Jezus powiedział że po owocach poznacie. Reformacja wyszła z Niemiec i widać już tam coraz wyraźniej jej owoce. Upadające kościoły zarówno protestanckie i katolickie, księży obrażonych na papieża i zachowujących się po prostu chamsko i nie po chrześcijańsku w stosunku do niego. Brak wiary. A wcześniej jeszcze rozkwit hitleryzmu.
Oj bardzo bym polemizował z tym że postępująca ateizacja zachodu jest wynikiem reformacji.
Ateizacja to jest ogólny wzrastający trend w bogatych krajach i moim zdaniem głównym powodem tego jest konsumpcyjny tryb życia oraz multikulti które zakazuja epatowania swoją religijnością choć skandale seksualne w kościele, sposób zycia księży też zniechęciły nie jedną owieczkę. Ateizacja w Polsce też jest coraz silniejsza, wręcz uważam że kościoła komunizm nie zniszczył a zrobi to konsumcjonizm. W sumie to bono w tym topicu fajnie o tym pisał.
Zgoda- pewnie masz rację że konsumpcyjny tryb życia wpływa na laicyzację, ale jakoś takie mam odczucie że w Niemczech ta laicyzacyjna jak również oddziaływanie szatana przyjmuje większe rozmiary niż w innych krajach Europy.
Ale przecież oni modlą się tylko do Boga, nie mają kultu świętych. Bardziej ortodoksyjni protestanci uważają modlitwy do świętych za bałwochwalstwo.
A co sam dopiero co pisałeś Bonowi? :-)
Pewnie oficjalnie nie uznają, ale...
- Mi półtorej roku protestant dał medalik szkaplerzny mówiąc że go znalazł po jednej z imprez chrześcijańskich i że ja pewnie prędzej znajdę kogoś komu mógł by się przydać niż on.
- Pewien misjonarz opowiadał, że spotkał w życiu nie jednego protestanta który modlił się na różańcu.
- Słyszałem taka historię. Pewien katolik przyjął szkaplerz zobowiązując się go nosić i codziennie odmawiać Pod Twoją Obronę. Gdy się przeszedł do protestantów nadal nosił szkaplerz (jest to znak Maryi) i Modlił sie słowami Pod Twoją Obronę... Pod koniec życia wyspowiadał się w Kościele Katolickim
Jak połączyłem kilka faktów z historii chrześcijaństwa XXwieku to olśniło mnie, że to my jesteśmy podzieleni. Dla Boga jest JEDEN KOŚCIÓŁ!
Jestem więcej niż pewny, że dla Boga religie nie istnieją. Jest w tym coś przerażającego. Ale pomyślcie o tym:
Motyw ukrzyżowania, trójcy świętej, potopu, Syna Bożego oraz jego zmartwychwstania, niepokalanego poczęcia, wniebowstąpienia i ducha świętego przewija się w prawie wszystkich (!!) głównych nurtach religijnych, począwszy od Sumerów, starożytnej Babilonii, Indii, poprzez wiarę Inków, Azteków czy starożytnych Egipcjan.
Okazuje się, że religia katolicka praktycznie nie wniosła nic nowego do historii bóstw. Wielu sceptyków uważa ten argument za podstawę do negowania boskiego pochodzenia religii. Dla mnie jest zupełnie na odwrót. Im więcej widzę konotacji pomiędzy religiami, a w szczególności takimi, które nie miały ze sobą nic wspólnego (brak mieszania się kultur) tym bardziej jestem pewny faktu, że wszystko układa mi się w zgrabną całość. Pośród wszelkiej maści "chmury religijnego pyłu" wyłania się obraz tej jednej, boskiej religii. Bo przecież jeżeli Bóg jest jeden, to jakże inaczej mogłoby to wyglądać ? Każda kultura inaczej interpretowała te same, powtarzane od tysięcy lat przez Boga słowa. Wiele interpretacji tych samych dogmatów. To takie oczywiste, że aż smutno, że nie uczą tego na lekcji religii. I oto prawdziwy przykład wieży Babel - wzięliśmy słowa pisane i mówione od tysięcy lat, święte dogmaty i rozwaliliśmy je na tysiące kawałków, próżno wybierając sobie co nam się bardziej podoba a co nie, tworząc setki odłamów religijnych.
