Sorry Bono odpadłem w połowie gdzieś w okolicy najpiekniejszych lat 2005-2012. Nawet mnie przebiłeś w długości :-))) ale to nie negatyw znaczy się jest coś poza ironią i bajdurzeniem na czym Ci zależy. A może w trójkę tutaj mamy namiastkę wspólnego celu? Moze to na dzień dzisiejszy niekoniecznie euro w portfelu ale może tym celem jest "by żyło się lepiej" :-)))
Ty idźże stąd. My tu poważnie. Fajne tematy. Idź se poskacz na temacie o nauczycielach......aaaaa tamponik se weź swój bo mi się skończyły, za duzo Was z otwartymi żyłami.
Tak sobie myślę, że eksport Niemiec mocno spowolnił, czyli początek dołka.
My wyjdziemy z tego obronna ręką, bo, rząd zdewaluuje pln o te 20-30% czyli zabierze nam te 20-30% z kieszeni i będziemy szli jak burza jako znowu tani rynek.
Tak myślę, czy nie ma sposobu, aby to rząd na siebie wziął koszty kryzysu, a nie zrzucał je na obywateli?
Tak sobie myślę, że eksport Niemiec mocno spowolnił, czyli początek dołka.
My wyjdziemy z tego obronna ręką, bo, rząd zdewaluuje pln o te 20-30% czyli zabierze nam te 20-30% z kieszeni i będziemy szli jak burza jako znowu tani rynek.
Tak myślę, czy nie ma sposobu, aby to rząd na siebie wziął koszty kryzysu, a nie zrzucał je na obywateli?
W jaki sposób, rząd ma wziąć na siebie koszta kryzysu, skoro rząd ma pieniądze od nas - obywateli? Rząd nie jest przedsiębiorcą. Ma tyle ile zbierze w podatkach.
Czekam na Twoje propozycje wzięcia odpowiedzialności przez rząd (jakikolwiek), jak będą zacne, to chętnie je poprę, a i może się nauczę czegoś. Bo wiesz, w krajach w których nie można było dokonać swobodnej dewaluacji waluty, zrobiono inaczej. Waluty miały zachowane stałe kursy, ale spadły pensje, emerytury i renty. Tak było w Grecji, Irlandii, Portugalii. :-)
Bo wiesz, w krajach w których nie można było dokonać swobodnej dewaluacji waluty, zrobiono inaczej. Waluty miały zachowane stałe kursy, ale spadły pensje, emerytury i renty. Tak było w Grecji, Irlandii, Portugalii. :-)
A czym to się jedno od drugiego różni, bo mam z tym problem?
Czyli niczym?
Tzn. że „Idzie czy chodzi, na jedno wychodzi”
Gospodarka w kryzysie musi odzyskać konkurencyjność. Z reguły w większości krajów, chodzi o cenę. Możesz to uzyskać, albo zmiana kursu waluty, albo obniżając wynagrodzenia. Pierwsze jest mniej widoczne przez ludzi, drugie boli bardziej. Sam sobie wybierz co lepsze, z reszta zaproponuj coś ty :).chetnie się nauczę czegoś z makroekonomii powtarzając do swojego państwowego egzaminu PIBR.
Tak btw. strefa euro tez obniżała kurs euro np. do dolara, żeby być bardziej konkurencyjna tzw. QE - luzowanie ilościowe.
A ja sobie wykombinowałem, że jak mam walutę której mi rząd nie może zdewaluować np. EURO, a mam w niej oszczędności życia, to one nimi pozostaną. A stracę jedynie część bieżącej wypłaty.
Zaś jeżeli mi zdewaluują 30% PLN, to wypłata będzie o to mniejsza
i wszystkie moje oszczędności zgromadzone na koncie w banku też się pomniejszą o te 30%.
Ale pewnie źle kombinuję.
A ja sobie wykombinowałem, że jak mam walutę której mi rząd nie może zdewaluować np. EURO, a mam w niej oszczędności życia, to one nimi pozostaną. A stracę jedynie część bieżącej wypłaty.
