No to wiemy, że w krypcie na Wawelu leży (i tu niespodzianka!) Lech Kaczyński. Obok spoczywa jego małżonka. Ani mikrograma trotylu nie znaleźli, bo pewnie już byłoby o tym głośno.
Za pare lat trzeba bedzie znow ekshumowac bo Polacy bardzo chca doglebnie sprawe wyjasnic, zas czcigodny Jaroslaw bardzo chce woli suwerena spelnienia. Pochwalony Jaroslaw!
Nawet barbarzyńcy maja szacunek dla zmarłych i powtarzanie chamskiego dow*****u na temat tragicznie zmarłego Prezydenta jest zwykłym chamstwem.
Wibrator nigdy nie będzie prawdziwym....
Ja chyle czola przed wielkim szacunkiem jaki maja moi starsi towarzysze z PiS do pokoju zmarlych i ich rodzin. Cnot wszelkich bezdenna glebina. Etyka i moralnosc som najwyzsze proby!! Wszystko czynione jest z cialami za zgoda rodzin a nawet samych zmarlych. Niech bedzie pochwalony Jaroslaw!
Nawet barbarzyńcy maja szacunek dla zmarłych i powtarzanie chamskiego dow*****u na temat tragicznie zmarłego Prezydenta jest zwykłym chamstwem.
Wibrator nigdy nie będzie prawdziwym....
Ale gdyby w przyszłości byli wyniesieni na ołtarze, nie miałbym nic przeciwko temu.
W końcu ta para tragicznie zmarła, jest o wiele większym symbolem dla narodu aniżeli Jerzy Popiełuszko.
Nie siedzę w temacie, ale nawet gdyby za wstawiennictwem pary prezydenckiej, dokonywały by się uzdrowienia, z racji, że byli świeckimi członkami kościoła, takie wyniesienie chyba by nie mogło nastąpić.
"Proces beatyfikacyjny jest przede wszystkim procedurą, ustaloną po to, by tytuł błogosławionego otrzymywali ci, którzy na to zasłużyli, a nie uzyskał nikt, kto nie jest tego godny – zauważa bp Tadeusz Pieronek, który przewodniczył Trybunałowi Rogatoryjnemu, badającemu krakowski etap życia Karola Wojtyły."
Sądzę, że używając słów bp.Pieronka, na to zasłużyli.
"• Rzecznik Klubu Parlamentarnego PiS zapewnia: nie ma planów beatyfikacji Lecha Kaczyńskiego
• Insynuacje na ich temat są rozpowszechniane przez osoby wrogo nastawione do wszystkiego, co wiąże się z pamięcią śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego - głosi oświadczenie
Paweł Rabiej z Nowoczesnej, w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej" przyznał, że w polskiej polityce: "wielka gra się dopiero zaczyna". - Mamy sygnały, że PiS opracowuje koncepcję zmiany ordynacji wyborczej (...). Kaczyński może się na taki krok zdecydować, bo dla niego paliwo też się kończy, tymczasem misja wciąż nie została wykonana - mówił Rabiej.
Lech Kaczyński nie ma szans na kanonizację ani beatyfikację - ocenił w rozmowie z portalem se.pl, ks. Stanisław Małkowski, były kapelan podziemnej Solidarności. - Po pierwsze, bardzo trudne byłoby do udowodnienia, że zamordowanie Lecha Kaczyńskiego, bo uważam, że do tego doszło, było aktem męczeństwa za wiarę. Po drugie, mimo mojego ogromnego szacunku do prezydenta, nie zasługuje on na beatyfikację, ponieważ miał zbyt miękki stosunek do ochrony życia poczętego - dodał. "
The bil.
GP to taka GW prawicy i robi to samo dla prawicy co GW dla opozycji.Nikt nie traktuje ich poważnie.Osobiście nie czytam ani jednych ani drugich a opinię mam po wpisach w necie.
The bil.
GP to taka GW prawicy i robi to samo dla prawicy co GW dla opozycji.Nikt nie traktuje ich poważnie.Osobiście nie czytam ani jednych ani drugich a opinię mam po wpisach w necie.
