Za dawnych czasów, przezywałem to na własnej skórze:
Duża balia /wiesz co to?/ na niej szatkownica ręczna na trzy noże - suwana. Co przybywało urobku było na bieżąco solone, dodawany liść laurowy, marchew poszatkowana. Następnie tato mył nogi, mnie brał na ręce i w beczce ugniatał kapustę. Co jakiś czas odlewano sok z kapusty i sypano dalej świeży urobek. Kiedy beczka była pełna tak przynajmniej z 200 litrowa wkładano jabłka drążąc otwory. Następnie deklinowano beczkę aby nie dostawało się powietrze.
Mimo to z beczki niemiłosiernie śmierdziało na cały dom. a mama od czasu do czasu wyrzucała wierzch kapusty. Do dzisiaj pamiętam miękki zgliwiały wygląd wyrzucanego wierzchu.
A kapusta generalnie była "zjadliwa", o nogach "deptaka" nikt nie pamiętał przy jedzeniu!
Były czasy...
A co Ty tu mona znowu kisisz, co? To mało już kwasu jest dookoła, co?
Całkiem serio(chociaż nigdy nie wiadomo)kapusta kiszona w drewnianej beczce była wyśmienita, aż mnie wzieło, zapach i smak wyjątkowy, pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa całą to oprawe u moich dziadków przy deptaniu, szatkowaniu. To jest już historia niestety.
Kiedy już zamieszkam na wsi, to będę mieć ogród z własnymi jarzynami i będę kisić kapustę w drewnianej beczce jak za dawnych dobrych lat:) Historia lubi się powtarzać...
Trzeba realizować marzenia! Będę mieć sałatę, kukurydzę, słoneczniki, pomidory malinówki, cukinie i na dodatek 3 kury (dla jaj). W sam raz potem można będzie z tego coś dobrego upichcić;)
Absolutnie, marzenia są motorem szczęścia, ale ja nie do tego ;) Relatywnie u mnie w piwniczce wiszą szynki a'la parmeńskie własnego wyrobu. Kiedyś się nauczyłem i tak mi zostało ;) Wino przywożę z wakacji też domowe, chociaż nie podaję go na oficjalnych przyjęciach ;) Domowe-tylko prywatnie dla pobudzenia dyskusji o tym co było a czego już nie ma...
[quote=Luna]na dodatek 3 kury (dla jaj). W sam raz potem można będzie z tego coś dobrego upichcić;)[/quote]
O tak pyszny rosół z domowej kury, palce lizać. Ja się pisze na ogryzanie gotowanych skrzydełek, sól wezmę swoją.
007, ja dla odmiany wino dostaje, sporadycznie kupuje. Kiedyś dostałem sporo wina, powiedzmy obiadowego, prosto z francuskiej winnicy. Pieczeń nabierała cudownego smaku, obiad to była uczta. Niestety nie wiem co to było za wino, więc nie mam szans go kupić.
[quote=adzygmunt]Za dawnych czasów, przezywałem to na własnej skórze:
Duża balia /wiesz co to?/ na niej szatkownica ręczna na trzy noże - suwana. Co przybywało urobku było na bieżąco solone, dodawany liść laurowy, marchew poszatkowana. Następnie tato mył nogi, mnie brał na ręce i w beczce ugniatał kapustę. Co jakiś czas odlewano sok z kapusty i sypano dalej świeży urobek. Kiedy beczka była pełna tak przynajmniej z 200 litrowa wkładano jabłka drążąc otwory. Następnie deklinowano beczkę aby nie dostawało się powietrze.
Mimo to z beczki niemiłosiernie śmierdziało na cały dom. a mama od czasu do czasu wyrzucała wierzch kapusty. Do dzisiaj pamiętam miękki zgliwiały wygląd wyrzucanego wierzchu.
A kapusta generalnie była "zjadliwa", o nogach "deptaka" nikt nie pamiętał przy jedzeniu!
