Mam pytanie. Czy macie jakieś spostrzeżenia pozytywne bądź negatywne odnośnie katechetów i religii w szkołach? Czy wolelibyście, aby religii uczył ksiądz, zakonnica, czy też właśnie katecheta? Proszę o wasze spostrzeżenia.
Uczył mnie ksiądz, katechetka, zakonnica. Tragicznie nudne lekcje, każdy myślał, ze wszystkie rozumy zjadł. Zero dyskusji i wyrazania wlasnych poglądów.
Dokładnie, ja też w mojej karierze nie spotkałem się chyba z naprawdę dobrym nauczycielem tego ,,przedmiotu''. Tutaj potrzeba jednak charyzmy i umiejętności dyskutowania i wyrażania prawdy o Bogu. Nauczycielem religii nie może być zwykła osoba, bo nie jest to taki przedmiot jak biologia czy chemia, gdzie powie swoje, a uczniowie się mają tego nauczyć. Tutaj potrzeba dobrego podejścia do ucznia, zaciekawienia go lekcją, a nie wyrażania teologicznych poglądów, których uczą właśnie na studiach teologicznych. Trzeba tłumaczyć jasno i zwięźle.
Uczony byłem przez parę zakonnic, żadna nie miała podejścia. Terroryzowanie młodzieży i dzieci, a zamiast dyskusji i nauki o nauczaniu J. Chrystusa ważne było to kto jak się ustawi w Kościele podczas Komunii, rocznicy komunii czy bierzmowania. Tak samo stosowanie szantaży emocjonalnych, kiedy ktoś odmawiał udzielania się w Kościele (bo np. robił to cały czas, a była masa osób, które nic nie robiły i wszystko olewały), to był manipulowany, że nie zostanie np. do bierzmowania dopuszczony.
Uczyli mnie też księża, jeden - kazania i wywody filozoficzne z kosmosu, kompletnie niezrozumiałe dla dzieciaków w wieku dojrzewania. Absolutnie nie przystające do realiów życia z jakim każdy z nas musi się codziennie zmagać.
A drugi - zero dyskusji, polemiki, wyrażania własnego zdania czy zadawania niewygodnych pytań np. o antykoncepcje z punktu widzenia Kościoła.
Najśmieszniejsze w nauczaniu tego przedmiotu jest to, że nie ma znaczenia czy jest się w 1 klasie szkoły podstawowej, czy w klasie maturalnej - dostaje się ocenę za :zeszyt:. Im więcej obrazków i kolorowych wstążeczek tym lepiej...
Jestem także za tym, aby ten przedmiot nie był nauczany w szkole, a w salkach katechetycznych - szkoła winna być świecka, powinno się uczyć obowiązkowo etyki bądź też wprowadzić przedmiot "wiedza o religiach" dający ogólny pogląd o różnych religiach od katolicyzmu, po protestantyzm, przez muzułmanów, żydów, hindusów itd.
"nigdy sie nie nuczysz -jeśli sam tego nie odkryjesz"
Ten cytat dotyczy wg mnie każdej dziedziny i sfery życia. Oczywiście ktoś może coś pokazać, ale kiedy pokazuje wszystko ...to zły nauczyciel.(to tak na marginesie i w przenośni)
A tak osobno myślę ,że to kolejny wpis na forum , który ma prowokować do niezdrowych reakcji.
Bo zadaje sobie pytanie. O czym mamy rozmawiać?
I sam sobie odpowiadam
Mamy rozmawiać o tym jak źle traktują mnie w szkole na lekcjach religi i jacy są źli nauczyciele te księża i zakonnice.
Można zrobić reformę edukacjii i katować dzieci klasówkami z "Koranu" bo przeciez tak wygląda teraz edukacja. "Niby uczymy myślenia" To jest kompletna bzdura.
Poprostu coraz mniej jest mądrych ludzi i ciesz się jeden z drugim że twoje dziecko albo ty nie dostajesz pał z tkz. etyki.