Podczas powrotu szefowej polskiego rządu Beaty Szydło z Londynu. Tym razem za sprawą determinacji kapitana odpowiedzialnego za rejs i brytyjskiej obsługi naziemnej się udało.
Słyszałem o dwóch wersjach powrotu do kraju. Pierwsza zakłada, że reporterzy odlecą wojskową casą, tą samą, którą tuż przed południem przylecieli do Londynu. Druga: będzie to rządowy embraer 175. Lot tym pierwszym trwa około czterech godzin, drugi jest krótszy o półtorej godziny. W terminalu okazuje się, że wygrał wariant numer dwa.
Odprawa. Zajmujemy miejsca na pokładzie. Po kilku minutach wchodzą przedstawiciele rządu. Szybko na jaw wychodzi prosta prawda: dwóch samolotów nie da się zapakować do jednego. Brakuje miejsc. Kilka osób stoi.
Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na casę, która wystartuje za sześć godzin. Pozbycie się nadbagażu w postaci osób stojących nie rozwiązuje problemu. Po krótkiej analizie okazuje się, że samolot nadal jest źle wyważony (większość siedzi z tyłu, z przodu jest salonka z mniejszą liczbą osób). Trzeba zwolnić jeszcze dwa tylne rzędy. W sumie osiem miejsc.
Jeden z ministrów korporacyjnym tonem namawia swoich współpracowników: Basiu, Wiesiu, Czesiu, Krzysiu (imiona zmienione), wysiądźcie. W odpowiedzi słyszy: Ale szefie, tylu godzin czekać nie dam rady. Mam problemy z kręgosłupem. W sumie kobieta musiałaby pozostać na lotnisku jeszcze 6 godzin i cztery godziny spędzić na pokładzie casy.
Stewardesy, zamiast przeprowadzić standardowe procedury bezpieczeństwa, nie ze swojej woli stają się stroną absurdalnej debaty. Michał Karnowski, publicysta tygodnika „wSieci”, nie wytrzymuje i ustępuje miejsca urzędniczce, która ma problemy z kręgosłupem. To jednak za mało, by wyważyć samolot. Polowanie na zbędne kilogramy trwa w najlepsze. Obsługa naziemna w Luton staje się coraz bardziej nerwowa. Nie zgodzi się na wylot źle wyważonego samolotu.
Na pokładzie zbyt ciężkiej maszyny mają się znaleźć: szefowa rządu Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, szef MON Antoni Macierewicz, szef MSZ Witold Waszczykowski, szef MSW Mariusz Błaszczak i jeden z najważniejszych oficerów w polskiej armii generał Marek Tomaszycki (VIP-ów jest zresztą znacznie więcej). Przedstawiciele najważniejszych resortów siłowych, premier i jej pierwszy zastępca w źle wyważonym samolocie, który ma zaraz wylecieć. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Nie wierzy też kapitan embraera. Zirytowany wychodzi z kabiny i informuje, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany. Nie ma jednak osoby, która mogłaby to zrobić. Ktoś podjął decyzję o połączeniu dwóch transportów w jeden, nikt jednak nie chce podjąć decyzji o ich rozłączeniu. Panuje przekonanie, że na pewno da się to wszystko jakoś ogarnąć.
W końcu, po kilkudziesięciu minutach negocjacji, samolot opuszcza grupa ochotników i tych, którzy zostali nakłonieni do wyjścia przez swoich szefów. Jeden z dziennikarzy relacjonuje ministrowi Waszczykowskiemu, o co chodzi w zamieszaniu. Pada określenie: to tupolewizm. Z niemal godzinnym opóźnieniem samolot, w końcu prawidłowo wyważony, odlatuje do Polski. Brytyjska obsługa naziemna oddycha z ulgą.
Właściwie nic się nie stało, wszystko skończyło się dobrze. Zostaje jednak kilka kluczowych pytań:
- Dlaczego na pokładzie tego samolotu znaleźli się jednocześnie: premier, wicepremier, szefowie MSZ, MON, MSW i dowódca operacyjny sił zbrojnych?
- Kto podjął decyzję o połączeniu pokładów?
- Jak obliczył, że dwa samoloty można zmieścić w jednym?