Zaś jeżeli mi zdewaluują 30% PLN, to wypłata będzie o to mniejsza
i wszystkie moje oszczędności zgromadzone na koncie w banku też się pomniejszą o te 30%.
Ale pewnie źle kombinuję.
Twoje oszczędności będą zdewaluowane tylko na dobra importowane. Dewaluacja to nie inflacja, mieszasz pojęcia. Nie pierwszy z reszta raz.
Myśle, ze najlepiej zrobisz jak zamiast pisać posty tutaj, po prostu wejdziesz do Google i poczytasz, ze zrozumieniem :). Mnie w każdym razie się nie chce odpowiadać na posty, które nie powinny być postami, a samodzielna praca i dokształcaniem się ekonomicznym. Jak chcesz jakieś korki, to napisz mi wiadomość prywatna. Będzie paragonik i cennik. Pozdro!
Czyli kraj producent i importer ropy naftowej, który pozostałe produkty sprowadza, da obywatelom tą samą cenę paliwa a za resztę zapłacą te przykładowe 30%.
Zaś Polska podniesie cenę wszystkich towarów których produkcja oparta jest na komponentach z importu. Jajka też mają taki komponent w paszach, a fryzjer w lakierze, ślusarz w rudzie żelaza,
itd. Właściwie tych opartych w 100% na surowcu narodowym, prawie nie ma.
Czym się różni 30% inflacja zatrzymana po kilku miesiącach od 30% dewaluacji.
Czy jedna i druga nie zabiera nam 30% oszczędności i dochodów?
bono napisał/a:
Czyli kraj producent i importer ropy naftowej, który pozostałe produkty sprowadza, da obywatelom tą samą cenę paliwa a za resztę zapłacą te przykładowe 30%.
Zaś Polska podniesie cenę wszystkich towarów których produkcja oparta jest na komponentach z importu. Jajka też mają taki komponent w paszach, a fryzjer w lakierze, ślusarz w rudzie żelaza,
itd. Właściwie tych opartych w 100% na surowcu narodowym, prawie nie ma.
Nie będę odpowiadać na pytania, na które odpowie ci Google, serio. Uważam, że wystarczająco poświęciłem ci czasu. Powielanie tutaj już napisanych rzeczy w książkach jest bezcelowe. Kup sobie książkę poniżej, albo wrzuć zapytania w Google. Ja spadam spać.
Dewaluacja waluty to jedno z narzędzi polityki monetarnej państwa
Spadek wynagrodzeń, emerytur, rent, subsydiów społecznych to narzędzia polityki fiskalnej państwa.
A nie poprawniej byłoby (i łatwiej zrozumieć) użyć zwrotu zamiast spadek wynagrodzenia (który z założenia nie istnieje) użyć siły nabywczej pieniądza?
bono napisał/a:
Tak myślę, czy nie ma sposobu, aby to rząd na siebie wziął koszty kryzysu, a nie zrzucał je na obywateli?
Jest rządów na palcach jednej ręki które mogą - tylko w bardzo krótkim okresie- wziąć na siebie koszty kryzysu. Uruchamiają wtedy większość rezerw ale to tak jakbyś deficyt w przychodzie domowego budżetu uzupełniał chwilówkami. Krótko, przez przypadek, na poratowanie może i owszem ale ile wytrzymasz? Jeśli brakuje Ci pół procenta i bierzesz miniratkę wytrzymasz dłużej ale kryzysy nie odbywają się na poziomach promilowych, więc wyobraź sobie jak długo wytrzymasz uzupełniając 50% deficytu w budżecie domowym.
Dewaluacja krótkotrwała może rozruszać gospodarkę danego kraju (ale warunkiem jest własna waluta i drugi czynnik stały kurs, przy zmiennym traci sens). Pobudza produkcję i eksport. Inflacja danego kraju nie jest umocowana w stałym kursie i nie wypływa bezpośrednio tak jak dewaluacja na kraj importera. Generalnie czym się rózni? Wcale 30% dewaluacja nie musi zabrać Ci 30% pieniędzy z portfela jeśli jest uzupełniona produkcją i eksportem. Inflacja jesli nastapi 30% wzrost na pewno wyjmie Ci 30% z portfela. Ale nalezy pamiętać, że zbyt długa dewaluacja prowadzi do inflacji.