Nie za bardzo rozumiem co byłoby złego w tym, aby dzieci na etapie ogólnego wykształcenia zdobywały wiedzę na temat innych niż katolicka religii? Jestem wierzący i praktykujący, nie podchodzę do wiary jak do supermarketu, ale także nie zgadzam się na gloryfikowanie jednego toku myślenia, lub braku tego toku myślenia, a jedynie pustej indoktrynacji.
Sytuację obecnie panującą w nauczaniu religii w szkołach można porównać do sytuacji w "Ferdydurke". Tutaj także bezkrytycznie się dzieciakom i młodzieży wmawia "to jest złe, nie wolno, grzeszysz". A jak dzieciak zadaje pytanie - może faktycznie niepokorny dzieciak - np. dlaczego św. Augustyn powiadał, że płód staje się człowiekiem w 40 dniu, bo wtedy dostaje duszę, a przed 40 dniem, można przerwać ciążę, bo płód nie ma duszy? Dlaczego np. zadanie takie pytania księdzu - na lekcjach związanych z aborcją i antykoncepcją - powoduje konsternacje i wybuch agresji u księdza?
Odkrywanie Jezusa nie odbywa się poprzez bezmyślne wbijanie młotkiem młodym ludziom, że MAJĄ chodzić do Kościoła, że MAJĄ mieć podpis po odbytej spowiedzi, że MAJĄ mieć podpis po odbytym różańcu/majówce/roratach. Odkrywanie Jezusa nie powinno być przymusem, a jak obserwuje metody jakimi obecnie KK chce młodym ludziom wskazywać drogę w odkrywaniu Jezusa to mam wrażenie, że są to metody faszystowskie. Do teraz pamiętam te wszystkie wymagania, indeksy spowiedzi, rorat, różańców. I po co to? Większość osób chodziła na nabożeństwa nie z potrzeby serca, a z potrzeby odhaczenia, odbębnienia. A jak teraz zapytam kogoś z moich równolatków - 22 latków - czy chodzą do Kościoła - to w większości stwierdzają, że jedynie w święta. Spowiedź raz/dwa razy do roku, a jest spora grupa która totalnie olała Kościół.
Kościół dawniej był ostoją, bezpiecznym miejscem, gdzie ludzie przychodzili i razem z Kościołem walczyli o niepodległość narodu - nadmierne panoszenie się KK w życiu publicznym i ewidentne błędy w podejściu do nauczania religii sprawiły, że młodzi ludzie odchodzą od Kościoła.
Do tej pory, żaden ksiądz nie wytłumaczył mi, dlaczego mam się spowiadać z czytania WładcyPierścieni, Harrego Pottera, czy Transatlantyku - na Boga to fikcja literacka, tymczasem doskonale pamiętam wywód księdza z gimnazjum, jaki to Harry Potter jest zły i diabelski... Zaiste, ciekawe...
[quote=gość: Rtgh] Nie za bardzo rozumiem co byłoby złego w tym, aby dzieci na etapie ogólnego wykształcenia zdobywały wiedzę na temat innych niż katolicka religii? Jestem wierzący i praktykujący, nie podchodzę do wiary jak do supermarketu, ale także nie zgadzam się na gloryfikowanie jednego toku myślenia, lub braku tego toku myślenia, a jedynie pustej indoktrynacji.
Sytuację obecnie panującą w nauczaniu religii w szkołach można porównać do sytuacji w "Ferdydurke". Tutaj także bezkrytycznie się dzieciakom i młodzieży wmawia "to jest złe, nie wolno, grzeszysz". A jak dzieciak zadaje pytanie - może faktycznie niepokorny dzieciak - np. dlaczego św. Augustyn powiadał, że płód staje się człowiekiem w 40 dniu, bo wtedy dostaje duszę, a przed 40 dniem, można przerwać ciążę, bo płód nie ma duszy? Dlaczego np. zadanie takie pytania księdzu - na lekcjach związanych z aborcją i antykoncepcją - powoduje konsternacje i wybuch agresji u księdza?