- Dlaczego nie było nikogo, kto mógłby jedną decyzją to wszystko odwrócić?
- Dlaczego pasażerowie najważniejszego w tym dniu samolotu państwa polskiego nie mieli przypisanych miejsc, numerowanych, jak w rejsowym samolocie? (Oznaczone miejsca mają nawet afgańskie linie Kam Air, którymi w przeszłości podróżowałem).
- Jak doszło do rozpisania listy pasażerów? I czy osoba ją rozpisująca znała zasady wyważenia rządowego embraera?
- Dlaczego pilota sprowokowano do zainterweniowania w tej absurdalnej sprawie? (Choć może to i lepiej, bo wykazał się rozsądkiem, za który powinien dostać państwowe odznaczenie).
- Na jakiej zasadzie wyproszono z maszyny osoby pracujące dla rządu, które embraerem przyleciały do Londynu?
Na koniec jeszcze jedno. Pani premier, czterdziestomilionowy naród nie zasługuje na to, by jego liderzy podróżowali w takich warunkach. Sam do dziś nie przepracowałem traumy 10 kwietnia. Jednego jednak jestem pewien: po raz drugi nie byłbym w stanie wyjaśnić swoim synom, dlaczego przez Warszawę, zadrzewioną ulicą Żwirki i Wigury, która kojarzy im się z wylotami na wakacje, suną dziesiątki trumien zawinięte w biało-czerwone flagi.
A jednak powierzenie rządów PiS bardzo pozytywnie wpłynęło na stosunek do katastrofy smoleńskiej.
Komisja powołana przez Maciarewicza skutecznie wygasiła temat zamachu smoleńskiego, ograniczając się do apeli smoleńskich.
Wrak konsekwentnie pozostaje na miejscu, zaś komisja intensywnie od ponad roku pracuje na materiałach zgromadzonych przez poprzednią komisję, nie wnosząc do nich zastrzeżeń, poza zaniedbaniami w pochówku.
Gdy ta komisja wygasi zamach smoleński i zrobi z katastrofy symbol męczeństwa narodu polskiego, wszyscy będą zadowoleni i usatysfakcjonowani bo naród polski musi mieć tradycyjne męczeńską historię. Ta tradycja daje nam tożsamość, kulturę, jest naszym skarbem wyróżniającym nas na tle zniewieściałych sąsiadów.
Jeżeli kiedyś zabraknie materiału do kontynuacji historii męczeństwa, będziemy musieli sami się zamęczać aby tradycji stało się zadość i by historia męczeństwa nigdy nie wygasła.
Np. stworzyć kryzys, typu Grecja, aby inni musieli się nad nami litować i by umorzyli nam długi jak po Gierku. Bo Polak zawsze musi być biedny, a gdyby nawet był bogaty, mentalnie i tak będzie biedny.
Odwrotnie niż Rosjanin, ten zawsze jest bogaty.
Prezes na miesięcznicy rzekł, że jesteśmy coraz bliżej prawdy, ktôra jest w grobach. Trupami to PS grać potrafi. Tę metodę zastosowali w Sejmie ze śp Komołowskim i resztą. Obrzydliwe jest też to przeplatane modlitw z politycznym więcej na tych miesięcznicach. Symbole mojej wiary w przestrzeni publicznej są bezczeszczone, a hierarchowie milczą.
I kto tu tańczy na grobach?
Większość ma to gdzieś co się dzieje a niezawodny emeryt i reszta kłapie dziobem, bez przerwy.
No to wiemy, że w krypcie na Wawelu leży (i tu niespodzianka!) Lech Kaczyński. Obok spoczywa jego małżonka. Ani mikrograma trotylu nie znaleźli, bo pewnie już byłoby o tym głośno.
Za pare lat trzeba bedzie znow ekshumowac bo Polacy bardzo chca doglebnie sprawe wyjasnic, zas czcigodny Jaroslaw bardzo chce woli suwerena spelnienia. Pochwalony Jaroslaw!
Na mieście krążą plotki, że Lech i Marię Kaczyńskich wyciągnięto z grobu, aby pobrać relikwie.
Widać dno i metr mułu.
Maciej Zembaty napisał kiedyś -Czym różni się wibrator dla pań od Mariana K...?........
