A przepraszam, waćpan to pewnie miał "dobry" zestaw nauczycieli w swoim profilu i zapomniał, że są tam dwie nauczycielki z matematyki, które gwarantują koszmarną naukę tego przedmiotu [..] - to pierwszy i najlepszy przykład z brzegu.
A o kogo chodzi to z nazwiska sobie daruje wymieniać. Jesteś absolwentem to wiesz o kogo chodzi i o kim chodzą legendy. I przykro mi. Jedna z tych legend od matematyki mnie uczyła i cała klasa chodziła na korepetycje, bo matematyki i matury z niej się po prostu bała.
A lekcja wyglądała wręcz dramatycznie. Chaos, tragedia - dla mnie to była taka mała osobista tragedia, bo w gimnazjum miałem świetną nauczycielkę od matematyki i nie miałem z przedmiotem problemów. Potem poszedłem właśnie do niej na korki z matmy i może dlatego zdałem wysoko podstawę i rozszerzenie (do którego sam się douczałem). Gdybym bazował na tym co było na lekcji to daleko bym nie zajechał. A porównując zajęcia z matematyki w LO Kościuszki do mojej sesji na AGH to przepraszam bardzo - nie ma czego porównywać. LO to była zabawa i bimbanie, na studiach zaczęła się prawdziwa nauka.
A Ty miałeś po prostu to szczęście, że dostałeś dobry zestaw nauczycieli. Bo w Kościuszce jest paru świetnych nauczycieli, niestety jest więcej tych przeciętnych - moja klasa była obarczona przeciętniakami (w większości) i dlatego być może nie wynoszę i nigdy nie będę, tego LO pod niebiosa.
Oczywiście nauczyciel be! Jesteś na AGH'u to pewnie wiesz, że to co jest wykładane na uczelni to 30% materiału do opanowania, lub sama teoria - resztę trzeba samemu robić. Nikt do niczego nas na studiach nie zmusza. To samo w LO, bez pracy własnej kokosów nie należy się spodziewać. A matematyki uczyła mnie właśnie jedna z tych nauczycielek.
Jeśli ktoś się spodziewał, że w LO będą go za rączkę prowadzić to może się nieźle przejechać.
Na maturze rozszerzonej z matematyki miałem tylko 38%. Też winiłem nauczyciela do czasu gdy musiałem ten materiał opanować do perfekcji do końca pierwszego semestru na uczelni. I nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki wszystko wchodziło do głowy bez żadnego problemu - 3 lata rozszerzonego materiału liceum w 3 miesiące i nie maiłem nic innego tylko zeszyty z LO. Problem był nie w nauczycielu, ale w tym że matematyka była na mojej maturze jako 4 przedmiot i nie zależało mi na wyniku stąd nie przykładałem się. Nawet nie wiesz jak teraz pluje sobie w twarz z tego powodu.
Z wiekiem człowiek nabiera dystansu i czasem mądrzeje. Cierpliwości...
Nauczyciel, dobry to podstawa. I powie ci to każdy kto w życiu trafił na nauczyciela z pasją, który POTRAFI przekazać wiedzę. Zachęcić ucznia do czegoś więcej niż 30% do "zdania matury". My nie byliśmy zachęcani do czegoś więcej, nauczycielce tej chodziło tylko o to, aby nikt spod jej skrzydeł nie oblał matury (a i tak oblał). Pomijam fakt, stękania i wiecznych pomyłek przy liczeniu np. wielomianów, tekstów o tym (jak wykryliśmy, że robi błędy), że "nas sprawdza". Liceum to nie są studia wyższe, mają jedynie do nich przygotować. Jeśli jest słaby nauczyciel, który sobie nie radzi z przekazaniem wiedzy, każda lekcja wtedy jest stratą czasu. Ogromnie żałuje, że nie poszedłem od razu do jakiegoś profilu matematycznego, bo w tamtych profilach, były nauczycielki, które wiedziały co to przekazanie wiedzy.
"Jeśli ktoś się spodziewał, że w LO będą go za rączkę prowadzić to może się nieźle przejechać.
"
Mylisz prowadzenie za rączkę z wprowadzaniem ludzi w błąd, pomyłkami w liczeniu, brakiem dobrej metodyki nauczania. Idąc takim tropem myślowym - w zasadzie po co nam nauczyciel? Sami wszystko możemy zrobić.
Nauczyciel - w szkole średniej także - powinien być mentorem - kimś kto potrafi zaopiekować się tym, kto nie nadąża czy też kimś kto potrafi pobudzić pasję do przedmiotu.
"
Z wiekiem człowiek nabiera dystansu i czasem mądrzeje. Cierpliwości..."
Sądzisz, że nie mam dystansu? Stwierdzam obiektywnie fakty. Tam są dwie panie, które matematyki uczyć nie powinny. Czemu np. część myślenickich nauczycieli nie chce brać na korki uczniów tych dwóch pań? Bo potem uczniowie tych dwóch pań mają najlepszą zdawalność matur. Czemu o nich chodzą takie legendy? Czemu w najbardziej odległych zakątkach powiatu, można usłyszeć "trafisz na tę i na tamtą to tragedia".
Moje nauczycielki z gimnazjum jak usłyszały kto mnie matematyki uczy to stwierdziły, jedna - żebym się przepisał, a druga "No nie pomoże za bardzo, zaszkodzić też nie zaszkodzi, ale nauczyć nie nauczy".
Wcale się nie musisz ze mną zgadzać. Ale jeśli myślisz, że każda osoba mająca negatywny stosunek do I LO chodziła na Zarabie to jesteś w błędzie.
I sporo osób także żałuje, że tam poszło.
Jak ktoś miał fajny zestaw nauczycieli to faktycznie - dużo się mógł nauczyć. Niestety przeważają tam nauczyciele mierni i słabi. A progi punktowe z roku na rok coraz są niższe. Szkoła jedzie na renomie, której po prostu nie ma.
Rozumiem twój tok myślenia i argumentacji, ale staram się jedynie udowodnić, że jeśli ktoś jest od razu nastawiony na nie względem nauczyciela czy przedmiotu to nic dobrego z tego nie wyniknie.
Wracając do tych nauczycielek matematyki to jakoś niektórzy dali sobie radę z maturą bez najmniejszego problemu - nie wiem skąd takie przekonanie że u nich niczego się nie można nauczyć. Oczywiście egzekwować wiedzy to one nie umieją, i to prowadzi do lenistwa i tworzenia sobie zaległości, ale jak ktoś chce coś wynieść ze szkoły to nie będzie miał z tym problemu.
Najwięcej krytykowali je w moich czasach humaniści (oczywiście nie wszyscy) którzy wychodzili z założenia, że matematyka im do niczego potrzebna nie była bo i tak na maturze zdawać nie będą i z takim nastawieniem chodzili na lekcje, a później był płacz i zgrzytanie zębów. Ludzie w klasach matematycznych, którzy chcieli ją zdawać spokojnie radzili sobie z egzaminem, bo wiedzieli, że jeśli się nie przyłożą to o dobrych studiach mogą pomarzyć.
Zestawu nauczycieli wcale też takiego genialnego nie miałem, ale mam porównanie z pracownikami uczelni wyższej którzy w niejednym przypadku wiedzę mają ogromną, ich publikacje ciągle dostają nagrody, ale o uczeniu nie mają pojęcia, lub zwyczajnie im się nie chce.
Nigdy nie twierdziłem, że ta szkoła ma jakąś nadzwyczajną renomę czy jest elitarna. Renoma tej szkoły moim zdaniem polega jedynie na tym, że jest to największe skupisko klas licealnych w jednej szkole w promieniu 30 kilometrów, a na południe powiatu nawet i więcej. Przyznam jednak, że pozytywnie o niej świadczy zdawalność matur, liczba studentów i absolwentów studiów wyższych, którzy wcześniej skończyli to liceum co też oznacza, że ludziom którzy tam się uczyli bądź się uczą zależy na wykształceniu i próbują coś osiągnąć z lepszym lub gorszym skutkiem.
te dwie nauczycielki o których piszesz nie są przypisywane do klas ścisłych bo dużo gorzej uczy się matematyki w klasach ogólnych
a poza tym całkowicie się zgadzam z kkk, ja matematykę wspominam miło i nie miałam kłopotów ani na maturze ani na studiach ani w obecnej pracy, a lekcje z matematyki wspominam miło.
Brak logiki w Twojej wypowiedzi.
Z jednej strony dużo gorzej uczy się matematyki w klasach ogólnych, z drugiej przypisywane są do nich nauczycielki słabo uczące.
Rewelacja.
"Rozumiem twój tok myślenia i argumentacji, ale staram się jedynie udowodnić, że jeśli ktoś jest od razu nastawiony na nie względem nauczyciela czy przedmiotu to nic dobrego z tego nie wyniknie.
