pracy. Aha w Gegorze kurs z Native Speakerem bardzo poprawia speaking(przynajmniej u mnie tak było). Nie wiem, jak jest z metodą Callana(ona też ponoc jest nastawiona na mówienie) ale jeżeli chodzi o Gregora to speaking poprawił u mnie znacznie. Po jakimś czasie nabiera się takiej pewności do mówienia po angielsku, jakiej w publicznej szkole nie mam szansy nabrac, gdzie 95 % lekcji prowadzona jest po polsku.

    3 1 Cytuj
  • 28 paź 2011

    Gregor pod niebiosa, póki płacisz jest ok i biją pokłony, ale jak już zysków z ciebie nie mają, potrafią zmieszać osobę z błotem, jak czytać niektóre wypowiedzi od samego początku tematu. Chamstwo, bo właśnie anonimowość pokazuje prawdziwą kulturę i człowieczeństwo. Od takich typów trzymam się z daleka. Języków można uczyć się też samemu, jeśli ktoś ma podstawy, przy dobrej motywacji z dużym powodzeniem - jest internet, TV cyfrowa - możliwości dziś są wielkie. Zaś do poziomu tych którzy na tym forum krzyczą najwięcej radzę się nie zniżać. Pozdrawiam

    4 2 Cytuj
  • 28 paź 2011

    Mozliwosci nauki sa wielkie dzisiaj to fakt, tylko husky zapomniales o jednej rzeczy. Podajesz tv, internet, filmy - ale uczysz sie jezyka na poziomie "pasywnym". Rozumiesz go, potrafisz byc moze nawet cos w nim napisac, lecz nie umiesz go od strony aktywnej, czyli mowionej. Zajecia z lektorami indywidualnie/ w grupach sa po to, aby mowic, mowic, mowic... Zasad gramatyki, slowek itd mozna wyryc w domu, jednak poprawnej wymowy i aktywizacji slownictwa nie nauczysz sie sam. Na studiach mam np. tylko 2h ang w tyg i jest to za malo i juz czuje, ze zaczynam sie cofac w rozwoju, czytaj - filmy swietnie rozumiem, ale moje mowienie zaczelo kulec, bo nie mam z kim/gdzie rozmawiac po angielsku.
    Metoda Callana ma swoje wady, ale np. polecam ja kazdemu kto chce sie aktywizowac w slownictwie. Mozna sie tez zapisac na specjalne kursy konwersacyjne.

    A i mam ogromna prosbe do wszystkich wypowiadajacych sie/czytajacych, zeby sie nikt nie mienil, ze zdal np. FCE. Zdanie FCE po pierwsze nic w obecnym czasie nie daje, a po drugie to prosty egzamin. Schody zaczynaja sie przy CAE/CPE i dopiero posiadacz tych dwoch ostatnich moze powiedziec, ze naprawde dobrze umie angielski. FCE to takie "poradze sobie w sytuacjach zycia codziennego, ale slownictwa specjalistycznego nie posiadam".
    A jak ktoś wyjeżdża na Erasmusa to potrzebuje CAE i wyżej to zdane na ocene B i wyższą, jak ktoś ma zdanego na 'C' to musi przystepowac do egzaminow.

    1 2 Cytuj
  • 29 paź 2011

    Teoretycznie masz rację, ale kluczowa jest motywacja i indywidualne predyspozycje. Są tacy, którym uczestnictwo w kursach nic nie da, bo albo sobie lekceważą (przypadek beznadziejny) albo się najzwyczajniej speakingu boją, nie wierzą w siebie. W tym drugim przypadku podejście np. w McGregor mnie osobiście negatywnie zaskoczyło, wystarczy poczytać sobie opinie. Naturalnie zdarzają się zaborcze osoby w grupie które najchętniej absorbowałyby uwagę lektora przez całe zajęcia - większość pozostałych na tym traci. Ale zostawiając już to - najlepiej "zafundować" sobie pracę w GB na kilka miesiaków i masz za darmo najlepszy kurs jaki tylko może być, uczysz się bo sytuacja to wymusza.

    3 2 Cytuj
  • 29 paź 2011

    Ja uczyłam sie w BIZNES EDUCATION OF SCOLL of korsss w U.K kiedy byłam z moim Misiem na zarobku w dużych resteurant.

    Pozdro

    2 6 Cytuj
  • 29 paź 2011

    Jazda do GB /jakiegokolwiek kraju anglojęzycznego/ BEZ znajomości języka obcego to największa głupota jaką można sobie zafundować. Nie dziwota, że potem Polacy na zachodzie postrzegani są jako niewykształcony plebs.
    Sorry, jak jedzie się do uk to po to, żeby się doszlifować, a nie po to, żeby się nauczyć.

