Forum » Edukacja

Studia w powiecie Myśelnickim:)

  • 2 cze 2012

    [quote=gość: megan] I tu się nie zgadzam z przedmówcą. Jestem studentką III roku studiów na Uczelni WSETiNS na kierunku pedagogika z angielskim---dużo i długo(8-20) trzeba się tu uczyć. Mam porównanie, bo mam koleżankę z UP w Myślenicach- oni kończą najpóżniej o 14, my natomiast uczymy się do 20. Na III roku studiów mam 50 przedmiotów do zaliczenia- w tym kilka ciężkich egzaminów.Na III roku praktycznie miesiąc w miesiąc miałam zjazdy co tydzień od rana do wieczora. Podsumowując całe trzy lata- łatwo nie było-chociaż znam koleżanki, które przeszły "ślizgiem " przez 3 lata studiów(ale to były wyjątki)ale taki typ studentów występuje na każdej uczelni. Uważam, że "każdy jest kowalem swojego losu" ,niezależnie od nazwy skończonej uczelni-chcąc być dobrym fachowcem w swojej dziedzinie- trzeba się dokształcać przez całe życie.Nie rozumiem ludzi, którzy oceniają człowieka po skończonej określonej uczelni tzw."liczącej się"
    Jeśli ktoś nie lubi się uczyć, to nic z takiego pedagoga, i czy to będzie UJ, czy UP czy WSETiNS - nic z niego nie będzie. pozdrawiam [/quote]

    No cóż... gdybyś miała wyższe wyniki w nauce, dostałabyś się na UP na uczelnię państwową a nie prywatną. Wtedy miałabyś porównanie do poziomu, może dla Ciebie program WSETiNS jest bardzo ciężki.. Ja widziałam Wasze np. pytania do egzaminów, albo zagadnienia. Akurat z licencjatu z przedmiotu: historia wychowania.. Wybacz ale porównując te wiadomości które na Twojej uczelni były podane w tym temacie, to miałam wrażenie, że czytam zeszyt licealisty...
    Nie obraź się bo rozumiem że bardzo cieszy Cię fakt że studiujesz- super. Ale musisz wiedzieć, że w Naszych okolicach w wielu szkołach dyrektorzy nie chcą i nie przyjmują osób bo tej uczelni.
    Jak wiadomo bardzo łatwo te studia skończyć, czego znam przykłady gdy osoby w liceum ledwo na 2 przechodziły, ale już robią mgr ;)
    I w oczach potencjalnych pracodawców zawsze będziecie absolwentami uczelni prywatnej i to ludzie z państwowej uczelni, w tym przypadku UP będą mieli pierwszeństwo w zatrudnieniu.

    8 8 Cytuj
  • 2 cze 2012

    Tutaj akurat muszę też wypowiedzieć się w sprawie UP w Myślenicach...
    Nie wiem jak jest na kierunkach pedagogicznych itp ale znam kilka osób które ukończyły ETI (mgr inż. gdzie studia magisterskie kończone w Krakowie) i muszę ze zgrozą powiedzieć, że dwie z tych osób nie potrafiły nawet powtórzyć nazwy swojego kierunku (o spec. już nawet nie pytałem) pomijając fakt że spośród dokładnie pięciu osób które znam a które ukończyły ETI na UP wszystkie te osoby znam z czasów szkoły jako uczniów znacznie słabszych niż przeciętni. To trochę dziwne, że inżynierem w Polsce można zostać nie wiedząc co to całka, lub można nauczać informatyki w liceum nie potrafiąc opisać podstawowej pętli w Pascalu.
    Może mam pecha i znam akurat tych "prymusów" którym zawsze udawało się na egzaminach zrobić coś z niczego... Mam taką nadzieję.

    9 2 Cytuj
  • 10 cze 2012

    UP, AP, WSP... chcę zapomnieć

    5 2 Cytuj
  • 4 lip 2012

    A co sądzicie o WSZiB w Myślenicach? Właśnie tam wybieram się na studia.Podobno można tam tez studiować dziennie?Bardzo proszę o jakieś opinie,rady itp.

    7 1 Cytuj
  • 4 lip 2012

    [quote=gość: UP-ianka] gość: megan napisał/a: I tu się nie zgadzam z przedmówcą. Jestem studentką III roku studiów na Uczelni WSETiNS na kierunku pedagogika z angielskim---dużo i długo(8-20) trzeba się tu uczyć. Mam porównanie, bo mam koleżankę z UP w Myślenicach- oni kończą najpóżniej o 14, my natomiast uczymy się do 20. Na III roku studiów mam 50 przedmiotów do zaliczenia- w tym kilka ciężkich egzaminów.Na III roku praktycznie miesiąc w miesiąc miałam zjazdy co tydzień od rana do wieczora. Podsumowując całe trzy lata- łatwo nie było-chociaż znam koleżanki, które przeszły "ślizgiem " przez 3 lata studiów(ale to były wyjątki)ale taki typ studentów występuje na każdej uczelni. Uważam, że "każdy jest kowalem swojego losu" ,niezależnie od nazwy skończonej uczelni-chcąc być dobrym fachowcem w swojej dziedzinie- trzeba się dokształcać przez całe życie.Nie rozumiem ludzi, którzy oceniają człowieka po skończonej określonej uczelni tzw."liczącej się"
    Jeśli ktoś nie lubi się uczyć, to nic z takiego pedagoga, i czy to będzie UJ, czy UP czy WSETiNS - nic z niego nie będzie. pozdrawiam

    No cóż... gdybyś miała wyższe wyniki w nauce, dostałabyś się na UP na uczelnię państwową a nie prywatną. Wtedy miałabyś porównanie do poziomu, może dla Ciebie program WSETiNS jest bardzo ciężki.. Ja widziałam Wasze np. pytania do egzaminów, albo zagadnienia. Akurat z licencjatu z przedmiotu: historia wychowania.. Wybacz ale porównując te wiadomości które na Twojej uczelni były podane w tym temacie, to miałam wrażenie, że czytam zeszyt licealisty...
    Nie obraź się bo rozumiem że bardzo cieszy Cię fakt że studiujesz- super. Ale musisz wiedzieć, że w Naszych okolicach w wielu szkołach dyrektorzy nie chcą i nie przyjmują osób bo tej uczelni.
    Jak wiadomo bardzo łatwo te studia skończyć, czego znam przykłady gdy osoby w liceum ledwo na 2 przechodziły, ale już robią mgr ;)
    I w oczach potencjalnych pracodawców zawsze będziecie absolwentami uczelni prywatnej i to ludzie z państwowej uczelni, w tym przypadku UP będą mieli pierwszeństwo w zatrudnieniu. [/quote]

    tak już to widzę jak studenci z państwowych uczelni mają pierwszeństwo z zatrudnieniu, ale masz bujną wyobraźnię.

