Jak podaje czeski oddział firmy doradczej Deloitte, w ub.r. nowe mieszkania w Warszawie kosztowały średnio 1704 euro za mkw. i tańsze były tylko w Lizbonie (1640) i Budapeszcie (1140). Dla porównania najdroższe były w Paryżu (8140) i Londynie (5938).
Jednak biorąc pod uwagę także płace okazuje się, że przeciętny Polak na 70-metrowe lokum musi odkładać swoją pensję brutto w całości ponad 7 lat. A gorzej mają tylko we Francji - 7,9, w Wlk. Brytanii 8,5 i Rosji 10,4.
W zestawieniu "Study Abroad: The Top 15 International Film Schools" sklasyfikowano 15 uczelni z Europy (Anglia, Francja, Czechy, Norwegia, Dania, Niemcy, Włochy, Rosja), Azji (Chiny, Indie, Korea Południowa, Izrael) i Australii. W tym gronie na drugim miejscu znalazła się łódzka filmówka.
Magazyn podkreślił, że założona w 1948 r. PWSFTviT w Łodzi "wykształciła panteon wielkich ludzi kina, wśród których jest zdobywca Oscara Roman Polański". Zwrócono również uwagę na to, że co roku na uczelni powstaje ponad 300 filmów studenckich, z czego połowa realizowana jest na taśmie 35 mm.
Dlaczego to samo nie udało się z FSO? Na to pytanie odpowiada w ostatniej części naszej rozmowy Paweł Kosmala, obecnie prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF, a przed laty dyrektor sprzedaży i marketingu w Fabryce Samochodów Małolitrażowych (1984-1991), dyrektor handlowy w Fiat Auto Poland (1991-1995) i członek zarządu Daewoo-FSO (2001-2003).
To dwa inne światy. Wspomniałem wcześniej o doskonałym przygotowaniu ludzi z Fiata oddelegowanych do pracy w Polsce. To byli naprawdę profesjonaliści, z dużym doświadczeniem zdobytym na innych rynkach. Mogliśmy się od nich wiele nauczyć i wielu z nas z tego skorzystało. Natomiast Koreańczycy nie mieli odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Historia motoryzacyjna Daewoo była relatywnie krótka, a koncern nie posiadał kompetentnych przedstawicieli, którzy bez większych problemów mogliby efektywnie zarządzać taką fabryką jak FSO. Do roli kierowniczej skierowani zostali także ludzie, którzy z motoryzacją nie mieli nic wspólnego, a swoje doświadczenie zawodowe zdobywali w innych branżach - elektronicznej, włókienniczej, czy związanych z produkcją sprzętu AGD. Koreańczycy, w przeciwieństwie do Włochów, bardzo liczyli na nasze doświadczenia. Nie jest mi zręcznie o tym mówić, ale takiego wsparcia ze strony polskiej nie otrzymali.
Pamiętam takie zdarzenie, kiedy jeden z pierwszych prezesów Daewoo-Centrum (jednostka organizacyjna odpowiedzialna za sprzedaż) zapytał mnie o różnicę pomiędzy kadrą kierowniczą Fiata Auto Poland i Daewoo Centrum. Prosił mnie o szczerą odpowiedź więc ją otrzymał.
Powiedziałem, że podczas całej mojej pracy w Fiacie dużo się od Włochów uczyłem, natomiast w Daewoo... uczycie się ode mnie. Mój rozmówca był człowiekiem pogodnego usposobienia i nie tylko nie obraził się na mnie, ale nawet przyznał mi rację.
Dlaczego w 1944 roku w Krakowie nie wybuchło powstanie
- Kraków był stolicą Generalnego Gubernatorstwa. Mieszkało tu znacznie więcej Niemców niż w Warszawie. Garnizon okupanta liczył około 30 tys. świetnie wyszkolonych i uzbrojonych żołnierzy.
Wiedzieli, jak sparaliżować konspirację. Kraków przeżył 6 sierpnia 1944 horror Czarnej Niedzieli.
- To był słoneczny dzień. Ludzie po sumie szli się opalać nad Rudawę, spacerowali po Błoniach. Niemcy obstawili cały teren. Wyciągali też ludzi z mieszkań. W tamtej największej polskiej łapance wojennej wpadło od 6 do 7 tys. ludzi. Hitlerowcy zwolnili tylko starszych i dzieci. Kobiety i mężczyzn wywieźli na roboty. Ci, których podejrzewali o działalność podziemną, trafiali do obozów w Płaszowie czy Auschwitz. Efekt propagandowy był porażający. Kraków wpadł w panikę. Strach był wszechogarniający. Uszczuplono przy tym znacznie zasoby AK o tych, którzy mogliby walczyć.
Małopolska wysunęła się na pozycję turystycznego lidera w całym kraju. W 2013 roku przyjechało tam ponad 7 milionów rodaków – informuje "Dziennik Polski".
To 2 miliony więcej niż w 2012 roku i aż 4,4 mln w porównaniu z danymi sprzed trzech lat – wynika z najnowszego raportu "Uczestnictwo Polaków w wyjazdach turystycznych w 2013 roku", przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Małopolska wyprzedziła województwo pomorskie, które w ubiegłym roku gościło 6 mln rodzimych turystów oraz mazowieckie, które spadło na trzecie miejsce z wynikiem ledwie przekraczającym 4 mln. Według raportu te trzy regiony przyjęły niemal 40 proc. całego krajowego ruchu turystycznego.
Najchętniej odwiedzanym miastem w Polsce nadal pozostaje Kraków. Z analiz przeprowadzonych przez Małopolską Organizację Turystyczną wynika, że w 2013 r. miasto odwiedziło 6,7 mln Polaków.
Jeżdżę z korporacji, dużo po Europie. Gdy wracam do Polski, doceniam wspaniałą polską kuchnię i śmieję się z wygłodzonych sezonowych polskich turystów i dziennikarzy, wyjeżdżających okazjonalnie którzy później wypisują epopeje na temat wspaniałości obcych kuchni. Nie są ani tak wspaniałe ani na wyższym poziomie od polskiej kuchni. To głód w kraju turystyki, powoduje, że rzucamy się na jedzenie i smakuje nam wszystko. Później, gdy jesteśmy na wypoczynku all inclusive i jemy cały dzień, krytykujemy, że złe i byle jakie.
Zrobiłem test. Przestałem próbować wszystkiego i ograniczyłem jedzenie do minimum, następnie dwa dni z rzędu na głodzie, jadłem wybrany pokarm w hotelu i na drugi dzień ten sam pokarm na mieście (gdzie płaciłem słono). I co? ten w hotelu smakował tak samo, a ze względu na możliwość wybrania ładniejszej porcji- jeszcze lepiej.
Miasto dodawało tylko trochę klimatu, no ale w ten sposób, to dla klimatu nawet kanapka z domu, jedzona w piękny słoneczny dzień, na parkingu w górach w Austrii, smakuje wybornie.
Należymy do pierwszej dziesiątki narodów, które swobodnie posługują się językiem Szekspira – tak wynika z rankingu "English Proficiency Index 2013”. Pod tym względem Polacy lepiej wypadają od Niemcy, Belgów czy Szwajcarów.
