Przeraża mnie ten automatyzm. Przeliczamy nasze życie na sekundy, minuty, lata. Moi drodzy. W moim bardzo krótkim lecz niewymiernie treściwym żywocie nauczyłem sie innej miary. Kiedyś już poruszałem ten temat. Nie liczmy upływających lat, liczmy uszczęśliwionych przez nas ludzi. Osoby, które dzieki nam poczuły sie szczęśliwe, choćby przez jeden dzień.
Może jestem ekscentrykiem ale taki przelicznik bardziej mi odpowiada. Wolę przeliczać uśmiechy, zadowolone twarze. Znajomości które przetwają najcięższą próbę. Bezinteresowność, zaufanie, przyjażń. Już będę kończył bo tworzę tu jakieś utopie. ;) Dzisiaj gaszę światło ja. Dobranoc.
Winston obudził mnie swoim szczekaniem, wlepiał swój pysk w szybę drzwi prowadzących do ogrodu. Początkowo nerwowo odciągnąłem go od niej myśląc że da za wygraną, jednak mimo porannej porcji która pojawiła się w jego misce, nadal z wlepionym w szybę pyskiem, poszczekiwał znacząco. Wyjrzałem za okno i osłupiałem. W moim ogrodzie stała sarna. Złapałem się na tym że mój nos rozpłaszczył sie na szybie, dokładnie tak jak Winstona. Dla sarny musiał być to niezły widok.
Show skończył sie w momencie gdy podeszła bliżej domu gdzie weszła w pole "widzenia" sensora ruchu. Zapalające się światło spłoszyło ją i jednym skokiem zniknęła za południowym płotem. Winston spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem i ruszył w stronę czekającego w misce śniadania. A ja otworzyłem laptopa. Dzisiaj już nie zasnę.
Nieprawda kokietro. M007 obserwuje i widzi to, czego mieszczuchy nie widzą. Sam chciałbym widzieć sarenkę w ogrodzie. Niestety mnie trafił się ... bażant i jeż!!! ten ostatni wyniesiony wrócił na drugą noc. Pies nie mógł się do niego dobrać i dobrze!
Ups, zapomniałem że to co napisałem powinno być nocną porą klikane!
Marzy mi się domek na wsi z dużym ogrodem, najlepiej w pobliżu lasu. Wtedy mogłabym oglądać sarenki, zające, jeże i różne ptaki. I oczywiście słuchać odgłosów przyrody. Ostatnio trochę czasu spędziłam spacerując wśród pól tam, gdzie zamierzam zamieszkać. Ależ tam jest dużo świerszczy. Cały czas koncertują:)
Jest wiele takich określeń zaczynających się na "Dzi" którymi niechciałbym aby ktokolwiek mnie określał, zresztą "dziwak" też nie brzmi atrakcyjnie. ;) Polecałbym może bardziej wysublimowane słowo "EKSCENTRYK" http://pl.wikipedia.org/wiki/Ekscentryzm ,pomijając oczywiście efekt egocentryczny, które bardziej określa moją osobę w tym temacie. ;)
Wszystkie te określenie których używamy na co dzień służą tylko jednemu, szufladkowaniu, a to wszystko na omastę doprawiamy stereotypami. I czy to przypadkiem nie ogranicza nas samych, ogranicza. Takie jest moje zdanie na tą środową noc;)
W temacie różnych etykietek, określeń, stereotypów i szufladkowania:
Mistrzowie Zen mówią: "Nie szukaj prawdy, po prostu odrzuć swoje poglądy."
"Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi. Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi i szukał glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty? Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi złocistymi skrzydłami. Stary orzeł popatrzył w górę oszołomiony.
- Co to jest? - zapytał kurę stojącą obok.
- To jest orzeł, król ptaków - odrzekła kura - ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on.
Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł wierząc, że jest kogutem w zagrodzie." Anthony de Mello "Przebudzenie"
Nie jesteśmy tym, co mówi o nas etykietka. Zwykle w procesie wychowania przejmujemy od ważnych dla nas osób zdanie na swój temat - od rodziców, członków rodziny, nauczycieli itp. Te etykietki "przyklejają" się do nas nieraz na całe życie ograniczając nas, bo się z nimi utożsamiamy. Dlatego mistrzowie i mistycy mówią, że jesteśmy pogrążeni we śnie, że widzimy wszystko w sposób zniekształcony i potrzebujemy "przebudzenia". Żyjemy życiem naszych rodziców, spełniamy ich pragnienia, myślimy o sobie takimi kategoriami, jak oni o nas myśleli itp...
"Mógłbym przeanalizować cię kawałek po kawałku i pytać: Od kogo pochodzi to zdanie; od ojca, matki, babci, dziadka, od kogo? Kto żyje w tobie? (...) Będziesz musiał być bardzo świadom wszystkiego, by zrozumieć, że być może to, co nazywasz "ja", jest prostym konglomeratem doświadczeń, uwarunkowań i programowań." Anthony de Mello "Przebudzenie"
Chciałem napisać coś, co będzie zupełnie pozbawione sensu, niestety nie udało się;(
Nawet kropka postawiona na forum może zostać poddana analizie, co też ten user chciał przez to powiedzieć? A cóż mógł ponad to że idzie spać, że dzień był ciężki tak jak cały tydzień. Nawet noc nie przyniesie oddechu szarpiąc sen milionem przemyśleń, które i tak powrócą za dnia z kolejnymi mailami i telefonami.
Ciężki ten tydzień i te dni, ale trza do przodu do końca przetrwać. Piękny pejzaż za oknem, lampy promieniejące swym blaskiem tylko gwiazd na niebie nie widać. Pora do spania się zbliża ale oczy odmawiają posłuszeństwa. Dobranoc wszystkim.
Ciężki to jest ... worek cementu hi,hi!
Połowa tygodnia minęła faktycznie "migasem". Zepsuła ją pogoda. Kto mógł wspomagał się "panią Goździkową". Są tacy, którzy jej nie tolerują, co wówczas?
Proponuję 5 km spacer niezależnie czy zimno czy deszcz. Policz tętno. Pozwól sobie do 130 na minutę. Mnie pomagało...trochę!!!
Tak w ogóle. Powinno się "dla zdrowotności", zastosować do zasady Trześniowskiego:
3 x w tygodniu po 30 min w tempie 130 na minutę. /bieg, szybki chód/.
Niestety worek cementu nie pomógł. Dziś znów ciężki dzień nawet gorszy od wczorajszego aż strach pomyśleć co następny przyniesie. Gwiazdki się już pokazały będzie jutro pięknie. Zobaczymy co przyniesie nowy dzień. Dobranoc.
Ad, są lepsze sposoby na przyspieszone tempo;) Bieganie jest męcząco nudne, a żyjemy na tyle krótko że nie warto się w ten sposób dobijać.
Moja propozycja na najbliższe gwieździste(lub nie)noce, łączmy przyjemne z pożytecznym.
Mona wyłącz komputer, telefon, zapomnij o świecie skup się na najbliższych. Ja tak zrobiłem ostatnio kilka razy i to mi pomogło kiedy, presja, terminy, itp...zaczęły budzić mnie w nocy. Fakt, później jest ciężko zastartować i nie jest lekko, ale w moim wypadku nie jest gorzej niż przed chwilowym zawieszeniem.
Bieganie, bieganie. Dziś naoglądałem się biegania jak nigdy. 22 dorosłych facetów uganiało się za napompowanym kawałkiem błyszczącej skóry. Przez ponad 100 minut kopanym w lewo i prawo ku szczytnemu celowi "żeby wygrać mecz". Może to co napiszę nie spodoba sie kibicom i fanom piłki nożnej ale dla mnie to kolejna wielka machina do zarabiania pieniedzy na kolejnych "igrzyskach". Mniej prymitywna niż walki gladiatorów, bezkrwawa fiesta dla spragnionego emocji tłumu wykorzystująca pierwotne ludzkie instynkty. Kolejna forma trzymania w ryzach "mobu" który co cztery lata dostaje swoją dawkę adrenaliny. Rozładowywuje tysiące kibców z nagromadzonej energii. Zwkłe uganianie się za piłką. Chociaż wolałbym sam pobiegać niż jak inni biegają. Miej się człowiek męczy psychicznie...