Odkrywanie Jezusa nie odbywa się poprzez bezmyślne wbijanie młotkiem młodym ludziom, że MAJĄ chodzić do Kościoła, że MAJĄ mieć podpis po odbytej spowiedzi, że MAJĄ mieć podpis po odbytym różańcu/majówce/roratach. Odkrywanie Jezusa nie powinno być przymusem, a jak obserwuje metody jakimi obecnie KK chce młodym ludziom wskazywać drogę w odkrywaniu Jezusa to mam wrażenie, że są to metody faszystowskie. Do teraz pamiętam te wszystkie wymagania, indeksy spowiedzi, rorat, różańców. I po co to? Większość osób chodziła na nabożeństwa nie z potrzeby serca, a z potrzeby odhaczenia, odbębnienia. A jak teraz zapytam kogoś z moich równolatków - 22 latków - czy chodzą do Kościoła - to w większości stwierdzają, że jedynie w święta. Spowiedź raz/dwa razy do roku, a jest spora grupa która totalnie olała Kościół.
Kościół dawniej był ostoją, bezpiecznym miejscem, gdzie ludzie przychodzili i razem z Kościołem walczyli o niepodległość narodu - nadmierne panoszenie się KK w życiu publicznym i ewidentne błędy w podejściu do nauczania religii sprawiły, że młodzi ludzie odchodzą od Kościoła.
Do tej pory, żaden ksiądz nie wytłumaczył mi, dlaczego mam się spowiadać z czytania WładcyPierścieni, Harrego Pottera, czy Transatlantyku - na Boga to fikcja literacka, tymczasem doskonale pamiętam wywód księdza z gimnazjum, jaki to Harry Potter jest zły i diabelski... Zaiste, ciekawe... [/quote] BO JEST DIABELSKI- JEST TO OKULTYZM I FIKCJA KTÓRA BOGU SIĘ NIE PODOBA. JEŚLI KOCHASZ BOGA TO TO ZROZUMIESZ. MASZ WOLNĄ WOLĘ I WYBIERASZ- DO CIEBIE NALEŻY DECYZJA.
Nie ma tam nic diabelskiego, trzeba mieć zdrowe urojenia, aby dostrzegać w fikcji literackiej opowiadającej o sile przyjaźni i odwagi, diabła.
Nie musisz się ze mną zgadzać, ale czytanie tego typu książek nie jest oznaką braku wiary w Boga. To rozrywka. Marzyć, szczególnie jako małe dziecko to nie grzech. Przeciwnie, taka literatura zachęca dzieci do czytania bardziej niż przerabianie Krzyżaków, Granicy czy Potopu, które nawet na poziomie licealnym bywają dla pewnych ludzi bardzo ciężkostrawne :).
Ale jeśli dostrzegasz np. w Władcy Pierścieni czy Harrym Poterze przejawy okultyzmu, to proszę wskaż mi w których miejscach i gdzie, bo pewnie przeczytałeś te książki i masz wiedzę w jakich miejscach występuje okultyzm. Czekam.
Bardziej serio to powiem, że moje zdanie jest takie: religia w szkole niech będzie i to jak najbardziej tylko niech uczą jej mądrzy ludzie, którzy swoją postawą dają przykład.
Mnie uczyli księża i zakonnice, ale na szczęście nie tacy jak ten powyżej i jakoś nie zniechęcili mnie do kościoła. Spotkałem za to paru katechetów którzy bynajmniej za wzór służyć nie powinni...
Jakoś nasi rodzice uczyli się religii w salkach katechetycznych, nie wyszli na tym źle. Należy oddzielić sferę wiary od sfery kształcenia ogólnego czy zawodowego. Tyle.