W trzecim już zestawieniu EF Education First Polska zajęła 8. miejsce. Ankietowani znad Wisły w porównaniu do 2011 roku zanotowali awans o dwie pozycje. W tym roku Polacy nie mieli konkurentów w regionie środkowo-wschodniej Europy – poza Estonią. Słabsi od nas okazali się również Niemcy, Szwajcarzy, Francuzi, Belgowie i przedstawiciele państw azjatyckich.
Pierwsze miejsce w rankingu – już drugi raz z rzędu, zajęli Szwedzi. Za nimi uplasowali się Norwedzy (lider z 2011 r.), a następnie Holendrzy. Kolejne miejsce zajęli: Estończycy, Duńczycy, Austriacy oraz Finowie.
EF Education First to międzynarodowe przedsiębiorstwo specjalizujące się w nauce języków obcych. W badaniu wzięło udział 750 tys. osób z 60 krajów, którzy wypełnili ankietę po zapisaniu kurs organizowany przez firmę. Dlatego też większość ankietowanych to młodzi ludzie. Pod uwagę nie były brane kraje w których angielski jest językiem urzędowym.
Duży sukces Krakowa. Został uznany najlepszym miastem turystycznym w Europie.
Paryż, Wiedeń czy Wenecja – wszystkie te miasta znalazły się na czołowych miejscach rankingu najpiękniejszych miast Europy. Okazuje się jednak, że to polski Kraków został wyróżniony przez brytyjski magazyn "Which?".
Czechy to kraj, do którego często się porównujemy – pod względem gospodarczym czy poziomu życia. W ostatnich kilku latach Czechy urosły w oczach Polaków wręcz do rozmiarów El Dorado – kraju, w którym jest wolność, nie ma nienawiści, a do tego wszystkim żyje się dostatnio. Co mówią na ten temat statystyki?
Serwis Forsal.pl pokusił się o porównanie niektórych wskaźników gospodarczych w Czechach i Polsce. Jak się okazuje, „zbiorczo” jako naród radzimy sobie teoretycznie lepiej, ale już w przeliczeniu na głowę bywa różnie.
I tak na przykład PKB Polski przeliczany na siłę nabywczą wzrósł o ponad 60 proc. od 2004 roku, w Czechach – raptem o 25 proc. Jednocześnie jednak w Polsce mniejsze jest PKB PPS przeliczone na głowę – u nas stanowi ono 68 proc. średniej unijnej, podczas gdy u Czechów aż 80 proc.. Ogólnie czeska gospodarka, jeśli chodzi o wzrost PKB, kurczyła się w ostatnich latach, Polska – rosła.
Dumni jednak możemy być z wyższej płacy minimalnej – o 74 euro. Było to możliwe dzięki podwyżce płacy z 2013 roku.
Ostateczny wynik, wskazany przez Forsal, to 5:4 dla Czech, ale pamiętać trzeba, że nigdy takie porównanie nie będzie do końca uczciwe. Czechów bowiem jest „tylko” 10 milionów, Polaków – 40 mln. Gospodarki obu krajów pracują więc zupełnie inaczej, niemniej dzięki zestawieniu widać, że jeszcze trochę mamy do zrobienia.
Jednym ze szczególnie imponujących przypadków jest awans Polski do europejskiej pierwszej ligi politycznej i gospodarczej. Trzy tegoroczne rocznice: dwudziestopięciolecie demokracji, piętnaście lat członkostwa w NATO i dziesięć lat w Unii Europejskiej – słusznie są źródłem dumy polskiego społeczeństwa.
Sukces Polski jest niebywały. To kraj, który w XVIII wieku zniknął z mapy Europy; podzielony, przez 150 lat był rządzony przez imperialnych okupantów. W XX wieku padł ofiarą dwóch nieludzkich ideologii, faszyzmu i stalinizmu. Swój złoty wiek przeżywał około 500 lat temu, a na początku obecnego stulecia nadal często postrzegano go jako symbol zacofania.
Jednak polskie społeczeństwo z poświęceniem walczyło o odrodzenie państwa – i zapoczątkowało nową epokę w Europie i na świecie. Mur berliński nie padłby w takim momencie i w taki, a nie inny sposób, gdyby nie polski ruch Solidarności i jego walka o wolność i prawa człowieka. Niemniej Polska tak jak inne „nowe” państwa członkowskie UE (określenie nieadekwatne po dziesięciu latach) wciąż jest stosunkowo mało znana w „starych” państwach unijnych. Odkryć Polskę to odkryć kraj o bogatej spuściźnie kulturalnej, intensywnym życiu obywatelskim i społecznym. Kraj przedsiębiorczych, twórczych ludzi, których gościnność chwyta za serce.
Jako Niemiec cieszę się, że od czasu gdy Polska przystąpiła do UE, niemiecko-polskie stosunki układają się dobrze jak nigdy. Trzeba o nie dbać, bo mają kluczowe znaczenie jako silna gwarancja pokoju i stabilności w centrum Europy.
W ubiegłym miesiącu Donald Tusk został mianowany przewodniczącym Rady Europejskiej, wchodząc tym samym do trzyosobowego grona najwyższych rangą przywódców Unii. Decyzja ta wynika nie tylko z sukcesów, jakie odniósł jako premier Polski, której zapewnił polityczną stabilność i imponujący postęp ekonomiczny. Jest też wyraźnym sygnałem, że przywódcy UE w pełni doceniają polityczne i gospodarcze znaczenie Polski. Dla innych nowych państw członkowskich jest też informacją, że w procesie podejmowania decyzji w Unii są równorzędnymi partnerami.
Z oczywistych powodów to Polska stała się spiritus movens unijnego Partnerstwa Wschodniego, które zaowocowało porozumieniami akcesyjnymi UE z Ukrainą, Gruzją i Mołdawią. Nikt bardziej od Polaków nie jest zainteresowany udaną transformacją u wschodnich sąsiadów Unii, zwłaszcza na Ukrainie.
To Polska zajęła też zdecydowane stanowisko podczas obecnego kryzysu: nikt nie może odmówić europejskiemu państwu prawa do suwerennej decyzji dotyczącej jego relacji z Unią. Dzięki historycznym więzom łączącym oba państwa Polska jest najbardziej predestynowana do tego, by zrozumieć charakter problemów Ukrainy; dlatego byłoby rzeczą mądrą uważnie słuchać tego, co doradzają przedstawiciele Polski.
Polskie społeczeństwo zasługuje na wspaniałą przyszłość. Europa powinna się od niego nauczyć, że marzenia się spełniają, jeśli całkowicie zaangażujemy się w ich realizację. I tak jak wchodzący na środek europejskiej sceny Tusk obiecał poprawić swój angielski, tak być może my wszyscy powinniśmy podciągnąć się trochę w polskim.
Günter Verheugen był komisarzem do spraw rozszerzenia Unii Europejskiej (1999–2004) oraz komisarzem do spraw przemysłu i przedsiębiorczości (2004–2010).
Stany Zjednoczone to kraj pełen kontrastów, zwłaszcza z europejskiego punktu widzenia. I nie chodzi tylko o standardową już otyłość czy często wyśmiewane braki w znajomości geografii.
1. Napiwki
Napiwek został doliczony z automatu, ale i tak zostawili jeszcze miejsce na kolejny.
