Wprawdzie nie należę do grupy nadmiernie praktykujących katolików - jest jednak jedna rzecz, która dość mocno mnie intryguje i z którą po raz pierwszy zetknąłem się w Myślenicach.
<div>Chodzi mianowicie o dość ciekawy sposób uczestnictwa w mszy polegający na przebywaniu w trakcie jej trwania poza kościołem. </div>
<div>To bardzo interesujące zjawisko: kościół WNMP nie jest jakoś strasznie przepełniony a mimo to na mrozie stoi tłum ludzi, a co najbardziej gorliwi wierni stoją lub klęczą na... parkingu!!! Czy ktoś mógłby wyjaśnić mi, na czym polega ten fenomen? Jaki jest sens uczestnictwa we mszy, z której nie jest się wynieść choćby 5% jej przesłania, bo niejednokrotnie poza kościołem nic już nie słychać? Nie lepiej już byłoby obejrzeć sobie w domu "Anioł Pański"? Czy może chodzi tutaj o jakiś bliżej nieokreślony pseudo-moralny wydźwięk całej sytuacji w stylu "byłem i odstałem"? Proszę wybaczyć... strata czasu i hipokryzja wysokiej próby.</div>
<div>Przepraszam tych stojących 50 metrów od kościoła, którzy poczuli się urażeni... niemniej jednak totalnie nie kumam, na czym to polega. </div>
Sprawa jest dziecinnie prosta! Myśleniczanie stojący poza kościołem mają w zwyczaju kończyć swoje uczestnictwo w mszy zaraz po "odkucaniu" i odśpiewaniu "Baranku Boży".
Gdyby wychodzili z kościoła, musieliby unikać wzroku innych ludzi. Dlatego stoją dalej i nie tracą czasu na przepychanie się między klęczącymi.
No i zaoszczędzą klika cennych sekund. :D
A tak, msza odbębniona i nie ma wyrzutów sumienia.
Ja podejrzewam, że ci stojący na zewnątrz cierpią na rzadką przypadłość tzw. klaustrofobię mszalną. Wyobraźcie sobie sanitariuszy kursujących przez całą mszę z noszami, wymioty, jęki, a gdzie skupienie, powaga, modlitwa? Lepiej niech zaliczają mszę na mrozie:)
Jest tak nie tylko w Myślenicach. W Trzemeśni dzieje się podobnie mimo wielokrotnych napomnień przez proboszcza.
Dlaczego tak jest nie wiem, bo w Trzemeśni nie chodzi nawet o oszczędność czasu. Może chodzi o możliwość ucięcia pogaduszki w tzw międzyczasie?
a że idzie zima to może się przerzucą na siakieś e-msze http://www.magiccam.pl/sercanie/
:) , odkucać zawsze se mogą w przedpokoju na to samo wyjdzie ;)
a niech każdy sobie chodzi jak chce. Każdy ma własne sumienie :)
Można przytoczyć fragment piosenki Buldog Ketor Kezlock "... że boga szukają ci co potrzebują
lub tacy co ojców wolę wykonują"
Co do parkingów to nie wiem, nigdy tam nie przechodzę podczas mszy, więc nikogo tam nie widuję, ale na dziedzińcu przed kościołem stoję bardzo często. Głośniki są włączone, więc wszystko słychać a ksiądz po składce też chodzi, więc uważam, że jest to w porządku.
[quote=gość: Gość z Krakowa] ale na dziedzińcu przed kościołem stoję bardzo często. Głośniki są włączone, więc wszystko słychać a ksiądz po składce też chodzi, więc uważam, że jest to w porządku. [/quote]
to nie lepiej w radio sobie włączyć mszę? No chyba że jest to argument dla sąsiadów by widzieli że sąsiad był na mszy więc jest dobry i uczciwy bo katolik i do kościoła chodzi...
Ludzie ale macie problemy - patrzcie na siebie - cóż Was to interesuje!!! a może niektóre osoby mają problem i np mdleją w kościele! no ale tak - najlepiej wytykać takie rzeczy innym, a może napiszecie o sobie jak przeżywacie Mszę Św., albo czy oby na pewno jesteście takimi katolikami że np drugiemu nie robicie na złość - święci się znaleźli!!!!!!
abc, w życiu nie widziałem takiej ilości (mdlejących) katolików jakie są na parkingach, na shodach, pod arkadami i gdzie bądź..
