Czyli gdyby przyjęli swoją walutę, jeździlibyśmy do nich jako taniego dla nas kraju.
Najprawdopodobniej - ich model, rozwoju był ścisłe połączony ze słaba walutą. Potem zastąpili to tanimi kredytami - przejedli pieniądze i teraz maja problem.
Jeśli chodzi o zarobki i poziom życia, w Krakowie jest dużo Greków i Portugalczyków chwalących poziom życia u nas.
Mimo wszystko Polacy maja mentalność północy i fiesta idziambe tu nie działa, wiec potencjal mamy lepszy. Ale nikt nie reformuje gospodarki, żeby była konkurencyjna wchodząc do strefy euro.
Tak kombinuje, ze wobec tego dla nas obywateli i turystów, byłoby lepiej gdyby kraje które wymieniłeś, wróciły do swoich walut. Nasza wobec ich waluty byłaby na nasza korzyść . Czyli jadąc do nich na wakacje byłoby u nich taniej niż u nas.
I pewnie tak będzie, kiedyś bo według mnie bez wyrzucenia tych krajów ze strefy i pozwolenia im na zdewaluowanie walut są one skazane na pełzający wzrost, lub staginflacje. Jakoś wśród nich nie widać zmiany Interforum gospodarek. To tez inna kultura
- kto pracował z południowcami wie o czym mówię. Mnie się najgorzej pracuje z nimi a najlepiej z Polakami, Niemcami i skandynawami - jakoś tak nasze nacje są nauczone roboty i lubią porządek i przepisy. A południowcy lubią się bawić i maja czas.
To może niech oni mają to euro jak najdłużej aż się całkiem wyłożą
a wtedy my się z nimi zamienimy w statusie postrzegania nas przez świat. To oni będą prowincją gospodarczą UE.
Czyli to znaczy, że w zamienieniu się z nimi na prowincję jeszcze potrwa ze trzydzieści- czterdzieści lat, jeżeli coś po drodze nie spieprzymy.
Nie. Dlatego, ze my jako cały region odrabiamy straty bardzo szybko. Prześledź sobie zakumulowany wzrost PKB naszych krajów. W sile nabywczej Polskie PKB wzrosło prawie 7 razy w ciągu 30 lat i rośnie stałe szybciej niż tych krajów południu.
Nie. Dlatego, ze my jako cały region odrabiamy straty bardzo szybko. Prześledź sobie zakumulowany wzrost PKB naszych krajów. W sile nabywczej Polskie PKB wzrosło prawie 7 razy w ciągu 30 lat i rośnie stałe szybciej niż tych krajów południu.
Wzrost z poziomu dna jest zawsze szybki. Później zaczyna spowalniać.
To ile nam dajesz lat?
Wzrost z poziomu dna jest zawsze szybki. Później zaczyna spowalniać.
To ile nam dajesz lat?
W tym tempie, do 5 lat powinniśmy dogonić poziom akumulacji kapitału Greków, może 7-8 Portugalii.
I tak masz racje, z niskiego poziomu się szybko rośnie, choć Polska nie jest już na niskim poziomie, a nadal relatywnie o 5-6% rośnie szybciej w ujęciu rocznym od w/w gospodarek. Dane do porównania w sieci.
To może niech oni mają to euro jak najdłużej aż się całkiem wyłożą
a wtedy my się z nimi zamienimy w statusie postrzegania nas przez świat. To oni będą prowincją gospodarczą UE.
Fajna dyskusja. Należy tylko dodać jeszcze i uważać na pewien aspekt a mianowicie tu nie chodzi o postrzeganie bo wykreować można wszystko (nawet zieloną wyspę) ale chodzi o twarde dane i stan faktyczny. Gospodarka musi być silna aby móc tupać nogami. Kłopot taki, że należy mieć cel, mówić i robić konsekwentnie. Ciężko się reformuje cokolwiek gdy kolejne rządy nie ciągną (jakiejkolwiek obranej drogi, nie ważne lepszej czy gorszej), ale zaczynają od nowa swoje. Chyba za mocno się tniemy kto jest za jaką opcją a za mało współpracujemy sami ze sobą - ale to to wiadomo.
