Na drzwiach jednej z parafii proboszcz swego czasu w trwodze o bezpieczeństwo parafian i o to by w jakiś sposób wreszcie do nich trafić,wywiesił kartkę z takimi oto wpisem:
"Wykaz pieśni, jakie należy śpiewać podczas jazdy samochodem, gdy rozwija się następujące prędkości:
80 km/h - "Pobłogosław, Jezu, drogi ."
90 km/h - "To szczęśliwy dzień? "
100 km/h - "Cóż Ci, Jezu, damy? "
110 km/h - "Ojcze, Ty kochasz mnie? "
120 km/h - "Liczę na Ciebie Ojcze? "
130 km/h - "Panie, przebacz nam?"
140 km/h - "Zbliżam się w pokorze?"
150 km/h - "Być bliżej Ciebie chcę?"
160 km/h - "Pan Jezus już się zbliża?"
170 km/h - "U drzwi Twoich stoję, Panie?
180 km/h - "Jezus jest tu?"
190 km/h - "Witam Cię, Ojcze?"
200 km/h - "Anielski orszak niech Twą duszę przyjmie?"
Uwaga! Warning! Achtung! Św. Krzysztof jeździ z Tobą tylko do 120 km/h. Przy większych prędkościach swoje miejsce oddaje św. Piotrowi!
Św. Krzysztofie, módl się za nami!"
Jechałem wczoraj tramwajem, patrzę przed siebie, a tam ktoś markerem na szybie napisał: "W razie pożaru spójrz na sufit". No to bez zastanowienia głowa do góry i czytam: W razie pożaru debilu!"
Pewnego dnia, podczas pracy nad brzegiem rzeki drwalowi wypadła siekiera i wpadła do wody. Drwal usiadł i zaczął płakać. Nagle objawił mu się Bóg i zapytał:
- Dlaczego płaczesz?
Drwal odpowiedział, że siekiera mu wpadła do wody. Bóg zstąpił na ziemię, wszedł do wody i po chwili wyłonił się ze złotą siekierą.
- To Twoja siekiera? - zapytał
- Nie - odpowiedział drwal.
Bóg ponownie się zanurzył i po chwili trzymał srebrną siekierę pytając drwala, czy to jego.
- Ta również nie jest moja - odparł drwal.
Bóg po raz trzeci się zanurzył i wyjął z wody żelazną siekierę.
- A może ta?
- Tak, to moja siekiera - ucieszył się drwal.
Bóg był zadowolony, że taki uczciwy człowiek chodzi po ziemi i w nagrodę podarował mu wszystkie trzy siekiery. Drwal wrócił do domu szczęśliwy. Innego dnia drwal spacerował nad brzegiem tej samej rzeki wraz z żoną. Nagle żona potknęła się i wpadła do wody. Drwal usiadł na brzegu rzeki i zaczął płakać. Ponownie objawił mu się Bóg izapytał:
- Dlaczego płaczesz?
Drwal odpowiedział, że żona mu wpadła do wody.
Bóg jeszcze raz zstąpił na ziemię, wszedł do wody i po chwili wyłonił się wraz z Jennifer Lopez.
- To Twoja żona? - zapytał.
- Tak - odparł drwal.
Bóg się na poważnie zdenerwował:
- Ty kłamco! To nie jest prawda! To nie jest Twoja żona!
Drwal odparł:
- Boże wybacz mi, to nieporozumienie. Widzisz, jeśli powiedziałbym nie Jennifer Lopez, wróciłbyś i wyszedł z Cameron Diaz i jeśli znowu powiedziałbym nie, poszedłbyś trzeci raz i wrócił z moją żoną, której powiedziałbym tak, a wtedy otrzymałbym wszystkie trzy. Ale Panie, jestem tylko biednym drwalem, nie dałbym rady dbać o trzy żony, dlatego właśnie powiedziałem tak za pierwszym razem.
Jaki z tego morał? Jeśli już mężczyzna kłamie, to zawsze w pożytecznym i zaszczytnym celu!
Przychodzi staruszka do banku, podejmuje wszystkie pieniądze z konta. Wychodzi. Po pięciu minutach wraca i znów wpłaca całą kwotę na swój rachunek.
Pracownik banku pyta ją, po co to robiła, na co babcia:
- A, z wami to nic nie wiadomo! Przeliczyć musiałam ...
- Panie doktorze, czy wyleczy mnie pan z bezsenności?
- Tak, ale najpierw trzeba ustalić i zlikwidować przyczynę.