W Europie jesteśmy przyzwyczajeni do dawania napiwków głównie w restauracjach. I to też nie zawsze. Tutaj „tip” to mus, który wręcz musisz wliczyć w koszt swojego posiłku. Kelnerka z chińskiej restauracji nie chciała wypuścić nas z lokalu, bo dostała tylko 10, a nie 20 procent napiwku. I myli się ten kto, myśli, że była to grzeczna uwaga. Nawrzeszczała na nas i zaczęła robić procentowe wyliczenia, pytając „was it good, was it good?!”. No problem w tym, że nie było nawet „good”.
Bardzo często widzi się paragony z „sugerowanym napiwkiem” w kilku opcjach procentowych (przeważnie od 15-18 proc. w górę). Raz nawet, widząc, że przy stole nie ma Amerykanów, kelnerka zaznaczyła długopisem informację o napiwkach. Tak, gdybyśmy nie zauważyli. Często nie brakuje też „gratitude’ z automatu doliczonego do rachunku. I myli się ten, kto myśli, że Amerykanie po tym nie zostawiają już „tipów”. Klienci zostawiają, kelnerzy oczekują.
Oprócz tego kilka dolarów extra trzeba dać za sprzątanie pokoju (codziennie, bo przecież każdego dnia jest inna pokojówka), za obsługę hotelowego śniadania (bo dolewają kawy/herbaty/soku), za wożenie, pomoc przy wniesieniu bagażu czy otwieranie drzwi. – Panowie, jeszcze napiwek do tego – powiedział taksówkarz przy regulowaniu rachunku. W jednym z hoteli za każdy bagaż doliczano po 5 dolarów napiwku. Niezależnie od tego, czy ktoś go za klienta wnosił czy nie.
Wzór tablicy rejestracyjnej w D.C.
To zaskakujące, nawet dla wielu Amerykanów. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że Waszyngton D.C., choć jest stolicą Stanów Zjednoczonych, w której mieszka ok. 630 tys. ludzi, sam w sobie nie posiada reprezentacji w Kongresie USA (ani w Izbie Reprezentantów, ani w Senacie).
Na tablicach rejestracyjnych wielu tamtejszych aut można zobaczyć dopiski „Taxation without representation”. To swojego rodzaju manifest i pstryczek w nos dla innych, ponieważ mieszkańcy płacą normalne federalne podatki, ale nie mają swojego głosu w Kongresie. Warto wspomnieć, że dopiski na rejestracjach nie są samowolką mieszkańców, ale zostały prawnie dozwolone w 2000 roku. W USA konkretne stany mogą mieć dany napis na wyłączność np. New Hampshire ma "Live free or die".
Co prawda wybierają burmistrza i radę miasta, ale miejski budżet każdorazowo musi być wysyłany do Kongresu, który może go zatwierdzić i przegłosować. W każdym momencie Kongres może unieważnić też lokalne decyzje - to jedyna taka sytuacja w całych Stanach Zjednoczonych. Wyobraź sobie sytuację, w której budżet twojego rodzinnego miasta musi przejść przez polski parlament.
Lód w napojach
w restauracji, w barze, w samolocie
W Polsce zazwyczaj 2-3 kostki lodu wystarczają w zupełności. Tutaj? Raczej 20-30. Każdy napój do szklanka pełna lodu. Dosłownie. Nie ma znaczenia, czy zamawia się zwykły sok, colę czy alkohol. W restauracji, w samolocie, w hotelu. Szklanka zawsze musi być pełna. Mała, duża, średnia. W efekcie po kilku minutach napój jest znacznie rozwodniony. Normalną ilość lodu dostałem tylko raz. Kiedy poprosiłem. Właściwie musiałem prosić dwa razy, za pierwszym zostało ¾ lodu.
Granica z Meksykiem
Ludzie stoją po kilka godzin rozmawiając z bliskimi po meksykańskiej stronie granic
Border Field State Park to miejsce wyjątkowe. To tutaj mogą spotkać się rodziny rozdzielonych emigrantów. Wielka brama otwiera się tylko dwa razy w tygodniu: w sobotę i niedzielę. Od 10.00 do 14.00. Ani minuty wcześniej, ani minuty później. Jak godziny widzenia w więzieniu. Otoczenie niemal identyczne.
Nielegalna emigracja, głównie ze strony granicy z Meksykiem, to jeden z największych problemów Stanów Zjednoczonych. Aktualnie na ich terenie przebywa ok. 10 mln nielegalnych imigrantów. Choć słowo „nielegalnych” jest tutaj już niepoprawne politycznie. Teraz mówi się o nich „nieudokumentowani” (undocumented – ang.), o czym więcej pisałem w tym reportażu z amerykańsko-meksykańskiej granicy.
Grający w najnowszej superprodukcji “Hiszpanka” Richard Berkeley uważa, że martyrologia w polskiej świadomości jest tak mocno zakorzeniona, że nie potrafimy cieszyć się zwycięstwami czy osiągnięciami, a skupiamy się tylko i wyłącznie na porażkach.
RICHARD BERKELEY, AKTOR
Patrząc na historię zajmujemy się głównie porażkami, a nie wielkimi zwycięstwami czy osiągnięciami…. Jeśli już mamy polskich bohaterów, to dostają albo w zęby, albo są ignorowani.
I dodaje, że Polski naród potencjał oczywiście ma, ale co z tego, skoro jest potencjałem bardzo tłumionym. Widać to, według Brytyjczyka, najbardziej wśród młodego pokolenia. I przekonuje, że potrzebni nam są bohaterowie: w biznesie, sztuce czy nauce.
Firma PKP Cargo poinformowała o zakupie czeskiego prywatnego przewoźnika towarowego, grupy AWT. To kolejny krok w kierunku umacniania pozycji PKP Cargo w naszym regionie.
Mało kto wie, że ta polska spółka już dziś jest drugim przewoźnikiem towarowym w Europie i ustępuje tylko ogromnej DB Schenker, części koncernu Deutsche Bahn.
Designerski karabin
Ci nieliczni, którzy mieli okazję strzelać z tej broni na różnego rodzaju pokazach, są wręcz zachwyceni nie tylko jej funkcjonalnością ale i wyglądem. I nie ma się co dziwić, bo po raz pierwszy w historii przy projektowaniu polskiej broni strzeleckiej, zatrudnienie byli fachowcy od wzornictwa przemysłowego. Tak, to nie żart. I być może właśnie dlatego, Francuzi znani z dobrego gustu już wyrazili zainteresowanie naszym karabinkiem.
Polskie konsorcjum, z radomską Fabryką Broni jako liderem, uczestniczy we francuskim przetargu na następcę karabinka FAMAS. Paryż chce kupić 90 tys. nowych karabinków.
Kilka drobnych ruchów i nie ma kolby. Broń jest poręczniejsza. Na otwartej przestrzeni, kiedy potrzebna jest stabilna podstawa do strzału na większą odległość, wówczas to co innego. Czary mary i …kolba jest na swoim miejscu. Gdzieś tam źli faceci zamontowali karabin maszynowy w okopie? Nie ma problemu, do MSBS podwiesisz 40 mm granatnik. Nocą potrzebna jest latarka albo celownik noktowizyjny - drobiazg. Wszystko za sprawą specjalnej szyny Picatinny, która umożliwia tego rodzaju mocowanie na broni. Druty kolczaste ? Po prostu bieżesz bagnet, spinasz go z pochwą i masz nożyce do cięcia drutu. Wszystko to trochę przypomina szwajcarski scyzoryk, albo klocki ego.