    3 7 Cytuj
  • 4 lip 2012

    [quote=gość: pasjonatka1234] A co sądzicie o WSZiB w Myślenicach? Właśnie tam wybieram się na studia.Podobno można tam tez studiować dziennie?Bardzo proszę o jakieś opinie,rady itp. [/quote]
    WSZiB ma złą opinie, a w Myślenicach to już w ogóle. Nie studiowałam tam , to są pogłoski i opinie znajomych. Ale wolałabym nie studiować w ogóle niż iśc tam.

    1 9 Cytuj
  • 4 lip 2012

    [quote=słoneczko22] gość: pasjonatka1234 napisał/a: A co sądzicie o WSZiB w Myślenicach? Właśnie tam wybieram się na studia.Podobno można tam tez studiować dziennie?Bardzo proszę o jakieś opinie,rady itp.
    WSZiB ma złą opinie, a w Myślenicach to już w ogóle. Nie studiowałam tam , to są pogłoski i opinie znajomych. Ale wolałabym nie studiować w ogóle niż iśc tam. [/quote]

    Twój post dosyć ogólnikowy, czemu WSZiB ma złą opinię? Cóż tam takiego złego?

    9 2 Cytuj
  • 5 lip 2012

    [quote=UP-ianka]No cóż... gdybyś miała wyższe wyniki w nauce, dostałabyś się na UP na uczelnię państwową a nie prywatną. Wtedy miałabyś porównanie do poziomu, może dla Ciebie program WSETiNS jest bardzo ciężki.. Ja widziałam Wasze np. pytania do egzaminów, albo zagadnienia. Akurat z licencjatu z przedmiotu: historia wychowania.. Wybacz ale porównując te wiadomości które na Twojej uczelni były podane w tym temacie, to miałam wrażenie, że czytam zeszyt licealisty...
    Nie obraź się bo rozumiem że bardzo cieszy Cię fakt że studiujesz- super. Ale musisz wiedzieć, że w Naszych okolicach w wielu szkołach dyrektorzy nie chcą i nie przyjmują osób bo tej uczelni.
    Jak wiadomo bardzo łatwo te studia skończyć, czego znam przykłady gdy osoby w liceum ledwo na 2 przechodziły, ale już robią mgr ;)
    I w oczach potencjalnych pracodawców zawsze będziecie absolwentami uczelni prywatnej i to ludzie z państwowej uczelni, w tym przypadku UP będą mieli pierwszeństwo w zatrudnieniu. [/quote]

    ja wezmę w obronę Panią z WSETINS, Upianko weź pod uwagę, że może nie każdy ma tyle FORSY co twoi rodzice, żeby opłacać ci naukę do 25 roku życia, bycie w 100% zależnym od mamy i taty przynajmniej dla mnie było by krępującym przeżyciem. Pracuje na pełny etat i uczę się odkąd zdałem maturę. Znam wielu pracodawców, i wiem że, w wielu firmach bardziej cenią studentów zaocznych, z prostego powodu SĄ BARDZIEJ ZARADNI ŻYCIOWO. Moja dziewczyna studiuje na dziennych w UP, i na mgr ma znacznie mniej zajęć niż w WSETINS, nie wiem czy wiesz, ale w tej szkole pracuje bardzo ważna osoba w "branży" której nazwiska z oczywistych względów nie wymienie, która to uczy i w WSETINS i w UP, i zdecydowanie twierdzi, że w tej pierwszej studenci są zdecydowanie bardziej ambitni, i przez to mają lepsze wyniki w nauce.

    wspominałaś coś o pytaniach do licencjatu, widać jak na kogoś kto uczy się lub jest absolwentem UP masz bardzo słabe wiadomości, lub umiejętność ich interpretacji do EGZAMINU LICENCJACKIEGO nie dostajesz PYTAŃ tylko ZAGADNIENIA, poszukaj w googlach czym się to różni bo nie chce mi się już Ci tego tłumaczyć. Ma ktoś obiekcje zapraszamy do uczelni, tylko nie na 1 egzamin, tylko na cały SEMESTR !

    13 Cytuj
  • 3 lis 2012

    Zlikwidowano zawodówki tworząc w każdej gminie uniwersytet a teraz Premier każe swoim wiernym wyznawcom przekwalifikować sie na spawaczy.O poziomie tych wekendowych uniwersytetów świadczy najlepiej jak w głupich teleturniejach kompromitują się absolwenci nie znając odpowiedzi na proste pytania i przegrywają z emerytami mającymi tylko maturę.
    Polecam trochę długi felieton na ten temat
    http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz-mysli_nowoczesnego-endeka/news/smieciowa-generacja,1854561

    1 3 Cytuj
  • 4 lis 2012
    słoneczko22 napisał/a:

    gość: pasjonatka1234 napisał/a: A co sądzicie o WSZiB w Myślenicach? Właśnie tam wybieram się na studia.Podobno można tam tez studiować dziennie?Bardzo proszę o jakieś opinie,rady itp. WSZiB ma złą opinie, a w Myślenicach to już w ogóle. Nie studiowałam tam , to są pogłoski i opinie znajomych. Ale wolałabym nie studiować w ogóle niż iśc tam.

    Pozwolę się włączyć do rozmowy:) Aktualnie studiuję Zarządzanie Finansami - zaocznie - na WSZIB, a wcześniej skończyłam lic. z rachunkowości również na WSZIB w Krakowie. Jestem bardzo zadowolona ze studiów tutaj. Nie mogę nic zarzucić. Przede wszystkim mają genialne podejście do studentów. Można liczyć na pomoc w każdej kwestii. Muszę przyznać, że nie są najtańszą uczelnią ale szczerze mówiąc wiem za co płacę. Warunki do kształcenia są bardzo dobre. Ponadto zajęcia na niestacjonarnych studiach odbywają się względnie regularnie co dwa tygodnie w soboty i niedziele - a nie tak jak w przypadku wielu innych krakowskich uczelni z różną częstotliwością i również w piątki - co ma ogromne znaczenie dla osób pracujących 5 dni w tygodniu. A ich systemy - SUSZI i SAKE - to chyba najlepsze co mogli wymyślić - jesteśmy zawsze na bieżąco z uczelnianymi nowinkami, mamy natychmiastowy podgląd do rozkładu zajęć, wpłat czesnego, wypłat stypendiów, ocen, biblioteki etc. Wiele możemy również załatwić za pośrednictwem platform internetowych bez konieczności wizyty w Krakowie - podania do rektora, zapisy na seminaria, przedłużenie sesji, prolongowanie książek.

    Powiem więcej - kiedy 5 lat temu jako świeżo upieczona maturzystka wybierałam studia nigdy nie pomyślałabym, że trafię do prywatnej szkoły - ale nie wygrałam swojego miejsca w "wyścigu szczurów" na studia dzienne i przypadkiem trafiłam na WSZIB - myślę, że to był najlepszy zbieg okoliczności w moim dotychczasowym życiu :)

    Szczerze mówiąc nie znam nikogo kto studiował na WSZIB i narzekał. Oczywiście wszystkim dogodzić się nie da, ale cóż bywa :) Ja jestem zadowolona, a myśląc o studiach podyplomowych, wiem że na pewno wrócę na WSZIB :)

    Moja opinia dotyczy głównej siedziby w Krakowie - ja mimo wszystko nie zdecydowałabym się na studia w filii Myślenickiej - szczerze wątpię, że najlepsi wykładowcy znajdą czas by dojechać do Myślenic i wykładać tutaj :) Ale mogę się mylić.