Możesz spełnić swoje marzenie i powiedzieć wszystkim ,że nie podobają Ci się lekcje religi i nie będziesz na nie chodził. Masz w sobie tyle odwagi? Masz do tego prawo.
Możesz nawet powiedzieć ,że Ciebie dyskryminowali i domagać się swoich praw w UE.
Czy nadal rozmawiamy o edukacji?
Nawet jeśli ktoś powie, że nie chce chodzić na religię to i tak w większości szkół nie zostaną mu zapewnione zajęcia z etyki, i o czym mu tu mówimy? Żyjemy w państwie świeckim, a nie Kościelnym.
Czyli chciałbys wywalić księży ze szkół. I te całe afery z krzyżem i mocherami. (przyznaj żałosne)
Ale to jest tradycja. To ważne słowo. TRADYCJA.
Ja bym był za tym -żeby kogoś nauczyć innego myślenia, bo to rozwija...robi postęp. Tylko wyobraź sobie ,że nikt- Państwo i Kościół tego nie chce. Tylko takie dyrdymały o czymś zupełnie innym... a to dzieje się ze względu na lenistwo. I tak to jest.
Ja bym chciał by kapłaństwo nie było zawodem, a powołaniem. Aby lekcje religii odbywały się w salkach katechetycznych, a nie szkołach, ponieważ do szkoły chodzą ludzie różnych wyznań. Nie jestem przeciwny wierze, jestem przeciwny formie robienia z tego przymusu i szopki. A tak to obecnie wygląda.
[quote=gość: Rtgh] Ja bym chciał by kapłaństwo nie było zawodem, a powołaniem. Aby lekcje religii odbywały się w salkach katechetycznych, a nie szkołach, ponieważ do szkoły chodzą ludzie różnych wyznań. Nie jestem przeciwny wierze, jestem przeciwny formie robienia z tego przymusu i szopki. A tak to obecnie wygląda. [/quote]
KAŻDE WYZNANIE JEŚLI ZBIERZE ODPOWIEDNIĄ ILOŚĆ UCZNI, MOŻE MIEĆ WYKŁADY W SWOJEJ SZKOLE I JEŚLI BĘDZIE MIAŁO NA TO OCHOTĘ.
Diabełek poczytaj sobie odpowiednie ustawy. Brzmi ona, że niezależnie od ilości uczniów szkoła winna zapewniać zajęcia z etyki. I nie pisz drukowanymi literami, trochę to wygląda zabawnie.
[quote=gość: Rtgh] Diabełek poczytaj sobie odpowiednie ustawy. Brzmi ona, że niezależnie od ilości uczniów szkoła winna zapewniać zajęcia z etyki. I nie pisz drukowanymi literami, trochę to wygląda zabawnie. [/quote]NIE MÓWIĘ O ETYCE A O INNYCH WYZNANIACH ZAREJESTROWANYCH LEGALNIE W POLSCE. A CO CI PRZESZKADZAJĄ TAKIE LITERY.
Nauczyciel powinien być wzorem, a zwłaszcza ten od religii. Nie wyobrażam sobie, żeby katechetą mojego dziecka mógł być np. jakiś homoseksualista, pedofil, czy ktoś podobny...
To ma być wzór !!!
Dawniej na religię trzeba było zasuwać do salek i to nieraz kawał drogi. Jakoś tak się składa, że dało się i chciało. Teraz to przedmiot jeden z wielu, tak jak i osoby go uczące. Jest to ich zawód który wykonują dla pieniędzy...
Mam pytanie. Czy macie jakieś spostrzeżenia pozytywne bądź negatywne odnośnie katechetów i religii w szkołach? Czy wolelibyście, aby religii uczył ksiądz, zakonnica, czy też właśnie katecheta? Proszę o wasze spostrzeżenia.
babajaga niech uczy!