A nie poprawniej byłoby (i łatwiej zrozumieć) użyć zwrotu spadek wynagrodzenia (który z założenia nie istnieje) użyć siły nabywczej pieniądza?
Oba zjawiska prowadzą do spadku siły nabywczej pieniądza, bo tak czy siak możesz kupić mniej, przy czym powody tego są inne.
Albo obniżasz kurs waluty, przez co wszelkie dobra importowane są droższe, ale przez to dla zagranicy (Twoich klientów) jesteś tańszy. I stać Cię na mniej dóbr importowanych np. iPhonów. Albo następuje spadek wynagrodzeń w gospodarce, przez co nie tylko możesz kupić mniej dóbr importowanych, ale też mniej dóbr wytwarzanych w kraju. Tak czy siak Twoja moc nabywcza spadła.
OK ale spadek mocy nabywczej to na końcu. Wg mnie dewaluacją jesteś w stanie przez krótką chwilę posterować gospodarką wewnętrzną. Możesz w odpowiednich warunkach wrócić na poziom, a przez ta krótką chwilę wcale nie wyjmiesz bonowi (o to chyba pytał) 30%, co najwyżej bono nie dostanie w korpo jabłka tylko xiaomi (nie do końca dobry przykład bo też importowany, ale tańszy jako dobro alternatywne). Inflacja to już skutek więc tutaj nie ma zmiłuj, przykładowe 30% wyjmą bonowi z kieszeni. Niemniej ja bym nie twierdził, że jedno i drugie jest porównywalne co do utraty. Skutki jednego i drugiego owszem ale nie samo narzędzie.
To może Vivaldi napisz co się stanie z twoimi pieniędzmi na koncie które długo odkładałeś i masz tam np. 430 tyś PLN
I ma je Słowak 100 tyś euro i przychodzi kryzys i jemu zmniejszają wypłatę, jak Grekowi, a Polak - jemu dewaluują PLN.
Który na koncie oszczędnościowym straci kawał szmalu, a który pozostanie na swoim?
Masz wyżej odpowiedź. Okres długi / krótki. Zadajesz pytania o narzedzia których nie używasz a jako konsument nie masz wpływu ani na jedno ani na drugie ale coś Ci podpowiem : pieniędzy nie trzyma się na koncie bo to dopiero dewaluacja na życzenie :-))) ale jak trzymasz pieniądze na jakimś OKO to sorry nie mój kłopot jednak już wiem skąd te pytania :-) chciałbyś docelowo zapytać w ten sposób: "ludzie szukam wzorca bo nie wiem co robita z piniondzem, trzymacie w skarpetce, na koncie, czy mam se ojro kupić?"
zawsze mnie ciekawi dlaczego ludzie martwią się pieniędzmi....nie swoimi :-)))
bono napisał/a:
To może Vivaldi napisz co się stanie z twoimi pieniędzmi na koncie
to chyba jakiś lokalny trend na zasadzie "ja mogę mieć zero ważne, żeby sąsiad miał mniej" :-)
Najpierw się przyznaj, że nie wiesz jak zabezpieczyć swoją kasę i stąd te celowania pytania o mechanizmy ekonomiczne. Potem przejdziemy krok dalej ;-)
No to mnie uszczęśliwiłeś, bo jesteś golas. I o to mi chodziło, abym mógł się poczuć lepiej od ciebie.
Ta treść o sąsiedzie to moje motto.
Niemniej dalej unikasz odpowiedzi i ty i strozaninek, kto na tym lepiej wyszedł- Grek czy Polak (gdyby miał podobny kryzys i mówię nie o państwie, tylko obywatelu).
Głupio wam się przyznać do teorii która się nie broni.