- Lepiej nie. Żona jest bardzo przywiązana do naszego dziecka! :)
Pewnego wieczoru rodzina przywiozła swoją starszą schorowaną matkę do domu spokojnej starości z nadzieją, że tam dostanie odpowiednią opiekę. Następnego ranka pielęgniarki wykąpały staruszkę, nakarmiły i posadziły ją na fotelu przy oknie z widokiem na kwiecisty ogród.
Wszystko wydawało się być w porządku, lecz po chwili staruszka zaczęła przechylać się na boki swojego fotela. Dwie czujne pielęgniarki natychmiast przybiegały, aby wyprostować staruszkę z powrotem. Staruszka znów jednak zaczęła się wychylać z fotela i znów pojawiały się pielęgniarki, by temu zapobiec. Tak sytuacja wyglądała cały ranek. Popołudniu staruszkę odwiedziła rodzina, chcąc sprawdzić jak się miewa i czy zaczęła się już przyzwyczajać do swojego nowego domu.
- Czy dobrze cię tu traktują mamo? - pytali.
- Tak wszystko jest dobrze - odpowiada staruszka, z jednym wyjątkiem - nie pozwalają mi tu pierdzieć.
Przed sądem oskarżony wyjaśnia, dlaczego zabił przechodnia:
- Jadę sobie spokojnie ulicą, nagle jakiś facet zatrzymuje mnie i mówi:
- Dawaj pieniądze!!
- Dlaczego? - pytam groźnie.
- Prima Aprilis!!
To ja mu naplułam w oko i mówię:
- Śmigus Dyngus!!
Wtedy on gasi papierosa na moim czole i mówi:
- Popielec!!
No więc ja go przydusiłem i mówię:
- Zaduszki!!
Starsze małżeństwo wybrało się na wakacje samochodem. Po drodze zatrzymali się w barze przy autostradzie na obiad. Zjedli i ruszyli w dalszą drogę. Po jakiś dwóch godzinach jazdy kobieta nagle krzyczy :
-Wracamy! Zapomniałam okularów ze stolika w barze!
Wściekły mąż na nią :
- Ty zapominalska głupia babo, przez ciebie nigdzie nie dojedziemy! Szkoda, że nie zapomniałaś własnej głowy!
Dojeżdżają do baru. Żona wychodzi z samochodu, a facet do niej :
- I przy okazji weź moją czapkę...
Stirlitz budzi się koło drugiej i mówi do siebie:
Pierwsza też była dobra...
Klient skarży się na infolinii operatora komórkowego:
- Nie docierają do mnie wiadomości!
- To może spróbuje pan jeszcze raz przeczytać?
Dyrektor dzwoni do żony:
Kochanie, przyjedź, będziemy uprawiać seks u mnie w gabinecie!
No co ty, najdroższy, przecież ty masz tam sekretarkę!
A mogę?!
Pani w bibliotece kazała napisać dzieciom zdanie ze słowami "zapewne" i "gdyż".
Ania napisała:
Jutro zapewne będą goście, gdyż mama piecze ciasto! Pięknie!
Wojtuś: Jutro zapewne będzie pogoda, gdyż w nocy świeciły pięknie gwiazdy! Bardzo piękne zdanie!
A ty Kaziu masz zdanie?
Mam: sąsiadka idzie przez podwórko z New York Times!
A gdzie są wymagane wyrazy? A proszę!
"zapewne idzie na sranko, gdyż nie zna angielskiego!
Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta,
jak zwierzęta się nazywają.
- To jest kot - mówi Małgosia.
- Bardzo dobrze. A to?
- To jest piesek - odpowiada Krzyś.
- Świetnie. A to? - pyta nauczyciel Jasia, prezentując zdjęcie niedźwiedzia.
Jasio milczy. Nauczyciel postanawia zażartować:
- Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia.
- Nienasycony buhaj?
Babcia daje dziadkowi pieniądze i mówi :
- Idź do sklepu i kup chleb i masło. Tylko nie zapomnij, co masz kupić! Dwie rzeczy!
- Dobra, dobra, zapamiętałem.
I poszedł. Wraca po jakimś czasie z puszką farby.
Babcia na niego:
- Ale ty masz sklerozę! Miały być dwie rzeczy!
A gdzie pędzel?
Dwóch dresiarzy jedzie autobusem. Podchodzi do nich kanar i mówi:
- Bileciki do kontroli.
A oni do niego:
- Bujaj się, cwelu.
Kanar podszedł do starego dziadka:
- Bileciki do kontroli.
A on:
- Nie słyszał pan co koledzy mówili?!