Nawet podczas spotkań z Papieżem tylu mdlejących nie widziałem, no chyba, że w Myślenicach jest bardziej 'zanieczyszczone' powietrze...
Nie tłumacz idiotycznie tych pseudokatolików bo aż niewypada
Witamy w temacie "parkingowego"! :) Więc może oświecisz nas "abc", dlaczego nie wchodzisz do kościoła?
Nie bój się, tam ani nie gryzą, ani nie musisz dawać na składkę, ani iść do Komunii co niedzielę. Rogaty też tam nie zagląda - chyba, że sam go tam przyprowadzisz. :D
Niezłego dymu narobiłem :-)
Abc, dla mnie naprawdę nie ma znaczenia, czy w Mszy uczestniczą "parkingowi", czy wierni słuchają mszy siedząc na drzewie. To sprawa indywidualna i należy to uszanować. Jeśli jednak ktoś już mdleje, to lepiej, żeby to zrobił w kościele, a nie na mrozie - istnieje większe prawdopodobieństwo, że ktoś to zauważy i że na sali będzie lekarz :-)
Żarty żartami, ale na litość Boską (nomen omen)... wygląda to żenująco i - jak dodał Kaper - wybitnie "pseudo".
[quote=Bolek] Dajcie spokój kiedyś na składce księdza widziałem....pod arkadami. [/quote]
to niedługo będzie chodził po rynku w czasie mszy bo pomyśli, że oni też są na mszy tylko nie wchodzą do kościoła bo boją się że zasłabną :P
nie mówię że wszyscy mdleją - chodziło mi tylko o to żeby każdy patrzył swojego nosa! ludzie chyba nie macie co z czasem robić - tylko zajmujecie się takimi bredniami! powodzenia życzę!!!
Temat jest ważny choćby z tego powodu że to stado pseudouczestników w mszy stawia ogólnie nas katolików w złym swietle i tak jak tu stanowi świetny temat do drwin .I nie tylko w parafialnym tzn dużym kościele ale i pod kościółkiem wokół śmietnika czy po drugiej stronie ulicy stoi w niedzielę mnóstwo ludzi . To jest po prostu przykre bo skoro tak uczestniczą we mszy to i całe ich życie duchowe jest na poziomie parkingowo-śmietnikowo-ławeczkowym. I tym bardziej smutne jest to że często całymi rodzinami , z dziećmi podpierają śmietnik przy kościele Jakuba tarasują chodnik przechodniom i jeszcze mają pretensje że przypadkowy pzrechodzień rozmawia !!!!!
"I tym bardziej smutne jest to że często całymi rodzinami , z dziećmi podpierają śmietnik przy kościele Jakuba tarasują chodnik przechodniom i jeszcze mają pretensje że przypadkowy pzrechodzień rozmawia !!!!!"
:)))) hipokryzja na całego, gratuluję dawania przykładu, faktycznie poziom "parkingowo-śmietnikowo-ławeczkowy" ha ha:)))))
Problem jest złożony. Ogrzewanie podłogowe może powodować wydzielanie się substancji chemicznych. Sam dostałem z tego powodu ostrego zatrucia i ledwo żywy dotrwałem w pozycji siedzącej na mszy. Inni mają różne uwarunkowania zdrowotne, fobie, inne. Jeżeli jeden członek rodziny ma problem, to reszta rodziny stoi z nim na zewnątrz, nie w tłumie. Do kadzenia używa się sztuczydeł, po których wiele osób dostaje różnych uczuleń. Wiele osób natychmiast kicha. Ktoś powinien zrozumieć te problemy. Na zewnątrz kościoła powinny być głośniki. Ponadto dla ludzi słabnących powinny być jakieś ławki na zewnątrz. Potrzeba kultury i zrozumienia każdego człowieka.
tik, Ty chyba się nie słyszysz albo nie kontrolujesz tego co Twoje paluchy wyprawiają...