Niemniej dalej unikasz odpowiedzi i ty i strozaninek, kto na tym lepiej wyszedł- Grek czy Polak (gdyby miał podobny kryzys i mówię nie o państwie, tylko obywatelu).
Głupio wam się przyznać do teorii która się nie broni.
Ja nie unikam tylko Ty nie rozumiesz (podobnie jak z Euro, musiałeś mieć profesjonalny wykład Stróżaninka żeby dopiero zasady zrozumieć), a teraz zasad nie rozumiesz więc jeszcze raz jednym zdaniem : przy inflacji nie unikniesz start w portfelu, dewaluacje możesz wcale nie zauważyć w określonych sytuacjach np. jeśli będzie krótkotrwała (a to było Twoje założenie) lub odpowiednio wykorzystana.
Ja nie unikam tylko Ty nie rozumiesz (podobnie jak z Euro, musiałeś mieć profesjonalny wykład Stróżaninka żeby dopiero zasady zrozumieć), a teraz zasad nie rozumiesz więc jeszcze raz jednym zdaniem : przy inflacji nie unikniesz start w portfelu, dewaluacje możesz wcale nie zauważyć w określonych sytuacjach np. jeśli będzie krótkotrwała (a to było Twoje założenie) lub odpowiednio wykorzystana.
Jakieś pierdoly wypisujesz a sprawa jest prosta.
Grekom mającym konta w euro nic z ich rezerw w tej walucie nie ubyło. Ani obywatelom ani firmom!
Ta sama sytuacja przy dewastacji pln zabiera pieniądze obywatelom i firmom nie tylko z bieżących dochodów, ale z całej działalności nie zmienionej w nieruchomości.
Czyli posiadanie euro i przyjęcie euro jest zasadne bardziej i dla firm i obywatela opłacalne. Nie są skubani przez państwo za przeszłość. Państwo zabiera jedynie obywatelowi bieżące dochody w określonym procencie.
Ale żeby to zrozumieć trzeba mieć umysł ścisły, a byś na usługach partii rządzącej . Tyle w temacie. Troluj dalej, bo to twój chleb.
Te twoje baśnie zostaw dla siebie.(gdzie byłeś, co robiłeś -robisz.... żaden przedsiębiorca takiego trola nie kupi)
Po co tak nerwowo? Skoro tak jest prosto to po ch*** sapiesz i ścierasz klawisze? Zbieraj zabawki z piaskownicy i rób po swojemu, bo mi akurat koło dupy lata i Twoje euro i co masz se z pieniędzmi zrobić aby nie stracić.
Zapytałes, dostałeś odpowiedź i jej nie przyjmujesz do świadomości. Idź Pan w ....
Po co tak nerwowo? Skoro tak jest prosto to po ch*** sapiesz i ścierasz klawisze? Zbieraj zabawki z piaskownicy i rób po swojemu, bo mi akurat koło dupy lata i Twoje euro i co masz se z pieniędzmi zrobić aby nie stracić.
Zapytałes, dostałeś odpowiedź i jej nie przyjmujesz do świadomości. Idź Pan w ....
No i tępota wyszła na wierzch. Brak edukacji matematycznej i logiki.
To częste na polskich budowach. Ale okrasić to taką wiochą?
Ja pisałem o interesie obywateli i firm, ty o prywacie, że ty, ty i tylko ty....nie stracisz.
Swoje prywatne przemyślenia zostaw dla rodziny.
Sorry Bono odpadłem w połowie gdzieś w okolicy najpiekniejszych lat 2005-2012. Nawet mnie przebiłeś w długości :-))) ale to nie negatyw znaczy się jest coś poza ironią i bajdurzeniem na czym Ci zależy. A może w trójkę tutaj mamy namiastkę wspólnego celu? Moze to na dzień dzisiejszy niekoniecznie euro w portfelu ale może tym celem jest "by żyło się lepiej" :-)))
Panowie, zostawcie ojro. Morawiecki 24 mld przytula z offe. Piąteczka Kaczyńskiego. Was to rypnie. Mnie 888 zł wpadnie. Żonie też.
