Już sama nie wiem co jest bardziej przerażające: czy to, że piją dzieci i młodzież, czy to, że upija się pilnująca ich kadra, która ma zapewnić bezpieczeństwo. O przypadkowym seksie w obu grupach nie wspomnę. Moja znajoma mówi, że "świat schodzi na psy" ale takie stwierdzenie jest obraźliwe dla psów...
Ja piwko lubię dwa razy w miesiącu( nie mogę inaczej :D praca ) ale upijać się nie lubię , nie widzę w tym nic extra .
Większość młodych ludzi pije po to by mieć większą gadane z tego co widzę , nie którzy piją po to by odważyć się z kimś pogadać np kobietą są tacy i nie ukrywajcie się hehe . Szczerze mówiąc jedno dwa piwa z kolegami fajnie jest się napić , ale uchlać się jak świnia i chodzić po Myślenicach żałosne , a dużo jest takich co właśnie tak robi , Teraz upały w weekendy gdy jeżdżę w nocy po Myślenicach widzę takich , przy tym ich pijaństwie zachowanie mają okropne , a młode dziewczyny tylko się cieszą hehe i co w tym fajnego jak facet leci np na zarabie po to by się upić , ja np w towarzystwie takich ludzi nie wysiedzę , nie wiem czemu ale ani papierosów ani alkoholu nie lubię .
Zupełnie przez przypadek natknąłem się na ten artykuł; http://www.miasto-info.pl/myslenice/hip-hop-highway-festiwal-2008#galeria Wbrew pozorom ma sie nijak do powyższego tematu, jednak moją uwagę przykuło kilka ostatnich zdjęć w galerii do tekstu. Wybaczcie ale jeżeli zespoły tak się afiszują na scenie z alkoholem to pytanie "dlaczego tyle pijecie" wydaje się być nie na miejscu. Jaki wzorzec taki odzew młodzieży. Nic dodać nic ująć.
Myśleniczaninie
niestety wiele osób, które z racji swojej pozycji mogłoby promować atrakcyjne sposoby spędzanie czasu bez alkoholu robi coś zupełnie innego, mianowicie zachęca do picia, do palenia czy używania narkotyków. Często ludzie "estrady" nie potrafią zachować się odpowiedzialnie i dojrzale, kreując swoim zachowaniem wzorzec dla rzeszy fanów.
To smutne, że ludzie decydujący się na rodzicielstwo nie zawsze są w stanie dać swoim dzieciom troskę, uwagę, opiekę, wsparcie, pomoc, szacunek, miłość itd. Przez nieszczęśliwe dzieciństwo dzieci często zostają okaleczone psychicznie, choć bywa, że i fizycznie.
Piosenka do pijącego taty: http://www.youtube.com/watch?v=vx7_o72QtB0&feature=related
Niektórzy są jak "cysterny" i mają wyjątkowo dużą tolerancje na alkohol:
"(...)Według specjalistów śmiertelna dawka alkoholu dla człowieka to ok. 4-5 promili. Zdarzają się jednak bardziej odporni. Kilka lat temu we krwi 45-letniego mieszkańca wsi pod Skierniewicami, potrąconego przez samochód, stwierdzono 12,3 prom. alkoholu. Mężczyzna przeżył zarówno wypadek, jak i ilość wypitego alkoholu."
[quote=Luna] Według specjalistów śmiertelna dawka alkoholu dla człowieka to ok. 4-5 promili [/quote]
DODAj (za specjalistów), że dotyczy "jednorazowego" uchlania się..
[quote=Luna] stwierdzono 12,3 prom. alkoholu. Mężczyzna przeżył zarówno wypadek, jak i ilość wypitego alkoholu [/quote]
Można mieć i tyle na liczniku, wystarczy systematycznie przez np. 2 tygodnie "trenować" :)
I w swoim środowisku zostać po takim "wyczynie" bohaterem, oraz otrzymać tytuł "martwej wątroby". Przyczyn staczania i samounicestwiania jest pewnie bez liku, czasem próbuje to zrozumieć i dochodze do wniosku, że nie warto by było do wszystkich z problemem alkoholowym wyciągać pomocną dłoń.
