Forum » Społeczeństwo

Cudze chwalicie swego nie znacie

  • 26 sty 2014

    bono nie masz zielonego pojęcia o gospodarce i polityce

    1 Cytuj
  • 26 sty 2014
    Erre napisał/a:

    bono nie masz zielonego pojęcia o gospodarce i polityce

    Aha, to ty na tym forum robisz politykę politykę.

    A ja głupi myślałem, że dyskutujemy o ekonomii i zarządzaniu krajem.

    1 Cytuj
  • 26 sty 2014

    Ja piszę co myślę. A myślę, że o ekonomii i zarządzaniu krajem też nie masz pojęcia żadnego

    1 Cytuj
  • 26 sty 2014
    Erre napisał/a:

    Ja piszę co myślę.

    Jestem pod wrażeniem twojej wiedzy.

    1 Cytuj
  • 28 sty 2014

    Dla tych co nie słuchali ,nie pierwszy zresztą program o Pani Rapacz-kawał historii i doświadczenia życiowego.Naprawdę warto
    http://www.radiokrakow.pl/www/index.nsf/ID/JGAA-9FNJZ3 #

    Cytuj
  • 28 sty 2014

    Tak dużych hal, jakie buduje już w Polsce Amazon, nigdy u nas nie było. To inwestycja za 1 mld zł, dzięki której w okresie przedświątecznym pracę znajdzie nawet 10 tys. osób.

    Amazon to amerykański sklep internetowy, który działa w wielu krajach świata.

    W ubiegłym roku Amazon ogłosił, że wchodzi do Polski. Będzie oferował tu nie tylko swoje produkty, ale też przeniesie z Niemiec tzw. centra dystrybucyjne, czyli wielkie magazyny, z których towary wysyłane są do klientów z terenu całej Europy.

    1 1 Cytuj
  • 29 sty 2014

    Ksiądz Izakowicz Zaleski dla N.D.

    Jestem sceptykiem, bo wiem, że nacjonaliści na Ukrainie są bardzo silni. Wykorzystają każdą zmianę, aby dojść do głosu. Komunistów zastąpią więc naziści. A to nie jest dobre dla Polski. I jedno, i drugie jest złe, ale taka zamiana niczego dobrego nie wróży.

    Dziesięć lat temu, gdy działa się "pomarańczowa rewolucja", byłem na Majdanie. Dziś mówię: pseudorewolucja. I wtedy rzeczywiście widać było ogromny entuzjazm Ukraińców. Ale po wygranej Wiktora Juszczenki, skoczył on od razu do gardła Julii Tymoszenko. Liderzy zaczęli walczyć. Zdeptali wszystko, co zostało osiągnięte.

    A co więcej: Juszczenko poszedł w kierunku nacjonalizmu. To on ogłosił w 2007 r. Romana Szuchewycza - dowódcę UPA - bohaterem narodowym. Uwiarygadniał zbrodniarzy. A w 2010 r., kiedy już przegrał wybory, ogłosił Stepana Banderę bohaterem Ukrainy.

    Juszczenkę lud jednak odrzucił. W 2004 r. miał 52 proc. głosów, a w kolejnych wyborach tylko 5 proc. Widać, że sprzeniewierzył się ideałom "pomarańczowej rewolucji".

    Na Ukrainę jeżdżą polscy i zachodnioeuropejscy politycy. Co powinni tam mówić?

    Podstawowy błąd polskich polityków jest taki, że oni jadą na kilka godzin. Oczywiście mają tam parcie na szkło i wypowiadają się do kamer. Ale to jest raczej kampania wyborcza obliczona na efekt w Polsce. Chcą zaistnieć. A czasami jeszcze mówią bzdury.

    Nie rozumieją, jaka jest sytuacja Polaków na Ukrainie - a ja wiem. Mam tam rodzinę. Rozmawiam z działaczami polskich organizacji. A oni mówią tak: ci politycy przylatują z Warszawy samolotem, pokrzyczą sobie "Sława Ukrainie! - Herojam Sława!", a w ogóle nawet nie wiedzą, co się dzieje. Ich zaangażowanie jest groteskowe.

    Zdziwiłby się ksiądz, gdyby w wyborczych spotach PiS znalazły się kadry z Jarosławem Kaczyńskim przemawiającym na Majdanie?