Rząd nie reformuje zatem sektor prywatny bierze sprawy we własne ręce i się rozwija w Europie : stolarka okienna, InterCars, Wielton, Orlen, transport i wielu innych. Ci wymienieni poważnie trzepią Europą zachodnią. Nie chce mi się teraz szukać danych ale są ogólnie dostępne. I jesteśmy w punkcie kiedy niekoniecznie "stara" UE chce tak mocnych graczy u siebie (my pozwalamy na ich graczy u nas) i tak okna robimy na całą Europę ale nie wolno nam etykietek bić, robią to importerzy w Niemczech, Orlen musiał we własności niemieckiej zmienić nazwę z Orlena na Star, transport poszukajcie jak blokują ustawami. Po prostu te dane o których Stróżaninek mówi są widoczne i dla starej unii. Generalnie mam wrażenie czy aby nie boją się by Polska stała się za mocna, aby stała się równoprawnym partnerem skoro od lat to był kraj pozysku roboli za banana.
Możemy chcieć być mocni ale wielu to nie na rękę stąd częsty już wyświechtany slogan EU dwóch prędkości. Wielu jest na rękę podwójna prędkość.
Z drugiej strony nie pamiętam kto i kiedy ale określił nasz kapitalizm w "pełni stabilny" na okres 50 lat od transformacji. Określenie padło na podstawie dotychczasowych danych "starych" od czasu wygrzebania się z marazmu powojennego. Tyle będzie trwało przejście do ostatniej fazy stabilnego kapitalizmu....tak tak kapitalizm ma fazy. Jest to zdefiniowane od cinkciarzy i badylarzy przez okradanie podatku (niezaleznie przez kogo bo to musiało nastąpić) do zrozumienia, że nie da się siebie okradać obecna (Szwecja, Niemcy itd) po okradanie sąsiadów dopóki sąsiada nie uzna się za równego partnera (przykład Włosi). Co z tego, że nie wywiązują się z wielu unijnych zasad, są partnerem dla UE. My czekamy w przedsionku, z dobrym obecnie skutkiem. Kiedy nas zaczną uznawać za partnera ....nie wiadomo, ale to my musimy chcieć chcieć.
dopóki sąsiada nie uzna się za równego partnera (przykład Włosi). Co z tego, że nie wywiązują się z wielu unijnych zasad, są partnerem dla UE. My czekamy w przedsionku, z dobrym obecnie skutkiem. Kiedy nas zaczną uznawać za partnera ....nie wiadomo, ale to my musimy chcieć chcieć.
Sądzę, że Włosi jednak potencjał gospodarczy mają dość dużo większy niż my, a zatem gdy my zrównamy się z Włochami, będziemy mogli wyciągać szyję na równi z nimi.
Wydaje się, że my jeszcze za wcześnie unosimy szyję, ale może się mylę.
Sądzę, że Włosi jednak potencjał gospodarczy mają dość dużo większy niż my, a zatem gdy my zrównamy się z Włochami, będziemy mogli wyciągać szyję na równi z nimi.
Wydaje się, że my jeszcze za wcześnie unosimy szyję, ale może się mylę.
[cytat]now a new, fragile democracy threatened by the NATO occupation forces, the proximity of the Iron Curtain and the presence of a strong Communist party,[46] was considered by the United States as an important ally for the Free World, and received under the Marshall Plan over US$1.2 billion from 1947-51.[/cytat]
Nie wiem czy trzeba się "bać" albo "płaszczyć" przed krajem, który ma 130% zadłużenia w PKB i de facto jest niewypłacalny, w historii nie ma przykładu państwa które byłoby zdolne obsłużyć dług powyżej 90% PKB. Na spłatę długu Włoch złoży się strefa Euro.
