Polecam lekturę wywiadu z ojcem Ksawerym Knotzem pt. "Trójkąt z Panem Bogiem." Wreszcie osoba reprezentująca Kościół zauważa, że na nasze człowieczeństwo składa się nasze ciało, psychika i dusza. I są to nierozłączne aspekty naszego jestestwa, o które w równym stopniu powinniśmy dbać i które siebie wzajemnie przenikają.
"Seksualność jest re-la-cyj-na. Tęsknimy, pragniemy, kochamy i pożądamy drugiej osoby, z którą tworzymy silną relację. (...)
Małżonkowie, troszcząc się o siebie, powinni się też troszczyć o seks. Nie tylko o wychowywanie dzieci, gotowanie, sprzątanie domu i przyjmowanie przyjaciół na kolacji. Uważam nawet, że chrześcijanin może być święty tylko wtedy, kiedy będzie dbał o wszystkie aspekty życia z człowiekiem, którego kocha."
"Szwecja: Trzech księży katolickich molestowało dzieci
Trzech katolickich księży w latach 1940-70 popełniło przestępstwa na tle seksualnym wobec dzieci. Ich ofiary to trzy dziewczynki i dwóch chłopców - wynika z przedstawionego przez Kościół katolicki w Szwecji raportu na temat pedofilii wśród duchownych.(...)
"Dla księży, którzy to zrobili, nie może być odkupienia" - powiedział biskup Arborelius.
Z raportu wynika, że księża, krzywdząc dzieci, wykorzystywali swoją pozycję i zaufanie. Ofiarami przemocy było dwóch chłopców z katolickiego sierocińca, spowiadająca się dziewczynka oraz jeszcze dwie dziewczynki, do których duchowny zbliżał się m.in. na obozie. Miał on również być w związku z ich matką.(...)
Biskup Sztokholmu oświadczył w telewizji TV 4, że nie wie, czy było więcej przypadków pedofilii i dlatego wezwał członków Kościoła do przekazywania ewentualnych informacji. "Tu nie ma przedawnienia, a to jest trudny temat, być może niektórzy potrzebują więcej czasu" - powiedział. (...)"
Komisja Majątkowa w czasie 20 lat swojej pracy przekazała stronie kościelnej ponad 65 tys. 537 ha i ponad 143, 5 mln zł.
Do rozpatrzenia pozostało jeszcze 216 spraw. Jak powiedział dziennikarzom współprzewodniczący komisji ze strony rządowej Józef Różański, w sumie do komisji trafiły 3063 wnioski o wszczęcie postępowania regulacyjnego.
- Zatwierdzonych zostało 1486 ugód przywracających lub przekazujących własność kościelnym osobom prawnym, wydano 990 orzeczeń przywracających lub przekazujących własność, 666 spraw zakończono oddaleniem wniosków, a w 136 przypadkach komisja nie uzgodniła orzeczenia - powiedział Różański.
Kościół i rząd chcą wyjaśnień
Nie jesteśmy zadowoleni z działalności i wyników prac Komisji Majątkowej, to nie był instrument doskonały - powiedział mec. Krzysztof Wąsowski, współprzewodniczący Komisji ze strony kościelnej.
- Ze strony kościelnej mogę powiedzieć, że jesteśmy niezadowoleni z efektów prac Komisji Majątkowej. Komisja nie zaspokoiła roszczeń majątkowych Kościoła w sprawie dóbr, które stracił - dodał Wąsowski.
Strony kościelna i rządowa są zainteresowane wyjaśnieniem wszelkich wątpliwości dotyczących Komisji Majątkowej - czytamy w sprawozdaniu z działalności komisji.
Jak zaznaczono w materiale przekazanym podczas konferencji, członkowie komisji deklarują współpracę w tym zakresie z właściwymi organami.
"W debacie publicznej pojawiły się opinie o możliwości działań naruszających obowiązujące prawo w trakcie postępowań regulacyjnych przy niektórych orzeczeniach komisji majątkowych. Obie strony - zarówno rządowa jak i kościelna - są zainteresowane wyjaśnieniem wszystkich wątpliwości i deklarują współdziałanie z właściwymi organami" - zaznaczono w dokumencie.
Sprawozdanie składa się z części opisowej liczącej 10 stron oraz z załączników. W pierwszej części zawarte są m.in. procedury, na podstawie których działała komisja. Załączniki to tabele, w których zamieszczono informacje zarówno o wnioskodawcach, wnioskach i nieruchomościach, których dotyczą, oraz o rozstrzygnięciach, które zapadły.
Zarzuty dla współprzewodniczącego
Krzysztof Wąsowski przyznał, że ma postawione zarzuty w jednym ze śledztw dotyczących działania komisji.
Powiedział jednak dziennikarzom, że nie chce komentować tej sprawy, ani odnosić do treści zarzutów, bo nie ma dostępu do akt śledztwa.
W czerwcu 2010 r. warszawska prokuratura okręgowa postawiła zarzuty siedmiu osobom ws. nieprawidłowości związanych z przekazaniem zakonowi elżbietanek działki w stolicy przez Komisję Majątkową.
Jak podawały media, zarzuty poświadczenia nieprawdy dotyczyły m.in. właśnie Wąsowskiego, a także ks. Mirosława P., pełnomocnika zakonów w komisji. Miało chodzić o to, że orzeczenie podpisali tylko przedstawiciele strony kościelnej, a przedstawiciele strony rządowej zrobili to w innym terminie.
Od września 2008 r. trwa śledztwo w sprawie domniemanego działania na szkodę Skarbu Państwa przez członków Komisji oraz nierzetelnej wyceny 47-hektarowej działki w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Chodzi o ziemię, którą zakon sióstr elżbietanek dostał od Komisji Majątkowej jako rekompensatę za grunty odebrane im w PRL. Następnie za ponad 30 mln zł (na tyle ekspert Komisji wycenił działkę) siostry sprzedały ją biznesmenowi z Pomorza (nabywca wciąż nie zapłacił). Władze dzielnicy Białołęka twierdziły, że ziemia jest warta 240 mln zł.
Likwidacja Komisji
Komisja Majątkowa formalnie zakończyła swoje prace 28 lutego br.
Działała na mocy ustawy z 17 maja 1989 r. W 12-osobowym składzie zasiadało po sześciu przedstawicieli MSWiA i sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski. Decyzja o jej likwidacji ma związek m.in. z krytyką, że większość jej decyzji zapadała bez konsultacji z samorządami czy zarządcami nieruchomości.
Media donosiły też, że nie weryfikowano wycen gruntów przedstawianych przez rzeczoznawców Kościoła - miały one być zaniżane. W ubiegłym tygodniu CBA skierowało do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw przy 11 jej orzeczeniach.
Jak pokazują badania homoseksualizm wśród księży bywa wyższy niż w całej populacji.
Polecam interesujący artykuł:
"(...) Jedną ze strategii rozwiązywania tego wewnętrznego konfliktu jest wyparcie, represja uczuć. Nierzadko pod wpływem sugestii spowiednika uznaje się problem za przejściowy, który z wiekiem minie. On jednak nie mija. Zgodnie z tym schematem postępowania zdarza się, że osoby homoseksualne zawierają na siłę heteroseksualne związki małżeńskie albo – chcąc uciec przed problemem – zanurzają się intensywnie w życie religijne. Liczą w ten sposób, że pobożne praktyki uwolnią je od kłopotu, pozwolą zapomnieć, dadzą wyzwolenie. Metodą na rozwiązanie konfliktu bywa także poświęcenie w całości swego życia Bogu w celibacie, poprzez wstąpienie do seminarium duchownego czy zakonu. Religia jest w takim kontekście rozumiana jako lekarstwo na „zwyrodniałą seksualność”. Nie trzeba wiele wyobraźni, by wiedzieć, w jaki sposób zniekształca to religijność.