Krzysztof Penderecki nie ma najlepszego zdania o panującej w Polsce atmosferze. Kompozytor uważa bowiem, że nad Wisłą „dokonuje się tzw. dołowanie każdego, kto się w jakiejś dziedzinie wybija, nawet w nauce”. – Ja nie zrobiłbym kariery w Polsce – powiedział Penderecki.
, Penderecki przyznał, że Polacy są chyba bardziej zawistni niż inne narody. – Gdy ktoś robi karierę, wyjeżdża za granicę, jest doceniany, to od razu jest przez kolegów, za przeproszeniem, gnojony – zaznaczył 81-letni kompozytor.
– Kraków jest jedynym miastem w Polsce, gdzie nigdy nie powstała sala koncertowa, i nie zanosi się na to! To zawsze było dziwne miasto, trudne. Ja kocham Kraków, ale raczej tylko "mury" – wyznał kompozytor.
Produkowanym nad Wisłą kawiorem zachwycają się już m.in. Niemcy, Szkocji, Kanadyjczycy i mieszkańcy Emiratów Arabskich. A Agencja Agence France Presse właśnie ogłosiła, że nasz czarny kawior może stać się równie cenioną marką, co wódka.
Najwięksi w Europie
Gospodarstwo Rybackie "Gosławice" z Konina hoduje jesiotry, z których ikry produkowany jest kawior, od 1992 roku. Od 2008 roku zaopatruje czołowych europejskich producentów luksusowego przysmaku. Jest również właścicielem polskiego producenta – jednego z trzech największych na kontynencie – firmy Antonius Caviar. To właśnie o "Gosławicach" materiał przygotowała AFP, a w ślad za nią teksty przedrukowały gazety i serwisy z wielu krajów.
Katarzyna Gärtner, Katarzyna Gaertner (ur. 22 lutego 1942 w Myślenicach) – polska kompozytorka, pianistka i aranżerka. Autorka takich przebojów jak "Małgośka", "Eurydyki tańczące", "Wielka woda" czy "Bądź gotowy dziś do drogi".
Poznała Helenę Majdaniec, dla której napisała piosenkę Eurydyki tańczące, później wykonywaną przez Annę German. Od 1962 roku zaczęła komponować piosenki zawodowo.
. Jest autorką muzyki do prekursorskiej mszy beatowej Pan przyjacielem moim, jednego z pierwszych polskich musicali Na szkle malowane (1970), do oratorium Zagrajcie nam dzisiaj, wszystkie srebrne dzwony (1975) – oba do tekstów Ernesta Brylla, oraz do musicalu dla dzieci Rumcajs (1974). W wersji scenicznej musicalu Pozłacany warkocz z roku 1980, wystąpił m.in. zespół Dżem z Ryszardem Riedlem.
40 proc. nowych miejsc pracy na brytyjskim rynku począwszy od 2010 roku powstało w efekcie samozatrudnienia. To najwyższy wskaźnik wśród krajów Unii Europejskiej. W czołówce krajów z taką formą zatrudnienia jest też Polska.
Średnia unijna udziału osób samozatrudnionych w rynku pracy to 13,5 proc. Najwyższy wskaźnik jest w Grecji, gdzie samozatrudnionych jest ponad 30 proc. pracujących. Przed szereg wychodzą również Włochy z niemal 22 proc. udziałem samozatrudnionych.
W Wielkiej Brytanii wskaźnik ten wynosi nieco ponad 14 proc. Polska - 17,7 proc.
Około 300 kilometrów autostrad w środkowych Niemczech nadaje się jedynie do wymiany, ponieważ padły ofiarą „raka betonu”. Jeszcze w 2000 r. wierzono, że wytrzymają bez poważniejszych napraw 30 lat, jednak okazały się one konieczne jeszcze przed upływem 10.
Rażące zaniedbania
Poczynione oszczędności okazały się chwilowe, ponieważ prowizoryczne naprawy wystarczają maksymalnie na dwa lata. Z tego powodu autostrady A14 i A9 w Saksonii-Anhalt to w tej chwili właściwie cztery niemal sąsiadujące ze sobą place budowy. W Turyngii oficjalnie uszkodzone jest 13 kilometrów dróg krajowych, a w Saksonii jeden z odcinków dojazdu do Drezna. Sytuację pogarsza częste wykorzystywanie tych tras przez TIR-y. Po A9 w czasie każdej doby porusza się 60 tys. pojazdów, z czego 17–18 proc. stanowią ciężkie ciężarówki. Nacisk wywierany przez jedną taką ciężarówkę na powierzchnię drogi jest równy sile 50–60 tys. samochodów osobowych.
W naszym kraju wciąż dominują asfaltowe autostrady, choć ich udział w całości oddanych do użytku tras szybkiego ruchu spada. W Niemczech tych betonowych jest obecnie ponad 30 proc., w Polsce do 2020 r. ich współczynnik ma wzrosnąć z 18 do prawie 27 proc. 29 października ub.r. został uruchomiony odcinek drogi ekspresowej S8 między Wieluniem a Sieradzem, dzięki czemu całkowita długość betonowych szos w Polsce przekroczyła 500 km.
Już cztery dni po rozpoczęciu zimowej ofensywy, 16 stycznia, na Kraków spadły pierwsze sowieckie bomby lotnicze. Celem ataków była głównie infrastruktura wojskowa, obiekty o ważnym strategicznie znaczeniu. Sowieckie raporty informują, że w czasie walk nad Krakowem latało ponad 2 tys. samolotów, które zrzuciły łącznie 1800 ton bomb.
. Mimo rzekomego zakazu marszałka Koniewa.
Ucierpiała Kaplica Mariacka na Wawelu po zrzuceniu przez sowieckie lotnictwo bomby lotniczej na dziedziniec Stefana Batorego.
Podczas walk ucierpiało jednak ponad 400 budynków. Ginęła też ludność cywilna.
Manewr, którego nie było
Ile było zasługi Armii Czerwonej w "ocaleniu" miasta? Niewątpliwie mieszkańcy Krakowa byli wdzięczni żołnierzom ze Wschodu za to, że zakończyli ich ponad pięcioletnią niedolę pod niemieckim panowaniem.
Ale prawdą jest też fakt, wbrew sugestiom Koniewa, że Niemcy nie zamierzali historycznej stolicy Polski bronić. Zaminowano jedynie niewielką część budynków, nie zaś całe miasto...
Decyzja Niemców nie mogła być inna - odwrót na Górny Śląsk i ograniczenie się do obrony krakowskich garnizonów.
Kraków i wódka Towarzysza Stalina
– Piękne miasto, jedne z najpiękniejszych w Europie. Jest w nim taki Kreml i taki wielki Rynek Główny, a na nim restauracja Hawełka. Pójdziesz sobie do niej i wypijesz wódkę na mój koszt. Tylko warunek: musisz ochronić to miasto od skutków działań wojennych – te słowa przypisuje się samemu Stalinowi, a słuchał ich ponoć marszałek Koniew.
Czyżby lansowany latami przez Kreml mit "ocalenia" pełnego zabytków miasta miał związek z popularnym, zarówno w Polsce, jak i w Rosji, alkoholowym trunkiem?
Jak podaje czeski oddział firmy doradczej Deloitte, w ub.r. nowe mieszkania w Warszawie kosztowały średnio 1704 euro za mkw. i tańsze były tylko w Lizbonie (1640) i Budapeszcie (1140). Dla porównania najdroższe były w Paryżu (8140) i Londynie (5938).