    Już się raz zdziwiłem.

    Kiedy?

    Gdy zobaczyłem film, który miał promować śp. Lecha Kaczyńskiego w kolejnej kampanii wyborczej (2010) - do niej jednak nie doszło, bo prezydent zginął w Smoleńsku. Na tym filmie był u boku Wiktora Juszczenki.

    Trzeba też pamiętać, że Juszczenko był silny, bo Lech Kaczyński permanentnie go popierał. Np. razem odbierali tytuły doktora honoris causa KUL - w 2009 r. Nieżyjący prezydent wielokrotnie wspierał Juszczenkę i - moim zdaniem - popełniał wtedy błąd.

    Skoro już raz chciano się promować poprzez Juszczenkę i pokazywać go jako męża stanu, to ja już mam tylko nadzieję, że nie dożyję takiej chwili, w której Jarosław Kaczyński chciałby się promować przy Tiahnyboku. I dlatego krytykuje to, że prezes PiS Kaczyński, gdy przemawiał na Majdanie, stał obok niego.

    Jako wyborca PiS ostrzegam ich, by się opamiętali w swoich umizgach do nacjonalistów ukraińskich. A one trwają w PiS od długiego czasu. Z Jarosławem i Lechem Kaczyńskimi zgadzam się w wielu sprawach, ale w tej jednej zasadniczej - nie.

    Usłyszałem, że J. Kaczyński uważa, iż ja go krytykuję niesprawiedliwie, bo prezes ma plan, jak z Ukrainy przepędzić komunistów - i robi to świadomie.

    Czyli: ta wizyta J. Kaczyńskiego na Majdanie nie była przypadkowa. I jego słowa "Sława Ukrainie! - Herojam Sława!" też przypadkowe nie były. Bo on postawił sytuację tak - w myśl starej zasady - że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. A więc naziści - i ktokolwiek, kto jest na Ukrainie przeciwko Putinowi - jest moim przyjacielem.

    Otóż ja tę zasadę uważam za błędną. Jest to błąd nie tylko J. Kaczyńskiego, ale i Jerzego Buzka czy Grzegorza Schetyny - oni też tak krzyczeli na Majdanie.

    Mam w PiS wielu przyjaciół. I muszę powiedzieć, że partia jest w tej sprawie bardzo podzielona. Oni wiedzą, że może to zostać wykorzystane przeciwko J. Kaczyńskiemu. Ten jego okrzyk "Sława Ukrainie! - Herojam Sława!" będzie kluczowy w krytyce prezesa PiS. Ale jak już to krzyknął, to musi wziąć odpowiedzialność.

    Sprawa Ukrainy przewija się bez przerwy. W sprawie zbrodni na Kresach - to trzeba powiedzieć wyraźnie - PiS stanęło po stronie prawdy o ludobójstwie. Ale szkoda, że J. Kaczyński nagle próbuje robić woltę w drugą stronę. Moim zdaniem straci część wyborców.

    Śmiem twierdzić - jako wyborca Jarosława i Lecha Kaczyńskich - że prezes i PiS poślizgną się na sprawie Ukrainy.

    Ja też już sam nie wiem, co on tak na dobrą sprawę sądzi o sprawach ukraińskich i prawdzie historycznej.

    Pisał ksiądz o "mrzonkach" Jerzego Giedroycia i Lecha Kaczyńskiego nt. Ukrainy i "wyrachowanym »puszczaniu perskiego oka« do banderowskich pogrobowców" Czym jest ta mrzonka?

    Nie wierze, aby 50-milionowy naród, jakim są Ukraińcy, miał stanowić bufor dla narodu, który liczy 37 milionów - czyli Polski.

    Ukraina będzie żyła swoim życiem i nie będzie się na Polskę oglądała. Mam tymczasem wrażenie, że według niektórych, to w Warszawie miałyby zapadać decyzje, gdzie będzie Krym, albo czy Charków będzie w Ukrainie, czy w Rosji. To są mrzonki. W takich sprawach Polska nie ma nic do powiedzenia, choć oczywiście Ukrainę trzeba popierać w jej działaniach niepodległościowych.