Inną kwestią wartą poruszenia jest powoływanie się na katolicyzm w zwalczaniu prawa do życia publicznego mniejszości seksualnych. To sytuacja dwuznaczna, choćby ze względu na fakt, że właśnie w Kościele katolickim statystycznie homoseksualizm wśród duchownych bywa wyższy aniżeli w całej populacji. Badania, rzadkie co prawda, ale jednak – np. przeprowadzone w latach siedemdziesiątych w USA – wskazywały, iż wśród duchownych jest kilka razy więcej osób homoseksualnych aniżeli w społeczeństwie. Właśnie problem homoseksualizmu duchownych był powodem opublikowania w Watykanie instrukcji w sprawie przyjmowania do seminariów duchownych osób o skłonnościach homoseksualnych. Instrukcja wymaga m.in., by osoby dopuszczone do święceń osiągnęły dojrzałość emocjonalną. Tymczasem niektórzy duchowni o orientacji homoseksualnej wypracowali bardzo silny nawyk jej ukrywania i wypierania, co jest przecież jakimś rodzajem niedojrzałości. Wszelką próbę podważania tabu homoseksualizmu w społeczeństwie przeżywają oni jako osobiste zagrożenie. Obawiają się, by nie wyszła na jaw ich odmienność. Nieakceptacja własnej, często w ich mniemaniu perwersyjnej, skłonności domaga się raczej zapomnienia, aniżeli ciągłego przypominania o jej istnieniu. Nie ulega jednak wątpliwości, że lęk przed ujawnieniem własnej homoseksualności nie może usprawiedliwiać napiętnowania tych, którzy zamierzają iść w kierunku przeciwnym, ujawniając swoją orientację. Jeśli skrywanie i wypieranie własnej seksualności jest przejawem niedojrzałości, to zwrócić trzeba także uwagę na to, żeby recepcja watykańskiej instrukcji nie wzmacniała tendencji do lękowego ukrywania i represji uczuć wśród homoseksualnych duchownych. Tylko jawność i płynąca z tego osobista świadomość problemu daje szansę na „poddanie go kontroli” poprzez zrozumienie własnych determinizmów. Ukrywanie zaś tej skłonności przed sobą i przed innymi sprawia, iż cały ów kompleks przeżyć sam zaczyna rządzić człowiekiem.
Wydaje się sensowne przekonanie, że orientacja seksualna nie stanowi o istocie człowieczeństwa, nie decyduje o ludzkiej wartości. Nie jest najważniejsze, czy ktoś jest, czy nie jest gejem, ale kim jest jako człowiek. Dlatego warto pamiętać, że istnieją duchowni szanowani powszechnie, którzy żyją w celibacie pogodzeni z własną seksualnością, a ich homoseksualność nie stanowi przeszkody w ich pracy. Wszystko, co tu napisałem – mam nadzieję – pozwala lepiej rozumieć niestosowność potępienia, jakie ze strony niektórych środowisk, także katolickich, spotyka homoseksualistów. Ich odmienność i bycie siłą rzeczy mniejszością nie powinno budzić takiego zgorszenia i niepokoju. Ludzie ci z powodu swej inności wystawieni są na wiele przykrości. Nie ma powodu dorzucać im nowych. To niewiedza albo zła wola każe mówić, że sami są sobie winni, że mają to, czego chcieli i szukali. Niewiedza jednak nie powinna być wyznacznikiem akceptowalnych zachowań i postaw w społeczeństwie. (...)"
źródło: http://archiwum.polityka.pl/art/geje-w-sutannach-zaklety-krag,380331.html
Przeczytane w internecie:
O. Rydzyk "nie myśli płacić żadnej kary"
Bo, choć zasądził mu ją toruński sąd, "to by było bezprawie". A poza tym "oni" powinni "dziękować księżom, a nie prześladować".
O. Tadeusz Rydzyk, skazany przed miesiącem na grzywnę za nielegalną zbiórkę pieniędzy, oświadczył w czwartek w Radiu Maryja, że nie zamierza płacić kary i nie skorzysta z propozycji pokrycia jej przez kogoś.
O. Rydzyk został 11 lutego ukarany przez toruński sąd karą 3,5 tysiąca złotych grzywny za prowadzenie bez wymaganego zezwolenia publicznej zbiórki pieniędzy na funkcjonowanie Telewizji Trwam, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej oraz wierceń geotermalnych. Sąd uznał, że zakonnik za pośrednictwem Radia Maryja wzywał do wpłat pieniędzy. Sprawa toczyła się na wniosek policji, do której zawiadomienie złożył Rafał Maszkowski, który od lat prywatnie monitoruje toruńską rozgłośnię.
- Ktoś mi pisze, że jest gotów zapłacić tę karę. Otóż, myśmy się odwołali i ja nie myślę żadnej kary płacić, bo to było bezprawie - powiedział o. Rydzyk. Dodał, że sędziowie też muszą zachować prawo, a nie kierować się interesami grup czy partii.
Dyrektor Radia Maryja podkreślił, że księża "służą bezinteresownie Polsce".
- Oni nie powinni prześladować księży, ale jeszcze dziękować, że robią to, żeby naród był coraz lepszy, a przez to i państwo będzie lepiej funkcjonować - mówił redemptorysta.
Z informacji uzyskanych w czwartek w XII Wydziale Karnym Sądzie Rejonowym wynika, że dotychczas nie wpłynęła apelacja od wyroku, bo dopiero w środę wysłano uzasadnienie wyroku pełnomocnikom o. Ryzyka. W tym wydziale został wydany wyrok i za jego pośrednictwem ewentualne zaskarżenie orzeczenia trzeba kierować do sądu wyższej instancji.
I TO JEST PIĘKNE !!!!
polecam artykuł, którego autorem jest ks. Adam Boniecki:
"Problem jest i nie da się od niego uciec
Dwie książki, dwóch autorów i obaj o tym samym. Obu przyświecał ten sam cel. Piotr Dzedzej jest księdzem (pisaliśmy o nim w "Tygodniku" z 19 lutego 2007 r.), Maciej Bielawski – jak informuje notka na skrzydełku – w 2004 r. odszedł z zakonu benedyktynów i ze stanu duchownego. "Moim celem – pisze – ks. Dzedzej – nie było zaspokojenie ciekawości tych, którzy oczekują pikantnych plotek o kościelnych skandalach, choć i tak nastawiony czytelnik poczuje się z pewnością usatysfakcjonowany". A Maciej Bielawski: "Kościół po prostu udaje, że problemu nie ma, minimalizuje go, chowa głowę w piasek lub odwraca wzrok. To chyba najsmutniejszy i najbardziej niepokojący objaw. On też sprawia, że czasami ludzie, odchodząc z kapłaństwa czy z zakonów, odchodzą także z Kościoła."
(...)
Odejście jest dramatem. Czy można takich dramatów uniknąć? W podtekście dociekań nad przyczynami odejść można się doczytać wskazania remediów. Ale chyba nie to jest celem tych książek. Celem jest wykrzyczenie, że problem istnieje, że istnieje wielka rzesza tych, którzy odeszli od stanu duchownego, ale nie od Boga, że "również oni mają prawo do miejsca w sercu biskupa", że i dla nich także jest miejsce we wspólnocie Kościoła. I pokazanie, jak wiele jest tu do zrobienia."
Przeczytałem pobieżnie posty, gdyż większość z was przytacza przeciw sobie te same argumenty. Chyba jedynie mysleniczanin007 odwołuje się do źródeł, Biblii i faktów historycznych.
Ja nie zamierzam walczyć z Kościołem jakoś nie wiadomo jak i czym. Po prostu przechodzę obok wszelkich jego zabobonów i afer uśmiechając się szyderczo:) Bo ten 2000 kościół upada nie tylko moralnie, ale i jak zauważyli niektórzy racjonalnie. Ludzie dorastają, ze bez wyimaginowanej siły wyższej można żyć! I wtedy żyje się lepiej, bo nie ma na kogo zwalać niepowodzeń, nie ma w kim pokładać czczych nadziei a trzeba z dnia na dzień walczyć o siebie. I księża to szybko zrozumieli, że walczą o swój byt materialny i polityczny. Bo religia jest supermarketem i dopuszczają do tego przede wszystkim duchowni. Nie masz bierzmowania, a chcesz ślub? zapłać sukienkowemu 2000 to spokojnie nawet od razu da Ci ostatnie namaszczenie ;)
Religia od zawsze nastawiona jest na zysk, zresztą wiara również. Religia na zysk w postaci władzy, pieniędzy, możliwości, a wiara (każda) na zysk w postaci jakiejś nagrody wiecznej. Tylko nie jest to zysk wynikający z pracy, a z oszustwa. I to już nie jest dobre.
Gdybym chciał porównywać zbrodnie KRK do zbrodni III Rzeszy bądź Komunizmu, podejrzewam, że najbardziej krwawa była by ta pierwsza lista :)
Religia od zawsze nastawiona jest na zysk, zresztą wiara również. Religia na zysk w postaci władzy, pieniędzy, możliwości, a wiara (każda) na zysk w postaci jakiejś nagrody wiecznej. Tylko nie jest to zysk wynikający z pracy, a z oszustwa. I to już nie jest dobre.