Bond nie biega(dla rozrywki)i ciśnienie mu nie skacze, a jaki przy tym wszystkim sprawny, dzielny itp... To chyba najnudniejszy odcinek jaki kiedykolwiek powstał, nawet kobiety(z drugiego planu)nie przekonują do dalszego oglądania.
Faceci co by nie mówić, to jednak świnie i to bez wyjątku.
Co też Ty mówisz Cygnusie. Na forum mamy jedną wyjątkową świnię;)
Jak to fatalnie brzmi. Dlaczego określenie "świnia" ma taki niemiły wydźwięk skoro to takie "męskie" zwierzę. Nic nie rozumiem;)
O widzisz, "świnia, to takie męskie zwierze". Nie daj się nabrać na te niby niewinne ciekawe świata oczka, "to" myśli tylko o jednym np. gdzie by ten ryjek teraz....
Ja to wiem , bo z tego samego schabu jestem ulepiony. Tak , tak....
O, widze że o wieprzowinie mowa. Jednak w sumie dobrze bo można sie publicznie do tego przyznać. Tak jestem świnią. Bezpardonową, bez ogródek. Mam twardą skórę i niełatwo mnie obrazić czy zdenerwować. Nie przejmuję się jak wylewają na mnie pomyje. Zawsze można w nich znaleźć jakiś łakomy kąsek. Nie muszę też udawać "nieskazitelność", bo tacy ludzie mnie śmieszą. Robie swoję i robie to dobrze, czasem na przekór innym. Jak mi na czymś zależy, przekopię najgorszy gnój wzdłóż i wszerz. Żadna praca nie hańbi jeżeli jest uczciwa. Tak jestem świnią, mam szorstką sierść której nie można ugłaskać, zwłaszcza "pod włos".
Jak każda świnia lubie dobrze zjeść. I to niekoniecznie pomyje z tłuczonymi ziemniakami z parownika... Najlepsze jest jednak jest to że niczego nie muszę udawać, od razu z daleka każdy czuje i widzi z kim ma do czynienia. Kto raz widział świnie w akcji zawsze będzie miał przed nią respekt. Dlatego się nie wstydzę. Jestem świnią, to widać. Jestem świnią to słychać. Jestem świnią to czuć. ;) Dla wścibskich dodam że nie jestem taki "różowy" jak na avatarowym obrazku...
Oj, świnia znowu "ciągnie" nockę. Taki urok "prywaciaża" jak to ujął Zdzichu z Suwałk. Ocz nabiegnięte krwią od Robusto i chęć "wykorzystania" pracowników do końca tygodnia, żeby zarobić na urlop. W tym roku znowu Hiszpania. Dlaczego? Bo mi się tam podoba. Spędzam urlop razem z moimi niemieckimi przyjaciółmi. Szkoda bo w tym roku zabrakne Roberta K. Na pocieszenie zostaje nam Seba Vettel ;) Espania que bien!
Przeraża mnie ten automatyzm. Przeliczamy nasze życie na sekundy, minuty, lata. Moi drodzy. W moim bardzo krótkim lecz niewymiernie treściwym żywocie nauczyłem sie innej miary. Kiedyś już poruszałem ten temat. Nie liczmy upływających lat, liczmy uszczęśliwionych przez nas ludzi. Osoby, które dzieki nam poczuły sie szczęśliwe, choćby przez jeden dzień.
Może jestem ekscentrykiem ale taki przelicznik bardziej mi odpowiada. Wolę przeliczać uśmiechy, zadowolone twarze. Znajomości które przetwają najcięższą próbę. Bezinteresowność, zaufanie, przyjażń. Już będę kończył bo tworzę tu jakieś utopie. ;) Dzisiaj gaszę światło ja. Dobranoc.
Dziś przez cały dzień towarzyszyła mojej pracy Anna Jantar, zwłaszcza z utęsknieniem spoglądałem za okno przy tej piosence;
http://www.youtube.com/watch?v=uZX5A2h1FmA
Lokalnym władzom chciałbym dedykować tę piosenkę Anny Jantar;
http://www.youtube.com/watch?v=LBmUBMnuU2k&feature=related
Piosenki super dziś naprawdę na słońce nie mogliśmy narzekać.
