Kler nie powróci na łono społeczeństwa dopóki nie zacznie stać po stronie ludzi. Zauważcie, że w czasach PRL kler był opoką dla ludzi walczących z komunizmem. Wspierał mniej lub bardziej jawnie nastroje społeczne.
Dzisiaj kler, kościół nie potrafi zrozumieć problemów obecnego człowieka. Jesteśmy dziećmi, 1, 2 pokoleniem ludzi z powyższego akapitu. Z natury musimy być inni. Jesteśmy bardziej liberalni, otwarci. Szukamy połączeń, perspektyw, dialogu. Znaczna część nas otwiera się na nowe aspekty, takie jak akceptacja związków homo, in vitro, aborcja, eutanazja... nie twierdzę, że to dobrze. Pozostawiam to bez oceny, ale kościół zamiast próbować z nami rozmawiać, nakazuje i zakazuje. Pisałem już o tym nie raz. Stosuje metodę kar i oszczerstw zamiast próbować tłumaczyć i uczyć (chociaż muszę pochwalić kościół i załogę NMP przy rynku, którzy moim zdaniem trzymają niezły poziom kazań !)
Dlatego kler idąc po najmniejszej linii oporu trzyma się ciągle pokolenia PRL, z którym niegdyś się zbratał. Gdyż to nie wymaga od nich większego zaangażowania. To pokolenie niedługo umrze. Po nich starym pokoleniem będziemy my. Prosta analiza każe stwierdzić, że jeżeli kościół nie znajdzie z nami linii porozumienia, upadnie. Bo kościół bez wyznawców nie jest w stanie się utrzymać. Mi nie chodzi o to, że to kościół ma się zmieniać pod dyktando wyznawców. To byłoby zaprzeczeniem wiary. Ale kościół musi próbować tworzyć dialog. Rozwijać sposób przekazywania prawd wiary ludziom, którzy żyją w trudnych czasach. Bo dzisiejsze czasy może i są prostsze pod względem ekonomicznym, ale szalenie trudne pod względem duchowym i etycznym.
Moim zdaniem pierwszą rolą kościoła powinno być szerzenie dowodów na istnienie Boga. I tu chodzi mi wręcz o naukowe dowody. Kościół musi wykorzystać ten sam oręż, który dzisiejsze laickie społeczeństwo wykorzystuje przeciwko niemu. Infantylne ? Wcale nie. Z ludzi, których znam, i są w moim wieku, wierzących jest może 5%. Kościół musi powrócić do podstaw, zanim zacznie wygłaszać swoje mowy o sprawach trudnych i etycznie niełatwych.
Zamiast przynudzać na kazaniu przez 20 minut o interpretacji biblii, którą aby zrozumieć, trzeba mieć już mocną, wykształconą wiarę, mogliby przytaczać np. naukowe dowody na istnienie życia po śmierci, których są setki tysięcy. Mogliby szerzyć informacje o dziesiątkach tysięcy ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, o naukowcach, którzy coraz bardziej dostrzegają boski wkład w istnienie wszechświata, o doskonałości boskiego projektu nas samych, natury, konstrukcji kosmosu... O tym, że powstanie życia na ziemi było tak mało prawdopodobne, że z odwrotnie proporcjonalną pewnością pierwsza iskra musiała być tą boską.
Takiego kościoła mi brakuje. Chyba trochę zboczyłem z tematu. Przepraszam.
Wiele napisałeś. za wiele jak na raz. To trochę tak jak to 20 minutowe kazanie.
Często krytyka duchowieństwa jest czymś złym. Czasem dobrym. Krytyka duchowieństwa jest dobra, a może nawet bardzo dobra jeżeli jest konstruktywna, z szacunkiem, miłością i wypływa z troski o wspólnotę Kościoła lub zbawienie dusz. Trudno mi jakoś uwieżyć, aby krytyka tutaj była konstruktywna, bo jakoś wątpię aby jakiś ksiądz to czytał.
Myślę że coraz więcej księży rozumie, że ludziom trzeba w dzisiejszych czasach nie tylko powiedzieć że coś jest złe, ale też trzeba wytłumaczyć dlaczego. Podobnie coraz więcej księży dostrzega że czasy się zmieniają. Może i nadal jest ich nie wielu - nie wiem - ale coraz więcej
Dowodów na istnienie Boga nie ma! Są natomiast poszlaki - czasem mocne - i je trzeba przytaczać. Pewien ksiądz kiedyś powiedział, że gdyby ktoś przedstawił dowód na istnienie Boga, to Bóg był by pierwszym zainteresowanym aby go obalić!
"Ze statystyk brytyjskiego National Police Chiefs' Council wynika, że Polacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich popełniają najwięcej przestępstw z wszystkich imigrantów. Tylko w 2015 roku tutejsze sądy uznały za winnych aż 10 300 naszych rodaków. Drugie miejsce w niechlubnym rankingu zajęli Rumuni."
Przytoczyłem tą treść powyżej, aby wykazać dlaczego nasza religijność jest denna, dlaczego nasi nauczyciele ci z parafii, nie dają wzorców zachowania.
Nie szukał bym tak głęboko jak def_ibrylator.
Religia którą wyznajemy to sprawa nie jej boskości, bo tę każda religia ma swoją. To nie założyciel, bo tych mamy wielu. To sprawa kultury narodu na teren którego się przeniosła.
Co do boskości proroków czy synów bożych, to kwestia umowna. Umawiamy się że dla męża z Afryki bogiem jest Allach a dla jego żony z Polski jest Jezus, a przecież tych małżeństw mamy coraz więcej.
Nie kombinował bym, nad treścią wiary, bo ta będzie tak jak polityka, dla jednego jest do przyjęcia taka prawda dla innego inna prawda. To tak jak Wałęsa i Kaczyński, obaj głoszą jedyną prawdę.
Dla mnie Wałęsa jest symbolem tamtych czasów, Kaczyński kiepskim moralizatorem i gorszym nauczycielem.
Podobnie z religią, jesteśmy w 99% wierzący, a obcy nie czerpią z naszych wzorców i pokazują palcami na oszustów z Polski.
Nie cieszy mnie to, bo Chińczyków czy Hindusów w Anglii jest więcej i mimo, że wg. nas ich religia jest durna, mają większe osiągnięcia w uczciwości.
A więc drodzy nauczyciele duchowni, uczcie nas lepiej, wychowujcie lepiej, dajcie sami przykład wzorca zachowania i postępowania, Mniej mówcie o polityce a już najmniej o pieniądzach.
Jeżeli wychowacie nas na porządnych i uczciwych wiernych, nasza wiara zdominuje pozostałych mieszkańców UE i nie będą pytali o Jezusa czy Maryję, tylko będą mówili:
z nim można współpracować, można mu zaufać, można mu powierzyć pieniądze i odpowiedzialność, bo to "polski katolik, porządny i uczciwy człowiek"
Religie powstawały jako wzorzec ideału, drogowskaz zachowania i postępowania, magnez przyciągający osoby o podobnej wrażliwości itd.
