Postaram się mimo wszystko nawiązać do wcześniejszych wypowiedzi:
gość: może nie jest to sprawa życia i śmierci, ale czy dlatego nie mamy rozmawiać (warto, ale nie tak jak u Janka)? Inne wątki tego forum nie mają komentarzy: po co Ci ten mechanik, w tym mieście są ważniejsze sprawy.
czarna: bez urazy, ale to żadne zaskoczenie, tak mamy skonstruowany świat, i czy jest coś w tym złego. Najciekawsze wydają mi się dane statystyczne. A ta tabelka i nasz kraj... , polecam.
Myśleniczanin007: nie wiem o co Ci chodzi. Jasne, że za każdą stoi jakiś plan (albo wspólny cel), tylko mam wrażenie, że używając słowa chytry, mniejszy, większy sugerujesz jakieś niecne intencje. Przecież znamy ruch sufrażystek, albo kwestię walki z dyskryminacją rasową. Wiem, że to mocne, ale jestem uczulony na znaczenie słów. Piszesz, że bez skojarzeń. Proszę, wyjaśnij co masz na myśli. Szanuje i doceniam Twoje wcześniejsze wypowiedzi, nie chciałbym niepotrzebnej dyskusji, ale co masz na myśli pisząc o planie. Dla mnie szacunek i brak decydowania o życiu innych nie jest żadnym chytrym planem tylko czymś normalnym.
A teraz najlepsze:
sh'ma: piszesz "Nie możliwe jak sugeruje artykuł aby orientacja rodziców nie miała żadnego wpływu na rozwój dziecka...."
czy masz taką pewność, albo podstawy dla sformułowania określenia: nie możliwe?
Jeśli tak, to świat nauki czeka na Ciebie, sukcesy i splendor murowane, poważnie.
Luna (a po trosze cytowane teksty): Argumenty trochę są z gatunku niefalsyfikowalnych: masz problem, a jeśli uważasz inaczej, to wypierasz go, a my wiemy lepiej.
Pierwszą rekomendacją dla cytowanego artykułu powinna być załączona do niego na samym końcu notka:
Artykuł jest skróconą wersją artykułu autorstwa dr Agnieszki Kozak i o. Wiktora P. Tokarskiego: "Homoseksualista, który nie jest gejem. Nowe wyzwanie dla kapłana i psychologa." Ateneum Kapłańskie, Zeszyt 2(585). Tom 147, wrzesień-październik 2006.
Pomimo tego polecam przeczytać, razem z komentarzami branży.
Abstrahując od treści artykułu i wcześniejszej dyskusji, mam fundamentalne pytanie: Kto daje przyzwolenie, na decydowanie jednych o życiu innych (gdy Ci nie ograniczają niczyjej wolności)?
I jeszcze jedno:
mam prośbę do moderatora, temat tego wątku jest nie tylko żenująco ale i niegramatycznie sformułowany. Czy da się coś z tym zrobić? Dlaczego cudzysłów, co to znaczy "i wszystkiego"?
Może faktycznie to jakiś smutny żart i daliśmy się wkręcić?
"Abstrahując od treści artykułu i wcześniejszej dyskusji, mam fundamentalne pytanie: Kto daje przyzwolenie, na decydowanie jednych o życiu innych (gdy Ci nie ograniczają niczyjej wolności)?"
Wybacz ale zwykle to większość decyduje o mniejszości a nie odwrotnie (!)
Myślę, że czas zakończyć tą do niczego prowadzącą dyskusję. Ja uważam, że takich ludzi należy izolować od świata a nie wypuszczać na ulicę, żeby manifestowali swoje skrzywienie.
Już historia zna takie przypadki, kiedy większość decydowała o mniejszości. Podam dwa, które przychodzą mi na myśl. Palenie czarownic i celowe i instrumentalne udowadnianie ich odmienności oraz eksterminacji żydów przez hitlerowców. Tu się dopiero działo w kwestii udowodnienia za wszelką cenę, że są inni. Podobnie jest z homoseksualizmem, też usiłuj się dopasować wydumaną teorię do rzeczywistości.