Pomyślcie jeszcze o jednym - Motyw Jezusa pojawia się również w powyższych kulturach. Dlaczego nie przyjmujemy, że Jezus był zsyłany przez Boga w każdej kulturze ? Był na ziemi 2000 lat temu, ale był i 3000, 5000 i 6000 lat temu. Bóg mógł dać szanse zbawienia każdemu.
Myślę bardzo podobnie. Religie zawłaszczają ludzi dla siebie w określonym, nie boskim celu.
To taka zdobycz, podboje dusz ludzkich. Z perspektywy centrum dowodzenia, przywództwa duchowego, czym większa zdobycz, większe pole wpływów i korzyści.
Ale przecież oni modlą się tylko do Boga, nie mają kultu świętych. Bardziej ortodoksyjni protestanci uważają modlitwy do świętych za bałwochwalstwo.
sh_ma napisał/a:
A co sam dopiero co pisałeś Bonowi? :-)
A co odpisałem, bo nie kojarzę...
[cytat]
Pewnie oficjalnie nie uznają, ale...
[/cytat]
Z katolikami jest podobnie, w magię nie wierzą, ale wróżek słuchają...
[cytat]
- Mi półtorej roku protestant dał medalik szkaplerzny mówiąc że go znalazł po jednej z imprez chrześcijańskich i że ja pewnie prędzej znajdę kogoś komu mógł by się przydać niż on.
[/cytat]
To się nazywa tolerancja i poszanowanie innych przekonań. Szacunek do przedmiotu kultu innego człowieka, to coś, co powinno cechować wszystkich ludzi. Zresztą, szeroko pojęty szacunek powinien być czymś normalnym w naszym życiu, również tym wirtualnym.
[cytat]
- Pewien misjonarz opowiadał, że spotkał w życiu nie jednego protestanta który modlił się na różańcu.
[/cytat]
Ale czy to był jeszcze prawdziwy protestant? To tak, jak katolik negujący nieomylność papieża (a takich są miliony) czy dziewictwo Maryi.
[cytat]
- Słyszałem taka historię. Pewien katolik przyjął szkaplerz zobowiązując się go nosić i codziennie odmawiać Pod Twoją Obronę. Gdy się przeszedł do protestantów nadal nosił szkaplerz (jest to znak Maryi) i Modlił sie słowami Pod Twoją Obronę... Pod koniec życia wyspowiadał się w Kościele Katolickim[/cytat]
I tutaj nasuwa się pytanie: czy on przeszedł do protestantów obiema nogami? Wygląda, że nie. Stał w rozkroku, rozdarty między tymi dwoma odłamami chrześcijaństwa. Dopiero pod koniec życia zdecydował, która noga ma dołączyć do tej drugiej.
ja oczywiście rozumiem, że ludzie widząc śmierć z rąk islamistów mogą być zdenerwowani, dla mnie ten temat również jest bardzo delikatny i wywołuje skrajne emocje, ale przypominam, że:
Nie większość, ale wszyscy ludzie! Jak ktoś wyrzuca ze swojego życia Boga to i tak wczesniej czy póżniej zwraca się do jakiegoś bożka. Czasem to pieniądz, czasem Marks, czasem Lenin, albo telewizja...
Nie wszyscy potrzebują Boga a jeszcze więcej może żyć bez religii.
A porównanie Boga z Leninem, Marksem, pieniądzem czy telewizją to zredukowanie Boga do ideologii, co z Twoich ust brzmi co najmniej dziwnie. Czy uważasz wiarę za ideologię?
Equilibrium - w związku z religią? Tam chodziło o brak uczuć, nie religii.
Większość ludzi potrzebuje religii i potrzebuje wiary.
Większość ludzi potrzebuje wiary, ale nie religii. I ja ich rozumiem. Im bardziej odpycha mnie od religii, tym bardziej czuję się bliżej swojej prawdziwej wiary.
A wiara wcale nie musi też wiązać się bezpośrednio z Bogiem. Można wierzyć w cokolwiek. W drugiego człowieka, w siebie, w puszkę po piwie...
Endrju napisał/a:
Equilibrium - w związku z religią? Tam chodziło o brak uczuć, nie religii.
Większość ludzi potrzebuje religii i potrzebuje wiary.
Oj, nie do końca. Wątek religijny był w tym filmie zupełnie pominięty, co stanowi dla mnie fakt, że religia była jeszcze bardziej zniszczona i zadeptana niż wspomniane uczucia.
Nie wszyscy potrzebują Boga a jeszcze więcej może żyć bez religii.