    2 2 Cytuj
  • 29 paź 2011

    [quote=gość: Studentt] Jazda do GB /jakiegokolwiek kraju anglojęzycznego/ BEZ znajomości języka obcego to największa głupota jaką można sobie zafundować. Nie dziwota, że potem Polacy na zachodzie postrzegani są jako niewykształcony plebs.
    Sorry, jak jedzie się do uk to po to, żeby się doszlifować, a nie po to, żeby się nauczyć. [/quote]
    Hej, stary, ale pleciesz. Najlepiej uczysz sie na miejscu, ale wiadomo ze cos wczesniej wiedziec wypada i tu wystarczy to co w szkole państwowej sie nauczysz, a dodatkowe kursy to jedynie dla pasjonatów albo mających dużo kasy na takie hobby. W Polsce za jezyki przy tej sytuacji w pracy i tak g....o więcej dostaniesz

    1 2 Cytuj
  • 29 paź 2011

    hgk to akurat Ty pleciesz.
    Po pierwsze jak ktos jedzie do obcego kraju i nie zna jego jezyka na poziomie komunikatywnym(w tym wypadku angielski, uk) to sam sobie wystawia świadectwo. Szczerze, to nie wiem czy mam podziwiac, czy wspolczuc glupoty, a moze doceniac odwage?
    Po drugie nauka prywatna to hobby? Raczej szansa, rozumiem ze w przypadku pracy fizycznej znajomosc jezykow obcych nie jest potrzebna, lecz dzisiaj zarowno wpracy inzyniera-ekonomisty-humanisty jezyki to podstawa, szczegolnie mniej popularne. Na rynku pracy angielski jest przyjmowany za standard, a jak do tego znasz jakis mniej popularny jezyk czyli rosyjski/rumunski/wegierski/portugalski/hiszpanski to zarabiasz duuuuzooo wiecej. Przykladem sa firmy prowadzace szeroko pojety outsourcing roznych uslug jak IBM BO, Capgemini etc. Tam jak umiesz angielski + np wegierski to nie musisz miec wyksztalcenia ekonomicznego/informatycznego - oni cie przeszkola i dadza ci nawet wyzsza pensje niz komus kto ma stricte wyksztalcenie jakie tam sie przydaje, ale nie zna nietypowego jezyka obcego...
    Angielskim ludzie sie tam posluguja na roznych spotkaniach, konferencjach itd. Angielski to podstawa, a ten uczony w publicznych placowkach jest tragiczny, mnie w gimnazjum 11 razy zmienial sie nauczyciel od jezyka, a w liceum chyba z 5 razy, przy czym w sumie z 3 miesiace bylismy bez nauczyciela jezyka obcego, bo pani nas uczaca "zaciazyla", a osoba zarzadzajaca placowka oswiatowa nie zadbala o zastepstwo na czas.

    1 2 Cytuj
  • 29 paź 2011

    Czuję że pracownicy w sekretariacie McGregora mają prikaz siedzieć non stop na forach i pisać, pisać.
    Wytrwałości życzę, bez muuuczenia.

    4 1 Cytuj
  • 29 paź 2011

    Proponuje by w tym temacie zacząć prowadzić dyskusje w języku angielskim, wtedy będzie wiadomo na jakim poziomie są uczniowie i absolwenci poszczególnych szkólek językowych.

    4 Cytuj
  • 30 paź 2011

    Czemu więc nie zaczynasz od siebie? Polska stronę, forum - dyskusja w j, polskim.
    A określenie "szkółek", można zastosować w odniesieniu do publicznych szkół - nauczane tam języki obce są w przeważającej większość na żenującym poziomie. Ani angielskiego, ani niemieckiego, ani rosyjskiego nie nauczyłbym się bazując jedynie na tym co było serwowane w szkołach. Jak mniemam dotyczy to większości ludzi obecnie.
    Pomijając fakt, że gimnazjów/liceuów, gdzie można uczyć się małopopularnych języków jest jak na lekarstwo.
    Lecz, "007 zgłaszam się naczelna przeintelektualizowana gwiazda form' jak zwykle musiała wsadzić swoje brudne 3 grosze do kolejnego tematu na forum ;).

    1 1 Cytuj
  • 30 paź 2011

    [quote=gość: Studentt] hgk to akurat Ty pleciesz.
    Po pierwsze jak ktos jedzie do obcego kraju i nie zna jego jezyka na poziomie komunikatywnym(w tym wypadku angielski, uk) to sam sobie wystawia świadectwo. [/quote]
    Do takiego wyjazdu szkoła publiczna przygotuje wystarczająco, każdy absolwent potrafi w końcu parę słów z siebie wydukać i nie przesadzajmy, bo sytuacja zmusi go by nawet sięgnąć po słownik i jakoś się dogadać. Poza tym wyjazd to często szybka decyzja pod presją chwili, kto ma czas siedzieć rok w kraju i uczyć się ang. w tym waszym gregorze i dawać 2 tyś. a może i więcej? Nie mówiąc już że osoby wyjeżdżają zmuszone brakiem gotówki?

