Nie chodziło mi o rady czy zapisać dziecko czy też nie na język obcy, ale o opinie o szkołach języka angielskiego dla dzieci w Myślenicach :/ Widocznie takie czasy, że niektórzy nie rozumieją co czytają... A odnosząc się do tego co pisaliście. Nie mam zamiaru zapisać dziecka 4 - 7 lat do szkoły gdzie będą wbijać mu reguły pisowni gramatyki - na to będzie mieć czas później, poczynając od szkoły podstawowej po studia, na tym opiera się tam system nauki języka - a szkoda. Bardziej chodziło mi o system nauczania języka angielskiego metodą Callana. Sama uczyłam się rosyjskiego, niemieckiego i angielskiego w szkole metodą reguł i terminów gramatycznych - co w tamtym czasie bardzo zniechęciło mnie do języków obcych. Nauka języka obcego - zwłaszcza dla dzieci - powinna odbywać się poprzez zabawę - mówiąc inaczej prosto, łatwo i przyjemnie.
Nie chodziło mi o rady czy zapisać dziecko czy też nie na język obcy, ale o opinie o szkołach języka angielskiego dla dzieci w Myślenicach :/ Widocznie takie czasy, że niektórzy nie rozumieją co czytają... A odnosząc się do tego co pisaliście. Nie mam zamiaru zapisać dziecka 4 - 7 lat do szkoły gdzie będą wbijać mu reguły pisowni gramatyki - na to będzie mieć czas później, poczynając od szkoły podstawowej po studia, na tym opiera się tam system nauki języka - a szkoda. Bardziej chodziło mi o system nauczania języka angielskiego metodą Callana. Sama uczyłam się rosyjskiego, niemieckiego i angielskiego w szkole metodą reguł i terminów gramatycznych - co w tamtym czasie bardzo zniechęciło mnie do języków obcych. Nauka języka obcego - zwłaszcza dla dzieci - powinna odbywać się poprzez zabawę - mówiąc inaczej prosto, łatwo i przyjemnie.
Oczywiście i potem te dzieci jedyne co potrafią powiedzieć to "ONE" "TWO" "TRI" "FOR" :)
Proszę Cię, sam się uczyłem języków obcych, w tym dwa umiem biegle i uczyłem się ich od wczesnych lat. Efektywna nauka była dopiero od momentu jak pojąłem polską gramatykę.
I jeszcze jedno - do języków trzeba mieć talent. Jak mawiają socjologowie człowiek rodzi się z inteligencją czy to matematyczno-logiczną czy np. językową. Jak dziecko nie ma zdolności językowych to żadna metoda nie pomoże, a już na pewno nie zbyt wysoka ambicja rodziców.
I proszę nawet nie zaprzeczać istnieniu predyspozycji do nauki języka. Dobre licea/gimnazja językowe mają testy predyspozycji językowych - np. krakowskie VI LO.
Zapytałaś, a ja i inni oceniliśmy - uważam to za głupotę.
A ja polecam panią Beatę ze Stróży.
Jako jedyna osoba raczej w okolicy może poszczycić się ukończeniem filologi angielskiej na Dominikan University River Forest, IL, USA( sprawdżcie sobie jak stoi ten uniwersytet w rankingach), polskich nigdzie nie ma.P.Beata przeszła wszystkie szczeble nauki od przysłowiowej znajomości paru słów w tym języku jak wyjechała za granicę, poprzez wieloletnią pracę w zespole anglojęzycznym a skończywszy na ukończeniu z wyróżnieniem uniwersytetu .Uczy praktycznego języka, w mowie i piśmie.
. ,-Jak słyszę na forum że lektor zrobił furorę bo rozmawiał z Bono telefonicznie to mnie trzepie drodzy forumowicze.Lektor powinien Was tak nauczyć abyście płynnie śmigali w piśmie i mowie i sami mogli tak sobie rozmawiać lub czytać książki w języku angielskim.Ciekawy jestem czy którykolwiek z wykladowców w tych szkołach może Wam udzielać korepetycji (metodami Callana i innymi) tak abyście mogli swobodnie się komunikować i czytać książki bo wtedy można powiedzieć że ktoś zna język na poziomie średnim.
Jest też druga strona medalu że to nie jest tak że miesiąc i wejdzie.Jest to progres i godziny nauki samozaparcia a niektórzy wymagają cudów i zmieniają lektorów a nie widzą że to tylko ich wymówki.Języka uczymy się całe życie kochani.
Dla przykładu napiszę że nieraz każdy z nas spotkał się u specjalisty np.lekarza, mechanika itd i prosił aby mu przełożył na tzw,chłopski rozum jakiś problem a przecież niby umiemy język polski.