[cytat]They argued that GDP growth slows to a snail’s pace once government-debt levels exceed 90% of GDP.[/cytat]
[cytat]W 2010 w trakcie kryzysu finansowego opublikowano głośną analizę Growth in a Time of Debt[22], mającą opierać się na danych makroekonomicznych z 44 państw z okresu około dwustu lat. Jej wyniki wskazywały, że dług publiczny poniżej pewnego poziomu – około 90% PKB w krajach rozwiniętych i ok. 60% w krajach rozwijających się – nie koreluje w znaczącym stopniu ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego. Ponad tym poziomem dług miał mieć istotnie negatywne efekty dla zwolnionego o ponad 1% wzrostu PKB. Na rynkach rozwijających się, poziom długu koreluje ponadto znacząco ze wzrostem inflacji. Publikacja ta była wykorzystana dla uzasadniania polityki zaciskania pasa i redukcji długu (austerity) w czasie kryzysu[27]. [/cytat]
Co do stanów, to hegemon światowy, którego status quo jest uzależniony od tego, że rozliczenia robione są w dolarze i może drukować je do woli, co też z uporem maniaka czyni
Zauważ, że jak tylko jakiś kraj krzyczy, że chce odejść od rozliczeń w dolarze, nagle trzeba w nim ratować demokracje - Libia, Syria, Irak ... ;-)
bono napisał/a:
I jeszcze jedno, jak się ma zadłużenie Włoch do ich infrastruktury, autostrady, kurorty, przedsiębiorstwa, marki... przecież w tym biją nas na głowę.
Takie, że gdy przyjdzie moment sprawdzam, to
a) albo nie będą mieli za co tego remontować i infrastruktura podupadnie
b). albo wyprzedają srebra narodowe w ramach restrukturyzacji zadłużenia w ramach strefy euro, jak to ma miejsce w Grecji a nazywane jest "pakietem stabilizacyjnym".
Tak, ponieważ wartość Euro i suma głosu w EBC pochodzi od wielkości gospodarki - to też linkowałem kilka dni temu.
Jednocześnie przez to, że Niemcy nie mają własnej waluty i jest ona wspólna nie mają takich negatywnych zdarzeń jakie płyną z nadmiernej aprecjacji waluty - tutaj casus Szwajcarii i CHFów. Można tylko sobie wyobrażać, że marka niemiecka byłaby dużo silniejsza od współczesnego euro i traktowana jako bezpieczna przystań, co negatywnie działało by na eksport Niemiecki, tak jak zbyt mocny CHF dawał sie we znaki Szwajcarskim firmom, jak Nestle.
Ponadto w Strefie Euro jak dodrukują Euro, czyli powinna być inflacja (polityka EBC zwana luzowaniem ilościowym - QE), to cały "myk" polega na tym, że inflacja rośnie w mniej konkurencyjnych gospodarkach - portugalia, włochy, hiszpania, grecja, a Niemcy nie doświadczają inflacji na takim samym poziomie - jest ona niższa :D
Tu masz polskie źródło do tego, ale są też anglojęzyczne
Czy chciałbyś abyśmy weszli do euro, jakie będziemy mieć z tego korzyści i jaka jest przed nami droga abyśmy w najbliższym czasie przyjęli tą walutę, czy jest o co o nią walczyć i czy z góry założyć że pozostaniemy na pln. i albo zrobimy z niego walutę skandynawską, albo kiedysiejszą włoską.
Co byś wybrał?
Czy chciałbyś abyśmy weszli do euro, jakie będziemy mieć z tego korzyści i jaka jest przed nami droga abyśmy w najbliższym czasie przyjęli tą walutę,
Odpisywałem już na to.
Na tę chwilę wybrałbym własną walutę i dogłębne reformy strukturalne.
Po szczegóły możesz uderzyć np. do partii Roberta Gwiazdowskiego, albo do instytutu Misesa lub też do Centrum im. Adama Smitha.
Najprawdopodobniej - ich model, rozwoju był ścisłe połączony ze słaba walutą. Potem zastąpili to tanimi kredytami - przejedli pieniądze i teraz maja problem.
Jeśli chodzi o zarobki i poziom życia, w Krakowie jest dużo Greków i Portugalczyków chwalących poziom życia u nas.
Mimo wszystko Polacy maja mentalność północy i fiesta idziambe tu nie działa, wiec potencjal mamy lepszy. Ale nikt nie reformuje gospodarki, żeby była konkurencyjna wchodząc do strefy euro.