Były czasy... [/quote]
Dziękuje bardzo za przepis. Balia tak wiem co to jest. Za młodych lat w bali się pluskałam.
[quote=cygnus]A co Ty tu mona znowu kisisz, co? To mało już kwasu jest dookoła, co?
Całkiem serio(chociaż nigdy nie wiadomo)kapusta kiszona w drewnianej beczce była wyśmienita, aż mnie wzieło, zapach i smak wyjątkowy, pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa całą to oprawe u moich dziadków przy deptaniu, szatkowaniu. To jest już historia niestety.
[/quote]
Teraz jest sezon na kiszenie, aż dziw, że Ty Cygnusie jeszcze nie kisisz, a może jednak kisisz tylko po kryjomu? Kwasu zawsze jest mało, lepiej mieć na zapas. Kwas jest zdrowy.
Cygnus, jesteśmy dorośli, możemy skończyć z pruderią, wszyscy wiemy że chodzi o kiszenie ogóra! :D
Jak to mawia Krasnal "jedziemy z tym koksem";
Będziemy potrzebować;
2 kg małych ogórków gruntowych (wybierajmy te mniejsze i jędrniejsze).
Przyprawy : czosnek, koper (to standard jeszcze o przyprawach dalej)
Sól kamienna (kopiasta łyżka na litr wody) i oczywiście woda.
Ogórki dokładnie myjemy, wrzucamy do naczynia - najlepsze tu będzie kamionkowe lub, jeśli nie mamy, duży słój. Jak ktoś ma może być również szczelna beczka dębowa. Do ogórków dodajemy przyprawy - na dwa kilo ogórków pół lub cała główka czosnku i kilka łodyg świeżego kopru. Całość zalewamy przegotowaną "letnią" wodą z solą, tak żeby ogórki pływały ale nie było jej zbyt dużo, całość przykrywamy i odstawiamy w ciepłe i ciemne miejsce (ciemne ważne oczywiście tylko jeśli używamy przezroczystego słoja). Po trzech dniach powinniśmy otrzymać przepyszne ogórki małosolne, jeśli potrzymamy je kilka dni dłużej otrzymamy ogórki kiszone. ;P
Cygnus, z własnego doświadczenia wiem że im większy ogórek tym dłużej trzeba go kisić ;) A najczęściej bywa tak że i tak z racji rozmiaru nie ukisi się w całości. ;)
Uwierz mi na słowo. :D
Jeszcze papryka jest tania!
1,5 kg papryki czerwonej
0,15 dkg papryki chili
Zemleć przez maszynkę do mięsa, włożyć go garnka, gotować przez 15 min.
Dodać :
25 dkg cukru
0,5 szklanki octu 10%
1 szklanka oleju
30 dkg przecieru pomidorowego
1 główkę czosnku posiekać
2 liście laurowe
1 łyżka soli
Wszystkie składniki razem gotować przez 30 min.
gorący sos wkładać do słoików. Słoiki odwrócić....smacznego! SOS PAPRYKOWY
Witam czy ma ktoś przepis na kiszoną kapustę?? Jak się kisi kapustę w dużych ilościach??
A jakie lubicie desery?? Znacie jakies oryginalne? Tzn cos innego niz sernik czy szarlotka... :)
Za dawnych czasów, przezywałem to na własnej skórze:
Duża balia /wiesz co to?/ na niej szatkownica ręczna na trzy noże - suwana. Co przybywało urobku było na bieżąco solone, dodawany liść laurowy, marchew poszatkowana. Następnie tato mył nogi, mnie brał na ręce i w beczce ugniatał kapustę. Co jakiś czas odlewano sok z kapusty i sypano dalej świeży urobek. Kiedy beczka była pełna tak przynajmniej z 200 litrowa wkładano jabłka drążąc otwory. Następnie deklinowano beczkę aby nie dostawało się powietrze.
Mimo to z beczki niemiłosiernie śmierdziało na cały dom. a mama od czasu do czasu wyrzucała wierzch kapusty. Do dzisiaj pamiętam miękki zgliwiały wygląd wyrzucanego wierzchu.