Ty idźże stąd. My tu poważnie. Fajne tematy. Idź se poskacz na temacie o nauczycielach......aaaaa tamponik se weź swój bo mi się skończyły, za duzo Was z otwartymi żyłami.
Tak sobie myślę, że eksport Niemiec mocno spowolnił, czyli początek dołka.
My wyjdziemy z tego obronna ręką, bo, rząd zdewaluuje pln o te 20-30% czyli zabierze nam te 20-30% z kieszeni i będziemy szli jak burza jako znowu tani rynek.
Tak myślę, czy nie ma sposobu, aby to rząd na siebie wziął koszty kryzysu, a nie zrzucał je na obywateli?
W jaki sposób, rząd ma wziąć na siebie koszta kryzysu, skoro rząd ma pieniądze od nas - obywateli? Rząd nie jest przedsiębiorcą. Ma tyle ile zbierze w podatkach.
Czekam na Twoje propozycje wzięcia odpowiedzialności przez rząd (jakikolwiek), jak będą zacne, to chętnie je poprę, a i może się nauczę czegoś. Bo wiesz, w krajach w których nie można było dokonać swobodnej dewaluacji waluty, zrobiono inaczej. Waluty miały zachowane stałe kursy, ale spadły pensje, emerytury i renty. Tak było w Grecji, Irlandii, Portugalii. :-)
A czym to się jedno od drugiego różni, bo mam z tym problem?
Dewaluacja waluty to jedno z narzędzi polityki monetarnej państwa
Spadek wynagrodzeń, emerytur, rent, subsydiów społecznych to narzędzia polityki fiskalnej państwa.
Czyli niczym?
Tzn. że „Idzie czy chodzi, na jedno wychodzi”
Gospodarka w kryzysie musi odzyskać konkurencyjność. Z reguły w większości krajów, chodzi o cenę. Możesz to uzyskać, albo zmiana kursu waluty, albo obniżając wynagrodzenia. Pierwsze jest mniej widoczne przez ludzi, drugie boli bardziej. Sam sobie wybierz co lepsze, z reszta zaproponuj coś ty :).chetnie się nauczę czegoś z makroekonomii powtarzając do swojego państwowego egzaminu PIBR.
Tak btw. strefa euro tez obniżała kurs euro np. do dolara, żeby być bardziej konkurencyjna tzw. QE - luzowanie ilościowe.
A ja sobie wykombinowałem, że jak mam walutę której mi rząd nie może zdewaluować np. EURO, a mam w niej oszczędności życia, to one nimi pozostaną. A stracę jedynie część bieżącej wypłaty.
Zaś jeżeli mi zdewaluują 30% PLN, to wypłata będzie o to mniejsza
i wszystkie moje oszczędności zgromadzone na koncie w banku też się pomniejszą o te 30%.
Ale pewnie źle kombinuję.
Twoje oszczędności będą zdewaluowane tylko na dobra importowane. Dewaluacja to nie inflacja, mieszasz pojęcia. Nie pierwszy z reszta raz.
Myśle, ze najlepiej zrobisz jak zamiast pisać posty tutaj, po prostu wejdziesz do Google i poczytasz, ze zrozumieniem :). Mnie w każdym razie się nie chce odpowiadać na posty, które nie powinny być postami, a samodzielna praca i dokształcaniem się ekonomicznym. Jak chcesz jakieś korki, to napisz mi wiadomość prywatna. Będzie paragonik i cennik. Pozdro!
Czyli kraj producent i importer ropy naftowej, który pozostałe produkty sprowadza, da obywatelom tą samą cenę paliwa a za resztę zapłacą te przykładowe 30%.
Zaś Polska podniesie cenę wszystkich towarów których produkcja oparta jest na komponentach z importu. Jajka też mają taki komponent w paszach, a fryzjer w lakierze, ślusarz w rudzie żelaza,
itd. Właściwie tych opartych w 100% na surowcu narodowym, prawie nie ma.