Uczył mnie ksiądz, katechetka, zakonnica. Tragicznie nudne lekcje, każdy myślał, ze wszystkie rozumy zjadł. Zero dyskusji i wyrazania wlasnych poglądów.
tutaj nie chodzi o to kto uczy a JAK uczy
Dokładnie, ja też w mojej karierze nie spotkałem się chyba z naprawdę dobrym nauczycielem tego ,,przedmiotu''. Tutaj potrzeba jednak charyzmy i umiejętności dyskutowania i wyrażania prawdy o Bogu. Nauczycielem religii nie może być zwykła osoba, bo nie jest to taki przedmiot jak biologia czy chemia, gdzie powie swoje, a uczniowie się mają tego nauczyć. Tutaj potrzeba dobrego podejścia do ucznia, zaciekawienia go lekcją, a nie wyrażania teologicznych poglądów, których uczą właśnie na studiach teologicznych. Trzeba tłumaczyć jasno i zwięźle.
Moje doświadczenia:
Uczony byłem przez parę zakonnic, żadna nie miała podejścia. Terroryzowanie młodzieży i dzieci, a zamiast dyskusji i nauki o nauczaniu J. Chrystusa ważne było to kto jak się ustawi w Kościele podczas Komunii, rocznicy komunii czy bierzmowania. Tak samo stosowanie szantaży emocjonalnych, kiedy ktoś odmawiał udzielania się w Kościele (bo np. robił to cały czas, a była masa osób, które nic nie robiły i wszystko olewały), to był manipulowany, że nie zostanie np. do bierzmowania dopuszczony.
Uczyli mnie też księża, jeden - kazania i wywody filozoficzne z kosmosu, kompletnie niezrozumiałe dla dzieciaków w wieku dojrzewania. Absolutnie nie przystające do realiów życia z jakim każdy z nas musi się codziennie zmagać.
A drugi - zero dyskusji, polemiki, wyrażania własnego zdania czy zadawania niewygodnych pytań np. o antykoncepcje z punktu widzenia Kościoła.
Najśmieszniejsze w nauczaniu tego przedmiotu jest to, że nie ma znaczenia czy jest się w 1 klasie szkoły podstawowej, czy w klasie maturalnej - dostaje się ocenę za :zeszyt:. Im więcej obrazków i kolorowych wstążeczek tym lepiej...
Jestem także za tym, aby ten przedmiot nie był nauczany w szkole, a w salkach katechetycznych - szkoła winna być świecka, powinno się uczyć obowiązkowo etyki bądź też wprowadzić przedmiot "wiedza o religiach" dający ogólny pogląd o różnych religiach od katolicyzmu, po protestantyzm, przez muzułmanów, żydów, hindusów itd.
"nigdy sie nie nuczysz -jeśli sam tego nie odkryjesz"
Ten cytat dotyczy wg mnie każdej dziedziny i sfery życia. Oczywiście ktoś może coś pokazać, ale kiedy pokazuje wszystko ...to zły nauczyciel.(to tak na marginesie i w przenośni)
A tak osobno myślę ,że to kolejny wpis na forum , który ma prowokować do niezdrowych reakcji.
Bo zadaje sobie pytanie. O czym mamy rozmawiać?
I sam sobie odpowiadam
Mamy rozmawiać o tym jak źle traktują mnie w szkole na lekcjach religi i jacy są źli nauczyciele te księża i zakonnice.
Można zrobić reformę edukacjii i katować dzieci klasówkami z "Koranu" bo przeciez tak wygląda teraz edukacja. "Niby uczymy myślenia" To jest kompletna bzdura.
Poprostu coraz mniej jest mądrych ludzi i ciesz się jeden z drugim że twoje dziecko albo ty nie dostajesz pał z tkz. etyki.
Nie za bardzo rozumiem co byłoby złego w tym, aby dzieci na etapie ogólnego wykształcenia zdobywały wiedzę na temat innych niż katolicka religii? Jestem wierzący i praktykujący, nie podchodzę do wiary jak do supermarketu, ale także nie zgadzam się na gloryfikowanie jednego toku myślenia, lub braku tego toku myślenia, a jedynie pustej indoktrynacji.