    Ale obawiam się jednej sytuacji: że Janukowycz może po raz kolejny wygrać. Nie jest prawdą, że wszyscy na Ukrainie są przeciwko niemu. Teraz oczywiście są ogromne emocje, ale Janukowycz nie jest uzurpatorem - został wybrany w wolnych wyborach i to dużą ilością głosów. Prezydentem został legalnie. Parlament też jest legalny.

    Rozpisanie nowych wyborów byłoby bardzo dobrym krokiem, ale trzeba uszanować to, kogo Ukraińcy wybiorą. A kogo? Tutaj jest duży znak zapytania, czy mając wybór pomiędzy Tiahnybokiem a Janukowyczem rzeczywiście wskażą nacjonalistę ze Swobody.

    Póki co do dymisji podał się premier Mykoła Azarow.

    Ta erozja obozu władzy będzie postępować. Podkreślę to: jestem za zmianami, ale demokratycznymi. Trzeba głosować kartką wyborczą, a nie koktajlami Mołotowa. Jeżeli Ukraina chce wejść do UE - a część społeczeństwa tego chce - to na zasadzie demokracji.

    Cała Ukraina?

    Ten kraj jest tak podzielony, że znalazła się na skraju rozpadu i to wcale nie na dwie części, ale na kilka.

    Jak realny jest to scenariusz?

    Warianty mogą być różne. Może być jak w Czechosłowacji - aksamitny podział. Albo wariant jugosłowiański - krwawy rozpad na siedem części. Byłem kilka lat temu w byłej Jugosławii i widziałem, jak wszystkie strony wyżynają się nawzajem. Nie było niewinnych.

    Powinniśmy dążyć do tego, by Ukraińcy zadecydowali sami: czy chcą być razem, czy nie? Czy chcą wejść do UE, czy nie? A nie podgrzewać nastroje. Trzeba demokratyczną drogą dążyć do tego, aby - jeśli Ukraińcy będą chcieli się rozejść - był to wariant czechosłowacki.

    Uważam jednocześnie, że rozpad Ukrainy byłby otwarciem puszki Pandory. Wywołałoby to ogromne zamieszanie. Tego należy się obawiać. Byłoby lepiej, gdyby Ukraina pozostała w całości.

    1 1 Cytuj
  • 29 sty 2014

    Cała operacja na Ukrainie została przygotowana perfekcyjnie gdyż kumulacja nastąpiła wtedy gdy Putin nie ma ruchu.Albo Olimpiada albo porządek u sąsiada.Rozgrywają wielcy a my jak zwykle poniesiemy tego konsekwencje.

    Cytuj
  • 29 sty 2014

    Brudna strona skandynawskiej utopii. "The Guardian" rozprawił się z mitem Norwegii, Szwecji, Islandii...

    Duńska telewizja to "śmietnik", mieszkańcy Finlandii lubią zaglądać do kieliszka, a szwedzki system polityczny nie do końca odpowiada standardom demokratycznym – wylicza dziennikarz "The Guardian'a". Dlaczego zatem tak wiele osób twierdzi, że Skandynawia to prawdziwy raj na Ziemi?

    Dania:
    W jaki sposób Dania uzyskuje tak dobre wyniki w międzynarodowych badaniach poziomu szczęścia? Między innymi dlatego, że mają bardzo wysoki poziom zaufania społecznego. Bez wątpienia na poziom zadowolenia wpływa również to, że Duńczycy pracują znacznie krócej w porównaniu do pozostałych regionów świata. Pojawia się jednak pytanie, w jaki sposób zdobywają środki na tak dostatnie życie?

    Ich praca jest powolna i znacznie mniej efektywna. W konsekwencji, mieszkańcy Dani mają również najwyższy poziom zadłużenia prywatnego na świecie, cztery razy większy niż na przykład we Włoszech. Ponad połowa mieszkańców tego kraju przyznaje się również do tego, że kupuje towary na "czarnym rynku".

    Jako "najbrudniejszy" z sekretów Danii, "The Guardian" wskazuje wniosek płynący z raportu Światowego Funduszu na Rzecz Przyrody. Wynika z niego, że kraj ten jest na czwartym miejscu na świecie pod względem pozostawiania "śladu ekologicznego na mieszkańca", wyprzedzając nawet Stany Zjednoczone. O ile bowiem liczne elektrownie wiatrowe mogą robić wrażenie, Dania pozostaje największym eksporterem ropy w Unii Europejskiej.