Jednak biorąc pod uwagę także płace okazuje się, że przeciętny Polak na 70-metrowe lokum musi odkładać swoją pensję brutto w całości ponad 7 lat. A gorzej mają tylko we Francji - 7,9, w Wlk. Brytanii 8,5 i Rosji 10,4.
W zestawieniu "Study Abroad: The Top 15 International Film Schools" sklasyfikowano 15 uczelni z Europy (Anglia, Francja, Czechy, Norwegia, Dania, Niemcy, Włochy, Rosja), Azji (Chiny, Indie, Korea Południowa, Izrael) i Australii. W tym gronie na drugim miejscu znalazła się łódzka filmówka.
Magazyn podkreślił, że założona w 1948 r. PWSFTviT w Łodzi "wykształciła panteon wielkich ludzi kina, wśród których jest zdobywca Oscara Roman Polański". Zwrócono również uwagę na to, że co roku na uczelni powstaje ponad 300 filmów studenckich, z czego połowa realizowana jest na taśmie 35 mm.
Dlaczego to samo nie udało się z FSO? Na to pytanie odpowiada w ostatniej części naszej rozmowy Paweł Kosmala, obecnie prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF, a przed laty dyrektor sprzedaży i marketingu w Fabryce Samochodów Małolitrażowych (1984-1991), dyrektor handlowy w Fiat Auto Poland (1991-1995) i członek zarządu Daewoo-FSO (2001-2003).
To dwa inne światy. Wspomniałem wcześniej o doskonałym przygotowaniu ludzi z Fiata oddelegowanych do pracy w Polsce. To byli naprawdę profesjonaliści, z dużym doświadczeniem zdobytym na innych rynkach. Mogliśmy się od nich wiele nauczyć i wielu z nas z tego skorzystało. Natomiast Koreańczycy nie mieli odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Historia motoryzacyjna Daewoo była relatywnie krótka, a koncern nie posiadał kompetentnych przedstawicieli, którzy bez większych problemów mogliby efektywnie zarządzać taką fabryką jak FSO. Do roli kierowniczej skierowani zostali także ludzie, którzy z motoryzacją nie mieli nic wspólnego, a swoje doświadczenie zawodowe zdobywali w innych branżach - elektronicznej, włókienniczej, czy związanych z produkcją sprzętu AGD. Koreańczycy, w przeciwieństwie do Włochów, bardzo liczyli na nasze doświadczenia. Nie jest mi zręcznie o tym mówić, ale takiego wsparcia ze strony polskiej nie otrzymali.
Pamiętam takie zdarzenie, kiedy jeden z pierwszych prezesów Daewoo-Centrum (jednostka organizacyjna odpowiedzialna za sprzedaż) zapytał mnie o różnicę pomiędzy kadrą kierowniczą Fiata Auto Poland i Daewoo Centrum. Prosił mnie o szczerą odpowiedź więc ją otrzymał.
Powiedziałem, że podczas całej mojej pracy w Fiacie dużo się od Włochów uczyłem, natomiast w Daewoo... uczycie się ode mnie. Mój rozmówca był człowiekiem pogodnego usposobienia i nie tylko nie obraził się na mnie, ale nawet przyznał mi rację.
Dlaczego w 1944 roku w Krakowie nie wybuchło powstanie
- Kraków był stolicą Generalnego Gubernatorstwa. Mieszkało tu znacznie więcej Niemców niż w Warszawie. Garnizon okupanta liczył około 30 tys. świetnie wyszkolonych i uzbrojonych żołnierzy.
Wiedzieli, jak sparaliżować konspirację. Kraków przeżył 6 sierpnia 1944 horror Czarnej Niedzieli.
- To był słoneczny dzień. Ludzie po sumie szli się opalać nad Rudawę, spacerowali po Błoniach. Niemcy obstawili cały teren. Wyciągali też ludzi z mieszkań. W tamtej największej polskiej łapance wojennej wpadło od 6 do 7 tys. ludzi. Hitlerowcy zwolnili tylko starszych i dzieci. Kobiety i mężczyzn wywieźli na roboty. Ci, których podejrzewali o działalność podziemną, trafiali do obozów w Płaszowie czy Auschwitz. Efekt propagandowy był porażający. Kraków wpadł w panikę. Strach był wszechogarniający. Uszczuplono przy tym znacznie zasoby AK o tych, którzy mogliby walczyć.
Małopolska wysunęła się na pozycję turystycznego lidera w całym kraju. W 2013 roku przyjechało tam ponad 7 milionów rodaków – informuje "Dziennik Polski".
To 2 miliony więcej niż w 2012 roku i aż 4,4 mln w porównaniu z danymi sprzed trzech lat – wynika z najnowszego raportu "Uczestnictwo Polaków w wyjazdach turystycznych w 2013 roku", przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Małopolska wyprzedziła województwo pomorskie, które w ubiegłym roku gościło 6 mln rodzimych turystów oraz mazowieckie, które spadło na trzecie miejsce z wynikiem ledwie przekraczającym 4 mln. Według raportu te trzy regiony przyjęły niemal 40 proc. całego krajowego ruchu turystycznego.
Najchętniej odwiedzanym miastem w Polsce nadal pozostaje Kraków. Z analiz przeprowadzonych przez Małopolską Organizację Turystyczną wynika, że w 2013 r. miasto odwiedziło 6,7 mln Polaków.
Jeżdżę z korporacji, dużo po Europie. Gdy wracam do Polski, doceniam wspaniałą polską kuchnię i śmieję się z wygłodzonych sezonowych polskich turystów i dziennikarzy, wyjeżdżających okazjonalnie którzy później wypisują epopeje na temat wspaniałości obcych kuchni. Nie są ani tak wspaniałe ani na wyższym poziomie od polskiej kuchni. To głód w kraju turystyki, powoduje, że rzucamy się na jedzenie i smakuje nam wszystko. Później, gdy jesteśmy na wypoczynku all inclusive i jemy cały dzień, krytykujemy, że złe i byle jakie.
Zrobiłem test. Przestałem próbować wszystkiego i ograniczyłem jedzenie do minimum, następnie dwa dni z rzędu na głodzie, jadłem wybrany pokarm w hotelu i na drugi dzień ten sam pokarm na mieście (gdzie płaciłem słono). I co? ten w hotelu smakował tak samo, a ze względu na możliwość wybrania ładniejszej porcji- jeszcze lepiej.
Miasto dodawało tylko trochę klimatu, no ale w ten sposób, to dla klimatu nawet kanapka z domu, jedzona w piękny słoneczny dzień, na parkingu w górach w Austrii, smakuje wybornie.
Należymy do pierwszej dziesiątki narodów, które swobodnie posługują się językiem Szekspira – tak wynika z rankingu "English Proficiency Index 2013”. Pod tym względem Polacy lepiej wypadają od Niemcy, Belgów czy Szwajcarów.
W trzecim już zestawieniu EF Education First Polska zajęła 8. miejsce. Ankietowani znad Wisły w porównaniu do 2011 roku zanotowali awans o dwie pozycje. W tym roku Polacy nie mieli konkurentów w regionie środkowo-wschodniej Europy – poza Estonią. Słabsi od nas okazali się również Niemcy, Szwajcarzy, Francuzi, Belgowie i przedstawiciele państw azjatyckich.