"
Panie kolego, ale my nie rozmawiamy tu o jakiś tam osobach. Rozmawiamy o osobistych doświadczeniach. Nie byłem nastawiony nigdy negatywnie do matematyki, po prostu nie wybrałem takiego profilu, bo do pewnego momentu mnie nie interesowała. Dopiero chodząc na korki do matury - spodobała mi się i w ustatnim roku nadrobiłem materiał do rozszerzenia - zdałem, radzę sobie dobrze. Ale jest to moja praca - i praca mojej korepetytorki, a nie nauczycielki matematki z LO, która potrafiła wszystko tłumaczyć 3 razy trudniej i nielogicznie.
Sam przyznajesz, że wiedzy egzekwować nie potrafią. Bo to prawda. Po co więc, wmawia się ludziom, że I LO jest elitarne i rewelacyjne? One są dobitnym przykładem, że być ich tam nie powinno. A to, że nie potrafią uczyć wiedzą także inni nauczyciele liceum - do których uczniowie tych pań chodzą na korepetycje.
Tylko teraz, matma jest obowiązkowa na maturze, ba! Na większości studiów jest statystyka czy analiza i algebra (nawet na produkcji bezrobotnych czyli socjologii). Bez matmy się nie da żyć. A te panie nie uczą "matmy" tylko "zaliczenia matury". I to, też jest bezdyskusyjne. "Ważne, żeby te punkty nazbierać".
Dzisiaj nie zdać matury z matmy to trzeba być kretynem - to fakt, ale czy o to chodzi w nauce matematyki, aby tylko zaliczyć i zapomnieć? Nie sądzę.
To, że wcześniej było dobrze - nie znaczy, że to konkretnie w danym momencie świadczy dobrze o szkole.
Lepiej by było (tak tutaj uwaga do władz liceum). Aby klas było mniej, profili także, a przyjmować najlepszych. Wtedy możemy porozmawiać o renomie, bo ja po gimnazjum przyszedłem z ponad 180 punktami, a w klasie miałem ludzi z niewiele ponad 120 punktów. Jest różnica, prawda? I tę różnicę było widać. W zaległościach, brakach, podejściu do nauki.
Być może to też jest ten problem, że przyjmuje się za dużo osób? I ta elitarność, zamienia się w "elytarność".
Szkoła w rankingach w 10 dziesiątce w Małopolsce była w 1997 i to pamiętajmy, że wtedy istniało nadal województwo Krakowskie, więc dużo, dużo mniej szkół ranking obejmował. Obecnie, gdzieś w 40 dziesiątce jest. Czy to taka elitarność? Nie sądzę, skoro licea z Rabki czy andrychowa są lepsze od mojego - naszego liceum.
Olimpijczyk był jeden - i co to jest na szkołę, która ma ponad 1000 uczniów? Nic.
CrazyFrog
wcześniej pisałeś posty jako :-) w tym samym temacie, Ty chyba faktycznie masz DUŻY problem, nie zamierzam z Tobą dyskutować przez kilka kolejnych stron, wyrażę tylko swoje zdanie.
To że są to słabe nauczycielki to Twoja opinia, według mnie są dobrymi pedagogami, w związku z czym moja wypowiedź była logiczna.
A odnośnie korepetycji, to żałosne że jedna z nauczycielek matematyki, która uczy klasy ścisłe celowo zaniża oceny by potem proponować korepetycje nawet dojeżdżając swoim volvo.
Pokaż mi szkołę gdzie choć 50% pedagogów jest z prawdziwego powołania? Jeszcze się taki nie urodził coby każdemu dogodził.
Nie wiem też po co te żale że musiałeś chodzić na korki skoro sam piszesz że "do pewnego momentu mnie nie interesowała" (matematyka). Skoro cie nie interesowała to nie miej żalu do nauczyciela że cie nie przygotował do matury i musiałeś korzystać z korepetycji. Dopiero jak zawisł nad tobą bat matury i cenny czas za który płaci się niemałe pieniądze korepetytorowi to zrozumiałeś wagę i znaczenie matematyki w szkole?
Taka jest właśnie logika niektórych uczniów - bimbają dwa lata a gdy nagle się okazuje ze jakiś przedmiot jest potrzebny do studiów, to w 3 klasie budzą się z ręką w nocniku i zaczyna się pościg i nadrabianie zaległości, a wszelkie żale zrzuca się na uczących. Tak było w mojej klasie z fizyka i chemią.
KKK. Prosiłeś o szkołę, w której choć 50% ma prawdziwe powołanie. Pewnie nie uwierzysz, ale to ZSP na Zarabiu. Popytaj znajomych, którzy się tam uczą. Zaręczam, ze znajdziesz tam wiecej niż 50% nauczycieli z pasją. Dlatego jest to tak fajna szkoła. Bo nauczyciel z prawdziwego powołania to nie tylko dobry "przekazywacz wiedzy" , ale także osoba, z którą można porozmawiać, która zapyta Cię czy masz jakieś problemy, gdy nauka Ci nie idzie, osoba, której nie będzie wystarczalo, że zaliczysz pozytywnie material, ale będzie chciała zmobilizować Cię do rozwoju intelektualnego ( nawet gdy wydaje Ci się , ze tego nie chcesz i nie potrzebujesz).
ania M. - nie wiem o czym za bardzo piszesz odnośnie ';-)', ale to nie istotne.
Oczywiście, według Ciebie szanowne panie mogę byc dobrymi pedagogami. Niestety wiekszość uczniów, rodziców i nauczycieli myśli inaczej, no ale już emerytura niedługo... Oby inni nie mieli tej przyjemności nauki, że matematycy to ludzie leniwi itd...
"Nie wiem też po co te żale że musiałeś chodzić na korki skoro sam piszesz że "do pewnego momentu mnie nie interesowała" (matematyka). Skoro cie nie interesowała to nie miej żalu do nauczyciela że cie nie przygotował do matury i musiałeś korzystać z korepetycji."
Fragment, że matematyka mnie "nie interesowała' odnosił się do tego, że nie poszedłem do profilu matematycznego od razu, tylko w toku nauki liceum zdecydowałem się (przygotowując do podstawy) spróbować sił z rozszerzeniem. Pretensje mam o to, że traciłem czas chodząc na lekcje matematyki, z których nic nie wynosiłem, bo panował chaos i rozgardiasz. Pani gubiła sprawdziany, oddawała po 3 miesiącach i inne kwiatki. Dla większości osób, matematyka była potrzebna aby zdać, więc było im to na rękę.
"Dopiero jak zawisł nad tobą bat matury i cenny czas za który płaci się niemałe pieniądze korepetytorowi to zrozumiałeś wagę i znaczenie matematyki w szkole? "
Matematykę zawsze lubiłem ;-). Choć nie wiązałem planów ze studiami inżynierskimi, po czasie się to odmieniło. Czytaj waćpan ze zrozumieniem ;-).
W zasadzie, każdy przedmiot ogólnokształcący ma wysokie znaczenie, czy to będzie WOK czy Chemia z tatusiem mającym córusie i synków. W końcu to liceum ogólnokształcące, a nie profilowane :).
Ok "CreazyFrog" Kościuszki zmarnowało Ci 3 lata nauki (przynajmniej z matematyki), ale proszę nie wypowiadaj się w imieniu wszystkich. Ręczę ci, że duży odsetek osób jest i było zadowolone z tej szkoły.
A Asi proponuje zapisać się do klasy pierwszej LO i wtedy z własnego doświadczenia opisać sytuację i ilu nauczycieli jest z powołania a ilu nie.
Znana jest wam zasada 20/80? Np 80% usterek danego modelu samochodu przytrafiło się tylko 20% wyprodukowanym egzemplarzom, podobnie jest ze szkołą; 80% negatywnych opinii opini o szkole dotyczy 20% nauczycieli.
:-) +2
@hahaha
Wtrącę się, argumenty masz słabiutkie, a raczej ich w ogóle nie masz. O pewnym pedagogu od matematyki to chodzą legendy i np. nauczyciele z zarabia nie biorą jej uczniów na korepetycje, bo potem oni piszą najlepiej matury ;-), dlatego, że w klasach w których ona uczy matematyki WSZYSCY chodzą na korepetycje. Czasem nawet do nauczycieli z tego samego LO ;-).
Jest też pedagog, który nie umie nauczyć się imion uczniów, ale przez całe liceum woła synuś vel córcia.
to jest Twoja wypowiedź z kwietnia wtedy miałeś nick :-)
"Czemu np. część myślenickich nauczycieli nie chce brać na korki uczniów tych dwóch pań? Bo potem uczniowie tych dwóch pań mają najlepszą zdawalność matur."
teraz jesteś CrazyFrog argumenty te same - kiepskie, ale dyskusja z tobą nie ma sensu co widać na poprzednich stronach. Ty masz chyba jakiś problem natury psychicznej. Rozpoczynasz po raz kolejny tą samą dyskusję znianiając nick'a.