A kapusta generalnie była "zjadliwa", o nogach "deptaka" nikt nie pamiętał przy jedzeniu!
Były czasy...
A co Ty tu mona znowu kisisz, co? To mało już kwasu jest dookoła, co?
Całkiem serio(chociaż nigdy nie wiadomo)kapusta kiszona w drewnianej beczce była wyśmienita, aż mnie wzieło, zapach i smak wyjątkowy, pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa całą to oprawe u moich dziadków przy deptaniu, szatkowaniu. To jest już historia niestety.
Kiedy już zamieszkam na wsi, to będę mieć ogród z własnymi jarzynami i będę kisić kapustę w drewnianej beczce jak za dawnych dobrych lat:) Historia lubi się powtarzać...
Ech, Luna, Luna... :D
Trzeba realizować marzenia! Będę mieć sałatę, kukurydzę, słoneczniki, pomidory malinówki, cukinie i na dodatek 3 kury (dla jaj). W sam raz potem można będzie z tego coś dobrego upichcić;)
Absolutnie, marzenia są motorem szczęścia, ale ja nie do tego ;) Relatywnie u mnie w piwniczce wiszą szynki a'la parmeńskie własnego wyrobu. Kiedyś się nauczyłem i tak mi zostało ;) Wino przywożę z wakacji też domowe, chociaż nie podaję go na oficjalnych przyjęciach ;) Domowe-tylko prywatnie dla pobudzenia dyskusji o tym co było a czego już nie ma...
[quote=Luna]na dodatek 3 kury (dla jaj). W sam raz potem można będzie z tego coś dobrego upichcić;)[/quote]
O tak pyszny rosół z domowej kury, palce lizać. Ja się pisze na ogryzanie gotowanych skrzydełek, sól wezmę swoją.
007, ja dla odmiany wino dostaje, sporadycznie kupuje. Kiedyś dostałem sporo wina, powiedzmy obiadowego, prosto z francuskiej winnicy. Pieczeń nabierała cudownego smaku, obiad to była uczta. Niestety nie wiem co to było za wino, więc nie mam szans go kupić.
Cygnusie jeśli pomożesz kurom przebyć ostatnią drogę z podwórka do garnka, to zapraszam na rosołek;)
Luna nie czujesz jak bardzo jestem wrażliwy, moje serce by tego nie zniosło.
Kiedy będziesz planowała budować ten domek na wsi, to pomyśl nad lokalizacją gdzieś blisko ruchliwej drogi, tak będzie łatwiej z tym rosołem.
PETA wciągnie mnie na czarną liste.
Cygnusie czuję, że w Twoim wrażliwym sercu płynie gorąca krew nieustraszonego wojownika;)
[quote=adzygmunt]Za dawnych czasów, przezywałem to na własnej skórze:
Duża balia /wiesz co to?/ na niej szatkownica ręczna na trzy noże - suwana. Co przybywało urobku było na bieżąco solone, dodawany liść laurowy, marchew poszatkowana. Następnie tato mył nogi, mnie brał na ręce i w beczce ugniatał kapustę. Co jakiś czas odlewano sok z kapusty i sypano dalej świeży urobek. Kiedy beczka była pełna tak przynajmniej z 200 litrowa wkładano jabłka drążąc otwory. Następnie deklinowano beczkę aby nie dostawało się powietrze.
Mimo to z beczki niemiłosiernie śmierdziało na cały dom. a mama od czasu do czasu wyrzucała wierzch kapusty. Do dzisiaj pamiętam miękki zgliwiały wygląd wyrzucanego wierzchu.
A kapusta generalnie była "zjadliwa", o nogach "deptaka" nikt nie pamiętał przy jedzeniu!
Były czasy... [/quote]
Dziękuje bardzo za przepis. Balia tak wiem co to jest. Za młodych lat w bali się pluskałam.
[quote=cygnus]A co Ty tu mona znowu kisisz, co? To mało już kwasu jest dookoła, co?