Jestem tak padnięty że aż z tego zmęczenia przypomniał mi się żart;
Przychodzi baba do lekarza, słaniając się siada na krześle i mówi;
Panie doktorze, jestem sKonana"
Tak? - Odpowiada doktor - A ja z "Gwiezdnych Wojen"...
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady.
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę!!! Ja pójdę!!!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą .... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek!!! W nooooogiiiiii!!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsące się ręka trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście draniu że krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb uciął!!!!! /z netu na czasie/
Porodówka. Kobieta rodzi i niesamowicie krzyczy:
- Wyciągnijcie to ze mnie! Dajcie mi jakieś leki! – spogląda na męża – TO TY MI TO ZROBIŁEŚ BYDLAKU! TY TU POWINIENEŚ LEŻEĆ!!!
- O ile dobrze pamiętam – odrzekł spokojnie mąż – chciałem spróbować z tobą seksu analnego, ale powiedziałaś, że to będzie zbyt bolesne.
Dzwoni telefon. Pies odbiera i mówi:
- Hau!
- Halo?
- Hau!
- Nic nie rozumiem.
- Hau!
- Proszę mówić wyraźniej!
- H jak Henryk, A jak Agnieszka, U jak Urszula: Hau!!!
Na drzwiach jednej z parafii proboszcz swego czasu w trwodze o bezpieczeństwo parafian i o to by w jakiś sposób wreszcie do nich trafić,wywiesił kartkę z takimi oto wpisem:
"Wykaz pieśni, jakie należy śpiewać podczas jazdy samochodem, gdy rozwija się następujące prędkości:
80 km/h - "Pobłogosław, Jezu, drogi ."
90 km/h - "To szczęśliwy dzień? "
100 km/h - "Cóż Ci, Jezu, damy? "
110 km/h - "Ojcze, Ty kochasz mnie? "
120 km/h - "Liczę na Ciebie Ojcze? "
130 km/h - "Panie, przebacz nam?"
140 km/h - "Zbliżam się w pokorze?"
150 km/h - "Być bliżej Ciebie chcę?"
160 km/h - "Pan Jezus już się zbliża?"
170 km/h - "U drzwi Twoich stoję, Panie?
180 km/h - "Jezus jest tu?"
190 km/h - "Witam Cię, Ojcze?"
200 km/h - "Anielski orszak niech Twą duszę przyjmie?"
Uwaga! Warning! Achtung! Św. Krzysztof jeździ z Tobą tylko do 120 km/h. Przy większych prędkościach swoje miejsce oddaje św. Piotrowi!
Św. Krzysztofie, módl się za nami!"
Jechałem wczoraj tramwajem, patrzę przed siebie, a tam ktoś markerem na szybie napisał: "W razie pożaru spójrz na sufit". No to bez zastanowienia głowa do góry i czytam: W razie pożaru debilu!"
Pewnego dnia, podczas pracy nad brzegiem rzeki drwalowi wypadła siekiera i wpadła do wody. Drwal usiadł i zaczął płakać. Nagle objawił mu się Bóg i zapytał:
- Dlaczego płaczesz?
Drwal odpowiedział, że siekiera mu wpadła do wody. Bóg zstąpił na ziemię, wszedł do wody i po chwili wyłonił się ze złotą siekierą.
- To Twoja siekiera? - zapytał
- Nie - odpowiedział drwal.
Bóg ponownie się zanurzył i po chwili trzymał srebrną siekierę pytając drwala, czy to jego.
- Ta również nie jest moja - odparł drwal.
Bóg po raz trzeci się zanurzył i wyjął z wody żelazną siekierę.
- A może ta?
- Tak, to moja siekiera - ucieszył się drwal.
Bóg był zadowolony, że taki uczciwy człowiek chodzi po ziemi i w nagrodę podarował mu wszystkie trzy siekiery. Drwal wrócił do domu szczęśliwy. Innego dnia drwal spacerował nad brzegiem tej samej rzeki wraz z żoną. Nagle żona potknęła się i wpadła do wody. Drwal usiadł na brzegu rzeki i zaczął płakać. Ponownie objawił mu się Bóg izapytał:
- Dlaczego płaczesz?
Drwal odpowiedział, że żona mu wpadła do wody.
Bóg jeszcze raz zstąpił na ziemię, wszedł do wody i po chwili wyłonił się wraz z Jennifer Lopez.
- To Twoja żona? - zapytał.
- Tak - odparł drwal.
Bóg się na poważnie zdenerwował:
- Ty kłamco! To nie jest prawda! To nie jest Twoja żona!