Sytuację obecnie panującą w nauczaniu religii w szkołach można porównać do sytuacji w "Ferdydurke". Tutaj także bezkrytycznie się dzieciakom i młodzieży wmawia "to jest złe, nie wolno, grzeszysz". A jak dzieciak zadaje pytanie - może faktycznie niepokorny dzieciak - np. dlaczego św. Augustyn powiadał, że płód staje się człowiekiem w 40 dniu, bo wtedy dostaje duszę, a przed 40 dniem, można przerwać ciążę, bo płód nie ma duszy? Dlaczego np. zadanie takie pytania księdzu - na lekcjach związanych z aborcją i antykoncepcją - powoduje konsternacje i wybuch agresji u księdza?
Odkrywanie Jezusa nie odbywa się poprzez bezmyślne wbijanie młotkiem młodym ludziom, że MAJĄ chodzić do Kościoła, że MAJĄ mieć podpis po odbytej spowiedzi, że MAJĄ mieć podpis po odbytym różańcu/majówce/roratach. Odkrywanie Jezusa nie powinno być przymusem, a jak obserwuje metody jakimi obecnie KK chce młodym ludziom wskazywać drogę w odkrywaniu Jezusa to mam wrażenie, że są to metody faszystowskie. Do teraz pamiętam te wszystkie wymagania, indeksy spowiedzi, rorat, różańców. I po co to? Większość osób chodziła na nabożeństwa nie z potrzeby serca, a z potrzeby odhaczenia, odbębnienia. A jak teraz zapytam kogoś z moich równolatków - 22 latków - czy chodzą do Kościoła - to w większości stwierdzają, że jedynie w święta. Spowiedź raz/dwa razy do roku, a jest spora grupa która totalnie olała Kościół.
Kościół dawniej był ostoją, bezpiecznym miejscem, gdzie ludzie przychodzili i razem z Kościołem walczyli o niepodległość narodu - nadmierne panoszenie się KK w życiu publicznym i ewidentne błędy w podejściu do nauczania religii sprawiły, że młodzi ludzie odchodzą od Kościoła.
Do tej pory, żaden ksiądz nie wytłumaczył mi, dlaczego mam się spowiadać z czytania WładcyPierścieni, Harrego Pottera, czy Transatlantyku - na Boga to fikcja literacka, tymczasem doskonale pamiętam wywód księdza z gimnazjum, jaki to Harry Potter jest zły i diabelski... Zaiste, ciekawe...
[quote=gość: Rtgh] Nie za bardzo rozumiem co byłoby złego w tym, aby dzieci na etapie ogólnego wykształcenia zdobywały wiedzę na temat innych niż katolicka religii? Jestem wierzący i praktykujący, nie podchodzę do wiary jak do supermarketu, ale także nie zgadzam się na gloryfikowanie jednego toku myślenia, lub braku tego toku myślenia, a jedynie pustej indoktrynacji.
Sytuację obecnie panującą w nauczaniu religii w szkołach można porównać do sytuacji w "Ferdydurke". Tutaj także bezkrytycznie się dzieciakom i młodzieży wmawia "to jest złe, nie wolno, grzeszysz". A jak dzieciak zadaje pytanie - może faktycznie niepokorny dzieciak - np. dlaczego św. Augustyn powiadał, że płód staje się człowiekiem w 40 dniu, bo wtedy dostaje duszę, a przed 40 dniem, można przerwać ciążę, bo płód nie ma duszy? Dlaczego np. zadanie takie pytania księdzu - na lekcjach związanych z aborcją i antykoncepcją - powoduje konsternacje i wybuch agresji u księdza?