Pasuje jak ulał.
Miasto nie było sprzątane od ostatniej powodzi?
Nawet barbarzyńcy maja szacunek dla zmarłych i powtarzanie chamskiego dow*****u na temat tragicznie zmarłego Prezydenta jest zwykłym chamstwem.
Wibrator nigdy nie będzie prawdziwym....
Ja chyle czola przed wielkim szacunkiem jaki maja moi starsi towarzysze z PiS do pokoju zmarlych i ich rodzin. Cnot wszelkich bezdenna glebina. Etyka i moralnosc som najwyzsze proby!! Wszystko czynione jest z cialami za zgoda rodzin a nawet samych zmarlych. Niech bedzie pochwalony Jaroslaw!
The bil.
I nie wyciągają ich z grobów, żeby zbijać nad ich truchłami kapitału politycznego.
Ale gdyby w przyszłości byli wyniesieni na ołtarze, nie miałbym nic przeciwko temu.
W końcu ta para tragicznie zmarła, jest o wiele większym symbolem dla narodu aniżeli Jerzy Popiełuszko.
Nie siedzę w temacie, ale nawet gdyby za wstawiennictwem pary prezydenckiej, dokonywały by się uzdrowienia, z racji, że byli świeckimi członkami kościoła, takie wyniesienie chyba by nie mogło nastąpić.
"Proces beatyfikacyjny jest przede wszystkim procedurą, ustaloną po to, by tytuł błogosławionego otrzymywali ci, którzy na to zasłużyli, a nie uzyskał nikt, kto nie jest tego godny – zauważa bp Tadeusz Pieronek, który przewodniczył Trybunałowi Rogatoryjnemu, badającemu krakowski etap życia Karola Wojtyły."
Sądzę, że używając słów bp.Pieronka, na to zasłużyli.
KATASTROFA ofkors - szkoda nawet rozwijać temat...
Zamach to jest teraz... na wolność wyboru rodzin! = przymusowe ekshumacje.
bono, tyś się z h.m na głowy powymieniał?!
twoja bezczelność nie zna granic!
[cytat=pan Kracy]Na mieście krążą plotki, że Lech i Marię Kaczyńskich wyciągnięto z grobu, aby pobrać relikwie[cytat]
BUHAHAHAHA!!! ROTFL...:-D
A jednak nie będzie beatyfikacji:
"• Rzecznik Klubu Parlamentarnego PiS zapewnia: nie ma planów beatyfikacji Lecha Kaczyńskiego
• Insynuacje na ich temat są rozpowszechniane przez osoby wrogo nastawione do wszystkiego, co wiąże się z pamięcią śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego - głosi oświadczenie
Paweł Rabiej z Nowoczesnej, w wywiadzie dla "Kultury Liberalnej" przyznał, że w polskiej polityce: "wielka gra się dopiero zaczyna". - Mamy sygnały, że PiS opracowuje koncepcję zmiany ordynacji wyborczej (...). Kaczyński może się na taki krok zdecydować, bo dla niego paliwo też się kończy, tymczasem misja wciąż nie została wykonana - mówił Rabiej.
Lech Kaczyński nie ma szans na kanonizację ani beatyfikację - ocenił w rozmowie z portalem se.pl, ks. Stanisław Małkowski, były kapelan podziemnej Solidarności. - Po pierwsze, bardzo trudne byłoby do udowodnienia, że zamordowanie Lecha Kaczyńskiego, bo uważam, że do tego doszło, było aktem męczeństwa za wiarę. Po drugie, mimo mojego ogromnego szacunku do prezydenta, nie zasługuje on na beatyfikację, ponieważ miał zbyt miękki stosunek do ochrony życia poczętego - dodał. "
.
Swienty, swienty, swienty.
The bil.
GP to taka GW prawicy i robi to samo dla prawicy co GW dla opozycji.Nikt nie traktuje ich poważnie.Osobiście nie czytam ani jednych ani drugich a opinię mam po wpisach w necie.
Dokładnie. Mam takie samo zdanie. Tutaj kurka to fajnie podsumował :
http://www.kontrowersje.net/tupolew_uderzy_kr_gos_upem_w_d_czyli_marketingowe_brednie_gazety_polskiej
Bardzo rzadko się z Wami zgadzam, ale tym razem przyznaję rację.