Zapytam jeszcze, czy któremuś z was gej lub lesbijka zrobili krzywdę?
[quote]"Abstrahując od treści artykułu i wcześniejszej dyskusji, mam fundamentalne pytanie: Kto daje przyzwolenie, na decydowanie jednych o życiu innych (gdy Ci nie ograniczają niczyjej wolności)?"
Wybacz ale zwykle to większość decyduje o mniejszości a nie odwrotnie (!)
Myślę, że czas zakończyć tą do niczego prowadzącą dyskusję. Ja uważam, że takich ludzi należy izolować od świata a nie wypuszczać na ulicę, żeby manifestowali swoje skrzywienie. [/quote]
Spotkamy się w sądzie.
Pozdrawiam.
ludzie, opanujcie swoje emocje. po co się tak unosić. żyjmy i dajmy żyć innym
wojowaniem i przemocą nie zmusimy nikogo do zmiany, ani też nie jest to forma edukacji. trzeba zmieniać świadomość ludzi, a to jest proces długotrwały.
jeszcze wiele wody upłynie zanim staniemy się bardziej tolerancyjni
faktem jest, że ludzie nie myślą. nie myślą, bo nie czytają literatury, nie porównują, nie analizują, unikają wysiłku. wszystko ma być proste i łatwe. napchani płytkimi, chwytliwymi tekstami z telewizji czy radia nie zastanawiają się po co ktoś to mówi. nawet w czasie wyborów nie strają się zapoznać z programem wyborczym osoby, na którą głosują.
jedynie mała część ludzi odważa się myśleć i mieć własne zdanie
[quote=spiritus movens]
A teraz najlepsze:
sh'ma: piszesz "Nie możliwe jak sugeruje artykuł aby orientacja rodziców nie miała żadnego wpływu na rozwój dziecka...."
czy masz taką pewność, albo podstawy dla sformułowania określenia: nie możliwe?
Jeśli tak, to świat nauki czeka na Ciebie, sukcesy i splendor murowane, poważnie.
[/quote]
Tego ja nie napisałem tylko:
"Nie możliwe jak sugeruje artykuł aby orientacja rodziców nie miała żadnego wpływu na rozwój dziecka. Można się spierać i badać, czy ten wpływ jest duży, czy mały, ale na pewno jest. Ileż to razy córka alkoholika mówi że nigdy nie wyjdzie za alkoholika, a potem okazuje się że podświadomie robi dokładnie na odwrót. Albo samotna córka samotnej matki zostaje samotną matką.... Oczywiście nie można mówić, że orientacja rodziców determinuje orientację dzieci, tak jak np. wychowanie dzieci w przykładnej rodzinie katolickiej nie determinuje wiary dzieci. Nie determinuje, ale wpływ ma."
Natura/Bóg/Siła Wyższa stworzyła człowieka jako osoby obydwojga płci. dzięki temu się rozmnażamy i to jest norma. temu nie da się zaprzeczyć. tacy jesteśmy potrzebni naszym dzieciom.
tolerancja nie doprowadzi, że zmienimy prawo natury
Proponuję dysputantom obejrzeć znakomity film "Nie czas na łzy" (Boys don't cry) z Hillary Swank w roli głównej. Zwróćcie uwagę na relację "przyjaciół" Brandona przed i po szokującej dla nich wiadomości. Przypomina Wam to coś? http://www.filmweb.pl/Nie.Czas.Na.Lzy/discussion #
ależ oczywiście, że orientacja rodziców ma wpływ na orientację dziecka.
Przecież ja jako dziewczynka też ubierałam mamy buty na obcasie, a mój kuzyn to był mój książę. Potem tak jak mama, miałam udawanego męża. Nawet Lalki Barbi to były Ken i dziewczyna.
Poza tym jak wytłumaczyć dziecku, że mama jest mężczyzna i tata jest mężczyzną.
Jak wytłumaczyć, że na dzień mamy do przedszkola przychodzi mama facet?
Jedno dziecko z drugiego będzie się śmiało... Potem zostaje trauma na całe życie.
dlaczego homoseksualiści chcą robić dzieciom taką krzywdę. nie rozumiem ich w ogóle.