    Reasumując bardzo polecam Wyższą Szkołę Zarządzania i Bankowości w Krakowie.

    6 Cytuj
  • 4 lis 2012

    Czasami zastanawiam się czy ludzie dziś studiują dla wiedzy czy wygody...
    Kolejna opinia w stylu "toalety są czyste, w kranie ciepła woda". Nie napisałaś iris nic o poziomie kształcenia, nic o wymaganiach na egzaminach i poziomie trudności w stosunku do możliwości intelektualnych Twoich pozostałych koleżanek i kolegów ze studiów. Nic o przebiegu dotychczasowych sesji i o tym jakie zebrały żniwo. Tylko regularne zjazdy, systemy e-learningowe, mili wykładowcy itd.
    Ostatnimi laty ludzie zaczęli mylić uczelnie z hotelem.

    iris napisał/a:

    Reasumując bardzo polecam Wyższą Szkołę Zarządzania i Bankowości w Krakowie.

    Reasumując wykładowcy są pomocni, są platformy SUSZI i SAKE oraz zjazdy są mniej więcej regularne. Dlatego polecasz wyższą uczelnię, mimo, że nie jest najtańsza... Mnie by to nie przekonało.

    5 4 Cytuj
  • 4 lis 2012

    Gdyby nie ta wypowiedź pomyślałbym że to reklama płatnej "uczelni"
    Cytat z wypowiedzi Iris"kiedy 5 lat temu jako świeżo upieczona maturzystka wybierałam studia nigdy nie pomyślałabym, że trafię do prywatnej szkoły - ale nie wygrałam swojego miejsca w "wyścigu szczurów" na studia dzienne i przypadkiem trafiłam na WSZIB -"
    Bo aby dostać sie na studia dzienne trzeba mieć trochę wiedzy a na weekendowe uniwersytety wystarczą pieniądze na czesne.Taka jest brutalna prawda.Poziom naszego kształcenia leci na łeb na szyję.

    2 6 Cytuj
  • 4 lis 2012
    pesymista napisał/a:

    Gdyby nie ta wypowiedź pomyślałbym że to reklama płatnej "uczelni"
    Cytat z wypowiedzi Iris"kiedy 5 lat temu jako świeżo upieczona maturzystka wybierałam studia nigdy nie pomyślałabym, że trafię do prywatnej szkoły - ale nie wygrałam swojego miejsca w "wyścigu szczurów" na studia dzienne i przypadkiem trafiłam na WSZIB -"
    Bo aby dostać sie na studia dzienne trzeba mieć trochę wiedzy a na weekendowe uniwersytety wystarczą pieniądze na czesne.Taka jest brutalna prawda.Poziom naszego kształcenia leci na łeb na szyję.

    Publiczne uczelnie także prowadzą studia zaoczne, ba nawet w Myślenicach.
    Publiczne uczelnie w 30% utrzymują się z subwencji państwowej, w 70% utrzymują się z przychodów ze studentów zaocznych.
    Publiczne uczelnie uzyskują ogromne przychody z płatności za egzaminy poprawkowe, warunki itd. Jest pełno afer, że istnieje podejrzenie iż celowo uczelnie oblewają ludzi, aby ci płacili za warunki.

    Czy wiesz, że za warunek na przedmiocie analiza matematyczna i algebra liniowa na pewnej publicznej krakowskiej uczelni należy zapłacić 1500 zł za przedmiot semestralny, na studiach dziennych? A przedłużenie sesji to ok ~100-200 zł?

    Czy wiesz, że wykładowcy państwowych uczelni (np. UE, UJ) celowo uwalają połowę roku, bo z opłat za egzamin i przedłużeń sesji otrzymują także dodatkowe przychody. Co jest całkiem zrozumiałe, doktor na państwowym uniwersytecie może liczyć na zarobki w okolicy 2200-2300 brutto. Śmieszne pieniądze, prawda?

    Czy wiesz, że najlepszą uczelnią ekonomiczną w Polsce oraz w Europie Środkowej, plasującą się w pierwszej dwudziestce Europejskich uczelni ekonomicznych, jest uczelnia prywatna? (Akademia im. Leona Koźmińskiego w Warszawie).

    Czy wiesz, że ostatnio kolejka do dziekanatu Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie - to było 5 godzin, stania i czekania?

    Mam tę zacną przyjemność studiowania jednocześnie na UE i WSZiB, różne kierunki i też nie dlatego, że nie dostałem się na dzienne - przeciwnie, dostałem się. Podejście do studenta jest na WSZiB dużo lepsze, a wiedza? Zaskakujące jest to, że jest w wielu aspektach lepiej przekazywana. Co jest chyba zasługą tego, że duża grupa kadry WSZiB jest wzięta z AGH.
    Plusy:
    - w ramach czesnego można zrobić sobie certyfikaty z obsługi programów księgowych, np. Optimy Comarchu (koszt takich kursów zewnętrznie jest dosyć spory);
    - zintegrowany system zarządzania informacjami, nie stoisz do dziekanatu jak kretyn (ostatnio stałem praktycznie 5 godzin, z głupim podaniem....)
    - spora grupa wykładowców AGH - ogromny plus, mogę bez problemu wymienić tu szereg nazwisk, którzy wiedzą, pasją pokonują na wejściu wielu utytułowanych wykładowców UE
    - szereg materiałów dla studentów
    - przekazanie MPK S.A Kraków od razu informacji o studencie, przez co legitymacje można używać out of the box jako Krakowską Kartę Miejską (nie trzeba jej aktywować).

    Post iris co prawda brzmi jak taka zakamuflowana, marnej jakości, krypto reklama, nie mniej jest w nim sporo prawdy.
    A co do "Poziomu wiedzy studentów".
    to więcej ludzi oczytanych ekonomicznie spotkałem na wszib, niż na UEKu. Paranoja, co nie? Ale dzieci idą na kierunki ekonomiczne, nie wiedząc co to inflacja, nie znając obecnego czy poprzednich prezesów NBP i nie mając elementarnych podstaw, zacięcia czy pasji do tego co studiują.

    Na I roku (jestem na 3-cim) na UEku, spotkałem ludzi, którzy nie wiedzieli co to kolejność wykonywania działań, nie wiedzieli także co to procent prosty i składany, w rezultacie przyszły zajęcia z matematyki finansowej i biedne, niedouczone dzieci miały ogromny problem z liczeniem kapitalizacji, które są niczym innym jak rozwinięciem procentu składanego, który jest nawet na poziomie podstawowym liceum ogólnokształcącego.