Temat Smoleńska trzeba w końcu zamknąć/ Szkoda tych ofiar bo tymi nazwiskami które poległy w Smoleńsku już się ludziom za przeproszeniem odbija
Podczas powrotu szefowej polskiego rządu Beaty Szydło z Londynu. Tym razem za sprawą determinacji kapitana odpowiedzialnego za rejs i brytyjskiej obsługi naziemnej się udało.
Słyszałem o dwóch wersjach powrotu do kraju. Pierwsza zakłada, że reporterzy odlecą wojskową casą, tą samą, którą tuż przed południem przylecieli do Londynu. Druga: będzie to rządowy embraer 175. Lot tym pierwszym trwa około czterech godzin, drugi jest krótszy o półtorej godziny. W terminalu okazuje się, że wygrał wariant numer dwa.
Odprawa. Zajmujemy miejsca na pokładzie. Po kilku minutach wchodzą przedstawiciele rządu. Szybko na jaw wychodzi prosta prawda: dwóch samolotów nie da się zapakować do jednego. Brakuje miejsc. Kilka osób stoi.
Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na casę, która wystartuje za sześć godzin. Pozbycie się nadbagażu w postaci osób stojących nie rozwiązuje problemu. Po krótkiej analizie okazuje się, że samolot nadal jest źle wyważony (większość siedzi z tyłu, z przodu jest salonka z mniejszą liczbą osób). Trzeba zwolnić jeszcze dwa tylne rzędy. W sumie osiem miejsc.
Jeden z ministrów korporacyjnym tonem namawia swoich współpracowników: Basiu, Wiesiu, Czesiu, Krzysiu (imiona zmienione), wysiądźcie. W odpowiedzi słyszy: Ale szefie, tylu godzin czekać nie dam rady. Mam problemy z kręgosłupem. W sumie kobieta musiałaby pozostać na lotnisku jeszcze 6 godzin i cztery godziny spędzić na pokładzie casy.
Stewardesy, zamiast przeprowadzić standardowe procedury bezpieczeństwa, nie ze swojej woli stają się stroną absurdalnej debaty. Michał Karnowski, publicysta tygodnika „wSieci”, nie wytrzymuje i ustępuje miejsca urzędniczce, która ma problemy z kręgosłupem. To jednak za mało, by wyważyć samolot. Polowanie na zbędne kilogramy trwa w najlepsze. Obsługa naziemna w Luton staje się coraz bardziej nerwowa. Nie zgodzi się na wylot źle wyważonego samolotu.
Na pokładzie zbyt ciężkiej maszyny mają się znaleźć: szefowa rządu Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, szef MON Antoni Macierewicz, szef MSZ Witold Waszczykowski, szef MSW Mariusz Błaszczak i jeden z najważniejszych oficerów w polskiej armii generał Marek Tomaszycki (VIP-ów jest zresztą znacznie więcej). Przedstawiciele najważniejszych resortów siłowych, premier i jej pierwszy zastępca w źle wyważonym samolocie, który ma zaraz wylecieć. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Nie wierzy też kapitan embraera. Zirytowany wychodzi z kabiny i informuje, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany. Nie ma jednak osoby, która mogłaby to zrobić. Ktoś podjął decyzję o połączeniu dwóch transportów w jeden, nikt jednak nie chce podjąć decyzji o ich rozłączeniu. Panuje przekonanie, że na pewno da się to wszystko jakoś ogarnąć.
W końcu, po kilkudziesięciu minutach negocjacji, samolot opuszcza grupa ochotników i tych, którzy zostali nakłonieni do wyjścia przez swoich szefów. Jeden z dziennikarzy relacjonuje ministrowi Waszczykowskiemu, o co chodzi w zamieszaniu. Pada określenie: to tupolewizm. Z niemal godzinnym opóźnieniem samolot, w końcu prawidłowo wyważony, odlatuje do Polski. Brytyjska obsługa naziemna oddycha z ulgą.