Tak kombinuje, ze wobec tego dla nas obywateli i turystów, byłoby lepiej gdyby kraje które wymieniłeś, wróciły do swoich walut. Nasza wobec ich waluty byłaby na nasza korzyść . Czyli jadąc do nich na wakacje byłoby u nich taniej niż u nas.
I pewnie tak będzie, kiedyś bo według mnie bez wyrzucenia tych krajów ze strefy i pozwolenia im na zdewaluowanie walut są one skazane na pełzający wzrost, lub staginflacje. Jakoś wśród nich nie widać zmiany Interforum gospodarek. To tez inna kultura
- kto pracował z południowcami wie o czym mówię. Mnie się najgorzej pracuje z nimi a najlepiej z Polakami, Niemcami i skandynawami - jakoś tak nasze nacje są nauczone roboty i lubią porządek i przepisy. A południowcy lubią się bawić i maja czas.
To może niech oni mają to euro jak najdłużej aż się całkiem wyłożą
a wtedy my się z nimi zamienimy w statusie postrzegania nas przez świat. To oni będą prowincją gospodarczą UE.
Myśle ze nie musza nic robić :). Prowincja gospodarcza już się stają, bo wszystkie demoludy albo już ich prześcigli albo są blisko (poza Bułgarią).
Ale nie w nagromadzonym bogactwie, banki, infrastruktura, firmy, kapitał przedsiębiorstw i grup zawodowych.
Jednak mimo wszystko mieliśmy wszyscy mniej czasu niż oni.
Czyli to znaczy, że w zamienieniu się z nimi na prowincję jeszcze potrwa ze trzydzieści- czterdzieści lat, jeżeli coś po drodze nie spieprzymy.
Nie. Dlatego, ze my jako cały region odrabiamy straty bardzo szybko. Prześledź sobie zakumulowany wzrost PKB naszych krajów. W sile nabywczej Polskie PKB wzrosło prawie 7 razy w ciągu 30 lat i rośnie stałe szybciej niż tych krajów południu.
Wzrost z poziomu dna jest zawsze szybki. Później zaczyna spowalniać.
To ile nam dajesz lat?
W tym tempie, do 5 lat powinniśmy dogonić poziom akumulacji kapitału Greków, może 7-8 Portugalii.
I tak masz racje, z niskiego poziomu się szybko rośnie, choć Polska nie jest już na niskim poziomie, a nadal relatywnie o 5-6% rośnie szybciej w ujęciu rocznym od w/w gospodarek. Dane do porównania w sieci.
Fajna dyskusja. Należy tylko dodać jeszcze i uważać na pewien aspekt a mianowicie tu nie chodzi o postrzeganie bo wykreować można wszystko (nawet zieloną wyspę) ale chodzi o twarde dane i stan faktyczny. Gospodarka musi być silna aby móc tupać nogami. Kłopot taki, że należy mieć cel, mówić i robić konsekwentnie. Ciężko się reformuje cokolwiek gdy kolejne rządy nie ciągną (jakiejkolwiek obranej drogi, nie ważne lepszej czy gorszej), ale zaczynają od nowa swoje. Chyba za mocno się tniemy kto jest za jaką opcją a za mało współpracujemy sami ze sobą - ale to to wiadomo.
Rząd nie reformuje zatem sektor prywatny bierze sprawy we własne ręce i się rozwija w Europie : stolarka okienna, InterCars, Wielton, Orlen, transport i wielu innych. Ci wymienieni poważnie trzepią Europą zachodnią. Nie chce mi się teraz szukać danych ale są ogólnie dostępne. I jesteśmy w punkcie kiedy niekoniecznie "stara" UE chce tak mocnych graczy u siebie (my pozwalamy na ich graczy u nas) i tak okna robimy na całą Europę ale nie wolno nam etykietek bić, robią to importerzy w Niemczech, Orlen musiał we własności niemieckiej zmienić nazwę z Orlena na Star, transport poszukajcie jak blokują ustawami. Po prostu te dane o których Stróżaninek mówi są widoczne i dla starej unii. Generalnie mam wrażenie czy aby nie boją się by Polska stała się za mocna, aby stała się równoprawnym partnerem skoro od lat to był kraj pozysku roboli za banana.
Możemy chcieć być mocni ale wielu to nie na rękę stąd częsty już wyświechtany slogan EU dwóch prędkości. Wielu jest na rękę podwójna prędkość.