Gdybym chciał porównywać zbrodnie KRK do zbrodni III Rzeszy bądź Komunizmu, podejrzewam, że najbardziej krwawa była by ta pierwsza lista :)
Dzięki niejakiemu TactusAbsonus w sposób zupełnie niewinny dowiedziałem się, że wiara to jest oszustwo tut court. Dobrze, że jeszcze są na świecie tacy ludzie, którzy znajdą w sobie dość siły aby zupełnie bezinteresownie uświadomić takie bezrefleksyjne jednostki jak ja, że podążają złą drogą. Wszak błądzić jest rzeczą ludzką. Dobrze zatem, że TactusAbsonus rzuca prawdziwe światło na mroki średniowiecza tkwiące w każdym wierzącym i z gracją, perfekcją i wirtuozerią godną mistrzów obala te wszystkie śmieszne mity i zabobony, a to wszystko okraszone niepodważalnym dowodem ex cathedra brzmiącym jakże wymownie i nośnie - oszustwo - zaprawdę powiadam wam to oszustwo - zdaje się parafrazować nasz przewodnik. Tworzymy dogmat czy TactusAbsonus zobaczył był, że nie ma żadnej nagrody wiecznej i głosi radośnie nową dobrą nowinę? W każdym razie brawo. TactusAbsonus, dziękujemy, jesteś prawdziwym luminarzem, rozświetlasz przepastne czeluście ciemnogrodu w jakim przyszło nam tkwić.
Luna:
Znany skąd inąd Adolf Hitler raczej nie jest osobą, która warta jest cytowania, a już na pewno w kwestiach wiary. To po pierwsze. Po drugie ciekaw jestem czy choć jeden z dyskutantów tego wdzięcznego wątku zadał sobie trud ażeby sprawdzić czym tak w istocie był Kościół na przestrzeni wieków, bo zdaje się, że z wypowiedzi wyziera przykry obraz masowej wyobraźni karmionej mętną ale jakże lekkostrawną papą pod tytułem modny antyklerykalizm. TactusAbsonus pisze, ze mógłby postawić KRK - cokolwiek miałoby to znaczyć - na czele chlubnej listy zbrodniczych bytów. OK jego prawo. Luno Ty idziesz mu w sukurs, zapewne wiedziona inspiracją ostatniego zdania - też Twoje prawo. Ale czy to co ukuło się w powszechnej świadomości jest zgodne z prawdą? Wydaje mi się, że mocno wątpliwe, a już na pewno stanowi wyraz pewnej ignorancji. Inkwizycja - negatywny symbol - proces inkwizycyjny, jako pierwsze postępowanie, które zerwało z barbarzyńskim podejściem do praw podsądnego, małżeństwo - słowo rodzące dziś raczej pejoratywne skojarzenia - wprowadzona przez kościół katolicki formuła prawna oparta na wzajemnym porozumieniu i obopólnej zgodzie stron. Przykłady można mnożyć. Jedno jest pewne kościół odegrał olbrzymią rolę w rozwoju społecznym, zwłaszcza w kwestii prawa. Jego dorobek jest dziś marginalizowany a nauka rozmiękczana przez różnej maści wolnościowców – libertynów, i właśnie w tym rozwadnianiu, poprzez wybór tego co komu odpowiada najbardziej, upatruję syndrom superrmarketyzmu współczesnej "wiary". Po prostu trzeba od siebie więcej wymagać i zastanawiać się nad tym dlaczego dokonujemy takiej selekcji.
maka paka w takim razie napiszę trochę o stosunku Kościoła do kobiet i przytoczę wypowiedzi Ojców Kościoła. Ostatecznie takie autorytety doprowadziły do tego, co działo się w kościele na przestrzeni wieków (min. spalenie na stosach wielu tysięcy dziewczynek, kobiet i staruszek):
"(...) religią, która deprecjonowała kobiety, było chrześcijaństwo, a zwłaszcza Kościół katolicki, który odmawiał im nawet posiadania duszy. Duszę przyznał im dopiero na soborze trydenckim (1545 – 1563), i to w drodze głosowania przewagą jednego głosu (sic!). (...)
Kościół wbrew Chrystusowi, który szanował kobiety i był przez nie kochany, nienawidził kobiet i uważał je za istoty niższe od mężczyzn. (...)
Jak udowodnił Fredrich Heiler i jak potwierdzają to nowe badania, w pierwszej gminie chrześcijańskiej kobieta korzystała (przynajmniej formalnie) z takich samych praw co i mężczyzna. W Jerozolimie (obok działalności mężczyzn) istniało stowarzyszenie wdów zajmujące się działalnością duszpasterską wśród kobiet. Przede wszystkim jednak w pierwotnym chrześcijaństwie kobiety na równi z mężczyznami dopuszczane były do działalności prorockiej, pedagogicznej, charytatywnej i do przewodzenia gminom. W Dziejach Apostolskich oraz listach św. Pawła wymienione są z imienia kierowniczki pierwotnych gmin, jak Maria, matka Jana – Marta w Jerozolimie, Nimfa w Laodycei, Lidia w Filippi i Febe. Sprawując swe kierownicze urzędy, z pewnością przewodniczyły one również sprawowaniu eucharystii. (...)
Na obniżenie pozycji kobiet w społeczności chrześcijańskiej pisze Diana Ostrowska - decydujący wpływ miał negatywny stosunek Ojców Kościoła. do cielesności człowieka i wszelkiej rozkoszy zmysłowej (...)"”
Ojcowie Kościoła o kobietach:
"Papież Pius II (1458 - 1464) napisał:
"Gdy widzisz kobietę, myśl, że to diabeł; jest ona rodzajem piekła."
Natomiast papież Innocenty III (ok. 1160 - 1216) w De contemptu mundi tak wyraził się o kobietach:
"Gdyby (...) ludzie mogli zobaczyć, co się znajduje pod skórą (...), mierziłoby ich spoglądanie na kobiety. Ich powab składa się z flegmy i krwi, z wilgoci i żółci. Gdyby ktokolwiek zastanowił się, co ukrywa się w dziurkach nosa, w gardle i w brzuchu, doszedłby do wniosku, że są tam tylko nieczystości. A jeśli nie możemy nawet czubkiem palca dotknąć flegmy czy kału, jak przeto możemy pragnąć obejmować worek łajna? (J. Prokopiuk 1988: 3)."
Pod tymi cytatami profesor Zygmunt Krzak wypowiada się tak o ww. papieżach:
"Moim zdaniem byli oni psychopatami, gdyż zohydzali najwspanialsze i najważniejsze dla gatunku ludzkiego doznania, które w matriarchacie uchodziły za święte.
Męski Bóg i męska religia nie akceptowały matriarchalnej biologii, seksualności, bo przecież jeśli seks byłby dobry, to także kobiety byłyby dobre. W religiach patriarchalnych kobietę uważa się za błąd natury (...)"
O dziwo ci wyżej wymienieni Ojcowie Kościoła mając bardzo wypaczony, negatywny stosunek do kobiet i do seksualności sami zostali przez kobiety zrodzeni, a wcześniej poczęci zapewne w akcie seksualnym...
Nie można negować natury i jej praw. Należy je szanować, bo pochodzą od Kogoś większego od nas samych (dla wierzących od Boga). A człowiek obojga płci jest częścią natury wraz ze swoją seksualnością.
Poczytaj sobie również Luna o roli kobiety w tamtych czasach, ale nie tylko przez pryzmat Ojców Kościoła i papieży, ale w całym kontekście tamtych czasów. Może zmienisz trochę sposób myślenia?
"(...) wielkość Jahwe jest absolutna, ale wcześniej te cechy przynależały MAGNA MATER, co wyeliminowano i o czym zapomniano. Inaczej mówiąc było to zawłaszczenie prerogatyw bogini, która na długo przed Jahwe była najpierwszym Bogiem ludzkości.
Tym co najwyraźniej odróżnia nowego Boga od dawnej bogini, są wojowniczość i agresja. (...)"
źródło: Zygmunt Krzak "Od matriarchatu do patriarchatu."
cdn.
Tak ad rem.
Patriarchat i matriarchat stanowią jedynie przeciwstawne paradygmaty, na które składa się zespół przekonań wynikający ze zbiorowej świadomości, a mający podłoże kulturowe i związany z dominacją jednej lub drugiej płci. Religia choć jest instrumentem dającym bodźce dla kształtowania się kultury sama w sobie nie przesądza jeszcze o określonym wzorcu światopoglądowym.
To prawda, że pierwotne religie oparte były na matriarchalnym paradygmacie by z czasem przekształcił się on w myślenie patriarchalnymi kategoriami, co nie zmienia faktu, że to nie religia a konkretne jednostki wypaczają jej sens swobodnie interpretując jej założenia bądź nawet idąc im wbrew. W tym kontekście niezrozumiałe jest powołanie przez Ciebie bandy psychopatów i dewiantów,i ich równie głębokich co groteskowych przemyśleń, jako odpowiedzi na mój post. Równie dobrze można by przytoczyć światłe wypowiedzi takich tuzów intelektualnych jak Pol Pot, Idi Amin czy Bokassa et consortes, tylko po to by udowodnić, że władza deprawuje. Warto przy tym wziąć i to pod uwagę, że przedstawione przez Ciebie cytaty dotyczą w zasadzie okresu średniowiecza, który np. w krajach muzułmańskich trwa nadal, a stosunek do kobiet jest tam jeszcze gorszy niż w wiekach średnich na Starym Kontynencie, więc nie wiem czego mają dowodzić.