Właściwie nic się nie stało, wszystko skończyło się dobrze. Zostaje jednak kilka kluczowych pytań:
- Dlaczego na pokładzie tego samolotu znaleźli się jednocześnie: premier, wicepremier, szefowie MSZ, MON, MSW i dowódca operacyjny sił zbrojnych?
- Kto podjął decyzję o połączeniu pokładów?
- Jak obliczył, że dwa samoloty można zmieścić w jednym?
- Dlaczego nie było nikogo, kto mógłby jedną decyzją to wszystko odwrócić?
- Dlaczego pasażerowie najważniejszego w tym dniu samolotu państwa polskiego nie mieli przypisanych miejsc, numerowanych, jak w rejsowym samolocie? (Oznaczone miejsca mają nawet afgańskie linie Kam Air, którymi w przeszłości podróżowałem).
- Jak doszło do rozpisania listy pasażerów? I czy osoba ją rozpisująca znała zasady wyważenia rządowego embraera?
- Dlaczego pilota sprowokowano do zainterweniowania w tej absurdalnej sprawie? (Choć może to i lepiej, bo wykazał się rozsądkiem, za który powinien dostać państwowe odznaczenie).
- Na jakiej zasadzie wyproszono z maszyny osoby pracujące dla rządu, które embraerem przyleciały do Londynu?
Na koniec jeszcze jedno. Pani premier, czterdziestomilionowy naród nie zasługuje na to, by jego liderzy podróżowali w takich warunkach. Sam do dziś nie przepracowałem traumy 10 kwietnia. Jednego jednak jestem pewien: po raz drugi nie byłbym w stanie wyjaśnić swoim synom, dlaczego przez Warszawę, zadrzewioną ulicą Żwirki i Wigury, która kojarzy im się z wylotami na wakacje, suną dziesiątki trumien zawinięte w biało-czerwone flagi.
A jednak powierzenie rządów PiS bardzo pozytywnie wpłynęło na stosunek do katastrofy smoleńskiej.
Komisja powołana przez Maciarewicza skutecznie wygasiła temat zamachu smoleńskiego, ograniczając się do apeli smoleńskich.
Wrak konsekwentnie pozostaje na miejscu, zaś komisja intensywnie od ponad roku pracuje na materiałach zgromadzonych przez poprzednią komisję, nie wnosząc do nich zastrzeżeń, poza zaniedbaniami w pochówku.
Gdy ta komisja wygasi zamach smoleński i zrobi z katastrofy symbol męczeństwa narodu polskiego, wszyscy będą zadowoleni i usatysfakcjonowani bo naród polski musi mieć tradycyjne męczeńską historię. Ta tradycja daje nam tożsamość, kulturę, jest naszym skarbem wyróżniającym nas na tle zniewieściałych sąsiadów.
Jeżeli kiedyś zabraknie materiału do kontynuacji historii męczeństwa, będziemy musieli sami się zamęczać aby tradycji stało się zadość i by historia męczeństwa nigdy nie wygasła.
Np. stworzyć kryzys, typu Grecja, aby inni musieli się nad nami litować i by umorzyli nam długi jak po Gierku. Bo Polak zawsze musi być biedny, a gdyby nawet był bogaty, mentalnie i tak będzie biedny.
Odwrotnie niż Rosjanin, ten zawsze jest bogaty.
Miesiąc nie ruszany temat i trzeba go odgrzać.Bono wzorowo wykonuje zadanie kopania w klatkę aby sprowokować.
Prezes na miesięcznicy rzekł, że jesteśmy coraz bliżej prawdy, ktôra jest w grobach. Trupami to PS grać potrafi. Tę metodę zastosowali w Sejmie ze śp Komołowskim i resztą. Obrzydliwe jest też to przeplatane modlitw z politycznym więcej na tych miesięcznicach. Symbole mojej wiary w przestrzeni publicznej są bezczeszczone, a hierarchowie milczą.
Jak kulturalny człowiek może okreslić coś takiego
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/323905-nie-ma-konca-temu-szalenstwu-wawel-znow-blokowany-bo-zlozenie-kwiatow-na-grobie-brata-jest-zawlaszczaniem
Blokują wjazd aby pomodlić się na grobie brata.
Bydło to najdelikatniejsze określenie.