Czym się różni 30% inflacja zatrzymana po kilku miesiącach od 30% dewaluacji.
Czy jedna i druga nie zabiera nam 30% oszczędności i dochodów?
Nie będę odpowiadać na pytania, na które odpowie ci Google, serio. Uważam, że wystarczająco poświęciłem ci czasu. Powielanie tutaj już napisanych rzeczy w książkach jest bezcelowe. Kup sobie książkę poniżej, albo wrzuć zapytania w Google. Ja spadam spać.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/198037/ekonomia
A nie poprawniej byłoby (i łatwiej zrozumieć) użyć zwrotu zamiast spadek wynagrodzenia (który z założenia nie istnieje) użyć siły nabywczej pieniądza?
Jest rządów na palcach jednej ręki które mogą - tylko w bardzo krótkim okresie- wziąć na siebie koszty kryzysu. Uruchamiają wtedy większość rezerw ale to tak jakbyś deficyt w przychodzie domowego budżetu uzupełniał chwilówkami. Krótko, przez przypadek, na poratowanie może i owszem ale ile wytrzymasz? Jeśli brakuje Ci pół procenta i bierzesz miniratkę wytrzymasz dłużej ale kryzysy nie odbywają się na poziomach promilowych, więc wyobraź sobie jak długo wytrzymasz uzupełniając 50% deficytu w budżecie domowym.
Dewaluacja krótkotrwała może rozruszać gospodarkę danego kraju (ale warunkiem jest własna waluta i drugi czynnik stały kurs, przy zmiennym traci sens). Pobudza produkcję i eksport. Inflacja danego kraju nie jest umocowana w stałym kursie i nie wypływa bezpośrednio tak jak dewaluacja na kraj importera. Generalnie czym się rózni? Wcale 30% dewaluacja nie musi zabrać Ci 30% pieniędzy z portfela jeśli jest uzupełniona produkcją i eksportem. Inflacja jesli nastapi 30% wzrost na pewno wyjmie Ci 30% z portfela. Ale nalezy pamiętać, że zbyt długa dewaluacja prowadzi do inflacji.
Wróci Stróżaninek i lepiej to wyjaśni.
Oba zjawiska prowadzą do spadku siły nabywczej pieniądza, bo tak czy siak możesz kupić mniej, przy czym powody tego są inne.
Albo obniżasz kurs waluty, przez co wszelkie dobra importowane są droższe, ale przez to dla zagranicy (Twoich klientów) jesteś tańszy. I stać Cię na mniej dóbr importowanych np. iPhonów. Albo następuje spadek wynagrodzeń w gospodarce, przez co nie tylko możesz kupić mniej dóbr importowanych, ale też mniej dóbr wytwarzanych w kraju. Tak czy siak Twoja moc nabywcza spadła.
OK ale spadek mocy nabywczej to na końcu. Wg mnie dewaluacją jesteś w stanie przez krótką chwilę posterować gospodarką wewnętrzną. Możesz w odpowiednich warunkach wrócić na poziom, a przez ta krótką chwilę wcale nie wyjmiesz bonowi (o to chyba pytał) 30%, co najwyżej bono nie dostanie w korpo jabłka tylko xiaomi (nie do końca dobry przykład bo też importowany, ale tańszy jako dobro alternatywne). Inflacja to już skutek więc tutaj nie ma zmiłuj, przykładowe 30% wyjmą bonowi z kieszeni. Niemniej ja bym nie twierdził, że jedno i drugie jest porównywalne co do utraty. Skutki jednego i drugiego owszem ale nie samo narzędzie.
To może Vivaldi napisz co się stanie z twoimi pieniędzmi na koncie które długo odkładałeś i masz tam np. 430 tyś PLN
I ma je Słowak 100 tyś euro i przychodzi kryzys i jemu zmniejszają wypłatę, jak Grekowi, a Polak - jemu dewaluują PLN.
Który na koncie oszczędnościowym straci kawał szmalu, a który pozostanie na swoim?