A ja polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=9gnX1QgXK08
nie mogę zasnąć, HELP!!!
Winston obudził mnie swoim szczekaniem, wlepiał swój pysk w szybę drzwi prowadzących do ogrodu. Początkowo nerwowo odciągnąłem go od niej myśląc że da za wygraną, jednak mimo porannej porcji która pojawiła się w jego misce, nadal z wlepionym w szybę pyskiem, poszczekiwał znacząco. Wyjrzałem za okno i osłupiałem. W moim ogrodzie stała sarna. Złapałem się na tym że mój nos rozpłaszczył sie na szybie, dokładnie tak jak Winstona. Dla sarny musiał być to niezły widok.
Show skończył sie w momencie gdy podeszła bliżej domu gdzie weszła w pole "widzenia" sensora ruchu. Zapalające się światło spłoszyło ją i jednym skokiem zniknęła za południowym płotem. Winston spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem i ruszył w stronę czekającego w misce śniadania. A ja otworzyłem laptopa. Dzisiaj już nie zasnę.
Myśleniczanin jesteś dziwakiem i tyle w tym temacie .
Nieprawda kokietro. M007 obserwuje i widzi to, czego mieszczuchy nie widzą. Sam chciałbym widzieć sarenkę w ogrodzie. Niestety mnie trafił się ... bażant i jeż!!! ten ostatni wyniesiony wrócił na drugą noc. Pies nie mógł się do niego dobrać i dobrze!
Ups, zapomniałem że to co napisałem powinno być nocną porą klikane!
Marzy mi się domek na wsi z dużym ogrodem, najlepiej w pobliżu lasu. Wtedy mogłabym oglądać sarenki, zające, jeże i różne ptaki. I oczywiście słuchać odgłosów przyrody. Ostatnio trochę czasu spędziłam spacerując wśród pól tam, gdzie zamierzam zamieszkać. Ależ tam jest dużo świerszczy. Cały czas koncertują:)
www.kabaretelita.pl%2Fteksty_kurna.php&ei=QKMSTKGAAs74OYTZje8H&usg=AFQjCNHa6U1LArosy4r7nLSx5YDwpoGkKg&sig2=ayee950aAV-KoKIM_zQl-g" target="_blank" rel="nofollow">http://www.google.pl/url?sa=t&source=web&cd=2&ved=0CAsQFjAB&url=http%3A%2F%2Fwww.kabaretelita.pl%2Fteksty_kurna.php&ei=QKMSTKGAAs74OYTZje8H&usg=AFQjCNHa6U1LArosy4r7nLSx5YDwpoGkKg&sig2=ayee950aAV-KoKIM_zQl-g>
"A mnie się marzy kurna chata..."http://www.youtube.com/watch?v=Wc6Vw5eZ8Tg&feature=related
Jest wiele takich określeń zaczynających się na "Dzi" którymi niechciałbym aby ktokolwiek mnie określał, zresztą "dziwak" też nie brzmi atrakcyjnie. ;) Polecałbym może bardziej wysublimowane słowo "EKSCENTRYK" http://pl.wikipedia.org/wiki/Ekscentryzm ,pomijając oczywiście efekt egocentryczny, które bardziej określa moją osobę w tym temacie. ;)
Wszystkie te określenie których używamy na co dzień służą tylko jednemu, szufladkowaniu, a to wszystko na omastę doprawiamy stereotypami. I czy to przypadkiem nie ogranicza nas samych, ogranicza. Takie jest moje zdanie na tą środową noc;)
W temacie różnych etykietek, określeń, stereotypów i szufladkowania:
Mistrzowie Zen mówią: "Nie szukaj prawdy, po prostu odrzuć swoje poglądy."
"Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi. Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi i szukał glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty? Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi złocistymi skrzydłami. Stary orzeł popatrzył w górę oszołomiony.
- Co to jest? - zapytał kurę stojącą obok.
- To jest orzeł, król ptaków - odrzekła kura - ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on.
Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł wierząc, że jest kogutem w zagrodzie." Anthony de Mello "Przebudzenie"
Nie jesteśmy tym, co mówi o nas etykietka. Zwykle w procesie wychowania przejmujemy od ważnych dla nas osób zdanie na swój temat - od rodziców, członków rodziny, nauczycieli itp. Te etykietki "przyklejają" się do nas nieraz na całe życie ograniczając nas, bo się z nimi utożsamiamy. Dlatego mistrzowie i mistycy mówią, że jesteśmy pogrążeni we śnie, że widzimy wszystko w sposób zniekształcony i potrzebujemy "przebudzenia". Żyjemy życiem naszych rodziców, spełniamy ich pragnienia, myślimy o sobie takimi kategoriami, jak oni o nas myśleli itp...
"Mógłbym przeanalizować cię kawałek po kawałku i pytać: Od kogo pochodzi to zdanie; od ojca, matki, babci, dziadka, od kogo? Kto żyje w tobie? (...) Będziesz musiał być bardzo świadom wszystkiego, by zrozumieć, że być może to, co nazywasz "ja", jest prostym konglomeratem doświadczeń, uwarunkowań i programowań." Anthony de Mello "Przebudzenie"
Chciałem napisać coś, co będzie zupełnie pozbawione sensu, niestety nie udało się;(
Nawet kropka postawiona na forum może zostać poddana analizie, co też ten user chciał przez to powiedzieć? A cóż mógł ponad to że idzie spać, że dzień był ciężki tak jak cały tydzień. Nawet noc nie przyniesie oddechu szarpiąc sen milionem przemyśleń, które i tak powrócą za dnia z kolejnymi mailami i telefonami.
Ciężki ten tydzień i te dni, ale trza do przodu do końca przetrwać. Piękny pejzaż za oknem, lampy promieniejące swym blaskiem tylko gwiazd na niebie nie widać. Pora do spania się zbliża ale oczy odmawiają posłuszeństwa. Dobranoc wszystkim.
Ciężki to jest ... worek cementu hi,hi!
Połowa tygodnia minęła faktycznie "migasem". Zepsuła ją pogoda. Kto mógł wspomagał się "panią Goździkową". Są tacy, którzy jej nie tolerują, co wówczas?
Proponuję 5 km spacer niezależnie czy zimno czy deszcz. Policz tętno. Pozwól sobie do 130 na minutę. Mnie pomagało...trochę!!!
Tak w ogóle. Powinno się "dla zdrowotności", zastosować do zasady Trześniowskiego:
3 x w tygodniu po 30 min w tempie 130 na minutę. /bieg, szybki chód/.
Niestety worek cementu nie pomógł. Dziś znów ciężki dzień nawet gorszy od wczorajszego aż strach pomyśleć co następny przyniesie. Gwiazdki się już pokazały będzie jutro pięknie. Zobaczymy co przyniesie nowy dzień. Dobranoc.
Ja nie mówiłem abyś chodził/a z workiem cementu, ale życzę zdrówka.
Jutro na pewno będzie dobry dzień!
www.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3D9JvuIQMDcsI&ei=AkA2TN_eAZCOOJW8mK8E&usg=AFQjCNFZk4Xo3KYJz67Vki8ix7NCl885-A" target="_blank" rel="nofollow">http://www.google.pl/url?sa=t&source=video&cd=1&ved=0CDIQtwIwAA&url=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3D9JvuIQMDcsI&ei=AkA2TN_eAZCOOJW8mK8E&usg=AFQjCNFZk4Xo3KYJz67Vki8ix7NCl885-A>
Ad, są lepsze sposoby na przyspieszone tempo;) Bieganie jest męcząco nudne, a żyjemy na tyle krótko że nie warto się w ten sposób dobijać.
Moja propozycja na najbliższe gwieździste(lub nie)noce, łączmy przyjemne z pożytecznym.
Mona wyłącz komputer, telefon, zapomnij o świecie skup się na najbliższych. Ja tak zrobiłem ostatnio kilka razy i to mi pomogło kiedy, presja, terminy, itp...zaczęły budzić mnie w nocy. Fakt, później jest ciężko zastartować i nie jest lekko, ale w moim wypadku nie jest gorzej niż przed chwilowym zawieszeniem.