    Progi punktowe na UE także są picem na wodę - fotomontażem .... Może na Wszib nie ma "licytacji na punkty", ale metodologia rekrutacji na UEK jest taka:

    przedmiot na poziomie podstawowym x 0,6p
    przedmiot na poziomie rozszerzonym x 1p
    dwa przedmioty język obcy + przedmiot kierunkowy (geografia, wos, historia, matematyka, fizyka, chemia)
    W rezultacie, żeby się dostać na finanse i rachunkowość dzienne, nie trzeba uzyskać więcej jak 130p
    Na ekonomię - ledwie ponad 110,
    a zarządzanie to już totalna żenada, bo ledwie 100/200 :). - miejsc bodajże 300 albo 400 na dziennych.

    I tym samym - uniwersytet państwowy przymiotnikowy, okazuje się również fabryką bezrobotnych.
    tyle z mojej strony.

    I tak na koniec: niektórzy chyba sobie naprawdę nie zdają sprawy jak żenująco niskie są progi na te publiczne i niby-prestiżowe uczelnie jak uek, uj, up.
    Znam z Myślenic z I LO (pozdrawiam Cię K. serdecznie) kogoś kto studiuje matematykę nauczycielską UP - dziennie - z wynikiem z matury podstawowej 56% :).

    5 2 Cytuj
  • 4 lis 2012

    Oczywiście warunki nie są najważniejsze - ważniejsza jest wiedza - ciężko jest oceniać poziom nauczania nie mając porównania z innymi uczelniami. Osobiście uważam, że jest on na dobrym poziomie - dla jednego statystyka matematyczna, czy makroekonomia jest przysłowiową "bułką z masłem" zdaną na 5, a inny poprawia egzamin kilkukrotnie, uzyskując w końcu zaliczenie warunkowe :)
    Dla mnie istotny jest jednak fakt- zwłaszcza w przypadku przedmiotów bardziej matematycznych - że wykładowcy kładą nacisk nie tylko na znajomość wzorów i metod wyliczeń, ale również (a może nawet bardziej) na praktyczne ich zastosowanie w codziennym życiu. Myślę, że o wiele istotniejsza jest umiejętność stworzenia dobrego biznes planu z perfekcyjną kalkulacją ryzyka i oceną inwestycji niż znajomość pustych regułek.

    Mimo wszystko miło jest też, kiedy wiesz, że wykładowcy i pracownicy traktują cię poważnie - i nie musisz się martwić, że pojedziesz na zajęcia, a tam niespodzianka - zajęcia odwołane, ale nikt nie raczył ci o tym powiedzieć.

    Może i mój post wygląda jak krypto reklama, ale jest po prostu wyrazem zadowolenia z uczelni. A jeśli chcecie reklamy to zapraszam na ich stronę - tam jest mnóstwo informacji o programie nauczania, kołach naukowych (które notabene w fajny sposób pozwalają rozwijać swoje zainteresowania) etc.

    p.s. "toalety są czyste, w kranie ciepła woda", ba nawet suszarki do rąk działają :)

    4 2 Cytuj
  • 4 lis 2012

    Ale uczelnie nie są po to żeby się student na nich dobrze czuł...eh dzieci dzieci, jeszcze studenci gotowi pomyśleć ze wykładowcy są tam dla nich;D

    2 7 Cytuj
  • 4 lis 2012
    Hexe napisał/a:

    Ale uczelnie nie są po to żeby się student na nich dobrze czuł...eh dzieci dzieci, jeszcze studenci gotowi pomyśleć ze wykładowcy są tam dla nich;D

    No tak, przychodzi taki 19 latek, i przecież trzeba go sponiewierać i poleczyć swoje kompleksy :).
    Wydawało mi się, że uczelnia wyższa winna być miejscem dyskusji, a nie poniżania jednej strony przez drugą. Nieprawdaż ;)?

    5 3 Cytuj
  • 4 lis 2012

    Celem edukacji jest wykształcenie - nie wyprodukowanie! – osób intelektualnie samodzielnych, twórczych (piękne polskie słowo, które zostało zastąpione „innowacyjnością”), krytycznych wobec siebie i otoczenia, czyli nie ulegających społecznym wpływom. Umiejętność czytania, pisania, analizowania i syntetyzowania, pracy w grupie i innych umiejętności, których wymagają od absolwentów uczelni wyższych Krajowe Ramy Kwalifikacji i część przedsiębiorców, powinny być kompetencjami nabytymi na niższych szczeblach edukacji.

    Niestety niższe szczebla edukacji tego nie robią, bo przez 12 lat kształcenia uczy się polskie dzieci schematów, rozwiązywania testów, myślenia pod klucz, okraja się program matematyki, historii, w rezultacie absolwenci obecnych szkół średnich mają ogromne braki w wiedzy - nie ze swojej winy.
    W liceum lepiej mi się uczyło matematyki czy fizyki z podręczników mamy czy taty - takich szarych podręczników z lat 80-tych. Były one lepiej napisane, przystępniej, wiedza była szersza i bardziej wymagająca.
    Samodzielność, twórczość, nonkonformizm, krytycyzm rozumiany jako umiejętność stawiania właściwych pytań przyczyniają się do rozwoju nauki i technologii (kolejna dystynkcja, która zaciera się w wypowiedziach wielu, skąd inąd dobrze wykształconych, osób). Czy Albert Einstein, Nikołaj Łobaczewski, James Maxwell zdołaliby opracować swoje teorie, gdyby nie posiedli tych cech? Historia nauki zna wiele biografii osób, które myślały w poprzek ówczesnym nurtom i nie jest zbiegiem okoliczności, że w skali historii kultury uznajemy takie jednostki za genialne. Być może Uniwersytet powinien właśnie przede wszystkim uczyć myślenia w poprzek prądów myślowych! Ale uczyć, a nie poniżać studenta. Student winien być traktowany jako równorzędny partner w dyskusji.
    Uniwersytet to przede wszystkim konkretni ludzie (studenci i pracownicy akademiccy), którym przyświecają (powinny!) określone ideały uznane w kulturze Zachodu za autoteliczne. Jeżeli pojmujemy uniwersytet jako bezduszny system, bądź budynek, bądź cokolwiek innego niż działające (żyjące, myślące) ludzkie jednostki, to dokonujemy nieuprawnionego (mocniej: fałszywego) błędu logicznego zwanego hipostazowanie – za przedmiot bierzemy to, co jest wyłącznie pojęciem. To czym jest uniwersytet zależy w dużej mierze od nas samych! Jeżeli chcemy, żeby było inaczej, to musimy zachować się odpowiedzialnie i podejmować działanie mające na celu zmianę niesatysfakcjonującego nas stanu rzeczy.