[quote]ależ oczywiście, że orientacja rodziców ma wpływ na orientację dziecka.
Przecież ja jako dziewczynka też ubierałam mamy buty na obcasie, a mój kuzyn to był mój książę. Potem tak jak mama, miałam udawanego męża. Nawet Lalki Barbi to były Ken i dziewczyna.
Poza tym jak wytłumaczyć dziecku, że mama jest mężczyzna i tata jest mężczyzną.
Jak wytłumaczyć, że na dzień mamy do przedszkola przychodzi mama facet?
Jedno dziecko z drugiego będzie się śmiało... Potem zostaje trauma na całe życie.
dlaczego homoseksualiści chcą robić dzieciom taką krzywdę. nie rozumiem ich w ogóle.[/quote]
W kwestii wpływu rodziców raczej się nie przekonamy.
Adopcja w społeczeństwie, które jest nastawione negatywnie byłaby skrajnie nieodpowiedzialna, zgadzam się, że wyrządziło by to krzywdę (tak jak piszesz, reakcja rówieśników byłaby straszna).
Nie rozumiem tylko uogólnień takich, że jeśli jest dwóch facetów, to jeden musi być mamą (ciekawe, że nie przychodzą na myśl kobiety). Nikt nie chce udawać kogoś kim nie jest (a jeśli, to jest coś nie tak ale nie z powodu homoseksualizmu, nie na tym on polega), powiem więcej, byłoby to wbrew naturze ;) gdyby facet był mamą.
[quote]dlatego dwoch facetow czy dwie kobiety nie powinny/nie powinni stanowić rodziny adpopcyjnej dla dziecka. koniec i kropka. to wbrew wszystkiemu[/quote]
[quote]dlatego dwoch facetow czy dwie kobiety nie powinny/nie powinni stanowić rodziny adpopcyjnej dla dziecka. koniec i kropka. to wbrew wszystkiemu[/quote]
Napisałem dlaczego nie tu i teraz, więc proszę o nie używanie mojej wypowiedzi na poparcie tak arbitralnych tez.
"wszystko" to Odwieczne Życie, to Natura, to Siłą Wyższa, czy Bóg. każdy nazywa po swojemu. to jest to Coś, co każe ludzom wszystkich kultur i wszystkich kontynentów pochylać głowę przed cudem życia i śmierci.
gdybyśmy zostali stworzeni tak, by łączyć się w pary jednopłciowe, to w ten sposób moglibyśmy rozmnażać się, ale tak nie jest. zostało to wymyślone inaczej. potrzeba pary dwupłciowej.
ludzka pewność siebie, arogancka wobec Kosmosu jest powalająca. Nie możemy zaprzeczyć śmierci choć większość ludzi wciąż to próbuje robić i nie możemy zaprzeczyć wielu innym odwiecznym prawom i prawdom.
Ludzie, może trochę pokory?
mamy swoje ograniczenia. przestańmy się okłamywać zanim rozdmuchamy swoje wielkie EGO do granic wytrzymałości
spiritus movens
Powiem tak, dla dziecko wszystko jest albo białe albo czarne.
Zła macocha jest złą macochą, a dobra królewna jest dobrą królewną.
Dziecko tak do 7-8 roku życia nie potrafi zrozumieć, że ktoś może być trochę dobry a trochę zły.
Dlatego jeśli Jasia, Kasi Krysi, Marysi, Ani, Wojtka i Krzysia mama jest kobietą, a tata mężczyzną, to rodzice tegoż dziecka (adoptowanego przez homoseksualistów) też powinni być kobietą i mężczyzną. Dla dziecka taka mniejszość, że jego rodzice to osoby tej samej płci, będzie jakimś zmyleniem, zagubieniem. Jak dla mnie to jest psucie psychiki dziecka od początku. Homoseksualizm to jest anomalia i już nic na to się nie da poradzić.
[quote]spiritus movens
Powiem tak, dla dziecko wszystko jest albo białe albo czarne.
Zła macocha jest złą macochą, a dobra królewna jest dobrą królewną.
