Wędrując na południe od Myślenic, rozmawiałem z ludźmi o dawnych zwyczajach.
Spotkałem się z określeniem-słowem oznaczającym pewien zwyczaj.
To słowo to: "ŚLĘCZEK".
Oczywiście wiem co ono znaczy. Ale może ktoś potraktuje to jako zabawę i poda jaki to zwyczaj?
Też nie mam pojęcia co to znaczy i z zaciekawieniem jako badacz poczekam na informację. Nie jest sztuka wpisać to w wyszukiwarkę,prawdziwa frajda dowiedzieć się od człowieka z krwi i kości. Wiele razy spotkałem się w okolicy z rzeczami które wprawiły mnie w osłupienie, które dla niektórych były oczywiste a dla obserwatorów z zewnątrz ciekawostką. Super temat Adzygmun-cie , może też coś tu "wrzucę". Mam np super wspomnienia żołnierza które nie ukrywam były motorem moich badań w zeszłym roku. Gdyby był ktoś zainteresowany to proszę wiadomość na priva z meilem i wyśle. Pozdrawiam
W moim rejonie na "ślencki" chodzili panowie lubiący się bawić. W czasie wesela wpadali nieproszeni przez okno ze śpiewem i krzykami. Brali w obroty Panią Młodą a starosta weselny musiał "wykupić" ją strawą i napitkiem. "Ślencki" prawie zawsze zostawali do końca wesela ku uciesze wszystkich.
Tak było jeszcze 20 lat temu. Dziś wygląda to trochę inaczej (przynajmniej u mnie). Pod dom weselny/strażnicę przychodzi garstka rejonowych pijaczków, zrzucają się na dedykację u orkiestry dla Państwa Młodych. Później "bracia Ślęczkowie" dostają kilka butelek alkoholu i koniec pieśni.
O to chodziło ad?
Tak dokładnie to - brawo!
Ten zwyczaj był praktykowany minimum 55 lat temu. Nie mam wiadomości co było wcześniej co później.
Nieproszeni na wesele goście byli w zasadzie traktowani podobnie jak weselni zaproszeni. Z zaproszeniem tez było b. skromnie.
Ponad pół wieku temu na weselu, tam gdzie pytałem, czyli Stróża, Pcim i okolice weselne przyjęcie zaczynało się plackami w rodzaju kołaczy. Potem był rosół z ziemniakami w sporej misce, plus duży kawał mięsa. Nie było herbaty, a o kawie nikt nawet nie pomyślał.
Wódka na stole, orkiestra, która każdy kawałek musiała mieć zapłacony, kolejno jak przypadało na gościa, choćby nie miał zamiaru tańczyć.
Godzina 23 - 24 było po weselu. Weselnicy spici, bardzo często rozgonieni bijatyką. Znane były dwa "zespoły bitników" Stróżan to byli Swachtowie i Pcimianie.
tak to naonczas bywało!
Tak rosół to nasze dziedzictwo narodowe, a obce kultury próbują nam narzucić jakieś wymyślne dania o obco brzmiących nazwach np. zupa królewska.
Tylko rosół z makaronem dyndającym na brodzie lub łyżce i chlapiącym tłustymi plamami po obrusie, rosół rulez.
Wybierając opcję - ODPOWIEDZ - zamiast - SZYBKA ODPOWIEDŹ - warto popatrzeć na podkreślone czerwoną linią wyrazy. Można uniknąć błędów, co przyczyni się do przejrzystości forum i prawidłowo napisanych postów. Myślę, że warto :)
Pozdrawiam
Na Wielkanoc ciekawy zwyczaj/obyczaj pielęgnuje się w Drogini. Na rozjeździe kło mostu w Święta Bożego Narodzenia jest szopka, a w Wielkanoc "wystawka" starych narzędzi rolniczych, sprzętów domowych. Mnie to ogromnie "rajcuje".
Adz ta tradycja jest od dawna ale teraz jakby upada ponieważ nie podoba się ona proboszczowi.Dawniej to naprawdę się działo z soboty na niedzielę,gospodarze całą noc pilnowali swoich sprzętów a ci niby chuligani i tak zrobili swoje.
Były i takie przypadki i to jest naprawdę sztuka .Wszyscy traktowali to jako zabawę ,nikt do nikogo nie miał pretensji tylko jednej osobie to przeszkadza.
Wędrując na południe od Myślenic, rozmawiałem z ludźmi o dawnych zwyczajach.
Spotkałem się z określeniem-słowem oznaczającym pewien zwyczaj.
To słowo to: "ŚLĘCZEK".
Oczywiście wiem co ono znaczy. Ale może ktoś potraktuje to jako zabawę i poda jaki to zwyczaj?
dawaj ostro z tą tajemnica, ponieważ obstawiam że niewielu ma pojęcie o co chodzi. Ja przyznam się szczerze , pierwszy raz słyszę.
Może poczekam z...dzień?