Zgodzę się z Tobą cygnus. Niesamowicie trudno odróżnić tych, których warto wyciągać z bagna od tych, którzy i tak będą w nim siedzieć, bo po prostu lubią i już.
Alkoholik musi chcieć poddać się leczeniu - to jest fundament, bez którego nie ma co nawet bawić się w wyciąganie człowieka z problemu. Chociaż znam i takich, którzy niby chcieli, udawali, a chodziło wyłącznie o wyciągnięcie kasy na kolejnego mamrota.
Coraz częściej w sklepach można zauważyć ludzi, którzy kupują alkohol np. ćwiartkę i ledwo za drzwiami i już ćwiartki nie ma... Niesety nie tylko faceci ale i kobitki i niekoniecznie całkiem młode. Przerażające!
Pomaganie osobom uzależnionym jest konieczne, bo nie robiąc tego ponosimy jako społeczeństwo wysokie koszty. Z jednej strony to ogromne cierpienie dzieci i współmałżonków osób uzależnionych oraz stwarzanie ryzyka, że kolejne pokolenie będzie funkcjonować w podobny sposób czyli uzależni się. Wychowanie w rodzinie z problemem alkoholowym stwarza ryzyko emisji patologicznych wzorców w następne pokolenia. To naturalna konsekwencja, ponieważ dziedziczy się podatność na uzależnienie. Z drugiej strony w procesie wychowania dzieci przejmują od rodziców wzorce zachowań. Uzależnieni rodzice zwykle zaniedbują swoje dzieci, często stosują wobec nich przemoc, nie dbają o ich wykształcenie i nie zaspokajają ich podstawowych potrzeb. Najczęściej takie dzieci mają obniżone poczucie własnej wartości i wychowują się w poczuciu wstydu. To z kolei prowadzi do utrzymującego się napięcia i dotkliwego cierpienia, które może być łagodzone zachowaniami nałogowymi. Tak więc kolejne pokolenie może popaść w jakieś uzależnienie. Dość często zdarza się, że takie osoby wiążą się z osobami uzależnionymi czy w inny sposób zaburzonymi. Emocjonalne koszty jakie te osoby ponoszą w dzieciństwie i w dorosłym życiu są ogromne. Często potrzebują kilkuletniej terapii, by uporać się z bagażem traum wyniesionym z domu rodzinnego.
Inną sprawą są koszty finansowe jakie wszyscy ponosimy przez osoby uzależnione. Trzeba pamiętać, że to choroba, którą można leczyć. Ale też jest to choroba, w której trzeba od osoby uzależnionej wymagać i rozliczać ją z nałożonych na nią zobowiązań. Nie można jej traktować ulgowo. Osoby uzależnione mają zaburzone granice i społeczeństwo powinno im pomóc je odbudować stawiając jasne wymagania. Uważam, że w Polsce zbyt mało się od tych osób wymaga. Chroni się je przed konsekwencjami nadużywania alkoholu i tym samym stwarza się im tzw. komfort picia. Wg. mnie powinna być na te osoby wywierana presja np. ograniczanie lub pozbawianie władzy rodzicielskiej, zasądzanie alimentów czy jeśli stosują przemoc umieszczanie z zakładach karnych, gdzie byliby poddawania terapii odwykowej i uczyliby się radzić sobie ze złością itp.
Chcę podkreślić, że każdy człowiek jest inny i u każdego przebieg uzależnienia pewnie jest nieco inny. Niestety każda choroba, której się nie zatrzyma pogłębia się. Uzależnienie doprowadza zwykle do wielu negatywnych konsekwencji w relacjach rodzinnych, w życiu zawodowym, w sferze cielesnej, emocjonalnej i duchowej. Trzeba pamiętać, ze uzależnienie od alkoholu może doprowadzić do wystąpienia depresji, a czasem występuje z nią równolegle.
Znalazłam tekst sprzed paru lat pt. „Ile kosztuje pijak?” Trochę agresywny wobec osób uzależnionych ale nakreśla realne koszty. http://archiwum.polityka.pl/art/ile-kosztuje-pijak,369442.html
Cytat z wyżej wymienionego tekstu:
"(...) Amerykanie ustalili, że wydając jednego dolara na profilaktykę oszczędza się 7 dol. w innych dziedzinach lecznictwa. U nas leczy się skutki. (...)"