Dziecko tak do 7-8 roku życia nie potrafi zrozumieć, że ktoś może być trochę dobry a trochę zły.
Dlatego jeśli Jasia, Kasi Krysi, Marysi, Ani, Wojtka i Krzysia mama jest kobietą, a tata mężczyzną, to rodzice tegoż dziecka (adoptowanego przez homoseksualistów) też powinni być kobietą i mężczyzną. Dla dziecka taka mniejszość, że jego rodzice to osoby tej samej płci, będzie jakimś zmyleniem, zagubieniem. Jak dla mnie to jest psucie psychiki dziecka od początku. Homoseksualizm to jest anomalia i już nic na to się nie da poradzić.[/quote]
Bardziej chodziło mi o bezpośrednie przenoszenia heteroseksualnego schematu ról na związek homoseksualny (niekoniecznie z dziećmi).
W kwestii psychiki dzieci nie będę udawał, że jestem specem, ale też mam wątpliwości czy dziecko zauważające różnice nie zrozumie wyjaśnienia sytuacji, oczywiście w nieistniejącym świecie bez piętnowania (o tym co mamy teraz już się wypowiedziałem).
[quote]"wszystko" to Odwieczne Życie, to Natura, to Siłą Wyższa, czy Bóg. każdy nazywa po swojemu. to jest to Coś, co każe ludzom wszystkich kultur i wszystkich kontynentów pochylać głowę przed cudem życia i śmierci.
gdybyśmy zostali stworzeni tak, by łączyć się w pary jednopłciowe, to w ten sposób moglibyśmy rozmnażać się, ale tak nie jest. zostało to wymyślone inaczej. potrzeba pary dwupłciowej.
ludzka pewność siebie, arogancka wobec Kosmosu jest powalająca. Nie możemy zaprzeczyć śmierci choć większość ludzi wciąż to próbuje robić i nie możemy zaprzeczyć wielu innym odwiecznym prawom i prawdom.
Ludzie, może trochę pokory?
mamy swoje ograniczenia. przestańmy się okłamywać zanim rozdmuchamy swoje wielkie EGO do granic wytrzymałości [/quote]
Czyli uważasz, że homoseksualizm to kaprys?
Piszesz o pokorze. Akceptacja homoseksualizmu jest poniekąd pokorą wobec biologii, natury, losu, który nam się trafia.
Nie powstrzymam się od dygresji, za Ayn Rand będe raczej wielbił Ego.
nie uważam, że homoseksuallizm to kaprys i nie uważam, że trzeba go akceptować w sobie (choć trzeba akceptować siebie). uważam, że seksualizm to zaburzenie, i osoba nim "dotknięta" może zdecydować się na psychoterapię. są dwa rodzaje seksualizmu
1. egodystoniczny - czyli osoba nie jest zadowolona ze swojej orientacji seksualnej - ten jest prostszy do leczenia i zmiany
2. egosyntoniczny - osoba jest zadowolona ze swojego homoseksualizmu. tu jest trudniej, bo pierwszym etapem jest doprowadzenie do tego, żeby ten homoseksualizm stał się egodystoniczny i dopiero można dalej terapeutyzować.
uważam, że psychoterapia daje szansę naprawienia tego, co zostało zaburzone w okresie dzieciństwa, co doprowadziło do tego wystąpienia zaburzenia. nie wiem jakie są szanse, bo nie znam osoby, która zdecydował się na psychoterapię i ją przeszła w całości, a czasem to kilka lat leczenia
wyobrażam sobie, że osobom, które mają taką orientację może być bardzo trudno żyć w naszym społeczeństwie lecz są też inne osoby, czy grupy osób ktorym też jest trudno
dla jednych ważna jest tolerancja, dla innych poznanie źrodeł problemu i jego rozwiązanie, a dla innych kasa:
http://biznes.interia.pl/wiadomosci/finanse-osobiste/news/lesbijki-i-geje-na-celowniku,1520753
http://koneser.interia.pl/news/kto-zarobi-na-gejowskich-zwiazkach,1126271 ,
Jak już wcześniej wspomniałem, za każdą rewoltą stoi jakiś chytry plan, mniejszy lub większy ale zawsze stoi. (Tylko proszę bez skojarzeń)
Postaram się mimo wszystko nawiązać do wcześniejszych wypowiedzi:
gość: może nie jest to sprawa życia i śmierci, ale czy dlatego nie mamy rozmawiać (warto, ale nie tak jak u Janka)? Inne wątki tego forum nie mają komentarzy: po co Ci ten mechanik, w tym mieście są ważniejsze sprawy.