Pierwsze miejsce w rankingu – już drugi raz z rzędu, zajęli Szwedzi. Za nimi uplasowali się Norwedzy (lider z 2011 r.), a następnie Holendrzy. Kolejne miejsce zajęli: Estończycy, Duńczycy, Austriacy oraz Finowie.
EF Education First to międzynarodowe przedsiębiorstwo specjalizujące się w nauce języków obcych. W badaniu wzięło udział 750 tys. osób z 60 krajów, którzy wypełnili ankietę po zapisaniu kurs organizowany przez firmę. Dlatego też większość ankietowanych to młodzi ludzie. Pod uwagę nie były brane kraje w których angielski jest językiem urzędowym.
Duży sukces Krakowa. Został uznany najlepszym miastem turystycznym w Europie.
Paryż, Wiedeń czy Wenecja – wszystkie te miasta znalazły się na czołowych miejscach rankingu najpiękniejszych miast Europy. Okazuje się jednak, że to polski Kraków został wyróżniony przez brytyjski magazyn "Which?".
Czechy to kraj, do którego często się porównujemy – pod względem gospodarczym czy poziomu życia. W ostatnich kilku latach Czechy urosły w oczach Polaków wręcz do rozmiarów El Dorado – kraju, w którym jest wolność, nie ma nienawiści, a do tego wszystkim żyje się dostatnio. Co mówią na ten temat statystyki?
Serwis Forsal.pl pokusił się o porównanie niektórych wskaźników gospodarczych w Czechach i Polsce. Jak się okazuje, „zbiorczo” jako naród radzimy sobie teoretycznie lepiej, ale już w przeliczeniu na głowę bywa różnie.
I tak na przykład PKB Polski przeliczany na siłę nabywczą wzrósł o ponad 60 proc. od 2004 roku, w Czechach – raptem o 25 proc. Jednocześnie jednak w Polsce mniejsze jest PKB PPS przeliczone na głowę – u nas stanowi ono 68 proc. średniej unijnej, podczas gdy u Czechów aż 80 proc.. Ogólnie czeska gospodarka, jeśli chodzi o wzrost PKB, kurczyła się w ostatnich latach, Polska – rosła.
Dumni jednak możemy być z wyższej płacy minimalnej – o 74 euro. Było to możliwe dzięki podwyżce płacy z 2013 roku.
Ostateczny wynik, wskazany przez Forsal, to 5:4 dla Czech, ale pamiętać trzeba, że nigdy takie porównanie nie będzie do końca uczciwe. Czechów bowiem jest „tylko” 10 milionów, Polaków – 40 mln. Gospodarki obu krajów pracują więc zupełnie inaczej, niemniej dzięki zestawieniu widać, że jeszcze trochę mamy do zrobienia.
Polska u progu złotego wieku
Jednym ze szczególnie imponujących przypadków jest awans Polski do europejskiej pierwszej ligi politycznej i gospodarczej. Trzy tegoroczne rocznice: dwudziestopięciolecie demokracji, piętnaście lat członkostwa w NATO i dziesięć lat w Unii Europejskiej – słusznie są źródłem dumy polskiego społeczeństwa.
Sukces Polski jest niebywały. To kraj, który w XVIII wieku zniknął z mapy Europy; podzielony, przez 150 lat był rządzony przez imperialnych okupantów. W XX wieku padł ofiarą dwóch nieludzkich ideologii, faszyzmu i stalinizmu. Swój złoty wiek przeżywał około 500 lat temu, a na początku obecnego stulecia nadal często postrzegano go jako symbol zacofania.
Jednak polskie społeczeństwo z poświęceniem walczyło o odrodzenie państwa – i zapoczątkowało nową epokę w Europie i na świecie. Mur berliński nie padłby w takim momencie i w taki, a nie inny sposób, gdyby nie polski ruch Solidarności i jego walka o wolność i prawa człowieka. Niemniej Polska tak jak inne „nowe” państwa członkowskie UE (określenie nieadekwatne po dziesięciu latach) wciąż jest stosunkowo mało znana w „starych” państwach unijnych. Odkryć Polskę to odkryć kraj o bogatej spuściźnie kulturalnej, intensywnym życiu obywatelskim i społecznym. Kraj przedsiębiorczych, twórczych ludzi, których gościnność chwyta za serce.
Jako Niemiec cieszę się, że od czasu gdy Polska przystąpiła do UE, niemiecko-polskie stosunki układają się dobrze jak nigdy. Trzeba o nie dbać, bo mają kluczowe znaczenie jako silna gwarancja pokoju i stabilności w centrum Europy.
W ubiegłym miesiącu Donald Tusk został mianowany przewodniczącym Rady Europejskiej, wchodząc tym samym do trzyosobowego grona najwyższych rangą przywódców Unii. Decyzja ta wynika nie tylko z sukcesów, jakie odniósł jako premier Polski, której zapewnił polityczną stabilność i imponujący postęp ekonomiczny. Jest też wyraźnym sygnałem, że przywódcy UE w pełni doceniają polityczne i gospodarcze znaczenie Polski. Dla innych nowych państw członkowskich jest też informacją, że w procesie podejmowania decyzji w Unii są równorzędnymi partnerami.
Z oczywistych powodów to Polska stała się spiritus movens unijnego Partnerstwa Wschodniego, które zaowocowało porozumieniami akcesyjnymi UE z Ukrainą, Gruzją i Mołdawią. Nikt bardziej od Polaków nie jest zainteresowany udaną transformacją u wschodnich sąsiadów Unii, zwłaszcza na Ukrainie.
To Polska zajęła też zdecydowane stanowisko podczas obecnego kryzysu: nikt nie może odmówić europejskiemu państwu prawa do suwerennej decyzji dotyczącej jego relacji z Unią. Dzięki historycznym więzom łączącym oba państwa Polska jest najbardziej predestynowana do tego, by zrozumieć charakter problemów Ukrainy; dlatego byłoby rzeczą mądrą uważnie słuchać tego, co doradzają przedstawiciele Polski.
Polskie społeczeństwo zasługuje na wspaniałą przyszłość. Europa powinna się od niego nauczyć, że marzenia się spełniają, jeśli całkowicie zaangażujemy się w ich realizację. I tak jak wchodzący na środek europejskiej sceny Tusk obiecał poprawić swój angielski, tak być może my wszyscy powinniśmy podciągnąć się trochę w polskim.
Günter Verheugen był komisarzem do spraw rozszerzenia Unii Europejskiej (1999–2004) oraz komisarzem do spraw przemysłu i przedsiębiorczości (2004–2010).
Stany Zjednoczone to kraj pełen kontrastów, zwłaszcza z europejskiego punktu widzenia. I nie chodzi tylko o standardową już otyłość czy często wyśmiewane braki w znajomości geografii.
1. Napiwki
Napiwek został doliczony z automatu, ale i tak zostawili jeszcze miejsce na kolejny.
W Europie jesteśmy przyzwyczajeni do dawania napiwków głównie w restauracjach. I to też nie zawsze. Tutaj „tip” to mus, który wręcz musisz wliczyć w koszt swojego posiłku. Kelnerka z chińskiej restauracji nie chciała wypuścić nas z lokalu, bo dostała tylko 10, a nie 20 procent napiwku. I myli się ten kto, myśli, że była to grzeczna uwaga. Nawrzeszczała na nas i zaczęła robić procentowe wyliczenia, pytając „was it good, was it good?!”. No problem w tym, że nie było nawet „good”.