Z drugiej strony nie pamiętam kto i kiedy ale określił nasz kapitalizm w "pełni stabilny" na okres 50 lat od transformacji. Określenie padło na podstawie dotychczasowych danych "starych" od czasu wygrzebania się z marazmu powojennego. Tyle będzie trwało przejście do ostatniej fazy stabilnego kapitalizmu....tak tak kapitalizm ma fazy. Jest to zdefiniowane od cinkciarzy i badylarzy przez okradanie podatku (niezaleznie przez kogo bo to musiało nastąpić) do zrozumienia, że nie da się siebie okradać obecna (Szwecja, Niemcy itd) po okradanie sąsiadów dopóki sąsiada nie uzna się za równego partnera (przykład Włosi). Co z tego, że nie wywiązują się z wielu unijnych zasad, są partnerem dla UE. My czekamy w przedsionku, z dobrym obecnie skutkiem. Kiedy nas zaczną uznawać za partnera ....nie wiadomo, ale to my musimy chcieć chcieć.
Sądzę, że Włosi jednak potencjał gospodarczy mają dość dużo większy niż my, a zatem gdy my zrównamy się z Włochami, będziemy mogli wyciągać szyję na równi z nimi.
Wydaje się, że my jeszcze za wcześnie unosimy szyję, ale może się mylę.
Wpisz w Google "italy public debt"
https://www.forbes.com/sites/annalisagirardi/2018/12/17/understanding-the-huge-italian-public-debt-as-a-legacy-of-the-oil-crisis/#8c9969112843
https://tradingeconomics.com/italy/government-debt-to-gdp
https://en.wikipedia.org/wiki/Economy_of_Italy
[cytat]now a new, fragile democracy threatened by the NATO occupation forces, the proximity of the Iron Curtain and the presence of a strong Communist party,[46] was considered by the United States as an important ally for the Free World, and received under the Marshall Plan over US$1.2 billion from 1947-51.[/cytat]
plus
https://en.wikipedia.org/wiki/Italian_economic_miracle
Nie wiem czy trzeba się "bać" albo "płaszczyć" przed krajem, który ma 130% zadłużenia w PKB i de facto jest niewypłacalny, w historii nie ma przykładu państwa które byłoby zdolne obsłużyć dług powyżej 90% PKB. Na spłatę długu Włoch złoży się strefa Euro.
[cytat]They argued that GDP growth slows to a snail’s pace once government-debt levels exceed 90% of GDP.[/cytat]
https://www.economist.com/finance-and-economics/2013/04/20/the-90-question
i po polsku
[cytat]W 2010 w trakcie kryzysu finansowego opublikowano głośną analizę Growth in a Time of Debt[22], mającą opierać się na danych makroekonomicznych z 44 państw z okresu około dwustu lat. Jej wyniki wskazywały, że dług publiczny poniżej pewnego poziomu – około 90% PKB w krajach rozwiniętych i ok. 60% w krajach rozwijających się – nie koreluje w znaczącym stopniu ze spowolnieniem wzrostu gospodarczego. Ponad tym poziomem dług miał mieć istotnie negatywne efekty dla zwolnionego o ponad 1% wzrostu PKB. Na rynkach rozwijających się, poziom długu koreluje ponadto znacząco ze wzrostem inflacji. Publikacja ta była wykorzystana dla uzasadniania polityki zaciskania pasa i redukcji długu (austerity) w czasie kryzysu[27]. [/cytat]
https://pl.wikipedia.org/wiki/D%C5%82ug_publiczny
Rozumiem, że zapłacą najwięcej Niemcy, a reszta się dorzuci.
A jakie zadłużenie ma USA?
I pytanie, jeżeli euro spowalnia rozwój, czy spowolniło bałtom i Słowacji? i jak to się ma w liczbach.
I jeszcze jedno, jak się ma zadłużenie Włoch do ich infrastruktury, autostrady, kurorty, przedsiębiorstwa, marki... przecież w tym biją nas na głowę.
Przecież ci to linkowałem już.