Całkiem serio(chociaż nigdy nie wiadomo)kapusta kiszona w drewnianej beczce była wyśmienita, aż mnie wzieło, zapach i smak wyjątkowy, pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa całą to oprawe u moich dziadków przy deptaniu, szatkowaniu. To jest już historia niestety.
[/quote]
Teraz jest sezon na kiszenie, aż dziw, że Ty Cygnusie jeszcze nie kisisz, a może jednak kisisz tylko po kryjomu? Kwasu zawsze jest mało, lepiej mieć na zapas. Kwas jest zdrowy.
No przyłapałaś mnie, kisze i to różności:)
Cygnus, jesteśmy dorośli, możemy skończyć z pruderią, wszyscy wiemy że chodzi o kiszenie ogóra! :D
Jak to mawia Krasnal "jedziemy z tym koksem";
Będziemy potrzebować;
2 kg małych ogórków gruntowych (wybierajmy te mniejsze i jędrniejsze).
Przyprawy : czosnek, koper (to standard jeszcze o przyprawach dalej)
Sól kamienna (kopiasta łyżka na litr wody) i oczywiście woda.
Ogórki dokładnie myjemy, wrzucamy do naczynia - najlepsze tu będzie kamionkowe lub, jeśli nie mamy, duży słój. Jak ktoś ma może być również szczelna beczka dębowa. Do ogórków dodajemy przyprawy - na dwa kilo ogórków pół lub cała główka czosnku i kilka łodyg świeżego kopru. Całość zalewamy przegotowaną "letnią" wodą z solą, tak żeby ogórki pływały ale nie było jej zbyt dużo, całość przykrywamy i odstawiamy w ciepłe i ciemne miejsce (ciemne ważne oczywiście tylko jeśli używamy przezroczystego słoja). Po trzech dniach powinniśmy otrzymać przepyszne ogórki małosolne, jeśli potrzymamy je kilka dni dłużej otrzymamy ogórki kiszone. ;P
Mówisz że najlepiej kiszą się małe ogóry? Podobno rozmiar nie ma znaczenia;)
Cygnus, z własnego doświadczenia wiem że im większy ogórek tym dłużej trzeba go kisić ;) A najczęściej bywa tak że i tak z racji rozmiaru nie ukisi się w całości. ;)
Uwierz mi na słowo. :D
Zaś z mojego doświadczenia, te małe są bardzo smaczne, żeby nie powiedzieć najsmaczniejsze.
007 "z racji rozmiaru nie ukisi się w całości. ;)"
Może masz racje, tak też myślę, że część która się nie mieści po prostu się marnuje;)
Mona no nie podejrzewałem Cie o takie smaki;)
Jeszcze papryka jest tania!
1,5 kg papryki czerwonej
0,15 dkg papryki chili
Zemleć przez maszynkę do mięsa, włożyć go garnka, gotować przez 15 min.
Dodać :
25 dkg cukru
0,5 szklanki octu 10%
1 szklanka oleju
30 dkg przecieru pomidorowego
1 główkę czosnku posiekać
2 liście laurowe
1 łyżka soli
Wszystkie składniki razem gotować przez 30 min.
gorący sos wkładać do słoików. Słoiki odwrócić....smacznego!
SOS PAPRYKOWY
[quote=cygnus]007 "z racji rozmiaru nie ukisi się w całości. ;)"
Może masz racje, tak też myślę, że część która się nie mieści po prostu się marnuje;)
Mona no nie podejrzewałem Cie o takie smaki;)
[/quote]
Jak mogę zapytać to o jakie??
O Mona, to podchwytliwe pytanie nie dam sie wkręcić jak Makłowicz do sokowirówki;)
Był kiedyś na forum przepis na szynkę a'la parmeńską. Gdzieś zniknął, czy mógłby go ktoś przypomnieć. Byłabym bardzo wdzięczna :o)
Ależ służę uprzejmie:
http://www.miasto-info.pl/forum/temat446
;)