"...Oczywiście, według Ciebie szanowne panie mogę byc dobrymi pedagogami. Niestety wiekszość uczniów, rodziców i nauczycieli myśli inaczej, no ale już emerytura niedługo... Oby inni nie mieli tej przyjemności nauki, że matematycy to ludzie leniwi itd..."
Większość ? a skąd Ty to wiesz, według mnie większość z nich myśli zupełnie inaczej, zresztą poczytaj sobie posty w tym temacie, ale jak zauważyłam Twoje zdanie jest najważniejsze. Współczyję nauczycielom, którzy Cię uczyli i przyszłym współpracownikom. Niszczysz każdego kto ma inne zdanie niż Ty.
Dzisiaj 16:54
kkk ±0 Ok "CreazyFrog" Kościuszki zmarnowało Ci 3 lata nauki (przynajmniej z matematyki), ale proszę nie wypowiadaj się w imieniu wszystkich. Ręczę ci, że duży odsetek osób jest i było zadowolone z tej szkoły.
A może Ty jesteś młodym, szukającym pracy nauczycielem i chcesz wygryźć porządnych ludzi z pracy oczerniając ich ? Wyrazy współczucia.
Jeszcze raz piszę PORZĄDNYCH bo mnie matematyki nauczyli, a orłem nie byłam.
Nie. Na nauczyciela się nie wybieram.
A gdyby było tak jak piszesz, koleżanko (Gdyby było tak jak sobie błędnie założyłaś). To zamiast poruszać temat tych dwóch pań od matematyki, poruszyłbym temat innej osoby, wiecznej.
Chociaż, wiesz na czym polegał (bo naszczęście to zmienili) cały "myk" w tej sytuacji.
Pobierano emeryturę (bo się faktycznie należała) plus do tego jeszcze pensje.
A potem się narzeka, że młodzi nauczyciele nie mają miejsc pracy. Albo starzy trzymają miejsce dla swoich dzieci.
Nikogo nie oczerniam. Piszę fakty.
Równie dobrze, można powiedzieć, że Ty oczerniasz nauczycielkę uczącą w profilach ścisłych, czyż nie? Kij ma dwa końce, waćpanno.
czytam i nie mogę się doliczyć ile osób uczyło Cię matematyki - 2 Panie w gimnazjum "obie Panie bo jak mało kto tyle o nich wiesz- powielać cudze opinie potrafi każdy - lekcje matematyki są dostosowane do profilu podstawowy - rozszerzony który wybrałeś sam i do ogólnego poziomu w klasie czyli również Twoich Kolegów nie tylko Ciebie a jeśli zainteresowałeś się przedmiotem :
" Fragment, że matematyka mnie "nie interesowała' odnosił się do tego, że nie poszedłem do profilu matematycznego od razu, tylko w toku nauki liceum zdecydowałem się (przygotowując do podstawy) spróbować sił z rozszerzeniem. " CZYLI WYNIKA ŻE TO KTO ZDOŁAŁ ZAINTERESOWAĆ CIĘ PRZEDMIOTEM - KOLEDZY - WĄTPIĘ ?! jeżeli panował hałas na lekcji. Jeżeli Ktoś interesuje się przedmiotem to może uczestniczyć w olimpiadzie, zawodach np matematycznych na różnych szczeblach albo zwykłych kołach -robiłeś coś poza braniem korków u nauczycielek z gimnazjum? i jeszcze biorąc pod uwagę ile nauczycieli z matematyki w Myslenicach "ŻYJE Z UDZIELANIA KOREPETYCJI A ILE SOBIE DORABIA CZYSTA KASA - przecież nie płacą podatków- to szara strefa tylko akceptowana społecznie ale to jest nieuczciwe właśnie wobec społeczeństwa i państwa! dlatego nie dziwi mnie że jeden nauczyciel innemu podrywa opinię a jeżeli jeździ do domu i tam udziela korków to również potrafi przekonać do takich ocen rodziców, śmiać mi się chce jak opowiada moja kuzynka - nauczycielka, że na zebraniach o poziomie nauczania fizyki czy matematyki języów wypowiadaja się rodzice którzy z tymi przedmiotami nie maja nic wspólnego ani wykształcenia ani pracy albo Panie nauczycielki wychowania przedszkolnego - wczesnoszkolnego po zaocznych studiach to tylko w Polsce jest możliwe.
do CrazyFrog
a skąd Ty wiesz który z nauczycieli bierze emeryturę i pensję ? Nie wierzę, że nie jesteś " z tego " środowiska. Miałam rację, chodz o etat.
Nie, nie jestem z tego środowiska i nie chodzi o etat. Skąd wiem? Oczywiście przynam ci rację - nie mam dowodu na papierze, ale logicznie rozumując (a tego matematyka uczy - logicznego myślenia), jeśli była możliwość (a do niedawna była), brać pensje + emeryturę, to czemu z tego miałby ktoś nieskorzystać? Przecież każdy grosz się liczy, dlatego jestem przekonany, że każda osoba, która może iść na emeryture, a wciąż pracowała, brała i pensje i emeryture. I dotyczy to każdego zawodu, bo nie było to prawo wyłącznie nauczycieli. Lekarz, nauczyciel akademicki, górnik - też takowe prawo posiadali. W tym roku jednakże weszła ustawa, która proceder ukróciła. Osoba zdolna do pobierania emerytury, ale wciąż pracująca musi podjąć decyzje - czy pobiera emeryturę i nie pracuje na etacie, czy nie pobiera emerytury i pracuje.
"lekcje matematyki są dostosowane do profilu podstawowy - rozszerzony który wybrałeś sam i do ogólnego poziomu w klasie czyli również Twoich Kolegów nie tylko Ciebie a jeśli zainteresowałeś się przedmiotem :"
Ale ja nigdzie nie napisałem, że mam pretensje o to, że nie uczono mnie w klasie z podstawową matematyką poziomu rozszerzonego. Nawet tego nie oczekiwałem. Nigdy. Pisałem jedynie, że właśnie ten poziom podstawowy "czyli minimum", był na naprawdę miernym poziomie. Bo tak było. Chyba mam prawo do własnej oceny przygotowania merytorycznego nauczyciela, którego trzy lata oglądałem, słuchałem na lekcji matematyki?
"CZYLI WYNIKA ŻE TO KTO ZDOŁAŁ ZAINTERESOWAĆ CIĘ PRZEDMIOTEM - KOLEDZY - WĄTPIĘ ?!"
Kto zdołał? Na pewno nie koledzy i nie nauczyciel. Po prostu spodobała mi się pewna praca wymagająca biegłej znajomości matematyki. A że wybrałem profil bez matematyki poszerzonej - trudno, nadrobiłem sam materiał do rozszerzenia, co nie zmienia faktu, że na lekcji
- było głośno, bo nauczycielka nie panuje nad lekcją;
- było chaotycznie - skakanie po książce, robienie nie po kolei działów;
- było śmiesznie, tragikomicznie - nauczycielka robiąca sprawdzian - gubiąca go;
Do olimpiady były dopuszczane raczej osoby z profili matematycznych, bo jeżeli ja na początku 3 klasy podjąłem decyzje o zdawaniu rozszerzenia z matematyki, nie będąc w takiej klasie - nie miałem nawet co robić w konkursach, bo byłem dwa lata w plecy, z poszerzoną wiedzą. Więc na własną rękę, się douczałem rozszerzenia. I nie winie o to swojej byłej (na szczęście) nauczycielki, winię ją o to, że nie potrafiła przekazać swojej wiedzy, gubiła się, nie panowała nad klasą. I jej wystawiam konkretnie "negatywną" cenzurkę.
"to szara strefa tylko akceptowana społecznie ale to jest nieuczciwe właśnie wobec społeczeństwa i państwa!"
O ile mi wiem, każdy z nas może tworzyć prawo. Zbierz 100 000 podpisów pod projektem ustawy i zgłoś ją do sejmu o wprowadzenie kas fiskalnych dla nauczycieli. Popieram. Przecież bywają nauczyciele, którzy udzielają korepetycji płatnych korzystając z sal szkolnych, wykorzystując światło, kredę. Oczywiście zgadzam się na to.
Chociaż z drugiej strony, nie tak do końca jest, że nie odprowadzają podatków. Może PIT z tego tytułu nie płacą, ale płacą z tego tytułu VAT. W głupiej kromce chleba zawarty jest VAT, więc jednak coś z tego opodatkowania jest.
"wczesnoszkolnego po zaocznych studiach to tylko w Polsce jest możliwe.".