Masz wyżej odpowiedź. Okres długi / krótki. Zadajesz pytania o narzedzia których nie używasz a jako konsument nie masz wpływu ani na jedno ani na drugie ale coś Ci podpowiem : pieniędzy nie trzyma się na koncie bo to dopiero dewaluacja na życzenie :-))) ale jak trzymasz pieniądze na jakimś OKO to sorry nie mój kłopot jednak już wiem skąd te pytania :-) chciałbyś docelowo zapytać w ten sposób: "ludzie szukam wzorca bo nie wiem co robita z piniondzem, trzymacie w skarpetce, na koncie, czy mam se ojro kupić?"
zawsze mnie ciekawi dlaczego ludzie martwią się pieniędzmi....nie swoimi :-)))
to chyba jakiś lokalny trend na zasadzie "ja mogę mieć zero ważne, żeby sąsiad miał mniej" :-)
Najpierw się przyznaj, że nie wiesz jak zabezpieczyć swoją kasę i stąd te celowania pytania o mechanizmy ekonomiczne. Potem przejdziemy krok dalej ;-)
No to mnie uszczęśliwiłeś, bo jesteś golas. I o to mi chodziło, abym mógł się poczuć lepiej od ciebie.
Ta treść o sąsiedzie to moje motto.
Niemniej dalej unikasz odpowiedzi i ty i strozaninek, kto na tym lepiej wyszedł- Grek czy Polak (gdyby miał podobny kryzys i mówię nie o państwie, tylko obywatelu).
Głupio wam się przyznać do teorii która się nie broni.
Ja nie unikam tylko Ty nie rozumiesz (podobnie jak z Euro, musiałeś mieć profesjonalny wykład Stróżaninka żeby dopiero zasady zrozumieć), a teraz zasad nie rozumiesz więc jeszcze raz jednym zdaniem : przy inflacji nie unikniesz start w portfelu, dewaluacje możesz wcale nie zauważyć w określonych sytuacjach np. jeśli będzie krótkotrwała (a to było Twoje założenie) lub odpowiednio wykorzystana.
Jakieś pierdoly wypisujesz a sprawa jest prosta.
Grekom mającym konta w euro nic z ich rezerw w tej walucie nie ubyło. Ani obywatelom ani firmom!
Ta sama sytuacja przy dewastacji pln zabiera pieniądze obywatelom i firmom nie tylko z bieżących dochodów, ale z całej działalności nie zmienionej w nieruchomości.
Czyli posiadanie euro i przyjęcie euro jest zasadne bardziej i dla firm i obywatela opłacalne. Nie są skubani przez państwo za przeszłość. Państwo zabiera jedynie obywatelowi bieżące dochody w określonym procencie.
Ale żeby to zrozumieć trzeba mieć umysł ścisły, a byś na usługach partii rządzącej . Tyle w temacie. Troluj dalej, bo to twój chleb.
Te twoje baśnie zostaw dla siebie.(gdzie byłeś, co robiłeś -robisz.... żaden przedsiębiorca takiego trola nie kupi)
I ładuj sobie te polubienia do 1 tyś. Tu jeszcze rekordu nie pobiłeś.
Jesteś gawędziarzem i masz kupę czasu. Wal te polubienia dalej.
Po co tak nerwowo? Skoro tak jest prosto to po ch*** sapiesz i ścierasz klawisze? Zbieraj zabawki z piaskownicy i rób po swojemu, bo mi akurat koło dupy lata i Twoje euro i co masz se z pieniędzmi zrobić aby nie stracić.
Zapytałes, dostałeś odpowiedź i jej nie przyjmujesz do świadomości. Idź Pan w ....
No i tępota wyszła na wierzch. Brak edukacji matematycznej i logiki.
To częste na polskich budowach. Ale okrasić to taką wiochą?
Ja pisałem o interesie obywateli i firm, ty o prywacie, że ty, ty i tylko ty....nie stracisz.
Swoje prywatne przemyślenia zostaw dla rodziny.