Bardzo często widzi się paragony z „sugerowanym napiwkiem” w kilku opcjach procentowych (przeważnie od 15-18 proc. w górę). Raz nawet, widząc, że przy stole nie ma Amerykanów, kelnerka zaznaczyła długopisem informację o napiwkach. Tak, gdybyśmy nie zauważyli. Często nie brakuje też „gratitude’ z automatu doliczonego do rachunku. I myli się ten, kto myśli, że Amerykanie po tym nie zostawiają już „tipów”. Klienci zostawiają, kelnerzy oczekują.
Oprócz tego kilka dolarów extra trzeba dać za sprzątanie pokoju (codziennie, bo przecież każdego dnia jest inna pokojówka), za obsługę hotelowego śniadania (bo dolewają kawy/herbaty/soku), za wożenie, pomoc przy wniesieniu bagażu czy otwieranie drzwi. – Panowie, jeszcze napiwek do tego – powiedział taksówkarz przy regulowaniu rachunku. W jednym z hoteli za każdy bagaż doliczano po 5 dolarów napiwku. Niezależnie od tego, czy ktoś go za klienta wnosił czy nie.
Wzór tablicy rejestracyjnej w D.C.
To zaskakujące, nawet dla wielu Amerykanów. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że Waszyngton D.C., choć jest stolicą Stanów Zjednoczonych, w której mieszka ok. 630 tys. ludzi, sam w sobie nie posiada reprezentacji w Kongresie USA (ani w Izbie Reprezentantów, ani w Senacie).
Na tablicach rejestracyjnych wielu tamtejszych aut można zobaczyć dopiski „Taxation without representation”. To swojego rodzaju manifest i pstryczek w nos dla innych, ponieważ mieszkańcy płacą normalne federalne podatki, ale nie mają swojego głosu w Kongresie. Warto wspomnieć, że dopiski na rejestracjach nie są samowolką mieszkańców, ale zostały prawnie dozwolone w 2000 roku. W USA konkretne stany mogą mieć dany napis na wyłączność np. New Hampshire ma "Live free or die".
Co prawda wybierają burmistrza i radę miasta, ale miejski budżet każdorazowo musi być wysyłany do Kongresu, który może go zatwierdzić i przegłosować. W każdym momencie Kongres może unieważnić też lokalne decyzje - to jedyna taka sytuacja w całych Stanach Zjednoczonych. Wyobraź sobie sytuację, w której budżet twojego rodzinnego miasta musi przejść przez polski parlament.
Lód w napojach
w restauracji, w barze, w samolocie
W Polsce zazwyczaj 2-3 kostki lodu wystarczają w zupełności. Tutaj? Raczej 20-30. Każdy napój do szklanka pełna lodu. Dosłownie. Nie ma znaczenia, czy zamawia się zwykły sok, colę czy alkohol. W restauracji, w samolocie, w hotelu. Szklanka zawsze musi być pełna. Mała, duża, średnia. W efekcie po kilku minutach napój jest znacznie rozwodniony. Normalną ilość lodu dostałem tylko raz. Kiedy poprosiłem. Właściwie musiałem prosić dwa razy, za pierwszym zostało ¾ lodu.
Granica z Meksykiem
Ludzie stoją po kilka godzin rozmawiając z bliskimi po meksykańskiej stronie granic
Border Field State Park to miejsce wyjątkowe. To tutaj mogą spotkać się rodziny rozdzielonych emigrantów. Wielka brama otwiera się tylko dwa razy w tygodniu: w sobotę i niedzielę. Od 10.00 do 14.00. Ani minuty wcześniej, ani minuty później. Jak godziny widzenia w więzieniu. Otoczenie niemal identyczne.
Nielegalna emigracja, głównie ze strony granicy z Meksykiem, to jeden z największych problemów Stanów Zjednoczonych. Aktualnie na ich terenie przebywa ok. 10 mln nielegalnych imigrantów. Choć słowo „nielegalnych” jest tutaj już niepoprawne politycznie. Teraz mówi się o nich „nieudokumentowani” (undocumented – ang.), o czym więcej pisałem w tym reportażu z amerykańsko-meksykańskiej granicy.
Grający w najnowszej superprodukcji “Hiszpanka” Richard Berkeley uważa, że martyrologia w polskiej świadomości jest tak mocno zakorzeniona, że nie potrafimy cieszyć się zwycięstwami czy osiągnięciami, a skupiamy się tylko i wyłącznie na porażkach.
RICHARD BERKELEY, AKTOR
Patrząc na historię zajmujemy się głównie porażkami, a nie wielkimi zwycięstwami czy osiągnięciami…. Jeśli już mamy polskich bohaterów, to dostają albo w zęby, albo są ignorowani.
I dodaje, że Polski naród potencjał oczywiście ma, ale co z tego, skoro jest potencjałem bardzo tłumionym. Widać to, według Brytyjczyka, najbardziej wśród młodego pokolenia. I przekonuje, że potrzebni nam są bohaterowie: w biznesie, sztuce czy nauce.
Polskie najlepsze.
Firma PKP Cargo poinformowała o zakupie czeskiego prywatnego przewoźnika towarowego, grupy AWT. To kolejny krok w kierunku umacniania pozycji PKP Cargo w naszym regionie.
Mało kto wie, że ta polska spółka już dziś jest drugim przewoźnikiem towarowym w Europie i ustępuje tylko ogromnej DB Schenker, części koncernu Deutsche Bahn.
https://www.youtube.com/watch?v=R-4G1Bo_jgA
Designerski karabin
Ci nieliczni, którzy mieli okazję strzelać z tej broni na różnego rodzaju pokazach, są wręcz zachwyceni nie tylko jej funkcjonalnością ale i wyglądem. I nie ma się co dziwić, bo po raz pierwszy w historii przy projektowaniu polskiej broni strzeleckiej, zatrudnienie byli fachowcy od wzornictwa przemysłowego. Tak, to nie żart. I być może właśnie dlatego, Francuzi znani z dobrego gustu już wyrazili zainteresowanie naszym karabinkiem.
Polskie konsorcjum, z radomską Fabryką Broni jako liderem, uczestniczy we francuskim przetargu na następcę karabinka FAMAS. Paryż chce kupić 90 tys. nowych karabinków.
Kilka drobnych ruchów i nie ma kolby. Broń jest poręczniejsza. Na otwartej przestrzeni, kiedy potrzebna jest stabilna podstawa do strzału na większą odległość, wówczas to co innego. Czary mary i …kolba jest na swoim miejscu. Gdzieś tam źli faceci zamontowali karabin maszynowy w okopie? Nie ma problemu, do MSBS podwiesisz 40 mm granatnik. Nocą potrzebna jest latarka albo celownik noktowizyjny - drobiazg. Wszystko za sprawą specjalnej szyny Picatinny, która umożliwia tego rodzaju mocowanie na broni. Druty kolczaste ? Po prostu bieżesz bagnet, spinasz go z pochwą i masz nożyce do cięcia drutu. Wszystko to trochę przypomina szwajcarski scyzoryk, albo klocki ego.