czarna: bez urazy, ale to żadne zaskoczenie, tak mamy skonstruowany świat, i czy jest coś w tym złego. Najciekawsze wydają mi się dane statystyczne. A ta tabelka i nasz kraj... , polecam.
Myśleniczanin007: nie wiem o co Ci chodzi. Jasne, że za każdą stoi jakiś plan (albo wspólny cel), tylko mam wrażenie, że używając słowa chytry, mniejszy, większy sugerujesz jakieś niecne intencje. Przecież znamy ruch sufrażystek, albo kwestię walki z dyskryminacją rasową. Wiem, że to mocne, ale jestem uczulony na znaczenie słów. Piszesz, że bez skojarzeń. Proszę, wyjaśnij co masz na myśli. Szanuje i doceniam Twoje wcześniejsze wypowiedzi, nie chciałbym niepotrzebnej dyskusji, ale co masz na myśli pisząc o planie. Dla mnie szacunek i brak decydowania o życiu innych nie jest żadnym chytrym planem tylko czymś normalnym.
A teraz najlepsze:
sh'ma: piszesz "Nie możliwe jak sugeruje artykuł aby orientacja rodziców nie miała żadnego wpływu na rozwój dziecka...."
czy masz taką pewność, albo podstawy dla sformułowania określenia: nie możliwe?
Jeśli tak, to świat nauki czeka na Ciebie, sukcesy i splendor murowane, poważnie.
Luna (a po trosze cytowane teksty): Argumenty trochę są z gatunku niefalsyfikowalnych: masz problem, a jeśli uważasz inaczej, to wypierasz go, a my wiemy lepiej.
Pierwszą rekomendacją dla cytowanego artykułu powinna być załączona do niego na samym końcu notka:
Artykuł jest skróconą wersją artykułu autorstwa dr Agnieszki Kozak i o. Wiktora P. Tokarskiego: "Homoseksualista, który nie jest gejem. Nowe wyzwanie dla kapłana i psychologa." Ateneum Kapłańskie, Zeszyt 2(585). Tom 147, wrzesień-październik 2006.
Pomimo tego polecam przeczytać, razem z komentarzami branży.
Abstrahując od treści artykułu i wcześniejszej dyskusji, mam fundamentalne pytanie: Kto daje przyzwolenie, na decydowanie jednych o życiu innych (gdy Ci nie ograniczają niczyjej wolności)?
I jeszcze jedno:
mam prośbę do moderatora, temat tego wątku jest nie tylko żenująco ale i niegramatycznie sformułowany. Czy da się coś z tym zrobić? Dlaczego cudzysłów, co to znaczy "i wszystkiego"?
Może faktycznie to jakiś smutny żart i daliśmy się wkręcić?
"Abstrahując od treści artykułu i wcześniejszej dyskusji, mam fundamentalne pytanie: Kto daje przyzwolenie, na decydowanie jednych o życiu innych (gdy Ci nie ograniczają niczyjej wolności)?"
Wybacz ale zwykle to większość decyduje o mniejszości a nie odwrotnie (!)
Myślę, że czas zakończyć tą do niczego prowadzącą dyskusję. Ja uważam, że takich ludzi należy izolować od świata a nie wypuszczać na ulicę, żeby manifestowali swoje skrzywienie.
Już historia zna takie przypadki, kiedy większość decydowała o mniejszości. Podam dwa, które przychodzą mi na myśl. Palenie czarownic i celowe i instrumentalne udowadnianie ich odmienności oraz eksterminacji żydów przez hitlerowców. Tu się dopiero działo w kwestii udowodnienia za wszelką cenę, że są inni. Podobnie jest z homoseksualizmem, też usiłuj się dopasować wydumaną teorię do rzeczywistości.