Jakie ogrzewanie podłogowe, jakie substancje chemiczne w kościele (a zwłaszcza w kościółku św. Jakuba) ??????
Jeden/jedna z drugim (-ą) idzie na balety do lokalu zadymionego gdzie w "powietrzu" alkohol z narkotykami i nie wiadomo jeszcze czym, przebywa tam kilka godzin i tam czuje się "COOL" ??
A w kościele 45min na mszy św. nie wytrzyma ??
Nie tłumacz to uczuleniami !
Chyba, że ktoś w ogóle ma 'uczulenie' na kościół, to jestem w stanie zrozumieć, no ale gdzie jak gdzie ale w kościele statystów NIE POTRZEBUJĄ !!!!
W którym to myślenickim kościele jest ogrzewanie podłogowe ?
Na zewnątrz kościoła parafialnego są głośniki i ławki też są.
Same pokolenia astmatyków rosną ;) dawniej mało kto przesiadywał na mszy pod kościołem. Rozumiem rodziców z małymi dziećmi, które mogą przeszkadzać innym w modlitwie goniąc po kościele, ale nie przesadzajmy. Ile to razy widziałem jak wyprowadzają omdloną osobę. Ludzie nie pozostają bez reakcji - szybko ratują takiego mdlejącego delikwenta. I nawet jeśli ktoś ma skłonności do omdleń to nie zawsze zemdleje.
Najbardziej mnie dziwią hardcorzy, którzy nawet przy mrozach 10st czy więcej stoją na dworze. To się nazywa poświęcenie :D Na prawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby stanąć gdzieś w pobliżu wyjścia - czujesz, że słabniesz to wychodzisz na chwilę. Proste.
"Najbardziej mnie dziwią hardcorzy, którzy nawet przy mrozach 10st czy więcej stoją na dworze. To się nazywa poświęcenie :D"
Mnie nie dziwią bo jakoś muszą na niebo zasłużyć:)
Wprawdzie nie należę do grupy nadmiernie praktykujących katolików - jest jednak jedna rzecz, która dość mocno mnie intryguje i z którą po raz pierwszy zetknąłem się w Myślenicach.
<div>Chodzi mianowicie o dość ciekawy sposób uczestnictwa w mszy polegający na przebywaniu w trakcie jej trwania poza kościołem. </div>
<div>To bardzo interesujące zjawisko: kościół WNMP nie jest jakoś strasznie przepełniony a mimo to na mrozie stoi tłum ludzi, a co najbardziej gorliwi wierni stoją lub klęczą na... parkingu!!! Czy ktoś mógłby wyjaśnić mi, na czym polega ten fenomen? Jaki jest sens uczestnictwa we mszy, z której nie jest się wynieść choćby 5% jej przesłania, bo niejednokrotnie poza kościołem nic już nie słychać? Nie lepiej już byłoby obejrzeć sobie w domu "Anioł Pański"? Czy może chodzi tutaj o jakiś bliżej nieokreślony pseudo-moralny wydźwięk całej sytuacji w stylu "byłem i odstałem"? Proszę wybaczyć... strata czasu i hipokryzja wysokiej próby.</div>
<div>Przepraszam tych stojących 50 metrów od kościoła, którzy poczuli się urażeni... niemniej jednak totalnie nie kumam, na czym to polega. </div>
Sprawa jest dziecinnie prosta! Myśleniczanie stojący poza kościołem mają w zwyczaju kończyć swoje uczestnictwo w mszy zaraz po "odkucaniu" i odśpiewaniu "Baranku Boży".
Gdyby wychodzili z kościoła, musieliby unikać wzroku innych ludzi. Dlatego stoją dalej i nie tracą czasu na przepychanie się między klęczącymi.
No i zaoszczędzą klika cennych sekund. :D
A tak, msza odbębniona i nie ma wyrzutów sumienia.
Fakt, ale skąd ten "parkingowy" wie, że teraz jest baranek a teraz kucanko? Przecież stamtąd nic nie słychać :-)
Ja podejrzewam, że ci stojący na zewnątrz cierpią na rzadką przypadłość tzw. klaustrofobię mszalną. Wyobraźcie sobie sanitariuszy kursujących przez całą mszę z noszami, wymioty, jęki, a gdzie skupienie, powaga, modlitwa? Lepiej niech zaliczają mszę na mrozie:)
Może to za pokutę
Jest tak nie tylko w Myślenicach. W Trzemeśni dzieje się podobnie mimo wielokrotnych napomnień przez proboszcza.