    6 1 Cytuj
  • 5 lis 2012

    Powodzianin, tworzysz tasiemce rozszerzeń myślowych. Dobrze się to czyta ale ciężko odpowiadać na tak wiele przemyśleń. Twój post dotyczący uczelni prywatnych versus publicznych jest prawdziwy dla pewnych dziedzin jak ekonomia, finanse, kierunki społeczne. Nie znajduje kompletnie żadnego zastosowania dla nauk technicznych wymagających technologicznego i naukowego zaplecza infrastruktury technicznej na jak najwyższym poziomie. Stosowanie urządzeń wykorzystywanych dla celów demonstracyjnych i edukacyjnych instytutów fizyki doświadczalnej nigdy nie będzie dochodem, bez pomocy państwa żaden przedsiębiorca nie zdecydowałby się utrzymywać zwoju rur i przewodów zsynchronizowanych z czułą aparatura pomiarową wartego ciężkie pieniądze w celach wykonywania powtarzalnych i nikomu nie nowych doświadczeń.
    Podajesz przykład Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie jako poparcie swojego poglądu, jednocześnie ulegając magii cyferek rankingowych w których 80% punktów uczelnie otrzymują za takie rzeczy jak ilość m^2 powierzchni przypadających na jednego studenta, szybkość transferu Wi-Fi na korytarzach, ilość profesorów (nota bene obecnych na uczelni zwykle tylko ciałem bo duchem prawie każdy profesor działalność edukacyjną ma głęboko w zadzie), ilość podjazdów dla osób niepełnosprawnych (których na typowej uczelni jest powiedzmy 0.03%), odległość od centrum miasta lub biblioteki uczelnianej/narodowej, rozmiary parkingu przy głównym budynku itd itd... a może 20% przypada na esencję Uniwersytetu, czyli wiedzę. Wywód bardzo przesadzony ale od dawna już nie zwracam uwagi na żadne rankingi, zwłaszcza te w których najlepsze polskie uczelnie są w trzeciej setce.
    Narzekasz, że polskie dzieci w szkole uczy się schematów, niejako rachowania zamiast myślenia. Też tak uważam, ale zaskoczę Cię - żeby budować mosty i stosować radioterapię nie trzeba konstruować dowodów matematycznych, nie trzeba łamać głowy nad indukcją ani szorować warsztatu matematyki teoretycznej. Naprawdę wystarczą te nieszczęsne całki i podstawy rachunku różniczkowego nauczane na każdych studiach technicznych. To może być trudne, może być skomplikowane, może być bardzo teoretyczne lub bardzo praktyczne ale wciąż jest to rachowanie wyniesione z osiągnięć matematyki właściwej. Gdybyśmy nauczali w szkołach dzieci materiału niestandardowego, opartego np o zadania charakterystyczne dla olimpiad matematycznych mielibyśmy gwałtowny wzrost zachorowań na nerwicę wśród młodzieży szkolnej.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Być może Uniwersytet powinien właśnie przede wszystkim uczyć myślenia w poprzek prądów myślowych!

    Gdyby tak było... w poprzek jakich to prądów miałby nauczać skoro prądów myślowych uczymy się na uniwersytetach?
    Powtórzę raz jeszcze: Uczelnie prywatne są dobre w odgrzewaniu kotletów. Być może są w stanie przygotować dobrego ekonomistę, bankowca, sprawnego dziennikarza czy PR-owca. Ale konstruowanie fundamentów naszej wiedzy naukowej...

    3 Cytuj
  • 5 lis 2012

    - matematyka teoretyczna rozwija myślenie;
    - dyskredytując rankingi, radzę się zapoznać w jakim rankingu ALK jest 20, a SGH 54, UEK w ogóle nie ujęty - m.in chodzi w nim o poziom studiów MBA, rodzaj otrzymywanych zachodnich certyfikatów i międzynarodowość kadry.
    Elitarność tam też buduje horrendalnie wysokie czesne ;).

    Gdyby przyjąć prywatny model kształcenia wyższego - okazałoby się, że i prywatnie można studiować kierunki techniczne. Harvad i Stanford są tego najlepszym przykładem ;).

    Jeżeli długość wywodu Cię przerasta to chyba nie mój problem - moje posty to zaproszenie do głębszej dyskusji.

    A co do całek :) - przecież poziom matematyki w liceum jest niewiele wyższy od poziomu matematyki po 8 latach szkoły podstawowej.
    W podręczniku ojca czy matki do matematyki ze starego liceum miałem trudniejsze zadania niż w programie rozszerzonym matematyki w obecnym liceum.

    Ponadto moje posty to kontrargumenty na tych, którzy uważają że prywatne = złe, panstwowe dobre. Mogę tonami sypać przykładami osób na panstwowych uniwersytetach, dziennych studiach z mizernymi wynikami z matury, kilka przykładów.
    Matura 2010

    - osoba z wynikiem 61 % z geografii rozszerzonej i z 57 z j. rozszerzonego - dzienne AGH, inżynieria środowiska
    - osoba z wynikiem 39% z historii sztuki podstawowej - dziennie, historia sztuki UJ
    - osoba z wynikiem 14% matura rozszerzona z matematyki - studiuje informatykę PK
    - osoba z największym wynikiem 45% matura podstawowa, pedagogika UP, dziennie
    - osoba z wynikami geografia 64 rozszerzona, j. obcy podstawowy 52 - turystyka i rekreacja AWF
    - osoba z wynikiem geografia bodajże 57% (rozszerzenie) geografia nauczycielska UP

    Takich przykładów jest masa, masa.

    Elitarne to może są dzisiaj prawo i medycyna.
    Ekonomię/Finanse mają: UR, UJ, UEK, WSZIB, WSEI, KA itd.
    Informatykę to ma chyba każda uczelnia: WSZIB, UEK, UJ, AGH, PK, KA, WSEI,
    Zarządzanie - wszyscy!
    Kulturoznawstwo - nawet AGH
    Socjologia - nawet AGH ją ma i paradoksalnie jest na lepszym poziomie niż ta na UJ! Znam osoby, które się przeniosły z UJ na AGH i sobie bardziej chwalą AGH!

    I zadam jedno pytanie: czemu za naukę wyższą się ma nie płacić? Na dziennych studiach nie ma praktycznie żadnej biednej osoby. Biedne osoby pracują i ewentualnie zaocznie studiują.
    Tymczasem codziennie na kampusie UEK widzę multum ludzi z iPadami, iPhonami, Mac'ami , ciuchami z Peek & Cloppenburg. Towarzystwo spokojnie mogłoby płacić za edukację.
    A tak nie dość, że "ich stać" to budują sobie często pseudo-elitarność swego wykształcenia.

    Przez to, że matura jest tak śmiesznie prosta, i tak śmiesznie prosto mieć maturę i wyższe wykształcenie, bo jest darmowe i każdy może sobie pójść na uniwersytet, przez to posiadanie mgr to fałszywa :elitarność:.

    3 Cytuj
  • 5 lis 2012

    I jeszcze jedno.

    Powodzianin_ napisał/a:

    W liceum lepiej mi się uczyło matematyki czy fizyki z podręczników mamy czy taty - takich szarych podręczników z lat 80-tych. Były one lepiej napisane, przystępniej, wiedza była szersza i bardziej wymagająca.