    Autorzy wyliczenia zwracają również uwagę na fatalny program telewizyjny w Danii, gdzie powtarzane są odcinki 15-letniego serialu detektywistycznego "Morderstwa w Midsomer" oraz dokument o szczęśliwym życiu świń...

    Kuleje również duńska edukacja, która w rankingu PISA przygotowanym na zlecenie OECD, wypada gorzej niż Wielka Brytania. Również tamtejsza służba zdrowia boryka się z problemami, jakim bez wątpienia jest najwyższy na świecie współczynnik zachorowań na raka.

    Również w Danii widać coraz większe rozwarstwienie, a kraj coraz silniej dzieli się na okolice Kopenhagi i resztę. W ciągu ostatnich dziesięciu lat podwoiła się liczba osób żyjących w Danii na granicy ubóstwa.

    PATRYK SZMAGLIŃSKI
    Polski inżynier pracujący w Danii
    Duńczycy bywają strasznie nieporadni. Z reguły sami nic nie potrafią i od razu dzwonią po fachowca, nawet do najprostszych rzeczy (jak uszczelka w kranie). Dużą wagę przywiązują do bezpieczeństwa, nawet psy noszą kamizelki odblaskowe, ale przez to nie są czujni i jak ktoś zapomni postawić znaku przy dziurze w chodniku, to w nią wpadną (u nas też zdążają się tacy ludzie, ale tam stanowią chyba większość). Co do systemu, to wiadomo nikt nie lubi wysokich podatków, ale to oczywista rzecz. Zaskoczyły mnie wakacje ,,ogólnonarodowe" jakoś w lipcu, kiedy większość zakładów jest zamknięta i nic nie można załatwić. To zupełne wariactwo dla kogoś z Polski.

    Norwegia
    Nawet Duńczycy uważają Norwegów za najbardziej ksenofobicznych mieszkańców Skandynawii.

    W 2013 roku wpłynęła rekordowa liczba wniosków o azyl w Norwegii, lecz pozytywnie rozpatrzono jedynie połowę z nich, czyli około 5 tysięcy. Przy czym Szwecja pozytywnie rozpatrzyła aż 9 tysięcy wniosków z samej Syrii.

    Norwegię może też spotkać tzw. choroba holenderska, na którą zapadają państwa w których odkryto pokaźne złoża ropy. Paradoksalnie, zamiast się rozwijać dzięki pokaźnym wpływom, w niektórych działach gospodarki obserwuje się regres. Już dziś bowiem Norwegowie mniej pracują, szybciej idą na emeryturę i częściej chorują.

    – Ci ludzie są zimnokrwiści – mówi Grzegorz, który od 9 lat mieszka i pracuje w stolicy Norwegii. Jak mówi, widać różnicę między mieszkańcami ciepłych krajów, gdzie ludzie są milsi i bardziej otwarci. – Norwegowie bardzo często bywają dwulicowi. Potrafią poklepać cię po ramieniu, powiedzieć, że wszystko jest fajnie i odwrócić, by po chwili mówić między sobą coś całkowicie odwrotnego – stwierdza mieszkaniec Oslo.

    W Norwegii jest również utrudniony dostęp do alkoholu, co dla miłośników tematu może okazać się problematyczne. – W sklepach są produkty o maksymalnej zawartości alkoholu 4,6 proc., dostępne od poniedziałku do piątku do 20.00, a w soboty do 18.00. W niedzielę zamknięte są nawet sklepy monopolowe. Na stacjach benzynowych alkoholu nie ma w ogóle – mówi 32-letni Grzegorz. W Norwegii jest znacznie mniej dostępnych produktów niż choćby w Polsce. – Jest jeden producent mleka – słyszę jako przykład od swojego rozmówcy.

    Finlandia

    Mieszkańcy Finlandii to zdaniem dziennikarza "Guardian'a" ludzie z suchym jak Sahara poczuciem humoru. Twierdzi jednak, że w tym kraju po prostu nie da się żyć. W lato jest się nękanym przez komary, a w zimę można zwyczajnie zamarznąć (zakładając że nie zginiesz w inny sposób, np. nikt cię nie zastrzeli). Finlandia znajduje się bowiem na trzecim miejscu na świecie, za Stanami Zjednoczonymi i Jemenem, pod względem liczby osób posiadających broń palną.