A porównanie Boga z Leninem, Marksem, pieniądzem czy telewizją to zredukowanie Boga do ideologii, co z Twoich ust brzmi co najmniej dziwnie. Czy uważasz wiarę za ideologię?
I tu właśnie jest "pies pogrzebany". Indoktrynacja religijna wpaja swoim subiektom "niemożność egzystencji" bez boga, wiary czy innych aspektów uzależnienia masy ludzkiej od izolowanych grup społecznych. Ciekawe jest to że Kościół Katolicki wcale tego nie wymyślił jednak perfekcyjnie udoskonalił.
Dlatego właśnie łatwo jest porównywać religię do ideologii jak to robi Sh_ma - działają one na takich samych zasadach: Nauczyć masy ze nie da się bez boga, partii czy pieniądza żyć, umocnić to prawnie i żyje się doskonale grupie społecznej która te masy kontroluje.
Myślę że nie muszę przytaczać przykładow?
Na marginesie dodam że dotyczy to wszystkich religii monoteistycznych.
Nie wszyscy potrzebują Boga a jeszcze więcej może żyć bez religii.
A porównanie Boga z Leninem, Marksem, pieniądzem czy telewizją to zredukowanie Boga do ideologii, co z Twoich ust brzmi co najmniej dziwnie. Czy uważasz wiarę za ideologię?
Lenina nie porównywałem do Boga tylko do bożka. A że niektórzy traktowali Go (a może nadal traktują) trochę jak Boga temu nie da się zaprzeczyć. Niestety (co dla mnie tym bardziej smutne jest) nie da się także temu zaprzeczyć, że niektórzy Maryję traktują jak Boga. Choć przez Maryję można bardzo wiele "załatwić" to Ona jednak jest tylko człowiekiem - najbardziej świętym człowiekiem.
Dzisiaj przeciętny Kowalski bardziej słucha bezkrytycznie tego co Kowalski powie w TVNie niż tego co ks. Kowalski z ambony.
Ja wierzę, że dziesięć przykazań są wskazówką dla człowieka co ma robić aby być szczęśliwym niezależnie od tego jakiej jest wiary i światopoglądu. Dziesięć przykazań jest obrazem natury człowieka. "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną" Bez wiary w Boga człowiek po prostu nie będzie szczęśliwy na dłuższą metę. "Pamiętaj aby dzień święty święcić" Człowiek jest istotą religijną - potrzebuje religii do szczęścia.
Twierdzisz, że miliony ateistów jest nieszczęśliwych?
Ludzie potrzebują religii, żeby mieć usprawiedliwienie, żeby wytłumaczyć to, co obecnie jest niepojęte i by łudzić się wiecznym życiem. Potrzebują wiary, bo są zbyt słabi, aby stawić czoła w chwilach grozy i bezsilności. Bo nie akceptując rzeczywistości potrzebują nadziei i obietnic.
Ludzie wierzą, bo tak jest łatwiej. Wyznają religię, bo ktoś decyduje za nich (ksiądz, imam, guru) nie zmuszając ich do zbytniego wysiłku, obiecuje życie wieczne.
Dlatego napisałem, że ludzie potrzebują wiary a niektórym i religia jest niezbędna. Nie wszyscy jednak jej potrzebują. Mam na myśli tuaj wiarę w osobowego, omnipotencjalnego Boga, a nie wyższe ideały czy ogólnie pojęte dobro.
Twierdzisz, że miliony ateistów jest nieszczęśliwych?
Ludzie potrzebują religii, żeby mieć usprawiedliwienie, żeby wytłumaczyć to, co obecnie jest niepojęte i by łudzić się wiecznym życiem. Potrzebują wiary, bo są zbyt słabi, aby stawić czoła w chwilach grozy i bezsilności. Bo nie akceptując rzeczywistości potrzebują nadziei i obietnic.
Ludzie wierzą, bo tak jest łatwiej. Wyznają religię, bo ktoś decyduje za nich (ksiądz, imam, guru) nie zmuszając ich do zbytniego wysiłku, obiecuje życie wieczne.
Dlatego napisałem, że ludzie potrzebują wiary a niektórym i religia jest niezbędna. Nie wszyscy jednak jej potrzebują. Mam na myśli tuaj wiarę w osobowego, omnipotencjalnego Boga, a nie wyższe ideały czy ogólnie pojęte dobro.