Dobrze, dobrze. Można mieć nawet Harvard skończony, jak się nie lubi swojej pracy, nie umie się przekazać wiedzy, to dyplomik można sobie w WC spuścić.
albo sie jest uczciwym albo nie
uważasz,że pobieranie pensji i emerytury jest nieuczciwe , a nie opłacanie podatku za prywatną działalność jest uczciwe t, ta czysta hipokryzja
a odnośnie nauczycielki od matmy zdania nie zmienię, wielu nauczycieli gubi prace, wielu jest chaotycznych, nauczyciel to człowiek jak każdy inny.
Ja oraz wszyscy moi znajomi mamy o niej jak najlepsze zdanie i szanujemy za to jakim jest nauczycielem i jakim człowiekiem.
Przecież napisałem wyraźnie w moim poprzednim poście:
"O ile mi wiem, każdy z nas może tworzyć prawo. Zbierz 100 000 podpisów pod projektem ustawy i zgłoś ją do sejmu o wprowadzenie kas fiskalnych dla nauczycieli. Popieram. Przecież bywają nauczyciele, którzy udzielają korepetycji płatnych korzystając z sal szkolnych, wykorzystując światło, kredę. Oczywiście zgadzam się na to. "
Gdzie więc jest, że popieram nie płacenie podatku z tytułu korepetycji? Ba! Jakby ktoś zadbał o petycje w sprawie takiej ustawy z chęcią ją podpisze. Zwróciłem jedynie uwagę, na fakt, że po części podatki płacą. Czyli Vat, tylko tyle.
"nauczyciel to człowiek jak każdy inny. "
Człowiek jak każdy inny, jednak w pewien sposób obarczony ogromną odpowiedzialnością. Jeśli ktoś nie umie przekazać wiedzy jaką dysponuje toi nauczycielem dobrym, nie będzie.
Nigdzie też nie napisałem, że nie szanuje jej jako człowieka - z zasady szanuje każdego człowieka, jednak nie koniecznie muszę mieć dobre zdanie o jej metodach nauczania. I do tego mam pełne prawo, zdania nie zmienię.
cytuję Crazy Frog:
<Gdzie więc jest, że popieram nie płacenie podatku z tytułu korepetycji? Ba! Jakby ktoś zadbał o petycje w sprawie takiej ustawy z chęcią ją podpisze. Zwróciłem jedynie uwagę, na fakt, że po części podatki płacą. Czyli Vat, tylko tyle.>
Zadbał o petycję w sprawie czego? Wg. Ciebie jak rozumiem zarabianie poza umową o pracę czy jaką kolwiek inną umową przez nauczycieli nie kwalifikuje się do samozatrudnnienia tak? A może jest to dział specjalny w produkcji rolnej?
Samozatrudnienie lub jak wolisz prowadzenie działalności gospodarczej nie daje możliwości płacenia wyłącznie podatku VAT od przychodu. Każdy przedsiębiorca płaci podatek dochodowy i opłaca składki na ZUS. Nauczyciel pracujący w szkole a prowadzący działność gospodarczą w formie udzielania korepetycji mógłby co najwyżej nie płacić ZUS-u za wyjątkiem ubezpieczenia zdrowotnego, bo takie trzeba zapłacić osobno od każdej dziłalności niezależnie ile byś ich prowadził. Natomiast co do VAT-u to dopiero po przekroczeniu pewnego pułapu zostajesz nim objety więc chyba coś Ci się pomieszało nie jest możliwe, żeby nauczyciel go przekroczył. Więc jak nauczyciel może płacić tylko VAT od przychodu, który uzyskał pracując nielegalnie. Zapomniałeś jeszcze o podatku dochodowym. Nie wyobrażam sobie żeby udzielając korepetycji wykazać koszty uzyskania przychodu tak wysokie, że nie będzie od czego podatku naliczyć. Nie słyszałeś o prywatnych szkołach? Czemu nie udzielać korepetycji na zasadzie prywatnej szkoły prowadzonej jako działalność jednosobowa pod szyldem np. MATEMATYK KOREPETYTOR. Nie wydaje mi się żeby były trudności z tego tytułu w urzedzie miasta podczas rejestracji działalności gospodarczej. Nazwa własna tak samo dobra jak kazda inna. Jeżeli to nie trafia do twojej wyobraźni szalona żabo to za nick'a czapki z głów nawiasem mówiąc to .... nie kończe bo mnie wytną za obrażanie forumowiczów. Jeżeli choć nieco grzeszysz inteligencją to i tak zrozumiesz aluzję.
A co do pensja + emerytura dużo krzyczysz a sam byś zapewne tak zrobił.
Nawiasem mówiąc to emeryturę każdy no prawie każdy wypracowywuje przez lata a ZUSU zasr..... obowiązkiem wypłacać. A czy ktoś ma ochotę pracować czy nie to wyłącznie jego sprawa. Niezależnie od tego ile zarabia. Żal Ci to idź na studia pedagogiczne i pracuj w szkole.
Zaznzczam, że nauczycielem nie jestem i emerytury nie pobieram pracując jednocześnie, natomiast wku... mnie jak widzę inwalidów i rencistów skaczących jak młode łanie między regałami na zakupach w sklepie lub pracujących w pocie czoła np. na budowie.
jeśli chodzi o pieniądze to nie każdy wykorzysta każda okazję żeby zarobić , na szczęście ta ustawa została zniesiona,
- NIE MOŻESZ OCENIĆ MERYTORYCZNIE NAUCZYCIELA ŻADNEGO PRZEDMIOTU MOŻE TO BYĆ JEDYNIE TWOJA SUBIEKTYWNA OCENA jako ucznia , oceny nauczyciela i "miernego poziomu kształcenia'' jak to nazywasz może dokonać dyrektor lub przedstawiciel kuratorium , wcześniej napisałeś że maturę zdawali wszyscy lub prawie wszyscy, masz ogrom wiedzy o kolegach KTO I JAK ZDAŁ podziwiam i podziwiam trwałeś aż do końca przy takim nauczycielu i marnowałeś cenny czas,
- program określa MEN,
- zawody matematyczne dot.klas z poszerzonym ale i podstawowym poziomem trochę chęci,
- zachowanie uczniów na lekcjach to wyraz kultury osobistej i chęci "nauczyciel łagodny czy nauczyciel niełagodny to i tak zły nauczyciel",
- kasa fiskalna to jedno ale wcześniej należałoby zgłosić działalność gospodarczą, zalegalizować to opłacać, tak musi zrobić każdy to ma dochody, chyba że udziela korepetycji bezpłatnie w co wątpię, ilu tak robi - ja nie znam takiego przypadku jeśli znasz to słucham,
- oprócz AGH robisz też kurs pedagogiczny i psychologię nauczycieli też już znasz kto do czego się nadaje i co powinien robić - brak mi słów.
Do CrazyFrog-widzę, że konkurencja nie śpi. Przypuszczam,że tak zainteresowała Cię matematyka że zamierzasz przekazywać ten swój ogrom wiedzy matematyczno-filozoficznej w szkole. I to najlepiej w LO Kościuszki. Tak dalej, a etat napewno dostaniesz. Że też nikt nie nadzoruje takich psychopatów pod infantylnym podpisem oczerniających innych. Podaj swoje imie i nazwisko! Tez sie pośmieje z ciebie. Orle matematyczny. Pożal się Bożę!!!
Do tej dyskusji odniosę się trochę z innej beczki, bo matematykę zostawię w spokoju(miałem świetną nauczycielkę ale niestety, czego teraz już żałuję, miałem gdzieś matematykę, fizykę itp.) i zajmę się historią co zdawałem na maturze z całkiem niezłym wynikiem w mojej opinii. Uczyła mnie jedna z legend liceum o której słyszał chyba każdy kto się tam uczył. I można powiedzieć że ciepło o nim zawsze będę mówił bo maturka fajnie mi poszła, tak samo jak inne osoby z mojej klasy, które również dostały się na studia jakie chciały właśnie dzięki dobrym wynikom z historii i wos-u. Ale znalazły się takie osoby, którym ta matura już tak fajnie nie poszła i nie dostały się tam gdzie chciały. Nauczyciela dalej wspominają miło ale twierdzą że uczenie mu nie wychodzi lub ewentualnie jego sposoby wykładania wiedzy do nich nie trafiały. Ktoś się mnie spyta kto mnie uczył historii to otrzyma odpowiedź że świetny profesor, a jak się spyta moich znajomych to powiedzą że koleś który nie ma pojęcia o nauczaniu i nie da się stwierdzić kto ma rację. Pewne jest jedno co wcześniej napisaliście, ważne jest żeby samemu się starać, a nauczyciel ma pomagać, wskazywać ścieżkę jaką warto jest kroczyć, bo nie może jak w Akademii Pana Kleksa nalać oleju do głowy :)
A przepraszam, waćpan to pewnie miał "dobry" zestaw nauczycieli w swoim profilu i zapomniał, że są tam dwie nauczycielki z matematyki, które gwarantują koszmarną naukę tego przedmiotu [..] - to pierwszy i najlepszy przykład z brzegu.