    Dwukrotnie częściej niż w Wielkiej Brytanii dochodzi tam do morderstw, oraz najwięcej osób spośród krajów skandynawskich decyduje się na samobójstwo. Główną przyczyną śmierci mężczyzn w Finlandii jest jednak alkohol. Jak czytamy, w piątki około godziny 23.30 ludzie zaczynają robić się agresywni, zaczynają się przepychanki.

    Również podupadająca fińska edukacja i sytuacja młodzieży nie budzi zachwytu. A to za sprawą głośnych na całym świecie wydarzeń, jak podpalenie przez 18-latka katedry w 2006 roku, czy ośmiu ofiar strzelaniny w szkole na południu kraju rok później. W 2008 roku inny 22-latek otworzył ogień w szkole w miasteczku Kauhajoki w zachodniej Finlandii. Zginęło wówczas 10 osób.

    O to, jakie wady z punktu widzenia Polaka ma Finlandia zapytaliśmy Lidię, która mieszka tam od wielu lat. I choć zaznacza, że trudno jej to przychodzi, bo lubi ten kraj, nie da się ukryć kilku oczywistych minusów:

    1. Jedzenie. Bez smaku, zwietrzałe przyprawy, ograniczony dostęp do świeżego mięsa. Fińskie jedzenie jest po prostu nudne. I często nawet "fińska" chińszczyzna nie jest tak dobra jak "polska"

    2. Ambiwalentny stosunek do imigrantów. Finlandia ich potrzebuje, bo społeczeństwo starzeje się w zastraszającym tempie. Wszyscy to przyznają otwarcie. Obecnie obcokrajowcy stanowią większość przyrostu naturalnego. Mimo to są traktowani z fińskim chłodem. Trudno o pracę, gdy się nie zna języka, mimo że większość Finów mówi po angielsku.

    3. Bardzo wysokie ceny za produkty spożywcze, nie tylko w stosunku do innych krajów europejskich, ale nawet w stosunku do fińskich zarobków. Nawet Finowie narzekają. Ale przemysł spożywczy kieruje się w stronę oligopolu: 2 duże spółki mające większość rynku. No i parę mniejszych, ale też o mniejszej sile. Więc za dużo opcji nie ma.

    Szwecja

    Nikt nie patrzy bardziej krytycznym okiem na Szwedów niż oni sami. Gdy tamtejszy instytut opinii publicznej poprosił ich o opisanie swoich rodaków wymienili oni: zazdrosny, sztywny, pracowity, kochający naturę , spokojny, uczciwy, nieuczciwy, ksenofobiczny. Szwedzi są zamknięci, alienują się od siebie i unikają choćby takich sytuacji, jak jazda w windzie z nieznajomym współpasażerem.

    Bezrobocie wśród młodych mieszkańców Szwecji jest wyższe niż w Wielkiej Brytanii oraz od średniej w Unii Europejskie. Podobnie jak Norwegii i Danii, również tu umacniają się siły prawicowe. Finowie uważają, że szwedzki ultrafeminizm "wykastrował" tamtejszych mężczyzn.

    – W Szwecji nie wypada się rozgniewać. Nie wypada być komuś dłużnym. Wypada za to mieć głęboką amnezję, która pozwala zapomnieć choćby o przymusowych sterylizacjach imigrantów – mówił zaś w rozmowie z Anną Wittenberg Maciej Zaremba Bielawski, dziennikarz polskiego pochodzenia, na stałe mieszkający w Szwecji.

    2 1 Cytuj
  • 29 sty 2014

    W kinie studyjnym w Nowym Jorku wyświetlono ponad 4-godzinną wersję filmu "Nasze matki, nasi ojcowie".
    Według jednego z krytyków w filmie dwukrotnie zdejmuje się z Niemców odpowiedzialność historyczną m.in. antysemityzm zarzucono Polakom.
    Autor artykułu w "Die Welt" przyznaje, że na dyskusji panelowej w Nowym Jorku, jej uczestnicy nie zostawili suchej nitki na filmie Philippa Kadelbacha i Stefana Kolditza.