Nasza polska wspólnota religijna, poszła w kierunku podporządkowania rządzących, podporządkowania wiernych.
Kler nie świecił przykładem wzorca zachowania i uczciwości.(pijaństwo powszechne). W społeczeństwie przedwojennym wielokulturowym, katolickość nie nobilitowała do grupy zaufania.
Było powiedzenie w śród katolików, od niego się odwracaj, ale jemu możesz zaufać bo to komunista.
Podsumowując, kościół nie zrobił z nas jako wspólnoty, potęgi moralnej.
Natomiast wyrobił w nas poczucie bezinteresownej zawiści, czyli równania nas ze sobą, nie wychylania nosa wyżej, bo byłeś od razu gromiony, że myślisz o dobrach doczesnych.
Stąd nawet dworzanin był głupi i nie naśladował wzorców rozwoju z ówczesnej Europy już kapitalistycznej , nie budowano miast ale trwano w feudalizmie.
Niestety to znaczna zasługa prymitywnego kleru, który dbał tylko o własne przywileje i posiadanie.
Zachód za sprawą księży (takich ówczesnych Franciszków)
Marcina Lutra i Jana Kalwina, zreformowali prymitywnych duchownych i dzięki temu skok cywilizacyjny tam dokonał się wcześniej.
My tkwimy w samousprawiedliwiającym nasze grzechy (oszustwa, łapówki, koperty,nieuczciwość, kołtunizm, zazdrość, pijaństwo) katolicyźmie a nasi pasterze (nauczyciele) są tacy sami jak uczniowie.
Czyli dobrze nam z tym i dobrze się w tym czujemy, i dajemy na to wspólne przyzwolenie.
To inni są durniami, my jesteśmy cacy bo "wierzymy" (ach jacy w tym jesteśmy świetni) w Jezusa Chrystusa. Oni niby też wierzą w Jezusa Chrystusa ale ich wiara jest zła, płytka, ...... a może za uczciwa?
Piszesz jak wyznawca ideologi, a nie jak wierzący rozkochany i wyznający, że: https://www.youtube.com/watch?v=ZogrC6yMc0U
Dlatego się nie dogadamy, bo patrzymy z innej perspektywy
W ławkach szkolnych można (i trzeba) uczyć moralności, zasady wiary, teologii itp, ale tam trudno rozkochać dzieciaki w Jezusie i zresztą chyba nie temu ma służyć przedmiot religii. W salkach dużo łatwiej. Dlatego uważam że powinno być i jedno i drugie. Oczywiście w rozsądnej ilości.
A ty jak byś uczył religii to myślę że miałbyś szansę ukształtować dużą liczbę uczciwych ateistów.
Tu zgoda, nie jestem ortodoksem, ale świadomym wierzącym, kochającym Boga za pośrednictwem Jezusa Chrystusa. Ale gdybym się urodził w Anglii, też czciłbym Jezusa Chrystusa, ale na sposób anglikański.
A gdyby moja matka urodziła mnie w Chinach, nie miałbym do niej pretensji, że synem bożym nie jest tam Jezus Chrystus.
Weź na wstrzymanie z tą jedynie słuszną wiarą, bo kiedyś nasi dziadowie żyli w sąsiedztwie Tatarów, Żydów, Ormian Prawosławnych i nie udowadniali im, że są ateistami ale szanowali ich odmienność wyznaniową i też zakładali, że wierzą w Boga.
Więc nie żądaj ode mnie abym śpiewał katolickie pieśni i i wychodził przed szereg, bo nie czuję takiej potrzeby.
Nie rób mnie na swoje podobieństwo, bo ja nie każę Ci postępować wg.mojego odczuwania potrzeby wiary.
Jeżeli masz taką potrzebę możesz codziennie chodzić do komunii, wiele osób tak robi, ale nie żądaj abym miał takie same potrzeby jak ty. Mnie moja wiara zupełnie wystarcza.
Ktoś ma taką wrażliwość, ktoś drugi inną. Musimy tolerować swoją inność, a nie narzucać swojej - drugiemu.
sh_ma napisał/a:
A ty jak byś uczył religii to myślę że miałbyś szansę ukształtować dużą liczbę uczciwych ateistów.
Uczył bym, że nasza kultura,tradycja i historia wiodła nas szlakiem wiary katolickiej i my jako spadkobiercy naszych przodków kultywujemy ten tradycyjny model wiary.
Nie wmawiał bym swoim uczniom, że to jedynie słuszna wiara, że inni to antychryści, tępoty i przygłupy, laicy i niewierzący.
Warto abyś czasem posłuchał mądrych kazań np. w kościele Św.Idziego w Krakowie, gdzie Dominikanin, przygotowywał w ostatnim kazaniu społeczność na przyjęcie inności w stosunku do wiary, gdzie należy przewidzieć wspólnotę religii w wyznawaniu jedynego Boga.
Te wiejskie kazania o ogniu, piekle, potępieniu i różnych innych sposobach podporządkowania sobie owieczek, zupełnie do mnie nie trafiają.
Wręcz odwrotnie, tymi kazaniami niejednego mojego kolegę wypchnięto z kościoła.
Ja się ciągle trzymam, trwam i jestem z tego dumny, że żaden ksiądz mimo usilnych prób, żaden hierarcha żaden dewiant, nie odwrócił mnie od Boga.
No właśnie dla Ciebie to tylko ideologia.
Nigdy nie poniżałem innowierców więc o co chodzi? Wręcz przeciwnie bardzo szanuję pewnego protestanta chociaż 90% Polaków na moim miejscu czuło by się przez niego pokrzywdzonymi i obrzucało by go błotem!
I nie chodzi o śpiewanie religijnych piosenek tylko o słowa w niej zawarte. Ty po prostu piszesz tu wyraźnie choć nie dosłownie że w te słowa nie wierzysz. A one w większości (jak zresztą w przypadku wielu piosenek i pieśni religijnych) są zaczerpnięte z Biblii.
I nie chodzi o śpiewanie religijnych piosenek tylko o słowa w niej zawarte. Ty po prostu piszesz tu wyraźnie choć nie dosłownie że w te słowa nie wierzysz. A one w większości (jak zresztą w przypadku wielu piosenek i pieśni religijnych) są zaczerpnięte z Biblii.
Taką mam wrażliwość i nie mam potrzeby wyśpiewywania słów zaczerpniętych z Biblii.
Moim mottem jest moje życie a nie bałwochwalstwo.
Inni mają potrzebę manifestowania swojej wiary, ja takowej nie mam, sorry, jeżeli to jest grzechem, ale nie wydaj mi się.
Taką mam wrażliwość i nie mam potrzeby wyśpiewywania słów zaczerpniętych z Biblii.
Moim mottem jest moje życie a nie bałwochwalstwo.