    To prawda. Choć ja zaczynając edukację także nie uczyłem się z kolorowych pisanek pachnących fiołkami to jednak w liceum znalazłem stare podręczniki z fizyki do technikum mojego taty. Czarno-białe minimalistyczne opracowania stworzone wręcz na maszynie do pisania... Pamiętam, że zadania były trudne i bardzo surowe. Tylko treść i nic więcej. Żadnych naprowadzeń, żadnych podpowiedzi. Proste rysunki, żaden z autorów się wtedy nie głowił nad przejrzystością treści graficznych, zresztą nawet gdyby chciał to możliwości drukarskie były ograniczone do minimum. Publikowanie podręczników nie było efektem wyścigu szczurów. Było wydawnictwo i wydawało i koniec. Dziś wydawcy i autorzy ścigają się w oryginalności swoich dzieł czego efektem jest późniejsza praca nauczyciela nad kompilacją treści zadań do wzorców nie wybiegających poza marginesy języka matematyki.
    Mamy podręczniki wybierane przez radę pedagogiczną liceów przodujących (trudne, na wysokim poziomie) i podręczniki dla reszty (i których wstydziło by się każde liceum sprzed 30 lat).
    Może kiedyś przedmiotów w szkole było mniej, dlatego można było więcej nauczyć z tych które były? Może wiedza historyczna, polonistyczna w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat powiększyła się o tyle zagadnień, że trzeba dodatkowych godzin na te przedmioty żeby uczeń nie opuścił murów szkoły jako patriotyczny półgłówek? Może potrzeby rynku pracy lub dalszej edukacji tak się zmieniły, że dzisiejszy program nauczania matematyki zawiera elementy których niegdyś nie było?(chociażby wspomniany przez Ciebie powodzianin procent składany związany z kapitalizacją) Dawniej nie trzeba było kończyć mat-fiz żeby realnie myśleć o studiach informatyki z ekonometrią albo biol-chem żeby iść na studia inżynierii biomedycznej, bo dawniej nie było takich kierunków. Dziś absolwenci mat-fiz są kulawi historycznie a profile kulturowe nie potrafią dodać dwóch ułamków. Może kiedyś wymagania stawiane przez świat były mniejsze a to co sie dziś dzieje było nieuchronne w czasie...

    2 Cytuj
  • 5 lis 2012
    Powodzianin_ napisał/a:

    - matematyka teoretyczna rozwija myślenie;

    matematyka teoretyczna rozwija zdolności matematyczne jednostek ponadprzeciętnych

    Powodzianin_ napisał/a:

    .

    Gdyby przyjąć prywatny model kształcenia wyższego - okazałoby się, że i prywatnie można studiować kierunki techniczne. Harvad i Stanford są tego najlepszym przykładem ;).

    Mylisz się co do finansowania tych uczelni.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Jeżeli długość wywodu Cię przerasta to chyba nie mój problem - moje posty to zaproszenie do głębszej dyskusji.

    jak widzisz - nie przerasta mnie. Sam mam problemy z długością wypowiedzi. Tasiemcowate posty są po prostu na bakier z internetowym savoir vivre

    Powodzianin_ napisał/a:

    A co do całek :) - przecież poziom matematyki w liceum jest niewiele wyższy od poziomu matematyki po 8 latach szkoły podstawowej.
    W podręczniku ojca czy matki do matematyki ze starego liceum miałem trudniejsze zadania niż w programie rozszerzonym matematyki w obecnym liceum.

    Nieprawda. Matura rozszerzona z matematyki jest o wiele bardziej zaawansowana od dawnego egzaminu do liceum po szkole podstawowej.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Elitarne to może są dzisiaj prawo i medycyna.

    Proszę cię...
    Znasz jakiegokolwiek lekarza prywatnie? Ja znam nie jednego.
    Prawo elitarne? Powodzianin, piszesz o kierunkach elitarnych nepotycznie a nie intelektualnie.

    Powodzianin_ napisał/a:

    I zadam jedno pytanie: czemu za naukę wyższą się ma nie płacić?

    Bo teoretycznie edukacja społeczeństwa jest największą inwestycją jaką może zrealizować Państwo Polskie w trosce o swoją przyszłość.

    1 Cytuj
  • 5 lis 2012

    Matematyka jest królową nauk, nawet w formie mocno teoretycznej. Dzisiaj sprowadzona jest do matury z procentu z liczby. Pamiętam zadanie z podstawowej matury o przecenionych spodniach. Groteska.

    Tasiemcowate posty - może tak, może i nie. Może warto rozbudowywać swoje wypowiedzi niżeli pisać po prostu "ta i ta szkoła jest cudowna, a ta to wyższa szkoła gotowania na gazie". Clue mojej wypowiedzi jest takie, że na edukację wyższą należy patrzeć szeroko, a nie tylko przez wąskie ramy i wąskie założenia. Tylko ludzie ograniczeni umysłowo jak obiorą jeden tok myślenia to w nim siedzą - vide, że prywatne jest be, a państwowe jest cacy. Nie zawsze.

    "Nieprawda. Matura rozszerzona z matematyki jest o wiele bardziej zaawansowana od dawnego egzaminu do liceum po szkole podstawowej. "

    Prawda - opieram się mocno na tym co pewna zacna nestorka myślenickiego liceum mówiła, na lekcjach.

    "Proszę cię...
    Znasz jakiegokolwiek lekarza prywatnie? Ja znam nie jednego.
    Prawo elitarne? Powodzianin, piszesz o kierunkach elitarnych nepotycznie a nie intelektualnie."

    Piszę o kierunkach elitarnych z punktu widzenia rynku pracy. Informatyka, Finanse, inżynieria akustyczna/biomedyczna/środowiska i inne kierunki elitarne nie są.
    I nie będą dotąd dokąd na studia będzie szło 60-70% młodych ludzi (to jest obecnie), zamiast 30% najlepszych.
    Ale to jest ta pułapka w jaką wpadliśmy po 89 roku. Wyścigu na statystyki.

    "Bo teoretycznie edukacja społeczeństwa jest największą inwestycją jaką może zrealizować Państwo Polskie w trosce o swoją przyszłość.
    "

    Ale czemu ma być realizowana z podatków zwykłych ludzi, skoro często studia dzienne to przedłużenie liceum i inwestycja w bezrobotnych - vide studenci politologi czy kulturoznawstwa?
    Czemu nie wprowadzić systemu płatnych studiów, wzorem USA?
    Czy wiesz, że 60 do 70% studentów w stanach nie płaci za studia? Stara się o stypendia, refinansowanie studiów?
    Czemu nie wprowadzić kredytu studenckiego, oprocentowanego jedynie o inflacje i zmuszającego wykształconego polaka w polskim uniwersytecie do zostania kraju i spłacenia swojego długu?
    Dzisiaj kształcimy ludzi, a oni uciekają, w rezultacie moje, Twoje i innych pieniądze idą w błoto.
    A i uczelnie miałby więcej pieniędzy na badania, inwestycje i rozwój.
    Dlaczego UJ dostaje większa subwencje od UE/UR?
    Dlaczego marnotrawi się pieniądze na budowę 3 kampusu na "zadupiu" kiedy w środku miasta jest masa pustych terenów? W dodatku kampus UJ budowany jest blisko terenów cennych przyrodniczo - park krajobrazowy - i nie powinno sie tam intensyfikować zabudowy - raczej zabudowa jednorodzinna.