    Krytykę zapoczątkował Andrew Nagorski, były korespondent "Newsweeka", który obecnie pracuje dla think tanku. Powiedział, że w tym filmie dwukrotnie zdejmuje się z Niemców odpowiedzialność historyczną: "Po pierwsze, gdy pięciu głównych bohaterów doznaje moralnego katharsis; szczególnie dwóch żołnierzy Wehrmachtu, którzy na końcu zastrzelili swoich oficerów, a po drugie, gdy antysemityzm właściwie nie Niemcom zarzucono, a Polakom".

    Bezradne rozkładanie rąk

    "Die Welt" przytacza też wypowiedź historyk Aliny Grossmann. Miała podkreślić z ironią, że "film ten jest historią, którą Niemcy drugiego pokolenia po Holokauście sami sobie opowiadają".

    "Nawet Oliver Mahrdt, z racji wykonywanego zawodu promotor filmów niemieckich w USA, rozłożył bezradnie ręce, gdy poproszono go o wyjaśnienie, na czym polega sukces tego filmu" - zaznacza "Die Welt". Gazeta dodaje, że "on sam nie mógł zrozumieć, dlaczego akurat ten film był przez Niemców dotowany".

    Pozytywnej strony brak

    Na wypełnionej po brzegi widowni obecny był również 90-letni weteran AK, "który opowiedział łamaną angielszczyzną, jakimi barbarzyńcami byli niemieccy okupanci, i inny starszy pan, były więzień obozu koncentracyjnego, który zarzucił reżyserom, że ani razu nie pokazano w tym filmie jak Niemcy rozstrzeliwali ludzi".

    "A gdzie w takim razie pozytywna strona tego wszystkiego?" - spytała po filmie młoda Meksykanka, która przyznała się do całkowitej niewiedzy na temat historii Europy. "Właściwie nie ma nic pozytywnego" odpowiedział jej wymieniony przez berlińską gazetę Oliver Mahrdt.

    Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

    2 1 Cytuj
  • 2 lut 2014

    Polska produkuje ok. 20 proc. światowej produkcji malin i jest liderem w tej dziedzinie na świecie - powiedział prezydent Międzynarodowej Organizacji Producentów Malin Antonio Dominquez w sobotę podczas konferencji sadowników w lubelskim Kraśniku.

    1 Cytuj
  • 2 lut 2014

    "Grupa około 50 turystów z Polski ciągle nie może wyjechać z hotelu w mieście Hochlienz w Tyrolu.

    Problemy dotknęły też nieco większą grupę turystów - tym razem w Maria Luggau w Karyntii. Kilkanaście osób, które przyjechały trzema samochodami, nie może wyjechać z hotelu. Im jednak, w odróżnieniu od tych z Tyrolu, pobyt w hotelu nie kończy się dziś.
    REKLAMA

    Polscy turyści z Hochlienz czekają na decyzję o odśnieżeniu drogi. Na to jednak się nie zanosi, dlatego polska ambasada przygotowuje alternatywne rozwiązania - Polacy będą mogli zjechać gondolami do hotelu w Lienz, bądź wrócą do Polski autobusem, który ambasada planuje podstawić.

    Wtedy jednak musieliby wrócić do Austrii po swoje samochody, gdy śnieg zostanie już usunięty."

    sorry, taki mamy klimat

    1 Cytuj
  • 3 lut 2014

    Arena Kraków, największa w Polsce, druga w Europie. Miło się to czyta.
    Od kwietnia ma przyjąć 15 tyś widzów.

    1 Cytuj
  • 4 lut 2014

    Przytaczam wypowiedź "Czecha" ze Skody.

    -" Niemiec Jürgen Stackmann, członka zarządu Skody odpowiedzialnego za sprzedaż i marketing,

    Stackmann zauważył, że wygląd samochodów firmowanych przez Skodę jest dość mało istotny wśród czynników mających wpływ na decyzję o zakupie samochodu z punktu widzenia klientów czeskiej marki. Stwierdził, że wybór Skody to wręcz deklaracja działania wbrew panującym modom. Uznał, że moda jest dobra na dwa lata, ale potem przemija.
    Przedstawiciel Skody przyznaje, że wygląd Skód nie wywołuje emocji."