Inni mają potrzebę manifestowania swojej wiary, ja takowej nie mam, sorry, jeżeli to jest grzechem, ale nie wydaj mi się.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że większość uważa że Chrześcijaństwo to "nasza" religia. Ponad tysiąc lat wpajania "jedynie słusznej" prawdy w imię kontroli, władzy i pieniądza. Tak mają wszystkie trzy odłamy tego samego bałwochwalstwa powstałego w tamtym regionie. Ciekawym faktem jest ze zaczęli tak samo jak nie gorzej niż dziś Muzułmanizm - anektowali sukcesywnie świat wycinając w pień innowierców. Teraz ten "twór" jest tą samą enklawą z którą na początku walczył Chrystus Zbawiciel.
Wójt Goebbels miał rację jak napisał ze kłamstwo powtórzone tysiąc razy w końcu staje się prawdą, wystarczy je skutecznie i długo powtarzać.
Tak mówił,
ale nie do 1,5 mld Chińczyków czy do 1,2 mld Hindusów nie mówił do 1,2 mld islamistów,
tylko do 1,2 mld katolików .
chrześcijanie :prawosławni, protestanci, Ormianie i pozostali chrześcijanie nie - identyfikują się z papieżem.
To reszta globu łącznie z ateistami smażyć się będą w piekle?
Należy ich nawracać mieczem, narzucić im krzyż i papieża?
Niestety nie podzielam twoich "świętych "poglądów, biblia o takich też wspomina, poszukaj wnikliwiej.
Czasem wydaje mi się, że Bóg nagradza te narody nie obnoszące się z modlitwą i deklaracją pobożności np.
Skandynawia, Szwajcaria, Wielka Brytania itd, aniżeli te deklarujące wielką pobożność:
Polska, Meksyk, państwa latynoskie , gdzie piszczy bieda, gdzie zbrodnie, kradzieże i oszustwa są na porządku dziennym.
Może to nie chodzi o ilość świątyń, ilość nabożeństw, ilość spowiedzi, tylko o postawę życiową.
Gdzie Indianin miał mieć kościół i księdza i czy były mu one potrzebne, gdzie traper z Kanady czy z syberyjskiej Jakucji ma komunię, nauczanie i spowiedź? to oni też będą nawracani ?
No nie pisz jakbyśmy żyli w średniowieczu.
Odłóż na pielgrzymkę do Singapuru i zobacz w jakiej symbiozie żyją tam wszystkie religie świata, w wielkim dobrobycie, czystości i nieskazitelności i przestań ludziom wmawiać, że jedyny syn Boga to Jezus Chrystus, bo nikt w to ci nie uwierzy, a jest ich więcej niż nas.
Bóg wydał na świat wiele dzieci i obserwuje z góry, które z nich wybrały właściwą ścieżkę życia, a które z tej ścieżki zboczyły.
Ale tych ścieżek jest kilka, a nie jak ty byś chciał- jedna i tylko twoja.
W religii nie ma "dobrej zmiany" jak w haśle Pani Premier.
Bóg przede wszystkim dał nam rozum, i to nim mamy się kierować, wiara jest tylko w dużej części jego (rozumu) dziełem i dlatego nie jest taka jak za czasów Chrystusowych.
90% naszych obrządków religijnych pochodzi nie z nauczania Chrystusa, ale z naszej głowy. (wszystkie święta, obrazy, święci, roraty, majowe, nieszpory.....,) 90% długości mszy nie ma z latami Chrystusowymi nic wspólnego to zwykła celebracja wymyślona przez nas, różaniec też.
Niestety nie podzielam twoich "świętych "poglądów, biblia o takich też wspomina, poszukaj wnikliwiej.
(...)
i przestań ludziom wmawiać, że jedyny syn Boga to Jezus Chrystus, bo nikt w to ci nie uwierzy, a jest ich więcej niż nas.
To co piszesz, to herezja w czystym wydaniu. Jak najbardziej możesz mieć takie zdanie i takie wnioski, (ba, może masz nawet rację!) ale nie masz prawa dłużej nazywać się katolikiem z takimi twierdzeniami.
To tak, jakby Luter, Kalwin czy antytrynitarze nazywali się katolikami.
Uczył bym, że nasza kultura,tradycja i historia wiodła nas szlakiem wiary katolickiej i my jako spadkobiercy naszych przodków kultywujemy ten tradycyjny model wiary. Nie wmawiał bym swoim uczniom, że to jedynie słuszna wiara, że inni to antychryści, tępoty i przygłupy, laicy i niewierzący.
Mam identyczne poglądy.
Ja uważam protestantów, kalwinistów, prawosławnych za katolików. Dla mnie oni funkcjonują nie jako
osobne wyznanie ale grupa w katolicyzmie. Różnic pomiędzy nami a nimi jest stosunkowo, za to porównując katolicyzm versus islam, hindu, buddyzm itd to jest przepaść.
Gdyby nie było takiego Marcina Lutra i reformacji to kto wie jak by wyglądał katolicyzm dzisiaj. Może nawet byśmy kupowali odpuszczenie grzechów w przykościelnych sklepach za vauchery.
To tak, jakby Luter, Kalwin czy antytrynitarze nazywali się katolikami.
No cóż, nikt nie mówi że to dobrze, że kościół wycierał sobie gębę, niepokornymi duchownymi, dla utrzymania swojego stanu posiadania.
Luter i Kalwin to nie jacyś tam antychryści, tylko ówcześni duchowni, którzy widzieli dewiacje kościoła od wewnątrz i je piętnowali wraz ze wskazaniem jak je usunąć.
Ówczesny kościół walczył o status quo, jak władza komunistyczna o swoje.
To była walka nie o kościół ale o jego majątek.
Chrystus nie dał recepty ani wskazówek jak ma działać kościół.
O tym decydowali prominenci kościoła.
Zaś co do herezji, lepiej być rozumnym i świadomym wierzącym, aniżeli nieświadomym dewotnikiem, którym można dowolnie sterować i wykorzystać go przeciw innym.
Mam identyczne poglądy.
Ja uważam protestantów, kalwinistów, prawosławnych za katolików. Dla mnie oni funkcjonują nie jako
osobne wyznanie ale grupa w katolicyzmie. Różnic pomiędzy nami a nimi jest stosunkowo, za to porównując katolicyzm versus islam, hindu, buddyzm itd to jest przepaść.
Gdyby nie było takiego Marcina Lutra i reformacji to kto wie jak by wyglądał katolicyzm dzisiaj. Może nawet byśmy kupowali odpuszczenie grzechów w przykościelnych sklepach za vauchery.
Ale, to, że uważasz protestantów czy prawosławnych za katolików to tak, jakbyś uważał Rosjan czy Niemców Polakami, bo dla Ciebie funkcjonują nie jako odrębne narody, ale grupa w narodzie polskim. Różnic miedzy nami jest mało, a np. między nami a Murzynami to jest przepaść. Ale to nie czyni protestantów katolikami.
Są podobieństwa, ponieważ wszystkie te religie to chrześcijaństwo. Dlatego istnieje coś, co nazywa się ekumenizmem i ma na celu dialog i zjednoczenie pomiędzy chrześcijanami.