Problem jednak jest z samym pijącym , który oczywiście nie pije i problemu nie ma... więc jak pomagać komuś kto tej pomocy nie potrzebuje? (wg. niego oczywiście). Człowiek musi chcieć aby inni mu pomogli
Jak pomagać osobom uzależnionym?
Pozwolić ponosić konsekwencje. W Polsce osobom uzależnionym wciąż pomaga się niewłaściwie. Chodzi o to, że często nie wyciąga się wobec nich konsekwencji, nie egzekwuje konieczności leczenia odwykowego, nie zwalnia z pracy jeśli "zawalają" przez alkohol, kryje się incydenty picia przed szefem, daje się "lewe" zwolnienia chorobowe, pożycza pieniądze itd, itp. Aby pomóc trzeba być wobec takiej osoby bardzo konsekwentnym.
Z drugiej strony trzeba więcej pomagać rodzinom, by te osoby miały odwagę postawić granice,sprzeciwić się destrukcji jaką w relacje wnosi uzależniony/a. Jeśli ktoś chce iść na dno, to czasem trudno go przed tym powstrzymać. Za to zawsze można pomóc jego bliskim, by nie pociągnął ich za sobą...
Można też zgłosić osobę do Komisji Przeciwdziałania Alkoholizmowi (w urzędach gminnych), by taką osobę skierowano na przymusowe leczenie odwykowe.
Tak masy racje, ale co z osobami, które piastują wysokie stanowiska a po przyjściu do domu, wieczorem piją parę drinków? Bo dla mnie to też osoby, które mają problem, a one za nic w świecie się nie przyznają do problemu, a otoczenie też może mieć z tym kłopot
Niestety albo stety na szczescie tyle z tego demokratycznego ustroju mamy ze kazdy moze sobie isc i kupic ile chce i pic ile mu sie zywnie podoba. Nie rozumiem tych wszystkich zapelencow chcacych leczyc cale spoleczenstwo bo duzo pije. Jakiez to tezy i instrukcje mozna tu wyczytac od madrzejszych nie pijacych lub pijacych dla smaku nienalogowo, boki zrywac :)
a mnie sie wydawalo ze kazdy ma swoj rozum...
Zupelnie inna kwestia jest sprzedaz alkocholu nieletnim czy zachowaniem sie ludzi po paru glebszych w miejscach publicznych.
kosc: to ze ktos piastuje wysokie stanowisko jak to ladnie ujoles nie znaczy ze nie jest czlowiekiem i mu nie wolno. Szkodzi to Tobie/ludziom ? ...wydaje mi sie ze ktos tu popada w paranoje
[quote=gość: Max_] kosc: to ze ktos piastuje wysokie stanowisko jak to ladnie ujoles nie znaczy ze nie jest czlowiekiem i mu nie wolno. Szkodzi to Tobie/ludziom ? ...wydaje mi sie ze ktos tu popada w paranoje [/quote]
Picie nałogowe zawsze komuś szkodzi. Alkohol wpływa na emocje, decyzje, osobowość człowieka. Poza tym alkoholizm to taka choroba, że alkoholik dzisiaj pije wieczorami w domu, a jutro już popija sobie w pracy.
Każdy ma wolną wolę i ze swoim życiem ma prawo robić co tylko zechce. Temat alkoholizmu nie dotyczy tylko panów czy pań spod budki z piwem ,ale każdego niezależnie od kwestii majątkowej czy wykształcenia. Ot tak dla Maxa :D o to chodziło :)
Niestety drastycznie spada wiek osób upijających się, a ich liczba powiększa się. Teraz są to nawet dzieci:
"- Niemal codziennie karetki przywożą do nas pijanych nieletnich. Kiedyś tacy pacjenci zdarzali się incydentalnie, dziś zaczyna być to normą - alarmuje Małgorzata Stachurska-Turos, dyrektor szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej.