To osobliwe postrzeganie kobiet i aktu seksualnego nie jest wyłącznie związane z chrześcijaństwem, podporządkowanie kobiety mężczyźnie, szczególne relacje w rodzinie, dotyczą zwłaszcza wschodnich religii a w szczególności konfucjanizmu.
Traktowanie kobiety w urągający godności człowieka sposób ma swoje źródło raczej w braku dostatecznej edukacji - nie zaś dogmatów wiary - przede wszystkim wynikającym ze stopnia rozwoju cywilizacyjnego - nikłego w przypadku przywoływanego przez Ciebie "procesu czarownic". Inaczej mówiąc jest to raczej rzecz czasu aniżeli religii, ewoluującego sposobu jej interpretacji.
Przypisywanie chrześcijaństwu wyłącznej odpowiedzialności za zło, którego ludzkość doświadczyła, jest równie trafne co przyznanie, że za obecny stan cywilizacyjny krajów Afryki odpowiedzialność wyłączną ponosi kolonializm.
Powracając do punktu wyjścia - zarówno patriarchat jak i matriarchat, jako dwie skrajności, są pewnymi sposobami postrzegania relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną, które same w sobie nie są jeszcze destrukcyjne, patologiczne jest natomiast nadużywanie przywilejów z nimi związanych. To prawda, że kościół instytucjonalny ma sporo na sumieniu - na pewno nie więcej niż władza świecka - ale w niczym nie umniejsza to roli jaką odegrał w rozwoju społecznym ocenianym pod kątem instytucji prawnych i kształcenia. Ostatecznie można opowieści o Świętym Oficjum, paleniu czarownic i papieżach wykolejeńcach powtarzać jak mantrę, czyniąc rzeczy za pomocą słów, tylko po co? Nudne to i powierzchowne.
Tak na marginesie: proponuję najpierw sprawdzić, jakie osoby powszechnie uznaje się za Ojców Kościoła, zanim zaprezentujesz kolejne cytaty, wprowadzając zainteresowanych w błąd.
Nie zapomnij dodać wielkich zasług Kościoła dla edukacji kiedy to w 1616 teza heliocentryczna Galileusza jak i "O obrotach Ciał Niebieskich" Kopernika zostały wprowadzona na listę "Ksiąg zakazanych". W 1633 roku inkwizycja aresztowała Galileusza za głoszenie teorii że to Ziemia krąży wokół Słońca. Został on skazany na "dożywotni areszt domowy". Ktoś by pomyślał, zwykli zjadacze chleba nie byli gotowi na takie rewelacje więc Kościół tylko starał się "jedynie zapobiec panice wsród plebsu"... Ciekawą postawą "edukacyjną" było podejście do odkrycia Ameryki przez Kolumba i jego teorie o ziemi będącej postacią kuli - jak to naukowo określał Św. Tomasz z Akwinu "[...]Jest to niemożliwe, aby po przeciwnej stronie Ziemi znajdowali się ludzie, gdyż w Piśmie Świętym nie ma wzmianki o takim rodzie wśród potomków Adama[...]" Tak więc Kościół garnął sie do postępu jak Anglia do pozbycia się kolonii. Nota bene, jedynie zaznaczę jak Kościół odniósł sie do nowo powstałej Konstytucji Stanów Zjednoczonych - "nie ma wolności bez prawdziwego Boga" (Reszta wyznań widocznie to tylko stek kłamstw). To tylko kilka przykładów jak proedukacyjny i prorozwojowy był Kościół katolicki na przełomie dziejów. Nota bene, nie zapominajcie jak odnosił się jeszcze nie tak dawno do prezerwayw Jan Paweł II...
1960 - Jan XXIII usuwa z liturgii Wielkiego Piątku modlitwę za wiarołomnych Żydów
1963 - Paweł VI przeprasza protestantów za winy katolików „w naruszaniu jedności Kościoła”
1965 - Paweł VI zwraca muzułmanom chorągwie zdobyte pod Lepanto (29.01)
1975 - Paweł VI ubrany w szaty liturgiczne całuje stopy wysłannika schizmatyckiego patriarchy Konstantynopola (04.12)
1979 - Jan Paweł II przeprasza za prześladowanie przez Kościół Galileusza
1983 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność Kościoła wobec mafii
1984 - Jan Paweł II przeprasza za winy Kościoła wobec zborów reformowanych
1985 - Jan Paweł II przeprasza za tolerowanie przez Kościół handlu niewolnikami
1986 - podczas wizyty w rzymskiej synagodze Jan Paweł II przeprasza za antysemityzm
1988 - Jan Paweł II przeprasza za wypędzenie protestantów z Salzburga
1988 - Jan Paweł II potępia „integryzm religijny”
1989 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność Kościoła wobec rasizmu
1990 - Jan Paweł II przeprasza za spalenie Jana Husa i inne akty „przemocy i fanatyzmu”
1991 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność katolików wobec cierpień Żydów podczas II wojny światowej
1992 - Jan Paweł II przeprasza za udział katolików w kolonizacji i wprowadzanie niewolnictwa w Ameryce Łacińskiej (21.10)
1992 - Jan Paweł II przeprasza za wygnanie Żydów z Hiszpanii w 1492 r.
1994 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność Kościoła wobec nierówności społecznych
1994 - Jan Paweł II przeprasza za zbrodnie Inkwizycji
1995 - Jan Paweł II, wspominając postać św. Katarzyny Sieneńskiej, potępia wyprawy krzyżowe
1995 - Jan Paweł II przeprasza za udział Kościoła w dyskryminacji kobiet
1995 - Jan Paweł II przeprasza za udział katolików w doprowadzeniu do wybuchu II wojny światowej
1995 - Jan Paweł II przeprasza za „krzywdy wyrządzone niekatolikom” przez katolików podczas wojny trzydziestoletniej
1995 - Jan Paweł II przeprasza za udział Kościoła w doprowadzeniu do schizmy wschodniej
1996 - Jan Paweł II uznaje winy Kościoła za zerwanie dialogu z Lutrem
2000 - Prezentacja dokumentu Pamięć i pojednanie. Kościół a winy przeszłości; Jan Paweł II w otoczeniu dostojników Kurii Rzymskiej przeprasza za:
- winy popełnione w służbie prawdy
- naruszenie jedności Ciała Chrystusa
- grzechy przeciwko ludowi przymierza
- grzechy przeciwko godności kultur i religii
- grzechy godzące w godność kobiety i jedność rodzaju ludzkiego
- grzechy w dziedzinie podstawowych praw człowieka (07.03)
Jeśli o mnie chodzi, to Kościół nie musi nic specjalnego robić. Po prostu chcę wiedzieć jakie jest pochodzenie doktryn Kościoła Katolickiego i na ile mają oparcie w nauce Chrystusa. Uważam, że w wielu kwestiach drogi Kościoła i Jezusa poszły w innych kierunkach. Jeśli ktoś chce zgłębiać ten temat i jest otwarty na prawdę, to odważy się jej szukać. Nie zamierzam nikogo przekonywać ani niczego udowadniać. Jeśli ktoś chce żyć w pewnego rodzaju nieświadomości, to jego osobisty wybór. Ludzi otwartych zachęcam do własnych poszukiwań.
Zgadzam się Luna, że należy szukać, wszak w ten sposób rodzą się filozofie, ale jeśli podajesz link do strony www. racjonalista to wybacz ale nie możemy dyskutować.
Polecam lekturę wywiadu z ojcem Ksawerym Knotzem pt. "Trójkąt z Panem Bogiem." Wreszcie osoba reprezentująca Kościół zauważa, że na nasze człowieczeństwo składa się nasze ciało, psychika i dusza. I są to nierozłączne aspekty naszego jestestwa, o które w równym stopniu powinniśmy dbać i które siebie wzajemnie przenikają.
"Seksualność jest re-la-cyj-na. Tęsknimy, pragniemy, kochamy i pożądamy drugiej osoby, z którą tworzymy silną relację. (...)
Małżonkowie, troszcząc się o siebie, powinni się też troszczyć o seks. Nie tylko o wychowywanie dzieci, gotowanie, sprzątanie domu i przyjmowanie przyjaciół na kolacji. Uważam nawet, że chrześcijanin może być święty tylko wtedy, kiedy będzie dbał o wszystkie aspekty życia z człowiekiem, którego kocha."
http://www.styl.pl/magazyn/wywiady/news-trojkat-z-panem-bogiem,nId,309801,nPack,1
Nawet matematyka twierdzi, że trójkąt jest najmniejszą łamaną zamkniętą. Skoro jest więc zamknięty, to w pewnym sensie jest pełny.