Zapytam jeszcze, czy któremuś z was gej lub lesbijka zrobili krzywdę?
[quote]"Abstrahując od treści artykułu i wcześniejszej dyskusji, mam fundamentalne pytanie: Kto daje przyzwolenie, na decydowanie jednych o życiu innych (gdy Ci nie ograniczają niczyjej wolności)?"
Wybacz ale zwykle to większość decyduje o mniejszości a nie odwrotnie (!)
Myślę, że czas zakończyć tą do niczego prowadzącą dyskusję. Ja uważam, że takich ludzi należy izolować od świata a nie wypuszczać na ulicę, żeby manifestowali swoje skrzywienie. [/quote]
Spotkamy się w sądzie.
Pozdrawiam.
ludzie, opanujcie swoje emocje. po co się tak unosić. żyjmy i dajmy żyć innym
wojowaniem i przemocą nie zmusimy nikogo do zmiany, ani też nie jest to forma edukacji. trzeba zmieniać świadomość ludzi, a to jest proces długotrwały.
jeszcze wiele wody upłynie zanim staniemy się bardziej tolerancyjni
http://www.youtube.com/watch?v=ROZIC7iCsFE
Głos rozsądku
faktem jest, że ludzie nie myślą. nie myślą, bo nie czytają literatury, nie porównują, nie analizują, unikają wysiłku. wszystko ma być proste i łatwe. napchani płytkimi, chwytliwymi tekstami z telewizji czy radia nie zastanawiają się po co ktoś to mówi. nawet w czasie wyborów nie strają się zapoznać z programem wyborczym osoby, na którą głosują.
jedynie mała część ludzi odważa się myśleć i mieć własne zdanie
[quote=spiritus movens]
A teraz najlepsze:
sh'ma: piszesz "Nie możliwe jak sugeruje artykuł aby orientacja rodziców nie miała żadnego wpływu na rozwój dziecka...."
czy masz taką pewność, albo podstawy dla sformułowania określenia: nie możliwe?
Jeśli tak, to świat nauki czeka na Ciebie, sukcesy i splendor murowane, poważnie.
[/quote]
Tego ja nie napisałem tylko:
"Nie możliwe jak sugeruje artykuł aby orientacja rodziców nie miała żadnego wpływu na rozwój dziecka. Można się spierać i badać, czy ten wpływ jest duży, czy mały, ale na pewno jest. Ileż to razy córka alkoholika mówi że nigdy nie wyjdzie za alkoholika, a potem okazuje się że podświadomie robi dokładnie na odwrót. Albo samotna córka samotnej matki zostaje samotną matką.... Oczywiście nie można mówić, że orientacja rodziców determinuje orientację dzieci, tak jak np. wychowanie dzieci w przykładnej rodzinie katolickiej nie determinuje wiary dzieci. Nie determinuje, ale wpływ ma."
Natura/Bóg/Siła Wyższa stworzyła człowieka jako osoby obydwojga płci. dzięki temu się rozmnażamy i to jest norma. temu nie da się zaprzeczyć. tacy jesteśmy potrzebni naszym dzieciom.
tolerancja nie doprowadzi, że zmienimy prawo natury
Proponuję dysputantom obejrzeć znakomity film "Nie czas na łzy" (Boys don't cry) z Hillary Swank w roli głównej. Zwróćcie uwagę na relację "przyjaciół" Brandona przed i po szokującej dla nich wiadomości. Przypomina Wam to coś?
http://www.filmweb.pl/Nie.Czas.Na.Lzy/discussion #
ależ oczywiście, że orientacja rodziców ma wpływ na orientację dziecka.
Przecież ja jako dziewczynka też ubierałam mamy buty na obcasie, a mój kuzyn to był mój książę. Potem tak jak mama, miałam udawanego męża. Nawet Lalki Barbi to były Ken i dziewczyna.
Poza tym jak wytłumaczyć dziecku, że mama jest mężczyzna i tata jest mężczyzną.
Jak wytłumaczyć, że na dzień mamy do przedszkola przychodzi mama facet?