Rekordzistą był kilkunastoletni chłopiec, który miał 3,3 promila alkoholu we krwi. Od razu trafił na oddział intensywnej terapii.
Zdaniem specjalistów, problem nieletnich uzależnionych od alkoholu narasta. Dlaczego? - Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale zawsze przyczyną jest jakiś kłopot. Na przykład nastolatek żyjący w dysfunkcyjnej rodzinie chce się dowartościować, wzmocnić swoją pozycję, integrować z grupą.
Nie wolno prowadzić samochodu będąc pod wpływem alkoholu i na kacu też nie jeździmy...
"(...) Ryzyko uczestnictwa w wypadku spowodowanym przez nietrzeźwego kierowcę wzrasta znacząco w okresie wakacyjnym. Korzystając z urlopowego rozluźnienia wielu kierowców zdaje się wyłączać myślenie. Ze statystycznego punktu widzenia, najniebezpieczniejszymi miesiącami są: lipiec i sierpień. (...)
Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą siadanie za kierownicą w następny dzień po suto zakrapianej imprezie. (...)
Okazuje się wiec, że przeszło połowa z nietrzeźwych kierowców nie zdaje sobie sprawy z faktu, że - mimo od spożycia alkoholu minęło nierzadko kilkanaście godzin - wciąż pozostają oni we władaniu promili. (...)"
źródło: http://motoryzacja.interia.pl/raport/pijani/o-pijanych-kierowcach/news/kac-zabojca-to-nie-puste-slowa,1657974
Już sama nie wiem co jest bardziej przerażające: czy to, że piją dzieci i młodzież, czy to, że upija się pilnująca ich kadra, która ma zapewnić bezpieczeństwo. O przypadkowym seksie w obu grupach nie wspomnę. Moja znajoma mówi, że "świat schodzi na psy" ale takie stwierdzenie jest obraźliwe dla psów...
Ja piwko lubię dwa razy w miesiącu( nie mogę inaczej :D praca ) ale upijać się nie lubię , nie widzę w tym nic extra .
Większość młodych ludzi pije po to by mieć większą gadane z tego co widzę , nie którzy piją po to by odważyć się z kimś pogadać np kobietą są tacy i nie ukrywajcie się hehe . Szczerze mówiąc jedno dwa piwa z kolegami fajnie jest się napić , ale uchlać się jak świnia i chodzić po Myślenicach żałosne , a dużo jest takich co właśnie tak robi , Teraz upały w weekendy gdy jeżdżę w nocy po Myślenicach widzę takich , przy tym ich pijaństwie zachowanie mają okropne , a młode dziewczyny tylko się cieszą hehe i co w tym fajnego jak facet leci np na zarabie po to by się upić , ja np w towarzystwie takich ludzi nie wysiedzę , nie wiem czemu ale ani papierosów ani alkoholu nie lubię .
Podaje Ci z atencją rękę!
Damian, przeanalizowałem sobie Twój wpis i w kwestiach przez Ciebie poruszonych jesteś podobny do mnie, czyli normalny;)
....ale sobie połechtałem ego uchh....
Cygnus jesteś drugi, ja byłem pierwszy. Jest już nas troje z podobnymi spostrzeżeniami!!!
I ja też jestem z Wami:)
Zupełnie przez przypadek natknąłem się na ten artykuł; http://www.miasto-info.pl/myslenice/hip-hop-highway-festiwal-2008#galeria Wbrew pozorom ma sie nijak do powyższego tematu, jednak moją uwagę przykuło kilka ostatnich zdjęć w galerii do tekstu. Wybaczcie ale jeżeli zespoły tak się afiszują na scenie z alkoholem to pytanie "dlaczego tyle pijecie" wydaje się być nie na miejscu. Jaki wzorzec taki odzew młodzieży. Nic dodać nic ująć.
Myśleniczaninie
niestety wiele osób, które z racji swojej pozycji mogłoby promować atrakcyjne sposoby spędzanie czasu bez alkoholu robi coś zupełnie innego, mianowicie zachęca do picia, do palenia czy używania narkotyków. Często ludzie "estrady" nie potrafią zachować się odpowiedzialnie i dojrzale, kreując swoim zachowaniem wzorzec dla rzeszy fanów.