Dodam jeszcze że w wielu przypadkach te certyfikaty językowe do których przygotowuja w szkołach ładnie tylko wyglądają na papierze,nauka polega na przygotowaniu tylko do egzaminu a pożniej jeśli musimy pracować w tym języku lub mamy przejść rozmowę kwalifikacyjną w języku angielskim to jest problem.
Ale wybór należy do Was. Każdy wybiera sobie różne drogi.
W każdym razie życzę wszystkim powodzenia, dużego samozaparcia i wytrwałości w nauce.
Oczywiście i potem te dzieci jedyne co potrafią powiedzieć to "ONE" "TWO" "TRI" "FOR" :)
Proszę Cię, sam się uczyłem języków obcych, w tym dwa umiem biegle i uczyłem się ich od wczesnych lat. Efektywna nauka była dopiero od momentu jak pojąłem polską gramatykę.
I jeszcze jedno - do języków trzeba mieć talent. Jak mawiają socjologowie człowiek rodzi się z inteligencją czy to matematyczno-logiczną czy np. językową. Jak dziecko nie ma zdolności językowych to żadna metoda nie pomoże, a już na pewno nie zbyt wysoka ambicja rodziców.
I proszę nawet nie zaprzeczać istnieniu predyspozycji do nauki języka. Dobre licea/gimnazja językowe mają testy predyspozycji językowych - np. krakowskie VI LO.
Zapytałaś, a ja i inni oceniliśmy - uważam to za głupotę.
Ja sie nie zgodze ze jesli dziecko nie ma talentu do jezykow to sie nie nauczy. Jesli w tym jezyku masz zajecia to nie ma szans by sie nie nauczyc. Jesli angielski to po angielsku, ale nie tlumaczony na polski tylko caly czas angielski. Najlepiej jesli zajecia prowadzi native speaker, bo od tej osoby mozna nauczyc sie mowic.
Jesli byloby tak jak mowisz to dzieci na emigracji nigdy nie nauczylyby sie jezyka kraju w jakim przyszlo im zyc. Sama mam kolezanke ktora mowi czterema jezykami, Matka Polka, ojciec Bialorusin urodzila sie na Litwie a jako 12 stolatka wyjechala do Irlandii i tam chodzila do szkoly. Zna polski, rosyjski, litewski i angielski.Wiec mozna.
Nie zgadzać się możesz- takie prawo, ale czy jednocześnie będziesz mieć rację? Raczej nie. Znam takie osoby, które się latami uczyły i do tej pory dla nich Present Simple to czarna magia. Literatura fachowa też to zna.
Ktoś kto wmawia rodzicowi, że jego 5-10 letnie dziecko, nie znające polskiej gramatyki, świetnie pojmie język obcy to zwyczajny oszust. Aby zrozumieć język obcy, trzeba rozumieć swój własny język i zasady jakimi on się kieruje.
Szczególnie, gdy uczy się języka z innej grupy językowej. Przypominam - polski to język słowiański, angielski to język germański.
Można mieć zajęcia z native speakerem na wyższych poziomach jak się opanowało podstawy. Bo nie wyobrażam sobie, aby native speaker tłumaczył zawiłości future in the past, past perfect czy future perfect - czyli czasów, których w języku polskim po prostu nie ma. W dodatku dzieciom, dla których konstrukcja "will have been something done" to czarna magia, bo nie potrafią tego przenieść na ojczysty język.
Wiem to z autopsji - też się jako małe dziecko uczyłem angielskiego. Zacząłem nim władać biegle, w momencie, kiedy zrozumiałem zasady POLSKIEJ gramatyki.
Koleżanka zna trzy języki słowiańskie (ta sama grupa językowa, więc łatwo się nauczyć) i tylko jeden germański.
Dla mnie śmieszni są rodzice, którzy pchają przedszkolaki na zajęcia językowe - ale cóż ich kasa - ich strata. Ewentualnie chore ambicje.