    -Szef SEATa Erich Schmitt
    (podobnie z Seatem, ale w przypadku Seata znajdziesz nazwiska członków zarządu a w przypadku Skody, Czesi kryją te dane, przekupując dziennikarzy aby wmawiali innym czeską markę, co jest darmową promocją Czech)

    -"Marki koncernu Volkswagen AG:

    Audi – niemiecka marka samochodów produkowanych w latach 1910-1941 oraz od 1965 w Ingolstadt (99,14% udziału Volkswagen AG)

    SEAT – hiszpańska marka samochodów produkowanych od 1953, obecnie w Martorell (100% udziału Volkswagen AG)
    -Škoda – czeska marka samochodów produkowanych od 1901 w Mladá Boleslav (100% udziału Volkswagen AG)"

    Przytaczam te dane, ponieważ w Polsce, trwa propaganda sukcesu Czechów, jako twórcy obecnej Skody.
    Jest to oczywistą nieprawdą, zarząd skody składa się z Niemców (właścicieli), konstrukcja, marketing i produkcja nie ma z Czechami nic wspólnego. Czesi dają tylko robotników do montażu i teren pod fabrykę.
    A więc używanie nazwy czeska Skoda, ma takie same uzasadnienie jakby powiedzieć polskie silniki Skody, polski Mann, polski Wolksvagen Caldy, polski Opel, polski Fiat.

    Po prostu Czesi potrafią z niczego zrobić coś.
    My odwrotnie, potrafimy udowodnić sobie i całemu światu, że to co my wykonujemy, nie jest nasze, i że żadna w tym nasza zasługa.
    Myślę, że należało by ich naśladować z całą mocą, bo jak widać to działa i przynosi chwałę, nawet gdy nie jest nasza zasługą.

    1 Cytuj
  • 4 lut 2014

    Z dniem 1 maja br. Jürgen Stackmann przejmie funkcję prezesa marki Seat SA.

    Na stanowisku tym zastąpi Jamesa Muira (54 lata), który przyjmie obowiązki zarządzania wyższego szczebla w ramach Grupy Volkswagena. Jürgen Stackmann (51 lat) posiada dyplom zarządzania oraz jest także wykwalifikowanym urzędnikiem administracji bankowej. Swoją karierę zawodową rozpoczął w 1989 roku w strukturach Forda piastując różne stanowiska w Niemczech i Wielkiej Brytanii, w tym: dyrektora marketingu niemieckich zakładów, wiceprezesa ds. marketingu w Ford Europe w Londynie oraz kierownika sprzedaży i marketingu w Niemczech.

    Jürgen Stackmann dołączył do Grupy Volkswagena w 2010 roku, początkowo zajmując się sprzedażą i marketingiem w Škoda Auto. Od 1 września 2012 roku został odpowiedzialny za marketing w Grupie Volkswagena.

    1 Cytuj
  • 6 lut 2014

    Korupcja w służbie zdrowia w Polsce dużo niższa, aniżeli w odczuciu obywateli.

    Najgorzej wypadają:
    - Hiszpania,Grecja
    -Rumunia, Chorwacja, Cypr
    -Włoch i Słowacja
    - Belgia, Szwecja, Irlandia, Litwa, Łotwa, Estonia, Polska.

    http://polska.newsweek.pl/korupcja-w-sluzbie-zdrowia-dlaczego-lekarze-biora-lapowki-newsweek,artykuly,280179,1.html

    2 Cytuj
  • 6 lut 2014

    Korupcja w Polsce jest i to ogromna. Każdy kto miał większe problemy zdrowotne czy to jakaś osoba z rodziny doskonale o tym wie. Nie oszukujmy się . Dodatkowo w Polsce funkcjonuje ukryta korupcja na skalę jakiej chyba nigdzie w europie nie ma. Chodzi mi o kwestię lekarstw. Nie będę się zagłębiał ale chyba każdy zdaje sobię sprawę o co chodzi. Tutaj przykład:
    http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-za-lekarstwa-placimy-najwiecej-w-calej-unii-przeglad-prasy,nId,1010192
    Ale nie tylko to. Jest gdzieś statystyka z której wynika że w Polsce sprzedaje się najwięcej lekarstw na osobę zdaje się. W tym kraju nad Wisłą słowo lobbysta nabiera nowego znaczenia..

    Cytuj
  • 8 lut 2014
    Walker84 napisał/a:

    Chodzi mi o kwestię lekarstw. Nie będę się zagłębiał ale chyba każdy zdaje sobię sprawę o co chodzi.
    Jest gdzieś statystyka z której wynika że w Polsce sprzedaje się najwięcej lekarstw na osobę zdaje się. W tym kraju nad Wisłą słowo lobbysta nabiera nowego znaczenia..