    Rzeczywistość w firmach outsourcingowych wcale kolorowa nie jest, ludzie dostają 2 tys. z hakiem znając dwa języki przy bardzo dużym natłoku zadań, więc nie przesadzajmy. Rzeczywistość na rynku pracy jest jaka jest - mamy wielu specjalistów, ba bezrobotnych specjalistów, dlatego pracodawcy mogą przebierać i obniżać koszty zatrudnienia. Nie koniecznie zatem potrzebny jest biegły język obcy a na pewno dobrej, stabilnej pracy on nie gwarantuje. Natomiast oczywiście, w miarę wolnego czasu człowiek winien się rozwijać, jeśli ktoś chce szlifować języki to są ku temu możliwości.

    1 Cytuj
  • 30 paź 2011

    Moment, moment hgk - czemu psizesz "waszym Gregorze", nie jest mój i nie mam z tą szkołą nic wspólnego, może więc zanim będziesz rzucać takimi słowami to się ogarnij troszeczkę, ok?
    Publiczna przygotuje, a może i coś tam nauczy, ale generalnie system kształcenia jest taki, że w podstawówce osiąga się poziom A1, generalnie w gimnazjów A2 i w liceum z racji tego, że jest zbieranina ludzi z reguły znowu zaczyna się od A2 i dochodzi do mniej-więcej B1, a to jest ledwie intermediate. I potem osoby, które mają intermediate to zdają maturę podstawową na 60-70% co jest mało. To jest angielski "kali jeść, kali pić". I nie ma się czym chwalić, że jedzie się na wyspy i angielski ma się żenująco słaby. Podziwiam takich hardcorów, ale to chyba upokarzające chwytać się najgorszej roboty, po ponad 12 latach nauki w Polsce. Roboty, której nikt tam, nawet po podstawówce nie chce.

    W drugim akapicie mógłbym się z Tobą zgodzić, jeśli "biegły język obcy" zamienisz na "biegły język angielski". Jeśli ktoś nie ma dwóch lewych rąk, a zna jakiś mniej popularny język niż angielski-niemiecki, pracę ma, godziwą i za więcej pieniędzy niż 2 tys. z hakiem. Wystarczy coś umieć. Jeśli zaś mówimy o dwóch lewych rękach no to, z pustego i Salomon nie naleje.

    A i byłbym zapomniał - wyjazd na wyspy panaceum na brak gotówki? Praca w Polsce jest, wystarczy coś umieć. I to nie koniecznie za niecałe 1000 zł w Makdonaldzie. Wystarczy coś umieć, a co? Jest tyle możliwości obecnie, w zasadzie człowiek jest ograniczony jedynie przez wyobraźnie ;-)

    2 Cytuj
  • 30 paź 2011

    [quote=gość: Studentt] Praca w Polsce jest, wystarczy coś umieć. I to nie koniecznie za niecałe 1000 zł w Makdonaldzie. Wystarczy coś umieć, a co? Jest tyle możliwości obecnie, w zasadzie człowiek jest ograniczony jedynie przez wyobraźnie ;-) [/quote]
    Hmm, ciekaw jestem jak Ty sobie radzisz z tą wyobraźnią i po angielskim w gregorze...

    1 2 Cytuj
  • 30 paź 2011

    [quote=gość: Studentt] Czemu więc nie zaczynasz od siebie? Polska stronę, forum - dyskusja w j, polskim.
    A określenie "szkółek", można zastosować w odniesieniu do publicznych szkół - nauczane tam języki obce są w przeważającej większość na żenującym poziomie. Ani angielskiego, ani niemieckiego, ani rosyjskiego nie nauczyłbym się bazując jedynie na tym co było serwowane w szkołach. Jak mniemam dotyczy to większości ludzi obecnie.
    Pomijając fakt, że gimnazjów/liceuów, gdzie można uczyć się małopopularnych języków jest jak na lekarstwo.
    Lecz, "007 zgłaszam się naczelna przeintelektualizowana gwiazda form' jak zwykle musiała wsadzić swoje brudne 3 grosze do kolejnego tematu na forum ;). [/quote]

    Ależ nie ma się czego bać! Wnioskuję po tym że idealizuje się jedną szkółkę a "jedzie" się po drugiej. W tym przypadku byłby to jedynie dowód umiejętności abiturientów. Zaznaczę że poza słownymi przepychankami jest w tym wątku niewiele treści dla zainteresowanych podjęciem nauki języka. Subiektywne opinie nie dają możliwości rzetelnej oceny, ot co. Pisanie po angielsku doprowadzi do łatwej oceny prezentowanego poziomu i pozwoli na łatwy wybór najlepszej z lokalnych szkół, jeszcze raz napiszę; nie ma się czego bać, no chyba że jednak jest? Pozdrawiam.

    2 1 Cytuj

Odpowiedz