Ludzie w różnym stopniu wykazują zdolności językowe, podobnie jak w różnym stopniu są w stanie opanować wymowę charakterystyczną dla danego języka. Nikt mi oczywiście nie wmówi, że człowiek posługujący się biegle jednym z trudniejszych języków świata (j. polskim) może mieć problemy z opanowaniem angielskiego czy niemieckiego... Dzieci wychowywane w rodzinach dwu i więcej językowych lub mniejszości narodowe (czy to romskie w Polsce, czy Polonia na Wschodzie) nigdy nie musiały uczyć się najpierw jednego a potem drugiego... wręcz przeciwnie, takie zestawienie skazuje jedynie na wieczne porównywanie, tłumaczenie i przekształcanie na język który znamy lepiej. Gramatyka to nie karate - nie wymaga szpagatów i mistycznej sfery ducha. To tylko zespół reguł posługiwania się językiem naturalnym. Nawet w granicach jednego języka istnieją równoległe odmienne formy gramatyczne. Interesuje mnie zatem niezmiernie, co to znaczy "zrozumienie zasad gramatyki" bo jeśli spojrzymy na zasady gramatyki obowiązujące na placu budowy to tutaj dojście do perfekcji nie stanowi wyzwania. Są natomiast opracowania tekstowe, których poprawna redakcja gramatycznie spędza sen z powiek najbardziej zaprawionym filologom. Uważa się (tzn niektórzy uważają) że pełną biegłość językową przeciętny Brytyjczyk osiąga w wieku 14 lat. polak w wieku 16 (różnice wynikają ze stopnia trudności języka). Nie wiem skąd te liczby ale nie wiem też skąd szanowny Powodzianinie bierzesz poglądy jakoby człowiek (tzn dziecko) miało w mózgu jedną jedyną rubrykę tylko i wyłącznie na język polski i dopiero kiedy ta rubryka się zapełni, można otworzyć następne. Uwierz mi, że mózg tak naprawdę nie działa...
Drogi Powodzianie
Zastanawiam sie jak moje dzieci nauczyly sie polskiego nie opanowawszy wczesniej gramatyki?Wedlug twojej teorii ani jedna osoba w jakimkolwiek kraju nie mowilaby w ogole. A jakos mowia bo nauczyly sie od rodzicow ktorzy sa native speakers, jesli nie wiesz kto to taki to jest to osoba ktora biegle wlada jezykiem swojego kraju.
Lepszego nauczyciela nie ma.
Nie ma dzieci ktore nie maja zdolnosci jezykowych, sa za to kiepscy nauczyciele ktorzy usiluja ukryc wlasna niekompetencje i zaslaniaja sie wyssanymi z palca teoriami.
Nauka jezyka jest po to by moc w innym kraju sie nim porozumiewac i byc rozumianym. Niestety wielu nauczycieli nie uczy mowic tylko przerabia material. Potem wiele osob zali sie na forum ze maja studia a pracuja za granica na zmywaku. Nic dziwnego, nie znaja jezyka, nie potrafia mowic.Prace musi im ktos zalatwic bo sami nie potrafia sie o nia postarac.
Odrzucajac gramatyke jezyka polskiego zaczniesz uczyc sie angielskiego, bo sorry ale tlumacz google to nie jest dobry nauczyciel.
Drogi Powodzianie
Zastanawiam sie jak moje dzieci nauczyly sie polskiego nie opanowawszy wczesniej gramatyki?Wedlug twojej teorii ani jedna osoba w jakimkolwiek kraju nie mowilaby w ogole. A jakos mowia bo nauczyly sie od rodzicow ktorzy sa native speakers, jesli nie wiesz kto to taki to jest to osoba ktora biegle wlada jezykiem swojego kraju.
Lepszego nauczyciela nie ma.
Nie ma dzieci ktore nie maja zdolnosci jezykowych, sa za to kiepscy nauczyciele ktorzy usiluja ukryc wlasna niekompetencje i zaslaniaja sie wyssanymi z palca teoriami.
Nauka jezyka jest po to by moc w innym kraju sie nim porozumiewac i byc rozumianym. Niestety wielu nauczycieli nie uczy mowic tylko przerabia material. Potem wiele osob zali sie na forum ze maja studia a pracuja za granica na zmywaku. Nic dziwnego, nie znaja jezyka, nie potrafia mowic.Prace musi im ktos zalatwic bo sami nie potrafia sie o nia postarac.
Odrzucajac gramatyke jezyka polskiego zaczniesz uczyc sie angielskiego, bo sorry ale tlumacz google to nie jest dobry nauczyciel.
Mój brat w podstawówce oglądał seriale najpierw z lektorem, a potem te same odcinki w oryginale. Tak się nasłuchał żywego języka, że miał świetną wymowę i swobodnie rozmawiał. Nauczycielka nie mogła się nadziwić i pytała go czy był za granicą. Teraz ma rozszerzony w jednym z najlepszych liceów i jeszcze na kółku uczy się tego co studenci anglistyki na PNJA. Same lekcje przygotowują tylko do pisania sprawdzianów, a nie do konwersacji. Podręczniki to za mało.