Drwal odparł:
- Boże wybacz mi, to nieporozumienie. Widzisz, jeśli powiedziałbym nie Jennifer Lopez, wróciłbyś i wyszedł z Cameron Diaz i jeśli znowu powiedziałbym nie, poszedłbyś trzeci raz i wrócił z moją żoną, której powiedziałbym tak, a wtedy otrzymałbym wszystkie trzy. Ale Panie, jestem tylko biednym drwalem, nie dałbym rady dbać o trzy żony, dlatego właśnie powiedziałem tak za pierwszym razem.
Jaki z tego morał? Jeśli już mężczyzna kłamie, to zawsze w pożytecznym i zaszczytnym celu!
Przychodzi staruszka do banku, podejmuje wszystkie pieniądze z konta. Wychodzi. Po pięciu minutach wraca i znów wpłaca całą kwotę na swój rachunek.
Pracownik banku pyta ją, po co to robiła, na co babcia:
- A, z wami to nic nie wiadomo! Przeliczyć musiałam ...
Jakie ryby lubią lekarze? - Duże sumy...!!!
- Panie doktorze, czy wyleczy mnie pan z bezsenności?
- Tak, ale najpierw trzeba ustalić i zlikwidować przyczynę.
- Lepiej nie. Żona jest bardzo przywiązana do naszego dziecka! :)
Pewnego wieczoru rodzina przywiozła swoją starszą schorowaną matkę do domu spokojnej starości z nadzieją, że tam dostanie odpowiednią opiekę. Następnego ranka pielęgniarki wykąpały staruszkę, nakarmiły i posadziły ją na fotelu przy oknie z widokiem na kwiecisty ogród.
Wszystko wydawało się być w porządku, lecz po chwili staruszka zaczęła przechylać się na boki swojego fotela. Dwie czujne pielęgniarki natychmiast przybiegały, aby wyprostować staruszkę z powrotem. Staruszka znów jednak zaczęła się wychylać z fotela i znów pojawiały się pielęgniarki, by temu zapobiec. Tak sytuacja wyglądała cały ranek. Popołudniu staruszkę odwiedziła rodzina, chcąc sprawdzić jak się miewa i czy zaczęła się już przyzwyczajać do swojego nowego domu.
- Czy dobrze cię tu traktują mamo? - pytali.
- Tak wszystko jest dobrze - odpowiada staruszka, z jednym wyjątkiem - nie pozwalają mi tu pierdzieć.
Po co kobieta ma przegrode w nosie?
Zeby nie kusiło.
Zasłyszane dzisiaj w radio. Piszę FONETYCZNIE !!!
Dlaczego robin hud, bo nie jod!!!
To ja słyszałem, również w radio inną wersję.
Również fonetycznie!
Dlaczego Robin hud? Bo Żan Miszel Żar.
skąd się wzięła powódź???
Lech zdobył mistrzostwo Polski w piłce nożnej i się Wisła wk...wiła.
Przed sądem oskarżony wyjaśnia, dlaczego zabił przechodnia:
- Jadę sobie spokojnie ulicą, nagle jakiś facet zatrzymuje mnie i mówi:
- Dawaj pieniądze!!
- Dlaczego? - pytam groźnie.
- Prima Aprilis!!
To ja mu naplułam w oko i mówię:
- Śmigus Dyngus!!
Wtedy on gasi papierosa na moim czole i mówi:
- Popielec!!
No więc ja go przydusiłem i mówię:
- Zaduszki!!
Starsze małżeństwo wybrało się na wakacje samochodem. Po drodze zatrzymali się w barze przy autostradzie na obiad. Zjedli i ruszyli w dalszą drogę. Po jakiś dwóch godzinach jazdy kobieta nagle krzyczy :
-Wracamy! Zapomniałam okularów ze stolika w barze!
Wściekły mąż na nią :
- Ty zapominalska głupia babo, przez ciebie nigdzie nie dojedziemy! Szkoda, że nie zapomniałaś własnej głowy!
Dojeżdżają do baru. Żona wychodzi z samochodu, a facet do niej :
- I przy okazji weź moją czapkę...
Stirlitz budzi się koło drugiej i mówi do siebie:
Pierwsza też była dobra...
Klient skarży się na infolinii operatora komórkowego:
- Nie docierają do mnie wiadomości!
- To może spróbuje pan jeszcze raz przeczytać?
Dyrektor dzwoni do żony:
Kochanie, przyjedź, będziemy uprawiać seks u mnie w gabinecie!
No co ty, najdroższy, przecież ty masz tam sekretarkę!
A mogę?!
Pani w bibliotece kazała napisać dzieciom zdanie ze słowami "zapewne" i "gdyż".