Odkrywanie Jezusa nie odbywa się poprzez bezmyślne wbijanie młotkiem młodym ludziom, że MAJĄ chodzić do Kościoła, że MAJĄ mieć podpis po odbytej spowiedzi, że MAJĄ mieć podpis po odbytym różańcu/majówce/roratach. Odkrywanie Jezusa nie powinno być przymusem, a jak obserwuje metody jakimi obecnie KK chce młodym ludziom wskazywać drogę w odkrywaniu Jezusa to mam wrażenie, że są to metody faszystowskie. Do teraz pamiętam te wszystkie wymagania, indeksy spowiedzi, rorat, różańców. I po co to? Większość osób chodziła na nabożeństwa nie z potrzeby serca, a z potrzeby odhaczenia, odbębnienia. A jak teraz zapytam kogoś z moich równolatków - 22 latków - czy chodzą do Kościoła - to w większości stwierdzają, że jedynie w święta. Spowiedź raz/dwa razy do roku, a jest spora grupa która totalnie olała Kościół.
Kościół dawniej był ostoją, bezpiecznym miejscem, gdzie ludzie przychodzili i razem z Kościołem walczyli o niepodległość narodu - nadmierne panoszenie się KK w życiu publicznym i ewidentne błędy w podejściu do nauczania religii sprawiły, że młodzi ludzie odchodzą od Kościoła.
Do tej pory, żaden ksiądz nie wytłumaczył mi, dlaczego mam się spowiadać z czytania WładcyPierścieni, Harrego Pottera, czy Transatlantyku - na Boga to fikcja literacka, tymczasem doskonale pamiętam wywód księdza z gimnazjum, jaki to Harry Potter jest zły i diabelski... Zaiste, ciekawe... [/quote] BO JEST DIABELSKI- JEST TO OKULTYZM I FIKCJA KTÓRA BOGU SIĘ NIE PODOBA. JEŚLI KOCHASZ BOGA TO TO ZROZUMIESZ. MASZ WOLNĄ WOLĘ I WYBIERASZ- DO CIEBIE NALEŻY DECYZJA.
Nie ma tam nic diabelskiego, trzeba mieć zdrowe urojenia, aby dostrzegać w fikcji literackiej opowiadającej o sile przyjaźni i odwagi, diabła.
Nie musisz się ze mną zgadzać, ale czytanie tego typu książek nie jest oznaką braku wiary w Boga. To rozrywka. Marzyć, szczególnie jako małe dziecko to nie grzech. Przeciwnie, taka literatura zachęca dzieci do czytania bardziej niż przerabianie Krzyżaków, Granicy czy Potopu, które nawet na poziomie licealnym bywają dla pewnych ludzi bardzo ciężkostrawne :).
Ale jeśli dostrzegasz np. w Władcy Pierścieni czy Harrym Poterze przejawy okultyzmu, to proszę wskaż mi w których miejscach i gdzie, bo pewnie przeczytałeś te książki i masz wiedzę w jakich miejscach występuje okultyzm. Czekam.
Nie narzekaj na księdza swego bo możesz dostać takiego:)))
http://www.youtube.com/watch?v=IYD1IeM1Xv0
http://www.youtube.com/watch?v=SpDx5Z-oJYc&feature=related
Bardziej serio to powiem, że moje zdanie jest takie: religia w szkole niech będzie i to jak najbardziej tylko niech uczą jej mądrzy ludzie, którzy swoją postawą dają przykład.
Mnie uczyli księża i zakonnice, ale na szczęście nie tacy jak ten powyżej i jakoś nie zniechęcili mnie do kościoła. Spotkałem za to paru katechetów którzy bynajmniej za wzór służyć nie powinni...
Jakoś nasi rodzice uczyli się religii w salkach katechetycznych, nie wyszli na tym źle. Należy oddzielić sferę wiary od sfery kształcenia ogólnego czy zawodowego. Tyle.
Możesz spełnić swoje marzenie i powiedzieć wszystkim ,że nie podobają Ci się lekcje religi i nie będziesz na nie chodził. Masz w sobie tyle odwagi? Masz do tego prawo.