A o kogo chodzi to z nazwiska sobie daruje wymieniać. Jesteś absolwentem to wiesz o kogo chodzi i o kim chodzą legendy. I przykro mi. Jedna z tych legend od matematyki mnie uczyła i cała klasa chodziła na korepetycje, bo matematyki i matury z niej się po prostu bała.
A lekcja wyglądała wręcz dramatycznie. Chaos, tragedia - dla mnie to była taka mała osobista tragedia, bo w gimnazjum miałem świetną nauczycielkę od matematyki i nie miałem z przedmiotem problemów. Potem poszedłem właśnie do niej na korki z matmy i może dlatego zdałem wysoko podstawę i rozszerzenie (do którego sam się douczałem). Gdybym bazował na tym co było na lekcji to daleko bym nie zajechał. A porównując zajęcia z matematyki w LO Kościuszki do mojej sesji na AGH to przepraszam bardzo - nie ma czego porównywać. LO to była zabawa i bimbanie, na studiach zaczęła się prawdziwa nauka.
A Ty miałeś po prostu to szczęście, że dostałeś dobry zestaw nauczycieli. Bo w Kościuszce jest paru świetnych nauczycieli, niestety jest więcej tych przeciętnych - moja klasa była obarczona przeciętniakami (w większości) i dlatego być może nie wynoszę i nigdy nie będę, tego LO pod niebiosa.
Oczywiście nauczyciel be! Jesteś na AGH'u to pewnie wiesz, że to co jest wykładane na uczelni to 30% materiału do opanowania, lub sama teoria - resztę trzeba samemu robić. Nikt do niczego nas na studiach nie zmusza. To samo w LO, bez pracy własnej kokosów nie należy się spodziewać. A matematyki uczyła mnie właśnie jedna z tych nauczycielek.
Jeśli ktoś się spodziewał, że w LO będą go za rączkę prowadzić to może się nieźle przejechać.
Na maturze rozszerzonej z matematyki miałem tylko 38%. Też winiłem nauczyciela do czasu gdy musiałem ten materiał opanować do perfekcji do końca pierwszego semestru na uczelni. I nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki wszystko wchodziło do głowy bez żadnego problemu - 3 lata rozszerzonego materiału liceum w 3 miesiące i nie maiłem nic innego tylko zeszyty z LO. Problem był nie w nauczycielu, ale w tym że matematyka była na mojej maturze jako 4 przedmiot i nie zależało mi na wyniku stąd nie przykładałem się. Nawet nie wiesz jak teraz pluje sobie w twarz z tego powodu.
Z wiekiem człowiek nabiera dystansu i czasem mądrzeje. Cierpliwości...
Nauczyciel, dobry to podstawa. I powie ci to każdy kto w życiu trafił na nauczyciela z pasją, który POTRAFI przekazać wiedzę. Zachęcić ucznia do czegoś więcej niż 30% do "zdania matury". My nie byliśmy zachęcani do czegoś więcej, nauczycielce tej chodziło tylko o to, aby nikt spod jej skrzydeł nie oblał matury (a i tak oblał). Pomijam fakt, stękania i wiecznych pomyłek przy liczeniu np. wielomianów, tekstów o tym (jak wykryliśmy, że robi błędy), że "nas sprawdza". Liceum to nie są studia wyższe, mają jedynie do nich przygotować. Jeśli jest słaby nauczyciel, który sobie nie radzi z przekazaniem wiedzy, każda lekcja wtedy jest stratą czasu. Ogromnie żałuje, że nie poszedłem od razu do jakiegoś profilu matematycznego, bo w tamtych profilach, były nauczycielki, które wiedziały co to przekazanie wiedzy.
"Jeśli ktoś się spodziewał, że w LO będą go za rączkę prowadzić to może się nieźle przejechać.
"
Mylisz prowadzenie za rączkę z wprowadzaniem ludzi w błąd, pomyłkami w liczeniu, brakiem dobrej metodyki nauczania. Idąc takim tropem myślowym - w zasadzie po co nam nauczyciel? Sami wszystko możemy zrobić.
Nauczyciel - w szkole średniej także - powinien być mentorem - kimś kto potrafi zaopiekować się tym, kto nie nadąża czy też kimś kto potrafi pobudzić pasję do przedmiotu.
"
Z wiekiem człowiek nabiera dystansu i czasem mądrzeje. Cierpliwości..."
Sądzisz, że nie mam dystansu? Stwierdzam obiektywnie fakty. Tam są dwie panie, które matematyki uczyć nie powinny. Czemu np. część myślenickich nauczycieli nie chce brać na korki uczniów tych dwóch pań? Bo potem uczniowie tych dwóch pań mają najlepszą zdawalność matur. Czemu o nich chodzą takie legendy? Czemu w najbardziej odległych zakątkach powiatu, można usłyszeć "trafisz na tę i na tamtą to tragedia".
Moje nauczycielki z gimnazjum jak usłyszały kto mnie matematyki uczy to stwierdziły, jedna - żebym się przepisał, a druga "No nie pomoże za bardzo, zaszkodzić też nie zaszkodzi, ale nauczyć nie nauczy".
Wcale się nie musisz ze mną zgadzać. Ale jeśli myślisz, że każda osoba mająca negatywny stosunek do I LO chodziła na Zarabie to jesteś w błędzie.
I sporo osób także żałuje, że tam poszło.
Jak ktoś miał fajny zestaw nauczycieli to faktycznie - dużo się mógł nauczyć. Niestety przeważają tam nauczyciele mierni i słabi. A progi punktowe z roku na rok coraz są niższe. Szkoła jedzie na renomie, której po prostu nie ma.
Rozumiem twój tok myślenia i argumentacji, ale staram się jedynie udowodnić, że jeśli ktoś jest od razu nastawiony na nie względem nauczyciela czy przedmiotu to nic dobrego z tego nie wyniknie.
Wracając do tych nauczycielek matematyki to jakoś niektórzy dali sobie radę z maturą bez najmniejszego problemu - nie wiem skąd takie przekonanie że u nich niczego się nie można nauczyć. Oczywiście egzekwować wiedzy to one nie umieją, i to prowadzi do lenistwa i tworzenia sobie zaległości, ale jak ktoś chce coś wynieść ze szkoły to nie będzie miał z tym problemu.
Najwięcej krytykowali je w moich czasach humaniści (oczywiście nie wszyscy) którzy wychodzili z założenia, że matematyka im do niczego potrzebna nie była bo i tak na maturze zdawać nie będą i z takim nastawieniem chodzili na lekcje, a później był płacz i zgrzytanie zębów. Ludzie w klasach matematycznych, którzy chcieli ją zdawać spokojnie radzili sobie z egzaminem, bo wiedzieli, że jeśli się nie przyłożą to o dobrych studiach mogą pomarzyć.
Zestawu nauczycieli wcale też takiego genialnego nie miałem, ale mam porównanie z pracownikami uczelni wyższej którzy w niejednym przypadku wiedzę mają ogromną, ich publikacje ciągle dostają nagrody, ale o uczeniu nie mają pojęcia, lub zwyczajnie im się nie chce.
Nigdy nie twierdziłem, że ta szkoła ma jakąś nadzwyczajną renomę czy jest elitarna. Renoma tej szkoły moim zdaniem polega jedynie na tym, że jest to największe skupisko klas licealnych w jednej szkole w promieniu 30 kilometrów, a na południe powiatu nawet i więcej. Przyznam jednak, że pozytywnie o niej świadczy zdawalność matur, liczba studentów i absolwentów studiów wyższych, którzy wcześniej skończyli to liceum co też oznacza, że ludziom którzy tam się uczyli bądź się uczą zależy na wykształceniu i próbują coś osiągnąć z lepszym lub gorszym skutkiem.
te dwie nauczycielki o których piszesz nie są przypisywane do klas ścisłych bo dużo gorzej uczy się matematyki w klasach ogólnych
a poza tym całkowicie się zgadzam z kkk, ja matematykę wspominam miło i nie miałam kłopotów ani na maturze ani na studiach ani w obecnej pracy, a lekcje z matematyki wspominam miło.
Brak logiki w Twojej wypowiedzi.
Z jednej strony dużo gorzej uczy się matematyki w klasach ogólnych, z drugiej przypisywane są do nich nauczycielki słabo uczące.
Rewelacja.
"Rozumiem twój tok myślenia i argumentacji, ale staram się jedynie udowodnić, że jeśli ktoś jest od razu nastawiony na nie względem nauczyciela czy przedmiotu to nic dobrego z tego nie wyniknie.