Bardzo dobrze napisane jednak Endrju, zapewniam Cię jednak że to rzucanie grochem o ścianę. Jeszcze trzy lata temu strzępił bym jezyk, teraz odpuszczam. Byłem tu i ówdzie, widziałem to i owo. Pozostaje się przyglądać jak stado zjada się nawzajem. W końcu homo, homini lupus est.
Dzisiaj przeciętny Kowalski bardziej słucha bezkrytycznie tego co Kowalski powie w TVNie niż tego co ks. Kowalski z ambony.
.
To nie jest oczywiście prawdą.
Przeciętny Kowalski, wysłucha autorytetu w kościele, wysłucha też autorytetu w TV, np. Pana Pospieszalskiego.
Problem w tym, że słuchamy różnych autorytetów, bo Pospieszalski i ks. Harasz, są autorytetami dla innej grupy ludzi, aniżeli Nowak Jeziorański, Bartoszewski, ks. Góra , Dominikanin Paweł Gużyński, czy prof Buzek, czy Zbigniew Brzeziński.
Obu tym grupom Bóg nie przeszkadza, obie grupy jednakowo Boga czczą, wierzą i praktykują. Ta od Pospieszalskiego i Harasza bardziej widowiskowo, bardziej manifestacyjnie.
Ale jakże te grupy się różnią od siebie?
Myślisz, że Bóg stawia na tę głośno manifestującą swoją pobożność?
Na tych którzy mówią o Targowicy jako złu, pogrążając ówczesny kościół, który stał za tym złem?
--------------------------------------
"Przodek abp. Michalika na urzędzie, biskup przemyski Michał Sierakowski, błogosławił Akt Generalny Konfederacji Obojga Narodów 11 września 1792 roku. Akt, który był uwieńczeniem zwycięstwa wojsk konfederatów i carycy Katarzyny II nad armią królewską dowodzoną przez ks. Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Kościuszkę. Błogosławił konfederację papież Pius IV, widząc w Konstytucji 3 maja 1791 roku dzieło jakobinów."
"Do konfederacji targowickiej, której efektem był II rozbiór Polski, przystąpili: prymas Michał Poniatowski, biskup inflancki Józef Kossakowski, biskup wileński Ignacy Massalski, biskup chełmski Wojciech Skarszewski, łucki Adam Naruszewicz, żmudzki Jan Giedroyć."
Dziesięć przykazań jest obrazem natury człowieka. "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną" Bez wiary w Boga człowiek po prostu nie będzie szczęśliwy na dłuższą metę..
....na dłuższą metę tak, ale na krótsza "kesz" uszczęśliwia nawet hierarchów:
Twierdzę że wśród tych milionów którzy są ateistami od wielu lat zdecydowana większość to albo ludzie nieszczęśliwi albo ludzie wierzący w ateizm - także praktykujący np. poprzez to forum albo manifestacje uliczne.
A sprawdzianem tego wszystkiego będzie chwila śmierci. Jaruzelski niby ateista, a tuz przed śmiercią się wyspowiadał.
Aha tylko radosny nie znaczy szczęśliwy. Często samobójcy pod koniec życia są bardzo radośni...
Oj bardzo bym polemizował z tym że postępująca ateizacja zachodu jest wynikiem reformacji.
Ateizacja to jest ogólny wzrastający trend w bogatych krajach i moim zdaniem głównym powodem tego jest konsumpcyjny tryb życia oraz multikulti które zakazuja epatowania swoją religijnością choć skandale seksualne w kościele, sposób zycia księży też zniechęciły nie jedną owieczkę. Ateizacja w Polsce też jest coraz silniejsza, wręcz uważam że kościoła komunizm nie zniszczył a zrobi to konsumcjonizm. W sumie to bono w tym topicu fajnie o tym pisał.
A skąd wiesz że nie namaścił?
Zgoda- pewnie masz rację że konsumpcyjny tryb życia wpływa na laicyzację, ale jakoś takie mam odczucie że w Niemczech ta laicyzacyjna jak również oddziaływanie szatana przyjmuje większe rozmiary niż w innych krajach Europy.
To też jest cytat z Pisma Świętego:
https://www.youtube.com/watch?v=emZXd9FKUVw
Cytat, który mnie osobiście mocno dotknął w 2002 roku gdy był mottem przewodnim pieszej pielgrzymki do Częstochowy.