To smutne, że ludzie decydujący się na rodzicielstwo nie zawsze są w stanie dać swoim dzieciom troskę, uwagę, opiekę, wsparcie, pomoc, szacunek, miłość itd. Przez nieszczęśliwe dzieciństwo dzieci często zostają okaleczone psychicznie, choć bywa, że i fizycznie.
Piosenka do pijącego taty:
http://www.youtube.com/watch?v=vx7_o72QtB0&feature=related
Bardzo fajnie znaczenie ojca w procesie rozwoju dziecka przedstawia bajka Król Lew cz. 1.
Tu sceny z bajki wykorzystane w Kołysance:
http://www.youtube.com/watch?v=aFekWMF4tfs&feature=related
Niektórzy są jak "cysterny" i mają wyjątkowo dużą tolerancje na alkohol:
"(...)Według specjalistów śmiertelna dawka alkoholu dla człowieka to ok. 4-5 promili. Zdarzają się jednak bardziej odporni. Kilka lat temu we krwi 45-letniego mieszkańca wsi pod Skierniewicami, potrąconego przez samochód, stwierdzono 12,3 prom. alkoholu. Mężczyzna przeżył zarówno wypadek, jak i ilość wypitego alkoholu."
źródło: http://polskalokalna.pl/wiadomosci/slaskie/cieszyn/news/mial-we-krwi-1024-promila-alkoholu-przezyl,1589762
alkohol jest po to żeby go pić kogo obchodzą badania specjalistów??
[quote=Luna] Według specjalistów śmiertelna dawka alkoholu dla człowieka to ok. 4-5 promili [/quote]
DODAj (za specjalistów), że dotyczy "jednorazowego" uchlania się..
[quote=Luna] stwierdzono 12,3 prom. alkoholu. Mężczyzna przeżył zarówno wypadek, jak i ilość wypitego alkoholu [/quote]
Można mieć i tyle na liczniku, wystarczy systematycznie przez np. 2 tygodnie "trenować" :)
I w swoim środowisku zostać po takim "wyczynie" bohaterem, oraz otrzymać tytuł "martwej wątroby". Przyczyn staczania i samounicestwiania jest pewnie bez liku, czasem próbuje to zrozumieć i dochodze do wniosku, że nie warto by było do wszystkich z problemem alkoholowym wyciągać pomocną dłoń.
Zgodzę się z Tobą cygnus. Niesamowicie trudno odróżnić tych, których warto wyciągać z bagna od tych, którzy i tak będą w nim siedzieć, bo po prostu lubią i już.
Alkoholik musi chcieć poddać się leczeniu - to jest fundament, bez którego nie ma co nawet bawić się w wyciąganie człowieka z problemu. Chociaż znam i takich, którzy niby chcieli, udawali, a chodziło wyłącznie o wyciągnięcie kasy na kolejnego mamrota.
Coraz częściej w sklepach można zauważyć ludzi, którzy kupują alkohol np. ćwiartkę i ledwo za drzwiami i już ćwiartki nie ma... Niesety nie tylko faceci ale i kobitki i niekoniecznie całkiem młode. Przerażające!
Pomaganie osobom uzależnionym jest konieczne, bo nie robiąc tego ponosimy jako społeczeństwo wysokie koszty. Z jednej strony to ogromne cierpienie dzieci i współmałżonków osób uzależnionych oraz stwarzanie ryzyka, że kolejne pokolenie będzie funkcjonować w podobny sposób czyli uzależni się. Wychowanie w rodzinie z problemem alkoholowym stwarza ryzyko emisji patologicznych wzorców w następne pokolenia. To naturalna konsekwencja, ponieważ dziedziczy się podatność na uzależnienie. Z drugiej strony w procesie wychowania dzieci przejmują od rodziców wzorce zachowań. Uzależnieni rodzice zwykle zaniedbują swoje dzieci, często stosują wobec nich przemoc, nie dbają o ich wykształcenie i nie zaspokajają ich podstawowych potrzeb. Najczęściej takie dzieci mają obniżone poczucie własnej wartości i wychowują się w poczuciu wstydu. To z kolei prowadzi do utrzymującego się napięcia i dotkliwego cierpienia, które może być łagodzone zachowaniami nałogowymi. Tak więc kolejne pokolenie może popaść w jakieś uzależnienie. Dość często zdarza się, że takie osoby wiążą się z osobami uzależnionymi czy w inny sposób zaburzonymi. Emocjonalne koszty jakie te osoby ponoszą w dzieciństwie i w dorosłym życiu są ogromne. Często potrzebują kilkuletniej terapii, by uporać się z bagażem traum wyniesionym z domu rodzinnego.