Też nie mam pojęcia co to znaczy i z zaciekawieniem jako badacz poczekam na informację. Nie jest sztuka wpisać to w wyszukiwarkę,prawdziwa frajda dowiedzieć się od człowieka z krwi i kości. Wiele razy spotkałem się w okolicy z rzeczami które wprawiły mnie w osłupienie, które dla niektórych były oczywiste a dla obserwatorów z zewnątrz ciekawostką. Super temat Adzygmun-cie , może też coś tu "wrzucę". Mam np super wspomnienia żołnierza które nie ukrywam były motorem moich badań w zeszłym roku. Gdyby był ktoś zainteresowany to proszę wiadomość na priva z meilem i wyśle. Pozdrawiam
W moim rejonie na "ślencki" chodzili panowie lubiący się bawić. W czasie wesela wpadali nieproszeni przez okno ze śpiewem i krzykami. Brali w obroty Panią Młodą a starosta weselny musiał "wykupić" ją strawą i napitkiem. "Ślencki" prawie zawsze zostawali do końca wesela ku uciesze wszystkich.
Tak było jeszcze 20 lat temu. Dziś wygląda to trochę inaczej (przynajmniej u mnie). Pod dom weselny/strażnicę przychodzi garstka rejonowych pijaczków, zrzucają się na dedykację u orkiestry dla Państwa Młodych. Później "bracia Ślęczkowie" dostają kilka butelek alkoholu i koniec pieśni.
O to chodziło ad?
Tak dokładnie to - brawo!
Ten zwyczaj był praktykowany minimum 55 lat temu. Nie mam wiadomości co było wcześniej co później.
Nieproszeni na wesele goście byli w zasadzie traktowani podobnie jak weselni zaproszeni. Z zaproszeniem tez było b. skromnie.
Ponad pół wieku temu na weselu, tam gdzie pytałem, czyli Stróża, Pcim i okolice weselne przyjęcie zaczynało się plackami w rodzaju kołaczy. Potem był rosół z ziemniakami w sporej misce, plus duży kawał mięsa. Nie było herbaty, a o kawie nikt nawet nie pomyślał.
Wódka na stole, orkiestra, która każdy kawałek musiała mieć zapłacony, kolejno jak przypadało na gościa, choćby nie miał zamiaru tańczyć.
Godzina 23 - 24 było po weselu. Weselnicy spici, bardzo często rozgonieni bijatyką. Znane były dwa "zespoły bitników" Stróżan to byli Swachtowie i Pcimianie.
tak to naonczas bywało!
Jak wiec widać nadal czerpiemy z tradycji, rosół to nasze dziedzictwo, pewne nowum, to makaron zamiast ziemnaków:]
Co do bitników, pewnie wtedy ukuto powiedzienie, " jak ci sie życie dłuży to jedź do stróży"
Treść skasowałem. Bliźniacza wiadomość jest pod tym postem. Błąd techniczny - mój?
To mi się podoba: "jak Ci się życie dłuży, to jedź do Stróży", świetne!:O
Nie wiem dlaczego poszły dwa posty jednakowe?
Rosół na weselu to już tradycja.
Tak rosół to nasze dziedzictwo narodowe, a obce kultury próbują nam narzucić jakieś wymyślne dania o obco brzmiących nazwach np. zupa królewska.
Tylko rosół z makaronem dyndającym na brodzie lub łyżce i chlapiącym tłustymi plamami po obrusie, rosół rulez.
Oczywiście i tradycyjnie schabowy z kapustą ale to już nie na każdym weselu. Na śląsku kluseczki bardzo smaczne.
O matko napisałem rosuł:( Powinno byc ROSÓŁ.
Wybierając opcję - ODPOWIEDZ - zamiast - SZYBKA ODPOWIEDŹ - warto popatrzeć na podkreślone czerwoną linią wyrazy. Można uniknąć błędów, co przyczyni się do przejrzystości forum i prawidłowo napisanych postów. Myślę, że warto :)
Pozdrawiam
PS. cygnus - poprawiłam ten specyficzny rosół :)
Spóźniłem się wczoraj z edycją, dziękuje za korekte.
Pzdr.
Zbliżają się święta wielkanocne i kilka lat temu jeszcze chodzili przebierańcy czy dalej tak jest??
W mojej miejscowości umarły wraz z osobą, która to rok w rok pielęgnowała. Może 15lat temu wydziałem przebierańców ostatni raz?
Na Wielkanoc ciekawy zwyczaj/obyczaj pielęgnuje się w Drogini. Na rozjeździe kło mostu w Święta Bożego Narodzenia jest szopka, a w Wielkanoc "wystawka" starych narzędzi rolniczych, sprzętów domowych. Mnie to ogromnie "rajcuje".
Adz ta tradycja jest od dawna ale teraz jakby upada ponieważ nie podoba się ona proboszczowi.Dawniej to naprawdę się działo z soboty na niedzielę,gospodarze całą noc pilnowali swoich sprzętów a ci niby chuligani i tak zrobili swoje.
Czyli ... wystawili na dach stodoły wóz drabiniasty?
Były i takie przypadki i to jest naprawdę sztuka .Wszyscy traktowali to jako zabawę ,nikt do nikogo nie miał pretensji tylko jednej osobie to przeszkadza.
Mam niesprawdzone wiadomości, czy osoba, o której piszemy lata na motolotni?
Nie.O tej osobie pisałem wcześniej.
Tzn nie ma latającego kleryka na motolotni? :O
Fajne są takie tradycje.