Bieganie, bieganie. Dziś naoglądałem się biegania jak nigdy. 22 dorosłych facetów uganiało się za napompowanym kawałkiem błyszczącej skóry. Przez ponad 100 minut kopanym w lewo i prawo ku szczytnemu celowi "żeby wygrać mecz". Może to co napiszę nie spodoba sie kibicom i fanom piłki nożnej ale dla mnie to kolejna wielka machina do zarabiania pieniedzy na kolejnych "igrzyskach". Mniej prymitywna niż walki gladiatorów, bezkrwawa fiesta dla spragnionego emocji tłumu wykorzystująca pierwotne ludzkie instynkty. Kolejna forma trzymania w ryzach "mobu" który co cztery lata dostaje swoją dawkę adrenaliny. Rozładowywuje tysiące kibców z nagromadzonej energii. Zwkłe uganianie się za piłką. Chociaż wolałbym sam pobiegać niż jak inni biegają. Miej się człowiek męczy psychicznie...
Bond nie biega(dla rozrywki)i ciśnienie mu nie skacze, a jaki przy tym wszystkim sprawny, dzielny itp... To chyba najnudniejszy odcinek jaki kiedykolwiek powstał, nawet kobiety(z drugiego planu)nie przekonują do dalszego oglądania.
Faceci co by nie mówić, to jednak świnie i to bez wyjątku.
Co też Ty mówisz Cygnusie. Na forum mamy jedną wyjątkową świnię;)
Jak to fatalnie brzmi. Dlaczego określenie "świnia" ma taki niemiły wydźwięk skoro to takie "męskie" zwierzę. Nic nie rozumiem;)
O widzisz, "świnia, to takie męskie zwierze". Nie daj się nabrać na te niby niewinne ciekawe świata oczka, "to" myśli tylko o jednym np. gdzie by ten ryjek teraz....
Ja to wiem , bo z tego samego schabu jestem ulepiony. Tak , tak....
O, widze że o wieprzowinie mowa. Jednak w sumie dobrze bo można sie publicznie do tego przyznać. Tak jestem świnią. Bezpardonową, bez ogródek. Mam twardą skórę i niełatwo mnie obrazić czy zdenerwować. Nie przejmuję się jak wylewają na mnie pomyje. Zawsze można w nich znaleźć jakiś łakomy kąsek. Nie muszę też udawać "nieskazitelność", bo tacy ludzie mnie śmieszą. Robie swoję i robie to dobrze, czasem na przekór innym. Jak mi na czymś zależy, przekopię najgorszy gnój wzdłóż i wszerz. Żadna praca nie hańbi jeżeli jest uczciwa. Tak jestem świnią, mam szorstką sierść której nie można ugłaskać, zwłaszcza "pod włos".
Jak każda świnia lubie dobrze zjeść. I to niekoniecznie pomyje z tłuczonymi ziemniakami z parownika... Najlepsze jest jednak jest to że niczego nie muszę udawać, od razu z daleka każdy czuje i widzi z kim ma do czynienia. Kto raz widział świnie w akcji zawsze będzie miał przed nią respekt. Dlatego się nie wstydzę. Jestem świnią, to widać. Jestem świnią to słychać. Jestem świnią to czuć. ;) Dla wścibskich dodam że nie jestem taki "różowy" jak na avatarowym obrazku...
Oj, świnia znowu "ciągnie" nockę. Taki urok "prywaciaża" jak to ujął Zdzichu z Suwałk. Ocz nabiegnięte krwią od Robusto i chęć "wykorzystania" pracowników do końca tygodnia, żeby zarobić na urlop. W tym roku znowu Hiszpania. Dlaczego? Bo mi się tam podoba. Spędzam urlop razem z moimi niemieckimi przyjaciółmi. Szkoda bo w tym roku zabrakne Roberta K. Na pocieszenie zostaje nam Seba Vettel ;) Espania que bien!
Najlepsza w Hiszpanii jest quinceanera. Tylko gorzej z zaproszeniem!!!