Mój brat w podstawówce oglądał seriale najpierw z lektorem, a potem te same odcinki w oryginale. Tak się nasłuchał żywego języka, że miał świetną wymowę i swobodnie rozmawiał. Nauczycielka nie mogła się nadziwić i pytała go czy był za granicą. Teraz ma rozszerzony w jednym z najlepszych liceów i jeszcze na kółku uczy się tego co studenci anglistyki na PNJA. Same lekcje przygotowują tylko do pisania sprawdzianów, a nie do konwersacji. Podręczniki to za mało.
Oglądanie seriali (np w takiej formie, że najpierw z lektorem a potem to samo bez) podobnie jak czytanie odpowiednich dla swojego poziomu tekstów to świetna technika uzupełniająca edukację językową. Nie dziwię się, że zrobił postępy. Jest jeszcze kilka innych, równie dobrych sposobów indywidualnego podnoszenia umiejętności językowych, wiele z nich stosuje się w zależności od aktualnego poziomu. Kursy i lekcje to w zasadzie tylko nakreślenie odpowiedniego szkieletu przez (na ogół) kompetentnego lektora, co bardzo ułatwia i skraca prace indywidualną. Moim zdaniem zaspakajanie sumienia samym uczestnictwem w kursach to pomyłka... Z takiego podejścia biorą się frustracje językowe przy zderzeniu z rzeczywistością na wakacjach. "Przecież chodzę na kurs językowy od dwóch lat, 4 godziny w tygodniu, a nic nie potrafię powiedzieć"... Tak, tylko że pracy własnej w domu - 0 godz tygodniowo. Tak się nie da. Myślę,że dobry lektor to na pewno podstawa, ale mnóstwo pracy musimy wykonać potem sami.
Jeśli chodzi o nauczycieli w szkole... Nie wiem jak dziś wygląda nauka języka ale za moich czasów jeden nauczyciel musiał prowadzić zajęcia z bandą 40 uczniów z czego 30 miało w głębokim poważaniu jego wysiłek a w takich warunkach to nawet najlepszy nauczyciel nie osiągnie kompletnie nic, zwłaszcza w nauczaniu języka obcego.
tak czytałem waszą dyskusję i być może oboje macie rację ;)
Mając na studiach kompilatory, omawiając metajęzyki i inne zawiłości językowe faktem było to, że nie da się nauczyć języka posługując się tylko nim. Nie nauczymy się języka obcego słuchając wyłącznie audycji w radio.
Ale wracając do dyskusji: wydaje się, że dzieci nie znając gramatyki danego języka uczą się go. Ale czy na pewno? Jeśli macie dzieci, zauważyliście pewnie, jak potrafią one zastosować gramatykę (jak odmieniają wyrazy przez osoby, czasy), trochę szablonowo, gdzie wszelkiego rodzaju wyjątki od razu można wyłapać (np. moja kuzynka lata temu powiedziała kiedyś do mnie: ty stary dup jesteś). Widać też u nich (dzieci) np. jak nienaturalne w naszym języku jest podwójne zaprzeczenie
- Nie chcesz iść do przedszkola?
- Tak.
- Chcesz iść??
- Nie.
One cały czas ucząc się języka, uczą się też jego gramatyki. Poprawiane przez nas, korygują to podświadomie i zaczynają używać poprawnych form. Zatem, jeśli jakieś dziecko ma mieszanych rodziców i wychowuje się je w dwóch różnych językach, nie mieszając ich (ojciec zawsze używa jednego, matka drugiego) w mig pojmie ono oba języki i nauczy się je szybko rozróżniać (na początku pojawiają się mixy). Mam znajomych (para polsko-węgierska), dzieci świetnie rozgraniczają oba języki, oba natywne dla nich. Ale jak raz matka dziecka powiedziała po węgiersku do niego, aby podziękował mi za cukierka, to podziękował mi po... węgiersku ;)
Znam też dzieci z małżeństwa polsko-norweskiego, gdzie dzieciaki rozmawiając po norwesku nawet śmieją się inaczej, bardziej gardłowo.
Tak więc dziecko nauczy się języka obcego bez znajomości jego gramatyki jak też gramatyki własnego języka, ponieważ nauczy się tej gramatyki razem ze słownictwem, naturalnie, a nie poprzez definicje i regułki.
jeśli nie chcesz sztywnej nauki reguł pisowni gramatyki to postaw na naukę płynnego rozmawiania po angielsku, tak jak w speak upie jest. Możesz sobie dowolnie dobierać metody nauczania co u nich bardzo sobie cenię
ktoś z was zapisywał się do jednej z ww szkół angielskiego z myślą o dobrym wyniku z wyniku rozszerzenia na maturze? na tym najbardziej mi zależy, jakie macie doswiadczenia?