Ja nie neguję Lutra czy Kalwina. Piszę tylko, że to są protestanci, a nie katolicy.
bono napisał/a:
Luter i Kalwin to nie jacyś tam antychryści, tylko ówcześni duchowni, którzy widzieli dewiacje kościoła od wewnątrz i je piętnowali wraz ze wskazaniem jak je usunąć.
Ówczesny kościół walczył o status quo, jak władza komunistyczna o swoje.
To była walka nie o kościół ale o jego majątek.
Chrystus nie dał recepty ani wskazówek jak ma działać kościół.
O tym decydowali prominenci kościoła.
Zaś co do herezji, lepiej być rozumnym i świadomym wierzącym, aniżeli nieświadomym dewotnikiem, którym można dowolnie sterować i wykorzystać go przeciw innym.
Nie neguję i przyznaję rację w tym, co zrobił Luter.
A co do herezji - ja nie dyskutuję z tym, czy masz rację czy nie - sprawdź definicję. To, co napisałeś, jest herezją.
bono napisał/a:
Myślisz, że Chrystus wyznaczył inną rolę kościołowi katolickiemu?
A protestantów, prawosławnych i pozostałych nie uznaje?
Czy więcej umiłował katolików a mniej pozostałych Go wyznających?
Nic nie myśle. Kiedyś robiąc przegląd odłamów chrześcijaństwa najbliżej moim poglądom było do kościoła ewangelicko-augsburskiego (czyli luterańskiego) a nie krk w którym zostałem wychowany. I to w wielu punktach istotnych dla mnie i mojego postrzegania Boga w tamtym czasie.
Ale wszystkie wyznania chrześcijańskie mówią nam, że zbawieni możemy być tylko przez wiarę (oczywiście samo zbawienie pochodzi od Ofiary Chrystusa na krzyżu) - echa nauk Pawła z Tarsu. Chociaż w liście św. Jakuba mamy polemikę z takim podejściem.
Bóg przede wszystkim dał nam rozum, i to nim mamy się kierować
To prawda, więc zacznij czytać trzy razy wolniej ale za to ze zrozumieniem. I przy tym więcej czytaj niż pisz, bo po to nam jeden język i dwoje uszu Bóg dał, aby mniej mówić a więcej słuchać - także na modlitwie. Także aniołów stróżów i Ducha Świętego, w którego obecność i działanie najwyraźniej też nie wierzysz. Wyraźnie to wynika z Twoich własnych słów.
Może Cię to zdziwi, ale są protestanci którzy modlą się na różańcu itd...
Endrju napisał/a:
To co piszesz, to herezja w czystym wydaniu. Jak najbardziej możesz mieć takie zdanie i takie wnioski, (ba, może masz nawet rację!) ale nie masz prawa dłużej nazywać się katolikiem z takimi twierdzeniami.
To tak, jakby Luter, Kalwin czy antytrynitarze nazywali się katolikami.
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Protestanci wierzą że Jezus Chrystus jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Świadkowie Jachowi już nie, choć wywodzą się od protestantów - właśnie dlatego nie są juz Chrześcijanami.
Jezus powiedział że po owocach poznacie. Reformacja wyszła z Niemiec i widać już tam coraz wyraźniej jej owoce. Upadające kościoły zarówno protestanckie i katolickie, księży obrażonych na papieża i zachowujących się po prostu chamsko i nie po chrześcijańsku w stosunku do niego. Brak wiary. A wcześniej jeszcze rozkwit hitleryzmu.
bono napisał/a:
Myślisz, że Chrystus wyznaczył inną rolę kościołowi katolickiemu?
A co na to Jezus? O co modlił się w Ogrojcu? W jakim sensie wyznaczył inną rolę? Czy uważasz że Jezus chciał podziału Kościoła?
Bóg jest miłością kocha wszystkich ludzi także protestantów. Ich modlitw także wysłu*****. Do nich także mówi.
Ale wszystkie wyznania chrześcijańskie mówią nam, że zbawieni możemy być tylko przez wiarę (oczywiście samo zbawienie pochodzi od Ofiary Chrystusa na krzyżu) - echa nauk Pawła z Tarsu. Chociaż w liście św. Jakuba mamy polemikę z takim podejściem.
No chyba nie do końca. Katolicy coś tam jeszcze o uczynkach mówili. Prawosławni pewnie też. Jakoś niedawno zdaje się niektórzy teolodzy protestanccy i katoliccy doszli w tej kwestii do porozumienia, ale nie potrafię tego porozumienia przytoczyć.
A co na to Jezus? O co modlił się w Ogrojcu? W jakim sensie wyznaczył inną rolę? Czy uważasz że Jezus chciał podziału Kościoła?
.
Ale też stolica Piotrowa była zmieniana, i Chrystus nie namaścił Rzymu jako miejsca Chrześcijaństwa.
Stąd nie wiesz kto dla Chrystusa bliżej Jego nauk reprezentuje kościół zwierzchnik kościoła katolickiego czy prawosławnego, czy protestanci są jego posłańcami w naprawie dewiacji kościoła, czy tak jak my chcemy heretykami.
Nie zbadane są wyroki boskie.
Także aniołów stróżów i Ducha Świętego, w którego obecność i działanie najwyraźniej też nie wierzysz. Wyraźnie to wynika z Twoich własnych słów.
Może Cię to zdziwi, ale są protestanci którzy modlą się na różańcu itd...
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Protestanci wierzą że Jezus Chrystus jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem. i.
No Ducha Świętego i aniołów stróżów, nie wymyślił Chrystus, to nasza np. Borgiów wyobraźnia. Więc o co toczyć boje z protestantami?
Nie wierzę też w Św. obrazy, ale dalej uważam się za katolika.
Odrzucam po prostu to co zostało narzucone przez rozumny kler nierozumnemu plebsowi.
Różaniec jest częścią kultury religijnej, i kto z niego korzysta jego sprawa. Nie ma zakazu posługiwania się różańcem.
Jezus Chrystus jest jednocześnie Bogiem człowiekiem i tu zgadzam się z protestantami.
Kiedyś robiąc przegląd odłamów chrześcijaństwa najbliżej moim poglądom było do kościoła ewangelicko-augsburskiego (czyli luterańskiego)
Też tak miałem. Ale nie masz takowego z zasięgu, jest monopol kościoła katolickiego, z jego interpretacją działalności Chrystusa, jako jedynie słuszną.
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Protestanci wierzą że Jezus Chrystus jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Świadkowie Jachowi już nie, choć wywodzą się od protestantów - właśnie dlatego nie są juz Chrześcijanami.
Może i protestanci wierzą w Chrystusa i Ducha Świętego, ale podważają inne dogmaty uznawane przez KRK, więc są dla KRK heretykami. Pojęcie herezja odnosi się zazwyczaj do kościoła panującego, dlatego często ten termin jest używany w połączeniu właśnie z KRK.
sh_ma napisał/a:
No chyba nie do końca. Katolicy coś tam jeszcze o uczynkach mówili. Prawosławni pewnie też. Jakoś niedawno zdaje się niektórzy teolodzy protestanccy i katoliccy doszli w tej kwestii do porozumienia, ale nie potrafię tego porozumienia przytoczyć.