Podążając tokiem rozumowania Krasnala, Judaizm jest religią "najpełniejszą". Symbolizują to dwa wpisane w siebie trójkąty....
Niezmiernie trudny i ważny temat:
"Szwecja: Trzech księży katolickich molestowało dzieci
Trzech katolickich księży w latach 1940-70 popełniło przestępstwa na tle seksualnym wobec dzieci. Ich ofiary to trzy dziewczynki i dwóch chłopców - wynika z przedstawionego przez Kościół katolicki w Szwecji raportu na temat pedofilii wśród duchownych.(...)
"Dla księży, którzy to zrobili, nie może być odkupienia" - powiedział biskup Arborelius.
Z raportu wynika, że księża, krzywdząc dzieci, wykorzystywali swoją pozycję i zaufanie. Ofiarami przemocy było dwóch chłopców z katolickiego sierocińca, spowiadająca się dziewczynka oraz jeszcze dwie dziewczynki, do których duchowny zbliżał się m.in. na obozie. Miał on również być w związku z ich matką.(...)
Biskup Sztokholmu oświadczył w telewizji TV 4, że nie wie, czy było więcej przypadków pedofilii i dlatego wezwał członków Kościoła do przekazywania ewentualnych informacji. "Tu nie ma przedawnienia, a to jest trudny temat, być może niektórzy potrzebują więcej czasu" - powiedział. (...)"
źródło: http://fakty.interia.pl/swiat/news/dla-ksiezy-ktorzy-to-zrobili-nie-moze-byc-odkupienia,1602664
Komisja Majątkowa w czasie 20 lat swojej pracy przekazała stronie kościelnej ponad 65 tys. 537 ha i ponad 143, 5 mln zł.
Do rozpatrzenia pozostało jeszcze 216 spraw. Jak powiedział dziennikarzom współprzewodniczący komisji ze strony rządowej Józef Różański, w sumie do komisji trafiły 3063 wnioski o wszczęcie postępowania regulacyjnego.
- Zatwierdzonych zostało 1486 ugód przywracających lub przekazujących własność kościelnym osobom prawnym, wydano 990 orzeczeń przywracających lub przekazujących własność, 666 spraw zakończono oddaleniem wniosków, a w 136 przypadkach komisja nie uzgodniła orzeczenia - powiedział Różański.
Kościół i rząd chcą wyjaśnień
Nie jesteśmy zadowoleni z działalności i wyników prac Komisji Majątkowej, to nie był instrument doskonały - powiedział mec. Krzysztof Wąsowski, współprzewodniczący Komisji ze strony kościelnej.
- Ze strony kościelnej mogę powiedzieć, że jesteśmy niezadowoleni z efektów prac Komisji Majątkowej. Komisja nie zaspokoiła roszczeń majątkowych Kościoła w sprawie dóbr, które stracił - dodał Wąsowski.
Strony kościelna i rządowa są zainteresowane wyjaśnieniem wszelkich wątpliwości dotyczących Komisji Majątkowej - czytamy w sprawozdaniu z działalności komisji.
Jak zaznaczono w materiale przekazanym podczas konferencji, członkowie komisji deklarują współpracę w tym zakresie z właściwymi organami.
"W debacie publicznej pojawiły się opinie o możliwości działań naruszających obowiązujące prawo w trakcie postępowań regulacyjnych przy niektórych orzeczeniach komisji majątkowych. Obie strony - zarówno rządowa jak i kościelna - są zainteresowane wyjaśnieniem wszystkich wątpliwości i deklarują współdziałanie z właściwymi organami" - zaznaczono w dokumencie.
Sprawozdanie składa się z części opisowej liczącej 10 stron oraz z załączników. W pierwszej części zawarte są m.in. procedury, na podstawie których działała komisja. Załączniki to tabele, w których zamieszczono informacje zarówno o wnioskodawcach, wnioskach i nieruchomościach, których dotyczą, oraz o rozstrzygnięciach, które zapadły.
Zarzuty dla współprzewodniczącego
Krzysztof Wąsowski przyznał, że ma postawione zarzuty w jednym ze śledztw dotyczących działania komisji.
Powiedział jednak dziennikarzom, że nie chce komentować tej sprawy, ani odnosić do treści zarzutów, bo nie ma dostępu do akt śledztwa.
W czerwcu 2010 r. warszawska prokuratura okręgowa postawiła zarzuty siedmiu osobom ws. nieprawidłowości związanych z przekazaniem zakonowi elżbietanek działki w stolicy przez Komisję Majątkową.
Jak podawały media, zarzuty poświadczenia nieprawdy dotyczyły m.in. właśnie Wąsowskiego, a także ks. Mirosława P., pełnomocnika zakonów w komisji. Miało chodzić o to, że orzeczenie podpisali tylko przedstawiciele strony kościelnej, a przedstawiciele strony rządowej zrobili to w innym terminie.
Od września 2008 r. trwa śledztwo w sprawie domniemanego działania na szkodę Skarbu Państwa przez członków Komisji oraz nierzetelnej wyceny 47-hektarowej działki w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Chodzi o ziemię, którą zakon sióstr elżbietanek dostał od Komisji Majątkowej jako rekompensatę za grunty odebrane im w PRL. Następnie za ponad 30 mln zł (na tyle ekspert Komisji wycenił działkę) siostry sprzedały ją biznesmenowi z Pomorza (nabywca wciąż nie zapłacił). Władze dzielnicy Białołęka twierdziły, że ziemia jest warta 240 mln zł.
Likwidacja Komisji
Komisja Majątkowa formalnie zakończyła swoje prace 28 lutego br.
Działała na mocy ustawy z 17 maja 1989 r. W 12-osobowym składzie zasiadało po sześciu przedstawicieli MSWiA i sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski. Decyzja o jej likwidacji ma związek m.in. z krytyką, że większość jej decyzji zapadała bez konsultacji z samorządami czy zarządcami nieruchomości.
Media donosiły też, że nie weryfikowano wycen gruntów przedstawianych przez rzeczoznawców Kościoła - miały one być zaniżane. W ubiegłym tygodniu CBA skierowało do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw przy 11 jej orzeczeniach.
I TO JEST PIĘKNE !!!!!!
Jak pokazują badania homoseksualizm wśród księży bywa wyższy niż w całej populacji.
Polecam interesujący artykuł:
"(...) Jedną ze strategii rozwiązywania tego wewnętrznego konfliktu jest wyparcie, represja uczuć. Nierzadko pod wpływem sugestii spowiednika uznaje się problem za przejściowy, który z wiekiem minie. On jednak nie mija. Zgodnie z tym schematem postępowania zdarza się, że osoby homoseksualne zawierają na siłę heteroseksualne związki małżeńskie albo – chcąc uciec przed problemem – zanurzają się intensywnie w życie religijne. Liczą w ten sposób, że pobożne praktyki uwolnią je od kłopotu, pozwolą zapomnieć, dadzą wyzwolenie. Metodą na rozwiązanie konfliktu bywa także poświęcenie w całości swego życia Bogu w celibacie, poprzez wstąpienie do seminarium duchownego czy zakonu. Religia jest w takim kontekście rozumiana jako lekarstwo na „zwyrodniałą seksualność”. Nie trzeba wiele wyobraźni, by wiedzieć, w jaki sposób zniekształca to religijność.
Inną kwestią wartą poruszenia jest powoływanie się na katolicyzm w zwalczaniu prawa do życia publicznego mniejszości seksualnych. To sytuacja dwuznaczna, choćby ze względu na fakt, że właśnie w Kościele katolickim statystycznie homoseksualizm wśród duchownych bywa wyższy aniżeli w całej populacji. Badania, rzadkie co prawda, ale jednak – np. przeprowadzone w latach siedemdziesiątych w USA – wskazywały, iż wśród duchownych jest kilka razy więcej osób homoseksualnych aniżeli w społeczeństwie. Właśnie problem homoseksualizmu duchownych był powodem opublikowania w Watykanie instrukcji w sprawie przyjmowania do seminariów duchownych osób o skłonnościach homoseksualnych. Instrukcja wymaga m.in., by osoby dopuszczone do święceń osiągnęły dojrzałość emocjonalną. Tymczasem niektórzy duchowni o orientacji homoseksualnej wypracowali bardzo silny nawyk jej ukrywania i wypierania, co jest przecież jakimś rodzajem niedojrzałości. Wszelką próbę podważania tabu homoseksualizmu w społeczeństwie przeżywają oni jako osobiste zagrożenie. Obawiają się, by nie wyszła na jaw ich odmienność. Nieakceptacja własnej, często w ich mniemaniu perwersyjnej, skłonności domaga się raczej zapomnienia, aniżeli ciągłego przypominania o jej istnieniu. Nie ulega jednak wątpliwości, że lęk przed ujawnieniem własnej homoseksualności nie może usprawiedliwiać napiętnowania tych, którzy zamierzają iść w kierunku przeciwnym, ujawniając swoją orientację. Jeśli skrywanie i wypieranie własnej seksualności jest przejawem niedojrzałości, to zwrócić trzeba także uwagę na to, żeby recepcja watykańskiej instrukcji nie wzmacniała tendencji do lękowego ukrywania i represji uczuć wśród homoseksualnych duchownych. Tylko jawność i płynąca z tego osobista świadomość problemu daje szansę na „poddanie go kontroli” poprzez zrozumienie własnych determinizmów. Ukrywanie zaś tej skłonności przed sobą i przed innymi sprawia, iż cały ów kompleks przeżyć sam zaczyna rządzić człowiekiem.