"
Panie kolego, ale my nie rozmawiamy tu o jakiś tam osobach. Rozmawiamy o osobistych doświadczeniach. Nie byłem nastawiony nigdy negatywnie do matematyki, po prostu nie wybrałem takiego profilu, bo do pewnego momentu mnie nie interesowała. Dopiero chodząc na korki do matury - spodobała mi się i w ustatnim roku nadrobiłem materiał do rozszerzenia - zdałem, radzę sobie dobrze. Ale jest to moja praca - i praca mojej korepetytorki, a nie nauczycielki matematki z LO, która potrafiła wszystko tłumaczyć 3 razy trudniej i nielogicznie.
Sam przyznajesz, że wiedzy egzekwować nie potrafią. Bo to prawda. Po co więc, wmawia się ludziom, że I LO jest elitarne i rewelacyjne? One są dobitnym przykładem, że być ich tam nie powinno. A to, że nie potrafią uczyć wiedzą także inni nauczyciele liceum - do których uczniowie tych pań chodzą na korepetycje.
Tylko teraz, matma jest obowiązkowa na maturze, ba! Na większości studiów jest statystyka czy analiza i algebra (nawet na produkcji bezrobotnych czyli socjologii). Bez matmy się nie da żyć. A te panie nie uczą "matmy" tylko "zaliczenia matury". I to, też jest bezdyskusyjne. "Ważne, żeby te punkty nazbierać".
Dzisiaj nie zdać matury z matmy to trzeba być kretynem - to fakt, ale czy o to chodzi w nauce matematyki, aby tylko zaliczyć i zapomnieć? Nie sądzę.
To, że wcześniej było dobrze - nie znaczy, że to konkretnie w danym momencie świadczy dobrze o szkole.
Lepiej by było (tak tutaj uwaga do władz liceum). Aby klas było mniej, profili także, a przyjmować najlepszych. Wtedy możemy porozmawiać o renomie, bo ja po gimnazjum przyszedłem z ponad 180 punktami, a w klasie miałem ludzi z niewiele ponad 120 punktów. Jest różnica, prawda? I tę różnicę było widać. W zaległościach, brakach, podejściu do nauki.
Być może to też jest ten problem, że przyjmuje się za dużo osób? I ta elitarność, zamienia się w "elytarność".
Szkoła w rankingach w 10 dziesiątce w Małopolsce była w 1997 i to pamiętajmy, że wtedy istniało nadal województwo Krakowskie, więc dużo, dużo mniej szkół ranking obejmował. Obecnie, gdzieś w 40 dziesiątce jest. Czy to taka elitarność? Nie sądzę, skoro licea z Rabki czy andrychowa są lepsze od mojego - naszego liceum.
Olimpijczyk był jeden - i co to jest na szkołę, która ma ponad 1000 uczniów? Nic.
CrazyFrog
wcześniej pisałeś posty jako :-) w tym samym temacie, Ty chyba faktycznie masz DUŻY problem, nie zamierzam z Tobą dyskutować przez kilka kolejnych stron, wyrażę tylko swoje zdanie.
To że są to słabe nauczycielki to Twoja opinia, według mnie są dobrymi pedagogami, w związku z czym moja wypowiedź była logiczna.
A odnośnie korepetycji, to żałosne że jedna z nauczycielek matematyki, która uczy klasy ścisłe celowo zaniża oceny by potem proponować korepetycje nawet dojeżdżając swoim volvo.
Pokaż mi szkołę gdzie choć 50% pedagogów jest z prawdziwego powołania? Jeszcze się taki nie urodził coby każdemu dogodził.
Nie wiem też po co te żale że musiałeś chodzić na korki skoro sam piszesz że "do pewnego momentu mnie nie interesowała" (matematyka). Skoro cie nie interesowała to nie miej żalu do nauczyciela że cie nie przygotował do matury i musiałeś korzystać z korepetycji. Dopiero jak zawisł nad tobą bat matury i cenny czas za który płaci się niemałe pieniądze korepetytorowi to zrozumiałeś wagę i znaczenie matematyki w szkole?
Taka jest właśnie logika niektórych uczniów - bimbają dwa lata a gdy nagle się okazuje ze jakiś przedmiot jest potrzebny do studiów, to w 3 klasie budzą się z ręką w nocniku i zaczyna się pościg i nadrabianie zaległości, a wszelkie żale zrzuca się na uczących. Tak było w mojej klasie z fizyka i chemią.
KKK. Prosiłeś o szkołę, w której choć 50% ma prawdziwe powołanie. Pewnie nie uwierzysz, ale to ZSP na Zarabiu. Popytaj znajomych, którzy się tam uczą. Zaręczam, ze znajdziesz tam wiecej niż 50% nauczycieli z pasją. Dlatego jest to tak fajna szkoła. Bo nauczyciel z prawdziwego powołania to nie tylko dobry "przekazywacz wiedzy" , ale także osoba, z którą można porozmawiać, która zapyta Cię czy masz jakieś problemy, gdy nauka Ci nie idzie, osoba, której nie będzie wystarczalo, że zaliczysz pozytywnie material, ale będzie chciała zmobilizować Cię do rozwoju intelektualnego ( nawet gdy wydaje Ci się , ze tego nie chcesz i nie potrzebujesz).
ania M. - nie wiem o czym za bardzo piszesz odnośnie ';-)', ale to nie istotne.
Oczywiście, według Ciebie szanowne panie mogę byc dobrymi pedagogami. Niestety wiekszość uczniów, rodziców i nauczycieli myśli inaczej, no ale już emerytura niedługo... Oby inni nie mieli tej przyjemności nauki, że matematycy to ludzie leniwi itd...
"Nie wiem też po co te żale że musiałeś chodzić na korki skoro sam piszesz że "do pewnego momentu mnie nie interesowała" (matematyka). Skoro cie nie interesowała to nie miej żalu do nauczyciela że cie nie przygotował do matury i musiałeś korzystać z korepetycji."
Fragment, że matematyka mnie "nie interesowała' odnosił się do tego, że nie poszedłem do profilu matematycznego od razu, tylko w toku nauki liceum zdecydowałem się (przygotowując do podstawy) spróbować sił z rozszerzeniem. Pretensje mam o to, że traciłem czas chodząc na lekcje matematyki, z których nic nie wynosiłem, bo panował chaos i rozgardiasz. Pani gubiła sprawdziany, oddawała po 3 miesiącach i inne kwiatki. Dla większości osób, matematyka była potrzebna aby zdać, więc było im to na rękę.
"Dopiero jak zawisł nad tobą bat matury i cenny czas za który płaci się niemałe pieniądze korepetytorowi to zrozumiałeś wagę i znaczenie matematyki w szkole? "
Matematykę zawsze lubiłem ;-). Choć nie wiązałem planów ze studiami inżynierskimi, po czasie się to odmieniło. Czytaj waćpan ze zrozumieniem ;-).
W zasadzie, każdy przedmiot ogólnokształcący ma wysokie znaczenie, czy to będzie WOK czy Chemia z tatusiem mającym córusie i synków. W końcu to liceum ogólnokształcące, a nie profilowane :).
Ok "CreazyFrog" Kościuszki zmarnowało Ci 3 lata nauki (przynajmniej z matematyki), ale proszę nie wypowiadaj się w imieniu wszystkich. Ręczę ci, że duży odsetek osób jest i było zadowolone z tej szkoły.
A Asi proponuje zapisać się do klasy pierwszej LO i wtedy z własnego doświadczenia opisać sytuację i ilu nauczycieli jest z powołania a ilu nie.
Znana jest wam zasada 20/80? Np 80% usterek danego modelu samochodu przytrafiło się tylko 20% wyprodukowanym egzemplarzom, podobnie jest ze szkołą; 80% negatywnych opinii opini o szkole dotyczy 20% nauczycieli.
Pozdrawiam
03.04.2011 - 18:24
:-) +2
@hahaha
Wtrącę się, argumenty masz słabiutkie, a raczej ich w ogóle nie masz. O pewnym pedagogu od matematyki to chodzą legendy i np. nauczyciele z zarabia nie biorą jej uczniów na korepetycje, bo potem oni piszą najlepiej matury ;-), dlatego, że w klasach w których ona uczy matematyki WSZYSCY chodzą na korepetycje. Czasem nawet do nauczycieli z tego samego LO ;-).
Jest też pedagog, który nie umie nauczyć się imion uczniów, ale przez całe liceum woła synuś vel córcia.
to jest Twoja wypowiedź z kwietnia wtedy miałeś nick :-)
"Czemu np. część myślenickich nauczycieli nie chce brać na korki uczniów tych dwóch pań? Bo potem uczniowie tych dwóch pań mają najlepszą zdawalność matur."
teraz jesteś CrazyFrog argumenty te same - kiepskie, ale dyskusja z tobą nie ma sensu co widać na poprzednich stronach. Ty masz chyba jakiś problem natury psychicznej. Rozpoczynasz po raz kolejny tą samą dyskusję znianiając nick'a.