Jedno dziecko z drugiego będzie się śmiało... Potem zostaje trauma na całe życie.
dlaczego homoseksualiści chcą robić dzieciom taką krzywdę. nie rozumiem ich w ogóle.
[quote]ależ oczywiście, że orientacja rodziców ma wpływ na orientację dziecka.
Przecież ja jako dziewczynka też ubierałam mamy buty na obcasie, a mój kuzyn to był mój książę. Potem tak jak mama, miałam udawanego męża. Nawet Lalki Barbi to były Ken i dziewczyna.
Poza tym jak wytłumaczyć dziecku, że mama jest mężczyzna i tata jest mężczyzną.
Jak wytłumaczyć, że na dzień mamy do przedszkola przychodzi mama facet?
Jedno dziecko z drugiego będzie się śmiało... Potem zostaje trauma na całe życie.
dlaczego homoseksualiści chcą robić dzieciom taką krzywdę. nie rozumiem ich w ogóle.[/quote]
W kwestii wpływu rodziców raczej się nie przekonamy.
Adopcja w społeczeństwie, które jest nastawione negatywnie byłaby skrajnie nieodpowiedzialna, zgadzam się, że wyrządziło by to krzywdę (tak jak piszesz, reakcja rówieśników byłaby straszna).
Nie rozumiem tylko uogólnień takich, że jeśli jest dwóch facetów, to jeden musi być mamą (ciekawe, że nie przychodzą na myśl kobiety). Nikt nie chce udawać kogoś kim nie jest (a jeśli, to jest coś nie tak ale nie z powodu homoseksualizmu, nie na tym on polega), powiem więcej, byłoby to wbrew naturze ;) gdyby facet był mamą.
dlatego dwoch facetow czy dwie kobiety nie powinny/nie powinni stanowić rodziny adpopcyjnej dla dziecka. koniec i kropka. to wbrew wszystkiemu
[quote]dlatego dwoch facetow czy dwie kobiety nie powinny/nie powinni stanowić rodziny adpopcyjnej dla dziecka. koniec i kropka. to wbrew wszystkiemu[/quote]
Czym jest to "wszystko"?
[quote]dlatego dwoch facetow czy dwie kobiety nie powinny/nie powinni stanowić rodziny adpopcyjnej dla dziecka. koniec i kropka. to wbrew wszystkiemu[/quote]
Napisałem dlaczego nie tu i teraz, więc proszę o nie używanie mojej wypowiedzi na poparcie tak arbitralnych tez.
"wszystko" to Odwieczne Życie, to Natura, to Siłą Wyższa, czy Bóg. każdy nazywa po swojemu. to jest to Coś, co każe ludzom wszystkich kultur i wszystkich kontynentów pochylać głowę przed cudem życia i śmierci.
gdybyśmy zostali stworzeni tak, by łączyć się w pary jednopłciowe, to w ten sposób moglibyśmy rozmnażać się, ale tak nie jest. zostało to wymyślone inaczej. potrzeba pary dwupłciowej.
ludzka pewność siebie, arogancka wobec Kosmosu jest powalająca. Nie możemy zaprzeczyć śmierci choć większość ludzi wciąż to próbuje robić i nie możemy zaprzeczyć wielu innym odwiecznym prawom i prawdom.
Ludzie, może trochę pokory?
mamy swoje ograniczenia. przestańmy się okłamywać zanim rozdmuchamy swoje wielkie EGO do granic wytrzymałości
spiritus movens
Powiem tak, dla dziecko wszystko jest albo białe albo czarne.
Zła macocha jest złą macochą, a dobra królewna jest dobrą królewną.
Dziecko tak do 7-8 roku życia nie potrafi zrozumieć, że ktoś może być trochę dobry a trochę zły.
Dlatego jeśli Jasia, Kasi Krysi, Marysi, Ani, Wojtka i Krzysia mama jest kobietą, a tata mężczyzną, to rodzice tegoż dziecka (adoptowanego przez homoseksualistów) też powinni być kobietą i mężczyzną. Dla dziecka taka mniejszość, że jego rodzice to osoby tej samej płci, będzie jakimś zmyleniem, zagubieniem. Jak dla mnie to jest psucie psychiki dziecka od początku. Homoseksualizm to jest anomalia i już nic na to się nie da poradzić.