Wydaje się sensowne przekonanie, że orientacja seksualna nie stanowi o istocie człowieczeństwa, nie decyduje o ludzkiej wartości. Nie jest najważniejsze, czy ktoś jest, czy nie jest gejem, ale kim jest jako człowiek. Dlatego warto pamiętać, że istnieją duchowni szanowani powszechnie, którzy żyją w celibacie pogodzeni z własną seksualnością, a ich homoseksualność nie stanowi przeszkody w ich pracy. Wszystko, co tu napisałem – mam nadzieję – pozwala lepiej rozumieć niestosowność potępienia, jakie ze strony niektórych środowisk, także katolickich, spotyka homoseksualistów. Ich odmienność i bycie siłą rzeczy mniejszością nie powinno budzić takiego zgorszenia i niepokoju. Ludzie ci z powodu swej inności wystawieni są na wiele przykrości. Nie ma powodu dorzucać im nowych. To niewiedza albo zła wola każe mówić, że sami są sobie winni, że mają to, czego chcieli i szukali. Niewiedza jednak nie powinna być wyznacznikiem akceptowalnych zachowań i postaw w społeczeństwie. (...)"
źródło:
http://archiwum.polityka.pl/art/geje-w-sutannach-zaklety-krag,380331.html
Przeczytane w internecie:
O. Rydzyk "nie myśli płacić żadnej kary"
Bo, choć zasądził mu ją toruński sąd, "to by było bezprawie". A poza tym "oni" powinni "dziękować księżom, a nie prześladować".
O. Tadeusz Rydzyk, skazany przed miesiącem na grzywnę za nielegalną zbiórkę pieniędzy, oświadczył w czwartek w Radiu Maryja, że nie zamierza płacić kary i nie skorzysta z propozycji pokrycia jej przez kogoś.
O. Rydzyk został 11 lutego ukarany przez toruński sąd karą 3,5 tysiąca złotych grzywny za prowadzenie bez wymaganego zezwolenia publicznej zbiórki pieniędzy na funkcjonowanie Telewizji Trwam, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej oraz wierceń geotermalnych. Sąd uznał, że zakonnik za pośrednictwem Radia Maryja wzywał do wpłat pieniędzy. Sprawa toczyła się na wniosek policji, do której zawiadomienie złożył Rafał Maszkowski, który od lat prywatnie monitoruje toruńską rozgłośnię.
- Ktoś mi pisze, że jest gotów zapłacić tę karę. Otóż, myśmy się odwołali i ja nie myślę żadnej kary płacić, bo to było bezprawie - powiedział o. Rydzyk. Dodał, że sędziowie też muszą zachować prawo, a nie kierować się interesami grup czy partii.
Dyrektor Radia Maryja podkreślił, że księża "służą bezinteresownie Polsce".
- Oni nie powinni prześladować księży, ale jeszcze dziękować, że robią to, żeby naród był coraz lepszy, a przez to i państwo będzie lepiej funkcjonować - mówił redemptorysta.
Z informacji uzyskanych w czwartek w XII Wydziale Karnym Sądzie Rejonowym wynika, że dotychczas nie wpłynęła apelacja od wyroku, bo dopiero w środę wysłano uzasadnienie wyroku pełnomocnikom o. Ryzyka. W tym wydziale został wydany wyrok i za jego pośrednictwem ewentualne zaskarżenie orzeczenia trzeba kierować do sądu wyższej instancji.
I TO JEST PIĘKNE !!!!
A CO MNIE OBCHODZI RELIGIA!!! LICZY SIE WIARA
A ja głupi myślałem, że prawo też.!!!!!
polecam artykuł, którego autorem jest ks. Adam Boniecki:
"Problem jest i nie da się od niego uciec
Dwie książki, dwóch autorów i obaj o tym samym. Obu przyświecał ten sam cel. Piotr Dzedzej jest księdzem (pisaliśmy o nim w "Tygodniku" z 19 lutego 2007 r.), Maciej Bielawski – jak informuje notka na skrzydełku – w 2004 r. odszedł z zakonu benedyktynów i ze stanu duchownego. "Moim celem – pisze – ks. Dzedzej – nie było zaspokojenie ciekawości tych, którzy oczekują pikantnych plotek o kościelnych skandalach, choć i tak nastawiony czytelnik poczuje się z pewnością usatysfakcjonowany". A Maciej Bielawski: "Kościół po prostu udaje, że problemu nie ma, minimalizuje go, chowa głowę w piasek lub odwraca wzrok. To chyba najsmutniejszy i najbardziej niepokojący objaw. On też sprawia, że czasami ludzie, odchodząc z kapłaństwa czy z zakonów, odchodzą także z Kościoła."
(...)
Odejście jest dramatem. Czy można takich dramatów uniknąć? W podtekście dociekań nad przyczynami odejść można się doczytać wskazania remediów. Ale chyba nie to jest celem tych książek. Celem jest wykrzyczenie, że problem istnieje, że istnieje wielka rzesza tych, którzy odeszli od stanu duchownego, ale nie od Boga, że "również oni mają prawo do miejsca w sercu biskupa", że i dla nich także jest miejsce we wspólnocie Kościoła. I pokazanie, jak wiele jest tu do zrobienia."
źródło: http://czytelnia.onet.pl/0,77858,0,27010,recenzje.html
Przeczytałem pobieżnie posty, gdyż większość z was przytacza przeciw sobie te same argumenty. Chyba jedynie mysleniczanin007 odwołuje się do źródeł, Biblii i faktów historycznych.
Ja nie zamierzam walczyć z Kościołem jakoś nie wiadomo jak i czym. Po prostu przechodzę obok wszelkich jego zabobonów i afer uśmiechając się szyderczo:) Bo ten 2000 kościół upada nie tylko moralnie, ale i jak zauważyli niektórzy racjonalnie. Ludzie dorastają, ze bez wyimaginowanej siły wyższej można żyć! I wtedy żyje się lepiej, bo nie ma na kogo zwalać niepowodzeń, nie ma w kim pokładać czczych nadziei a trzeba z dnia na dzień walczyć o siebie. I księża to szybko zrozumieli, że walczą o swój byt materialny i polityczny. Bo religia jest supermarketem i dopuszczają do tego przede wszystkim duchowni. Nie masz bierzmowania, a chcesz ślub? zapłać sukienkowemu 2000 to spokojnie nawet od razu da Ci ostatnie namaszczenie ;)
Religia od zawsze nastawiona jest na zysk, zresztą wiara również. Religia na zysk w postaci władzy, pieniędzy, możliwości, a wiara (każda) na zysk w postaci jakiejś nagrody wiecznej. Tylko nie jest to zysk wynikający z pracy, a z oszustwa. I to już nie jest dobre.
Gdybym chciał porównywać zbrodnie KRK do zbrodni III Rzeszy bądź Komunizmu, podejrzewam, że najbardziej krwawa była by ta pierwsza lista :)
Adolf Hitler powiedział: "Ja czynię tylko to, co czyni kościół od piętnastu stuleci, tylko bardziej gruntownie"
Religia od zawsze nastawiona jest na zysk, zresztą wiara również. Religia na zysk w postaci władzy, pieniędzy, możliwości, a wiara (każda) na zysk w postaci jakiejś nagrody wiecznej. Tylko nie jest to zysk wynikający z pracy, a z oszustwa. I to już nie jest dobre.