Dlaczego tak jest nie wiem, bo w Trzemeśni nie chodzi nawet o oszczędność czasu. Może chodzi o możliwość ucięcia pogaduszki w tzw międzyczasie?
a że idzie zima to może się przerzucą na siakieś e-msze http://www.magiccam.pl/sercanie/
:) , odkucać zawsze se mogą w przedpokoju na to samo wyjdzie ;)
a niech każdy sobie chodzi jak chce. Każdy ma własne sumienie :)
Można przytoczyć fragment piosenki Buldog Ketor Kezlock "... że boga szukają ci co potrzebują
lub tacy co ojców wolę wykonują"
bo na składkę im żal
Co do parkingów to nie wiem, nigdy tam nie przechodzę podczas mszy, więc nikogo tam nie widuję, ale na dziedzińcu przed kościołem stoję bardzo często. Głośniki są włączone, więc wszystko słychać a ksiądz po składce też chodzi, więc uważam, że jest to w porządku.
[quote=gość: Gość z Krakowa] ale na dziedzińcu przed kościołem stoję bardzo często. Głośniki są włączone, więc wszystko słychać a ksiądz po składce też chodzi, więc uważam, że jest to w porządku. [/quote]
to nie lepiej w radio sobie włączyć mszę? No chyba że jest to argument dla sąsiadów by widzieli że sąsiad był na mszy więc jest dobry i uczciwy bo katolik i do kościoła chodzi...
Ludzie ale macie problemy - patrzcie na siebie - cóż Was to interesuje!!! a może niektóre osoby mają problem i np mdleją w kościele! no ale tak - najlepiej wytykać takie rzeczy innym, a może napiszecie o sobie jak przeżywacie Mszę Św., albo czy oby na pewno jesteście takimi katolikami że np drugiemu nie robicie na złość - święci się znaleźli!!!!!!
abc, w życiu nie widziałem takiej ilości (mdlejących) katolików jakie są na parkingach, na shodach, pod arkadami i gdzie bądź..
Nawet podczas spotkań z Papieżem tylu mdlejących nie widziałem, no chyba, że w Myślenicach jest bardziej 'zanieczyszczone' powietrze...
Nie tłumacz idiotycznie tych pseudokatolików bo aż niewypada
Witamy w temacie "parkingowego"! :) Więc może oświecisz nas "abc", dlaczego nie wchodzisz do kościoła?
Nie bój się, tam ani nie gryzą, ani nie musisz dawać na składkę, ani iść do Komunii co niedzielę. Rogaty też tam nie zagląda - chyba, że sam go tam przyprowadzisz. :D
Dajcie spokój kiedyś na składce księdza widziałem....pod arkadami.
Niezłego dymu narobiłem :-)
Abc, dla mnie naprawdę nie ma znaczenia, czy w Mszy uczestniczą "parkingowi", czy wierni słuchają mszy siedząc na drzewie. To sprawa indywidualna i należy to uszanować. Jeśli jednak ktoś już mdleje, to lepiej, żeby to zrobił w kościele, a nie na mrozie - istnieje większe prawdopodobieństwo, że ktoś to zauważy i że na sali będzie lekarz :-)
Żarty żartami, ale na litość Boską (nomen omen)... wygląda to żenująco i - jak dodał Kaper - wybitnie "pseudo".
[quote=Bolek] Dajcie spokój kiedyś na składce księdza widziałem....pod arkadami. [/quote]
to niedługo będzie chodził po rynku w czasie mszy bo pomyśli, że oni też są na mszy tylko nie wchodzą do kościoła bo boją się że zasłabną :P
może napiszecie o sobie jak przeżywacie Mszę Św
nie przeżył bym tego więc nie chodzę w ogóle
nie mówię że wszyscy mdleją - chodziło mi tylko o to żeby każdy patrzył swojego nosa! ludzie chyba nie macie co z czasem robić - tylko zajmujecie się takimi bredniami! powodzenia życzę!!!