Jest więcej wzmianek o Duchu Świętym zwanym tudzież Pocieszycielem - także wypowiedzianych bezpośrednio przez Jezusa.
A co sam dopiero co pisałeś Bonowi? :-)
Pewnie oficjalnie nie uznają, ale...
- Mi półtorej roku protestant dał medalik szkaplerzny mówiąc że go znalazł po jednej z imprez chrześcijańskich i że ja pewnie prędzej znajdę kogoś komu mógł by się przydać niż on.
- Pewien misjonarz opowiadał, że spotkał w życiu nie jednego protestanta który modlił się na różańcu.
- Słyszałem taka historię. Pewien katolik przyjął szkaplerz zobowiązując się go nosić i codziennie odmawiać Pod Twoją Obronę. Gdy się przeszedł do protestantów nadal nosił szkaplerz (jest to znak Maryi) i Modlił sie słowami Pod Twoją Obronę... Pod koniec życia wyspowiadał się w Kościele Katolickim
Jak połączyłem kilka faktów z historii chrześcijaństwa XXwieku to olśniło mnie, że to my jesteśmy podzieleni. Dla Boga jest JEDEN KOŚCIÓŁ!
Sh_ma, sorry ale w przekonywaniu i nauczaniu i technice argumentacji, kopiujesz Swiadków Jehowy.
Jestem więcej niż pewny, że dla Boga religie nie istnieją. Jest w tym coś przerażającego. Ale pomyślcie o tym:
Motyw ukrzyżowania, trójcy świętej, potopu, Syna Bożego oraz jego zmartwychwstania, niepokalanego poczęcia, wniebowstąpienia i ducha świętego przewija się w prawie wszystkich (!!) głównych nurtach religijnych, począwszy od Sumerów, starożytnej Babilonii, Indii, poprzez wiarę Inków, Azteków czy starożytnych Egipcjan.
Okazuje się, że religia katolicka praktycznie nie wniosła nic nowego do historii bóstw. Wielu sceptyków uważa ten argument za podstawę do negowania boskiego pochodzenia religii. Dla mnie jest zupełnie na odwrót. Im więcej widzę konotacji pomiędzy religiami, a w szczególności takimi, które nie miały ze sobą nic wspólnego (brak mieszania się kultur) tym bardziej jestem pewny faktu, że wszystko układa mi się w zgrabną całość. Pośród wszelkiej maści "chmury religijnego pyłu" wyłania się obraz tej jednej, boskiej religii. Bo przecież jeżeli Bóg jest jeden, to jakże inaczej mogłoby to wyglądać ? Każda kultura inaczej interpretowała te same, powtarzane od tysięcy lat przez Boga słowa. Wiele interpretacji tych samych dogmatów. To takie oczywiste, że aż smutno, że nie uczą tego na lekcji religii. I oto prawdziwy przykład wieży Babel - wzięliśmy słowa pisane i mówione od tysięcy lat, święte dogmaty i rozwaliliśmy je na tysiące kawałków, próżno wybierając sobie co nam się bardziej podoba a co nie, tworząc setki odłamów religijnych.
Pomyślcie jeszcze o jednym - Motyw Jezusa pojawia się również w powyższych kulturach. Dlaczego nie przyjmujemy, że Jezus był zsyłany przez Boga w każdej kulturze ? Był na ziemi 2000 lat temu, ale był i 3000, 5000 i 6000 lat temu. Bóg mógł dać szanse zbawienia każdemu.
Myślę bardzo podobnie. Religie zawłaszczają ludzi dla siebie w określonym, nie boskim celu.
To taka zdobycz, podboje dusz ludzkich. Z perspektywy centrum dowodzenia, przywództwa duchowego, czym większa zdobycz, większe pole wpływów i korzyści.
A co odpisałem, bo nie kojarzę...
[cytat]
Pewnie oficjalnie nie uznają, ale...
[/cytat]
Z katolikami jest podobnie, w magię nie wierzą, ale wróżek słuchają...
[cytat]
- Mi półtorej roku protestant dał medalik szkaplerzny mówiąc że go znalazł po jednej z imprez chrześcijańskich i że ja pewnie prędzej znajdę kogoś komu mógł by się przydać niż on.
[/cytat]
To się nazywa tolerancja i poszanowanie innych przekonań. Szacunek do przedmiotu kultu innego człowieka, to coś, co powinno cechować wszystkich ludzi. Zresztą, szeroko pojęty szacunek powinien być czymś normalnym w naszym życiu, również tym wirtualnym.