"...Oczywiście, według Ciebie szanowne panie mogę byc dobrymi pedagogami. Niestety wiekszość uczniów, rodziców i nauczycieli myśli inaczej, no ale już emerytura niedługo... Oby inni nie mieli tej przyjemności nauki, że matematycy to ludzie leniwi itd..."
Większość ? a skąd Ty to wiesz, według mnie większość z nich myśli zupełnie inaczej, zresztą poczytaj sobie posty w tym temacie, ale jak zauważyłam Twoje zdanie jest najważniejsze. Współczyję nauczycielom, którzy Cię uczyli i przyszłym współpracownikom. Niszczysz każdego kto ma inne zdanie niż Ty.
Dzisiaj 16:54
kkk ±0 Ok "CreazyFrog" Kościuszki zmarnowało Ci 3 lata nauki (przynajmniej z matematyki), ale proszę nie wypowiadaj się w imieniu wszystkich. Ręczę ci, że duży odsetek osób jest i było zadowolone z tej szkoły.
A może Ty jesteś młodym, szukającym pracy nauczycielem i chcesz wygryźć porządnych ludzi z pracy oczerniając ich ? Wyrazy współczucia.
Jeszcze raz piszę PORZĄDNYCH bo mnie matematyki nauczyli, a orłem nie byłam.
Nie. Na nauczyciela się nie wybieram.
A gdyby było tak jak piszesz, koleżanko (Gdyby było tak jak sobie błędnie założyłaś). To zamiast poruszać temat tych dwóch pań od matematyki, poruszyłbym temat innej osoby, wiecznej.
Chociaż, wiesz na czym polegał (bo naszczęście to zmienili) cały "myk" w tej sytuacji.
Pobierano emeryturę (bo się faktycznie należała) plus do tego jeszcze pensje.
A potem się narzeka, że młodzi nauczyciele nie mają miejsc pracy. Albo starzy trzymają miejsce dla swoich dzieci.
Nikogo nie oczerniam. Piszę fakty.
Równie dobrze, można powiedzieć, że Ty oczerniasz nauczycielkę uczącą w profilach ścisłych, czyż nie? Kij ma dwa końce, waćpanno.
czytam i nie mogę się doliczyć ile osób uczyło Cię matematyki - 2 Panie w gimnazjum "obie Panie bo jak mało kto tyle o nich wiesz- powielać cudze opinie potrafi każdy - lekcje matematyki są dostosowane do profilu podstawowy - rozszerzony który wybrałeś sam i do ogólnego poziomu w klasie czyli również Twoich Kolegów nie tylko Ciebie a jeśli zainteresowałeś się przedmiotem :
" Fragment, że matematyka mnie "nie interesowała' odnosił się do tego, że nie poszedłem do profilu matematycznego od razu, tylko w toku nauki liceum zdecydowałem się (przygotowując do podstawy) spróbować sił z rozszerzeniem. " CZYLI WYNIKA ŻE TO KTO ZDOŁAŁ ZAINTERESOWAĆ CIĘ PRZEDMIOTEM - KOLEDZY - WĄTPIĘ ?! jeżeli panował hałas na lekcji. Jeżeli Ktoś interesuje się przedmiotem to może uczestniczyć w olimpiadzie, zawodach np matematycznych na różnych szczeblach albo zwykłych kołach -robiłeś coś poza braniem korków u nauczycielek z gimnazjum? i jeszcze biorąc pod uwagę ile nauczycieli z matematyki w Myslenicach "ŻYJE Z UDZIELANIA KOREPETYCJI A ILE SOBIE DORABIA CZYSTA KASA - przecież nie płacą podatków- to szara strefa tylko akceptowana społecznie ale to jest nieuczciwe właśnie wobec społeczeństwa i państwa! dlatego nie dziwi mnie że jeden nauczyciel innemu podrywa opinię a jeżeli jeździ do domu i tam udziela korków to również potrafi przekonać do takich ocen rodziców, śmiać mi się chce jak opowiada moja kuzynka - nauczycielka, że na zebraniach o poziomie nauczania fizyki czy matematyki języów wypowiadaja się rodzice którzy z tymi przedmiotami nie maja nic wspólnego ani wykształcenia ani pracy albo Panie nauczycielki wychowania przedszkolnego - wczesnoszkolnego po zaocznych studiach to tylko w Polsce jest możliwe.
do CrazyFrog
a skąd Ty wiesz który z nauczycieli bierze emeryturę i pensję ? Nie wierzę, że nie jesteś " z tego " środowiska. Miałam rację, chodz o etat.
Nie, nie jestem z tego środowiska i nie chodzi o etat. Skąd wiem? Oczywiście przynam ci rację - nie mam dowodu na papierze, ale logicznie rozumując (a tego matematyka uczy - logicznego myślenia), jeśli była możliwość (a do niedawna była), brać pensje + emeryturę, to czemu z tego miałby ktoś nieskorzystać? Przecież każdy grosz się liczy, dlatego jestem przekonany, że każda osoba, która może iść na emeryture, a wciąż pracowała, brała i pensje i emeryture. I dotyczy to każdego zawodu, bo nie było to prawo wyłącznie nauczycieli. Lekarz, nauczyciel akademicki, górnik - też takowe prawo posiadali. W tym roku jednakże weszła ustawa, która proceder ukróciła. Osoba zdolna do pobierania emerytury, ale wciąż pracująca musi podjąć decyzje - czy pobiera emeryturę i nie pracuje na etacie, czy nie pobiera emerytury i pracuje.
"lekcje matematyki są dostosowane do profilu podstawowy - rozszerzony który wybrałeś sam i do ogólnego poziomu w klasie czyli również Twoich Kolegów nie tylko Ciebie a jeśli zainteresowałeś się przedmiotem :"
Ale ja nigdzie nie napisałem, że mam pretensje o to, że nie uczono mnie w klasie z podstawową matematyką poziomu rozszerzonego. Nawet tego nie oczekiwałem. Nigdy. Pisałem jedynie, że właśnie ten poziom podstawowy "czyli minimum", był na naprawdę miernym poziomie. Bo tak było. Chyba mam prawo do własnej oceny przygotowania merytorycznego nauczyciela, którego trzy lata oglądałem, słuchałem na lekcji matematyki?
"CZYLI WYNIKA ŻE TO KTO ZDOŁAŁ ZAINTERESOWAĆ CIĘ PRZEDMIOTEM - KOLEDZY - WĄTPIĘ ?!"
Kto zdołał? Na pewno nie koledzy i nie nauczyciel. Po prostu spodobała mi się pewna praca wymagająca biegłej znajomości matematyki. A że wybrałem profil bez matematyki poszerzonej - trudno, nadrobiłem sam materiał do rozszerzenia, co nie zmienia faktu, że na lekcji
- było głośno, bo nauczycielka nie panuje nad lekcją;
- było chaotycznie - skakanie po książce, robienie nie po kolei działów;
- było śmiesznie, tragikomicznie - nauczycielka robiąca sprawdzian - gubiąca go;
Do olimpiady były dopuszczane raczej osoby z profili matematycznych, bo jeżeli ja na początku 3 klasy podjąłem decyzje o zdawaniu rozszerzenia z matematyki, nie będąc w takiej klasie - nie miałem nawet co robić w konkursach, bo byłem dwa lata w plecy, z poszerzoną wiedzą. Więc na własną rękę, się douczałem rozszerzenia. I nie winie o to swojej byłej (na szczęście) nauczycielki, winię ją o to, że nie potrafiła przekazać swojej wiedzy, gubiła się, nie panowała nad klasą. I jej wystawiam konkretnie "negatywną" cenzurkę.
"to szara strefa tylko akceptowana społecznie ale to jest nieuczciwe właśnie wobec społeczeństwa i państwa!"
O ile mi wiem, każdy z nas może tworzyć prawo. Zbierz 100 000 podpisów pod projektem ustawy i zgłoś ją do sejmu o wprowadzenie kas fiskalnych dla nauczycieli. Popieram. Przecież bywają nauczyciele, którzy udzielają korepetycji płatnych korzystając z sal szkolnych, wykorzystując światło, kredę. Oczywiście zgadzam się na to.
Chociaż z drugiej strony, nie tak do końca jest, że nie odprowadzają podatków. Może PIT z tego tytułu nie płacą, ale płacą z tego tytułu VAT. W głupiej kromce chleba zawarty jest VAT, więc jednak coś z tego opodatkowania jest.
"wczesnoszkolnego po zaocznych studiach to tylko w Polsce jest możliwe.".