Temat jest ważny choćby z tego powodu że to stado pseudouczestników w mszy stawia ogólnie nas katolików w złym swietle i tak jak tu stanowi świetny temat do drwin .I nie tylko w parafialnym tzn dużym kościele ale i pod kościółkiem wokół śmietnika czy po drugiej stronie ulicy stoi w niedzielę mnóstwo ludzi . To jest po prostu przykre bo skoro tak uczestniczą we mszy to i całe ich życie duchowe jest na poziomie parkingowo-śmietnikowo-ławeczkowym. I tym bardziej smutne jest to że często całymi rodzinami , z dziećmi podpierają śmietnik przy kościele Jakuba tarasują chodnik przechodniom i jeszcze mają pretensje że przypadkowy pzrechodzień rozmawia !!!!!
"I tym bardziej smutne jest to że często całymi rodzinami , z dziećmi podpierają śmietnik przy kościele Jakuba tarasują chodnik przechodniom i jeszcze mają pretensje że przypadkowy pzrechodzień rozmawia !!!!!"
:)))) hipokryzja na całego, gratuluję dawania przykładu, faktycznie poziom "parkingowo-śmietnikowo-ławeczkowy" ha ha:)))))
Problem jest złożony. Ogrzewanie podłogowe może powodować wydzielanie się substancji chemicznych. Sam dostałem z tego powodu ostrego zatrucia i ledwo żywy dotrwałem w pozycji siedzącej na mszy. Inni mają różne uwarunkowania zdrowotne, fobie, inne. Jeżeli jeden członek rodziny ma problem, to reszta rodziny stoi z nim na zewnątrz, nie w tłumie. Do kadzenia używa się sztuczydeł, po których wiele osób dostaje różnych uczuleń. Wiele osób natychmiast kicha. Ktoś powinien zrozumieć te problemy. Na zewnątrz kościoła powinny być głośniki. Ponadto dla ludzi słabnących powinny być jakieś ławki na zewnątrz. Potrzeba kultury i zrozumienia każdego człowieka.
tik, Ty chyba się nie słyszysz albo nie kontrolujesz tego co Twoje paluchy wyprawiają...
Jakie ogrzewanie podłogowe, jakie substancje chemiczne w kościele (a zwłaszcza w kościółku św. Jakuba) ??????
Jeden/jedna z drugim (-ą) idzie na balety do lokalu zadymionego gdzie w "powietrzu" alkohol z narkotykami i nie wiadomo jeszcze czym, przebywa tam kilka godzin i tam czuje się "COOL" ??
A w kościele 45min na mszy św. nie wytrzyma ??
Nie tłumacz to uczuleniami !
Chyba, że ktoś w ogóle ma 'uczulenie' na kościół, to jestem w stanie zrozumieć, no ale gdzie jak gdzie ale w kościele statystów NIE POTRZEBUJĄ !!!!
W którym to myślenickim kościele jest ogrzewanie podłogowe ?
Na zewnątrz kościoła parafialnego są głośniki i ławki też są.
Same pokolenia astmatyków rosną ;) dawniej mało kto przesiadywał na mszy pod kościołem. Rozumiem rodziców z małymi dziećmi, które mogą przeszkadzać innym w modlitwie goniąc po kościele, ale nie przesadzajmy. Ile to razy widziałem jak wyprowadzają omdloną osobę. Ludzie nie pozostają bez reakcji - szybko ratują takiego mdlejącego delikwenta. I nawet jeśli ktoś ma skłonności do omdleń to nie zawsze zemdleje.
Najbardziej mnie dziwią hardcorzy, którzy nawet przy mrozach 10st czy więcej stoją na dworze. To się nazywa poświęcenie :D Na prawdę nic nie stoi na przeszkodzie, aby stanąć gdzieś w pobliżu wyjścia - czujesz, że słabniesz to wychodzisz na chwilę. Proste.
"Najbardziej mnie dziwią hardcorzy, którzy nawet przy mrozach 10st czy więcej stoją na dworze. To się nazywa poświęcenie :D"
Mnie nie dziwią bo jakoś muszą na niebo zasłużyć:)