[cytat]
- Pewien misjonarz opowiadał, że spotkał w życiu nie jednego protestanta który modlił się na różańcu.
[/cytat]
Ale czy to był jeszcze prawdziwy protestant? To tak, jak katolik negujący nieomylność papieża (a takich są miliony) czy dziewictwo Maryi.
[cytat]
- Słyszałem taka historię. Pewien katolik przyjął szkaplerz zobowiązując się go nosić i codziennie odmawiać Pod Twoją Obronę. Gdy się przeszedł do protestantów nadal nosił szkaplerz (jest to znak Maryi) i Modlił sie słowami Pod Twoją Obronę... Pod koniec życia wyspowiadał się w Kościele Katolickim[/cytat]
I tutaj nasuwa się pytanie: czy on przeszedł do protestantów obiema nogami? Wygląda, że nie. Stał w rozkroku, rozdarty między tymi dwoma odłamami chrześcijaństwa. Dopiero pod koniec życia zdecydował, która noga ma dołączyć do tej drugiej.
Wierni krytykują Franciszka, że obmył stopy imigrantom.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19823369,papiez-umyl-stopy-imigrantow-wierni-zbezczescil-wielki-czwartek.html
ja oczywiście rozumiem, że ludzie widząc śmierć z rąk islamistów mogą być zdenerwowani, dla mnie ten temat również jest bardzo delikatny i wywołuje skrajne emocje, ale przypominam, że:
Popatrz Def, jaki tam panuje spokój...
Koncepcja świata bez religii ? Nie wiem czy słuszna, ale patrząc na to co się dzieje - ciekawa. Polecam film Equilibrium.
Equilibrium - w związku z religią? Tam chodziło o brak uczuć, nie religii.
Większość ludzi potrzebuje religii i potrzebuje wiary.
Nie większość, ale wszyscy ludzie! Jak ktoś wyrzuca ze swojego życia Boga to i tak wczesniej czy póżniej zwraca się do jakiegoś bożka. Czasem to pieniądz, czasem Marks, czasem Lenin, albo telewizja...
Nie wszyscy potrzebują Boga a jeszcze więcej może żyć bez religii.
A porównanie Boga z Leninem, Marksem, pieniądzem czy telewizją to zredukowanie Boga do ideologii, co z Twoich ust brzmi co najmniej dziwnie. Czy uważasz wiarę za ideologię?
Większość ludzi potrzebuje wiary, ale nie religii. I ja ich rozumiem. Im bardziej odpycha mnie od religii, tym bardziej czuję się bliżej swojej prawdziwej wiary.
A wiara wcale nie musi też wiązać się bezpośrednio z Bogiem. Można wierzyć w cokolwiek. W drugiego człowieka, w siebie, w puszkę po piwie...
Oj, nie do końca. Wątek religijny był w tym filmie zupełnie pominięty, co stanowi dla mnie fakt, że religia była jeszcze bardziej zniszczona i zadeptana niż wspomniane uczucia.
I tu właśnie jest "pies pogrzebany". Indoktrynacja religijna wpaja swoim subiektom "niemożność egzystencji" bez boga, wiary czy innych aspektów uzależnienia masy ludzkiej od izolowanych grup społecznych. Ciekawe jest to że Kościół Katolicki wcale tego nie wymyślił jednak perfekcyjnie udoskonalił.
Dlatego właśnie łatwo jest porównywać religię do ideologii jak to robi Sh_ma - działają one na takich samych zasadach: Nauczyć masy ze nie da się bez boga, partii czy pieniądza żyć, umocnić to prawnie i żyje się doskonale grupie społecznej która te masy kontroluje.
Myślę że nie muszę przytaczać przykładow?
Na marginesie dodam że dotyczy to wszystkich religii monoteistycznych.
Lenina nie porównywałem do Boga tylko do bożka. A że niektórzy traktowali Go (a może nadal traktują) trochę jak Boga temu nie da się zaprzeczyć. Niestety (co dla mnie tym bardziej smutne jest) nie da się także temu zaprzeczyć, że niektórzy Maryję traktują jak Boga. Choć przez Maryję można bardzo wiele "załatwić" to Ona jednak jest tylko człowiekiem - najbardziej świętym człowiekiem.
Dzisiaj przeciętny Kowalski bardziej słucha bezkrytycznie tego co Kowalski powie w TVNie niż tego co ks. Kowalski z ambony.