Coś o uczynkach mówili (nawet już apostołowie, jak przytoczyłem list, będący w naszym kanonie Pisma św.), ale To ciekaw jestem, co to za wnioski były tych teologów. Poza tym luźna dyskusja to jedno, a twarde prawa i dogmaty to zupełnie co innego.
bono napisał/a:
No Ducha Świętego i aniołów stróżów, nie wymyślił Chrystus, to nasza np. Borgiów wyobraźnia. Więc o co toczyć boje z protestantami?
Nie wierzę też w Św. obrazy, ale dalej uważam się za katolika.
Odrzucam po prostu to co zostało narzucone przez rozumny kler nierozumnemu plebsowi.
I to czyni Cię właśnie heretykiem. Nie uznawanie dogmatów wiary - to jest herezja.
sh_ma napisał/a:
Może Cię to zdziwi, ale są protestanci którzy modlą się na różańcu itd...
Ale przecież oni modlą się tylko do Boga, nie mają kultu świętych. Bardziej ortodoksyjni protestanci uważają modlitwy do świętych za bałwochwalstwo.
Kiedyś (lata temu) jechałem w busie i jeden pijaczyna cały czas sączył przez zęby jakieś obelgi, po czym powtarzał, że wszystkich ich osądzi Jezus Chrystus i Najświętsza Panienka. Zauważcie też, że pielgrzymujemy do Matki Boskiej, a pielgrzymi często przyjmują właśnie taki powierzchowny charakter pielgrzymki. Gdzieś Bóg w tym wszystkim się zatracił.
Babcie klepią godzinami nowenny do świętych i Maryi, a do samego Boga tylko mimochodem Ojcze Nasz zmówią, bo jest w różańcu.
bono napisał/a:
Też tak miałem. Ale nie masz takowego z zasięgu, jest monopol kościoła katolickiego, z jego interpretacją działalności Chrystusa, jako jedynie słuszną.
W dzisiejszych czasach, to nie jest problem. Znam katolików, którzy po 100km robią co niedzielę, aby uczestniczyć w mszach w krajach skandynawskich. Pytaniem jest, czy wszystko w takim luteranizmie Ci pasuje. Bo jeśli nie, to zmiana będzie tylko na gorsze - odetniesz się od korzeni, a nie zyskasz zbyt wiele.
Kler nie powróci na łono społeczeństwa dopóki nie zacznie stać po stronie ludzi. Zauważcie, że w czasach PRL kler był opoką dla ludzi walczących z komunizmem. Wspierał mniej lub bardziej jawnie nastroje społeczne.
Dzisiaj kler, kościół nie potrafi zrozumieć problemów obecnego człowieka. Jesteśmy dziećmi, 1, 2 pokoleniem ludzi z powyższego akapitu. Z natury musimy być inni. Jesteśmy bardziej liberalni, otwarci. Szukamy połączeń, perspektyw, dialogu. Znaczna część nas otwiera się na nowe aspekty, takie jak akceptacja związków homo, in vitro, aborcja, eutanazja... nie twierdzę, że to dobrze. Pozostawiam to bez oceny, ale kościół zamiast próbować z nami rozmawiać, nakazuje i zakazuje. Pisałem już o tym nie raz. Stosuje metodę kar i oszczerstw zamiast próbować tłumaczyć i uczyć (chociaż muszę pochwalić kościół i załogę NMP przy rynku, którzy moim zdaniem trzymają niezły poziom kazań !)
Dlatego kler idąc po najmniejszej linii oporu trzyma się ciągle pokolenia PRL, z którym niegdyś się zbratał. Gdyż to nie wymaga od nich większego zaangażowania. To pokolenie niedługo umrze. Po nich starym pokoleniem będziemy my. Prosta analiza każe stwierdzić, że jeżeli kościół nie znajdzie z nami linii porozumienia, upadnie. Bo kościół bez wyznawców nie jest w stanie się utrzymać. Mi nie chodzi o to, że to kościół ma się zmieniać pod dyktando wyznawców. To byłoby zaprzeczeniem wiary. Ale kościół musi próbować tworzyć dialog. Rozwijać sposób przekazywania prawd wiary ludziom, którzy żyją w trudnych czasach. Bo dzisiejsze czasy może i są prostsze pod względem ekonomicznym, ale szalenie trudne pod względem duchowym i etycznym.
Moim zdaniem pierwszą rolą kościoła powinno być szerzenie dowodów na istnienie Boga. I tu chodzi mi wręcz o naukowe dowody. Kościół musi wykorzystać ten sam oręż, który dzisiejsze laickie społeczeństwo wykorzystuje przeciwko niemu. Infantylne ? Wcale nie. Z ludzi, których znam, i są w moim wieku, wierzących jest może 5%. Kościół musi powrócić do podstaw, zanim zacznie wygłaszać swoje mowy o sprawach trudnych i etycznie niełatwych.
Zamiast przynudzać na kazaniu przez 20 minut o interpretacji biblii, którą aby zrozumieć, trzeba mieć już mocną, wykształconą wiarę, mogliby przytaczać np. naukowe dowody na istnienie życia po śmierci, których są setki tysięcy. Mogliby szerzyć informacje o dziesiątkach tysięcy ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, o naukowcach, którzy coraz bardziej dostrzegają boski wkład w istnienie wszechświata, o doskonałości boskiego projektu nas samych, natury, konstrukcji kosmosu... O tym, że powstanie życia na ziemi było tak mało prawdopodobne, że z odwrotnie proporcjonalną pewnością pierwsza iskra musiała być tą boską.
Takiego kościoła mi brakuje. Chyba trochę zboczyłem z tematu. Przepraszam.
Ale jakie dowody na istnienie Boga?
Takowych nie ma, dlatego to się nazywa wiara w Boga.
Nie ma tez dowodów o życiu po śmierci. Chętnie zobaczę takie dowody.
I tu właśnie powinien wejść kościół. A nie ja.
Wiele napisałeś. za wiele jak na raz. To trochę tak jak to 20 minutowe kazanie.
Często krytyka duchowieństwa jest czymś złym. Czasem dobrym. Krytyka duchowieństwa jest dobra, a może nawet bardzo dobra jeżeli jest konstruktywna, z szacunkiem, miłością i wypływa z troski o wspólnotę Kościoła lub zbawienie dusz. Trudno mi jakoś uwieżyć, aby krytyka tutaj była konstruktywna, bo jakoś wątpię aby jakiś ksiądz to czytał.
Myślę że coraz więcej księży rozumie, że ludziom trzeba w dzisiejszych czasach nie tylko powiedzieć że coś jest złe, ale też trzeba wytłumaczyć dlaczego. Podobnie coraz więcej księży dostrzega że czasy się zmieniają. Może i nadal jest ich nie wielu - nie wiem - ale coraz więcej
Dowodów na istnienie Boga nie ma! Są natomiast poszlaki - czasem mocne - i je trzeba przytaczać. Pewien ksiądz kiedyś powiedział, że gdyby ktoś przedstawił dowód na istnienie Boga, to Bóg był by pierwszym zainteresowanym aby go obalić!