[quote]spiritus movens
Powiem tak, dla dziecko wszystko jest albo białe albo czarne.
Zła macocha jest złą macochą, a dobra królewna jest dobrą królewną.
Dziecko tak do 7-8 roku życia nie potrafi zrozumieć, że ktoś może być trochę dobry a trochę zły.
Dlatego jeśli Jasia, Kasi Krysi, Marysi, Ani, Wojtka i Krzysia mama jest kobietą, a tata mężczyzną, to rodzice tegoż dziecka (adoptowanego przez homoseksualistów) też powinni być kobietą i mężczyzną. Dla dziecka taka mniejszość, że jego rodzice to osoby tej samej płci, będzie jakimś zmyleniem, zagubieniem. Jak dla mnie to jest psucie psychiki dziecka od początku. Homoseksualizm to jest anomalia i już nic na to się nie da poradzić.[/quote]
Bardziej chodziło mi o bezpośrednie przenoszenia heteroseksualnego schematu ról na związek homoseksualny (niekoniecznie z dziećmi).
W kwestii psychiki dzieci nie będę udawał, że jestem specem, ale też mam wątpliwości czy dziecko zauważające różnice nie zrozumie wyjaśnienia sytuacji, oczywiście w nieistniejącym świecie bez piętnowania (o tym co mamy teraz już się wypowiedziałem).
[quote]"wszystko" to Odwieczne Życie, to Natura, to Siłą Wyższa, czy Bóg. każdy nazywa po swojemu. to jest to Coś, co każe ludzom wszystkich kultur i wszystkich kontynentów pochylać głowę przed cudem życia i śmierci.
gdybyśmy zostali stworzeni tak, by łączyć się w pary jednopłciowe, to w ten sposób moglibyśmy rozmnażać się, ale tak nie jest. zostało to wymyślone inaczej. potrzeba pary dwupłciowej.
ludzka pewność siebie, arogancka wobec Kosmosu jest powalająca. Nie możemy zaprzeczyć śmierci choć większość ludzi wciąż to próbuje robić i nie możemy zaprzeczyć wielu innym odwiecznym prawom i prawdom.
Ludzie, może trochę pokory?
mamy swoje ograniczenia. przestańmy się okłamywać zanim rozdmuchamy swoje wielkie EGO do granic wytrzymałości [/quote]
Czyli uważasz, że homoseksualizm to kaprys?
Piszesz o pokorze. Akceptacja homoseksualizmu jest poniekąd pokorą wobec biologii, natury, losu, który nam się trafia.
Nie powstrzymam się od dygresji, za Ayn Rand będe raczej wielbił Ego.
nie uważam, że homoseksuallizm to kaprys i nie uważam, że trzeba go akceptować w sobie (choć trzeba akceptować siebie). uważam, że seksualizm to zaburzenie, i osoba nim "dotknięta" może zdecydować się na psychoterapię. są dwa rodzaje seksualizmu
1. egodystoniczny - czyli osoba nie jest zadowolona ze swojej orientacji seksualnej - ten jest prostszy do leczenia i zmiany
2. egosyntoniczny - osoba jest zadowolona ze swojego homoseksualizmu. tu jest trudniej, bo pierwszym etapem jest doprowadzenie do tego, żeby ten homoseksualizm stał się egodystoniczny i dopiero można dalej terapeutyzować.
uważam, że psychoterapia daje szansę naprawienia tego, co zostało zaburzone w okresie dzieciństwa, co doprowadziło do tego wystąpienia zaburzenia. nie wiem jakie są szanse, bo nie znam osoby, która zdecydował się na psychoterapię i ją przeszła w całości, a czasem to kilka lat leczenia
wyobrażam sobie, że osobom, które mają taką orientację może być bardzo trudno żyć w naszym społeczeństwie lecz są też inne osoby, czy grupy osób ktorym też jest trudno
poprawka
są dwa rodzaje homoseksualizmu
Ok, jeśli mówisz o terapii, to chyba wszystko jasne, pozdrawiam.