Witam, podobny temat już się przewinął ale było to niesttey w roku 2009/2010. Informacje zatem mogą byc nieaktualne. Czy może się ktoś wypowiedzieć na temat szkół językowych w Myślenicach? Ceny, opinie, atmosfera, jakość, szybkość nauki itp
Nie wypowiem się ponieważ nie korzystałam.Zastanawiałam sie owszem aby sie zapisać jednak kilka osób odradziło mi szkołe z uwagi na to,że ponoć o wiele łatwiej jest uczyć się angielskiego samodzielnie. W sensie,ze Twoja nauka jest o wiele baredziej produktywna jeśli uczysz się samodzielnie Korzystałam również z usług korepetyrorów co sobie chwalę z uwagi na to,że uwaga nauczyciela jest skupiona jedynie na Tobie.
Koniecznie kup sobie również jakąs porządną ksiązkę do nauki. Zerknij sobie na tę: http://lovebooks.pl/9788326701221/Matura-Explorer-Intermediate-DVD.html
Jest to jedna z lepszych publikacji.
Nie chodziło mi o rady czy zapisać dziecko czy też nie na język obcy, ale o opinie o szkołach języka angielskiego dla dzieci w Myślenicach :/ Widocznie takie czasy, że niektórzy nie rozumieją co czytają... A odnosząc się do tego co pisaliście. Nie mam zamiaru zapisać dziecka 4 - 7 lat do szkoły gdzie będą wbijać mu reguły pisowni gramatyki - na to będzie mieć czas później, poczynając od szkoły podstawowej po studia, na tym opiera się tam system nauki języka - a szkoda. Bardziej chodziło mi o system nauczania języka angielskiego metodą Callana. Sama uczyłam się rosyjskiego, niemieckiego i angielskiego w szkole metodą reguł i terminów gramatycznych - co w tamtym czasie bardzo zniechęciło mnie do języków obcych. Nauka języka obcego - zwłaszcza dla dzieci - powinna odbywać się poprzez zabawę - mówiąc inaczej prosto, łatwo i przyjemnie.
Oczywiście i potem te dzieci jedyne co potrafią powiedzieć to "ONE" "TWO" "TRI" "FOR" :)
Proszę Cię, sam się uczyłem języków obcych, w tym dwa umiem biegle i uczyłem się ich od wczesnych lat. Efektywna nauka była dopiero od momentu jak pojąłem polską gramatykę.
I jeszcze jedno - do języków trzeba mieć talent. Jak mawiają socjologowie człowiek rodzi się z inteligencją czy to matematyczno-logiczną czy np. językową. Jak dziecko nie ma zdolności językowych to żadna metoda nie pomoże, a już na pewno nie zbyt wysoka ambicja rodziców.
I proszę nawet nie zaprzeczać istnieniu predyspozycji do nauki języka. Dobre licea/gimnazja językowe mają testy predyspozycji językowych - np. krakowskie VI LO.
Zapytałaś, a ja i inni oceniliśmy - uważam to za głupotę.
Witam,
Czy ktos orientuje sie czy w Myslenicach jest jakis nauczyciel j.ang ktory po korepetycjach jest w stanie wystawic fakture ?
A ja polecam panią Beatę ze Stróży.
Jako jedyna osoba raczej w okolicy może poszczycić się ukończeniem filologi angielskiej na Dominikan University River Forest, IL, USA( sprawdżcie sobie jak stoi ten uniwersytet w rankingach), polskich nigdzie nie ma.P.Beata przeszła wszystkie szczeble nauki od przysłowiowej znajomości paru słów w tym języku jak wyjechała za granicę, poprzez wieloletnią pracę w zespole anglojęzycznym a skończywszy na ukończeniu z wyróżnieniem uniwersytetu .Uczy praktycznego języka, w mowie i piśmie.
. ,-Jak słyszę na forum że lektor zrobił furorę bo rozmawiał z Bono telefonicznie to mnie trzepie drodzy forumowicze.Lektor powinien Was tak nauczyć abyście płynnie śmigali w piśmie i mowie i sami mogli tak sobie rozmawiać lub czytać książki w języku angielskim.Ciekawy jestem czy którykolwiek z wykladowców w tych szkołach może Wam udzielać korepetycji (metodami Callana i innymi) tak abyście mogli swobodnie się komunikować i czytać książki bo wtedy można powiedzieć że ktoś zna język na poziomie średnim.