Inną sprawą są koszty finansowe jakie wszyscy ponosimy przez osoby uzależnione. Trzeba pamiętać, że to choroba, którą można leczyć. Ale też jest to choroba, w której trzeba od osoby uzależnionej wymagać i rozliczać ją z nałożonych na nią zobowiązań. Nie można jej traktować ulgowo. Osoby uzależnione mają zaburzone granice i społeczeństwo powinno im pomóc je odbudować stawiając jasne wymagania. Uważam, że w Polsce zbyt mało się od tych osób wymaga. Chroni się je przed konsekwencjami nadużywania alkoholu i tym samym stwarza się im tzw. komfort picia. Wg. mnie powinna być na te osoby wywierana presja np. ograniczanie lub pozbawianie władzy rodzicielskiej, zasądzanie alimentów czy jeśli stosują przemoc umieszczanie z zakładach karnych, gdzie byliby poddawania terapii odwykowej i uczyliby się radzić sobie ze złością itp.
Chcę podkreślić, że każdy człowiek jest inny i u każdego przebieg uzależnienia pewnie jest nieco inny. Niestety każda choroba, której się nie zatrzyma pogłębia się. Uzależnienie doprowadza zwykle do wielu negatywnych konsekwencji w relacjach rodzinnych, w życiu zawodowym, w sferze cielesnej, emocjonalnej i duchowej. Trzeba pamiętać, ze uzależnienie od alkoholu może doprowadzić do wystąpienia depresji, a czasem występuje z nią równolegle.
Znalazłam tekst sprzed paru lat pt. „Ile kosztuje pijak?” Trochę agresywny wobec osób uzależnionych ale nakreśla realne koszty.
http://archiwum.polityka.pl/art/ile-kosztuje-pijak,369442.html
Cytat z wyżej wymienionego tekstu:
"(...) Amerykanie ustalili, że wydając jednego dolara na profilaktykę oszczędza się 7 dol. w innych dziedzinach lecznictwa. U nas leczy się skutki. (...)"
Problem jednak jest z samym pijącym , który oczywiście nie pije i problemu nie ma... więc jak pomagać komuś kto tej pomocy nie potrzebuje? (wg. niego oczywiście). Człowiek musi chcieć aby inni mu pomogli
Jak pomagać osobom uzależnionym?
Pozwolić ponosić konsekwencje. W Polsce osobom uzależnionym wciąż pomaga się niewłaściwie. Chodzi o to, że często nie wyciąga się wobec nich konsekwencji, nie egzekwuje konieczności leczenia odwykowego, nie zwalnia z pracy jeśli "zawalają" przez alkohol, kryje się incydenty picia przed szefem, daje się "lewe" zwolnienia chorobowe, pożycza pieniądze itd, itp. Aby pomóc trzeba być wobec takiej osoby bardzo konsekwentnym.
Z drugiej strony trzeba więcej pomagać rodzinom, by te osoby miały odwagę postawić granice,sprzeciwić się destrukcji jaką w relacje wnosi uzależniony/a. Jeśli ktoś chce iść na dno, to czasem trudno go przed tym powstrzymać. Za to zawsze można pomóc jego bliskim, by nie pociągnął ich za sobą...
Można też zgłosić osobę do Komisji Przeciwdziałania Alkoholizmowi (w urzędach gminnych), by taką osobę skierowano na przymusowe leczenie odwykowe.