Możesz nawet powiedzieć ,że Ciebie dyskryminowali i domagać się swoich praw w UE.
Czy nadal rozmawiamy o edukacji?
Nawet jeśli ktoś powie, że nie chce chodzić na religię to i tak w większości szkół nie zostaną mu zapewnione zajęcia z etyki, i o czym mu tu mówimy? Żyjemy w państwie świeckim, a nie Kościelnym.
No to kogo się czepiasz?
YO OLEWOM SWIADKOWIE RZADZA I RZADZIC BYDA HAY
Czepiam się formy w jakiej to obecnie funkcjonuje, ponieważ mi się nie podoba. Tyle.
Czyli chciałbys wywalić księży ze szkół. I te całe afery z krzyżem i mocherami. (przyznaj żałosne)
Ale to jest tradycja. To ważne słowo. TRADYCJA.
Ja bym był za tym -żeby kogoś nauczyć innego myślenia, bo to rozwija...robi postęp. Tylko wyobraź sobie ,że nikt- Państwo i Kościół tego nie chce. Tylko takie dyrdymały o czymś zupełnie innym... a to dzieje się ze względu na lenistwo. I tak to jest.
Ja bym chciał by kapłaństwo nie było zawodem, a powołaniem. Aby lekcje religii odbywały się w salkach katechetycznych, a nie szkołach, ponieważ do szkoły chodzą ludzie różnych wyznań. Nie jestem przeciwny wierze, jestem przeciwny formie robienia z tego przymusu i szopki. A tak to obecnie wygląda.
A ja bym chciał ,żeby zamontowali mi głosniki (długo obiecywane) w mojej parafi Trzemesnia... bo mam lęki i nie chodze od dwóch lat słuchać mszy. :D
[quote=gość: Rtgh] Ja bym chciał by kapłaństwo nie było zawodem, a powołaniem. Aby lekcje religii odbywały się w salkach katechetycznych, a nie szkołach, ponieważ do szkoły chodzą ludzie różnych wyznań. Nie jestem przeciwny wierze, jestem przeciwny formie robienia z tego przymusu i szopki. A tak to obecnie wygląda. [/quote]
KAŻDE WYZNANIE JEŚLI ZBIERZE ODPOWIEDNIĄ ILOŚĆ UCZNI, MOŻE MIEĆ WYKŁADY W SWOJEJ SZKOLE I JEŚLI BĘDZIE MIAŁO NA TO OCHOTĘ.
Diabełek poczytaj sobie odpowiednie ustawy. Brzmi ona, że niezależnie od ilości uczniów szkoła winna zapewniać zajęcia z etyki. I nie pisz drukowanymi literami, trochę to wygląda zabawnie.
[quote=gość: Rtgh] Diabełek poczytaj sobie odpowiednie ustawy. Brzmi ona, że niezależnie od ilości uczniów szkoła winna zapewniać zajęcia z etyki. I nie pisz drukowanymi literami, trochę to wygląda zabawnie. [/quote]NIE MÓWIĘ O ETYCE A O INNYCH WYZNANIACH ZAREJESTROWANYCH LEGALNIE W POLSCE. A CO CI PRZESZKADZAJĄ TAKIE LITERY.
Zgadzam się z tym. Powinniśmy zapewnić dzieciom i rodzicom zajęcia z etyki. Brakuje tego.
Nauczyciel powinien być wzorem, a zwłaszcza ten od religii. Nie wyobrażam sobie, żeby katechetą mojego dziecka mógł być np. jakiś homoseksualista, pedofil, czy ktoś podobny...
To ma być wzór !!!
Dawniej na religię trzeba było zasuwać do salek i to nieraz kawał drogi. Jakoś tak się składa, że dało się i chciało. Teraz to przedmiot jeden z wielu, tak jak i osoby go uczące. Jest to ich zawód który wykonują dla pieniędzy...