Gdybym chciał porównywać zbrodnie KRK do zbrodni III Rzeszy bądź Komunizmu, podejrzewam, że najbardziej krwawa była by ta pierwsza lista :)
Dzięki niejakiemu TactusAbsonus w sposób zupełnie niewinny dowiedziałem się, że wiara to jest oszustwo tut court. Dobrze, że jeszcze są na świecie tacy ludzie, którzy znajdą w sobie dość siły aby zupełnie bezinteresownie uświadomić takie bezrefleksyjne jednostki jak ja, że podążają złą drogą. Wszak błądzić jest rzeczą ludzką. Dobrze zatem, że TactusAbsonus rzuca prawdziwe światło na mroki średniowiecza tkwiące w każdym wierzącym i z gracją, perfekcją i wirtuozerią godną mistrzów obala te wszystkie śmieszne mity i zabobony, a to wszystko okraszone niepodważalnym dowodem ex cathedra brzmiącym jakże wymownie i nośnie - oszustwo - zaprawdę powiadam wam to oszustwo - zdaje się parafrazować nasz przewodnik. Tworzymy dogmat czy TactusAbsonus zobaczył był, że nie ma żadnej nagrody wiecznej i głosi radośnie nową dobrą nowinę? W każdym razie brawo. TactusAbsonus, dziękujemy, jesteś prawdziwym luminarzem, rozświetlasz przepastne czeluście ciemnogrodu w jakim przyszło nam tkwić.
Luna:
Znany skąd inąd Adolf Hitler raczej nie jest osobą, która warta jest cytowania, a już na pewno w kwestiach wiary. To po pierwsze. Po drugie ciekaw jestem czy choć jeden z dyskutantów tego wdzięcznego wątku zadał sobie trud ażeby sprawdzić czym tak w istocie był Kościół na przestrzeni wieków, bo zdaje się, że z wypowiedzi wyziera przykry obraz masowej wyobraźni karmionej mętną ale jakże lekkostrawną papą pod tytułem modny antyklerykalizm. TactusAbsonus pisze, ze mógłby postawić KRK - cokolwiek miałoby to znaczyć - na czele chlubnej listy zbrodniczych bytów. OK jego prawo. Luno Ty idziesz mu w sukurs, zapewne wiedziona inspiracją ostatniego zdania - też Twoje prawo. Ale czy to co ukuło się w powszechnej świadomości jest zgodne z prawdą? Wydaje mi się, że mocno wątpliwe, a już na pewno stanowi wyraz pewnej ignorancji. Inkwizycja - negatywny symbol - proces inkwizycyjny, jako pierwsze postępowanie, które zerwało z barbarzyńskim podejściem do praw podsądnego, małżeństwo - słowo rodzące dziś raczej pejoratywne skojarzenia - wprowadzona przez kościół katolicki formuła prawna oparta na wzajemnym porozumieniu i obopólnej zgodzie stron. Przykłady można mnożyć. Jedno jest pewne kościół odegrał olbrzymią rolę w rozwoju społecznym, zwłaszcza w kwestii prawa. Jego dorobek jest dziś marginalizowany a nauka rozmiękczana przez różnej maści wolnościowców – libertynów, i właśnie w tym rozwadnianiu, poprzez wybór tego co komu odpowiada najbardziej, upatruję syndrom superrmarketyzmu współczesnej "wiary". Po prostu trzeba od siebie więcej wymagać i zastanawiać się nad tym dlaczego dokonujemy takiej selekcji.
maka paka w takim razie napiszę trochę o stosunku Kościoła do kobiet i przytoczę wypowiedzi Ojców Kościoła. Ostatecznie takie autorytety doprowadziły do tego, co działo się w kościele na przestrzeni wieków (min. spalenie na stosach wielu tysięcy dziewczynek, kobiet i staruszek):
"(...) religią, która deprecjonowała kobiety, było chrześcijaństwo, a zwłaszcza Kościół katolicki, który odmawiał im nawet posiadania duszy. Duszę przyznał im dopiero na soborze trydenckim (1545 – 1563), i to w drodze głosowania przewagą jednego głosu (sic!). (...)
Kościół wbrew Chrystusowi, który szanował kobiety i był przez nie kochany, nienawidził kobiet i uważał je za istoty niższe od mężczyzn. (...)
Jak udowodnił Fredrich Heiler i jak potwierdzają to nowe badania, w pierwszej gminie chrześcijańskiej kobieta korzystała (przynajmniej formalnie) z takich samych praw co i mężczyzna. W Jerozolimie (obok działalności mężczyzn) istniało stowarzyszenie wdów zajmujące się działalnością duszpasterską wśród kobiet. Przede wszystkim jednak w pierwotnym chrześcijaństwie kobiety na równi z mężczyznami dopuszczane były do działalności prorockiej, pedagogicznej, charytatywnej i do przewodzenia gminom. W Dziejach Apostolskich oraz listach św. Pawła wymienione są z imienia kierowniczki pierwotnych gmin, jak Maria, matka Jana – Marta w Jerozolimie, Nimfa w Laodycei, Lidia w Filippi i Febe. Sprawując swe kierownicze urzędy, z pewnością przewodniczyły one również sprawowaniu eucharystii. (...)
Na obniżenie pozycji kobiet w społeczności chrześcijańskiej pisze Diana Ostrowska - decydujący wpływ miał negatywny stosunek Ojców Kościoła. do cielesności człowieka i wszelkiej rozkoszy zmysłowej (...)"”
Ojcowie Kościoła o kobietach:
"Papież Pius II (1458 - 1464) napisał:
"Gdy widzisz kobietę, myśl, że to diabeł; jest ona rodzajem piekła."
Natomiast papież Innocenty III (ok. 1160 - 1216) w De contemptu mundi tak wyraził się o kobietach:
"Gdyby (...) ludzie mogli zobaczyć, co się znajduje pod skórą (...), mierziłoby ich spoglądanie na kobiety. Ich powab składa się z flegmy i krwi, z wilgoci i żółci. Gdyby ktokolwiek zastanowił się, co ukrywa się w dziurkach nosa, w gardle i w brzuchu, doszedłby do wniosku, że są tam tylko nieczystości. A jeśli nie możemy nawet czubkiem palca dotknąć flegmy czy kału, jak przeto możemy pragnąć obejmować worek łajna? (J. Prokopiuk 1988: 3)."
Pod tymi cytatami profesor Zygmunt Krzak wypowiada się tak o ww. papieżach:
"Moim zdaniem byli oni psychopatami, gdyż zohydzali najwspanialsze i najważniejsze dla gatunku ludzkiego doznania, które w matriarchacie uchodziły za święte.
Męski Bóg i męska religia nie akceptowały matriarchalnej biologii, seksualności, bo przecież jeśli seks byłby dobry, to także kobiety byłyby dobre. W religiach patriarchalnych kobietę uważa się za błąd natury (...)"
Powyższe cytaty pochodzą z książki profesora Zygmunta Krzaka "Od matriarchatu do patriarchatu."
http://ksiazkihistoryczne.pl/archeologia-od-matriarchatu-do-patriarchatu/p,146573
O dziwo ci wyżej wymienieni Ojcowie Kościoła mając bardzo wypaczony, negatywny stosunek do kobiet i do seksualności sami zostali przez kobiety zrodzeni, a wcześniej poczęci zapewne w akcie seksualnym...
Nie można negować natury i jej praw. Należy je szanować, bo pochodzą od Kogoś większego od nas samych (dla wierzących od Boga). A człowiek obojga płci jest częścią natury wraz ze swoją seksualnością.
Poczytaj sobie również Luna o roli kobiety w tamtych czasach, ale nie tylko przez pryzmat Ojców Kościoła i papieży, ale w całym kontekście tamtych czasów. Może zmienisz trochę sposób myślenia?
Niestety Luna ma rację panie Taki Gościu.
"(...) wielkość Jahwe jest absolutna, ale wcześniej te cechy przynależały MAGNA MATER, co wyeliminowano i o czym zapomniano. Inaczej mówiąc było to zawłaszczenie prerogatyw bogini, która na długo przed Jahwe była najpierwszym Bogiem ludzkości.
Tym co najwyraźniej odróżnia nowego Boga od dawnej bogini, są wojowniczość i agresja. (...)"
źródło: Zygmunt Krzak "Od matriarchatu do patriarchatu."
cdn.
Jan Paweł II był inspiratorem zmian tego stanu rzeczy:
http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/34503/008.pdf
Tak ad rem.
Patriarchat i matriarchat stanowią jedynie przeciwstawne paradygmaty, na które składa się zespół przekonań wynikający ze zbiorowej świadomości, a mający podłoże kulturowe i związany z dominacją jednej lub drugiej płci. Religia choć jest instrumentem dającym bodźce dla kształtowania się kultury sama w sobie nie przesądza jeszcze o określonym wzorcu światopoglądowym.