Tak masy racje, ale co z osobami, które piastują wysokie stanowiska a po przyjściu do domu, wieczorem piją parę drinków? Bo dla mnie to też osoby, które mają problem, a one za nic w świecie się nie przyznają do problemu, a otoczenie też może mieć z tym kłopot
Niestety albo stety na szczescie tyle z tego demokratycznego ustroju mamy ze kazdy moze sobie isc i kupic ile chce i pic ile mu sie zywnie podoba. Nie rozumiem tych wszystkich zapelencow chcacych leczyc cale spoleczenstwo bo duzo pije. Jakiez to tezy i instrukcje mozna tu wyczytac od madrzejszych nie pijacych lub pijacych dla smaku nienalogowo, boki zrywac :)
a mnie sie wydawalo ze kazdy ma swoj rozum...
Zupelnie inna kwestia jest sprzedaz alkocholu nieletnim czy zachowaniem sie ludzi po paru glebszych w miejscach publicznych.
kosc: to ze ktos piastuje wysokie stanowisko jak to ladnie ujoles nie znaczy ze nie jest czlowiekiem i mu nie wolno. Szkodzi to Tobie/ludziom ? ...wydaje mi sie ze ktos tu popada w paranoje
[quote=gość: Max_] kosc: to ze ktos piastuje wysokie stanowisko jak to ladnie ujoles nie znaczy ze nie jest czlowiekiem i mu nie wolno. Szkodzi to Tobie/ludziom ? ...wydaje mi sie ze ktos tu popada w paranoje [/quote]
Picie nałogowe zawsze komuś szkodzi. Alkohol wpływa na emocje, decyzje, osobowość człowieka. Poza tym alkoholizm to taka choroba, że alkoholik dzisiaj pije wieczorami w domu, a jutro już popija sobie w pracy.
Każdy ma wolną wolę i ze swoim życiem ma prawo robić co tylko zechce. Temat alkoholizmu nie dotyczy tylko panów czy pań spod budki z piwem ,ale każdego niezależnie od kwestii majątkowej czy wykształcenia. Ot tak dla Maxa :D o to chodziło :)
Niestety drastycznie spada wiek osób upijających się, a ich liczba powiększa się. Teraz są to nawet dzieci:
"- Niemal codziennie karetki przywożą do nas pijanych nieletnich. Kiedyś tacy pacjenci zdarzali się incydentalnie, dziś zaczyna być to normą - alarmuje Małgorzata Stachurska-Turos, dyrektor szpitala dziecięcego przy ul. Niekłańskiej.
Rekordzistą był kilkunastoletni chłopiec, który miał 3,3 promila alkoholu we krwi. Od razu trafił na oddział intensywnej terapii.
Zdaniem specjalistów, problem nieletnich uzależnionych od alkoholu narasta. Dlaczego? - Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ale zawsze przyczyną jest jakiś kłopot. Na przykład nastolatek żyjący w dysfunkcyjnej rodzinie chce się dowartościować, wzmocnić swoją pozycję, integrować z grupą.
To sposób na radzenie sobie ze światem - ocenia Eliza Giędosz, psycholog z Młodzieżowej Poradni Profilaktyki i Terapii "Poza Iluzją"."
źródło: http://polskalokalna.pl/wiadomosci/mazowieckie/warszawa/news/pijani-mali-pacjenci,1615702
Nie wolno prowadzić samochodu będąc pod wpływem alkoholu i na kacu też nie jeździmy...
"(...) Ryzyko uczestnictwa w wypadku spowodowanym przez nietrzeźwego kierowcę wzrasta znacząco w okresie wakacyjnym. Korzystając z urlopowego rozluźnienia wielu kierowców zdaje się wyłączać myślenie. Ze statystycznego punktu widzenia, najniebezpieczniejszymi miesiącami są: lipiec i sierpień. (...)
Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą siadanie za kierownicą w następny dzień po suto zakrapianej imprezie. (...)
Okazuje się wiec, że przeszło połowa z nietrzeźwych kierowców nie zdaje sobie sprawy z faktu, że - mimo od spożycia alkoholu minęło nierzadko kilkanaście godzin - wciąż pozostają oni we władaniu promili. (...)"
źródło: http://motoryzacja.interia.pl/raport/pijani/o-pijanych-kierowcach/news/kac-zabojca-to-nie-puste-slowa,1657974