    Dzisiaj studia dzienne działają wedle zasady solidarności społecznej - sponsorujemy jako społeczeństwo naukę na państwowych uniwersytetach wszystkim - a czemu nie najlepszemu odsetkowi absolwentów liceów i najlepszym studentom?
    Dlaczego mierny, trójkowicz z mierną wiedzą, za to przepitym pyskiem ma za darmo studia, kosztem wyższych podatków wszystkich obywateli?
    To nie jest solidaryzm społeczny - z resztą zasady "solidarności" są tak proste do obalenia jak konstrukcja cepa.

    4 Cytuj
  • 5 lis 2012
    Powodzianin_ napisał/a:

    Matematyka jest królową nauk, nawet w formie mocno teoretycznej. Dzisiaj sprowadzona jest do matury z procentu z liczby. Pamiętam zadanie z podstawowej matury o przecenionych spodniach. Groteska.

    Matematyka jest królową nauk TYLKO w formie mocno teoretycznej i dzisiaj jest sprowadzona do matury z pewnej nierówności pierwiastków danego wielomianu trzeciego stopnia lub kombinacji ciągów geometrycznego i arytmetycznego którego rozwiązaniem na ogół jest trójmian kwadratowy z dwoma różnymi pierwiastkami należącymi do dziedziny czyli nic wielkiego a jednocześnie bez przesady... nie jest to procent z liczby.
    Matura podstawowa z matematyki jest dla tych którzy nie wiążą swojej przyszłości z naukami ścisłymi i rozumiem takich ludzi.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Prawda - opieram się mocno na tym co pewna zacna nestorka myślenickiego liceum mówiła, na lekcjach.

    Powodzianin... wyjdź Ty w końcu z liceum...(mentalnie oczywiście)

    Powodzianin_ napisał/a:

    Piszę o kierunkach elitarnych z punktu widzenia rynku pracy. Informatyka, Finanse, inżynieria akustyczna/biomedyczna/środowiska i inne kierunki elitarne nie są.

    Prawo elitarne z punktu widzenia rynku pracy? Chyba masz na myśli aplikację po studiach prawniczych bo mgr prawa jest dziś niestety nikim. A aplikacja... no cóż. Niektórym się udaje, niektórym nie i chyba tylko bogowie wiedzą o co w tym chodzi ;)
    Co do elitarności kierunków... ja bym wolał być mgr.inż informatyki niż mgr prawa. Ale to tylko moje spostrzeżenie.

    Powodzianin_ napisał/a:

    "Bo teoretycznie edukacja społeczeństwa jest największą inwestycją jaką może zrealizować Państwo Polskie w trosce o swoją przyszłość.
    "

    Ale czemu ma być realizowana z podatków zwykłych ludzi, skoro często studia dzienne to przedłużenie liceum i inwestycja w bezrobotnych - vide studenci politologi czy kulturoznawstwa?
    Czemu nie wprowadzić systemu płatnych studiów, wzorem USA?

    Bo USA to intelektualna klapa i fabryka nieuków, gdyby nie naleciałości z Europy, Japonii i Izraela byli by nikim

    Powodzianin_ napisał/a:

    Czy wiesz, że 60 do 70% studentów w stanach nie płaci za studia? Stara się o stypendia, refinansowanie studiów?

    Mają trochę inny system refundowania edukacji, w efekcie wychodzi prawie na darmową edukację wyższą

    Powodzianin_ napisał/a:

    Czemu nie wprowadzić kredytu studenckiego, oprocentowanego jedynie o inflacje i zmuszającego wykształconego polaka w polskim uniwersytecie do zostania kraju i spłacenia swojego długu?
    Dzisiaj kształcimy ludzi, a oni uciekają, w rezultacie moje, Twoje i innych pieniądze idą w błoto.
    A i uczelnie miałby więcej pieniędzy na badania, inwestycje i rozwój.
    Dlaczego UJ dostaje większa subwencje od UE/UR?
    Dlaczego marnotrawi się pieniądze na budowę 3 kampusu na "zadupiu" kiedy w środku miasta jest masa pustych terenów? W dodatku kampus UJ budowany jest blisko terenów cennych przyrodniczo - park krajobrazowy - i nie powinno się tam intensyfikować zabudowy - raczej zabudowa jednorodzinna.

    Nie wiem dlaczego nie ma kredytu studenckiego. Wiem natomiast, że płacimy za utrzymanie orlików z których pewnie kilku zdolniachów wyjedzie w przyszłości grać w bundeslidze albo w innych klubach.Tak po prostu jest, trzeba się z tym liczyć. Subwencja UJ ma zapewne zależność w osiągnięciach absolwentów i pracowników naukowych. Nie wiem dlaczego buduje się kampusy w różnych rejonach miasta. To trudne pytanie dla kogoś kto nie zajmuje się gospodarką przestrzenną.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Dzisiaj studia dzienne działają wedle zasady solidarności społecznej - sponsorujemy jako społeczeństwo naukę na państwowych uniwersytetach wszystkim - a czemu nie najlepszemu odsetkowi absolwentów liceów i najlepszym studentom?

    Tak samo ci którzy nie mają dzieci płacą za częste wizyty lekarskie rodzin posiadających potomstwo wedle zasady "darmowej" służby zdrowia, mimo, że ci nie posiadający dzieci mogliby na przykład tego nie chcieć lub inny przykład: każdy podatnik płaci za odśnieżona drogę i oświecające latarnie drogę bezrobotnemu który za to nie płaci ale z tego korzysta...

    Powodzianin_ napisał/a:

    Dlaczego mierny, trójkowicz z mierną wiedzą, za to przepitym pyskiem ma za darmo studia, kosztem wyższych podatków wszystkich obywateli?
    To nie jest solidaryzm społeczny - z resztą zasady "solidarności" są tak proste do obalenia jak konstrukcja cepa.

    Masz trochę racji, zaufanie polegające na darmowej edukacji powinno się kończyć bardzo szybko dla maruderów i nieuków. Mimo, że tacy tez potrafili osiągnąć wiele w świecie nauki...

    3 Cytuj
  • 5 lis 2012

    Osoba legitymująca się średnim wykształceniem winna opanować pewien poziom wiedzy.
    Jeżeli Brytyjczyk na poziomie A-Level Extended Math zdaje egzamin w wieku 18 lat z wiedzy, którą Polak opanowuje po pierwszym roku studiów inżynierskich i sporym kursie z algebry i analizy,
    to świadczy to o ogromnym spadku wartości średniego wykształcenia.
    Pomijając Niemców, którzy byli swego czasu w LO na wymianie i na naszych lekcjach matematyki się nudzili, mówiąc, że mieli to dwa lata temu, przykre nieprawdaż?

    Daruj sobie argumenty at personam ;).