Jest też druga strona medalu że to nie jest tak że miesiąc i wejdzie.Jest to progres i godziny nauki samozaparcia a niektórzy wymagają cudów i zmieniają lektorów a nie widzą że to tylko ich wymówki.Języka uczymy się całe życie kochani.
Dla przykładu napiszę że nieraz każdy z nas spotkał się u specjalisty np.lekarza, mechanika itd i prosił aby mu przełożył na tzw,chłopski rozum jakiś problem a przecież niby umiemy język polski.
Dodam jeszcze że w wielu przypadkach te certyfikaty językowe do których przygotowuja w szkołach ładnie tylko wyglądają na papierze,nauka polega na przygotowaniu tylko do egzaminu a pożniej jeśli musimy pracować w tym języku lub mamy przejść rozmowę kwalifikacyjną w języku angielskim to jest problem.
Ale wybór należy do Was. Każdy wybiera sobie różne drogi.
W każdym razie życzę wszystkim powodzenia, dużego samozaparcia i wytrwałości w nauce.
Forumowicz
Ja sie nie zgodze ze jesli dziecko nie ma talentu do jezykow to sie nie nauczy. Jesli w tym jezyku masz zajecia to nie ma szans by sie nie nauczyc. Jesli angielski to po angielsku, ale nie tlumaczony na polski tylko caly czas angielski. Najlepiej jesli zajecia prowadzi native speaker, bo od tej osoby mozna nauczyc sie mowic.
Jesli byloby tak jak mowisz to dzieci na emigracji nigdy nie nauczylyby sie jezyka kraju w jakim przyszlo im zyc. Sama mam kolezanke ktora mowi czterema jezykami, Matka Polka, ojciec Bialorusin urodzila sie na Litwie a jako 12 stolatka wyjechala do Irlandii i tam chodzila do szkoly. Zna polski, rosyjski, litewski i angielski.Wiec mozna.
Nie zgadzać się możesz- takie prawo, ale czy jednocześnie będziesz mieć rację? Raczej nie. Znam takie osoby, które się latami uczyły i do tej pory dla nich Present Simple to czarna magia. Literatura fachowa też to zna.
Ktoś kto wmawia rodzicowi, że jego 5-10 letnie dziecko, nie znające polskiej gramatyki, świetnie pojmie język obcy to zwyczajny oszust. Aby zrozumieć język obcy, trzeba rozumieć swój własny język i zasady jakimi on się kieruje.
Szczególnie, gdy uczy się języka z innej grupy językowej. Przypominam - polski to język słowiański, angielski to język germański.
Można mieć zajęcia z native speakerem na wyższych poziomach jak się opanowało podstawy. Bo nie wyobrażam sobie, aby native speaker tłumaczył zawiłości future in the past, past perfect czy future perfect - czyli czasów, których w języku polskim po prostu nie ma. W dodatku dzieciom, dla których konstrukcja "will have been something done" to czarna magia, bo nie potrafią tego przenieść na ojczysty język.
Wiem to z autopsji - też się jako małe dziecko uczyłem angielskiego. Zacząłem nim władać biegle, w momencie, kiedy zrozumiałem zasady POLSKIEJ gramatyki.
Koleżanka zna trzy języki słowiańskie (ta sama grupa językowa, więc łatwo się nauczyć) i tylko jeden germański.
Dla mnie śmieszni są rodzice, którzy pchają przedszkolaki na zajęcia językowe - ale cóż ich kasa - ich strata. Ewentualnie chore ambicje.
Will have been something done.....???????? :D
Ludzie w różnym stopniu wykazują zdolności językowe, podobnie jak w różnym stopniu są w stanie opanować wymowę charakterystyczną dla danego języka. Nikt mi oczywiście nie wmówi, że człowiek posługujący się biegle jednym z trudniejszych języków świata (j. polskim) może mieć problemy z opanowaniem angielskiego czy niemieckiego... Dzieci wychowywane w rodzinach dwu i więcej językowych lub mniejszości narodowe (czy to romskie w Polsce, czy Polonia na Wschodzie) nigdy nie musiały uczyć się najpierw jednego a potem drugiego... wręcz przeciwnie, takie zestawienie skazuje jedynie na wieczne porównywanie, tłumaczenie i przekształcanie na język który znamy lepiej. Gramatyka to nie karate - nie wymaga szpagatów i mistycznej sfery ducha. To tylko zespół reguł posługiwania się językiem naturalnym. Nawet w granicach jednego języka istnieją równoległe odmienne formy gramatyczne. Interesuje mnie zatem niezmiernie, co to znaczy "zrozumienie zasad gramatyki" bo jeśli spojrzymy na zasady gramatyki obowiązujące na placu budowy to tutaj dojście do perfekcji nie stanowi wyzwania. Są natomiast opracowania tekstowe, których poprawna redakcja gramatycznie spędza sen z powiek najbardziej zaprawionym filologom. Uważa się (tzn niektórzy uważają) że pełną biegłość językową przeciętny Brytyjczyk osiąga w wieku 14 lat. polak w wieku 16 (różnice wynikają ze stopnia trudności języka). Nie wiem skąd te liczby ale nie wiem też skąd szanowny Powodzianinie bierzesz poglądy jakoby człowiek (tzn dziecko) miało w mózgu jedną jedyną rubrykę tylko i wyłącznie na język polski i dopiero kiedy ta rubryka się zapełni, można otworzyć następne. Uwierz mi, że mózg tak naprawdę nie działa...