Krzysztof Penderecki nie ma najlepszego zdania o panującej w Polsce atmosferze. Kompozytor uważa bowiem, że nad Wisłą „dokonuje się tzw. dołowanie każdego, kto się w jakiejś dziedzinie wybija, nawet w nauce”. – Ja nie zrobiłbym kariery w Polsce – powiedział Penderecki.
, Penderecki przyznał, że Polacy są chyba bardziej zawistni niż inne narody. – Gdy ktoś robi karierę, wyjeżdża za granicę, jest doceniany, to od razu jest przez kolegów, za przeproszeniem, gnojony – zaznaczył 81-letni kompozytor.
– Kraków jest jedynym miastem w Polsce, gdzie nigdy nie powstała sala koncertowa, i nie zanosi się na to! To zawsze było dziwne miasto, trudne. Ja kocham Kraków, ale raczej tylko "mury" – wyznał kompozytor.
Produkowanym nad Wisłą kawiorem zachwycają się już m.in. Niemcy, Szkocji, Kanadyjczycy i mieszkańcy Emiratów Arabskich. A Agencja Agence France Presse właśnie ogłosiła, że nasz czarny kawior może stać się równie cenioną marką, co wódka.
Najwięksi w Europie
Gospodarstwo Rybackie "Gosławice" z Konina hoduje jesiotry, z których ikry produkowany jest kawior, od 1992 roku. Od 2008 roku zaopatruje czołowych europejskich producentów luksusowego przysmaku. Jest również właścicielem polskiego producenta – jednego z trzech największych na kontynencie – firmy Antonius Caviar. To właśnie o "Gosławicach" materiał przygotowała AFP, a w ślad za nią teksty przedrukowały gazety i serwisy z wielu krajów.
Katarzyna Gärtner, Katarzyna Gaertner (ur. 22 lutego 1942 w Myślenicach) – polska kompozytorka, pianistka i aranżerka. Autorka takich przebojów jak "Małgośka", "Eurydyki tańczące", "Wielka woda" czy "Bądź gotowy dziś do drogi".
Poznała Helenę Majdaniec, dla której napisała piosenkę Eurydyki tańczące, później wykonywaną przez Annę German. Od 1962 roku zaczęła komponować piosenki zawodowo.
. Jest autorką muzyki do prekursorskiej mszy beatowej Pan przyjacielem moim, jednego z pierwszych polskich musicali Na szkle malowane (1970), do oratorium Zagrajcie nam dzisiaj, wszystkie srebrne dzwony (1975) – oba do tekstów Ernesta Brylla, oraz do musicalu dla dzieci Rumcajs (1974). W wersji scenicznej musicalu Pozłacany warkocz z roku 1980, wystąpił m.in. zespół Dżem z Ryszardem Riedlem.
brzydzę się peło złodzieje
A jak to się ma do tematu : Katarzyna Gärtner, (ur. 22 lutego 1942 w Myślenicach),
czy masz już jakieś zaburzenia emocjonalne?
Może kojarzy Cię z partią miłości?
Kolejna "emocjonalna" się odezwała.
40 proc. nowych miejsc pracy na brytyjskim rynku począwszy od 2010 roku powstało w efekcie samozatrudnienia. To najwyższy wskaźnik wśród krajów Unii Europejskiej. W czołówce krajów z taką formą zatrudnienia jest też Polska.
Średnia unijna udziału osób samozatrudnionych w rynku pracy to 13,5 proc. Najwyższy wskaźnik jest w Grecji, gdzie samozatrudnionych jest ponad 30 proc. pracujących. Przed szereg wychodzą również Włochy z niemal 22 proc. udziałem samozatrudnionych.
W Wielkiej Brytanii wskaźnik ten wynosi nieco ponad 14 proc. Polska - 17,7 proc.
Około 300 kilometrów autostrad w środkowych Niemczech nadaje się jedynie do wymiany, ponieważ padły ofiarą „raka betonu”. Jeszcze w 2000 r. wierzono, że wytrzymają bez poważniejszych napraw 30 lat, jednak okazały się one konieczne jeszcze przed upływem 10.
Rażące zaniedbania
Poczynione oszczędności okazały się chwilowe, ponieważ prowizoryczne naprawy wystarczają maksymalnie na dwa lata. Z tego powodu autostrady A14 i A9 w Saksonii-Anhalt to w tej chwili właściwie cztery niemal sąsiadujące ze sobą place budowy. W Turyngii oficjalnie uszkodzone jest 13 kilometrów dróg krajowych, a w Saksonii jeden z odcinków dojazdu do Drezna. Sytuację pogarsza częste wykorzystywanie tych tras przez TIR-y. Po A9 w czasie każdej doby porusza się 60 tys. pojazdów, z czego 17–18 proc. stanowią ciężkie ciężarówki. Nacisk wywierany przez jedną taką ciężarówkę na powierzchnię drogi jest równy sile 50–60 tys. samochodów osobowych.
W naszym kraju wciąż dominują asfaltowe autostrady, choć ich udział w całości oddanych do użytku tras szybkiego ruchu spada. W Niemczech tych betonowych jest obecnie ponad 30 proc., w Polsce do 2020 r. ich współczynnik ma wzrosnąć z 18 do prawie 27 proc. 29 października ub.r. został uruchomiony odcinek drogi ekspresowej S8 między Wieluniem a Sieradzem, dzięki czemu całkowita długość betonowych szos w Polsce przekroczyła 500 km.
Sowieckie bomby spadają na Kraków
Już cztery dni po rozpoczęciu zimowej ofensywy, 16 stycznia, na Kraków spadły pierwsze sowieckie bomby lotnicze. Celem ataków była głównie infrastruktura wojskowa, obiekty o ważnym strategicznie znaczeniu. Sowieckie raporty informują, że w czasie walk nad Krakowem latało ponad 2 tys. samolotów, które zrzuciły łącznie 1800 ton bomb.
. Mimo rzekomego zakazu marszałka Koniewa.
Ucierpiała Kaplica Mariacka na Wawelu po zrzuceniu przez sowieckie lotnictwo bomby lotniczej na dziedziniec Stefana Batorego.
Podczas walk ucierpiało jednak ponad 400 budynków. Ginęła też ludność cywilna.
Manewr, którego nie było
Ile było zasługi Armii Czerwonej w "ocaleniu" miasta? Niewątpliwie mieszkańcy Krakowa byli wdzięczni żołnierzom ze Wschodu za to, że zakończyli ich ponad pięcioletnią niedolę pod niemieckim panowaniem.
Ale prawdą jest też fakt, wbrew sugestiom Koniewa, że Niemcy nie zamierzali historycznej stolicy Polski bronić. Zaminowano jedynie niewielką część budynków, nie zaś całe miasto...
Decyzja Niemców nie mogła być inna - odwrót na Górny Śląsk i ograniczenie się do obrony krakowskich garnizonów.
Kraków i wódka Towarzysza Stalina
– Piękne miasto, jedne z najpiękniejszych w Europie. Jest w nim taki Kreml i taki wielki Rynek Główny, a na nim restauracja Hawełka. Pójdziesz sobie do niej i wypijesz wódkę na mój koszt. Tylko warunek: musisz ochronić to miasto od skutków działań wojennych – te słowa przypisuje się samemu Stalinowi, a słuchał ich ponoć marszałek Koniew.
Czyżby lansowany latami przez Kreml mit "ocalenia" pełnego zabytków miasta miał związek z popularnym, zarówno w Polsce, jak i w Rosji, alkoholowym trunkiem?