Ja wierzę, że dziesięć przykazań są wskazówką dla człowieka co ma robić aby być szczęśliwym niezależnie od tego jakiej jest wiary i światopoglądu. Dziesięć przykazań jest obrazem natury człowieka. "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną" Bez wiary w Boga człowiek po prostu nie będzie szczęśliwy na dłuższą metę. "Pamiętaj aby dzień święty święcić" Człowiek jest istotą religijną - potrzebuje religii do szczęścia.
Twierdzisz, że miliony ateistów jest nieszczęśliwych?
Ludzie potrzebują religii, żeby mieć usprawiedliwienie, żeby wytłumaczyć to, co obecnie jest niepojęte i by łudzić się wiecznym życiem. Potrzebują wiary, bo są zbyt słabi, aby stawić czoła w chwilach grozy i bezsilności. Bo nie akceptując rzeczywistości potrzebują nadziei i obietnic.
Ludzie wierzą, bo tak jest łatwiej. Wyznają religię, bo ktoś decyduje za nich (ksiądz, imam, guru) nie zmuszając ich do zbytniego wysiłku, obiecuje życie wieczne.
Dlatego napisałem, że ludzie potrzebują wiary a niektórym i religia jest niezbędna. Nie wszyscy jednak jej potrzebują. Mam na myśli tuaj wiarę w osobowego, omnipotencjalnego Boga, a nie wyższe ideały czy ogólnie pojęte dobro.
Bardzo dobrze napisane jednak Endrju, zapewniam Cię jednak że to rzucanie grochem o ścianę. Jeszcze trzy lata temu strzępił bym jezyk, teraz odpuszczam. Byłem tu i ówdzie, widziałem to i owo. Pozostaje się przyglądać jak stado zjada się nawzajem. W końcu homo, homini lupus est.
To nie jest oczywiście prawdą.
Przeciętny Kowalski, wysłucha autorytetu w kościele, wysłucha też autorytetu w TV, np. Pana Pospieszalskiego.
Problem w tym, że słuchamy różnych autorytetów, bo Pospieszalski i ks. Harasz, są autorytetami dla innej grupy ludzi, aniżeli Nowak Jeziorański, Bartoszewski, ks. Góra , Dominikanin Paweł Gużyński, czy prof Buzek, czy Zbigniew Brzeziński.
Obu tym grupom Bóg nie przeszkadza, obie grupy jednakowo Boga czczą, wierzą i praktykują. Ta od Pospieszalskiego i Harasza bardziej widowiskowo, bardziej manifestacyjnie.
Ale jakże te grupy się różnią od siebie?
Myślisz, że Bóg stawia na tę głośno manifestującą swoją pobożność?
Na tych którzy mówią o Targowicy jako złu, pogrążając ówczesny kościół, który stał za tym złem?
--------------------------------------
"Przodek abp. Michalika na urzędzie, biskup przemyski Michał Sierakowski, błogosławił Akt Generalny Konfederacji Obojga Narodów 11 września 1792 roku. Akt, który był uwieńczeniem zwycięstwa wojsk konfederatów i carycy Katarzyny II nad armią królewską dowodzoną przez ks. Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Kościuszkę. Błogosławił konfederację papież Pius IV, widząc w Konstytucji 3 maja 1791 roku dzieło jakobinów."
"Do konfederacji targowickiej, której efektem był II rozbiór Polski, przystąpili: prymas Michał Poniatowski, biskup inflancki Józef Kossakowski, biskup wileński Ignacy Massalski, biskup chełmski Wojciech Skarszewski, łucki Adam Naruszewicz, żmudzki Jan Giedroyć."
....na dłuższą metę tak, ale na krótsza "kesz" uszczęśliwia nawet hierarchów:
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tajemnice-finanse-i-skandale-watykanu-wywiad-z-emiliano-fittipaldim/yhzcnb
Twierdzę że wśród tych milionów którzy są ateistami od wielu lat zdecydowana większość to albo ludzie nieszczęśliwi albo ludzie wierzący w ateizm - także praktykujący np. poprzez to forum albo manifestacje uliczne.
A sprawdzianem tego wszystkiego będzie chwila śmierci. Jaruzelski niby ateista, a tuz przed śmiercią się wyspowiadał.
Aha tylko radosny nie znaczy szczęśliwy. Często samobójcy pod koniec życia są bardzo radośni...