    No właśnie, to tylko Twoje spostrzeżenie ;)

    Oczywiście, a Polacy osiągają wyżyny intelektualne ilość nagród nobla, pozycje polskich uniwersytetów i nakłady na badania o tym dobitnie świadczą...

    Tak! Prawie darmową, ale tam dziecko rodzi się i wychowywane jest w przekonaniu, że wykształcenie wyższe to przywilej, to coś co zdobywa się ciężko i finansowo i ciężką pracą. Przez co najlepsi walczą o stypendia, a w Polsce? Nikt nie walczy o nie, bo i tak edukacja jest za darmo.

    I nie! Nie można mieć postawy "tak po prostu jest i trzeba się z tym liczyć". Mieszkańcu wyjdź Ty z mentalnego komunizmu i zrozum, że warto coś zmieniać. Warto - a nie tylko żyć w błogim przekonaniu "tak jest, było i musi być". Poczytaj mieszkańcu o krzywej Laffera i o tym, że to co państwowe (czyli utrzymywane z pit, cit i vat) nie jest ani darmowe,
    a taniej wyjdzie je utrzymywać z prywatnej kasy, a uzasadnię to przykładem na koniec posta.

    "Tak samo ci którzy nie mają dzieci płacą za częste wizyty lekarskie rodzin posiadających potomstwo wedle zasady "darmowej" służby zdrowia, mimo, że ci nie posiadający dzieci mogliby na przykład tego nie chcieć lub inny przykład: każdy podatnik płaci za odśnieżona drogę i oświecające latarnie drogę bezrobotnemu który za to nie płaci ale z tego korzysta..."

    I to należy zmienić. Ale nie wedle zasady zwiększania np. składki do NFZ, bo ta jest i tak za wysoka, a system jest nieszczelny. Pieniądze giną, gdzie giną?
    W dziurawym, zawiłym systemie prawnym i społecznym.

    Subwencje państwowe i ta "darmowość" to śmiech na sali. Przykład? Refundacja leków.

    Lek X przed zmianą ustawy o refundowanych lekach kosztował bez refundacji 115 zł, z refundacją 40.
    W związku z tym, że lek X został wykreślony z listy bo nowelizacji ustawy, a zastąpiony lekiem Y, koncern farmaceutyczny zdecydował się zawalczyć o klienta
    oferując Lek X nie w cenie 115, nie w cenie 40 zł, a w cenie 23-25 zł.
    Tym lekiem jest lek SINGULAR 10.
    Pokazuje to jak subwencje i dotacje państwowe psują rynek.

    Państwo Polskie, aby utrzymywać rozbudowany system opieki społecznej, zdrowotnej, emerytalnej, administrację państwową - podniosło w 2011 roku podatek VAT do 23% zakładając przychody z tytułu podatku VAT na 5 do 6 mld zł.
    Okazało się, że przychody nie wzrosły, a spadły, o ok. 4,5-5mld złotych względem roku 2010.
    Polacy mniej konsumują, mniej wydają, bo podatki są wysokie. Są wysokie, bo trzeba to państwo jakoś utrzymywać (do czasu), m.in na państwowe uniwersytety, które powinny oferować darmowe kształcenie jedynie najlepszym.
    A tak, mamy wysokie podatki, będziemy mieć jeszcze wyższe, a w budżecie pole "Obsługa zadłużenia" nie będzie już wynosić 40 mld, a coraz, coraz więcej.

    A na dobranoc - przed szerzeniem teorii socjalistycznych - proponuje lekturę klasyków: Hayek, Smith, Friedman, Mises.
    Proszę też mi nie cytować państw Skandynawskich jako przykładów państw z solidaryzmem społecznym. Bardzo łatwo tę teorię obalić.

    1 Cytuj
  • 5 lis 2012

    Pozwól, że odniosę się wyłącznie do edukacji gdyż brzydzę się polityką, zwłaszcza polityka finansową.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Osoba legitymująca się średnim wykształceniem winna opanować pewien poziom wiedzy.

    Ok zgadzam się. Teraz podaj definicję "pewnego poziomu wiedzy". Dla mnie matura podstawowa z matematyki wystarczy. Dla mnie to jest ten poziom wiedzy którego kilka lat temu nie było.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Jeżeli Brytyjczyk na poziomie A-Level Extended Math zdaje egzamin w wieku 18 lat z wiedzy, którą Polak opanowuje po pierwszym roku studiów inżynierskich i sporym kursie z algebry i analizy,
    to świadczy to o ogromnym spadku wartości średniego wykształcenia.
    Pomijając Niemców, którzy byli swego czasu w LO na wymianie i na naszych lekcjach matematyki się nudzili, mówiąc, że mieli to dwa lata temu, przykre nieprawdaż?

    Nie jest to przykre. Znam ten temat. Miałem z tym zjawiskiem nawet styczność swego czasu. Okazało się, że Niemcy rzeczywiście mieli lepszą znajomość z podstawy analizy od naszego systemu nauczania. Ale ich kreatywność i zdolność rozwiązywania zadań niestandardowych była katastrofalna. Po prostu są nauczeni na pamięć schematów, zresztą opłaca im się to w inżynierstwie.

    Powodzianin_ napisał/a:

    Oczywiście, a Polacy osiągają wyżyny intelektualne ilość nagród nobla, pozycje polskich uniwersytetów i nakłady na badania o tym dobitnie świadczą...

    Polscy naukowcy to biedna kasta, nie z ich winy ale matematyków zawsze mieliśmy zdolnych. Nagród nobla nie mamy i nie będziemy mieć bo osiągnięcia w dziedzinie fizyki są uzależnione niemal wyłącznie od finansów związanych z fizyką doświadczalną.
    W dalszym Ciągu wypowiedzi żalisz się na wyjazdy zagraniczne polskich naukowców i wiele innych rzeczy... Żydzi na przykład przodują w ilości nagród nobla głownie dzięki osiągnięciom w Stanach Zjednoczonych. Ale traktują to jako osiągnięcia swojego narodu. W Polsce nie można działać poza granicami. Patrząc na Twoją wypowiedź Powodzianinie rozumiem, że my nie potrafimy osiągać sukcesów. Polak w CERN jest banitą, bo nie odkrył niczego w domowym garażu... Dla mnie ktoś kto zrobił doktorat w instytucie fizyki jądrowej PAN i jest członkiem międzynarodowej ekipy badającej rozpad antycząstek w CERN w Genewie jest polskim naukowcem. Dla Ciebie pewnie jest Belgiem bo w pracy nie mówi po Polsku...
    Nie podoba mi się to, że szydzisz z naszych osiągnięć naukowych, najpierw zapoznaj się z historią polskiej myśli matematycznej a później dowiedz się jaką rolę odgrywają polscy naukowcy w konstruowaniu światowej wiedzy naukowej. Nie jest to gigantyzm ilościowy ale nie jest tez źle. po prostu w Polsce brakuje finansów na działalność naukową i nagród nobla nie będzie.

    1 2 Cytuj

Odpowiedz