"Ze statystyk brytyjskiego National Police Chiefs' Council wynika, że Polacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich popełniają najwięcej przestępstw z wszystkich imigrantów. Tylko w 2015 roku tutejsze sądy uznały za winnych aż 10 300 naszych rodaków. Drugie miejsce w niechlubnym rankingu zajęli Rumuni."
Przytoczyłem tą treść powyżej, aby wykazać dlaczego nasza religijność jest denna, dlaczego nasi nauczyciele ci z parafii, nie dają wzorców zachowania.
Nie szukał bym tak głęboko jak def_ibrylator.
Religia którą wyznajemy to sprawa nie jej boskości, bo tę każda religia ma swoją. To nie założyciel, bo tych mamy wielu. To sprawa kultury narodu na teren którego się przeniosła.
Co do boskości proroków czy synów bożych, to kwestia umowna. Umawiamy się że dla męża z Afryki bogiem jest Allach a dla jego żony z Polski jest Jezus, a przecież tych małżeństw mamy coraz więcej.
Nie kombinował bym, nad treścią wiary, bo ta będzie tak jak polityka, dla jednego jest do przyjęcia taka prawda dla innego inna prawda. To tak jak Wałęsa i Kaczyński, obaj głoszą jedyną prawdę.
Dla mnie Wałęsa jest symbolem tamtych czasów, Kaczyński kiepskim moralizatorem i gorszym nauczycielem.
Podobnie z religią, jesteśmy w 99% wierzący, a obcy nie czerpią z naszych wzorców i pokazują palcami na oszustów z Polski.
Nie cieszy mnie to, bo Chińczyków czy Hindusów w Anglii jest więcej i mimo, że wg. nas ich religia jest durna, mają większe osiągnięcia w uczciwości.
A więc drodzy nauczyciele duchowni, uczcie nas lepiej, wychowujcie lepiej, dajcie sami przykład wzorca zachowania i postępowania, Mniej mówcie o polityce a już najmniej o pieniądzach.
Jeżeli wychowacie nas na porządnych i uczciwych wiernych, nasza wiara zdominuje pozostałych mieszkańców UE i nie będą pytali o Jezusa czy Maryję, tylko będą mówili:
z nim można współpracować, można mu zaufać, można mu powierzyć pieniądze i odpowiedzialność, bo to "polski katolik, porządny i uczciwy człowiek"
Religie powstawały jako wzorzec ideału, drogowskaz zachowania i postępowania, magnez przyciągający osoby o podobnej wrażliwości itd.
Nasza polska wspólnota religijna, poszła w kierunku podporządkowania rządzących, podporządkowania wiernych.
Kler nie świecił przykładem wzorca zachowania i uczciwości.(pijaństwo powszechne). W społeczeństwie przedwojennym wielokulturowym, katolickość nie nobilitowała do grupy zaufania.
Było powiedzenie w śród katolików, od niego się odwracaj, ale jemu możesz zaufać bo to komunista.
Podsumowując, kościół nie zrobił z nas jako wspólnoty, potęgi moralnej.
Natomiast wyrobił w nas poczucie bezinteresownej zawiści, czyli równania nas ze sobą, nie wychylania nosa wyżej, bo byłeś od razu gromiony, że myślisz o dobrach doczesnych.
Stąd nawet dworzanin był głupi i nie naśladował wzorców rozwoju z ówczesnej Europy już kapitalistycznej , nie budowano miast ale trwano w feudalizmie.
Niestety to znaczna zasługa prymitywnego kleru, który dbał tylko o własne przywileje i posiadanie.
Zachód za sprawą księży (takich ówczesnych Franciszków)
Marcina Lutra i Jana Kalwina, zreformowali prymitywnych duchownych i dzięki temu skok cywilizacyjny tam dokonał się wcześniej.
My tkwimy w samousprawiedliwiającym nasze grzechy (oszustwa, łapówki, koperty,nieuczciwość, kołtunizm, zazdrość, pijaństwo) katolicyźmie a nasi pasterze (nauczyciele) są tacy sami jak uczniowie.
Czyli dobrze nam z tym i dobrze się w tym czujemy, i dajemy na to wspólne przyzwolenie.
To inni są durniami, my jesteśmy cacy bo "wierzymy" (ach jacy w tym jesteśmy świetni) w Jezusa Chrystusa. Oni niby też wierzą w Jezusa Chrystusa ale ich wiara jest zła, płytka, ...... a może za uczciwa?
Piszesz jak wyznawca ideologi, a nie jak wierzący rozkochany i wyznający, że: https://www.youtube.com/watch?v=ZogrC6yMc0U
Dlatego się nie dogadamy, bo patrzymy z innej perspektywy
W ławkach szkolnych można (i trzeba) uczyć moralności, zasady wiary, teologii itp, ale tam trudno rozkochać dzieciaki w Jezusie i zresztą chyba nie temu ma służyć przedmiot religii. W salkach dużo łatwiej. Dlatego uważam że powinno być i jedno i drugie. Oczywiście w rozsądnej ilości.
A ty jak byś uczył religii to myślę że miałbyś szansę ukształtować dużą liczbę uczciwych ateistów.
Tu zgoda, nie jestem ortodoksem, ale świadomym wierzącym, kochającym Boga za pośrednictwem Jezusa Chrystusa. Ale gdybym się urodził w Anglii, też czciłbym Jezusa Chrystusa, ale na sposób anglikański.
A gdyby moja matka urodziła mnie w Chinach, nie miałbym do niej pretensji, że synem bożym nie jest tam Jezus Chrystus.
Weź na wstrzymanie z tą jedynie słuszną wiarą, bo kiedyś nasi dziadowie żyli w sąsiedztwie Tatarów, Żydów, Ormian Prawosławnych i nie udowadniali im, że są ateistami ale szanowali ich odmienność wyznaniową i też zakładali, że wierzą w Boga.
Więc nie żądaj ode mnie abym śpiewał katolickie pieśni i i wychodził przed szereg, bo nie czuję takiej potrzeby.
Nie rób mnie na swoje podobieństwo, bo ja nie każę Ci postępować wg.mojego odczuwania potrzeby wiary.
Jeżeli masz taką potrzebę możesz codziennie chodzić do komunii, wiele osób tak robi, ale nie żądaj abym miał takie same potrzeby jak ty. Mnie moja wiara zupełnie wystarcza.
Ktoś ma taką wrażliwość, ktoś drugi inną. Musimy tolerować swoją inność, a nie narzucać swojej - drugiemu.
Uczył bym, że nasza kultura,tradycja i historia wiodła nas szlakiem wiary katolickiej i my jako spadkobiercy naszych przodków kultywujemy ten tradycyjny model wiary.