To prawda, że pierwotne religie oparte były na matriarchalnym paradygmacie by z czasem przekształcił się on w myślenie patriarchalnymi kategoriami, co nie zmienia faktu, że to nie religia a konkretne jednostki wypaczają jej sens swobodnie interpretując jej założenia bądź nawet idąc im wbrew. W tym kontekście niezrozumiałe jest powołanie przez Ciebie bandy psychopatów i dewiantów,i ich równie głębokich co groteskowych przemyśleń, jako odpowiedzi na mój post. Równie dobrze można by przytoczyć światłe wypowiedzi takich tuzów intelektualnych jak Pol Pot, Idi Amin czy Bokassa et consortes, tylko po to by udowodnić, że władza deprawuje. Warto przy tym wziąć i to pod uwagę, że przedstawione przez Ciebie cytaty dotyczą w zasadzie okresu średniowiecza, który np. w krajach muzułmańskich trwa nadal, a stosunek do kobiet jest tam jeszcze gorszy niż w wiekach średnich na Starym Kontynencie, więc nie wiem czego mają dowodzić.
To osobliwe postrzeganie kobiet i aktu seksualnego nie jest wyłącznie związane z chrześcijaństwem, podporządkowanie kobiety mężczyźnie, szczególne relacje w rodzinie, dotyczą zwłaszcza wschodnich religii a w szczególności konfucjanizmu.
Traktowanie kobiety w urągający godności człowieka sposób ma swoje źródło raczej w braku dostatecznej edukacji - nie zaś dogmatów wiary - przede wszystkim wynikającym ze stopnia rozwoju cywilizacyjnego - nikłego w przypadku przywoływanego przez Ciebie "procesu czarownic". Inaczej mówiąc jest to raczej rzecz czasu aniżeli religii, ewoluującego sposobu jej interpretacji.
Przypisywanie chrześcijaństwu wyłącznej odpowiedzialności za zło, którego ludzkość doświadczyła, jest równie trafne co przyznanie, że za obecny stan cywilizacyjny krajów Afryki odpowiedzialność wyłączną ponosi kolonializm.
Powracając do punktu wyjścia - zarówno patriarchat jak i matriarchat, jako dwie skrajności, są pewnymi sposobami postrzegania relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną, które same w sobie nie są jeszcze destrukcyjne, patologiczne jest natomiast nadużywanie przywilejów z nimi związanych. To prawda, że kościół instytucjonalny ma sporo na sumieniu - na pewno nie więcej niż władza świecka - ale w niczym nie umniejsza to roli jaką odegrał w rozwoju społecznym ocenianym pod kątem instytucji prawnych i kształcenia. Ostatecznie można opowieści o Świętym Oficjum, paleniu czarownic i papieżach wykolejeńcach powtarzać jak mantrę, czyniąc rzeczy za pomocą słów, tylko po co? Nudne to i powierzchowne.
Tak na marginesie: proponuję najpierw sprawdzić, jakie osoby powszechnie uznaje się za Ojców Kościoła, zanim zaprezentujesz kolejne cytaty, wprowadzając zainteresowanych w błąd.
Nie zapomnij dodać wielkich zasług Kościoła dla edukacji kiedy to w 1616 teza heliocentryczna Galileusza jak i "O obrotach Ciał Niebieskich" Kopernika zostały wprowadzona na listę "Ksiąg zakazanych". W 1633 roku inkwizycja aresztowała Galileusza za głoszenie teorii że to Ziemia krąży wokół Słońca. Został on skazany na "dożywotni areszt domowy". Ktoś by pomyślał, zwykli zjadacze chleba nie byli gotowi na takie rewelacje więc Kościół tylko starał się "jedynie zapobiec panice wsród plebsu"... Ciekawą postawą "edukacyjną" było podejście do odkrycia Ameryki przez Kolumba i jego teorie o ziemi będącej postacią kuli - jak to naukowo określał Św. Tomasz z Akwinu "[...]Jest to niemożliwe, aby po przeciwnej stronie Ziemi znajdowali się ludzie, gdyż w Piśmie Świętym nie ma wzmianki o takim rodzie wśród potomków Adama[...]" Tak więc Kościół garnął sie do postępu jak Anglia do pozbycia się kolonii. Nota bene, jedynie zaznaczę jak Kościół odniósł sie do nowo powstałej Konstytucji Stanów Zjednoczonych - "nie ma wolności bez prawdziwego Boga" (Reszta wyznań widocznie to tylko stek kłamstw). To tylko kilka przykładów jak proedukacyjny i prorozwojowy był Kościół katolicki na przełomie dziejów. Nota bene, nie zapominajcie jak odnosił się jeszcze nie tak dawno do prezerwayw Jan Paweł II...
Papieże przepraszali za dawne grzechy:
1960 - Jan XXIII usuwa z liturgii Wielkiego Piątku modlitwę za wiarołomnych Żydów
1963 - Paweł VI przeprasza protestantów za winy katolików „w naruszaniu jedności Kościoła”
1965 - Paweł VI zwraca muzułmanom chorągwie zdobyte pod Lepanto (29.01)
1975 - Paweł VI ubrany w szaty liturgiczne całuje stopy wysłannika schizmatyckiego patriarchy Konstantynopola (04.12)
1979 - Jan Paweł II przeprasza za prześladowanie przez Kościół Galileusza
1983 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność Kościoła wobec mafii
1984 - Jan Paweł II przeprasza za winy Kościoła wobec zborów reformowanych
1985 - Jan Paweł II przeprasza za tolerowanie przez Kościół handlu niewolnikami
1986 - podczas wizyty w rzymskiej synagodze Jan Paweł II przeprasza za antysemityzm
1988 - Jan Paweł II przeprasza za wypędzenie protestantów z Salzburga
1988 - Jan Paweł II potępia „integryzm religijny”
1989 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność Kościoła wobec rasizmu
1990 - Jan Paweł II przeprasza za spalenie Jana Husa i inne akty „przemocy i fanatyzmu”
1991 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność katolików wobec cierpień Żydów podczas II wojny światowej
1992 - Jan Paweł II przeprasza za udział katolików w kolonizacji i wprowadzanie niewolnictwa w Ameryce Łacińskiej (21.10)
1992 - Jan Paweł II przeprasza za wygnanie Żydów z Hiszpanii w 1492 r.
1994 - Jan Paweł II przeprasza za obojętność Kościoła wobec nierówności społecznych
1994 - Jan Paweł II przeprasza za zbrodnie Inkwizycji
1995 - Jan Paweł II, wspominając postać św. Katarzyny Sieneńskiej, potępia wyprawy krzyżowe
1995 - Jan Paweł II przeprasza za udział Kościoła w dyskryminacji kobiet
1995 - Jan Paweł II przeprasza za udział katolików w doprowadzeniu do wybuchu II wojny światowej
1995 - Jan Paweł II przeprasza za „krzywdy wyrządzone niekatolikom” przez katolików podczas wojny trzydziestoletniej
1995 - Jan Paweł II przeprasza za udział Kościoła w doprowadzeniu do schizmy wschodniej
1996 - Jan Paweł II uznaje winy Kościoła za zerwanie dialogu z Lutrem
2000 - Prezentacja dokumentu Pamięć i pojednanie. Kościół a winy przeszłości; Jan Paweł II w otoczeniu dostojników Kurii Rzymskiej przeprasza za:
- winy popełnione w służbie prawdy
- naruszenie jedności Ciała Chrystusa
- grzechy przeciwko ludowi przymierza
- grzechy przeciwko godności kultur i religii
- grzechy godzące w godność kobiety i jedność rodzaju ludzkiego
- grzechy w dziedzinie podstawowych praw człowieka (07.03)
Co jeszcze Kościół musi zrobić?
Jeśli o mnie chodzi, to Kościół nie musi nic specjalnego robić. Po prostu chcę wiedzieć jakie jest pochodzenie doktryn Kościoła Katolickiego i na ile mają oparcie w nauce Chrystusa. Uważam, że w wielu kwestiach drogi Kościoła i Jezusa poszły w innych kierunkach. Jeśli ktoś chce zgłębiać ten temat i jest otwarty na prawdę, to odważy się jej szukać. Nie zamierzam nikogo przekonywać ani niczego udowadniać. Jeśli ktoś chce żyć w pewnego rodzaju nieświadomości, to jego osobisty wybór. Ludzi otwartych zachęcam do własnych poszukiwań.
http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=2701
http://www.racjonalista.pl/ks.php/k,1557
http://www.racjonalista.pl/ks.php/k,15
http://www.racjonalista.pl/ks.php/k,1756
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4089/q,Obirek.Ojciec.nieswiety
W temacie związanym z kobietami w życiu Jezusa powiem, że to kobiecie właśnie Chrystus ukazał się po zmartwychwstaniu.
http://autodafe.salon24.pl/65010,maria-z-magdali-przy-grobie
Zgadzam się Luna, że należy szukać, wszak w ten sposób rodzą się filozofie, ale jeśli podajesz link do strony www. racjonalista to wybacz ale nie możemy dyskutować.