Ania napisała:
Jutro zapewne będą goście, gdyż mama piecze ciasto! Pięknie!
Wojtuś: Jutro zapewne będzie pogoda, gdyż w nocy świeciły pięknie gwiazdy! Bardzo piękne zdanie!
A ty Kaziu masz zdanie?
Mam: sąsiadka idzie przez podwórko z New York Times!
A gdzie są wymagane wyrazy? A proszę!
"zapewne idzie na sranko, gdyż nie zna angielskiego!
Nauczycielka daje klasie zadanie:
- Ułóżcie zdanie zawierające słowo ANANAS.
Pierwsza zgłasza się Małgosia:
- Ananas jest zdrowym owocem.
Później zgłasza się Paweł:
- Ananas rośnie na palmach.
Teraz ty Jasiu - mówi nauczycielka.
A Jasiu na to:
-Basia puściła bąka A NA NAS leci smród.
Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta,
jak zwierzęta się nazywają.
- To jest kot - mówi Małgosia.
- Bardzo dobrze. A to?
- To jest piesek - odpowiada Krzyś.
- Świetnie. A to? - pyta nauczyciel Jasia, prezentując zdjęcie niedźwiedzia.
Jasio milczy. Nauczyciel postanawia zażartować:
- Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia.
- Nienasycony buhaj?
Czy różni się rzeka od polityka?
W przeciwieństwie do polityka, rzeka potrafi oderwać się od koryta!
Babcia daje dziadkowi pieniądze i mówi :
- Idź do sklepu i kup chleb i masło. Tylko nie zapomnij, co masz kupić! Dwie rzeczy!
- Dobra, dobra, zapamiętałem.
I poszedł. Wraca po jakimś czasie z puszką farby.
Babcia na niego:
- Ale ty masz sklerozę! Miały być dwie rzeczy!
A gdzie pędzel?
reklama klimy ;) http://unix.rulez.org/~calver/pictures/ac_advertising.jpg
Dwóch dresiarzy jedzie autobusem. Podchodzi do nich kanar i mówi:
- Bileciki do kontroli.
A oni do niego:
- Bujaj się, cwelu.
Kanar podszedł do starego dziadka:
- Bileciki do kontroli.
A on:
- Nie słyszał pan co koledzy mówili?!
Jestem tak padnięty że aż z tego zmęczenia przypomniał mi się żart;
Przychodzi baba do lekarza, słaniając się siada na krześle i mówi;
Panie doktorze, jestem sKonana"
Tak? - Odpowiada doktor - A ja z "Gwiezdnych Wojen"...
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No może jutro... Ale dziś nie dam rady. Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i ... Po prostu nie dam rady.
Król udał się więc do kolejnego rycerza:
- Powała, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygraną bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się więc Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygraną bitwę?
- Królu złoty, nie dam rady. Była imprezka...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawią w szeregu pod lasem...
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygraną bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?
Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali. Nikt nie chce... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chcę!!! Ja pójdę!!!
Rozglądają się i widzą - stary dziad z brodą do pasa, ubrany w jakiś taki jutowy worek, łachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?
No i nikogo innego nie było. Dali więc dziadkowi długi dwuręczny miecz. Idzie dziadek przez pole, miecza nie dał rady dźwignąć więc ciągnie go za sobą .... Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz. Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- Dziaaaadeeeeek!!! W nooooogiiiiii!!! W noooooogggiiiiiiiiiiiiiii!!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, dopadł dziadka który w ogóle nie zamierzał uciekać, podniósł się tuman kurzu. Nic nie widać tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu. Patrzą Polacy a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsące się ręka trzyma miecz na gardle Niemca. I mówi:
- Masz szczęście draniu że krzyczeli "w nogi", bo bym ci łeb uciął!!!!! /z netu na czasie/
Porodówka. Kobieta rodzi i niesamowicie krzyczy:
- Wyciągnijcie to ze mnie! Dajcie mi jakieś leki! – spogląda na męża – TO TY MI TO ZROBIŁEŚ BYDLAKU! TY TU POWINIENEŚ LEŻEĆ!!!
- O ile dobrze pamiętam – odrzekł spokojnie mąż – chciałem spróbować z tobą seksu analnego, ale powiedziałaś, że to będzie zbyt bolesne.
Dzwoni telefon. Pies odbiera i mówi:
- Hau!
- Halo?
- Hau!
- Nic nie rozumiem.
- Hau!
- Proszę mówić wyraźniej!
- H jak Henryk, A jak Agnieszka, U jak Urszula: Hau!!!