Nie wmawiał bym swoim uczniom, że to jedynie słuszna wiara, że inni to antychryści, tępoty i przygłupy, laicy i niewierzący.
Warto abyś czasem posłuchał mądrych kazań np. w kościele Św.Idziego w Krakowie, gdzie Dominikanin, przygotowywał w ostatnim kazaniu społeczność na przyjęcie inności w stosunku do wiary, gdzie należy przewidzieć wspólnotę religii w wyznawaniu jedynego Boga.
Te wiejskie kazania o ogniu, piekle, potępieniu i różnych innych sposobach podporządkowania sobie owieczek, zupełnie do mnie nie trafiają.
Wręcz odwrotnie, tymi kazaniami niejednego mojego kolegę wypchnięto z kościoła.
Ja się ciągle trzymam, trwam i jestem z tego dumny, że żaden ksiądz mimo usilnych prób, żaden hierarcha żaden dewiant, nie odwrócił mnie od Boga.
No właśnie dla Ciebie to tylko ideologia.
Nigdy nie poniżałem innowierców więc o co chodzi? Wręcz przeciwnie bardzo szanuję pewnego protestanta chociaż 90% Polaków na moim miejscu czuło by się przez niego pokrzywdzonymi i obrzucało by go błotem!
I nie chodzi o śpiewanie religijnych piosenek tylko o słowa w niej zawarte. Ty po prostu piszesz tu wyraźnie choć nie dosłownie że w te słowa nie wierzysz. A one w większości (jak zresztą w przypadku wielu piosenek i pieśni religijnych) są zaczerpnięte z Biblii.
Taką mam wrażliwość i nie mam potrzeby wyśpiewywania słów zaczerpniętych z Biblii.
Moim mottem jest moje życie a nie bałwochwalstwo.
Inni mają potrzebę manifestowania swojej wiary, ja takowej nie mam, sorry, jeżeli to jest grzechem, ale nie wydaj mi się.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to że większość uważa że Chrześcijaństwo to "nasza" religia. Ponad tysiąc lat wpajania "jedynie słusznej" prawdy w imię kontroli, władzy i pieniądza. Tak mają wszystkie trzy odłamy tego samego bałwochwalstwa powstałego w tamtym regionie. Ciekawym faktem jest ze zaczęli tak samo jak nie gorzej niż dziś Muzułmanizm - anektowali sukcesywnie świat wycinając w pień innowierców. Teraz ten "twór" jest tą samą enklawą z którą na początku walczył Chrystus Zbawiciel.
Wójt Goebbels miał rację jak napisał ze kłamstwo powtórzone tysiąc razy w końcu staje się prawdą, wystarczy je skutecznie i długo powtarzać.
Powtarzam po raz trzeci: Nie chodzi o śpiewanie tylko o słowa. Ale skoro słuchanie YouTube tak Cię drażni to przytoczę je ze źródła
Jan Paweł II zapewne mocno wierzył w te słowa, a jednocześnie był człowiekiem dialogu z innymi religiami.
Tak mówił,
ale nie do 1,5 mld Chińczyków czy do 1,2 mld Hindusów nie mówił do 1,2 mld islamistów,
tylko do 1,2 mld katolików .
chrześcijanie :prawosławni, protestanci, Ormianie i pozostali chrześcijanie nie - identyfikują się z papieżem.
To reszta globu łącznie z ateistami smażyć się będą w piekle?
Należy ich nawracać mieczem, narzucić im krzyż i papieża?
Niestety nie podzielam twoich "świętych "poglądów, biblia o takich też wspomina, poszukaj wnikliwiej.
Czasem wydaje mi się, że Bóg nagradza te narody nie obnoszące się z modlitwą i deklaracją pobożności np.
Skandynawia, Szwajcaria, Wielka Brytania itd, aniżeli te deklarujące wielką pobożność:
Polska, Meksyk, państwa latynoskie , gdzie piszczy bieda, gdzie zbrodnie, kradzieże i oszustwa są na porządku dziennym.
Może to nie chodzi o ilość świątyń, ilość nabożeństw, ilość spowiedzi, tylko o postawę życiową.
Gdzie Indianin miał mieć kościół i księdza i czy były mu one potrzebne, gdzie traper z Kanady czy z syberyjskiej Jakucji ma komunię, nauczanie i spowiedź? to oni też będą nawracani ?
No nie pisz jakbyśmy żyli w średniowieczu.
Odłóż na pielgrzymkę do Singapuru i zobacz w jakiej symbiozie żyją tam wszystkie religie świata, w wielkim dobrobycie, czystości i nieskazitelności i przestań ludziom wmawiać, że jedyny syn Boga to Jezus Chrystus, bo nikt w to ci nie uwierzy, a jest ich więcej niż nas.
Bóg wydał na świat wiele dzieci i obserwuje z góry, które z nich wybrały właściwą ścieżkę życia, a które z tej ścieżki zboczyły.
Ale tych ścieżek jest kilka, a nie jak ty byś chciał- jedna i tylko twoja.
W religii nie ma "dobrej zmiany" jak w haśle Pani Premier.
Bóg przede wszystkim dał nam rozum, i to nim mamy się kierować, wiara jest tylko w dużej części jego (rozumu) dziełem i dlatego nie jest taka jak za czasów Chrystusowych.
90% naszych obrządków religijnych pochodzi nie z nauczania Chrystusa, ale z naszej głowy. (wszystkie święta, obrazy, święci, roraty, majowe, nieszpory.....,) 90% długości mszy nie ma z latami Chrystusowymi nic wspólnego to zwykła celebracja wymyślona przez nas, różaniec też.
To co piszesz, to herezja w czystym wydaniu. Jak najbardziej możesz mieć takie zdanie i takie wnioski, (ba, może masz nawet rację!) ale nie masz prawa dłużej nazywać się katolikiem z takimi twierdzeniami.
To tak, jakby Luter, Kalwin czy antytrynitarze nazywali się katolikami.
Mam identyczne poglądy.
Ja uważam protestantów, kalwinistów, prawosławnych za katolików. Dla mnie oni funkcjonują nie jako
osobne wyznanie ale grupa w katolicyzmie. Różnic pomiędzy nami a nimi jest stosunkowo, za to porównując katolicyzm versus islam, hindu, buddyzm itd to jest przepaść.
Gdyby nie było takiego Marcina Lutra i reformacji to kto wie jak by wyglądał katolicyzm dzisiaj. Może nawet byśmy kupowali odpuszczenie grzechów w przykościelnych sklepach za vauchery.
No cóż, nikt nie mówi że to dobrze, że kościół wycierał sobie gębę, niepokornymi duchownymi, dla utrzymania swojego stanu posiadania.
Luter i Kalwin to nie jacyś tam antychryści, tylko ówcześni duchowni, którzy widzieli dewiacje kościoła od wewnątrz i je piętnowali wraz ze wskazaniem jak je usunąć.
Ówczesny kościół walczył o status quo, jak władza komunistyczna o swoje.
To była walka nie o kościół ale o jego majątek.