Dobrze, dobrze. Można mieć nawet Harvard skończony, jak się nie lubi swojej pracy, nie umie się przekazać wiedzy, to dyplomik można sobie w WC spuścić.
albo sie jest uczciwym albo nie
uważasz,że pobieranie pensji i emerytury jest nieuczciwe , a nie opłacanie podatku za prywatną działalność jest uczciwe t, ta czysta hipokryzja
a odnośnie nauczycielki od matmy zdania nie zmienię, wielu nauczycieli gubi prace, wielu jest chaotycznych, nauczyciel to człowiek jak każdy inny.
Ja oraz wszyscy moi znajomi mamy o niej jak najlepsze zdanie i szanujemy za to jakim jest nauczycielem i jakim człowiekiem.
Przecież napisałem wyraźnie w moim poprzednim poście:
"O ile mi wiem, każdy z nas może tworzyć prawo. Zbierz 100 000 podpisów pod projektem ustawy i zgłoś ją do sejmu o wprowadzenie kas fiskalnych dla nauczycieli. Popieram. Przecież bywają nauczyciele, którzy udzielają korepetycji płatnych korzystając z sal szkolnych, wykorzystując światło, kredę. Oczywiście zgadzam się na to. "
Gdzie więc jest, że popieram nie płacenie podatku z tytułu korepetycji? Ba! Jakby ktoś zadbał o petycje w sprawie takiej ustawy z chęcią ją podpisze. Zwróciłem jedynie uwagę, na fakt, że po części podatki płacą. Czyli Vat, tylko tyle.
"nauczyciel to człowiek jak każdy inny. "
Człowiek jak każdy inny, jednak w pewien sposób obarczony ogromną odpowiedzialnością. Jeśli ktoś nie umie przekazać wiedzy jaką dysponuje toi nauczycielem dobrym, nie będzie.
Nigdzie też nie napisałem, że nie szanuje jej jako człowieka - z zasady szanuje każdego człowieka, jednak nie koniecznie muszę mieć dobre zdanie o jej metodach nauczania. I do tego mam pełne prawo, zdania nie zmienię.
cytuję Crazy Frog:
<Gdzie więc jest, że popieram nie płacenie podatku z tytułu korepetycji? Ba! Jakby ktoś zadbał o petycje w sprawie takiej ustawy z chęcią ją podpisze. Zwróciłem jedynie uwagę, na fakt, że po części podatki płacą. Czyli Vat, tylko tyle.>
Zadbał o petycję w sprawie czego? Wg. Ciebie jak rozumiem zarabianie poza umową o pracę czy jaką kolwiek inną umową przez nauczycieli nie kwalifikuje się do samozatrudnnienia tak? A może jest to dział specjalny w produkcji rolnej?
Samozatrudnienie lub jak wolisz prowadzenie działalności gospodarczej nie daje możliwości płacenia wyłącznie podatku VAT od przychodu. Każdy przedsiębiorca płaci podatek dochodowy i opłaca składki na ZUS. Nauczyciel pracujący w szkole a prowadzący działność gospodarczą w formie udzielania korepetycji mógłby co najwyżej nie płacić ZUS-u za wyjątkiem ubezpieczenia zdrowotnego, bo takie trzeba zapłacić osobno od każdej dziłalności niezależnie ile byś ich prowadził. Natomiast co do VAT-u to dopiero po przekroczeniu pewnego pułapu zostajesz nim objety więc chyba coś Ci się pomieszało nie jest możliwe, żeby nauczyciel go przekroczył. Więc jak nauczyciel może płacić tylko VAT od przychodu, który uzyskał pracując nielegalnie. Zapomniałeś jeszcze o podatku dochodowym. Nie wyobrażam sobie żeby udzielając korepetycji wykazać koszty uzyskania przychodu tak wysokie, że nie będzie od czego podatku naliczyć. Nie słyszałeś o prywatnych szkołach? Czemu nie udzielać korepetycji na zasadzie prywatnej szkoły prowadzonej jako działalność jednosobowa pod szyldem np. MATEMATYK KOREPETYTOR. Nie wydaje mi się żeby były trudności z tego tytułu w urzedzie miasta podczas rejestracji działalności gospodarczej. Nazwa własna tak samo dobra jak kazda inna. Jeżeli to nie trafia do twojej wyobraźni szalona żabo to za nick'a czapki z głów nawiasem mówiąc to .... nie kończe bo mnie wytną za obrażanie forumowiczów. Jeżeli choć nieco grzeszysz inteligencją to i tak zrozumiesz aluzję.
A co do pensja + emerytura dużo krzyczysz a sam byś zapewne tak zrobił.
Nawiasem mówiąc to emeryturę każdy no prawie każdy wypracowywuje przez lata a ZUSU zasr..... obowiązkiem wypłacać. A czy ktoś ma ochotę pracować czy nie to wyłącznie jego sprawa. Niezależnie od tego ile zarabia. Żal Ci to idź na studia pedagogiczne i pracuj w szkole.
Zaznzczam, że nauczycielem nie jestem i emerytury nie pobieram pracując jednocześnie, natomiast wku... mnie jak widzę inwalidów i rencistów skaczących jak młode łanie między regałami na zakupach w sklepie lub pracujących w pocie czoła np. na budowie.
jeśli chodzi o pieniądze to nie każdy wykorzysta każda okazję żeby zarobić , na szczęście ta ustawa została zniesiona,
- NIE MOŻESZ OCENIĆ MERYTORYCZNIE NAUCZYCIELA ŻADNEGO PRZEDMIOTU MOŻE TO BYĆ JEDYNIE TWOJA SUBIEKTYWNA OCENA jako ucznia , oceny nauczyciela i "miernego poziomu kształcenia'' jak to nazywasz może dokonać dyrektor lub przedstawiciel kuratorium , wcześniej napisałeś że maturę zdawali wszyscy lub prawie wszyscy, masz ogrom wiedzy o kolegach KTO I JAK ZDAŁ podziwiam i podziwiam trwałeś aż do końca przy takim nauczycielu i marnowałeś cenny czas,
- program określa MEN,
- zawody matematyczne dot.klas z poszerzonym ale i podstawowym poziomem trochę chęci,
- zachowanie uczniów na lekcjach to wyraz kultury osobistej i chęci "nauczyciel łagodny czy nauczyciel niełagodny to i tak zły nauczyciel",
- kasa fiskalna to jedno ale wcześniej należałoby zgłosić działalność gospodarczą, zalegalizować to opłacać, tak musi zrobić każdy to ma dochody, chyba że udziela korepetycji bezpłatnie w co wątpię, ilu tak robi - ja nie znam takiego przypadku jeśli znasz to słucham,
- oprócz AGH robisz też kurs pedagogiczny i psychologię nauczycieli też już znasz kto do czego się nadaje i co powinien robić - brak mi słów.
Pobijcie się na koniec:P
Do CrazyFrog-widzę, że konkurencja nie śpi. Przypuszczam,że tak zainteresowała Cię matematyka że zamierzasz przekazywać ten swój ogrom wiedzy matematyczno-filozoficznej w szkole. I to najlepiej w LO Kościuszki. Tak dalej, a etat napewno dostaniesz. Że też nikt nie nadzoruje takich psychopatów pod infantylnym podpisem oczerniających innych. Podaj swoje imie i nazwisko! Tez sie pośmieje z ciebie. Orle matematyczny. Pożal się Bożę!!!
Do tej dyskusji odniosę się trochę z innej beczki, bo matematykę zostawię w spokoju(miałem świetną nauczycielkę ale niestety, czego teraz już żałuję, miałem gdzieś matematykę, fizykę itp.) i zajmę się historią co zdawałem na maturze z całkiem niezłym wynikiem w mojej opinii. Uczyła mnie jedna z legend liceum o której słyszał chyba każdy kto się tam uczył. I można powiedzieć że ciepło o nim zawsze będę mówił bo maturka fajnie mi poszła, tak samo jak inne osoby z mojej klasy, które również dostały się na studia jakie chciały właśnie dzięki dobrym wynikom z historii i wos-u. Ale znalazły się takie osoby, którym ta matura już tak fajnie nie poszła i nie dostały się tam gdzie chciały. Nauczyciela dalej wspominają miło ale twierdzą że uczenie mu nie wychodzi lub ewentualnie jego sposoby wykładania wiedzy do nich nie trafiały. Ktoś się mnie spyta kto mnie uczył historii to otrzyma odpowiedź że świetny profesor, a jak się spyta moich znajomych to powiedzą że koleś który nie ma pojęcia o nauczaniu i nie da się stwierdzić kto ma rację. Pewne jest jedno co wcześniej napisaliście, ważne jest żeby samemu się starać, a nauczyciel ma pomagać, wskazywać ścieżkę jaką warto jest kroczyć, bo nie może jak w Akademii Pana Kleksa nalać oleju do głowy :)
Alez tu goraco:D a miało byc o wspomnieniach z liceum