Drogi Powodzianie
Zastanawiam sie jak moje dzieci nauczyly sie polskiego nie opanowawszy wczesniej gramatyki?Wedlug twojej teorii ani jedna osoba w jakimkolwiek kraju nie mowilaby w ogole. A jakos mowia bo nauczyly sie od rodzicow ktorzy sa native speakers, jesli nie wiesz kto to taki to jest to osoba ktora biegle wlada jezykiem swojego kraju.
Lepszego nauczyciela nie ma.
Nie ma dzieci ktore nie maja zdolnosci jezykowych, sa za to kiepscy nauczyciele ktorzy usiluja ukryc wlasna niekompetencje i zaslaniaja sie wyssanymi z palca teoriami.
Nauka jezyka jest po to by moc w innym kraju sie nim porozumiewac i byc rozumianym. Niestety wielu nauczycieli nie uczy mowic tylko przerabia material. Potem wiele osob zali sie na forum ze maja studia a pracuja za granica na zmywaku. Nic dziwnego, nie znaja jezyka, nie potrafia mowic.Prace musi im ktos zalatwic bo sami nie potrafia sie o nia postarac.
Odrzucajac gramatyke jezyka polskiego zaczniesz uczyc sie angielskiego, bo sorry ale tlumacz google to nie jest dobry nauczyciel.
dokładnie
Mój brat w podstawówce oglądał seriale najpierw z lektorem, a potem te same odcinki w oryginale. Tak się nasłuchał żywego języka, że miał świetną wymowę i swobodnie rozmawiał. Nauczycielka nie mogła się nadziwić i pytała go czy był za granicą. Teraz ma rozszerzony w jednym z najlepszych liceów i jeszcze na kółku uczy się tego co studenci anglistyki na PNJA. Same lekcje przygotowują tylko do pisania sprawdzianów, a nie do konwersacji. Podręczniki to za mało.
Oglądanie seriali (np w takiej formie, że najpierw z lektorem a potem to samo bez) podobnie jak czytanie odpowiednich dla swojego poziomu tekstów to świetna technika uzupełniająca edukację językową. Nie dziwię się, że zrobił postępy. Jest jeszcze kilka innych, równie dobrych sposobów indywidualnego podnoszenia umiejętności językowych, wiele z nich stosuje się w zależności od aktualnego poziomu. Kursy i lekcje to w zasadzie tylko nakreślenie odpowiedniego szkieletu przez (na ogół) kompetentnego lektora, co bardzo ułatwia i skraca prace indywidualną. Moim zdaniem zaspakajanie sumienia samym uczestnictwem w kursach to pomyłka... Z takiego podejścia biorą się frustracje językowe przy zderzeniu z rzeczywistością na wakacjach. "Przecież chodzę na kurs językowy od dwóch lat, 4 godziny w tygodniu, a nic nie potrafię powiedzieć"... Tak, tylko że pracy własnej w domu - 0 godz tygodniowo. Tak się nie da. Myślę,że dobry lektor to na pewno podstawa, ale mnóstwo pracy musimy wykonać potem sami.
Jeśli chodzi o nauczycieli w szkole... Nie wiem jak dziś wygląda nauka języka ale za moich czasów jeden nauczyciel musiał prowadzić zajęcia z bandą 40 uczniów z czego 30 miało w głębokim poważaniu jego wysiłek a w takich warunkach to nawet najlepszy nauczyciel nie osiągnie kompletnie nic, zwłaszcza w nauczaniu języka obcego.