Chrystus nie dał recepty ani wskazówek jak ma działać kościół.
O tym decydowali prominenci kościoła.
Zaś co do herezji, lepiej być rozumnym i świadomym wierzącym, aniżeli nieświadomym dewotnikiem, którym można dowolnie sterować i wykorzystać go przeciw innym.
Myślisz, że Chrystus wyznaczył inną rolę kościołowi katolickiemu?
A protestantów, prawosławnych i pozostałych nie uznaje?
Czy więcej umiłował katolików a mniej pozostałych Go wyznających?
Ale, to, że uważasz protestantów czy prawosławnych za katolików to tak, jakbyś uważał Rosjan czy Niemców Polakami, bo dla Ciebie funkcjonują nie jako odrębne narody, ale grupa w narodzie polskim. Różnic miedzy nami jest mało, a np. między nami a Murzynami to jest przepaść. Ale to nie czyni protestantów katolikami.
Są podobieństwa, ponieważ wszystkie te religie to chrześcijaństwo. Dlatego istnieje coś, co nazywa się ekumenizmem i ma na celu dialog i zjednoczenie pomiędzy chrześcijanami.
Ja nie neguję Lutra czy Kalwina. Piszę tylko, że to są protestanci, a nie katolicy.
Nie neguję i przyznaję rację w tym, co zrobił Luter.
A co do herezji - ja nie dyskutuję z tym, czy masz rację czy nie - sprawdź definicję. To, co napisałeś, jest herezją.
Nic nie myśle. Kiedyś robiąc przegląd odłamów chrześcijaństwa najbliżej moim poglądom było do kościoła ewangelicko-augsburskiego (czyli luterańskiego) a nie krk w którym zostałem wychowany. I to w wielu punktach istotnych dla mnie i mojego postrzegania Boga w tamtym czasie.
Ale wszystkie wyznania chrześcijańskie mówią nam, że zbawieni możemy być tylko przez wiarę (oczywiście samo zbawienie pochodzi od Ofiary Chrystusa na krzyżu) - echa nauk Pawła z Tarsu. Chociaż w liście św. Jakuba mamy polemikę z takim podejściem.
To prawda, więc zacznij czytać trzy razy wolniej ale za to ze zrozumieniem. I przy tym więcej czytaj niż pisz, bo po to nam jeden język i dwoje uszu Bóg dał, aby mniej mówić a więcej słuchać - także na modlitwie. Także aniołów stróżów i Ducha Świętego, w którego obecność i działanie najwyraźniej też nie wierzysz. Wyraźnie to wynika z Twoich własnych słów.
Może Cię to zdziwi, ale są protestanci którzy modlą się na różańcu itd...
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Protestanci wierzą że Jezus Chrystus jest jednocześnie Bogiem i człowiekiem. Świadkowie Jachowi już nie, choć wywodzą się od protestantów - właśnie dlatego nie są juz Chrześcijanami.
Jezus powiedział że po owocach poznacie. Reformacja wyszła z Niemiec i widać już tam coraz wyraźniej jej owoce. Upadające kościoły zarówno protestanckie i katolickie, księży obrażonych na papieża i zachowujących się po prostu chamsko i nie po chrześcijańsku w stosunku do niego. Brak wiary. A wcześniej jeszcze rozkwit hitleryzmu.
A co na to Jezus? O co modlił się w Ogrojcu? W jakim sensie wyznaczył inną rolę? Czy uważasz że Jezus chciał podziału Kościoła?
Bóg jest miłością kocha wszystkich ludzi także protestantów. Ich modlitw także wysłu*****. Do nich także mówi.
No chyba nie do końca. Katolicy coś tam jeszcze o uczynkach mówili. Prawosławni pewnie też. Jakoś niedawno zdaje się niektórzy teolodzy protestanccy i katoliccy doszli w tej kwestii do porozumienia, ale nie potrafię tego porozumienia przytoczyć.
Ale też stolica Piotrowa była zmieniana, i Chrystus nie namaścił Rzymu jako miejsca Chrześcijaństwa.
Stąd nie wiesz kto dla Chrystusa bliżej Jego nauk reprezentuje kościół zwierzchnik kościoła katolickiego czy prawosławnego, czy protestanci są jego posłańcami w naprawie dewiacji kościoła, czy tak jak my chcemy heretykami.
Nie zbadane są wyroki boskie.
No Ducha Świętego i aniołów stróżów, nie wymyślił Chrystus, to nasza np. Borgiów wyobraźnia. Więc o co toczyć boje z protestantami?
Nie wierzę też w Św. obrazy, ale dalej uważam się za katolika.
Odrzucam po prostu to co zostało narzucone przez rozumny kler nierozumnemu plebsowi.
Różaniec jest częścią kultury religijnej, i kto z niego korzysta jego sprawa. Nie ma zakazu posługiwania się różańcem.
Jezus Chrystus jest jednocześnie Bogiem człowiekiem i tu zgadzam się z protestantami.
Też tak miałem. Ale nie masz takowego z zasięgu, jest monopol kościoła katolickiego, z jego interpretacją działalności Chrystusa, jako jedynie słuszną.
Może i protestanci wierzą w Chrystusa i Ducha Świętego, ale podważają inne dogmaty uznawane przez KRK, więc są dla KRK heretykami. Pojęcie herezja odnosi się zazwyczaj do kościoła panującego, dlatego często ten termin jest używany w połączeniu właśnie z KRK.
Coś o uczynkach mówili (nawet już apostołowie, jak przytoczyłem list, będący w naszym kanonie Pisma św.), ale To ciekaw jestem, co to za wnioski były tych teologów. Poza tym luźna dyskusja to jedno, a twarde prawa i dogmaty to zupełnie co innego.
I to czyni Cię właśnie heretykiem. Nie uznawanie dogmatów wiary - to jest herezja.
Ale przecież oni modlą się tylko do Boga, nie mają kultu świętych. Bardziej ortodoksyjni protestanci uważają modlitwy do świętych za bałwochwalstwo.
Kiedyś (lata temu) jechałem w busie i jeden pijaczyna cały czas sączył przez zęby jakieś obelgi, po czym powtarzał, że wszystkich ich osądzi Jezus Chrystus i Najświętsza Panienka. Zauważcie też, że pielgrzymujemy do Matki Boskiej, a pielgrzymi często przyjmują właśnie taki powierzchowny charakter pielgrzymki. Gdzieś Bóg w tym wszystkim się zatracił.
Babcie klepią godzinami nowenny do świętych i Maryi, a do samego Boga tylko mimochodem Ojcze Nasz zmówią, bo jest w różańcu.
W dzisiejszych czasach, to nie jest problem. Znam katolików, którzy po 100km robią co niedzielę, aby uczestniczyć w mszach w krajach skandynawskich. Pytaniem jest, czy wszystko w takim luteranizmie Ci pasuje. Bo jeśli nie, to zmiana będzie tylko na gorsze - odetniesz się od korzeni, a nie zyskasz zbyt wiele.