Strozaninek Strozaninek 10.04.2019 - 2:07
- Bałtyckie kraje również podobnie
https://pl.tradingeconomics.com/latvia/gdp
https://tradingeconomics.com/lithuania/gdp
https://pl.tradingeconomics.com/estonia/gdp
- Słowacja jest uzależniona od jednej gałęzi w gospodarce - produkcja samochodów, co powoduje że są wyjątkowo wrażliwi na koniunkture światową
https://en.wikipedia.org/wiki/Economy_of_Slovakia
Co do stanów, to hegemon światowy, którego status quo jest uzależniony od tego, że rozliczenia robione są w dolarze i może drukować je do woli, co też z uporem maniaka czyni
https://tradingeconomics.com/united-states/money-supply-m0
kliknij na tabeli "Max".
Zauważ, że jak tylko jakiś kraj krzyczy, że chce odejść od rozliczeń w dolarze, nagle trzeba w nim ratować demokracje - Libia, Syria, Irak ... ;-)
Takie, że gdy przyjdzie moment sprawdzam, to
a) albo nie będą mieli za co tego remontować i infrastruktura podupadnie
b). albo wyprzedają srebra narodowe w ramach restrukturyzacji zadłużenia w ramach strefy euro, jak to ma miejsce w Grecji a nazywane jest "pakietem stabilizacyjnym".
PS. Tu masz słowackie PKB w liczbach
https://pl.tradingeconomics.com/slovakia/gdp
:)
Myślisz, że jest szansa aby świat przeszedł do rozliczania inną walutą?
Bo głosy są a to z Chin a to z Bliskiego Wschodu.
Nie wiem, ja nie jestem dr Jacek Bartosiak, to pytanie jest z dziedziny geopolityki, a nie ekonomii. Wiec nie mam zdania.
Czyli reasumując Euro oparte jest na kapitale Niemiec i ich najbardziej obciąża?
Tak, ponieważ wartość Euro i suma głosu w EBC pochodzi od wielkości gospodarki - to też linkowałem kilka dni temu.
Jednocześnie przez to, że Niemcy nie mają własnej waluty i jest ona wspólna nie mają takich negatywnych zdarzeń jakie płyną z nadmiernej aprecjacji waluty - tutaj casus Szwajcarii i CHFów. Można tylko sobie wyobrażać, że marka niemiecka byłaby dużo silniejsza od współczesnego euro i traktowana jako bezpieczna przystań, co negatywnie działało by na eksport Niemiecki, tak jak zbyt mocny CHF dawał sie we znaki Szwajcarskim firmom, jak Nestle.
Można więc powiedzieć, że Niemcy zyskają globalnie na wspólnej walucie, ale też są stabilizatorem i ponoszą wszelkie koszty niepowodzenia tej waluty?
Nie, bo koszta są rozrzucane na wszystkich :> Nawet Polska dokładała się do ratowania Grecji.
https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/znowu;dolozymy;sie;do;ratowania;grecji,124,0,852604.html
Ponadto w Strefie Euro jak dodrukują Euro, czyli powinna być inflacja (polityka EBC zwana luzowaniem ilościowym - QE), to cały "myk" polega na tym, że inflacja rośnie w mniej konkurencyjnych gospodarkach - portugalia, włochy, hiszpania, grecja, a Niemcy nie doświadczają inflacji na takim samym poziomie - jest ona niższa :D
Tu masz polskie źródło do tego, ale są też anglojęzyczne
https://www.polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2294813,Wiekszosc-krajow-stracila-na-wprowadzeniu-euro-Zyskali-glownie-Niemcy
Czy chciałbyś abyśmy weszli do euro, jakie będziemy mieć z tego korzyści i jaka jest przed nami droga abyśmy w najbliższym czasie przyjęli tą walutę, czy jest o co o nią walczyć i czy z góry założyć że pozostaniemy na pln. i albo zrobimy z niego walutę skandynawską, albo kiedysiejszą włoską.
Co byś wybrał?
Odpisywałem już na to.
Na tę chwilę wybrałbym własną walutę i dogłębne reformy strukturalne.
Po szczegóły możesz uderzyć np. do partii Roberta Gwiazdowskiego, albo do instytutu Misesa lub też do Centrum im. Adama Smitha.