    Mam pytanie do ciebie, kto je te lekarstwa i dla czego?
    Czy to aby z naszymi głowami nie jest najlepiej?
    Lekarstwa bez recepty też zjadamy jak nikt na świecie.

    1 Cytuj
  • 14 lut 2014

    Wg zestawienia firmy Sedlak & Sedlak, począwszy od 2008 r. minimalne wynagrodzenie wzrosło w Polsce o 22,2 proc., co daje nam 2 miejsce jeśli idzie o wzrost minimalnej pensji na tle naszych europejskich sąsiadów. W analogicznym okresie czasu większy wzrost nastąpił tylko na Słowenii, gdzie wysokość min. uposażenia wzrosła o 31,4 proc. Najgorzej natomiast przedstawia się sytuacja w Grecji, w której spadły one o 29 proc.

    Polska znajduje się w środku stawki krajów Unii Europejskiej posiadających regulacje dotyczące minimalnego wynagrodzenia. Pracownicy w naszym kraju mają zagwarantowane ponad dwa razy wyższe wynagrodzenia niż w Bułgarii i dwa razy większe niż w Rumunii.

    1 Cytuj
  • 15 lut 2014

    Statystyka to największe oszustwo a zamiast rywalizowawć z Rumunią wolałbym abyśmy ścigali się z jakiiś innymi krajami nie mówię o Norwegii gdzie płaca minialma sprżataczki wynosi w przeliczeniu na złotówki 85 złotych za godzinę.U nas płace są na niskim poziomie jakby istniała zmowa wśród pracodawców a najgorzej płacą nasi pożal się Boże przedsiębiorcy a lepiej traktują pracownika firmy zagraniczne.

    2 Cytuj
  • 15 lut 2014
    bono napisał/a:

    Wg zestawienia firmy Sedlak & Sedlak, począwszy od 2008 r. minimalne wynagrodzenie wzrosło w Polsce o 22,2 proc., co daje nam 2 miejsce jeśli idzie o wzrost minimalnej pensji na tle naszych europejskich sąsiadów. W analogicznym okresie czasu większy wzrost nastąpił tylko na Słowenii, gdzie wysokość min. uposażenia wzrosła o 31,4 proc. Najgorzej natomiast przedstawia się sytuacja w Grecji, w której spadły one o 29 proc.

    Polska znajduje się w środku stawki krajów Unii Europejskiej posiadających regulacje dotyczące minimalnego wynagrodzenia. Pracownicy w naszym kraju mają zagwarantowane ponad dwa razy wyższe wynagrodzenia niż w Bułgarii i dwa razy większe niż w Rumunii.

    Liczby które tak naprawdę nic nie wnoszą do życia przeciętnego Kowalskiego w tym kraju. Siała nabywcza złotówki leci na łeb na szyje dodatkowo zwiększane podatki pośrednie czy tam jak kto woli ukryte w akcyzie na paliwo czy choćby fajki. Praktycznie nikt tego nie zauważy tych 22 %

    Cytuj
  • 15 lut 2014
    bono napisał/a:

    Mam pytanie do ciebie, kto je te lekarstwa i dla czego?
    Czy to aby z naszymi głowami nie jest najlepiej?
    Lekarstwa bez recepty też zjadamy jak nikt na świecie.

    Wiesz doskonale że chodzi o lekarstwa na receptę i układ medycy - producenci i całą masę leków wciskanych nieświadomym ludziom z tak zwanej dupy.

    1 Cytuj
  • Andrzej 15 lut 2014
    krowka123 napisał/a:

    U nas płace są na niskim poziomie jakby istniała zmowa wśród pracodawców a najgorzej płacą nasi pożal się Boże przedsiębiorcy a lepiej traktują pracownika firmy zagraniczne.

    To jest kapitalizm, rynek dyktuje ceny i wynagrodzenia. Sorry, ale taką mamy rzeczywistość, masz pecha, że nie urodziłeś się Norwegiem.

    Cytuj
  • 15 lut 2014

    krowka
    a którzy to Ci zagraniczni płacą więcej ??? wymień może się u nich zatrudnię jak tacy hojni.

    1 Cytuj

Odpowiedz