@estim 12, @Powodzianin_
tak czytałem waszą dyskusję i być może oboje macie rację ;)
Mając na studiach kompilatory, omawiając metajęzyki i inne zawiłości językowe faktem było to, że nie da się nauczyć języka posługując się tylko nim. Nie nauczymy się języka obcego słuchając wyłącznie audycji w radio.
Ale wracając do dyskusji: wydaje się, że dzieci nie znając gramatyki danego języka uczą się go. Ale czy na pewno? Jeśli macie dzieci, zauważyliście pewnie, jak potrafią one zastosować gramatykę (jak odmieniają wyrazy przez osoby, czasy), trochę szablonowo, gdzie wszelkiego rodzaju wyjątki od razu można wyłapać (np. moja kuzynka lata temu powiedziała kiedyś do mnie: ty stary dup jesteś). Widać też u nich (dzieci) np. jak nienaturalne w naszym języku jest podwójne zaprzeczenie
- Nie chcesz iść do przedszkola?
- Tak.
- Chcesz iść??
- Nie.
One cały czas ucząc się języka, uczą się też jego gramatyki. Poprawiane przez nas, korygują to podświadomie i zaczynają używać poprawnych form. Zatem, jeśli jakieś dziecko ma mieszanych rodziców i wychowuje się je w dwóch różnych językach, nie mieszając ich (ojciec zawsze używa jednego, matka drugiego) w mig pojmie ono oba języki i nauczy się je szybko rozróżniać (na początku pojawiają się mixy). Mam znajomych (para polsko-węgierska), dzieci świetnie rozgraniczają oba języki, oba natywne dla nich. Ale jak raz matka dziecka powiedziała po węgiersku do niego, aby podziękował mi za cukierka, to podziękował mi po... węgiersku ;)
Znam też dzieci z małżeństwa polsko-norweskiego, gdzie dzieciaki rozmawiając po norwesku nawet śmieją się inaczej, bardziej gardłowo.
Tak więc dziecko nauczy się języka obcego bez znajomości jego gramatyki jak też gramatyki własnego języka, ponieważ nauczy się tej gramatyki razem ze słownictwem, naturalnie, a nie poprzez definicje i regułki.
Zgadzam sie z tym w 100%. Wlasnie o tym pisalam powyzej.Jesli sie uczyc to z kims kto mowi tym jezykiem bo w inny sposob to strata czasu.
a ile wgl kosztuje kurs jezyka np angielkiego?? orientuje sie ktos??
Czy ktoś wie gzie najlepszy angielski dla dzieci
Jaka szkole polecacie do nauki języka angielskiego na terenie Myslenic i okolic? ?
Ma ktoś dziecko w Maximusie na Żwirki I Wigury 10?
jeśli nie chcesz sztywnej nauki reguł pisowni gramatyki to postaw na naukę płynnego rozmawiania po angielsku, tak jak w speak upie jest. Możesz sobie dowolnie dobierać metody nauczania co u nich bardzo sobie cenię
Metody nauczania mają unikalne, ale fajnie, ze można uczestniczyć w kółkach podróżniczych. Przed wakacjami taki rodzaj kursu jest nieoceniony
ktoś z was zapisywał się do jednej z ww szkół angielskiego z myślą o dobrym wyniku z wyniku rozszerzenia na maturze? na tym najbardziej mi zależy, jakie macie doswiadczenia?
Witam, podobny temat już się przewinął ale było to niesttey w roku 2009/2010. Informacje zatem mogą byc nieaktualne. Czy może się ktoś wypowiedzieć na temat szkół językowych w Myślenicach? Ceny, opinie, atmosfera, jakość, szybkość nauki itp
Nie wypowiem się ponieważ nie korzystałam.Zastanawiałam sie owszem aby sie zapisać jednak kilka osób odradziło mi szkołe z uwagi na to,że ponoć o wiele łatwiej jest uczyć się angielskiego samodzielnie. W sensie,ze Twoja nauka jest o wiele baredziej produktywna jeśli uczysz się samodzielnie Korzystałam również z usług korepetyrorów co sobie chwalę z uwagi na to,że uwaga nauczyciela jest skupiona jedynie na Tobie.
Koniecznie kup sobie również jakąs porządną ksiązkę do nauki. Zerknij sobie na tę:
http://lovebooks.pl/9788326701221/Matura-Explorer-Intermediate-DVD.html
Jest to jedna z lepszych publikacji.
Czy ktoś zapisał dziecko do Mc Gregora w Myślenicach? Jak opinie?
Czy Helen Dorn to rzeczywiście taka rewelacja?
Czy ktoś zapisał dziecko do Mc Gregora w Myślenicach? Jak opinie?
Czy Helen Dorn to rzeczywiście taka rewelacja?